Makro - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Makro - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Makroantropogeneza Aut okrea cjoni z m (samopojawienie się). „Filozofowie
chińscy: Guo Siang (Kuo Siang, 252-312), materialista Czang Caj (Zhang Cai,
1020-1077), a także liczni współcześni marksiści (za Heglem), tychiści
(losowcy), zwolennicy „boskiego” charakteru przypadku (J. Monod, A. Schaff,
J. Wiatr) odrzucają radykalnie greckie pojęcie przyczyny „zewnętrznej” i
przyjmują, że świat i ludzkość są przyczyną samych siebie, czyli same siebie
stwarzają. Dla wielu dawnych Chińczyków (jak i dla indyjskich dżinistów)
tworzywo świata i człowieka nie różni się w gruncie rzeczy od próżni, nicości
lub Bóstwa (por. Dawid z Dinant, A. De Mello)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 419/. Na
przykład „powietrze” (k'i) samo siebie wprowadza w ruch lub w stan
spoczynku, samo stanowi o sobie, samo dla siebie jest racją i samo siebie w
zupełności tłumaczy. Samo tworzy rzeczy i samo je niszczy. Samo ma moc
kończenia się i rozpoczynania. Teoria o świecie samostwarzającym się ma
być – powiadają – równie rozumna lub równie nierozumna, jak nauka, że Tao
(Bóstwo) jest niestworzone i istnieje samo przez się. Człowiek również istnieje
sam z siebie i sam przez się – jak i Bóg. Choć więc jednostka ma jakiś
początek i koniec, to jednak ludzkość nie ma początku przyczynowanego,
sama dla siebie jest początkiem i sama siebie przyczynuje. Jak widzimy,
porozumienie się pomiędzy odrębnymi kulturami nawet w sprawach tak
zasadniczych, jak antropogeneza, jest ogromnie skomplikowane, jeśli nie
niemożliwe; niekiedy trzeba zmieniać cały system pojęć. „4° Panteizmy.
Teorie panteistyczne – różnych odmian i częste do dziś - głoszą, że świat,
także ludzki, emanuje z Bóstwa, przeważnie rozumianego nieosobowo, że jest
częścią Bóstwa, trochę niższym „produktem” lub bezpośrednio samym
Bóstwem. Jest to jakaś pochodna najstarszych mitów teogonicznych i
kosmogonicznych, że Bóstwo (świat bogów) i ludzkość są bytem
jednorodnym, a tylko o różnych stopniach hierarchicznych. W każdym razie
człowiek na ziemi jest istotą najwyższą nie tyle ze względu na strukturę
osobową, ile ze względu na to, że wyłania się z Bóstwa antropogenetycznego –
jak iskra z ogniska, jak promień ze słońca, jak myśl z duszy: Śankara (788820), Jan Eckhart (1260-1327), Giordano Bruno (1548-1600), Emanuel
Swedenborg (1688-1772), Helena P. Bławatska (1831-1891). /Tamże, s. 420.
+
Makroantropogeneza
Dualizm.
„Przeciwieństwem
monizmu
panteistycznego jest dualizm, który operuje dwoma kategoriami
genetycznymi: somatyczną i spirytualistyczną. Człowiek jako zderzenie
sprzeczności. Dualizm najbardziej skrajny (zaratusztrianizm, gnostycyzm,
manicheizm, marcjonizm, religia prasłowiańska) głosi, że człowiek powstał
przez dramatyczne i niewytłumaczalne zderzenie się dwóch światów,
walczących ze sobą na śmierć i życie: świata ducha, duszy, dobra, świata na
czele z Bogiem dobrym oraz świata materii, ciała, zła i ciemności, którego
źródłem jest bóg zły („luty”), szatan, demon. Jeśli nawet to zderzenie nazwać
„stworzeniem”, to jest ono jakieś wewnętrznie sprzeczne: pochodzenie ducha
ludzkiego jest pozytywne, dobre i twórcze, pochodzenie zaś somatyczne jest
negatywne, złe i tragiczne, jest raczej antystworzeniem. Człowiek jako
1
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
spotkanie przeciwieństw. Dualizm mniej skrajny (platonizm, neoplatonizm,
aleksandrynizm, niektóre mistycyzmy spirytualistyczne) przyjmuje, że
spotkanie się w ludzkości dwóch światów: somatycznego i duchowego nie ma
charakteru sprzeczności, lecz raczej jedności przeciwieństw – czegoś
najbardziej doskonałego z czymś najmniej doskonałym” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 420/.
Mimo to nie ma równoczesności czy paralelizmu pochodzeń. Z jednej więc
strony źródłem człowieka jest odwieczna materia, która ogranicza samego
Boga i której nikt nie stworzył, a ciało to tylko materia przetworzona, jak
garnek z gliny, czyli „stwarzanie” jest jedynie porządkowaniem materii, a z
drugiej strony źródłem człowieka jest świat Boski, z którego wyłania się duch
ludzki, spotykający się z ciałem jakby nieszczęśliwie. W rezultacie są jednak i
tutaj dwa „początki” człowieka: jeden odwieczny (duchowy, ale także i
materialny), a drugi historyczny, w czasie i przestrzeni, przemijający ze swej
istoty, jakby zabawa Bóstwa” /Tamże, s. 421.
+ Makroantropogeneza Strukturalizm francuski. „Wiodący strukturalizm
współczesny (C. Levi-Strauss, M. Foucault, J. Lacan, L. Althusser), zresztą
już szybko gasnący, odrzuca – na przekór wszystkim religiom i filozofiom
klasycznym – zarówno podmiotowość człowieka (w tym duchowość i duszę),
jak i kategorie początku, zmiany, historii i ewolucji (swoisty powrót do
eleatyzmu). Przede wszystkim twierdzi, że nie istnieje człowiek jako podmiot,
substancja, subsystencja czy osoba. Jest on tylko geometryczną formą,
strukturą nieświadomości z małym „ekranem” świadomości, zlepkiem
okruchów świadomościowych i form intelektualnych bez osobowego
zapodmiotowania, na podobieństwo samych modeli, koncepcji, pojęć. Nie
istnieje więc też żaden „początek radykalny”, człowiek się nie pojawia, nie
zmienia, nie dzieje, zresztą w ogóle nie istnieje w klasycznym znaczeniu.
Istnieje tylko organizm zwierzęcy, zbudowany na strukturze nieświadomości,
zdolny do wytworzenia pewnych „błysków intelektu”. Według strukturalistów
francuskich, gdyby przyjąć człowieka w klasycznym znaczeniu, trzeba by
nieodwołalnie przyjąć również istnienie osobowego Boga, a to jest
niemożliwe. W każdym razie pytanie o „genezę” (całej ludzkości czy jednostki
ludzkiej) nie ma sensu, tak jak i pytanie o jego historię lub eschatologię.
Sens może mieć jedynie widzenie rzeczy synchroniczne, tzn. jakoby wszystko
było w jednym i tym samym momencie czasu. Dlatego historia
przedstawiająca coś w „podłużnym przekroju czasu” („rozczasowiona” –
diachroniczna) jest uważana za mit. Obecnie jednak strukturalizm zaczął
dopuszczać już coraz bardziej realność zmian w rzeczywistości, a więc i coś z
wizji diachronicznej człowieka” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1,
Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 421/.
+ Makroantropogeneza Teoria bezpoczątkowości. „W Chinach Qu Yuan (Cii
Juan, 340-278 przed Chr.), Wang Fu-czy (1619-1692), w Indiach dżinizm (VI
wiek przed Chr.), a współcześnie niektóre nurty New Age (oprac. P. S. Mazur,
I. Fedec) głoszą teorię bezkreacyjną i aprotologiczną. Według niej świat
obecnie ukształtowany: niebo, słońce, gwiazdy, księżyc, ziemia i ludzkość
trwają tak od wieczności i na zawsze tak pozostaną. Zależą tylko od swych
cech, od niczego „z zewnątrz”. Jest to czysto przestrzenna koncepcja
ludzkości, przeciwstawiona temporalnej. Świat więc nie miał początku, nie
został przez nikogo ani przez nic stworzony i nie wyłania się z żadnej przed2
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
rzeczywistości. W konsekwencji nie przechodzi przez żadne istotne przemiany
ani nie będzie miał końca. Makroprotologia i makroeschatologia są
złudzeniami: „Nie zrodziła się rzecz pierwotna i nie będzie zakończenia
wszechrzeczy” (Wang Fu-czy). Człowiek również na tym świecie nie ma
wyraźnego początku, wiecznie trwa i powtarza się, jego struktury nie
zmieniają się (synchronizm antyewolucyjny) i nie przestanie istnieć. Stanowi
centralną i stałą strukturę fizyczną kosmosu, niejako „element uniwersalny”
i tak jawi się jako noumenon pod różnymi zjawiskami materialnymi: ziemi,
wody, energii, światła, roślin, zwierząt, zjawisk kosmicznych. W rezultacie
jest to teoria ateistyczna” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1,
Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 419/.
+ Makroantropogeneza Teorie niekreacjonistyczne. „Termin „antropogeneza”
obejmuje w węższym znaczeniu „pochodzenie” człowieka, czyli protologię, a w
szerszym znaczeniu – ciągłe stawanie się i dzianie się ludzkości aż po jej kres
na ziemi. Nie sposób jednak omawiać tu znaczenia szerokiego, bo
weszlibyśmy na teren historii uniwersalnej, teologii dziejów, teologii „międzyczasu” (między początkiem a końcem ludzkości) oraz eschatologii.
Zajmiemy się tu pokrótce tylko pierwszym zagadnieniem antropogenezy:
pojawieniem się człowieka na ziemi. W tym punkcie zajmujemy się
makroantropogenezą, czyli protologią wielką (filogenezą), nie zaś
mikroantropogenezą, czyli protologią małą (ontogenezą, jawieniem się
jednostek). Przy tym na makrogenezę chcemy spojrzeć możliwie
wielostronnie, nie tylko ściśle konfesyjnie. Dlatego przedstawimy też niektóre
teorie niekreacjonistyczne. 1° Teoria agnostyczna. Wielu uczonych, mających
duży zmysł tajemnicy makroantropogenezy, rezygnuje w ogóle z teorii
powstania świata, a w nim ludzkości, na płaszczyźnie filozofii i nauk
szczegółowych (E. Kant, A. Einstein, K. Barth, A. Wolszczan). Dopuszczają
oni pewne odpowiedzi, płynące jedynie z przekonań czysto osobistych lub z
wiary religijnej” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 418/. W nauce, według nich, trzeba by w
tej kwestii wznieść się ponad wszelkie doświadczenie (experientia) i ponad ten
świat w ogóle, a to jest niemożliwe w nauce i w filozofii. Żeby poznać
naukowo powstanie świata i człowieka, trzeba by istnieć „przed” światem
albo „przed” człowiekiem lub w nich samych odnaleźć „recepturę” ich
powstania. Przy tym agnostycyzm przybiera z reguły dwie postacie:
negatywną – bliską w ogóle zaprzeczaniu początków i wrogą wobec
kreacjonizmu, oraz pozytywną – kontemplującą samą możliwość początków,
ale pozostawiającą odpowiedź samej teologii. Tutaj też przypominam, że
według wielkiej rzeszy uczonych protestanckich nawet teologia może mówić
jedynie o „dziejach zbawienia” świata i człowieka, a nic nie może powiedzieć o
dziejach doczesnych, a więc, czy ludzkość została stworzona, czy nie
stworzona na płaszczyźnie „świeckiej”. O stworzeniu, według nich, nie może
nic powiedzieć żaden rozum: ani potoczny, ani naukowy, ani filozoficzny, ani
wreszcie i teologiczny, a jedynie subiektywna wiara. Katolicyzm oczywiście
nie zgadza się z żadną formą pełnego agnostycyzmu” /Tamże, s. 419.
+ Makrobiotyka sformułowana w opozycji do programu romantycznego przez
Ch. W. Hufelanda oryginalna. „Koncepcje antropologiczne przejęte przez
niemieckich romantyków medycznych z myśli średniowiecznej i w sposób
integralny wpisane w strukturę stworzonej przez nich sytuacji problemowej
3
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
były zakorzenione w teologii chrześcijańskiej wieków średnich, inspirowanej
przez neoplatonizm. Najbardziej istotne znaczenie dla ukierunkowania
uznawanego przez romantyków modelu medycyny miały przekonania, iż
istotą człowieka jest jego dusza i że człowiek został stworzony do życia
pozaziemskiego, zaś jego somatyczna egzystencja ma jedynie przejściowy
charakter. Nie powinno się więc zbytnio koncentrować uwagi na
indywidualnym komforcie życia. Dążeniu do poprawy jego jakości i
przedłużania czasu jego indywidualnego trwania. Ponieważ romantycy
przyjmowali, że w naturze wszystko, co istnieje musi mieć jakiś powód do
istnienia, przeto również choroby, które wydają się ludziom niebezpieczne,
szkodliwe lub bezużyteczne, w rzeczywistości nie są i nie powinny być w
powyższy sposób interpretowane. Dają bowiem człowiekowi sposobność
doskonalenia
duchowego
poprzez
naukę
znoszenia
przeciwności,
kształtująca też cierpliwość i odwagę” /B. Płonka-Syroka, Niemiecka
medycyna romantyczna, wyd. 2, Warszawa 2007, s. 202/ „Wszystkie rzeczy
stworzone zostały ku pożytkowi człowieka, tylko człowiek musi to zrozumieć
(Ten sposób rozumowania był w Niemczech popularyzowany w XVI-XVIII
stuleciu w skierowanych do masowego czytelnika wydawnictwach, jakimi
były kalendarze. Także w 1. połowie XIX stulecia Głowna uwaga lekarzy –
zwolenników „programu romantycznego” nie kierowała się w stronę poprawy
skutecznej terapii, lecz w stronę badań naukowych (nie opartych przy tym na
podstawach empirycznych). Na tle tej koncepcji w pełni dostrzec możemy
odrębność i innowacyjność koncepcji makrobiotyki. Sformułowanej w
opozycji do programu romantycznego przez Ch. W. Hufelanda. Głosił on
celowość wprowadzenia na skalę społeczną profilaktyki chorób, wiodącej do
ich ograniczenia i wyeliminowania oraz uznał za cel medycyny dążenie do
przedłużenia indywidualnego ludzkiego życia). Z antropologii średniowiecznej
romantycy przyjęli także pogląd o regulatywnej roli duszy w stosunku do
funkcji ludzkiego ciała, prowadzący do interpretacji fizjologii w sposób
psychosomatyczny, z tym, że czynnik psychiczny identyfikowany był przez
nich z czynnikiem duchowym” /Tamże, s. 202.
+ Makroelementy przestrzeni symbolicznej miasta średniowiecznego silnie
naładowane semantycznie (świątynie, ośrodki władzy, place). „Od XVI w. daje
się w miastach Europy zaobserwować tendencja do zmiany charakteru
przestrzeni miejskiej. Miasta średniowieczne stanowiły układy zamknięte
murami, które wyraźnie separowały je od reszty świata. Wewnątrz zaznaczała
się opozycja przestrzeni symbolicznej (sacrum) – makroelementów silnie
naładowanych semantycznie (świątynie, ośrodki władzy, place) oraz
przestrzeni konsumpcji i produkcji (profanum) – mikroelementów
charakteryzujących się dużym zróżnicowaniem (B. Jałowiecki, Przestrzeń
jako pamięć, „Studia socjologiczne” 1985, nr 2, s. 140). Tworzyły one jednak
harmonijną całość, wynikającą z powtarzalności stosowanych motywów
architektonicznych oraz z respektowania proporcji i drobnej skali, która mógł
przekroczyć tylko ratusz i kościół. Model ten załamał się w renesansie.
Przestrzeń miasta coraz częściej była ujmowana w kategoriach
geometrycznych, czego wyrazem jest m.in. stosowanie perspektywy,
wznoszenie budowli o planie centralnym. Przestrzeń zaczyna być postrzegana
jako jednorodna i abstrakcyjna, a więc jako tworzywo, któremu człowiek
nadaje sens (H. Lefebvre, La production de l’espace, Paris 1974, s. 312)” /D.
4
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Niczyporuk, Przestrzeń w kulturowym obrazie świata, w: Przestrzeń w nauce
współczesnej, S. Symiotiuk, G. Nowak (red.), Wydawnictwo Uniwersytetu
Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1998, 45-60, s. 56-57.
+ Makroeschatologia ogólnoludzka mówi o sprawach ostatecznych całego
rodzaju ludzkiego. Podział eschatologii. a/ w relacji bezpośredniej do historii
doczesnej istnieje: eschatologia transcendentna czyli pozahistoryczna, a więc
rzeczywistość mająca nastąpić po życiu doczesnym: Bóg, królestwo
niebieskie, niebo i życie wieczne; immanentna czyli wewnątrzhistoryczna,
oznaczająca coś ostatecznego w czasie i przestrzeni, a więc ostatni etap lub
kształt życia jednostki i społeczności, koniec rozwoju, finał procesu
dziejowego, szczyt, pełnię, najwyższą ziemską doskonałość lub szczęście;
historiozbawcza czyli inkarnacyjna polegająca na związaniu rzeczywistości
ponadhistorycznej z historyczną, jej modelem jest związanie Bóstwa z
Człowieczeństwem, historii i wieczności, ziemi i nieba w osobie Jezusa
Chrystusa oraz pochodzącym od Niego Kościele. b/ w relacji do płaszczyzn
bytowania mówi się o: eschatologii antropologicznej w najściślejszym
znaczeniu, kiedy chodzi o ostateczny stan i etap życia i losu człowieka;
eschatologii kosmologicznej w szerszym znaczeniu, gdy bierze się pod uwagę
ostateczne kształty świata pozaludzkiego, przyrody, ziemi, wszechświata. c/
pod względem zakresu istnieje eschatologia: indywidualna kiedy mamy na
względzie rzeczy ostateczne ludzkiego indywiduum /mikroeschatologia/;
ogólnoludzka kiedy mówi się o sprawach ostatecznych całego rodzaju
ludzkiego /makroeschatologia/; uniwersalna kiedy mówi się o całym
Universum, o innych ludzkościach i światach /megaeschatologia/. d/ w
relacji do natury bytowania możemy mówić o eschatologii: temporalnej gdy
chodzi o finalność czasową, np. o ostatni moment trwania rzeczy lub życia;
personalnej gdy chodzi o najwyższe wartości, stany, osiągnięcia, idee, sensy,
łaski i inne dobra ostateczne, spełniające osobę ludzką zarówno na bazie
przedmiotowej, jak i podmiotowej /np. wieczna szczęśliwość/; ontycznej gdy
chodzi o ostateczną formę, kształt i wyraz bytu lub egzystencji, np. o kształty
człowieka po zmartwychwstaniu” ciała, o struktury ludzkości uwielbionej lub
wygląd „nowej ziemi”. e/ ze względu na charakter rezultatu mówimy o
eschatologii: w znaczeniu pozytywnym, dodatnim, jako o spełnieniu czegoś,
rozwoju, osiągnięciu zamierzonego celu; w znaczeniu negatywnym, ujemnym,
bez rezultatu jako o niespełnieniu, o nonsensie, np. śmierć, odrzucenie od
Boga.
+ Makroewolucja Teoria powstawania gatunku ludzkiego i wszystkich
pozostałych istot, bardziej ogólna i generalizująca absolutnie nie jest przez
darwinizm wyjaśniana, darwinizm w tym wymiarze pozbawiony jest sensu.
„Czasami pada pytanie o „wiarę w” ewolucję. Najbardziej radykalni
darwiniści uparcie twierdzą, że to nie kwestia wiary, lecz teoria, której nie
można odrzucić czy zaakceptować, ale której istnienie należy przyjąć do
wiadomości. To naturalnie dość naiwne twierdzenie. Ewolucja ma swoją
precyzyjną definicję, której to precyzji domagał się sam Darwin. Definicję,
według której jest teoria wyjaśniającą jak doszło do powstania mnogości
różnorodnych żywych organizmów. I jest to definicja właściwa, zwłaszcza,
jeśli chodzi o mikroewolucję, która dość dobrze wyjaśnia zachodzenie zmian
w poszczególnych gatunkach. W przypadku makroewolucji – bardziej ogólnej
i generalizującej teorii powstawania gatunku ludzkiego i wszystkich
5
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
pozostałych istot – darwinizm, moim skromnym zdaniem, pozbawiony jest
sensu. Berlińskiego popierają zwolennicy teorii inteligentnego projektu, nie
tylko za jego przekonującą i pełną pasji argumentację, ale także za
agnostycyzm” /R. J. Neuhaus, Wiara w ewolucję, „First things”, Edycja
polska 2 (2007) 3-4, s. 3, b/. „W naszej intelektualnej kulturze, choć brzmi
to dziwnie, jest zrozumiałe, że krytykę darwinizmu uznaje się za bardziej
wiarygodną, jeśli dokonuje jej ateista lub agnostyk. Naukowiec, który wierzy
w Stwórcę, uważany jest za mistyfikatora preparującego dowody popierające
jego wiarę. Natomiast ateista czy agnostyk uważany jest za osobę
obiektywną. To także jest bzdura. Wielu prawdziwie wierzących chrześcijan
popiera tę lub inną formę darwinizmu. To, nad czym się zastanawiamy, to
dowody oraz wysuwane na ich potwierdzenie teorie. Darwinizm, będący wciąż
jeszcze teorią dominującą, przedstawianą zwykle jako złożony system
przekonań, nie daje wyjaśnienia wielu znanych zjawisk, sugeruje
jednocześnie, że potrafimy wyjaśnić wiele z tych, dla których brak jest
rozumowych i naukowych dowodów. Jako system przekonań ma jedną
poważną wadę: jest niewiarygodny” /R. J. Neuhaus, Wiara w ewolucję, „First
things”, Pierwodruk 143 (maj 2004), Edycja polska 2 (2007) 3-4, s. 4.
+ Makrofizyka różni się od mikrofizyki bardzo. Tym większa przepaść dzieli
organizmy żywe od ich elementów mikrofizycznych. Tymczasem
mechanicyzm nie przyjmował żadnej różnicy. Cała przyroda miała być
jednolita. Pytanie o to, czym jest życie fizycy zadali dopiero w połowie XX
wieku rok 1944, Erwin Schrödinger) /A. Gutberlet L.C., Vida personal y vida
biológica: continuidad o separación, „Alpha Omega”, VI, n. 1 (2003) 105-132,
s. 113/. Wywiązała się dyskusja dotycząca relacji między prawami
dynamicznymi („order from order”) a prawami statystycznymi (”order from
disorder), z jednej strony przykładem są poruszające się po nieboskłonie
obłoki, gdzie z chaosu wyłania się porządek, a z drugiej rytmiczny bieg
zegara. Organizmu żywe nie są mechanizmami, a jednak zachowują
porządek. Schrödinger, przeciwnie niż Planck, był zdania, że w głębi
wszystkie prawa są statystyczne, że z każdej sytuacji chaosu wyłania się
porządek. Taka jest realna interpretacja zasady nieoznaczoności, którą
sformułował Heisenberg. Natomiast Planck zasadę tę ograniczał tylko do
epistemologii, a nie do zjawisk realnych. Według niego zjawiska
mikrofizyczne mają swój porządek, który jednak nie jest znany człowiekowi.
Schrödinger przyjmuje, że istnieją zjawiska nieuporządkowane, które dopiero
zmierzają do jakiegoś porządku. W tym ujęciu życie należy do kategorii, w
której obowiązują prawa statystyki opisujące przechodzenie chaosu w
porządek. Kolejny krok w tym kierunku wykonał Ilya Progione urodzony w
Moskwie w roku 1917, który utworzył teorię chaosu, skierowaną przeciwko
mechanicyzmowi klasycznemu i redukowaniu wszystkiego do praw
mechanicznych. Dla przewidywania stanu przyszłego mechanicyzm wymaga
znajomości stanu aktualnego wszelkich najdrobniejszych szczegółów, czyli
sytuacji każdego atomu, a to jest niemożliwe. Teoria chaosu jest wizją
holistyczną, przewiduje przyszłość całościowo, aczkolwiek tylko w
określonym zarysie /Tamże, s. 115.
+ Makrofizyka Statystyka metodą badania makrofizyki. „Rozważania na
temat
możliwości
przewidywania
pewnych
zjawisk
fizycznych
doprowadzają niektórych autorów do wniosku, że prawa Natury są
6
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
prawami statystycznymi i obowiązują całkowicie wtedy, gdy mamy do
czynienia z makrofizyką. Takie podejście implikuje próby zastąpienia
(bądź uzupełnienia) związku przyczynowo-skutkowego o inny rodzaj
zależności pomiędzy zjawiskami. Rodzi też pytanie o istnienie z w i ą z k ó w
a k a u z a l nyc h, które zdają się wynikać logicznie z przesłanek, jakimi
są prawdy statystyczne. W świetle istnienia takich zjawisk p r z y p a d e k nabiera całkiem innego znaczenia. Nie jest to już zdarzenie o
takiej różnorodności przyczyn, że nie potrafimy go przewidzieć, ale
zdarzenie bezprzyczynowe. Jak wskazuje C. G. Jung /C. G. Jung, Rebis,
czyli kamień filozofów, tłum. J. Prokopiuk, PWN, Warszawa 1989, s. 511,
ojcem poglądu o zjawiskach akauzalnych był Schopenhauer. Z
początku wierzył on w absolutny determinizm zjawisk i w pierwszą ich
przyczynę. Doszedł jednak do wniosku, że naukowy pogląd na świat,
choć uważał go za właściwy, jednak jest pozbawiony czegoś, co odgrywa
ważną rolę w intuicyjnych odczuciach człowieka – zjawisk
pojawiających się jednocześnie, a nie powiązanych przyczynowo (lub
ściślej takich, których związek przyczynowy wydaje się niepojęty).
Chodzi tu przede wszystkim o „podwojenie przypadków”, które nie mają
żadnego ze sobą związku. Kammerer zwraca nawet uwagę na całe se r ie
w y d a r z e ń, które są przypadkowe (nie mają wspólnej przyczyny), ale
posiadają pewną inercję, zwaną przez niego cechą uporczywości.
Zestarzałe przekonanie o absolutnej ważności prawa przyczynowości nie
pozwala nam tych wydarzeń widzieć, co najwyżej – traktujemy je jako
„przypadkowe”, choć sprzeniewierzamy się wtedy powszechnie przyjętej
definicji przypadku jako zdarzeń o różnorodnej i nieznanej przyczynie,
podczas gdy tu zdrowy rozsądek podpowiada, że żadnej wspólnej
przyczyny być nie może” /H. Korpikiewicz, Statystyka – przypadek – synchroliczność, w: Między matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E.
Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu,
Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 219-233, s. 226.
+ Makrogatunek literacki Aretologia w literaturze greckiej to pismo
opowiadające o cudach boskich ludzi. Autorzy ewangelii wprowadzili do
swoich dzieł aretologiczne zbiory cudów Jezusa, tworząc w ten sposób nowy
gatunek literacki (por. H. Köstner, J. M. Robinson). U. Schnelle uważa
„termin aretologia jako określenie większego gatunku (Makrogattung) jako
bardzo dyskusyjny, ponieważ w filologii klasycznej aretologia nie dotyczy
formy, lecz treści i celu, jaki stawiają sobie różne gatunki literackie.
Poszczególne gatunki literackie mogą zatem zawierać pewne motywy
aretologiczne. Do nich należą przede wszystkim hymny, list, powieści. Stąd
U. Schnelle odrzuca istnienie aretologii jako gatunku literackiego. Aretologię
należałoby uznać za małą formę literacką (gatunek) podporządkowaną
rodzajowi literackiemu jako kategorii nadrzędnej” 03 91.
+ Makrogatunek literacki Termin aretologia jako określenie większego
gatunku (Makrogattung) jako bardzo dyskusyjny, Schnelle U. „Aretologia jest
w literaturze greckiej pismem opowiadającym o cudach boskich ludzi.
Autorzy ewangelii wprowadzili do swoich dzieł aretologiczne zbiory cudów
Jezusa, tworząc w ten sposób nowy gatunek literacki (por. H. Köstner, J. M.
Robinson). U.Schnelle uważa „termin aretologia jako określenie większego
gatunku (Makrogattung) jako bardzo dyskusyjny, ponieważ w filologii
7
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
klasycznej aretologia nie dotyczy formy, lecz treści i celu, jaki stawiają sobie
różne gatunki literackie. Poszczególne gatunki literackie mogą zatem
zawierać pewne motywy aretologiczne. Do nich należą przede wszystkim
hymny, list, powieści. Stąd U. Schnelle odrzuca istnienie aretologii jako
gatunku literackiego. Aretologię należałoby uznać za małą formę literacką
(gatunek) podporządkowaną rodzajowi literackiemu jako kategorii
nadrzędnej.” /J. Czerski, Metody interpretacji Nowego Testamentu, Wydział
Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego, Opolska Biblioteka Teologiczna 21,
Opole 1997, s. 91/. Greckie powieści. „Określenie „powieść‟ (Roman) jest
terminem technicznym oznaczającym rodzaj prozy. Takiego słowa nie znała
literatura starożytna, chociaż ten typ prozy stosuje, nie określając go bliżej. Z
greckiej powieści wyprowadza ewangelie M. Reiser. Ewangelie – zdaniem tego
uczonego – podobnie jak grecka powieść należą do literatury ludowej w
stadium przejściowym do literatury właściwej (Hochliteratur) /Tamże, s. 91/.
Dwa szczegóły odróżniają jednak ewangelie od powieści greckich: a) powieść
grecka nie zawiera opowiadań o cudach; b) w powieści greckiej szczególną
rolę odgrywają – w przeciwieństwie do ewangelii – motywy legendarne i
bajkowe” /Tamże, s. 92/. Cuda Jezusowe następują po mowach, jako
interpretacja i wcielenie. „Ewangelista ustosunkowuje się do zróżnicowanych
tradycji o cudach i częściowo je krytykuje, ale ich nie odrzuca, lecz buduje
na nich argumentację chrystologiczną. Historyczne dzieła Boga (erga theou)
mają w czwartej Ewangelii szczególną moc dowodową. Według 11, 50
działalność cudotwórcza Jezusa rozpala gniew Żydów i prowadzi do
ukrzyżowania. Słuszne wydaje się stwierdzenie D. Marguerat, że recepcja
opisu cudów w czwartej Ewangelii wskazuje trajektorię teologiczną, która nie
prowadzi od cudów do mów objawionych, lecz odwrotnie. Wychodząc z
kanonu hermeneutycznego, który stanowi odgórna chrystologia zawarta w
mowach, tradycja Janowa zbierała i odczytywała cuda Jezusa. Recepcja
cudów w czwartej Ewangelii ujawnia praktykę pastoralną ewangelisty i
przekonanie, że gesty Jezusa zapewniają symbolice mów nieodzowne
wcielenie” /S. Mędala, Chrystologia Ewangelii św. Jana, Kraków 1993, s.
143.
+ Makrogeneza człowieka poprzedzona przez biogenezę ogólną. „Zagadnienie
makrogenezy (makroprotologii) człowieka jest poprzedzone zagadnieniem
biogenezy ogólnej. Wielu uczonych sądzi, że jeśli rozwiążą zagadkę powstania
życia w ogóle, to rozwikłają również w sposób naukowy problem pojawienia
się człowieka na ziemi. Z kolei niektórzy wierzący obawiają się – niesłusznie –
że jeśli przyjmie się jakąś naukową teorię powstania życia w ogóle, to obali
ona religijną prawdę o stworzeniu; zwłaszcza co będzie, kiedy „uczonym uda
się stworzyć życie w laboratorium w sposób sztuczny”? Jedni i drudzy są
słabego ducha, życie jest tajemnicą niewyczerpaną. Dość wspomnieć, że św.
Augustynowi jego teoria samorództwa żyjątek mikro (rationes seminales –
racje nasienne w materii nieożywionej) wcale nie przeszkadzała w przyjmowaniu jednocześnie prawdy, że Bóg stwarza wszelkie życie na ziemi.
Żadna ewentualna próba wyjaśnienia – niewyjaśnialnej w swej istocie –
tajemnicy powstania życia nie obali prawdy o stworzeniu na płaszczyźnie
teologicznej, raczej ją potwierdzi i przybliży, a „odległość” między życiem
biologicznym i życiem antropologicznym (prozopoicznym) pozostanie i tak
niemal nieskończona. A przy tym każde rzeczywiste zgłębienie misterium
8
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
życia i człowieka posuwa naprzód rozumienie jednego i drugiego, w tym także
zbliża do Prawdy o Bogu. Należy też pamiętać, że biosfera jest bardzo
rozległa, życie posiada niezliczoną ilość form i postaci i nie sposób ująć istotę
życia ani oznaczyć granice między życiem a nieżyciem. A oto tylko niektóre
formy i postacie życia: przed-życie, życie „graniczne” (np. wirusy), komórkowe
(jednokomórkowce), organiczne (organizmy wielokomórkowe), wegetatywne,
zmysłowe, świadome, prozopoiczne, istnienie duchowe, na innych planetach,
„nadprzyrodzone”,
społeczne,
eschatyczne,
niebiańskie...
Tutaj
koncentrujemy się głównie na „świecie biotycznym” (bios, przyroda ożywiona,
biosfera)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw
KUL, Lublin 2000, s. 415/.
+ Makrogeneza rodzaju ludzkiego, nauka o stworzeniu Adama i Ewy („adamitów”), czyli filogeneza. „Mikroantropogeneza. 1. Problem. Nierzadko nauka o
stworzeniu Adama i Ewy („adamitów”), czyli makrogeneza rodzaju ludzkiego
(filogeneza), jest mylona z nauką o pochodzeniu jednostek ludzkich, czyli
„po-adamitów” - mikro-geneza, geneza indywidualna postkreacyjna,
ontogeneza. Pierwszą św. Tomasz z Akwinu nazywał: prima hominis
productio, a drugą: secunda hominis Genesis. Nie ma większego problemu z
przyjęciem za prawdę, że Bóg w Adamie stworzył naturę ludzką (filogeneza),
ale nasuwa się problem, czy późniejsze i wtórne jawienie się jednostek jest
dokładnym „powtarzaniem” makrogenezy, czy też jakąś jej indywidualizacją,
czy wreszcie jakimś nowym sposobem antropogenezy. Trudności dotyczą
ciała i duszy, ale więcej duszy. Czy poczęcie człowieka jest prostym i
zwykłym zdarzeniem materialnym biogenezy? Czy jest jakimś „substworzeniem” już wewnątrz natury ludzkiej? Czy obejmuje całe indywiduum,
ciało i duszę, czy tylko ciało lub tylko samą duszę? Czy jest różnica między
poczęciem człowieka a poczęciem zwierzęcia? Otóż myśl religijna widziała
zawsze nieskończoną różnicę między embrionem ludzkim a zwierzęcym.
Dlaczego?” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw
KUL, Lublin 2000, s. 435/. „Przede wszystkim ze względu na duszę, ale
wtórnie także ze względu na nieskończenie wyższe misterium ciała ludzkiego,
czyli całego człowieka realnego. Według świadomości chrześcijańskiej
również dzisiejszy człowiek jawi się „z Boga”, choć i wewnątrz biogenezy.
Wiecznie aktualne są słowa Ewy: „Urodziłam z pomocą Jahwe” (Rdz 4, 1),
choćby chodziło o złego Kaina; „potomka dał mi Bóg” (Rdz 4, 25). Pismo nie
redukowało nigdy człowieka do samej materii czy samego biosu, bo ma on
„ducha Bożego” (Rdz 6, 3)” /Tamże, s. 436.
+ Makrohierarchie świata ludzkiego nietrwałe, sprowadzaja się zawsze do
jakieś równości. „Alois Riehl w swojej książce o dziejach kantyzmu
konsekwencje istnienia wiedzy „syntetycznej apriori” porównywał z mityczną
sytuacją działań Penelopy nieustannie tkającej i prującej tę samą tkaninę.
Penelopa funkcjonuje w układzie konieczności: jej pozycja wymaga, aby
oddała rękę któremuś zalotnikowi. Jednocześnie ma ona wolność sposobu
realizacji tej konieczności, a kryje się ona w strukturze tkaniny, dającej się
nocą spruwać. W ten sposób przemienia ona konieczność w prowizoryczność,
ale ta prowizoryczność musi być nadal konieczna. Kant w swojej filozofii
odkrył koniecznościowe algorytmy tworzenia się ładu poznawczego i
aksjologicznego, ale zarazem „destrukcyjne” cienie rozkładu kryjące się w
osiąganych totalizacjach. „Nieostateczność” porządków jest cechą ludzkiego
9
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
świata i bierze ona w swoisty „nawias” wszelkie hierarchie, sprowadza je
zawsze w jakieś „równości”. Rzutuje to też na hierarchie makro i
mikroelementów rzeczywistości mitycznej. To, co współczesna teoria
„nietrwałej stabilności” – czy to w wersji „teorii katastrof, czy „chaosu” –
odkrywa w przyrodzie, a co ilustrowane bywa np. wizją motyla, którego ruch
skrzydeł, może mieć dalekie konsekwencje w postaci cyklonu, to jest
„naturalną ontologią” świata mitycznego. W świecie „egalitarystycznego
nieszczęścia” bytu, gdzie wszystko może być „równie ważne”, pascalowski
„nos Kleopatry” może poprzez namiętności Cezara i Antoniusza wpływać na
los wielkich mocarstw i milionów ich obywateli. Ów nos jest bowiem znakiem
i skrótem szerzej pojętego piękna i ma prawo funkcjonować na tym samym
poziomie co „wielka polityka”. Fabuły mityczne są bowiem „zawiązywane” i
„rozwiązywane” jakby w rzeczywistości gry i ludyzmu, w rzeczywistości „idei
regulatywnych”, nie kartezjańskiej „doskonałości”, która wyklucza „złe
demony” /S. Symotiuk, Mit jako myśl syntetyczna apriori (treść a forma mitu),
w: Z. Drozdowicz (red. nauk.), Mity. Historia i struktura mistyfikacji, Poznań
1997, 58-75, s. 74/. „Same „wyzwania” mityczne, jak to nazwał A. Toynbee,
są jedynie prowokacją a ich rozwiązanie zależy od zręcznego fortelu – sprytu i
cwaniactwa nie zaś od pochodnej jakiemuś nous czy logosowa „sophia”. Nie
filozoficznej mądrości uczą mity. Uczą raczej tego, że w pozornie zamkniętych
układach zawsze zawiera się ten składnik, który w technice naszego zapisu
zwykliśmy sygnalizować literami: cdn. Łatwo stąd o wniosek co do
charakteru „wieczystości mitów” /Tamże, s. 75.
+ Makrohipotezy społeczne są niedokładne, schematyczne, powierzchowne, i
trudne do krytykowania. Komunizm degradował się z czasem. Ideologia
prowadziła do sytuacji maksymalnej recepcji i zgodnego z jej zasadami
zaangażowania, po czym następował regres. Narastanie świadomości, a
drugiej strony brak rezultatów społecznych sprawiało, że społeczeństwo
stawało się obojętne, albo nawet wyraźnie przeciwne przekazywanej mu
ideologii. Pisał o tym przyszły prezydent Czech Vaclav Havel /A. Serrano de
Haro, Fin de la historia y comienzo de la política: de Havel a Arendt, “Revista
Española de Teología” 59 (1999) 85-102, s. 90/. Fenomenologię historii
tworzył Jan Patocka, pierwszy reprezentant Karty 77, zamordowany na
komisariacie milicji w marcu tego roku. Korzystał z Husserla a Husserl z
Heideggera, ta linia filozoficzna została podjęta również przez jego ucznia,
którym był Havel. Zauważył on, że obiektywizm nauki współczesnej i brak
jego krytyki ze strony współczesnej filozofii doprowadziły do zmiany obrazu
teologii jako refleksji rozumu ludzkiego nad Objawieniem /Tamże, s. 91.
Aspiracja człowieka do poszukiwania prawdy została zamazana: tęsknota za
prawdą bezwarunkową ostateczną, ale też dotyczącą człowieka i świata.
Aspiracje te przekreślał pozytywizm, traktując je jako pozbawione sensu. Od
Galileusza racja fizykalno-matematyczna otrzymywała coraz bardziej
precyzyjną strukturę, a jednocześnie traktowana była jako jedyna metoda
uniwersalna prowadząca do idealnych formuł i adekwatnych praw
teoretycznych. Obszar analiz pozytywistycznych rozrastał się, ogarniał nowe
dziedziny, już nie tylko nauki przyrodnicze, lecz także nauki humanistyczne.
W systemie komunistycznym stały się one instrumentem kontroli życia
społecznego. Ponadto zmieniał się zakres wyprowadzanych na podstawie
badań nowych hipotez czy teorii naukowych. Dotyczyły już nie tylko wąskich
10
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
zagadnień, lecz kwestii ogólnych, dotyczących całej nauki, czy całego życia
społecznego. [Również wnioski dotyczące cywilizacji były formułowane na
podstawie reguł i struktur matematycznych, zamiast z zastosowaniem
indukcji. Wskutek tego wnioski były schematyczne, nie obejmowały miąższu,
głębi życia jednostek i grup społecznych/. Makrohipotezy były niedokładne,
schematyczne, powierzchowne, i trudne do krytykowania. [Idealizacja
matematyczna współbrzmiała z idealizacją charakterystyczną dla wszelkiej
ideologii. Uniwersalny model pozbawiony był rysów personalistycznych, nie
mógł dać odpowiedzi na oczekiwania realnych ludzi żyjących w realnej
egzystencji. Społeczeństwo zmieniało się w rzeczywistość techniczną, w
materialny obiekt niepersonalny, rzecz, narzędzie do realizacji zadań
gospodarczych, albo do przetwarzania przyrody]. Nie można było dojść do
specyfiki procesu historycznego zachodzącego w jednostce i w różnych
grupach społecznych /Tamże, s. 92/. Husserlowski, pozytywistyczny
paradygmat nauki, ogarniał również nauki historyczne. Był uniwersalną
matrycą, która wszystkie wydarzenia sprowadzała do wspólnego
mianownika. [Personalizm natomiast podkreśla wielorakość, pluralizm
sposobów bytowania i odpowiedniego do tego działania]. Znika istotne dla
wszelkich nauk zagadnienie relacji jednostki do całości, relacji między
bytami jednostkowymi i sposoby w jaki zespół jednostek tworzy w całości
nową jakość, wykraczającą poza zwyczajną sumę jednostek. W aspekcie
egzystencjalnym znika zagadnienie wolności. Havel zdawał sobie z tego
sprawę i poszukiwał nowych ujęć nauki, nowych ideologii, nowych systemów
norm społecznych, nowych instytucji, które pozwolą wyjść z procesu
dehumanizacji.
Nic
nie
daje
zastąpienie
manipulacja
środkami
komunistycznymi inną manipulacją wykorzystującą najnowsze zdobycze
nauki i techniki. Życie w prawdzie i sprawiedliwa polis nadal znajduje się
tylko w sferze oczekiwań i nadziei /Tamże, s. 93.
+ Makrohistoria badana w historiologii nowszej. „W historiologii religijnej i
pozareligijnej kształtują się pewne wspólne problemy podstawowe: 1.
Dziejowe – w rozumieniu dziejowego przechodzi się powoli od faktów,
zdarzeń, czynów (res gestae) militarnych, politycznych, niezwykłych
(praeclara gesta), przygodowych lub jakoś inaczej fragmentarycznych do
dokonań empirycznych i uzewnętrznionych (opera), do procesów dziejowych
(processus), będących zmaterializowaną sukcesją działań (historii czynnej) i
dzieł ludzkich oraz stanów (historia bierna), aż do całej egzystencji
historycznej w czasie i przestrzeni zarówno jednostki (mikrohistoria), jak i
społeczeństwa (makrohistoria), łącznie z całą ludzkością (megahistoria) oraz
kosmosem i ewentualnymi innymi ludzkościami (panhistoria). Dzieje to
wyłanianie się natury ludzkiej z kosmosu i przyrody, przeobrażanie się tejże
natury somatyczno-psychicznej w osobę (indywidualną i kolektywną) oraz
tematyzowanie się osoby w absolutną „jaźń”. Są więc one ujmowane coraz
częściej nie tylko jako przeszłość, lecz także wraz z teraźniejszością (lub tylko
teraźniejszości: św. Augustyn, J. Bańka) i perspektywą przyszłości, słowem:
jako zewnętrzna i wewnętrzna osobogeneza. 2. Podmiot – Historia jest
głęboko zakorzeniona w procesach kosmicznych, przyrodniczych i
materialnych, ale właściwe swoje kształty otrzymuje na szczeblu życia
ludzkiego, w podmiocie indywidualnym i społecznym. Realizuje się najgłębiej
w osobie ludzkiej i w osobowości kolektywnej przy wzajemnym uzależnianiu
11
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
jednej od drugiej. Prymat posiada społeczność (makrohistoria), ale nie
niweluje ona historii jednostkowej, bez której nie może istnieć” /Cz. S.
Bartnik, Historia i myśl, Lublin 1995, s. 84/. „W długotrwałym sporze, czy
dzieje rozgrywają się w jednostkach, zwłaszcza „wybitnych”, czy w
zbiorowości (masie), klarują się coraz częściej rozwiązania syntetyczne, które
jednostkę i społeczność jednoczą we wzajemnie sprzężoną całość bez
niwelowania któregokolwiek bieguna” /Tamże, s. 85.
+ Makrohistoria Historia zbiorowości ludzkiej. Historia złożona jest z kilku
struktur wielkich. „a) Mikrohistoria – historia jednostki ludzkiej od jej przedhistorii, początków w zygocie aż do śmierci lub do czasu trwania ciała jako
„dokumentu” po człowieku wraz z jej wpływami i dokonaniami jako pewną
postacią „po-historii”; dzieje jednostki i jej świadomość historyczna mogą być
niepełne; zdarzenia mogą być różnorezultatowe i wieloznaczeniowe; historia
jednostki może się zrekapitulować w jednym wydarzeniu; w jednostce
zachodzi zapodmiotowanie historii najbardziej subsystentne i substancjalne.
b) Makrohistoria – historia zbiorowości ludzkiej: rodziny, rodu, szczepu,
plemienia, grupy formalnej i nieformalnej, klasy społecznej, ludności wsi lub
miasta, społeczeństwa państwowego, narodu, kultury; posiada swoją
czasoprzestrzeń i swój świat realizowanych wartości, kierują nią szczególne
prawa społeczno-historyczne; wypełniają ją: subsystencji kolektywna,
komunijność dziejowa, świadomość i samoświadomość społeczna,
organiczność społeczna, socjopsychologia, socjofizjonomia, „osobowość
kolektywna”. c) Megahistoria – dzieje rodzaju ludzkiego wszystkich ludów i
narodów Ziemi, całej ludzkości od jej form przedludzkich, przez formowanie
się człowieka refleksyjnego, aż po ostatnią istotę „post-ludzką”, żyjąca jeszcze
na naszym globie lub kontynuującą się na innych ciałach niebieskich
(historia uniwersalna). d) Panhistoria – dzieje ludzkości wraz z całym
Wszechświatem i ewentualnie wszystkich innych „ludzkości”, wszelkich istot
rozumnych i wolnych w Kosmosie; jej poznanie musi korzystać ze źródeł
pozahistorycznych” /Cz. S. Bartnik, Historia i myśl, Lublin 1995, s. 10-11.
+ Makrohistoria Historia zbiorowości ludzkiej. Zakresy historii: „a)
Mikrohistoria – historia jednostki ludzkiej – negowana przez kolektywistów.
[…] Oczywiście, historia jednostki nie jest mechaniczna ani stacjonarna,
może się ona odwrócić albo zrekapitulować w jednym wydarzeniu, w jednym
akcie, w jednym „teraz”, w zależności od aktu szczególnej autointerpretacji
fundamentalnej. W jednostce też zachodzi zapodmiotowanie historii
najbardziej „zagęszczonej” ontycznie i osobowo, a także najbardziej
subsystentne i substancjalne. b) Makrohistoria – nie uznawana przez
nominalistów i indywidualistów (Th. Carlyle, A. Consentino) – historia
zbiorowości ludzkiej. […] Kierują nią szczególne prawa społeczno-dziejowe.
Wypełniają ją: subsystencja historyczna, komunijność ludzi i rzeczy,
sekwencja zdarzeniowa, świadomość i samoświadomość kolektywna,
organiczność społeczna, socjopsychologia, socjofizjonomia, socjofizjologia,
„duchowość” społeczna, a nawet osobowość kolektywna. c) Megahistoria –
dzieje rodzaju ludzkiego, wszystkich ludów i narodów Ziemi, całej ludzkości
od jej form przedludzkich, przez formowanie się człowieka refleksyjnego, aż
po ostatnią istotę „post-ludzką”, żyjącą jeszcze na naszym globie lub
konstytuującą się na innych ciałach niebieskich (historia uniwersalna). d)
panhistoria – dzieje ludzkości i wszelkich istot człekopodobnych wraz z
12
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
całym Wszechświatem, ewentualnie wraz ze wszystkimi innymi
„ludzkościami” o kolebce niezależnej, pozaziemskiej, wszelkich istot
rozumnych i wolnych w Kosmosie. Staje się coraz bardziej prawdopodobne,
że istnieje przynajmniej jedna „ludzkość” na galaktykę. Może źródłami do
poznawania panhistorii staną się lepiej rozpoznawane ślady kosmogenezy,
będące zarazem pomnikami antropogenezy, oraz kontakty bezpośrednie
między różnymi „ludzkościami” na różnych planetach rozmaitych galaktyk
(wszechhistoria)” /Cz. S. Bartnik, Historia i myśl, Lublin 1995, s. 22-23.
+ Makrohistoria miejscem bilansowania się grzechów indywidualnych i
społecznych. „Zło moralne – ze względu na osobowy charakter człowieka –
ma związek ze złem ontycznym, fizycznym, poznawczym, technicznym i
prakseologicznym; uwarunkowane jest całą niedoskonałością bytu
skończonego. Niedoskonałość niejako „zewnętrzna” w stosunku do „ja”
ludzkiego obciąża możliwości, wybory i wartości aktów tegoż „ja”, mimo że
osoba jako „świat transcendentny” może ostatecznie dokonywać decyzji
bezwarunkowych i finalnie dobrych, zwłaszcza z pomocą łaski dobra. Obok
„grzechu świata jednostki”, obejmującego rzeczywistość mikrohistorii,
istnieje, powiązany z nim ściśle, „grzech świata społecznego” (zbiorowego),
gnieżdżący się w podmiotach zbiorowych o różnych zakresach: małżeństwo,
rodzina, ludność osiedla, wieś, miasto, klasa społeczna, naród, państwo”
/Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL,
Lublin 2000, s. 351/. „Grzechy indywidualne i społeczne warunkują się
wzajemnie (choć jednostka nie jest nigdy zwolniona od odpowiedzialności) i
bilansują się w makrohistorii i megahistorii, akumulują i wzajemnie
przenikają, tworząc ostatecznie historię (mikrohistorię, makrohistorię i
megahistorię) niezbawienia, która rozdziera życie ludzkie na ziemi do samej
głębi (o „dziedziczonym po przodkach złym postępowaniu” mówi 1 P 1, 18). W
każdym razie mikrohistoria nie jest odizolowana od makrohistorii (i
megahistorii), która tworzy swoistą obiektywizację grzechu, jego „bliskie
środowisko” i tak staje się najbardziej inwazyjnym i „agresywnym” grzechem
świata, np. zdegenerowane społeczeństwo, państwo ateistyczne, społeczność
zbudowana na zakłamaniu (H. Rondet, G. Martelet, E. Boudes, J. de
Baciocchi, L. Ligier, G. Vann, L. Boff, F. M. Braun, R. Weier, J. Bur, Cz. S.
Bartnik, K. Góźdź, M. Kowalczyk). Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej
Reconciliatio et paenitentia wyraża obawę, by koncepcja „grzechu
strukturalnego społecznego” nie stała się ucieczką od odpowiedzialności
indywidualnej, ale przyjmuje pojęcie grzechu świata, w którym aktualizują
się podstawowe skutki grzechów, niezależnie od współczesnego zjawiska
zanikania poczucia grzechu, także w sensie psychologicznym” /Tamże, s.
352.
+ Makrohistoria rekapituluje się w osobie Chrystusa. Teologia według Oscara
Cullmanna jest ściśle powiązana z historią. Oscar Cullmann wprowadza
nowy, oryginalny kierunek teologii chrześcijańskiej jako „historii zbawienia”.
Dzieje zbawienia chrześcijańskiego ujmuje w określony system teologicznobiblijny. I stara się skonstruować naukę teologiczną w ogóle na
podobieństwo nauki historycznej, czyli historiopodobnej. Przeciwstawia się z
jednej strony wpływom filozoficznym i spekulatywnym (idealizmu,
augustynizmu, neoscholastyki, fenomenologii), a z drugiej strony – wszelkim
kierunkom subiektywistycznym i emocjonalnym, jak kantyzm, filozofia życia,
13
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
egzystencjalizm. Sam zwraca się raczej ku jakiemuś wypośrodkowanemu i
obiektywistycznemu nurtowi historyzmu, rozwijającemu się od końca XVIII
wieku, i tym historyzmem próbuje zastąpić wszelkie wpływy filozofii na
terenie całej teologii chrześcijańskiej. Chrześcijaństwo jest według
Cullmanna powszechną „historią zbawienia”, w znaczeniu przedmiotowym
(dzieje) i podmiotowym (zapodmiotowanie tychże dziejów w człowieku).
Historia zbawienia to rzeczywistość sprawiana przez Pana historii, osadzona
w środku linii czasu uniwersalnego, rozłożona na sposób tryptyku:
przeszłość, teraźniejszość, i przyszłość, a ześrodkowująca się w „historii
Jezusa Chrystusa”. Chrystus Jezus jako objawiający się Bóg i jako „Bóg
będący historią” stanowi centrum wszelkiej historii, rdzeń główny dziejów
świeckich i świętych oraz rekapituluje wszelkie procesy dziejowe w zakresie
mikro i makro” K. Góźdź, Perspektywa historiozbawcza teologii Oscara
Cullmanna, w: K. Góźdź, Zwycięstwo wiary, Standruk, Lublin, 53-77, s. 73.
+ Makrohistoria tłem mikrohistorii człowieka. Opatrzność Boża ma różne
swoje obszary i konfiguracje, tzw. obszary prowidencyjne. „Jest Opatrzność
natury i historii. Opatrzność naturalna (kosmologiczna, przyrodnicza,
materialna) jest to kierowanie przez Boga kosmosem i przyrodą (abiotyczną i
biotyczną) w nachyleniu dla dobra człowieka i ludzkości. Jest to pozaludzka
struktura rzeczywistości i jej procesów. Rzeczywistość natury nie jest
historyczna,
stanowi
zaś
uwarunkowanie
historii
jako
takiej
(humanistycznej). Opatrzność historyczna to kierowanie przez Boga historią
dla dobra ludzkiego w swym finalnym bilansie. Człowiek jako mikrohistoria
jest zanurzony w makrohistorii, megahistorii i panhistorii. Historia ta ma
nachylenie ku dobru osoby jednostkowej i całej ludzkości. Bóg układa każde
zdarzenie, każdy fakt, każdą sytuację i każdy efekt czynów (gestorum) tak, by
dać możliwość dobra finalnego w mikroskali i w mikroskali. Prawidłowości
dziejowe i zdarzenia niepowtarzalne są sterowane przez Boga niejako
„oddzielnie” od przyrody (biotycznej i abiotycznej – J. Bartnik) i w sposób
bardziej humanistyczny. […] Oczywiście, od strony Boga Opatrzność
przyrodnicza i historyczna stanowią jedność” Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
katolicka, t. 1. Lublin 1999, s. 144-145.
+ Makrohistoria zmierza do Boga. Wcielenie ustanowiło pomost między
Bogiem i historią. Fundamentem dynamicznej jedności jest misterium
trynitarne. Bóg nie jest tylko Stworzycielem, lecz również celem dziejów
ludzkości. Przedstawienie Boga jako Eschatonu (czyli stanu ostatecznego,
finalnego i transcendentnego względem historii), a raczej jako Eschatosu, tj.
Kogoś
Ostatecznego
(eschatologicznego)
jest
nowością
teologii
chrześcijańskiej. „Bóg to Kres, Finał, Koniec, Cel i sens, nie tylko w sensie
czasowym, ale i ontyczny. Jest to Nieodwracalna Przyszłość, Adwent,
Wieczna Droga, Wieczność, Pleroma Bytu, Ktoś zwieńczający całą
rzeczywistość. Wiele religii widzi Boga eschatologicznie, ale przeważnie jako
Skok w Przepaść, jako Przejście w Ryzyko, jako Absolutną Nieciągłość wobec
życia i świata. Tymczasem chrześcijanie dostrzegają Boga – mimo wszystko –
przez pewną, choćby minimalną ciągłość względem życia, świata, historii,
prac, wartości, doskonałości, zasług. Bóg jest widziany na przykład na linii
dobra moralnego, nie jako Negacja moralności człowieka, lecz jako Finalne
Spełnienie moralności w ogólnym procesie dobra (w mikrohistorii i
megahistorii). W konsekwencji leży na linii historii zbawienia rozgrywającej
14
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
się już na tym świecie” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, t. 1. Lublin
1999, s. 91/. Możliwe to jest dzięki temu, że Bóg jest w Trójcy Osób.
+ Makrokwant biopsypola kontynualny, superstały, najprostszy, jest
przyczyną możliwości osiągnięcia indywidualnej nieśmiertelności człowieka.
„osiągnąć praktyczną nieśmiertelność jako etap na drodze do bezwzględnej
nieśmiertelności indywidualnej. […] W superstałości właśnie najprostszy pod
względem
struktury
biopsypolowego
makrokwantu
jako
realium
kontynualnego
zawiera
się
możliwość
osiągnięcia
indywidualnej
nieśmiertelności człowieka, ponieważ taki kwant, jako nosiciel całej
informacji podmiotu po wypromieniowaniu z organizmu (w przypadku
śmierci tego ostatniego) może trwać potencjalnie w nieskończoność. Jako
arcysubtelna formacja polowa, jako bezpunktowa ciągłość, biopole nie może
ulec zniszczeniu, nie istnieją bowiem subtelniejsze struktury mogące je
rozszczepić, a twory strukturalne bardziej złożone z racji swojego nieciągłego
charakteru są dlań przenikalne. Przy każdej tego rodzaju próbie drąży sobie
„tunel” przez wszelkie „pory” w strukturze potencjalnego narzędzia
niszczycielskiego działania. Dlatego biopole z pełnym prawem uważać można
za trwałą w nienaruszalnej formie informacyjno-hologramową podstawę
zasadniczej możliwości nawet pośmiertnego odtworzenia dla potencjalnie
nieskończonego istnienia organizmu, co prawda w sposób istotnie
przemienionego. Istnienie takie zakłada zasadnicze przekształcenie
materialnego, cielesnego podsystemu w adekwatny do biopola dynamicznostały podsystem o charakterze pola […] jako sposób wywołania
biopsypolowego hologramu organizmu w postaci holograficznego obrazu
dawnego kształtu cielesnego indywiduum w najlepszej porze jego życia,
przeobrażonego jednak w system o charakterze pola. Jako „materiał”
podobnego „quasi-cielesnego obramowania” biopola może posłużyć mnogość
komórkowych mikropól, a także materialne elementy organizmu,
przekształcone w pola. Jak pisze fizyk-teoretyk Harald Fritsch (Menschen
und Kosmos, Berno 1980, s. 231-232), „nawet cała materia Wszechświata
koniec końców obróci się w światło”, w subtrakt pola. Wspomniane
mikrotwory polowego typu łączy się z biopsypolem dawnego organizmu na
mocy znanej współczesnej fizyce kwantofizycznej korelacji między
makroobiektami, które kiedyś pozostawały ze sobą w odpowiednim związku”
A. Maniejew, Gipoteza biopolewoj formacyi kak substrata żyzni i psychiki
czełowieka, w: Russkij kosmizm. Antologija fiłosofskoj mysli, Moskwa 1993,
s. 362-363; za: /A. Pomorski, Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów
lamarkizmu społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na
marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Wydawnictwo Naukowe i
Literackie, Warszawa 1996, s. 167.
+ Makroobiekty połączone były ze sobą kiedyś odpowiednimi więzami, te
kwantofizyczna więzy trwają po śmierci organizmu. Dzięki temu mikrotwory
polowe istniejące po śmierci organizmu łączone są z biopsypolem dawnego
organizmu. „osiągnąć praktyczną nieśmiertelność jako etap na drodze do
bezwzględnej nieśmiertelności indywidualnej. […] W superstałości właśnie
najprostszy pod względem struktury biopsypolowego makrokwantu jako
realium kontynualnego zawiera się możliwość osiągnięcia indywidualnej
nieśmiertelności człowieka, ponieważ taki kwant, jako nosiciel całej
informacji podmiotu po wypromieniowaniu z organizmu (w przypadku
15
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
śmierci tego ostatniego) może trwać potencjalnie w nieskończoność. Jako
arcysubtelna formacja polowa, jako bezpunktowa ciągłość, biopole nie może
ulec zniszczeniu, nie istnieją bowiem subtelniejsze struktury mogące je
rozszczepić, a twory strukturalne bardziej złożone z racji swojego nieciągłego
charakteru są dlań przenikalne. Przy każdej tego rodzaju próbie drąży sobie
„tunel” przez wszelkie „pory” w strukturze potencjalnego narzędzia
niszczycielskiego działania. Dlatego biopole z pełnym prawem uważać można
za trwałą w nienaruszalnej formie informacyjno-hologramową podstawę
zasadniczej możliwości nawet pośmiertnego odtworzenia dla potencjalnie
nieskończonego istnienia organizmu, co prawda w sposób istotnie
przemienionego. Istnienie takie zakłada zasadnicze przekształcenie
materialnego, cielesnego podsystemu w adekwatny do biopola dynamicznostały podsystem o charakterze pola […] jako sposób wywołania
biopsypolowego hologramu organizmu w postaci holograficznego obrazu
dawnego kształtu cielesnego indywiduum w najlepszej porze jego życia,
przeobrażonego jednak w system o charakterze pola. Jako „materiał”
podobnego „quasi-cielesnego obramowania” biopola może posłużyć mnogość
komórkowych mikropól, a także materialne elementy organizmu,
przekształcone w pola. Jak pisze fizyk-teoretyk Harald Fritsch (Menschen
und Kosmos, Berno 1980, s. 231-232), „nawet cała materia Wszechświata
koniec końców obróci się w światło”, w subtrakt pola. Wspomniane
mikrotwory polowego typu łączy się z biopsypolem dawnego organizmu na
mocy znanej współczesnej fizyce kwantofizycznej korelacji między
makroobiektami, które kiedyś pozostawały ze sobą w odpowiednim związku”
A. Maniejew, Gipoteza biopolewoj formacyi kak substrata żyzni i psychiki
czełowieka, w: Russkij kosmizm. Antologija fiłosofskoj mysli, Moskwa 1993,
s. 362-363; za: /A. Pomorski, Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów
lamarkizmu społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na
marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Wydawnictwo Naukowe i
Literackie, Warszawa 1996, s. 167.
+ Makropolityka Białej Góry kreującej ekonomie światowe, to chiński
ekumeniczny mit, który posiada odpowiednik w hiperborejskiej Thulé w
mitologii greckiej i w Tula Atlante starożytnych Tolteków. Tula w sanskrycie
oznacza taniec i wiąże się z zodiakalnym symbolem wagi. Tradycja chińska
zlokalizowała niebiańską wagę w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy.
Komunistyczny atawizm narkotycznych powrotów do kosmocentrycznych
mitów politycznych wiąże się z habitualną megalomanią ponadludzi
Nietzschego marzących o odległej przyszłości. Również Hitler wierzył w
istnienie Agartha i w hiperborejską Thulé, symbolizowana przez swastykę,
wirującą w czasie wokół osi, wokół bieguna geopolityki niebios bez
błogosławieństw.
Filozofia
monarchiczna
Chińczyków
zbudowała
architekturę Uniwersum, w której Imperator, synteza światła i ciała, jest
mostem kosmicznym łączącym Niebo z Ziemią. Doktryna niebiańskiego
synostwa żółtej autokracji jest logiczną osią chińskiej filozofii historii.
Filozofia ta, według Erlösera była wewnętrznie i esencjalnie rewolucyjna,
ponieważ upadek dynastii, daleki od przyszłego pojawienia się teorii
kataklizmów, stanowi część dość szerokiej koncepcji. Doktryna o cyrkulacji
czasów, wyrażana w starożytnej mądrości ustnie, a następnie spisana, jest
prawem kierującym odwieczne dynastyczne powroty. Wirowanie popycha
16
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
nieustanny ruch chaosu. Polecenie Syna Niebios kierowane jest do nowych
ludzi, aby budowali dynastie dla tworzenia nowego ładu, począwszy od
Imperium Środka. W roku 1851 Hung Chi-Wang, przywódca rebelii w
Taiping, przyjął tytuł niebiańskiego Króla i nadał nazwę swemu królestwu
Niebiańskie Królestwo Pokoju. Kiedy Sun Yat-Sen opracowywał trynitarną
doktrynę demokratycznej rewolucji, czyli Trzy Zasady Ludu, nazwał sekretną
organizację mającą za cel usunięcie ostatniej dynastii, Stowarzyszenie dla
Zmiany Polecenia /J. Fueyo, La vuelta de los Buddas, Organización Sala
Editorial S.A., Madrid 1973, s. 404/.
+ Makroprotologia złudzeniem, według myśli chińskiej i indyjskiej.
„Makroantropogeneza 2° Teoria „bezpoczątkowości”. W Chinach Qu Yuan
(Cii Juan, 340-278 przed Chr.), Wang Fu-czy (1619-1692), w Indiach dżinizm
(VI wiek przed Chr.), a współcześnie niektóre nurty New Age (oprac. P. S.
Mazur, I. Fedec) głoszą teorię bezkreacyjną i aprotologiczną. Według niej
świat obecnie ukształtowany: niebo, słońce, gwiazdy, księżyc, ziemia i
ludzkość trwają tak od wieczności i na zawsze tak pozostaną. Zależą tylko od
swych cech, od niczego „z zewnątrz”. Jest to czysto przestrzenna koncepcja
ludzkości, przeciwstawiona temporalnej. Świat więc nie miał początku, nie
został przez nikogo ani przez nic stworzony i nie wyłania się z żadnej przedrzeczywistości. W konsekwencji nie przechodzi przez żadne istotne przemiany
ani nie będzie miał końca. Makroprotologia i makroeschatologia są
złudzeniami: „Nie zrodziła się rzecz pierwotna i nie będzie zakończenia
wszechrzeczy” (Wang Fu-czy). Człowiek również na tym świecie nie ma
wyraźnego początku, wiecznie trwa i powtarza się, jego struktury nie
zmieniają się (synchronizm antyewolucyjny) i nie przestanie istnieć. Stanowi
centralną i stałą strukturę fizyczną kosmosu, niejako „element uniwersalny”
i tak jawi się jako noumenon pod różnymi zjawiskami materialnymi: ziemi,
wody, energii, światła, roślin, zwierząt, zjawisk kosmicznych. W rezultacie
jest to teoria ateistyczna” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1,
Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 419/.
+ Makrostruktura narracji określona została we współczesnych studiach
literackich w oparciu o poglądy Arystotelesa. Wyróżnił on „dwa podstawowe
rodzaje fabuły: szczęśliwa i nieszczęśliwa, w zależności od tego, jak potoczyły
się losy bohatera. Mogą one występować w formie złożonej, co w rezultacie
daje sześć możliwości przedstawienia makrostruktury fabuły: trzy typy
fabuły szczęśliwej i trzy nieszczęśliwej” 03 193. Współcześni teoretycy
narratologii, tacy jak Northrop Frye, Rondla Crane, czy Norma Friedman
zwiększyli ilość parametrów przyjętych przez Arystotelesa przy ustalaniu
makrostruktury narracji. Przez to wypracowali oni szereg nowych typów
narracji. „Nowoczesne teorie form narracyjnych krytycznie ocenia S.
Chatman, zarzucając im, iż bardziej zwracają uwagę na formy, niż na treści
tekstów narracyjnych. W rezultacie S. Chatman stwierdza, że jednoznaczne
określenie makrostruktur i typologii fabuły tekstów narracyjnych
występujących we współczesnej literaturze jest bardzo trudne, gdyż ich
kategoryzacja zależy od przyjętych kodów kulturalnych, literackich i
artystycznych oraz od kodów określających formy życia codziennego” 03 194.
+ Makrostruktura porządek socjokulturowy traktuje jako zjawisko lokalne,
przejściowe, trudne do identyfikacji. Perspektywa ethosowa badania ładu
społecznego przyjmuje, iż „sfera aksjonormatywna jest obszarem
17
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
dynamicznych zmian. Ład w obszarze wartości i norm, leżących u podstaw
życia społecznego, z perspektywy etosowej jest raczej procesem niż stanem,
porządek socjokulturowy jest zjawiskiem lokalnym, przejściowym, trudnym
do identyfikacji z punktu widzenia makrostruktur i „historii długiego
trwania”. Perspektywą czasową właściwą oglądowi kultury i społeczeństwa
przez pryzmat kategorii etosu jest życie jednostki, czas trwania pokolenia”. J.
Baradziej kieruje uwagę na zapoznaną w jego przekonaniu „możliwość
spojrzenia na ethos od strony jednostki jako podmiotu treści etosowych i
wykonawcy przykazań etosu. […] Kompleksowy sposób przejawiania się
wartości skłonił Ossowską do uznania, iż podstawowym terminem dla
socjologii kultury jest ethos, pojmowany jako „styl życia jakiejś społeczności,
ogólna orientacja jakiejś kultury, przyjęta przez nią hierarchia wartości, bądź
formułowana explicite, bądź dająca się wyczytać z ludzkich zachowań” /M.
Ossowska, Ethos rycerski i jego odmiany, Warszawa 1986, s. 5/” /J.
Baradziej, Ethos i cywilizacja, w: Rozmyślania o cywilizacji, dz. zb. p. red. J.
Baradzieja i J. Goćkowskiego, seria Cywilizacja. Tradycja. Ethos, wyd. Baran
i Suszczycki, Kraków 1997, 173-194, s. 184. Takie rozumienie pojęcia etosu
umożliwia sposób podejścia do rzeczywistości socjokulturowej, który w
różnorodności grup społecznych identyfikuje wspólnoty wyróżniające się
swoistym, całościowym wzorem społeczno-kulturowym i wynikającym z
zasad tego wzoru stylem życia. To nazwane przeze mnie „klasycznym”
rozumieniem etosu, które podmiotem treści etosowych ustanawia całości,
grupy społeczne, wspólnoty, odnajdujemy także u innych autorów
podejmujących w swoich badaniach szeroko rozumianą problematykę
etosową, np. u J. Goćkowskiego, T. Szawiela czy Cz. Robotyckiego.
Wspólnym rysem koncepcji przywołanych badaczy jest kolektywistyczna
opcja wobec kwestii podmiotu etosu. Na pytanie, co stanowi podmiot treści i
zasad etosu, udzielają oni odpowiedzi, iż stanowią go grupy społeczne,
wspólnoty, społeczności, koinonie” Tamże, s. 185.
+ Makrostruktury przedmiotem obserwacji społeczeństwa w perspektywie
cywilizacyjnej. „Idee regulatywne według W. Stróżewskiego to wartości
nadające sens, czyli uładzające działania społeczne i jednostkowe, „spajające
układy socjokulturowe przenikające okresy historyczne, tworzące ramy, w
obrębie których konstytuuje się pewien ład aksjonormatywny. (W.
Stróżewski, Ponadkulturowe wymiary Dobra, Prawdy i Piękna, w: W kręgu
wartości, Kraków 1992, s. 113n). W tym sensie perspektywa cywilizacyjna,
akcentując aksjonormatywny wymiar cywilizacji, przyznając wartościom
regulatywnym, by posłużyć się raz jeszcze określeniem W. Stróżewskiego,
status stałych powszechników antropologicznych, ujawnia obecność ładu w
„strukturze społecznego świata”. Ogląd rzeczywistości z perspektywy
cywilizacyjnej, identyfikując obecność ładu aksjonormatywnego, koncentruje
uwagę na wielkich strukturach socjokulturowych, umożliwiając ich badanie
ze względu na problematykę uniwersalizmu cywilizacyjnego (poszukiwanie
powszechników cywilizacyjnych), jak również ze względu na zagadnienie
tożsamości wielkich układów socjokulturowych (identyfikacja wyróżników
cywilizacyjnych). Perspektywa „długiego trwania” obierana w badaniach nad
cywilizacją umożliwia rekonstrukcję struktur i elementów powtarzalnych,
stałych, wykazujących względną odporność na zmiany, identyfikowanych w
różnych miejscach i różnych czasach. W odniesieniu do dylematu, jak
18
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
budować teorię świata społecznego – czy procedura teoriotwórcza powinna
zaczynać się od obserwacji i uogólnień w obszarze struktur
socjokulturowych, a następnie ekstrapolować wyniki tych badań w obszar
działań i zachowań jednostek – perspektywa cywilizacyjna „wymusza” opcję
„grupocentryczną”.
Przedmiotem
obserwacji
są
przede
wszystkim
makrostruktury, układy socjokulturowe, zarówno w wymiarze anatomicznym
jak i morfologicznym (aspekt strukturalny i funkcjonalny), a także
regularności w obrębie tych całości identyfikowane. Człowiek – jego sposób
postępowania, styl myślenia, postawy – zdeterminowany jest cechami
szeroko ujmowanego układu cywilizacyjnego, w którym egzystuje /J.
Baradziej, Ethos i cywilizacja, w: Rozmyślania o cywilizacji, dz. zb. p. red. J.
Baradzieja i J. Goćkowskiego, seria Cywilizacja. Tradycja. Ethos, wyd. Baran
i Suszczycki, Kraków 1997, 173-194, s. 182.
+ Makrostruktury świata powiązane z mikrostrukturami. „Antropogeneza. 9°
Teorie k reacj on i sty cz n e – kreacja występuje jako fakt dla wiary i zarazem
jako teoria w teologii, i może być rozumiana tu jako bezpośrednia albo
pośrednia. Kreacjonizm bezpośredni – Bóg zaingerował w kosmogenezę
formalnie i osobno, na początku tworząc całą biosferę, następnie
kontynuując ją (według niektórych podtrzymując tylko gatunki, nie
jednostki), a wreszcie dziś stwarzając oddzielnie każdy jeden organizm żywy
(w konsekwencji i uśmiercając go). Przy tym jest to stworzenie ex nihilo sui
(wyprowadzenie z nicości rzeczy, której nie było), ale nie ex nihilo subiecti,
gdyż Stwórca posługuje się materią abiotyczną jako tworzywem dla
kreowania organizmów żywych” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1,
Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 417/. Tak uczy ogół filozofów i
teologów katolickich od średniowiecza do chwili obecnej. Jednak wydaje się,
że jest to zła koncepcja samego Stwórcy – jako nieporadnego, ustawicznie
„zajętego” stwarzaniem, rozbitego na nieskończoną mnogość aktów
stwórczych, raczej pomijającego przyczyny wtórne, no i „odpowiedzialnego”
za ginięcie gatunków. Kreacjonizm pośredni – reprezentowany nieporównanie
rzadziej (A. Roldan, D. H. Sahnan, R. Zaniewski, E. Hugon, P. Teilhard de
Chardin, E. L. Mascall, C. Tresmontant, Th. Kuci, Cz. S. Bartnik, J. Bartnik)
uważa, że życie biologiczne jest skutkiem Przyczyny Transcendentnej, ale i
zarazem przyczyn drugich, czyli i całego materialnego, dziejącego się świata.
Bóg zaś stwarza wszystko, w tym i życie, jednym i tym samym, całościowym
Aktem. Stąd świat stworzony ma swoją wewnętrzną, ogólną i szczegółową
logikę i prawidłowość jawienia się w swej całości i w swych elementach, a
więc także życia i nieżycia, całej biosfery i każdego organizmu z osobna,
makrostruktur i mikrostruktur, zasad ogólnych i zdarzeń. Akt holistyczny
stworzenia implikuje w sobie każdy akt „mikrokreacji” bez niwelowania go,
ale i bez izolacji go od całości czy wynoszenia go ponad tę całość” /Tamże, s.
418.
+ Makroświat Kosmos odwzorowany w człowieku izomorficzne. „O olbrzymim
dorobku dawniejszej i współczesnej rosyjskiej etnologii i mitoznawstwa
najzwięźlej świadczą skomprymowane syntezy słownikowe. W […]
encyklopedii mitów (Mify narodow mira. Encykłopedija w dwuch tomach,
Moskwa 1988) hasła Praczłowiek (Pierwoczełowiek) i Purusza (t. 2, s. 300302, 351) wyszły spod pióra Władimira Toporowa, jednego z luminarzy szkoły
semiotycznej, nierzadko współautora Wiaczesława W. Iwanowa. Hasła Adam
19
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Kadmon i Antropos (lub Anthropos, jeżeli trzymać się ściślejszej transkrypcji),
t. 1, s. 43-44, 89, są dziełem Siergieja Awierincewa, ucznia Bachtina,
historyka kultury helleńskiej, judejskiej i ruskiej. W ujęciu Toporowa,
bliskim w warstwie kulturoznawczej, bo nie psychologicznej, interpretacjom
Junga, Mit Praczłowieka to mit ciała kosmicznego, w tradycji
„mitopoetyckiej”, religijnej i filozoficznej stanowiącego antropomorficzny
model świata izomorfizm mikro- i makroświata, człowieka i kosmosu (motyw,
dodajmy, obsesyjny u romantyków i modernistycznych neoromantyków).
Konstatacja
owego
antropokosmogonicznego
izomorfizmu
narzuca
postrzeganie rzeczywistości jako podzielnej struktury (podległej „zasadzie
symetrii” i dyssymetrii, jak ją skądinąd określał Wiernadski). Pochodnymi
podziału kosmicznego ciała olbrzyma-praczłowieka są więc wyliczane przez
Toporowa opozycje – frapujące zarówno naturalistów jak humanistów XX
wieku – „prawizny i lewizny” (por. W. Wiernadskij, Fiłosofskije mysli
naturalista, Moskwa 1988, s. 382 i n.), parzystości i nieparzystości ([…]
folklorystyczny ruski motyw podejmowany w wierszach i w mitopoetyckich
dociekaniach nad strukturą czasu przez Chlebnikowa, a z odwołaniem do
jego twórczości przez Wiaczesława W. Iwanowa, który wyniósł Toporowa do
tytułu własnej książki o strukturze mózgu ludzkiego: Czot i nieczot.
Assimetrija mozga i znakowych sistiem, Moskwa 1978), góry i dołu (za
Bachtinem wątek badawczy rozwijany przez strukturalizujących semiotyków,
a także przez historyków kultury, jak Aron Guriewicz – por. jego rozprawę
„Makrokosmos”
i
„mikrokosmos”
(Wyobrażenia
przestrzenne
w
średniowiecznej Europie), „Historyka. Studia metodologiczne”, 1972, t. 3, por.
rozdział „Góra” i „dół”: średniowieczna groteska, w książce tegoż: Problemy
średniowiecznej kultury ludowej, Warszawa 1987), itd.” /A. Pomorski,
Duchowy proletariusz.
do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego
komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa),
Wydawnictwo Naukowe i Literackie, Warszawa 1996, s. 118.
+ Makroświat przedmiotem niektórych nauk. „Przestrzeń w nauce
współczesnej (Lublin 1998) to pierwszy zbiór wypowiedzi w serii debat
naukowych, jakie prowadzone są w Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej
od 1996 r., a poświęcone zostały interdyscyplinarnemu „myśleniu
wspólnemu” o „kwestiach „wielości przestrzeni” świata w tej postaci, w jakiej
„rozciągłość” przedstawia się rozmaitym naukom (formalnym, przyrodniczym,
humanistycznym). Intencje tych debat są dwie: egzoteryczna i ezoteryczna.
Pierwsza skierowana jest ku odtworzeniu tych aktualnych i inspirujących
informacji, jakie na temat „wymiaru przestrzennego” świata przynoszą
rozmaite dyscypliny: matematyka, kosmologia, fizyka, biologia, chemia,
psychologia, socjologia czy nauki o kulturze. Chodzi tu o pobudzenie
aktualności „myślenia przestrzennego” przy dostrzeżeniu komplikacji, jakie
przynoszą partykularne ujęcia specjalistyczne (od światów „mikro” do
„makro” i „megaświata”). Ta wielość powinna stanowić rodzaj „przeszkody
poznawczej”, wyzwania i apelu o złączenie wysiłków w celu przywrócenia
„jedności nauk”. Druga intencja jest właśnie ezoteryczna; wynika z
przeświadczenia, że blisko, „na progu” nauk, znajduje się z dawna
oczekiwany, nowy i wielki paradygmat „rewolucji naukowych”. Debaty w
uniwersytecie mają stworzyć atmosferę „czynnego oczekiwania” na ów
przełom i nową syntezę. Bez dokonania znaczącego kroku w pojmowaniu
20
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
czasu i przestrzeni ów nowy paradygmat nie może się ziścić” /S. Symiotuk,
G. Nowak, Wstęp, w: Przestrzeń w nauce współczesnej, t. 2, red. S.
Symiotuk, G. Nowak, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej,
Lublin 1999, 7-8, s. 7/. „Skoro jednak, w odczuciu wielu uczonych, jest on
bardzo bliski, to może jakiś impuls ze strony badaczy szczegółowych mógłby
go przyspieszyć. W nadziei takiego „impulsu” dokonujemy stałego przeglądu
badań nad przestrzenią, a kolejny tom wypowiedzi, obecnie przedstawiany,
zachęci może szersze grono ludzi nauki i jej obserwatorów do uczestnictwa w
tej stającej się na naszych oczach przygodzie naukowej, jaką widzimy w
poznaniu ludzkim u końca XX wieku” /Tamże, s. 8.
+ Makroświat zjednoczony z mikroświatem Antropos ziemski. „Aleksander
Bogdanow w stosunku do rosyjskich symbolistów pozostaje w takim mniej
więcej stosunku, jak Brzozowski do polskich – razem krytycznie
współkształtują myśl i „światopogląd” modernizmu, którego są naturalnym
wytworem. Synteza (autokreacja) Ludzkości jako kosmicznego organizmu
(autokreacja organizmu oznacza organizację) i osoby zbiorowej stanowi
mitologiczne zaplecze idei „kolektywizmu”: u punktu wyjścia nie jest to
„kolektywizm” masy, ale „antropokosmizm”. Człowiek Kosmiczny nie jest też
nadczłowiekiem w ponitzscheańskim sensie tego pojęcia. To nie emanacja
woli zbiorowej, lecz sam Człowiek Zbiorowy, ludzkość tożsama z Kosmosem.
Antropos ziemski jako solidarna jedność mikro- i makroświata. Właśnie
aspekt solidarności przenosi nas na antypody nietzscheanizmu i darwinizmu
– jako ideologii przyrodniczej i społecznej. Bez względu na nawiązanie do
Nietzschego ten aspekt solidarnej, integralnej Pleromy określa i sobornost’
Wiaczesława Iwanowa, i proletariacką organizację Bogdanowa. Magia
wielkich liczb nie powinna przesłaniać roli czynnika organizacji (organizmu)
strukturyzującej zbiorową całość, czyli odbierającej jej status tłumu – nawet
w takiej wypowiedzi polskiej rzeczniczki Proletkultu, Antoniny Sokolicz, o
Whitmanie jako prekursorze poezji proletariackiej (cyt. za: Z. Jarosiński,
Literatura i nowe społeczeństwo. Idee lewicy literackiej dwudziestolecia
międzywojennego, Warszawa 1983, s. 143): «Dla niego człowiek jako
jednostka nie istnieje. Słowo człowiek rozumie jedynie jako ogół ludzki,
ogólny wysiłek ludzki, ogólne cierpienia, radości, nadzieje i dążenia całych
społeczeństw […] on rozróżnić nie umie jednostek. Oczami duszy widzi masę,
ogół, tłum»” /A. Pomorski, Duchowy proletariusz. do dziejów lamarkizmu
społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii
Andrieja Płatonowa), Wydawnictwo Naukowe i Literackie, Warszawa 1996, s.
117.
+ Makrouczucia osoby społecznej. „Szkic „osoby społecznej”. Jak na osobę
indywidualną składają się: jaźń (umysł, wola, działanie), istnienie samoistne
oraz relacja-rola, tak i w organizmie społecznym (persona collectiva) wyróżnia
się jakieś, choćby metaforyczne, podobieństwo do tych współelementów. Są
to: „jaźń” zbiorowa (samoświadomość, zespół dążeń, określona spójna
telematyka, charakter działań – aliquis collectivus), istnienie społeczne
(existere sociale, esse sociale) oraz relacja-rola ku wewnątrz (służba
wszystkim osobom indywidualnym) i na zewnątrz w stosunku do innych
społeczności oraz do całego świata w ramach Bożej ekonomii stwórczej i
zbawczej. Poza tym osoba społeczna ma swoją stronę bierną (passiva) i
czynną (activa), strukturalną i egzystencjalną, materialną i duchową. 1°
21
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
„Ja źń” społeczna. Społeczność, nie będąca tworem sztucznym, ma wymiar
„natury” (societas ut aliquid) i wymiar prozopoiczny: „ktoś zbiorowy” (societas
ut aliquis). 1) Na „naturę” społeczności składają się poziomy: somatyczny,
psychiczny i duchowy. Poziom somatyczny stanowią ciała jednostek i cała
ich infrastruktura: natura biotyczna, abiotyczna, kosmiczna, a więc także
sposób zakorzenienia w cały materialny świat stworzony, na czele z
warunkami ekonomicznymi, ekologicznymi i geograficznymi. Ostatecznie
wszakże natura społeczna w aspekcie somatycznym jest czymś więcej niż
tylko światem materii i rzeczy – jest żywą bazą bytu społecznego. Toteż na
ziemi nie ma społeczności, nawet kościelnej, bez poziomu somatycznego.
Ciało społeczne (corpus collectivum) jest ożywione przez „psyche zbiorową”
(psyche socialis). Wchodzą tu w grę: umysł kolektywny (rozum, intelekt,
intuicja), poznanie zbiorowe, świadomość zbiorowa, samoświadomość,
mentalność, zespół przekonań, wizji, poglądów, „prawd” itp. Należy też mówić
o woli społecznej: dążeniach, wyborach, mechanizmach decyzyjnych (np.
ustrój władzy), wielkich tendencjach (np. wyzwoleńczych, zdobywczych,
hegemonistycznych, makrouczuciach, pasjach, nastrojach, marzeniach). A
wreszcie społeczność posiada czyn zbiorowy: jako postępowanie (actus
communes, agere commune) i jako sprawianie (opus commune, operari
commune). Pewien rodzaj czynów, zwłaszcza współcześnie, może być
dokonany tylko przez podmiot społeczny (np. cywilizacja, urbanizacja,
industrializacja, budowa tkanki wiedzy czy informacji)” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 412/.
22