czy kościół ma za dużo świętych?

Transkrypt

czy kościół ma za dużo świętych?
KLUCZ DO SZCZĘŚCIA
O. Kornelian Dende (20 stycznia 1985)
Witam Was zacni Rodacy i miłe Rodaczki słowami: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
W ubiegłym tygodniu mówiłem, że pełne, doskonałe i absolutne szczęście jest osiągalne przez zjednoczenie z Bogiem i
oglądanie Go twarzą w twarz. Rozumem tego szczęścia odkryć nie możemy. Wiemy o nim z objawienia Bożego.
Z objawienia Bożego wiemy, że Bóg nas kocha miłością nieskończoną i chce nas uszczęśliwić na wieki. Ze swej strony
robi On wszystko, abyśmy to szczęście osiągnęli. W tym celu zesłał Swego Syna Jezusa Chrystusa na ziemię, który przez
odkupienie zapewnił nam szczęście doskonałe. Szczęście to jednak możemy osiągnąć pod jednym warunkiem. Jaki to warunek?
Na to pytanie odpowiem w dzisiejszej pogadance, której nadaję tytuł: „Klucz do szczęścia”.
Szczęście jest bliżej, niż się nam to wydaje
Polski poeta Adam Asnyk w swoim pięknym i na ogół znanym wierszu mówi, że prawdziwe szczęście jest bliżej niż się
nam wydaje, że nie trzeba go szukać na zewnątrz, poza nami: w bogactwie, sławie, zdrowiu, lecz w sobie, w swoim sercu. Oto
słowa poety:
„Siedzi ptaszek na drzewie i ludziom się dziwuje
Trwonią życia dzień jasny na zabiegi i żale,
Że mądrzejszy z nich nie wie, gdzie się szczęście znajduje.
Tylko w piersi swej własnej nie szukają go wcale.
Szukają go dokoła tam, gdzie nigdy nie bywa,
W nienawiści i kłótni wydzierają coś sobie,
Pot im leje się z czoła, cierń im stopy rozrywa.
Aż zmęczeni i smutni idą przespać się w grobie...”.
Poeta mówi, że zarodek szczęścia znajduje się w sercu. Potwierdza to teologia. Nosimy w sobie zadatek szczęścia od
chwili poczęcia. Dał nam go Bóg przez to, że stworzył nas dla siebie, według Swojego obrazu, usynowił przez łaskę i powołał
do pełnego i absolutnego szczęścia.
Konieczny warunek
Szczęście ofiarowane nam przez Boga jest całkowitą łaską, czyli darem darmo danym. Szczęścia nie można kupić za
pieniądze, ani wygrać na loterii, ani na nie zasłużyć, bo wartość szczęścia Bożego jest nieskończona i przekracza wszystkie
możliwe zasługi ludzkie. A jednak żeby go zdobyć, trzeba koniecznie spełnić pewien warunek, czyli mieć jakoby klucz do
szczęścia. Warunek ten logicznie wypływa z istoty naszej natury, z posiadania nieśmiertelnej duszy rozumnej i wolnej. Z racji
posiadania wolnej woli Bóg nie może nic uczynić bez nas, bez naszej zgody. Nie może nas zmusić do przyjęcia ofiarowanego
szczęścia. Musimy okazać dobrą wolę i wyrazić zgodę na jego przyjęcie i zrobić wszystko, aby stać się godnymi tej łaski.
Pan Bóg jest kochającym Ojcem i pragnie wszystkich ludzi obdarować Swą łaską i szczęściem. Nasza ludzka natura
skłania nas, byśmy czynili dobro tylko przyjaciołom, od których oczekujemy podobnej odpłaty. Zraża nas człowiek przewrotny,
zaniedbany zewnętrznie, zagniewany, złorzeczący i obrażający nas i naszych przyjaciół. Ale dobro, jakie świadczymy drugim
ma wartość Bożą wtedy, gdy spełniamy je ze względu na Boga i gdy pragniemy innych pociągnąć do Niego.
Błogosławieni, czyli szczęśliwi
Chrystus stawiał sprawę prosto. Mówił, że będziemy godni dostąpić szczęścia wiecznego, jeśli będziemy żyć nie według
ciała, lecz według Ducha. To znaczy, że mamy zachować zbawienną harmonię; ciało i zmysły podporządkować duszy, a duszę
Bogu, Jego przykazaniom, Jego prawu miłości.
Na początku swej publicznej działalności Chrystus podał program naszego życia i postępowania według Ducha Bożego.
Program zamknął w ośmiu błogosławieństwach i w każdym z nich osobno.
Zanim przystąpię do ich wyliczenia, pragnę wyjaśnić, że słowo biblijne „błogosławiony” znaczy tyle, co szczęśliwy.
Kościół używa słowa „błogosławiony” w znaczeniu biblijnym, gdy wynosi kogoś na ołtarze. Nazywając go błogosławionym
orzeka, że dany człowiek już teraz cieszy się pełnią szczęścia Bożego w niebie.
Zastąpmy więc słowo „błogosławiony” na słowo „szczęśliwy”, wtedy program życia podany przez Chrystusa ukaże nam
drogę do szczęścia.
Szczęśliwi ubodzy w duchu…
Szczęśliwi miłosierni…
Szczęśliwi, którzy płaczą…
Szczęśliwi czystego serca…
Szczęśliwi cisi…
Szczęśliwi, którzy wprowadzają pokój…
Szczęśliwi, którzy łakną i pragną sprawiedliwości…
Szczęśliwi, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości….
To są zasadnicze postawy, jakie chrześcijanin powinien zająć w swym życiu. Chrystus wymienił ich osiem, co nie znaczy,
że możemy przyjąć jedną z nich według upodobania. Wszystkie są konieczne do osiągnięcia pełnego, doskonałego i
absolutnego szczęścia. Na ogół wierni mało przywiązują wagi do ośmiu błogosławieństw. Niektórych one szokują, jak na
przykład – „szczęśliwi, którzy płaczą”… Niektóre są dla nich niezrozumiałe, a przede wszystkim trudne do wykonania i zdają
się być n nieżyciowe.
Wyjaśnienie postaw gwarantujących szczęście
A oto pewne wyjaśnienie postaw gwarantujących chrześcijaninowi szczęście. W pierwszym błogosławieństwie
„Błogosławieni ubodzy duchem” Chrystus żąda uznania naszej nicości i pokornego uznania, że wszystko czym jesteśmy i co
posiadamy pochodzi od Boga. Żąda także, żebyśmy nie przywiązywali się zbytnio do rzeczy i osób ziemskich, bo przemija
postać tego świata.
Druga charakterystyczna cecha chrześcijanina to cichość, czyli ustępliwość wobec gwałtów, nie sprzeciwianie się złu w
sensie nie stosowania przemocy wobec zła, a zwyciężanie zła dobrem. Chrystus jest wzorem takiej postawy. „Uczcie się ode
Mnie – mówił – bo jestem cichy i pokorny sercem” (Mt 11, 29). Prorok Izajasz w wizji cierpiącego Mesjasza przyrównuje go do
baranka prowadzonego na rzeź, który nie wydobywa skargi z ust podczas kaźni (53, 7).
Szczęśliwy chrześcijanin, który płacze nad swoimi wadami i grzechami oraz opłakuje grzechy innych, którzy nie czynią
pokuty.
Chrystus tych nazywa szczęśliwymi, którzy łakną i pragną sprawiedliwości. Nie wystarczy chcieć sprawiedliwości, trzeba
ponad to cierpieć głód sprawiedliwości i zaspakajać go pełnieniem woli Bożej.
Bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi”. I tu Zn ów Chrystus daje nam Siebie za przykład mówiąc: „Pokarmem moim
jest pełnić wolę Ojca” (J 4, 34).
Pełnego i wiecznego szczęścia nie zdobędziemy bez cnoty miłosierdzia: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni
miłosierdzia dostąpią”. „Nagroda wydaje się równoważna, ale w rzeczywistości jest dużo większa, bo nie ma porównania
między miłosierdziem boskim a ludzkim” (św. Jan Złotousty).
Szczęśliwy chrześcijanin, który dba o czystość serca. Na ten temat mówi święty Augustyn „Głupcy chcieliby zobaczyć
Boga zewnętrznymi oczyma, podczas gdy można Go oglądać tylko sercem. Napisano bowiem: ‘Szukajcie Boga w prostocie
serca’” (Mdr 1, 1).
Bóg gwarantuje szczęście temu, kto zaprowadza pokój, najpierw w swoim sercu, następnie wśród skłóconych braci i sióstr.
„Cóż bowiem z tego – mówi święty Hieronim – że łagodzisz innych, jeśli w duszy twojej toczą się wojny między wadami”.
Szczęśliwi są ci, którzy ujarzmiają poruszenia ciała i zmysłów i poddają je kierownictwu Ducha Świętego.
Bóg obdarzy nas szczęśliwością, gdy będziemy cierpieć prześladowanie dla sprawiedliwości, znosić mężnie złorzeczenia i
oskarżenia kłamliwe ze względu na Chrystusa. Święty Hieronim słusznie zauważył, że „błogosławieństwa” kończą się próbą
męczeństwa, jeśli zajdzie tego potrzeba. Taką próbę przetrzymał święty Szczepan Diakon, a ostatnio ksiądz Jerzy
Popiełuszko…
Szczęście nie do pojęcia
Zazwyczaj uciekamy od Chrystusowego programu, bo jest trudny, wymaga wiele samozaparcia, wyrzeczeń i ofiar. Ale czy
nie takich ludzi chcielibyśmy mieć w swoim otoczeniu? – Cichych, łagodnych, skromnych, znoszących cierpliwie wszelkie
przykrości i cierpienia, jakie życie przynosi, miłujących pokój? Czy nie chcielibyśmy, żeby uważali się oni jedynie za
narzędzia, a siły, dzięki którym pracują, za coś, czym dysponują nie oni sami, lecz sam Bóg w nich? To są ludzie ośmiu
błogosławieństw, ludzie naśladujący Chrystusa, ludzie którzy – według określenia świętego Pawła – przywdziali Chrystusa,
stali się drugim Chrystusem.
Osiem błogosławieństw to jedyna droga do prawdziwego szczęścia. Innej nie ma. Ponieważ zaś szczęście, do jakiego ona
prowadzi jest pełne, doskonałe, absolutne i wieczne, więc warto się potrudzić, warto po nie sięgnąć. Bóg nam dopomoże i już tu
na ziemi da przedsmak szczęścia, którego „ani oko nie widziało, ani ucho nie błyszczało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć,
jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” – powiada święty Paweł (1 Kor 2, 9).
Ponieważ określenie doskonałego i wiecznego szczęścia ludzkim językiem jest niemożliwe, Chrystus używa całego
szeregu symboli i porównań, ażeby nam je przybliżyć. Nazywa je królestwem, ziemią obiecaną, prawdziwym i doskonałym
pocieszeniem, nasyceniem wszystkich naszych pragnień, ostatecznym miłosierdziem, które usunie wszelkie zło, a wszystkimi
dobrami obdarzy.
Drogę błogosławieństw, czyli drogę chrześcijańskiego szczęścia znalazł przy końcu swego życia wielki poeta Juliusz
Słowacki. Niecały rok przed śmiercią pisał do wujostwa Januszewskich: „Szczęście moje jest we mnie i tylko przez
rozweselenie się ducha mojego w miłości i w prawdach Bożych dopięte być może”. A bliski osiągnięcia wiecznej nagrody
podał przyjacielowi testament, w którym czytamy: „Nic nie mam w sprzętach do czego bym przywykł, a samotność przy końcu
chorobliwego żywota, wszystko mi niemiłym uczyniła. Dlatego nic nie widzę, co bym mógł posłać mojej matce, oprócz czarnej
oprawnej Ewangelii, która przez kilka ostatnich lat ciągle przy moim łóżku leżała, a często przebudzonego w nocy uspokajała.
Tę Ewangelię, którą teraz całuje, ukochanej matce mojej posyłam”. Zaś do swojej matki Juliusz Słowacki te słowa skierował:
„Raz na zawsze cię proszę, nie wątp o mojej wewnętrznej ducha spokojności… rozmiłowany w prawdzie i w prawdach,
którymi przez Boga nakarmion byłem, czynię co mogę, aby się czysty, szlachetny, niczym nie skalany, w obliczu i przed okiem
Stwórcy mojego zawsze stawił”.
Moi drodzy Słuchacze! Bierzmy do ręki co dzień Ewangelię i uczmy się ze słów i przykładu życia Chrystusa jak
postępować, aby stać się godnymi szczęścia, które On nam ofiaruje.