Tekst

Transkrypt

Tekst
Dariusz Maciej Grabowski
DEFLACJA – CIESZYĆ SIĘ CZY BAĆ?
Deflacja – nowy termin, nowe słowo odmieniane w mediach, zapoznajemy
się z nim od kilkunastu miesięcy. Deflacja to w ekonomii zjawisko spadku cen
nominalnych towarów i usług, a przede wszystkim indeksów statystycznych,
które syntetycznie odwzorowują poziom i zmiany cen.
Konsument mający do czynienia z deflacją – powie: jest dobrze, kupię taniej,
mogę kupić więcej, albo zaoszczędzić.
Producent, wytwórca taniejącego dobra – powie: jest niedobrze, zarobię
mniej, mniej zaoszczędzę, mniej zainwestuję.
Producent, nabywający tańszy surowiec bądź półprodukt – powie: jest
świetnie, zarabiam więcej, mogę więcej skonsumować, zaoszczędzić,
zainwestować.
Ci spośród konsumentów, którzy mają stałe dochody – płace, renty, dodatki,
np. 500 złotych na dziecko zdecydowanie uznają deflację za zjawisko korzystne.
Z kolei ci, których dochody są zmienne i z reguły podążają za ruchem cen będą
odmiennego zdania.
A co o deflacji sądzą pożyczkobiorcy, zadłużeni w bankach bądź instytucjach
kredytowych? Oni z reguły z niepokojem obserwować będą rozwój wypadków,
gdyż ewentualny spadek ich dochodów utrudni, a być może nawet uniemożliwi
spłatę niezmiennych przecież rat kapitałowych.
Skoro tak różne są reakcje na deflację spróbujmy odpowiedzieć na pytanie
dla ekonomisty podstawowe – jakie są przyczyny tego zjawiska? Zacznijmy od
najważniejszych, najstarszych i ogólnoświatowych.
Deflacja to zjawisko nie nowe. Wiek XIX w gospodarce europejskiej, w
okresie tzw. rewolucji przemysłowej charakteryzował spadek cen czyli deflacja.
Jej główną przyczyną, która ze wzmożoną mocą dała o sobie znać na przełomie
XX i XXI wieku jest bardzo szybki wzrost wydajności pracy wynikający z
postępu technicznego: automatyzacji, komputeryzacji, nowoczesnych
systemów informatycznych i komunikowania się. Wzrost wydajności pracy
skutkuje spadkiem kosztów produkcji oraz zwielokrotnieniem jej skali, co
prowadzi właśnie do spadku cen.
Drugą przyczyną deflacji, nazwijmy ją od kraju pochodzenia „na wzór
japoński” jest dyscyplina społeczna, model kulturowy polegający na bardzo
silnej tendencji do oszczędzania i nie wydawania znacznej części dochodów z
pracy. Ta postawa większości społeczeństwa japońskiego na długie lata
zahamowała dynamikę gospodarczą.
Kolejnym przykładem przyczyny deflacji jest zjawisko ekspansji kredytowej,
która miała miejsce w Stanach Zjednoczonych pod rządami Billa Clintona, gdy
bez trudu uzyskiwano w bankach środki na zakup domów i nieruchomości,
których ceny w związku z tym rosły w przyspieszonym tempie, by po osiągnięciu
apogeum, czyli wypłacalności klientów skutkować gwałtownym załamaniem
cen i obrotu właśnie domami i nieruchomościami.
Przykład Stanów Zjednoczonych ukazał jednocześnie, że deflacja może być
efektem nowego ukształtowania się relacji między realną, towarowo-pieniężną
sferą gospodarki a uniezależniającą się od niej sferą finansowo-spekulacyjną.
Obserwujemy ogromny, sztucznie wykreowany kapitał finansowy, który
krąży, możemy powiedzieć „w obiegu zamkniętym”, nie obsługując sfery
wymiany towarowej, który jednocześnie przyciąga pieniądz funkcjonujący na
realnym rynku czym przyczynia się do niedoboru tego pieniądza i spadku cen.
Kiedyś inflacja, a dziś deflacja zaczyna pełnić także rolę mechanizmu
podziału, alokacji i realokacji wytworzonej nadwyżki między grupami
społecznymi, narodami i państwami. To zjawisko nowe i mające często
podteksty polityczne, czego przykładem jest obserwowany obecnie spadek cen
surowców na świecie.
Jakie są przyczyny deflacji w Polsce i które z nich uznamy za korzystne, a
które przeciwnie?
Z pewnością spadek cen importowanych przez nas surowców
energetycznych to zjawisko pozytywne, ale już spadek cen żywności wywołany
embargiem rosyjskim i ukraińskim, choć cieszy konsumentów, to mocno
niepokoi rolników i przemysł rolno-spożywczy.
Są także przyczyny deflacji w Polsce, które należy, jeśli nie zlikwidować, to
radykalnie ograniczyć.
Za pierwszą i najważniejszą uznaję legalny i nielegalny wywóz kapitału z
Polski, głównie przez firmy i banki zagraniczne, którego to rozmiary szacuje się
na 80-100 miliardów złotych rocznie. To są realnie wywiezione z Polski
pieniądze, które powinny być tu inwestowane, bądź oszczędzane służąc jako
kredyt, trafiając na rynek.
Drugim zjawiskiem, które sprzyja deflacji jest szybki rozrost szarej i czarnej
strefy, która posługując się i obracając legalnym pieniądzem, sama będąc
nielegalna, wywołuje efekt „wypłukiwania” pieniędzy z rynku.
Trzecim czynnikiem sprzyjającym deflacji jest wywóz dewiz przez liczoną już
w setkach tysięcy populację Ukraińców, którzy przyjechali do Polski „za
chlebem”. Dochody z pracy w złotówkach starają się oni nie wydać na rynku, a
maksymalnie zaoszczędzić, zamienić w kantorach na dolary i wywieźć. To jest
właśnie zjawisko „odsysania” pieniądza z klasycznej cyrkulacji: pieniądz – towar
– pieniądz, co skutkuje odkładaniem się wytworzonych produktów w
magazynach i wymusza spadek cen.
Wymienione powyżej zjawiska powinny być wnikliwie analizowane przez
rząd i Narodowy Bank Polski i należy im z całą stanowczością przeciwdziałać.
Tak niestety się nie dzieje, co dowodzi, że ani rząd, ani tym bardzie Narodowy
Bank Polski nie działają w imię naszych podstawowych interesów. Co gorsza,
Narodowy Bank Polski swą polityką emisji pieniądza, a mówiąc dokładniej
polityką ograniczającą emisję pieniądza wyłącznie do wymiany dewiz na
złotówki powoduje rosnący niedobór gotówki i kredytu, a w efekcie deflację i
nadmierne bogacenie nielicznych, ubożenie wielu.
Sumując: powinniśmy przestrzec polskich przedsiębiorców, że o ile nie
zmieni się i to radykalnie polityka Narodowego Banku Polskiego i rządu,
zjawisko deflacji może okazać się trwałe. A wtedy skorzystają na nim tylko ci
przedsiębiorcy, którzy przetrwają i znajdą w sobie pomysł na obniżenie kosztów
i inwestycje. W myśl zasady – „co cię nie zniszczy, to cię wzmocni”.
Dla budżetu państwa jednakże długookresowa deflacja to ogromne
zagrożenie nie wykonania dochodów budżetu, ze wszystkimi stąd wynikającymi
konsekwencjami. A przypomnę, że w projekcie budżetu na ten rok rząd zakłada
poziom inflacji 1,7%. Spadek cen towarów i usług oznacza spadek dochodów
podatkowych zarówno z podatków bezpośrednich, jak i pośrednich, gdy
jednocześnie przedstawiony został program ogromnego wzrostu wydatków
socjalnych.
Sądzę, że już pora odpowiedzialnie i z całą powagą przemyśleć jak rozwiązać
problem deflacji w Polsce.