Ford Edge - Kolos na wybiegu

Transkrypt

Ford Edge - Kolos na wybiegu
AutoRok.PL / DesignForum.PL
Ford Edge - Kolos na wybiegu
Autor: Wojciech Sierpowski
Duży, ciężki, solidny, prestiżowy – tak można określić główne cechy amerykańskiego Forda Edge,
który trafił do oferty europejskiej – a co za tym idzie, również na nasz rynek. Tak naprawdę Edge
wcale nie jest jakimś drogowym monstrum, pod względem rozmiarów (481/198 cm) odpowiada
tutejszym SUV-om. Efekt wielkości robi spora wysokość pojazdu (169 cm bez relingów), wysoka talia i
duże koła.
Oczywiście, gdy Edgem wjedziemy do garażu, w którym zwykle staje normalnej wielkości hatchback, lub
gdy zaparkujemy np koło Fiesty, Focusa, czy nawet Mondeo natychmiast dostrzeżemy jego wielkość.
Ogólnie Edge robi wrażenie, w czym bez wątpienia swój udział ma dobry design. Niby spokojny, ale
całości nie brakuje dynamiki i domieszki agresywności. Proporcje w zasadzie odpowiadają hatchbackowi,
tyle, że nadmuchanemu do granic możliwości. Swego rodzaju ciekawostkę stanowi zakrycie progów
płaszczem drzwi, na którym znajdują się listwy odbojowe. We wnętrzu również mamy do czynienia z typowo fordowskim stylem i wykończeniem kojarzącym się z
najbardziej luksusową linią Vignale. Duży rozstaw osi (285 cm) i sylwetka zbliżona do kombi pozwoliły
zapewnić 5 pasażerom doskonałe warunki podróżowania (z tyłu regulowane pochylenie oparcia). Z kolei
ogólna wielkość samochodu umożliwiła pozostawienie sporego bagażnika – 600 litrów (800 pod
dach). Wyposażenie jak przystało na tego typu pojazd, i to nie najtańszy, jest najnowocześniejsze i
bardzo bogate. Podstawowy model Trend kosztuje 166,6 tys. zł, a testowany Sport – 203,5 tys. zł.
Do tego dochodzą dodatki, które nie są zbyt tanie, bo adaptacyjne reflektory diodowe kosztują 6,3 tys.
zł, a np. panoramiczny, otwierany dach 5,6 tys. zł. Jeśli ktoś sądzi, że w konkurencyjnych SUV-ach
będzie obsłużony taniej, może się rozczarować. O ile w USA Edge występują z silnikami benzynowymi, w Europie ograniczono się do dwóch wersji
turbodiesla 2.0 o mocy 180 lub 210 KM (400 i 450 Nm).
Do testu otrzymaliśmy tą mocniejszą odmianę wyposażoną w podwójne turbodoładowanie. Nie da się
ukryć, że taka moc z dwóch litrów pojemności to poziom niemal wyczynowy. Auto zapewne fruwałoby,
gdyby nie docisk do podłoża równy 2 tonom. Zaraz po ruszeniu ta masa jakby wchłaniała się i można
odnieść wrażenie, że poruszamy się samochodem lżejszym, który za sprawą układu o zmiennej
charakterystyce układu kierowniczego okazuje się zwrotny, łatwy do parkowania, a do tego odczuwamy
przyzwoite przyspieszenia, do czego przyczynia się również 8-biegowa przekładnia automatyczna
PowerShift. Nie sposób pominąć, że auto imponuje wyciszeniem. Głośność, za sprawą specjalnego
systemu emitującego z głośników przesunięte w fazie fale dźwiękowe, jest niemal na poziomie
reprezentacyjnej limuzyny, a drgań też prawie nie czuć. Zawieszenie przy takim rozstawie osi i wielkości
kół z łatwością pochłania nierówności nawierzchni. Nie przeszkadzały w tym ani niski profil ogumienia
(255/45-20), ani też charakterystyka testowanej wersji Sport, przy czym daje się wyczuć, że są to
ciężkie koła.
Wydawać by się mogło, że tak żwawe wprawienie 2-tonowego samochodu w ruch musi pochłaniać sporo
energii. Teoretycznie oszczędna jazda nie jest atutem Edge’a, natomiast w praktyce zużycie oleju
napędowego na poziomie 11-12 l/100 km w mieście i ok 8-10 l/100 km na trasie raczej nie przeraża w
tej klasie pojazdu. Tym bardziej, że napęd płynie na wszystkie koła (w USA istnieją też modele
przednionapędowe). Układ AWD nie zmienia faktu, iż niezbyt duży prześwit (19 cm) narzuca
powściągliwość w zapędzaniu się w teren. W każdym razie w pościg za Fordem Rangerem nie należy się
wypuszczać.
Wojciech Sierpowski
http://mas.auto.pl
Kreator PDF
Utworzono 4 March, 2017, 05:48
AutoRok.PL / DesignForum.PL
Galeria zdjęć http://mas.auto.pl
Kreator PDF
Utworzono 4 March, 2017, 05:48