KOMU SPRZYJA, A W KOGO UDERZA SPADEK CEN W SKLEPACH?
Transkrypt
KOMU SPRZYJA, A W KOGO UDERZA SPADEK CEN W SKLEPACH?
NR LXXXIII 2014 LIPIEC – SIERPIEŃ WWW.BANKOWOSCPRYWATNA.PL KOMU SPRZYJA, A W KOGO UDERZA SPADEK CEN W SKLEPACH? Nie ma nic dziwnego i groźnego w tym, że ceny komputerów czy telefonów komórkowych idą w dół, wraz z rozwojem technologii ich wytwarzania, pociągającym za sobą obniżanie się kosztów produkcji. Gdy jednak koszty się nie zmniejszają, a ceny idą w dół, to sygnał,że coś nie gra. Mocno spadająca inflacja, a w gorszym wariancie deflacja, to zjawiska nieodłącznie towarzyszące pogarszającej się sytuacji w gospodarce, czy wręcz recesji. FOTO: THINKSTOCK stopy procentowe. Za tę samą kwotę nominalną, którą musimy oddać, moglibyśmy kupić większą ilość towarów. Szczególnie drastycznie to zjawisko dotyka kredytów hipotecznych. Spadające ceny nieruchomości mogą bowiem doprowadzić do obniżenia zabezpieczenia poniżej wartości wymaganej przez bank. To zjawisko groźne nie tylko dla kredytobiorców, ale i dla banków, mogące stanowić źródło kryzysu finansowego, podobnego do tego sprzed kilku lat. Tym bardziej, że dotyka również zadłużone firmy, które zmuszone do obniżania cen, mogą popaść w niewypłacalność. W diametralnie odwrotnej sytuacji zdają się być wierzyciele, którzy otrzymują swego rodzaju premię, przy zwrocie pożyczki. Za otrzymane kwoty mogą kupić więcej, bo ceny w międzyczasie się obniżą. Dotyczy to jednak przede wszystkim pożyczkodawców nie będących bankami, dla których odzyskany pieniądz nie ma „wartości użytkowej” poza tą, że może być ponownie użyty do udzielania kredytu. W dobrej sytuacji będą z pewnością posiadacze obligacji. Sytuacja oszczędzających i inwestorów nie jest już jed- nak tak oczywista, jak mówi się w teorii. Z pozoru inwestowanie jest nie tylko dziecinnie proste, ale wręcz… niekonieczne. Skoro realna wartość posiadanych pieniędzy w warunkach deflacji rośnie, to wystarczy je tylko trzymać, nie siląc się na inwestowanie. Ale większości oszczędzających takie działanie nie wystarcza. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do inflacji, skala deflacji bywa niezbyt wielka, czyli ceny nie spadają w tempie kilku czy kilkunastu procent rocznie, ale zwykle kilku dziesiątych procent. W fazie zagrożenia def lacjąi w jej początkowej fazie posiadacze gotówki zazwyczaj intensywnie poszukują możliwości jej zainwestowania i osiągnięcia wyższego zysku. Być może właśnie taki mechanizm obserwujemy w ostatnim czasie, gdy rosną zarówno ceny akcji, obligacji, czy większości surowców, choć ożywienie gospodarcze wcale nie stanowi wystarczającego uzasadnienia dla zwyżki notowań. Problem w tym, że gdy rzeczywiście mamy do czynienia z deflacją z prawdziwego zdarzenia, czyli zgodnie z definicją, występuje długotrwały spadek cen, inwestowanie, szczególnie w akcje, czy surowce, 7 6 STREFA EURO NIEMCY 5 USA 4 JAPONIA 3 zadłużone rządy, banki i inwestorów. Przy tak silnym lobby antydeflacyjnym, szansa na jej pojawienie się, na wzór japoński, jest raczej niewielka. Najlepszym zaś na nią lekarstwem jest wzrost gospodarczy. Pocieszeniem jest również to, że poza Japonią, w najnowszej historii nigdzie się jeszcze nie pojawiła. Roman Przasnyski Roman Przasnyski NR LXXXIII 2014 LIPIEC – SIERPIEŃ Więcej w najnowszym numerze Private Banking WWW.BANKOWOSCPRYWATNA.PL FIRMA 11 NIERUCHOMOŚCI Pod względem liczby małych firm, w Europie Polska ustępuje tylko Francji, Hiszpanii, Niemcom i Włochom. 13 ART BANKING Na rynku apartamentów lekko drgnęło, ale nowe inwestycje powstają tylko w największych aglomeracjach. 14 Joseph Jacobs – znany amerykański historyk sztuki i ekspert radzi co warto kupować i jak tworzyć kolekcje. NA EUROPEJSKIM SZLAKU W ciągu 10 lat Polska dokonała skoku infrastrukturalnego, budując ponad 2 tys. km szybkich tras. Niestety, dopiero na koniec zabieramy się do stworzenia z nich spójnego, funkcjonalnego systemu. I marna pociecha w tym, że w Europie nie tylko my mamy z tym problem. WIĘCEJ NA STR. -7 2 FOTO: THINKSTOCK DEFLACJA WROGIEM ZADŁUŻONYCH, SPRZYMIERZEŃCEM OSZCZĘDNYCH 1 0 -1 05.2013 07.2012 09.2011 11.2010 01.2010 03.2009 05.2008 07.2007 09.2006 11.2005 01.2005 03.2004 05.2003 07.2002 09.2001 11.2000 -2 -3 staje się coraz bardziej ryzykowne. Deflacja dotyka bowiem także tych aktywów. Tu znów można powołać się na przykład Japonii. Najnowsza historia deflacji w tym kraju datuje się od początku wieku, z dwuletnią przerwą (2007-2009) na schyłek globalnego boomu, czy jak kto woli, spekulacyjnej bańki, a chwilowo zakończyła się w połowie 2013 r., w wyniku bezprecedensowych wysiłków japońskiego banku centralnego. Deflacja straszy więc niemal wszystkich, a wśród nich przede wszystkim Granice w Europie zniknęły, ale nie znaczy to, że beztrosko możemy przemierzać kontynent. Od różnorodności systemów rozliczeń na autostradach, stawek za przejazd i sankcji za złamanie przepisów może zakręcić się w głowie. A nieznajomość przepisów szkodzi i często słono kosztuje. Za przejazd samochodem osobowym autostradą A2 od granicy z Niemcami w Świecku do Warszawy i z powrotem już niedługo zapłacimy 156 zł. Taka stawka będzie obowiązywała po objęciu opłatami od 2017 r. odcinka z Warszawy do Strykowa. To drogo, bo np. w Szwajcarii całoroczna opłata za przejazd trasami szybkiego ruchu stanowi równowartość 136 zł, a w Czechach 225 zł. Za darmo z najlepszych dróg można korzystać np. w Wielkiej Brytanii, Belgii, Szwecji, Finlandii i Niemczech. Ale u naszych zachodnich sąsiadów zapewne już niedługo. Na tle rozwiązań europejskich, system autostradowy w Polsce jest mało przejrzysty. Na odcinkach zarządzanych przez prywatnych koncesjonariuszy płaci się ok. 2,5 raza więcej niż na państwowych. Są pomysły, żeby sytuację uporządkować, ale rządowi brakuje instrumentów. Nie ma wpływu na prywatnych zarządców dróg, z którymi zawarto długoletnie umowy. Inflacja w strefie euro, Niemczech, USA i Japonii (w proc.) 01.2000 Najczęściej za przyczynę deflacji uznaje się zbyt małą ilość pieniądza w gospodarce, w wyniku czego zmniejsza się popyt na towary, a w konsekwencji w kłopoty popadają firmy, zmuszone do obniżania cen poniżej kosztów produkcji, ograniczania produkcji, zwolnień pracowników lub obniżek płac. To zaś nakręca spiralę recesji. Gdyby jednak problem ograniczał się jedynie do niedoboru pieniądza, łatwo można byłoby sobie z tym poradzić. Wszak bankicentralne mają możliwość emisji pieniądza. Jak dowodzi historia kilku ostatnich lat, nadzwyczajnie luźna polityka pieniężna głównych banków centralnych świata i pompowanie gigantycznych ilości pieniądza na rynki, wcale groźby deflacji nie oddaliło, choć być może zapobiegło jej pojawieniu się. Najlepszym tego przykładem są niedawne działania Europejskiego Banku Centralnego. Jak widać strumienie pieniądza nie są jednak najbardziej skutecznym lekiem na deflację, a jej przyczyny są bardziej złożone. Wyjaśnienie tego fenomenu to zadanie dla ekonomistów, być może zasługujące na nagrodę Nobla. Nam pozostaje nieco prostsze zadanie, określenia jakie mogą być konsekwencje deflacji dla konsumentów i inwestorów. Najczęściej opisywanym przy tej okazji zjawiskiem jest wstrzymywanie się konsumentów z nabywaniem różnego rodzaju dóbr, w oczekiwaniu na okazję ich kupna w przyszłości po jeszcze niższej cenie. Trudno takim argumentom odmówić logiki, jednak jest to problem nieco teoretyczny. Jest oczywiste, że mechanizm ten nie dotyczy wszystkich dóbr. Nikt nie będzie czekał, aż chleb będzie o 10 groszy tańszy. W przypadku większości potrzeb innego typu też raczej trudno sobie wyobrazić odraczanie ich zaspokojenia. Niewielu powstrzyma się przed kupnem butów, telewizora, nowego telefonu, czy samochodu. Chociaż w Japonii takie zjawisko niewątpliwie można było zauważyć. Rzecz w tym, że z drugą Japonią (którą miała być Polska według zapowiedzi Lecha Wałęsy) bywa różnie, szczególnie w kwestii konsumpcji. Nie ulega jednak wątpliwości, że deflacja jest bardzo niekorzystna dla osób zadłużonych. Wraz ze spadkiem cen zwiększa się bowiem realna wartość kwot, które muszą zwrócić, nie mówiąc o odsetkach. Te ostatnie zresztą w warunkach deflacji zwykle są mniejsze, ze względu na spadające wówczas zwykle ŹRÓDŁO: EUROSTAT Zrobiło się o niej głośno od czasu, gdy Europejski Bank Centralny zaczął nią straszyć i zapowiadać, że się z nią rozprawi. Dla większości z nas opowieści o deflacji są jednak jak bajka o żelaznym wilku. Wszyscy o niej coś słyszeli, ale nikt nie widział. Oprócz Japończyków, którzy żyją z nią od kilkunastu lat. Podobno u nas się nie pojawi, ale ceny już prawie nie rosną. Wzrost cen, czyli inflacja jest we współczesnym świecie zjawiskiem uważanym za normalne i tak powszechnym, że zdążyliśmy się do niej przyzwyczaić. Zwykli obywatele narzekają na nią co prawda znacznie bardziej niż ekonomiści, ale dopóki nie jest zbyt wysoka, wszyscy są w miarę zadowoleni. W Polsce nie kojarzy się najlepiej, bowiem przez wiele lat dokuczała nam bardzo mocno. Dziś już jednak mało kto pamięta, jak potrafi być dokuczliwa i uparta. Z niedowierzaniem EMERYTALNA BIEDA NIE TYLKO W POLSCE słuchamy o tym, jak ceny w Argentynie czy Wenezueli mogą rosnąć o kilkadziesiąt procent rocznie. A jeszcze 20 lat temu sięgała w Polsce 30 proc. rocznie, nie wspominając już najgorszego pod tym względem 1990 r., gdy dochodziła do 600 proc. Nic więc dziwnego, że boimy się wysokiej inflacji, która zżera realną wartość naszych pieniędzy. Deflację definiuje się jako długotrwały spadek ogólnego poziomu cen, a w uproszczeniu rozumie się ją, jako przeciwieństwo inflacji. Z punktu widzenia konsumentów deflacja, czyli spadek cen, wydaje się zjawiskiem korzystnym. Któż nie chciałby, idąc na zakupy, widzieć na sklepowych wywieszkach coraz niższych cen? Więc dlaczego ekonomiści tak bardzo boją się takiej sytuacji obawiają? WIĘCEJ NA STR. 4 FOT. THINKSTOCK Być może wielu z nas ma już dość straszenia niskimi emeryturami i pouczania, że trzeba więcej oszczędzać, traktując to jako typowo polskie narzekanie. Ale problem, wbrew pozorom, nie jest obcy starszym ludziom nawet w najbogatszych państwach świata. Większość systemów emerytalnych jest nieefektywna. Wśród powszechnych narzekań na niskie emerytury, niesprawny ZUS i niedobre OFE, przebija czasem, nie zawsze uzasadniona, zazdrość wobec podróżujących po świecie bogatych emerytów z Niemiec, Japonii, czy Stanów Zjednoczonych oraz wymarzonego przez niektórych polityków kanadyjskiego modelu emerytur obywatelskich. Do międzynarodowych porównań wysokości emerytur używa się różnych statystycznych miar, uwzględniających siłę nabywczą i wiele innych czynników. Statystyki jednak mają to do siebie, szczególnie w od- niesieniu do zagadnień społecznych, socjalnych, czyli mających związek z poziomem i jakością życia, że nie oddają najczęściej nie tylko niuansów, ale faktycznego, choć subiektywnego odczucia ludzi w tej kwestii. Zamiast więc przytaczać zimne dane z tabelek, warto spojrzeć na emerytalne problemy. WIĘCEJ NA STR. 10 ISSN 1897-4147 CENA 9,9 ZŁ (w tym 8% VAT)