Wesele kiedyś. Ślub sprzed lat - wspomnienia.

Transkrypt

Wesele kiedyś. Ślub sprzed lat - wspomnienia.
Wesele kiedyś. Ślub sprzed lat - wspomnienia.
Wspomnienia ze ślubu
Jest jesienne popołudnie, za oknem już ciemno, w moim pokoju dość ciepło. Siedzę i oglądam
kobiece czasopismo, moją uwagę przyciąga, nie tyle samo zdjęcie ze ślubu, jednej z
najpopularniejszych polskich aktorek filmowych lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, Elżbiety
Czyżewskiej, ale przede wszystkim zwróciłam uwagę na jej kapelusik - biały toczek.
W takim toczku z białej koronki, z której uszyta była też sukienka, brałam ślub rok później, czyli
w 1966. Nie było wtedy w zwyczaju, przedstawiania wszelkich szczegółów prywatnego życia
gwiazd, wiec zdumiał mnie ten kapelusik, który ja sobie wymyśliłam, niezależnie od mody.
Minęło właśnie 45 lat, dawno nie zaglądałam do leżącego na strychu albumu, gdzie są wklejone
czarno-białe fotografie, jedne sztywne - retuszowane, inne - liche, amatorskie, fotki robione
przez mojego przyjaciela. Tak, tak, nie było wówczas kolorowych zdjęć, video, kolorowej
telewizji, a filmy Kutza, Wajdy także były czarno-białe. Świat jednak wokół nas nie był, aż tak
szary jak na tych fotografiach. Staraliśmy się wydobywać z otaczającej nas szarzyzny jak
najwięcej. Wymagało to inwencji i trudu, ale z drugiej strony małe rzeczy jakoś bardziej cieszyły.
Białą bawełnianą koronkę kupiłam w DDR, toczek i sukienkę uszyła krawcowa ? nie z żurnala, a
według mojego pomysłu. Włoskie buty, kupione w komisie za sumę odpowiadającą mojej pensji
po studiach, pożyczyłam od siostry. Nie było wówczas w Polsce sklepów z gotowymi
sukienkami ślubnymi, niekiedy zdarzało się spotkać, tylko te gotowe sprowadzone zza granicy,
a szczytem marzeń były te amerykańskie. Nie było też, powszechnego zwyczaju organizowania
wesel w lokalach. Nawet zamożni ludzie biesiadowali w domach. Przeciętna liczba gości to
około 30 osób. Tańczyło się trzy płytach lub kasetach. Tak przeważnie było w miastach. Nie
pamiętam wszystkich potraw serwowanych przez moją pracowitą mamę, która dzielnie sama je
przygotowywała, ale takiego jedzenia nie podawano w najlepszych restauracjach PRL-u.
Jedynie tarty był kupowane.
45 lat... nie tylko słodkich jak tarty weselne, ale żyją długo i szczęśliwie.
I wam, tego obecni nowożeńcy życzę.
Bożena Bardnik
1/1

Podobne dokumenty