ForeX-ecutive summary

Transkrypt

ForeX-ecutive summary
To jeszcze nie czas
Najbliższa środa to dzień, na który inwestorzy czekają od niemal miesiąca. Po publikacji
minutes z ostatniego posiedzenia FOMC na rynku zaczęło się głośno mówić o tym, że
amerykański bank centralny może wreszcie wykonać ruch w odwrotnym kierunku. Co więcej,
rynek faktycznie zaczął to wyceniać.
Nerwowość na globalnym rynku akcji, taniejące niemal wszędzie obligacje, czy słabnący złoty,
to właśnie efekt wkalkulowania przez inwestorów na rynku stopy procentowej, możliwości
ograniczenia zakupów w tym roku i podniesienia stóp w roku przyszłym. Kilka lat bardzo
agresywnej polityki monetarnej sprawia, iż nawet niewielka zmiana oczekiwań, a z taką mamy
do czynienia, wywołuje poważne konsekwencje na wielu rynkach. Jeszcze na początku maja
inwestorzy nie widzieli miejsca na podwyżkę stóp do końca przyszłego roku, teraz zaś wyceniają
taki ruch nawet z pewną nawiązką. Rosnące krótkoterminowe stopy procentowe mają istotne
konsekwencje dla wycen obligacji, akcji, a także powodują odpływ kapitału z rynków
wschodzących.
Po wzrośnie notowań kontraktów w maju i na początku czerwca pojawiły się opinie, iż ruch ten
jest przesadzony, stanowiąc okazję do zakupu obligacji. Faktycznie, dynamika wzrostu
krótkoterminowych stóp w drugiej połowie maja była dość duża. Naszym zdaniem, szansa na
ograniczenie zakupów obligacji już w czerwcu są też bardzo niewielkie. Jeśli komunikat po
posiedzeniu będzie łagodny, a wypowiedzi Bernanke na konferencji będą uspokajające, na
rynku możemy mieć odwilż, ale temat wcześniej, czy później wróci.
Dla Fed kluczowe będą bowiem nie reakcje rynków, ale dane z amerykańskiego rynku pracy, na
którym widzimy umiarkowaną, ale systematyczną poprawę. Część członków Fed próbuje
argumentować, iż bardzo niska inflacja pozwala na odłożenie w czasie zakupów, ale należy
pamiętać, iż jest to efekt taniejących surowców energetycznych, ten sam, który w odwrotnej
postaci sprawił, iż w 2011 roku inflacja otarła się o 4%. Dlatego też dane z rynku pracy są
bardziej istotne, a obecne tendencje wskazują na osiągnięcie stopy bezrobocia na poziomie
6,5% w drugiej połowie 2014 roku. Przy takim poziomie Fed „obiecał” pierwszą podwyżkę.
Gdyby taki scenariusz miał się zrealizować, ostatnie wzrosty rentowności to byłby dopiero
początek, nawet jeśli w czerwcu Bernanke przybierze postać gołębia.
Zapraszam do lektury biuletynu!
dr Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
14.06.2013
Wydarzenia tygodnia
minionego:
• Przecena na rynkach azjatyckich – ani rewizja w górę japońskiego PKB, ani
posiedzenie BOJ nie pomogły notowaniom indeksu Nikkei, który mocno spadł kolejny
tydzień z rzędu; traciły także na wartości indeksy innych giełd w Azji; umacniał się
również jen, a Australijczyk spadł do najniższego poziomu od września 2010 r.
• Interwencja NBP i spadek inflacji w Polsce – po interwencji NBP z ubiegłego piątku na
rynku złotego mieliśmy sporą zmienność; na kurs większego wpływu nie miały dane o
inflacji, która wyniosła jedynie 0,5%; polskiej walucie pomógł spadek rentowności w
USA w drugiej połowie tygodnia
• Kolejne dobre dane z amerykańskiego rynku pracy – zaskakująco dobre okazały się
tygodniowe dane o liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA, które spadły do
334 tys. (konsensus: 345 tys.) – mimo tych danych rentowności w USA mocno spadły
akurat w czwartek
nadchodzącego:
• Posiedzenie FOMC – w przyszłym tygodniu centralnym wydarzeniem będzie z
pewnością posiedzenie Komitetu Otwartego Rynku w Stanach Zjednoczonych i
konferencja szefa FED, Bena Bernanke pół godziny po owym spotkaniu
• Dane ze strefy euro – w czwartek poznamy wstępne odczyty indeksów PMI dla
gospodarek strefy euro za czerwiec, we wtorek zaś zostanie opublikowany indeks
instytutu ZEW z Niemiec
• Dane ze Stanów Zjednoczonych – z największej gospodarki poznamy m.in. projekcje
makroekonomiczne przy okazji posiedzenia FOMC, serię danych z rynku nieruchomości,
dane o inflacji oraz indeksy PMI i FED z Filadelfii
Temat tygodnia: QE3 - to jeszcze nie koniec (cd.)
Ostatnie tygodnie pokazały nam, jak mocno rynek uzależniony jest od niskich stóp w USA.
Wzrost notowań kontraktu FRA18x24 (pokazującego oczekiwania co do wartości 6miesięcznego LIBOR za 18 miesięcy) o ok. 25 bp w ciągu miesiąca i wzrost rentowności 10-latek
o ponad 50 bp w tym samym czasie miały ogromny wpływ na większości rynków: wzrosty cen
akcji zostały zatrzymane, waluty z rynków wchodzących zaczęły tracić (w tym PLN, o czym też w
dalszej części tekstu), premie za ryzyko zaczęły szybko rosnąć. Rynek w ciągu miesiąca
przesunął oczekiwania od miejsca zakładającego, iż żadnego zacieśnienia w przewidywalnej
przyszłości nie będzie do punktu, gdzie zakłada się ograniczenie QE jesienią i podwyżkę stóp w
drugiej połowie roku. Druga połowa tygodnia przynosi częściowe wycofanie się inwestorów z
tego kierunku. Czy słusznie?
Jak wiadomo, rynki są krótkowzroczne. Dlatego też, nawet jeśli Fed wkrótce ograniczy QE, zbyt
wczesne dyskontowanie tego faktu przez inwestorów może skończyć się źle. A to dlatego, że
naszym zdaniem szansa na ruch już w czerwcu praktycznie nie istnieje. Co więcej, obserwując
rynek w ostatnich tygodniach Bernanke może tonować oczekiwania podczas konferencji, która
nastąpi po posiedzeniu. Jeśli tak się stanie, rynkowe stopy jeszcze się cofną, dolar straci na
wartości, zaś ceny akcji wzrosną – przynajmniej na chwilę.
W tym roku zostały 3 posiedzenia Fed, po których na konferencji wystąpi
Bernanke; naszym zdaniem FOMC po raz pierwszy ograniczy QE we wrześniu
Nie zmienia to faktu, iż w tym roku czekają nas wyższe stopy w USA z konsekwencjami, których
próbkę widzieliśmy w ostatnich tygodniach. Pomimo słabszych danych za maj nasza symulacja
pokazuje osiągnięcie poziomu 7% przez stopę bezrobocia w styczniu/lutym przyszłego roku.
Dlatego, jeśli amerykańska gospodarka nagle nie spowolni, już w tym roku powinno dojść do
ograniczenia QE. Kiedy? We wrześniu lub grudniu. Dlaczego? Bo wtedy po posiedzeniach mamy
konferencję Bernanke, a sądzimy, iż prezes będzie chciał dobrze komunikować ten kluczowy
ruch i dlatego lipiec oraz październik odpadają. Naszym zdaniem grudzień to zbyt późno i
dlatego oczekujemy, iż będzie to wrzesień. A to oznacza, że rentowności będą musiały
wzrosnąć – prawdopodobnie w okresie wakacyjnym, gdyż jak widać po wynikach ankiety
Bloomberga, rynek cały czas nie jest gotowy na ruch już w tym terminie.
Podsumowując, uważamy, iż rosnące rentowności i związane z nim umocnienie dolara oraz
spadki na Wall Street to ciągle interesujący temat inwestycyjny na ten rok. Jednak timing
będzie odgrywał tu rolę kluczową – po majowym wzroście rentowności, czerwcowe
posiedzenie Fed to raczej szansa na odreagowanie.
W zestawieniu z oczekiwaniami rynku oznacza to, iż rentowności nadal mają
pole do wzrostu
EURUSD
Notowania EURUSD mają za sobą bardzo udany okres. Pomimo wzrostu
krótkoterminowych stóp w USA dolar tracił ostatnio względem euro, a wynikało to z kilku
czynników. Po pierwsze, w maju pozytywnie zaskoczyły dane o aktywności ekonomicznej
w EMU (indeksy PMI), podczas gdy amerykański ISM rozczarował. Po drugie, Draghi
odpowiedział na te dane, ucinając temat negatywnej stopy depozytowej. Po trzecie, euro
przez pewien czas nie reagowało na niskie premie na peryferiach strefy. Wreszcie, w
ostatnich dniach rynek odpuścił nieco temat stóp w USA, gdyż wydaje się jasnym, iż Fed
nie zdecyduje się na ruch już w czerwcu. Jednak potencjał dla dalszego umocnienia euro
jest już niewielki. O ile EBC nie obniży stopy depo, podwyżki to ciągle abstrakcja – nawet
jeśli mocniejsze PMI znajdą potwierdzenie w danych za czerwiec, ożywienie będzie bardzo
mozolne. Po drugie, kurs dotarł już do poziomu sugerowanego przez premie. To ogranicza
kupujących w krótkim terminie. W dłuższym terminie naszym zdaniem wróci temat
zaostrzenia kursu przez Fed, dlatego wyższe poziomy na EURUSD mogą być dobrą okazją
do zajęcia krótkich pozycji po lepszych cenach. Warto jednak poczekać z tym do
konferencji Bernanke w środę.
Dywergencja z premiami została (wreszcie) domknięta; to ogranicza potencjał
do umocnienia euro
W biuletynie z ubiegłego tygodnia wskazywaliśmy na możliwość kontynuacji zwyżki na
parze EURUSD (interwał H4). Tak też się stało, po lokalnej korekcie już od poniedziałku
obserwowaliśmy systematyczne umacnianie wspólnej waluty względem dolara. Dzięki
temu kurs znalazł się na najwyższym poziomie od 20 lutego bieżącego roku i był bliski
przetestowania okrągłego poziomu 1,3400. Cała obecna zwyżka może również zostać
rozpatrzona pod kątem Teorii Fal Elliotta, ponieważ od dołka z końca maja tworzy się dość
czytelny układ pięciofalowy. W związku z tym można zakładać, że impuls został już
zakończony lub jest bliski zakończenia, a potwierdzeniem dla ruchu korekcyjnego po
wzrostowej „piątce” będzie pokonanie czerwonej linii trendu. Jest ona poprowadzona po
minimach fali 2 i 4. Jeśli powyższy scenariusz się zrealizuje, to kurs powinien zmierzać do
zniesień 23,6% (1,3259) lub 38,2% (1,3178). Dodatkowo wsparcie dla korekty wyznaczać
mogą uprzednio pokonane wierzchołki. Z kolei alternatywny scenariusz zakłada, że to nie
jest jeszcze koniec wzrostów, gdyż po fali (4), która powinna dotrzeć do dolnego
ograniczenia w kanale trendowym, powinna powstać jeszcze zwyżka na właściwej fali
piątej. Niemniej jednak w krótkim terminie rośnie presja podażowa.
EURPLN
Złoty w relacji do euro powrócił do poziomów, które były obserwowane
ostatnio pod koniec maja. Tym samym rynek aktualnie znajduje się w strefie,
która do niedawna stanowiła istotny opór i była wyznaczona przez górne
ograniczenie wielomiesięcznej konsolidacji. Może ona aktualnie zmienić się w
strefę wsparcia dla notowań opisywanej pary walutowej. Z punktu widzenia
klasycznej analizy technicznej, ruch od szczytu może być rozpatrzony jako
korekta prosta ABC lub też jako realizacja formacji RGR. W pierwszym przypadku
celem dla zniżki może być FE 100% (4,1852). Gdyby rynek wyhamował w tych
okolicach, to należałoby oczekiwać pokonania górnego ograniczenia w kanale
spadkowym i ruchu wzrostowego w kierunku 4,2887 lub 4,3267 (ponieważ po
korekcie powinien przyjść nowy impuls o podobnej dynamice do poprzednich fal
wzrostowych). Gdyby jednak trend miałby być aktualnie trendem spadkowym,
to linia poprowadzona po szczytach nie powinna zostać przełamana, a
notowania powinny zmierzać nawet w okolice 4,12.
Tematem medialnym na rynku złotego jest inflacja, która ponownie zaskoczyła. Pisaliśmy o
tym w komentarzach, więc tu skoncentrujemy się na czynniku, który faktycznie ma wpływ
na notowania PLN, czyli… a jakże, amerykańskich stopach. W tym celu posłużymy się
rynkiem peso, gdyż tu zależności – działające ogólnie dla wszystkich emerging markets –
widoczne są jak na dłoni. Wykres przedstawia ostatni miesiąc, kiedy to przez większość
okresu rentowności w USA rosły, powodując odpływ kapitału z rynków wchodzących. Jest
to widoczne w notowaniach premii za ryzyko od meksykańskich obligacji i w kursie MXN,
który zachowywał się dokładnie pod dyktando premii. Widać też, iż spadek notowań
kontraktu na stopę dla USD (FRA, zielona linia), powoduje spadek premii (CDS) i
umocnienie peso (niebieska linia). Taki sam mechanizm funkcjonuje w odniesieniu do
złotego i naszym zdaniem to właśnie on będzie determinował zachowanie naszej waluty.
Jak już napisaliśmy we wcześniejszych częściach biuletynu Bernanke może podczas
środowej konferencji tonować oczekiwania, co sprzyjałoby korekcie stóp rynkowych w
USA, przekładając się na umocnienie złotego. W dłuższym terminie stopy rynkowe będą
jednak rosnąć, dlatego też umocnienie złotego będzie jedynie przejściowe.
GBPUSD
Za nami trzeci tydzień umacniania się funta względem dolara. Co jest przyczyną takiego
stanu rzeczy i czy ten trend może być kontynuowany w dłuższej perspektywie?
Jeśli chodzi o globalne czynniki wpływające na umocnienie brytyjskiej waluty to jedną z
przyczyn jest relatywna słabość dolara amerykańskiego w ostatnich tygodniach. Dolar od
czterech tygodni osłabia się względem euro i jena a po zeszłotygodniowych danych z rynku
pracy korektę obserwujemy również na rynkach AUDUSD i NZDUSD.
Drugim czynnikiem wpływającym na postawę funta w ostatnim czasie są (umiarkowanie)
optymistyczne dane płynące z brytyjskiej gospodarki. W zeszłym tygodniu poznaliśmy lepsze
od oczekiwań odczyty indeksów PMI – dla przemysłu indeks wyniósł 51,3 (oczekiwano 50,2),
zaś PMI dla usług wyniósł 54,9 (oczekiwano 53). W tym tygodniu okazało się, że produkcja
przemysłowa na Wyspach rośnie w relacji miesięcznej o 0,1% (oczekiwano 0%) a rok do roku
spada o 0,6% (oczekiwano -0,7%). Dużo lepsze okazały się dane z rynku pracy – liczba osób
składających wniosek o zasiłek dla bezrobotnych spadła o 8600 w maju (oczekiwano 5000) i
jest to najlepszy odczyt na przestrzeni dwóch lat.
Pytanie brzmi co dalej z działaniami banku centralnego Wielkiej Brytanii? W zeszłym
tygodniu odbyło się ostatnie posiedzenie BoE pod przewodnictwem Marvyna Kinga, które
zgodnie z oczekiwaniami, nie przyniosło zmian w polityce monetarnej kraju. Od następnego
posiedzenia za sterami BoE zasiądzie Mark Carney. Jego poglądy dotyczące luzowania
ilościowego nie są do końca znane. Dwa czynniki mogące ograniczać jego chęć do dalszego
luzowania polityki monetarnej (lub nawet prowadzić do ograniczenia programu skupu
aktywów) to inflacja utrzymująca się powyżej celu BoE w każdym miesiącu od grudnia
2009r. i niezła prognoza wzrostu gospodarczego na obecny rok (stworzona przez sam bank
centralny Anglii) wynosząca 1,2%. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę konsolidację finansów
publicznych prowadzoną przez rząd, gospodarka brytyjska może potrzebować dalszej
stymulacji monetarnej w celu trwałego pobudzenia wzrostu gospodarczego.
Wszystkie wymienione wyżej czynniki przemawiały za tym aby funt umacniał się w ostatnim
czasie, jednak wydaje się, że w chwili obecnej potencjał aprecjacyjny GBP jest już nieco
ograniczony. Na kurs GBPUSD będą wpływały przede wszystkim spekulacje dotyczące
wychodzenia FEDu z QE3. Oprócz tego warto czekać na wskazówki dotyczące przyszłości
polityki monetarnej BoE, które Mark Carney prawdopodobnie przedstawi w sierpniu. To
wydarzenie może wskazać kierunek dla funta na kolejne miesiące. Póki co, powinniśmy
obserwować koniec spektakularnych wzrostów na GBPUSD.
Notowania pary GBPUSD znalazły się w tym tygodniu na najwyższym poziomie od 11
lutego bieżącego roku. Dzięki temu rynek również pokonał zeszłotygodniowy
wierzchołek wypadający przy poziomie 1,5680.Trend wzmacniający brytyjską walutę
był wspierany przez zarysowaną na niebiesko linię, która była testowana trzykrotnie.
Jednak na niekorzyść funta oddziaływała negatywna dywergencja obserwowana na
oscylatorze MACD (kurs wyżej, średnie oscylatora niżej), wskazując na wykupienie
rynku. W konsekwencji wspomniana linia trendu została przełamana, a kurs GBPUSD
powinien mieć obecnie otwartą drogę do niższych poziomów. Zazwyczaj modelowe
zasięgi wyznaczają zniesienia Fibonacciego równe 23,6% oraz 38,2% (kolejno 1,5564
oraz 1,5457). Wcześniej lokalne wsparcie mogą być jeszcze wyznaczone przez
poziom 1,5600 oraz 1,5493.
Na wykresach: EURGBP, AUDUSD
Mijający tydzień przyniósł atak na kluczowe wsparcie na AUDUSD. Mowa tutaj o
poziomie 0,9386, który był wyznaczony przez minimum z października 2011
roku. Notowania tylko przez chwilę znalazły się poniżej tego miejsca i od razu w
dołku znaleźli się kupujący australijską walutę, tworząc na wykresie dziennym
formację świecową młota. Dodatkowo z punktu widzenia Teorii Elliotta, atak na
dołek powinien być jedynie falą „b” w korekcie pędzącej lub nieregularnej,
dlatego też notowania szybko się cofnęły. W konsekwencji aktualna zwyżka
powinna być już falą „c”, czyli ostatnią falą wzrostową w korekcie na fali
czwartej. Opór dla niej jest wyznaczony przez szczyt fali „a” oraz przez ekspansję
161,8% fali „a” przy 0,9747. Wydaje się więc, że niedźwiedzie nie powiedziały
jeszcze ostatniego słowa i zobaczymy powrót do lokalnych minimów na fali
piątej.
Na parze EURGBP obserwujemy w ostatnich dniach duże niezdecydowanie.
Notowania oscylują wokół poziomu 0,8510, tworząc lokalną konsolidację.
Natomiast spoglądając na wykres tej pary walutowej w szerszej perspektywie,
możemy dostrzec potencjał do umocnienia euro względem funta. Na takie
założenie wpływa potencjalny układ falowy. Po dość czytelnej piątce spadkowej
(1-5) powinniśmy zobaczyć przynajmniej trójfalowy ruch w przeciwną stronę.
Zdaje się, że jak na razie, notowania wyrysowały dopiero wzrostową falę A oraz
jej falę korekcyjną, czyli B. Stąd też jest jeszcze szansa na wyrysowanie
wzrostowej fali C w kierunku szczytów 0,8596 oraz 0,8635. Część inwestorów
może również dostrzegać tutaj odwróconą formację głowy z ramionami, gdzie
fala 3 to lewe ramię, a fala B to prawe ramię. Jednak przy takim założeniu
wzrost powinien być o wiele silniejszy. Powyższy scenariusz może zostać
zanegowany dopiero w momencie pokonania silnego wsparcia przy 0,8400.
Rynek akcji: znacznie stóp dla rynku akcji w USA
O wpływie polityki Fed na rynki akcji pisaliśmy wielokrotnie. Tym razem prezentujemy pewną symulację pokazującą wpływ rynkowych stóp procentowych dla dolara amerykańskiego
na wycenę indeksu S&P500. Symulacja przeprowadzona jest z wykorzystaniem modelu wzrostu Gordona. Ten banalnie prosty model zakłada, iż dla akcjonariuszy liczą się strumienie
przyszłych dywidend. Jako, że „lepszy wróbel w garści…” dywidendy te trzeba zdyskontować na dzień dzisiejszy. Potrzebujemy zatem zasadniczo tylko trzech parametrów – bieżącej
dywidendy, oczekiwanej stopy jej wzrostu (do ustalenia przyszłych dywidend) oraz stopy dyskonta (za pomocą której ustalimy bieżącą wartość przyszłych dywidend). Suma bieżącej
wartości przyszłych dywidend dla całego indeksu to implikowana przez model wartość indeksu. Dywidendę ustaliliśmy jako poziom zysków operacyjnych dla S&P500 (obecnie 98,32
USD za ostatnie cztery kwartały) pomnożony przez procent ich wypłaty w ostatnich trzech latach, który wyniósł w tym okresie 0,3. Bieżąca dywidenda to zatem 29,5 USD. Stopa
wzrostu, oznaczona w modelu jako „g” to suma realnego wzrostu gospodarczego i inflacji, która daje nominalny wzrost gospodarczy. Mówimy tu o długoterminowych wartościach.
Wzrost potencjalny dla amerykańskiej gospodarki przyjęliśmy na poziomie 2,5%, co jest zgodne z postrzeganiem rynków, inflację założyliśmy na poziomie 2%, zgodnie z celem
preferowanym przez Fed. Daje nam to zatem „g” na poziomie 4,5% - o tyle średnio mają rosnąć dywidendy. Stopa dyskonta może być ustalona jako suma rentowności 10-latek oraz
premia za ryzyko. Ta ostatnia nie jest łatwa do ustalenia, jednak w wielu pracach naukowych poświęconych amerykańskiemu rynkowi akcji konkludowano, iż mieści się ona w przedziale
4-5%. Dlatego też przyjęliśmy 4,5%. Na potrzeby symulacji przyjęliśmy, iż zmienia się „g” oraz rentowność 10-latek, choć koncentrujemy się na tej drugiej. Wachlarz wyników musi
dawać do myślenia. Należy zwrócić uwagę, iż przy pozostałych czynnikach niezmienionych mamy wycenę S&P500 na poziomie 1903 pkt. przy rentowności 1,62% i tylko 1382 pkt. przy
rentowności 2,23%! Skąd akurat te poziomy? To odpowiednio minimum i maksimum od początku maja. Tak ogromna zmiana wynika z faktu, iż w momencie gdy rentowności obligacji
mocno spadają, różnica pomiędzy stopą dyskonta (rentowność + premia za ryzyko) a stopą wzrostu (g) zbliża się do zera. Gdy ta różnica zbliża się do zera, wycena S&P500 rośnie w
kierunku nieskończoności! To tłumaczy dlaczego wiosną tego roku pomimo słabych danych indeks S&P500 notował tak silne wzrosty – na papierze łatwo było to uzasadnić modelem.
Kombinacja różnych parametrów daje jeszcze ciekawsze wyniki. Zmieniając rentowność do poziomu 5,12% dostajemy wycenę 602 pkt., czyli poniżej minimum z 2009 roku! Ta
rentowność nie jest przypadkowa – to średnia z lat 2000-2007, kiedy przecież polityka pieniężna w USA nie była przesadnie restrykcyjna. Oczywiście to pewne wyolbrzymienie. Gdyby
rentowności miały wzrosnąć tak bardzo wyższa musiałaby być przynajmniej inflacja (a zatem „g”), w przeszłości stopa wypłaty z zysków operacyjnych była też bliżej 0,4. Otrzymalibyśmy
zatem wartość w okolicach 1200-1300 pkt., ciągle sporo niżej niż obecnie.
Uprzedzając krytykę, iż opisany model jest naiwnie
prosty zwracamy uwagę, iż kluczowe założenia
dotyczące wzrostu i stopy dyskonta są podobne dla
wszystkich modeli zdyskontowanych przepływów
pieniężnych. Zatem wyciąganie wniosków na bazie
modelu Gordona jest naszym zdaniem uprawnione.
Jak to się ma do najbliższego posiedzenia Fed? Jeśli
Bernanke będzie gołębi podczas konferencji,
rentowności mogą nieco spaść, pchając S&P500
chwilowo w górę. Prawdopodobny wzrost rentowności
w drugiej połowie roku będzie jednak największym
sojusznikiem sprzedających.
Źródło: Ecowin, S&P, obliczenia własne
Wzrost rentowności w USA ma ogromne znacznie dla wyceny akcji, szczególnie, że te drożały przez miesiące właśnie
dlatego, że w wyniku polityki Fed rentowności były coraz niższe
Na wykresach: W.20 (WIG20 Futures), US.500 (S&P500 Futures)
To już drugi tydzień, który charakteryzuje się większą zmiennością na kontrakcie
na indeks S&P500. Jednak w całokształcie cena zamknięcia wypada w rejonie
ceny otwarcia i jedynie na świecach tygodniowych pozostaje relatywnie długi
dolny cień (formacja młota). Na wykresie dziennym cienie te przekładają się na
powstanie struktury przypominającej podwójne dno. Co więcej, zniżka zarówno w
ubiegłym jak i tym tygodniu zakończyła się w rejonie kluczowej linii trendu
wzrostowego. Zdaje się, że dopóki będzie ona broniona wraz z poziomem
wsparcia przy 1592 pkt., to notowania mają szansę na kontynuację zwyżki nawet
w okolice 1672-1685 pkt. (realizacja podwójnego dna i test wierzchołków). Z kolei
gdyby doszło do przełamania wspomnianych wsparć, pod którymi zapewne
wypada większa ilość zleceń obronnych, to ruch w kierunku 1533 mógłby by dość
szybki.
Kontrakt na indeks WIG20 wciąż nie może uporać się z przekroczeniem oporu,
który jest wyznaczony przez lukę bessy powstałą w połowie marca. W tym
miejscu znajduje się również okrągły poziom 2500 pkt., który stanowi
„psychologiczną” barierę dla byków. Wydaje się, że dopiero wyjście nad 2504
pkt. (szczyt z tego tygodnia) będzie mogło otworzyć drogę do modelowego
zasięgu dla formacji RGR, czyli do poziomu 2560 pkt. Z drugiej strony część
inwestorów może dostrzegać powstawanie formacji świecowej wisielca, która
wskazywałaby na spadki. W takim przypadku relacja potencjalnego zysku do
ryzyka jest bardzo korzystna. Opór w rejonie 2500 pkt. zdaje się być dobrym
miejscem do umiejscowienia zlecenia obronnego, a najbliższy cel dla
niedźwiedzi może znajdować się dopiero w rejonie 2415 pkt. Tam też zbiega się
pokonana linia szyi z linią trendu wzrostowego.
Rynek surowców: Pogoda nie sprzyja spadkom cen surowców rolnych
Bilan i zapasy na rynkach pszenicy, kukurdzy i soi łącznie
W drugiej w tym roku prognozie dla sezonu 2013/14 Amerykański
Departament Rolnictwa zrewidował w dół szacunki zbiorów pszenicy i 80,00
kukurydzy. Przyczyną spadku prognoz podaży obu surowców jest
60,00
pogoda. W przypadku rynku pszenicy, ogromna ilość deszczy jaka
przeszła przez niemal całą Europę znacznie zmniejszyła potencjał 40,00
zbiorów. W Stanach Zjednoczonych opady opóźniły mocno zasiewy
kukurydzy, co także odbije się na wielkości jej podaży. Eksperci rządowi 20,00
nie zmienili zaś prawie w ogóle prognoz dla rynku soi.
0,00
O ile obniżka prognoz zbiorów nie była zaskoczeniem dla rynków i
inwestorzy przyjęli ten raport ze względnym spokojem, to fakt -20,00
pojawiających się problemów z pogodą przy bardzo niskich zapasach
surowców może budzić coraz większe obawy u konsumentów tychże -40,00
surowców. Co więcej, najprawdopodobniej również w lipcowym raporcie
-60,00
amerykańskiego Departament Rolnictwa zobaczymy dalsze obniżki
1990/1991 1993/1994 1996/1997 1999/2000 2002/2003 2005/2006 2008/2009 2011/2012
prognoz podaży, albowiem duże ilości opadów po obu stronach
Zapasy w tyg. konsumpcj (prawa oś)
Bilans w mln ton (lewa oś)
Atlantyku utrzymywały się także w pierwszym tygodniu czerwca (raporty
USDA ukazują się najczęściej 10-11 dnia danego miesiąca uwzględniając
Po trzech deficytowych sezonach, zapasy surowców rolnych są na historycznie bardzo niskich
sytuację od pierwszego do ostatniego dnia poprzedniego miesiąca).
poziomach.
Wnioski
Biorąc pod uwagę niskie zapasy, będące efektem trzech z rzędu sezonów
z deficytem na rynku surowców rolnych, silne spadki cen od początku
tego roku oraz względnie niewysoki poziom długich spekulacyjnych
pozycji netto sprawiają, że szanse na dalsze spadki cen pszenicy i
kukurydzy są nieduże. W przypadku utrzymywania się problemów z
pogodą w USA i Europie ceny mogą nawet mocniej odbić w kolejnych
miesiącach.
Trochę inaczej wygląda sytuacja na rynku soi, gdzie silny wzrost cen był w
ostatnich tygodniach pochodną strajku w brazylijskich portach . Wraz z
zakończeniem owych strajków i powrotem eksportu surowca do
normalnych poziomów ceny powinny powrócić do niższych poziomów.
Prognozy bilansu i zapasów surowców rolnych
Bilans w mln ton
Zapasy w tyg.
konsumpcji
Źródła: USDA
Pszenica
Kukurydza
Soja
Łącznie
maj
6,21
29,20
15,32
50,73
czerwiec
1,38
27,52
15,15
44,05
maj
13,95
8,58
14,43
11,37
czerwiec
13,57
8,44
14,18
11,13
18,00
16,00
14,00
12,00
10,00
8,00
6,00
Na wykresach: kukurydza, bawełna
Notowania ceny kukurydzy już od kilku tygodni pozostają w konsolidacji. Tym
samym cały czas może tworzyć się tutaj prawe ramię w odwróconej formacji
głowy z ramionami. Opór dla rynku i za razem kluczowe miejsce wyznacza linia
poprowadzona po ostatnich wierzchołkach, która jest linią szyi. Dodatkowo
ważny poziom dla notowań wynika z dolnego ograniczenia luki bessy przy 673,73
USD. Zdaje się, że dopiero pokonanie powyższych miejsc będzie mogło prowadzić
do powstania większego ruchu wzrostowego w kierunku 694,77 USD lub też do
727,64 USD. W pierwszym przypadku celem dla kupujących stałoby się
domknięcie luki bessy, a w drugim zrealizowanie odwróconego RGRa. Tymczasem
najbliższe wsparcie wyznacza linia poprowadzona po minimach, a następnie
dopiero minimum prawego ramienia oraz minimum przy 609 USD.
Cena bawełny w ostatnich dniach systematycznie rośnie. Ruch ten od strony
technicznej jest spowodowany m.in. wybiciem z kanału spadkowego, który
można uznać również za formację flagi (formacja kontynuacji trendu). Natomiast
wcześniej rynek przetestował istotne wsparcie w rejonie 79,17-78,41 USD, o
czym pisaliśmy w raporcie surowcowym z 4 czerwca (link). W tym miejscu
zakończyła się również obserwowana od szczytu korekta prosta. W konsekwencji
można oczekiwać kontynuacji zwyżki nawet w okolice szczytu z połowy marca,
który wypada przy 93,77 USD. Wcześniej cel dla kupujących może jeszcze
znajdować się w rejonie poziomu 91,26 USD, gdzie znajduje się szerokość kanału
spadkowego odłożona od miejsca wybicia. Tymczasem najbliższe wsparcie
znajduje się przy pokonanym szczycie 88,27 USD.
KONTAKT
Dział Analiz
dr Przemysław Kwiecień, Główny Ekonomista, przemysł[email protected], nr tel. (22) 201 95 78
Mateusz Adamkiewicz, [email protected]
Daniel Kostecki, [email protected]
Paweł Kordala, [email protected]
Obsługa klienta VIP
Anna Lachowiecka
nr tel. (22) 201 95 60
tel. kom. 660 512 614
Adres email
[email protected]
Dom Maklerski X-Trade Brokers nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zamieszczonych w niniejszym opracowaniu. Żadna z zamieszczonych
informacji nie może być traktowana jako wytyczna, dyspozycja, obietnica czy zobowiązanie że inwestor osiągnie zysk lub zmniejszy swoje straty wykorzystując zamieszone na stronie
informacje. Transakcje na instrumentach inwestycyjnych, w szczególności instrumentach wykorzystujących dźwignię finansową są z natury rzeczy spekulacyjne i mogą w efekcie przynieść
straty i zyski, przekraczające zaangażowany przez inwestora kapitał początkowy.

Podobne dokumenty