Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Detektyw
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
kamasznik50
Wypakowałam ostatni karton. Nie miałam pojęcia, że zgromadziłam tyle rzeczy! Nie jest łatwo wyprowadzić się z domu
rodziców po tylu latach. Może nie zdecydowałabym się na kupno własnego mieszkania i usamodzielnienie się, gdyby
nie to, że mój brat postanowił wrócić do rodzinnego gniazda. Pal licho, gdyby wrócił sam, ale przywiózł z sobą rodzinę,
a dwójka rozwrzeszczanych dzieciaków i marudząca szwagierka to jak dla mnie za dużo.
Na początku trochę się obawiałam życia na własnym garnuszku, ale teraz byłam zadowolona z własnego kąta. A poza
tym miałam o wiele bliżej do pracy, nie musiałam wcześniej wstawać i moje życie towarzyskie mogło w końcu nabrać
tępa.
Wieszałam właśnie na balkonie pranie, gdy dosłyszałam rozmowę:
- Nie dyskutuj ze mną! Musimy się ich pozbyć, to przestaje być opłacalne.
- Zrób to i już. Postanowiłem i nie mam zamiaru zmieniać zdania. Swoją drogą, nad Casanovą też się zastanawiam.
- To mój biznes i moja sprawa, żeby był opłacalny i jeśli ci się nie podoba, to sama wiesz, co możesz zrobić. Tylko
żebyś potem nie żałowała, tak jak ostatnio. Zrób to i już. I załatw tę sprawę dzisiaj porządnie, to ważny klient. Na razie!
Nie słyszałam wszystkiego, bo słowa dobiegające z góry zagłuszały odgłosy prac remontowych, ale to, co zrozumiałam,
było i tak intrygujące. Ciekawe, kto to był! Jakiś fachowiec? Nie, raczej nie.
Zagadka została rozwiązana następnego dnia. Wracałam z pracy i postanowiłam zrobić zakupy. Zaczęłam przyglądać
się facetowi stojącemu w kolejce przede mną. Wysoki, dobrze zbudowany, lekko szpakowaty. Gdy poprosił o pomidory
i sałatę, od razu poznałam jego głos. Kiedy się uśmiechał, robił sympatyczne wrażenie. Do tego był diabelnie
przystojny. Mogłabym się nabrać na jego urok, gdyby nie to, że doskonale pamiętałam wczorajszą rozmowę.
Postanowiłam go trochę poobserwować i dowiedzieć się o nim nieco więcej. Na początku ustaliłam jego adres – okazało
się, że mieszka tuż nade mną. Potem odkryłam, że „gangsterskie” bmw przed blokiem to jego samochód.
Niestety, moje śledztwo utknęło na samym początku. Nie widziałam sąsiada przez kilka dni, z jego mieszkania nie
dobiegały żadne odgłosy. Trochę mnie to zasmuciło. Przyszła pierwsza wiosenna, ciepła sobota. Było tak pięknie,
wyszłam na spacer. Na schodach minął mnie sąsiad. Znowu rozmawiał przez telefon.
- Trzeba koniecznie je przykrócić, ale… I już był na dole. Mój instynkt śledczy obudził się na nowo. Przyspieszyłam
kroku. Dogoniłam go przy sklepie i usłyszałam fragment kolejnej rozmowy:
- Koniecznie z nią porozmawiaj, zaczyna mnie denerwować.
Nagle wszystkie elementy zaczęły do siebie pasować: podejrzany wygląd – atrakcyjny, ale niebezpiecznie podejrzany
samochód, ton głosu i te nieszczęsne dziewczyny, na które krzyczy, albo każe ukarać. Byłam pewna, że jest
właścicielem agencji towarzyskiej.
Zobaczyłam podejrzanego nad rzeką. Nie był sam, kłócił się z bardzo zgrabną dziewczyną – tyle mogłam ocenić z tej
odległości. Po chwili dziewczyna odwróciła się i pobiegła przed siebie. Ruszył za nią, ale po paru metrach zrezygnował
z pościgu. Zawrócił i wyciągnął komórkę. Powiedział kilka słów i szybkim krokiem szedł w stronę naszego osiedla.
Zaczęłam go śledzić. Ledwie weszłam do klatki, lunął deszcz. Ogarnęłam trochę mieszkanie i kiedy przestało padać,
otworzyłam drzwi balkonowe, żeby wywietrzyć pokój przed spaniem. Uwielbiam zapach powietrza po burzy. Stałam na
balkonie przez chwilę. Z mieszkania sąsiada docierały do moich uszu męskie głosy. Usłyszałam nazwiska i imiona, a
raczej pseudonimy kobiet: „ Jutro Sangria u pana Oczyńskiego, i Dame de Coeur (pewnie trójkącik – pomyślałam) , we
wtorek Dolly u Olka i w środę u Haczyka Queen Elizabeth. Zapisałeś? No, to tyle na dziś, w razie czego dzwoń.
Potwierdziły się moje przypuszczenia!
„Kurcze, muszę zobaczyć tego faceta” – pomyślałam i wybiegłam ze śmieciami, przy okazji obejrzałam samochód,
który stał na parkingu obok mercedesa. Zapamiętałam numery rejestracyjne i ruszyłam w stronę bloku. Plan
Strona: 1/2
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
przewidywał, że minę gościa sąsiada i uważnie mu się przyjrzę. Nie przewidziałam jednego – zamiast do samochodu,
gościu poszedł na przystanek. Szybko przestawiłam się na udawanie joggingu – to nic, że byłam w klapkach –
okrążyłam blok i wpadłam na niego po drugiej stronie. Nie wyglądał podejrzanie, przypominał mi trochę mojego ojca.
Wracałam powoli do domu. Na schodach leżała wizytówka – na pewno jej nie było, kiedy schodziłam na dół. W domu
przyjrzałam się uważnie karteczce. Bordowe tło i złote litery układające się w nazwę „Bella Rosa”. Pod spodem był
adres. Postanowiłam pojechać tam następnego dnia po pracy.
Do tej pory nigdy nie byłam przesadnie przesądna, ale ten piątek zapamiętam na dłużej. Jak na trzynastego przystało,
obudziłam się za późno i na dodatek z bólem głowy. W drodze do pracy złamałam obcas, a potem miałam tyle rzeczy
do zrobienia, że wyszłam prawie wieczorem i chyba ze zmęczenia zapomniałam zabrać mojego telefonu. Szef wyjechał
na weekend, nie było szans, żebym telefon odzyskała przed poniedziałkiem. Byłam wściekła, bo to jedyny mój telefon.
Weszłam do mieszkania, z ulgą zdjęłam buty, otworzyłam lodówkę i zobaczyłam tam pustki. Postanowiłam pojechać do
centrum i zrobić większe zakupy na przyszły tydzień. Zamykałam drzwi do mieszkania, kiedy tuż za zakrętem
korytarza usłyszałam głos sąsiada:
- Tak. Dostała ostrzeżenie, ale to nie pomogło i dzisiaj mam zamiar załatwić to ostatecznie. Dam ci znać jak poszło.
Ledwie skończył, jego komórka zadźwięczała ponownie.
- Halo?... Tak, tak jak się umawialiśmy, dziś załatwimy tę sprawę. Będę za jakieś pół godziny.
„O Boże! Załatwić? On zabije tę dziewczynę! Muszę zawiadomić policję, ale jak?! Nie mam telefonu, niech to szlag!
Rodzice! Pojadę do rodziców, to niedaleko. Tylko co teraz, żeby on mnie nie zobaczył, bo się domyśli, że go słyszałam.
Co robić?!” Miałam milion myśli na sekundę, ale nic mądrego nie przychodziło mi do głowy. W końcu postanowiłam
wejść do domu i poczekać aż on odjedzie. Ledwie to pomyślałam, zobaczyłam, że wchodzi na górę. Powiedział głośno i
dobitnie – „dzień dobry!” i poszedł dalej.
Nie mogłam tak dłużej stać jak cielę, musiałam ratować życie dziewczynie. Rzuciłam się w stronę schodów. W panice
otwierałam drzwi mojego malucha. Przez to całe zdenerwowanie i deszcz, nie zauważyłam objazdu i straciłam
piętnaście minut na zawracanie. W końcu dojechałam do domu rodziców. Gdy wysiadłam z malucha, zauważyłam
przed bramą samochód sąsiada. Tego było za wiele. Gubiąc buty i torebkę biegłam najszybciej, jak potrafię, krzycząc:
- Ratunku, pomocy, wezwijcie policję!
Mama otworzyła drzwi.
- Co się stało?! – zapytała zaskoczona.
- Wezwijcie policję. Tu jest morderca! – krzyknęłam i wskazałam głową mojego sąsiada, który zbliżał się do domu.
Ojciec głośno westchnął i zapytał:
- Pelasiu, czy ty mówisz o tym mężczyźnie, który idzie w kierunku werandy?
- Kiwnęłam głową na tak.
Tata zaczął się śmiać.
- To jest Jacek, miał mi przynieść nawozy do róż – wyjaśnił i otworzył drzwi, zapraszając mojego sąsiada do domu.
- Dobry wieczór – powiedział mój sąsiad i popatrzył na mnie dziwnie.
- Dlaczego pani tak krzyczała? Coś się stało? My się chyba znamy? – stwierdził po chwili.
- Tak, mieszkacie w tym samym bloku – odparł tato. – A krzyczała, bo chyba ogląda za dużo kryminałów – dodał.
Okazało się, że mój sąsiad nie jest właścicielem agencji towarzyskiej, tylko hodowcą róż. Kobieta, którą widziałam z
nim nad rzeką, była jego młodszą, rozpieszczoną siostrą. Telefony z prośbą o pomoc w zdyscyplinowaniu wykonywał
do swoich rodziców. Sąsiad najczęściej jednak rozmawiał o ukróceniu różnych krzewów. Klienci byli zainteresowani
gatunkami kwiatów, a nie towarzystwem prostytutek.
Już nie oglądam filmów sensacyjnych, porzuciłam je na rzecz komedii romantycznych – mam nadzieję, że szukanie
męża pójdzie mi o głowę lepiej, niż śledzenie sąsiadów.
Strona: 2/2
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty