Tekst przemówienia na zakończenie studiów.
Transkrypt
Tekst przemówienia na zakończenie studiów.
Tekst przemówienia na zakończenie studiów. [wstęp] Pomyślałem, że nawet przy tak radosnej i pełnej nadziei okazji znajdzie się czas na chwilę refleksji. Między inny właśnie ze względu na ową nadzieję, która wszak w młodych ludziach jest bardzo żywa a zarazem mocno przecież niepewna. Parę tygodni temu oddawałem krótką pisemną pracę przygotowaną dla pani profesor Zofii UrbanyiKrasnodębskiej, zatytułowaną „W jaki sposób problem faustowski jest obecny w naszej współczesności i jak on mnie dotyczy”. Wiadomym jest, że jednym z najpierwszych pragnień Fausta była nieśmiertelność. I wówczas, pisząc tamtą pracę, przypomniałem sobie cudowną książkę prof. Barbary Skargi Tercet metafizyczny, w której zawarła ona między innym rozdział zatytułowany Nieskończoność. Znalazły się tam słowa, które niezwykle mną poruszyły i z całej tej książki niewątpliwie najmocniej we mnie utkwiły. Już jedno z pierwszych zdań robi wrażenie swą niezwykłą prostotą i wprost nieopisaną trafnością: „Śmierć to absolutna tajemnica, tak pisano już wielokrotnie. Faktem jest jedno, że gdy przyjdzie do mnie, nic o niej innym powiedzieć nie będę mogła.” Wypowiedź prof. Skargi, pozbawiona chrześcijańskiej eschatologii, wydaje się w sposób prostolinijny bardzo ludzka. Jest ona pełna naturalnej niepewności, nie ma w niej gotowych odpowiedzi na pytania o sens ludzkiego życia i jego koniec. Skarga pisze dalej: „[śmierć] nie posiada charakteru intelektualnego, nie rozszerza naszej wiedzy. Przeciwnie, zderzamy się z nią jako z czymś niewytłumaczalnym, niedającym się rozjaśnić, a więc niemal absurdalnym, skandalicznym, co więcej, obnażającym bezsens bycia. Jaki bowiem sens może mieć bycie dane nam i zabierane bez naszej woli? Po co przyszło, po co odeszło? Czym zatem było, przypadkiem czy konsekwencją najrozmaitszych biologicznych procesów, na które nie mamy wpływu? Trafne to pytanie. Faktem jest bowiem, że śmierć, która wkracza w nasze światy codziennie, pozostaje czymś nie do pojęcia.” Cóż zatem możemy uznać za to, co nadaje sens naszemu życiu? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, nie ma jednej dobrej na nie odpowiedzi – wszak nie ma dwoje takich samych ludzi, różne mamy potrzeby i oczekiwania, różne cele wyznaczamy sobie i w różny sposób do nich zmierzamy. Lecz jest coś, co łączy nas wszystkich. W człowieku na ogół tkwi pragnienie przekazania czegoś po sobie, co by miało nie tylko indywidualne, lecz także uniwersalne znaczenie, a więc mogłoby trwać nadal w tym społecznym świecie. Pragnienie to szczególnie personifikuje się w nas, artystach. Chcielibyśmy w ten sposób przedłużyć swoje bycie i – co ważniejsze – nadać mu sens. I w tym pragnieniu wyraża się niezgoda na śmierć, niezgoda, dla której nawet ten, kto niechętnie odnosi się do otaczającego go świata, gotów jest pokonać tę niechęć, otworzyć to, co mu najbardziej bliskie i własne, przekroczyć granice swego świata, rozszerzyć je, aby tylko wtopić coś z siebie w świat innych. I wobec tych słów, można stwierdzić, iż człowiek może dostąpić pewnego rodzaju nieskończoności, której tak bardzo pragnął Faust. Tak jak rodzic już wiecznie żyje w swoim dziecku, tak nauczyciel żyje w swoim uczniu, a artysta w swojej publiczności i swych dziełach. Oczywiście na taki stan rzeczy trzeba sobie zapracować – wszak nic nam nie jest darmo dane, prócz miłości. Doceńmy więc zatem wszystkie możliwości, które dało nam i daje nieustannie życie w naszej społeczności, życie pedagogiczne, studenckie, artystyczne, a często po prostu przyjacielskie i koleżeńskie. Bądźmy, wszyscy, za nie wdzięczni. Chcę, by pointą tej mojej krótkiej wypowiedzi były życzenia dla wszystkich Państwa, dla Was – artystów – zarówno pedagogów jak i studentów, a przede wszystkim dla dyplomantów, których nie spotkam już w październiku: życzę Państwu z całego serca, iż byście w pewnym momencie swojego życia, niektórzy wcześniej, inni zaś być może już pod jego koniec – byście wszyscy mogli powiedzieć: „Tak, pozostawiam na tym świecie coś z siebie. Jestem nieśmiertelny!”.