Park dzikich zwierząt BORN TO BE FREE
Transkrypt
Park dzikich zwierząt BORN TO BE FREE
Park dzikich zwierząt I ZS STO BORN TO BE FREE Położenie Parku Dzikich Zwierząt Kadzidłowo na śródleśnych łąkach umożliwia bytowanie zwierząt w warunkach zbliżonych do naturalnych. Większość z nich jest zaprzyjaźniona z człowiekiem, dlatego też możliwe jest wejście do niektórych gatunków na ich obszerne wybiegi a nawet karmienie, głaskanie i podziwianie z bliska. W Parku prowadzone są prace związane z ochroną i reintrodukcją gatunków obecnie ginących lub zagrożonych. Uwaga wilki ! 29 lipca 2015 roku. Jedziemy drogą Ruciane Nida –Mikołajki. Na poboczu stoją wielkie tablice „ Park Dzikich Zwierząt Kadzidłowo”. Skręcamy w leśny trakt wiodący do rezerwatu. Po przejechaniu kilkuset metrów zauważamy znaki ostrzegawcze: Uwaga wilki! Uwaga rysie! Uwaga łosie! Pełen obaw, że samochód zostanie zaatakowany przez watahę wilków lub inne groźne zwierzęta, poprosiłem ojca, aby znacznie przyspieszył. Zamarłem ze strachu, kiedy nagle coś poruszyło się w krzakach – na szczęście, to tylko wiatr złamał gałąź. Parking pełen ludzi i … nie tylko. Dojeżdżamy na miejsce. Parking duży, piaszczysty plac, zapełniony przez samochody z najróżniejszymi rejestracjami z całej Polski i innych krajów, takich jak Francja, Niemcy czy Stopolanka 2./2015/16 Federacja Rosyjska. W jego rogu znajduje się klatka, a w niej… ze stado kur i kogutów. Kolejka do kasy ciągnęła się metrami. Jednak w końcu każdy kupił bilet, karmę dla zwierząt i pamiątkę. Długi ogonek nie był jedynym problemem przed rozpoczęciem zwiedzania. Trzeba było jeszcze czekać całe 30 minut na przewodnika, czemu nie sprzyjał zimny, wietrzny i pochmurny dzień. „Bieg” z przeszkodami Wreszcie przychodzi opiekun grupy. Po sprawdzeniu biletów informuje, że aby dostać się do parku należy przejść przez drabiny na drugą stronę ogrodzenia. Na miejscu zostaje kobieta z wózkiem. Na terenie rezerwatu przewodnik powiadamia, że na trasie wycieczki jest jeszcze siedem takich przeszkód. Kilka sfrustrowanych osób w starszym wieku i z małymi dziećmi postanawia się wycofać. Born to be free? W pierwszej zagrodzie pasie się duże stado się pochodzących z Syberii jeleni Dybowskiego. Za kolejnymi „schodami” znajdują się ciasne klatki, w których siedzą duże ptaki: orzeł bielik, orzeł przedni, głuszce, bażanty. Jeden z orłów próbował wzbić się powietrze i uderzył w siatkę z tak wielkim impetem, że padł nieprzytomny. Przewodnik cały czas powtarzał, że realizują opracowany przez siebie program „Born to be free”. „Profesjonalna” opieka weterynaryjna. Następna zagroda była wolnym wybiegiem dla osłów, baranów, kóz oraz danieli i saren, na którym można karmić i głaskać oswojone zwierzęta. Stan zdrowia jednego z danieli był Park dzikich zwierząt I ZS STO wręcz skandaliczny. W jego krwawiące poroże wbity był drut z ogrodzenia. Zwiedzający zwracali uwagę przewodnikowi, ale ten zachowywał się tak, jakby nie było problemu. „Leleniu”, zostaw moich rodziców! Po pastwisku biegały wielkie, oswojone sarny. Dopominały się o przysmaki. Ludzie byli zachwyceni, głaskali, przytulali, karmili, robili zdjęcia. Jedna z sarenek podeszła do rodziców małej dziewczynki i zaczęła ciągnąć ich za rękawy. Przestraszone dziecko krzyczało: - „Leleniu”, zostaw moich rodziców! Wilczy „szaniec” Kolejnym punktem wyprawy były wilki. Ich wybieg to kawałek lasu ogrodzony solidnym płotem i pastuchem elektrycznym. W ziemi widać było wykopane przez nie doły, w których kryją się przed upałem. Zwierzęta stały przy ogrodzeniu i bez strachu przyglądały się ludziom. Większość uczestników wycieczki poczuła się nieswojo. Stojące obok maluchy szeptały: - Boję się. - Chodźmy stąd. Ślepy los (łoś) Na końcu docieramy do zagrody dla łosi. Stary samiec na zamkniętym wybiegu krąży nerwowo, wydając z siebie płaczliwe porykiwanie. Dalej dwa kilkunastotygodniowe łoszaki, do których można wejść. Łosiątka, nastawione przyjaźnie, pozwalały się głaskać. Jedno z nich miało bielmo na oku. Ludzie i w tym wypadku zwracali przewodnikowi uwagę, że łoś jest chory. Stopolanka 2./2015/16 - Chyba weterynarz już go oglądał – burknął od niechcenia. Hit czy kit? Opinie zwiedzających są różne. - Zwierzęta w strasznym stanie, infrastruktura zaniedbana. Teren w okropnym stanie. Przejścia nie są przystosowane ani dla dzieci, ani dla osób starszych. - Zwierzęta - albo ich nie ma, "bo akurat się schowały", albo są w takim stanie, że litość bierze. - Spacer wśród dzikich zwierząt to naprawdę wspaniała przygoda, szczególnie dla dzieci. Moim zdaniem prawda leży pośrodku. Zwierzęta są zaniedbane, tego nie da się ukryć. Jednak zatrudnienie personelu, któremu nie będzie zależało wyłącznie na zyskach (a sądząc z ilości zwiedzających są one duże) oraz podniesienie standardu opieki weterynaryjnej powinno poprawić sytuację. Drabinki są niewygodne, ale za to bezpieczne. Co by się stało, gdyby ktoś zapomniał zamknąć furtkę? Na stronie parku powinna być informacja o trudnych przejściach, aby ludzie byli przygotowani. Mimo wszystko dla dzieci (i dorosłych pewnie też) jest to wielka radość móc nie tylko zobaczyć, ale też pogłaskać, przytulić czy nakarmić dzikie zwierzęta. Bartek Plewczyński, II G