Finałowy tekst III Zamojskiego Dyktanda
Transkrypt
Finałowy tekst III Zamojskiego Dyktanda
[„] Krótka podróż do Paryża [„] W atelier malarza panował półmrok. Smużki prześwitującego zza draperii światła ożywiały przyciężką aranżację wnętrza: żakardowe firany, podróbki arrasów, zakurzone rzeźby. Przy sztalugach drżał z nerwów [, ‒] jak na wernisażu [, ‒] wrażliwy hipochondryk, nie-Francuz [,] Błażej Góra, histerycznie próbując na próżno uchwycić światłocień na kolejnym bohomazie. Kątem oka rzucił na stęchłe pszenno-żytnie suchary, a tu nozdrza podrażnia z dołu zapach chrupkich bagietek, chałek oprószonych makiem! Zbiegł pędem na półpiętro i zamówił: [‒] „Proszę żabie udka, grahamki i mokkę [!]„ . Po lekkiej pożywce bez ociężałości wtopił się żwawo w krwiobieg metropolii. Nie najszybszym tempem przeszedł wzdłuż Sekwany. Raz po raz wytężał wzrok i znów mrużył oczy, kontemplując każdy szczegół słynnej wieży Eiffla. Krążył wokół głównego gmachu Sorbony, szukając żmudnie pomnika Chopina [Szopena]. [,] [T]ymczasem co niemiara paryżan przy minicukierni bajdurzyło trzy po trzy, jedząc w pucharkach arcysmaczne lody orzechowe. W szpalerze z bukszpanu stały rzędy stolików wśród kwiatów begonii, a w głębi skrzył się od jarzących żarówek mozaikowy parkiet. Grupa kopenhażan z Danii rokrocznie przyjeżdża tu hurmą chłeptać, żłopać musujące wino. Popojutrze wrócą odurzeni z beczułkami chorwackiego trunku. Przy skwerze paręnaście chichoczących bałamutek bez żenady mizdrzyło się do wpółtrzeźwej hałastry. Na bulwarze św. Michała [Świętego Michała] pochód hałaśliwych sufrażystek niósł z wyrachowaniem chochoła w haftowanej halce. Obok [M]enażerii [, ‒] naprzeciw Wersalu [, ‒] zatrzymał się nieopatrznie [, ‒] skąpany w feerii barw [, ‒] hinduski wóz cyrkowy. Występ kuglarza, żonglera i klauna [klowna] to jest gwóźdź programu. Już zazgrzytała z hukiem karuzela, już podniósł się krzyk czteroipółletnich brzdąców. [!] Błażej pomyślał: [‒] „Jakiż tutaj żywioł! Od dziś żadnych żalów, hulanek po pubach, hołdowania żądzom. [!] A nużby się udało zostawić po sobie choćby spiżowy cokół, może Łuk Triumfalny [Tryumfalny]. [!] Wrócę w mig do domu, chociaż bez pieniędzy. [: ‒ ,] [M]ój oręż to pędzel!”.