Kilka uwag o sztuce dobrej mowy sądowej

Transkrypt

Kilka uwag o sztuce dobrej mowy sądowej
PPo lekturze
Andrzej Bąkowski
Kilka uwag
o sztuce dobrej mowy sądowej
Chciałbym zwrócić uwagę na jedną z bardzo istotnych cech, którą powinien posiadać dobry adwokat, a która winna odgrywać istotną rolę w trakcie trzyletniej aplikacji
adwokackiej. Myślę tu o przemówieniach adwokackich przed sądami powszechnymi,
administracyjnymi oraz właściwymi organami administracyjnymi.
Piszę ten tekst w dobie szybkiego wzrastania stanu liczebnego adwokatury, do której
przecież należą aplikanci adwokaccy, już w momencie złożenia ślubowania wierności
zasadom naszego zawodu, wykonywanego zawsze w interesie ochrony praw i wolności
obywatelskich. To są właśnie imponderabilia i fundamenty istnienia adwokatury. Tego
założenia nie można traktować jako pięknie brzmiących frazesów czy truizmów. Są
istotą powołania adwokackiego – od początków powstania adwokatury.
Od dawna na szczeblu centralnym Adwokatury oraz izbowym organizowane są
w sposób coraz bardziej staranny konkursy wymowy adwokackiej dla aplikantów. Bywam – od czasu do czasu – z przyjemnością na konkursach finalnych.
W mojej praktyce adwokackiej, trwającej od kilku dziesiątków lat, zdarzało mi się
słyszeć na salach różnych sądów i ich instancji wystąpienia, które do dziś brzmią mi
w uchu nieporadnością, wadliwym językiem prawniczym i nie tylko, kiepską argumentacją jurydyczną bądź prezentowaniem jej przez mówcę w postaci szczątkowej. Takie wystąpienia przy odpowiednim podejściu władz samorządowych w realizacji
ich misji nauczycielskiej powinny zniknąć z przestrzeni sal sądowych. Myślę, że nie
jest to żądanie stawiane na wyrost. Sądzę, że można postawić postulat, aby tam, gdzie
zachodzi tego potrzeba, wzmóc – po prostu – proces nauczania w sposób profesjonalny
wymowy sądowej. Bywało, że w niektórych kadencjach w izbie warszawskiej odbywały
się warsztaty retoryki, które prowadzili aktorzy scen stołecznych. Sposób, aby podnieść
w omawianej dziedzinie poziom wystąpień, zależeć będzie od inwencji organizatorów
warsztatów – nazwijmy to – oratorskich.
Nauczyciel zawodu adwokackiego (jakim to tytułem ogół adwokatury, w szczególności warszawskiej, obdarzył adwokata dr. Zdzisława Krzemińskiego) podawał jako przy-
231
Andrzej Bąkowski
PALESTRA
kład doskonałego mówcy sądowego adwokata Stanisława Szurleja. Ten świetny mówca
sądowy z okresu II Rzeczypospolitej, pułkownik w korpusie oficerów-audytorów, Szef
Sądownictwa Wojskowego i Naczelny Prokurator Wojskowy Polskich Sił Zbrojnych
na Zachodzie, napisał sporo ciekawych tekstów w londyńskim „Dzienniku Polskim”
w latach 1940–1945. W jednym z artykułów poświęconych przemówieniom, pt. Mowy
i mówcy, czytamy: „Mówca niedołężny może w słuchaczach wzbudzić żądzę mordu
(…) Drugą groźbą, która wisi nad słuchaczem, jest długość mów (…) Trzecim wreszcie
wrogiem mówcy i słuchaczy jest język (…) Najlepszego mówcę przeraża stenogram
jego przemówienia (…) Druk jest często zdradziecki. Zdradza zły styl i zdradza głupią
treść. Mówco, strzeż się druku (…) Jest w Londynie jedna – doskonała szkoła wymowy
– angielski Parlament (…) Ludzie przemawiają tam wtedy, gdy mają coś do powiedzenia, nie, aby się pokazać, lecz, aby się dowiedzieć, lub innym coś do wiadomości podać.
Nie mówią na wiatr i nie mówią nic więcej, jak tylko to, co chcieli powiedzieć. I umieją
kończyć” (Z. Krzemiński, Sławni warszawscy adwokaci, Zakamycze 2000).
Stanisław Szurlej zmarł 10 sierpnia 1965 r. w Londynie, mając prawie 87 lat. Na płycie
grobowej na cmentarzu Highgate w Londynie widnieje obok nazwiska charakterystyczny napis: Adwokat, pułkownik. Tyle i aż tyle. W tym streściło się życie tego wspaniałego
człowieka, adwokata i żołnierza polskiego.
Do napisania niniejszego felietonu skłoniła mnie przede wszystkim ponowna lektura
książki napisanej przed laty przez innego znakomitego adwokata, patriotę, żołnierza
Powstania Warszawskiego, pierwszego adwokata, który otworzył kancelarię w polskim
już Szczecinie w 1945 r., Romana Łyczywka. Książka nosi tytuł: Słynne mowy sądowe.
Antologia (Oficyna In Plus, Szczecin 1998).
Książka zaczyna się aforyzmem O znaczeniu wymowy autorstwa jednego z najwybitniejszych mówców rzymskich – Kwintyliana: „Nad majestat wymowy nie dali ludziom
nic lepszego nieśmiertelni bogowie, z jej utratą wszystko niemieje i ścisłości wspaniałej,
i pamięci przyszłej jest pozbawione”. Te słowa z głębi dziejów podkreślają wartość wymowy. Autor w pierwszym rozdziale podkreśla wszystkie walory pięknego przemówienia. Każda sprawa procesowa – pisze Autor – jest swoistą areną walki sprzecznych interesów, stanowi istotny środek wyjaśniania przedmiotu sporu, uzyskania pożądanego
rezultatu, a równocześnie jest gwarancją respektowania praw obywatela występującego
w procesie w charakterze strony. Bezpośrednio lub przez zaufanego przedstawiciela
(obrońcę, pełnomocnika, oskarżyciela). Ważna jest przyjęta taktyka i konwencja procesu, do której musi odnosić się ów przedstawiciel strony. Trzeba wziąć pod uwagę, że
każdy proces ma właściwą sobie specyfikę, każdy jest osadzony w gęstym zazwyczaj tle
psychologicznym, faktycznym. Każdy proces ma swój nastrój, swoją salę, przez którą
rozumiem ludzi proces obserwujących. Są świadkowie, których trzeba umiejętnie przesłuchać. Trzeba się liczyć z każdym wypowiedzianym słowem, bo od słów – tak dużo
w procesie zależy. Każdy proces ma swoje funkcje: badawczą i ocenną; każdy przedstawiciel strony, mówimy tu o adwokacie, musi te dwie funkcje wykonać. Zbadać, poddać
analizie i ocenić materiał dowodowy – to obronić, tamto potępić lub zakwestionować.
W każdym procesie czas zdarzeń odgrywa ogromną rolę.
Ci uczestnicy procesu, którzy w nim przemawiają, posiadają uprawnienia, a również
w pewnym sensie i zakresie obowiązek dania najbardziej wszechstronnego wyrazu
swojemu poglądowi co do tego, mówiąc w skrócie, jak widzą rozstrzygnięcie sądowe.
232
11–12/2012
Kilka uwag o sztuce...
Jest to rola niezwykle odpowiedzialna, zmierzająca do tego, aby zapadło prawidłowe
orzeczenie, mając na względzie interesy strony zastępowanej.
Brak miejsca w niniejszym tekście, aby dać wyraz wszystkim cennym poglądom
Autora w powyżej przedstawianej materii. Krótko mówiąc, książkę trzeba przeczytać.
Przetrawić, przyswoić sobie i uznać jej przydatność dla roli adwokata w procesie.
Autor rozpoczął swoją Antologię od prezentacji co ważniejszych – jego zdaniem
– rozpraw i przemówień sądowych Grecji i Rzymu. To jest oczywiste, że spotkamy tu
mnóstwo osób, szkół wymowy, sztuki pisania przemówień sądowych przez tzw. logografów.
Piękno, jakie widzieli mówcy rzymscy w wymowie sądowej, Autor wyraża również
słowami Licyniusza Krassusa: „Cóż jest szlachetniejszego i bardziej królewskiego, jak
wspierać błagających, podnosić upadłych, oddalać niebezpieczeństwo, zapewniać ludziom ich życie, ich wolność, ich Ojczyznę”.
Te słowa do dziś brzmią autentycznie i aktualnie. Być może ich przesłanie przyciąga
do adwokatury młodych adeptów prawa? Kto wie.
Paradoksalnie rzecz ujmując, idealistycznie, najpierw jest obrona wdów i sierot, choć
trochę to w miarę upływu czasu blaknie, to przecież do końca życia sporo z tych magicznych słów adwokackich każdemu z nas zostaje.
Losy ludzi zajmujących się procesami bywały w historii zaskakujące. Otóż 15 stycznia
1793 r. rewolucjonista francuski Saint Just namiętnym, gwałtownym przemówieniem
skłonił Konwent, aby skazał Ludwika XVI na karę śmierci. Egzekucja na monarsze Francji została wykonana (za pomocą gilotyny) 21 stycznia 1793 r.; już niebawem, bo 27 lipca
1794 r., tenże Saint Just wygłosił przed Konwentem swoje żarliwie przemówienie za
niewinnością Robespierre’a, a następnego dnia razem z Robespierre’em został przez
gilotynę ścięty. Tak rewolucja francuska pożerała setkami swoje oddane jej dzieci. A za
każdym straconym przemawiali zarówno obrońcy, jak i oskarżyciele. Zawsze znajdowały się wówczas wielkie słowa o miłości i wolności dla ludu, w imię której popełniano
te straszliwie zbrodnie sądowe.
Nie można sobie – jak sądzę – wyobrazić aplikanta adwokackiego, który przejdzie
przez aplikację adwokacką, nie czytając podobnych książek. Który nie zna wielkich,
polskich i zagranicznych procesów politycznych (wszystkich epok), na zbrodniach sądowych PRL-u kończąc.
233

Podobne dokumenty