Ostatni,co tak poloneza wodził

Transkrypt

Ostatni,co tak poloneza wodził
Ostatni, co tak
poloneza wodził
Krzysztof Bilica
Trudne zadanie postawił sobie „Kiedy nad tą kwestią dziś rozmyślam – pisze Bohdan Pociej na wstępie – (…) jawi mi się
Bohdan Pociej – określić, owa polskość jako fenomen dziwny, ekscentryczny, na tle innych nacji w Europie wręcz
zdefiniować polskość Chopina. egzotyczny. Jako coś, co budzi uczucia ambiwalentne i przeciwstawne: podnosi na duchu,
Bo tylko z pozoru wydaje się zdumiewa, zadziwia, wzrusza, rozrzewnia, a zarazem śmieszy, denerwuje, rozdrażnia”.
ona tak oczywista, że nawet W tych słowach jest cały autor – rozmyślający, dociekający, drążący na fenomenologiczniewarta jakiejkolwiek refleksji. ną modłę upatrzoną rzecz możliwie najgłębiej, obracający ją na wszystkie strony, uwzględChopin – powiadamy niający wszelkie jej aspekty.
z przyzwyczajenia – wielkim · Kim był? Czyż trzeba przypominać, że jednym z najznakomitszych po wojnie naszych
polskim kompozytorem był i basta! krytyków i eseistów muzycznych? Erudytą o gruntownej wiedzy muzykologicznej, filoloAle jak polskość jego muzyki gicznej i filozoficznej, cenionym za świetne pióro. W 2006 r. gościł jako osobowość pisarsię przejawiała? Tylko nie ska na okładce i wewnątrz trzeciego numeru „NK”. Odszedł od nas tak nagle (3 marca mirozprawiajmy o wierzbach, ną dwa lata od jego śmierci).
pastuszych, fujarkach ani · Zdążył ukończyć ostatnią, czternastą i bodaj najważniejszą swą książkę – Polskość Chopio rzewnie szumiących na, z pietyzmem przygotowaną do druku przez Ewę Sławińską-Dahlig, autorkę zgrabnepszenicznych go Wprowadzenia, szkicu o Pocieju jako pisarzu i myślicielu oraz bibliografii jego najważłanach. niejszych publikacji. Tom wzbogaciły liczne cytaty i sporządzona osobno przez Pocieja
Bohdan Pociej
Polskość Chopina
wprow. i red. Ewa Sławińska-Dahlig
Warszawa : Narodowy Instytut
Fryderyka Chopina, 2012
311 s. : il. ; 21 cm
78.071.1(438)”18”A/Z
+821.162.1–1(082.2)](02.025.2)
antologia tekstów Krasińskiego, Mickiewicza, Słowackiego, Norwida i Szymanowskiego (znakomity Kontrapunkt literacki), a także ciekawie dobrane przez wydawcę ilustracje
z epoki i współczesne fotografie (na s. 238 zreprodukowano kartki z Norwidowskiego albumu „berlińskiego”, zawierające – jak podano – „Pieśń Życzenie Fryderyka Chopina”;
otóż nie jest to wersja pieśni kompozytora, o czym sygnalizowałem w „Ruchu Muzycznym” nr 14/2010). Trzeba od razu powiedzieć, iż tytuł książki jest metonimią. Autorowi
chodziło oczywiście nie o polskość Chopina, choć i tę omawia mimochodem, ale o polskość muzyki Chopina. I druga uwaga: Pociej napisał esej, a nie rozprawę naukową, korzystał więc z należnej eseiście swobody stawiania pytań/problemów bez konieczności dawania odpowiedzi/rozwiązań.
· Rozpoczyna od wytyczenia granic pojęciowych samej polskości. Jest ona – uznaje –
ufundowana na budzącym się (wraz z postawieniem zrębów państwowości) poczuciu
naszej tożsamości narodowej, ta zaś opiera się na ojczystym języku, język współtworzy
kulturę narodową, a kultura… I oto spod Pociejowego pióra wyłania się celna, zwięzła
i wyważona synteza naszych dziejów (do XIX wieku), dziejów patriotyzmu i sobiepaństwa,
narodowych zalet i wad, religijności i dewocji, szlacheckiej wolności i chłopskiego zniewolenia, heroizmu i zaprzaństwa, kultury, obyczajów itd., słowem – historia polskości,
a więc tego, co nas od innych nacji kiedyś odróżniało.
· Pyta następnie Pociej, co mogło być u Chopina artystycznym, wysublimowanym wyrazem, muzyczną ekspresją polskości, i stwierdza, że przede wszystkim mazurki i polonezy,
których źródła, wzoru i inspiracji szukał i znajdował je w ludowym folklorze, w narodowych tańcach i śpiewach powszechnych. Geniusz kompozytora sprawiał, że jego utwory
– choć z zamierzenia nieprogramowe – przemawiały do Polaków obrazami nacechowanymi polskością; zresztą i przez obcych podobnie były odbierane. „Ekspresja polskości z czegoś istotnego wynika: znaczony polskością obraz musi mieć swoją – źródłową – przyczynę. Źródłem zasadniczym wyrazu i obrazowości jest romantyczny patriotyzm Polaków,
którego sedno stanowi miłość Ojczyzny”. Wyróżnikami (cechami) patriotyzmu naszych
przodków były według Pocieja również: poczucie wolności, umiłowanie języka ojczystego,
heroizm, nostalgia, martyrologia i tragizm, mesjanizm i mistycyzm, ironia, mit dawnej
Polski. Wieńczący książkę rozdział Bycie Polakiem – bycie artystą wykazuje, iż rzucone w jego tytule hasło nasi artyści w dobie romantyzmu traktowali niemal jak świętą powinność.
|
12   2012
49
RECENZJE
A
213 s. ; 22 cm
75.01
K
Michał Rusinek
Retoryka obrazu
przyczynek do percepcyjnej teorii figur
Gdańsk : „słowo/obraz terytoria”, 2012
Już wcześniej znałem twórczość Mauritsa
C. Eschera, ale obejmująca jej całość wystawa, jaką obejrzałem w październiku 1998 r.
w rotterdamskim Kunsthal, wzmocniła tę
znajomość o zakulisowy repertuar studiów,
szkiców i rysunkowych eksperymentów,
poprzedzających finał dzieła holenderskiego mistrza. Byłem tym bardzo poruszony, lecz w najśmielszych fantazjach nie pomyślałbym, że obrazy, a dokładniej grafiki
Eschera posłużą kiedyś do filozoficznej operacji, jakiej podjął się Michał Rusinek. Napisał bowiem książkę o ostrzegawczym
podtytule: Przyczynek do percepcyjnej teorii
figur. W jej zakończeniu autor określa cel
swego traktatu, napisanego „nie po to, by
wykazać wyższość nauk o literaturze nad
naukami o sztuce, lecz aby zadać pytanie
o ontologię tych struktur. Pytanie pozwoliło nam odbyć kilka wycieczek w stronę psychologii czy filozofii i dzięki nim sformułować kilka wniosków”.
· Mniejsza tutaj o wnioski, skoro ta uczona operacja okazuje się w gruncie rzeczy
filozoficzną grą (jak najbardziej serio), tak
jak twórczość Eschera w lwiej części należy do zabaw optycznych w duchu trompe
l’oeil. Można odnieść wrażenie, że Rusinek,
porwany możliwościami sztuk wizualnych,
skonstruował swoiste „filozoficzne trompe
l’oeil”. Bowiem kondensacja teorii, bibliografii i erudycji stwarza silną iluzję dorzeczności. Czy tak jest w istocie? Nie wiem. Na
to odpowiedzą bardziej kompetentne instancje czytelników. Szczególnie tych, którym pozostaje bliska teoria i praktyka retoryki, wiedzy w naszych czasach ciut
staroświeckiej, zredukowanej do prostych
schematów kombinowania prawdy z kłamstwem. Przeto dziś zajmowanie się retoryką
stanowi – tak się wydaje – terytorium dla
pięknoduchów, podobnie jak dzieła Eschera, przypominające o skarbach zaginionych
w naszej epoce bohomazu.
· Rusinek powiada jeszcze: „Mógłby to być,
rzecz jasna, ktoś zupełnie inny, ale zapewne
wówczas te wycieczki nie dałyby piszącemu
U
Obrazowa retoryka Eschera
przynależy do sztuki
iluzjonistycznej i spekulacji
geometrycznej. Obie te natury
dobrze się zakorzeniły
w filozoficznych modelach świata,
jakkolwiek nie są uchwytne
dla ekspresjonistycznego chlapania.
Przeto przemawiają językiem
solennym i nieco kostycznym.
Podobnie
pisze Rusinek.
T
Henryk Waniek
Z
Pogłębienie
Eschera
S
· Taki w największym skrócie jest Pociejowy katechizm polskości, siłą rzeczy tu zubożony. W każdym razie ukazuje się przy tym
postać kompozytora, który polskość nie
tylko jako pierwszy najdoskonalej wyrażał swą twórczością, ale też właśnie tak doskonale czynił to jako ostatni. Był bowiem
przedstawicielem XIX-wiecznego muzycznego romantyzmu, który u swego schyłku
do cna wyzyskał możliwości tkwiące w zużytym systemie tonalnym dur-moll. Wiek
XX rozpoczął się od odrzucenia tego systemu i prób budowy nowego (prób wciąż
bezowocnych). Narodowe style w muzyce się wyczerpały, gdyż utraciły muzyczny
i społeczny fundament, bo i same narody
zaczęły tracić swą wagę i wyrazistość – minione stulecie, targane wojnami światowymi i rewolucjami, zapoczątkowało radykalne i nieodwracalne przemiany społeczne
i cywilizacyjne, zachodzące na niebywałą
przedtem skalę.
· Jaka jest dzisiaj nasza, Polaków, differentia specifica? Czym się od innych europejskich nacji różnimy? Obyczajami? Kulturą?
Folklorem? Folklor obumarł, gdyż ci, co go
tworzyli, albo przeszli do historii, albo stali
się konsumentami komercyjnej popkultury. Pozostał nam jeno ojczysty język – coraz
bardziej cherlawa polszczyzna, zachwaszczana anglosaskimi barbaryzmami, masakrowana i bezczeszczona na internetowych
forach, spłaszczana i spłycana w mediach.
· Polskość muzyki polskiej po Chopinie
rozpływała się, rozmywała i zanikała. Polskości we współczesnej muzyce polskiej już
się nie czuje. Z czegóż takiego, co jest wyłącznie i wyraźnie polskie, kompozytorzy
nasi mają czerpać, na czym się wzorować,
czym inspirować? Jako foniczny wzór pozostał im jeszcze ojczysty język. Chopin –
jak zauważył Pociej – transformował w muzyce cechy fonetyczne mowy polskiej, lecz
system tonalny, jakiego używał, wyczerpał
się, stał się dziś nieaktualny.
· Co najmniej dwie istotne kwestie pozostawia Pociej otwarte: kwestię oddziaływania języka na muzykę i kwestię przyszłości
polskości. Uznając pierwszą za „szczególnie
frapującą, skłaniającą do głębszych badań”,
pozostawia jej rozwiązanie muzykologom,
filologom i językoznawcom; co do drugiej
zaś – zdając sobie sprawę, „że jej [polskości]
kiedyś w ogóle nie było, że gdzieś się poczęła, kiedyś narodziła (…), miała swój wzrost,
rozwój i rozkwit; (…) a czeka ją (może już
jest?) dekadencja, uwiąd, zanik” – przekazuje ją autor dyskretnie nam samym. Jakby wiedział, że Polakami się stajemy wtedy,
kiedy możemy przestać nimi być.u3