Pobierz plik

Transkrypt

Pobierz plik
REALIZM I NOMINALIZM
W WALCE O KRZYŻ
Błażej Skrzypulec
Z
214
godnie z charakterystyką realizmu
i nominalizmu dokonaną przez Jadwigę Staniszkis (2010b), stanowiska
te różnią się od siebie na trzech głównych
płaszczyznach. Po pierwsze, realizm wydaje
się mocniej związany z klasyczną podmiotowo-przedmiotową metafizyką, podczas gdy
opcja nominalistyczna opiera się raczej na ontologii relacji. Ta różnica w sposobie myślenia
ma istotnie wpływać na sposób prowadzenia
polityki międzynarodowej. Po drugie, realizm
kładzie nacisk na istnienie obiektywnych,
często ugruntowanych w transcendentnym
porządku norm, w przeciwieństwie do nominalizmu, który jest konwencjonalizmem, wywodzi normy z umowy społecznej. Po trzecie, realizm i nominalizm w odmienny sposób
rozumieją rolę symbolu. Wedle stanowiska
realistycznego relacja oznaczania nie jest
przygodna i wiąże się istotnie z cechami znaku i tego, co on oznacza. W nurcie myślenia
nominalistycznego symbol nie posiada tak
ścisłej więzi z tym, do czego się odnosi, lecz
funkcjonuje na mocy konwencji. Zdaniem
Staniszkis Polacy rozumują głównie na sposób realistyczny. Niestety, taki sposób myślenia nie sprawdza się poza sferą prywatną,
gdy trzeba działać w środowisku, w którym
dominują nominalistycznie zorganizowane
instytucje z Unią Europejską na czele.
Moim celem nie jest głębsza analiza związków pomiędzy tymi trzema płaszczyznami, ani
też zestawienie sposobu, w jaki Staniszkis charakteryzuje nominalizm i realizm, z rozumieniem tych pojęć, jakie spotyka się zazwyczaj
na gruncie dociekań filozoficznych. Odwołam
się natomiast do rozważanego przez autorkę Epistemologii porządku przypadku – sporu
o krzyż przed Pałacem Prezydenckim (2010b:
201-205).WedługStaniszkisbyłotostarciewciąż
żywego, i w dużej mierze reaktywowanego za
sprawą Solidarności, myślenia realistycznego
z „pełzającą rewolucją nominalistyczną”,
która, choć jest zrozumiałą odpowiedzią
na niepasujący do współczesności realizm,
nie ma odpowiednio głębokich podstaw intelektualnych. Jak sądzę, taka dualistyczna
charakterystyka „walki o krzyż” jest błędna. Poniżej spróbuję pokazać, że zarówno
„obrońcy krzyża”, jak i „przeciwnicy krzyża” używali jednocześnie technik zaczerpniętych z realistycznego oraz nominalistycznego sposobu myślenia do osiągnięcia
swoich celów politycznych. Na przykładzie
„walki o krzyż” okazuje się, że realizm
i nominalizm nie muszą wcale znajdować się
w opozycji, lecz mogą wzajemnie się wspierać. Sądzę, że można wręcz postawić hipotezę, iż łączne stosowanie technik realistycznych i nominalistycznych jest obecnie
konieczne do prowadzenia skutecznej walki
politycznej.
Taktyka „obrońców krzyża”
Dla „obrońców” krzyż był potrójnym symbolem: religii katolickiej, opcji politycznej reprezentowanej przez Prawo i Sprawiedliwość
oraz pamięci o ofiarach katastrofy. O każdym
z tych trzech elementów myślano na sposób
realistyczny – religia katolicka jest obiektywnie prawdziwą religią, Prawo i Sprawiedliwość
jest rzeczywiście najlepszą siłą polityczną w Polsce, nieuczczenie ofiar katastrofy byłoby czymś naprawdę złym. Jednakże symbol,
jakim jest krzyż, nie oznacza tych trzech realistycznie rozumianych elementów w ten sam
sposób. Relację pomiędzy krzyżem a religią
z pewnością można określić mianem reali-
Łączne stosowanie technik realistycznych i nominalistycznych jest
obecnie konieczne do prowadzenia skutecznej walki politycznej.
stycznej – krzyż nie jest symbolem religijnym
na mocy konwencji, lecz jest istotnie powiązany z katolicyzmem. Bardziej kontrowersyjna jest kwestia krzyża jako symbolu pamięci, choć można argumentować, że długa
tradycja wiązania obrzędów pogrzebowych
z symbolami chrześcijańskimi w polskim społeczeństwie sprawia, że jest to relacja, którą
można pojmować realistycznie. Bez wątpienia natomiast użycie krzyża jako symbolu
pewnej opcji politycznej, która nie jest partią wyznaniową i która nigdy nie dążyła do
pełnej realizacji nauki społecznej Kościoła,
jest zabiegiem w głównej mierze konwencjonalnym, opartym na pragmatycznej decyzji.
Użycie krzyża jako symbolu politycznego jest
w tym kontekście zabiegiem nominalistycznym, który jednak działa tu w służbie my-
ślenia realistycznego. Za pomocą techniki
nominalistycznej – potraktowania krzyża jako
symbolu opcji politycznej – trzy realistycznie
rozumiane elementy: katolicyzm, poparcie dla
PiS i pamięć o ofiarach katastrofy zostały połączone przez jeden znak. Jednocześnie to połączenie realistycznie pojmowanej religii, polityki
i pamięci wtórnie uzasadniło konwencjonalne
rozumienie krzyża jako symbolu jednej opcji
politycznej. Krzyż odgrywa rolę symbolu politycznego, a jednocześnie żądania jego usunięcia mogą być odpierane nie poprzez odwołanie
się do politycznych preferencji, lecz za pomocą
mocniejszej religijnej argumentacji mówiącej
o konieczności obrony świętego symbolu lub
argumentacji moralnej dotyczącej potrzeby
upamiętnienia tragicznie zmarłych. Wobec
tego w taktyce „obrońców krzyża” zarówno
technika nominalistyczna przyczynia się do
spójności myślenia realistycznego, jak również myślenie realistyczne utrwala konwencjonalny zabieg nominalistyczny.
Krytyka „przeciwników krzyża” To sprzężenie wzajemnie wzmacniających się realistycznych i nominalistycznych
sposobów myślenia próbowali zdekonstruować „przeciwnicy krzyża”.
Po pierwsze, krytykowali oni z pozycji
nominalistycznych „obrońców krzyża” jako
realistów. Tego typu krytykę można streścić
za pomocą ogólnego hasła: „to, co nazywacie obiektywną prawdą, jest tylko jedną
z konwencji”. W wypadku sporu o krzyż krytyka przybrała formę ulicznego happeningu
będącego pomieszaniem ironicznej krytyki
symboli religijnych, odniesień do popkultury
i zwykłego chamstwa. Dokonano w ten sposób redefinicji sytuacji pod Pałacem Prezydenckim. Nie mamy już do czynienia z jedną
grupą broniącą świętego symbolu prawdziwej religii, lecz z dwoma dziwnymi zbiorowościami, z których każda odprawia swoje
Idee Staniszkis
215
216
dość niezrozumiałe rytuały – jedni przy krzyżu z drewna, drudzy przy krzyżu z puszek po
piwie. Każde z tych dwóch „plemion” posługuje się dyskursem nieprzekładalnym na
kategorie drugiego, i nie istnieje żadne kryterium, wedle którego można by wskazać,
że któraś ze stron posiada dostęp do jakiejś
„obiektywnej prawdy”.
Po drugie, z pozycji nominalistycznych
krytykowano „obrońców krzyża” jako nominalistów. Skoro zostało już pokazane, że
to, co oferują „obrońcy”, jest tylko jedną
z wielu konwencjonalnych narracji, a nie
żadną obiektywną prawdą, to można argumentować, że nie jest to akurat ta konwencja, którą warto by przyjąć. Za taki argument
służy odwołanie się do zasady „świeckości
państwa”. W nowoczesnym, pluralistycznym
społeczeństwie religia jest kwestią prywatną
– jest to dobra konwencja pozwalająca uniknąć wielu konfliktów. Publiczna obecność
kontrowersyjnego krzyża pod Pałacem łamie
to dobre ustalenie. Krzyż powinien zatem zostać przeniesiony do odpowiedniej świątyni.
Po trzecie, „przeciwnicy krzyża” prowadzili atak z pozycji realistycznych. Był on
wymierzony głównie w polityczny wymiar
krzyża jako symbolu obiektywnie złej opcji
politycznej. Okazuje się więc, że także „przeciwnicy krzyża” stosowali zarówno elementy
myślenia realistycznego, jak i nominalistycznego. Co więcej, czynili tak nie tylko, gdy
chodziło o określenie własnego stanowiska,
lecz również w celu zdefiniowania swoich
oponentów. Krajobraz po bitwie Jak się wydaje, w toku „walki o krzyż”
większy sukces odniosła grupa „przeciwników”. Krzyż został usunięty, a cała sytuacja
przyczyniła się do wzrostu poparcia dla środowisk krytycznie oceniających rolę katolicyzmu w polskiej sferze publicznej. Sukces ów
został w dużej mierze osiągnięty dzięki zróżnicowanej nominalistyczno-realistycznej krytyce „obrońców”. Z pozycji nominalistycznych religijny realizm „obrońców krzyża”
został ukazany jako dziwaczna konwencja.
W kolejnym kroku wskazano – ponownie
z pozycji nominalistycznych – że ta „dziwna
religijna konwencja” nie przystaje do zasad,
na jakie zgadzają się członkowie nowoczesnego społeczeństwa. Krytyka nominalistyczna zredukowała możliwość religijnej obrony
obecności krzyża przed Pałacem. W takiej
sytuacji można było już skutecznie rozwinąć
realistyczną krytykę krzyża jako symbolu politycznego reprezentującego obiektywnie złą
partię.
Trzeba jednak przyznać, że „obrońcy”, za
sprawą sprzężenia elementów realistycznych
z nominalistycznymi, długo trwali w walce,
mimo raczej niesprzyjającego otoczenia instytucjonalnego. Warto zadać pytanie, czy mogli oni wykonać jakiś dodatkowy krok, który
utrudniłby „przeciwnikom krzyża” dokonanie
dekonstrukcji. W stanowisku „przeciwników
krzyża” tkwi realizm ukryty pod maską nominalizmu. Twierdzi się, że należy respektować
„Świeckość” jest pojmowana
mocno realistycznie.
zasadę „świeckości państwa”, gdyż nie ma
obiektywnej racji, by przyznać słuszność akurat tym, a nie innym konwencjonalnym preferencjom religijnym. Tak rozumiana „świeckość” jest pojmowana mocno realistycznie,
przez założenie, że pokojowa egzystencja
różnych dyskursów religijnych (i areligijnych)
w sferze prywatnej jest obiektywnie większą
wartością niż dążenie do urządzenia sfery
publicznej zgodnie ze światopoglądem większości społeczeństwa. Niewątpliwie takie stanowisko samo zasługuje na krytykę z perspektywy nominalistycznej, która mogła zostać
sformułowana przez „obrońców krzyża”.
CHIŃSKA LOGIKA
Marek Przychodzeń
M
uszę przyznać, że do twórczości
filozoficznej Jadwigi Staniszkis
podchodziłem zawsze z pewnym
dystansem. Nie mi jest łatwo o tym pisać, ponieważ jestem nowym przybyszem w świecie tak zwanej prawicy, w którym Jadwiga
Staniszkis zajęła zasłużone, uprzywilejowane
miejsce. Dyskutowany przez nas tekst profesor Staniszkis (2010b) zawiera wiele treści filozoficznych w których czuję się bardziej kompetentny, i to na tyle ciekawych, że skłonił mnie
on do skreślenia kilku uwag komentarza.
Przede wszystkim nie jestem zwolennikiem
sposobu pisania, jaki wybrała pani profesor.
Mówiąc dokładniej, choć jestem zwolennikiem
opisywanego w tekście „tomistycznego realizmu” (jestem ciekaw, jak bardzo termin ten
jest zrozumiały dla szerszej publiczności) to jednak cenię sobie prostotę i klarowność języka.
Mówiąc jeszcze bardziej wprost, cytuję tylko
tych autorów, którzy są bezwzględnie wymagani przez logikę wywodu. Nie uważam się za
totalnego laika w świecie filozofii politycznej,
dlatego zaczynam się niepokoić, kiedy odwołanie do Locke’a i jego teorii „pozwalającej połączyć w wyobraźni niesprowadzalne do siebie
wymiary realności” niewiele mi mówi (Staniszkis 2010b). Tym bardziej, że wiąże się to jakoby
z Locke’owską „liberalną wizją wolności”.
Nieco lepiej mi idzie zrozumienie analiz
Jadwigi Staniszkis dotyczących porządku czy
też nieporządku panującego w Unii Europejskiej. Zgadzam się, że uregulowania fundu-
jące to ponadnarodowe ciało godzą nieco
w tradycyjnie rozumianą racjonalność, lecz
zasadniczo nie zgadzam się z tezą, że klasyczna perspektywa jest niewystarczająca, by ów
nowy „porządek” zrozumieć. Byłaby to dość
dziwna konkluzja, gdyby utrzymywać, że perspektywa „realistyczna” dobra jest poznawczo dla Polski, a zła dla Unii Europejskiej. Jeśli
jakaś perspektywa poznawcza nie jest w stanie ujął danej rzeczywistości, należy uznać ją
za wadliwą i poszukać lepszej.
Nie ma jednak potrzeby szukać lepszej
perspektywy, ponieważ, moim zdaniem,
perspektywa klasyczna dobrze oddaje realia
współczesnego świata. Dziś, jak nigdy dotąd,
kategoria oligarchii urzędniczej świetnie opisuje rzeczywistość, także Unii Europejskiej.
Dlaczego sytuacja ta nie jest tak jasna dla Jadwigi Staniszkis? Być może bierze ona za dobrą monetę autoprezentację struktur europejskich, owego „ pola […] norm i wartości”
(2010b: 202). Chciałoby się, żeby tak było.
Niestety normy i wartości Unii Europejskiej są
zgodne z interesami kompleksu politycznoekonomicznego, a jeśli nie są bezpośrednio
związane z ekonomią, to przynajmniej muszą
odpowiadać egalitarnej ideologii środowiska
eurokratów, którzy są globalną mutacją postaci zwykłego urzędasa.
Faktycznie w Unii Europejskiej mamy do
czynienia z niszczeniem suwerenności struktur lokalnych przez scentralizowane ośrodki
władzy w Brukseli, głównie Komisję Europej-
Idee Staniszkis
217