Opis przedmiotu - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Opis przedmiotu - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Opis przedmiotów i zjawisk świata oraz relacji między nimi dokonuje się za
pomocą
pojęć
podstawowych
(kategorie).
„Problem
kategorii
i
kategoryzowania stanowi przedmiot wspólnych badań wielu dyscyplin
naukowych, przede wszystkim filozofii i psychologii, ale ostatnio także
językoznawstwa. […] Zresztą lingwiści z kręgu kognitywizmu ([…] Lakoff,
Johnson, Fillmore, Taylor), który zainicjowali ten typ badań w obrębie
językoznawstwa, od problematyki filozoficznej nie stronią, […] Moja
wypowiedź jest próbą uporządkowanego, ale jednocześnie bardzo
uproszczonego przedstawienia problematyki filozoficznej kategoryzacji,
ważnej dla badań lingwistycznych” /R. Grzegorzykowa, Filozoficzne aspekty
kategoryzacji, w: Językowa kategoryzacja świata, red. R. Grzegorzykowa i A.
Pajdzińska, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin
1996, 11-26, s. 11/. /pojęcie kategorii/ „W rozumieniu niespecjalistycznym,
zapisanym w słownikach współczesnej polszczyzny […], kategoria ma dwa
znaczenia: 1) ‘klasa ogólna, grupa wyróżniana ze względu na pewną cechę’,
np. różne kategorie mężczyzn powoływanych do wojska, różne kategorie
obywateli (por. określenie obywatele drugiej kategorii); 2) ‘podstawowe
pojęcia, za pomocą których człowiek opisuje przedmioty i zjawiska świata
oraz relacje między nimi’; to drugie znaczenie ilustrowane jest cytatami
filozoficznymi z tekstów Kanta, jednakże można tu podać przykłady potoczne,
np. On myśli kategoriami pragmatycznymi; dziś te ogólne pojęcia mogą być
bardziej konkretyzowane, przykładowo mówi się o kategorii narodu czy mitu.
/ Oba znaczenia mają swoje zakotwiczenie w przeszłości /Tamże, s. 12.
+ Opis przedmiotów lub postulatów moralnych przesadny u Jezusa. Kryteria
egzegezy biblijnej pozwalające dojść do ipsisima verba et facta Jesu.
„Współczesna egzegeza, aby ułatwić naukowe dojście do słów i czynów Pana,
wypracowała szereg kryteriów. Do ważniejszych należą: „1) kryterium
wielorakiej tradycji, wielorakich świadectw oraz wielorakiego potwierdzenia.
Te słowa i czyny Jezusa należy uznać za jego własne i autentyczne, które
znajdują się we wszystkich lub prawie wszystkich źródłach synoptycznych.
Źródła te powinny być od siebie niezależne. [...]. Kryterium to powinno być
stosowane w połączeniu z innymi kryteriami autentyczności; 2) kryterium
zgodności ze środowiskiem życia i działalności Jezusa. Wypowiedź Jezusa
lub wydarzenie z jego życia odznaczające się wyraźnym zabarwieniem
aramejskim i palestyńskim mają duże prawdopodobieństwo autentyczności.
Chodzi tu o osadzenie słów i czynów Jezusa w jego własnym świecie
palestyńskim, o zgodność ze środowiskiem geograficznym, religijnym,
obyczajowym, społecznym. [...] 3) kryterium nieciągłości i niezgodności (lub
kryterium wyłączności): te słowa (lub czyny) Jezusa są autentyczne, które
pozytywnie różnią się od ówczesnych idei judaistycznych lub od
przepowiadania pierwotnego Kościoła”. /J. Kudasiewicz, Ipsisima verba et
facta Jesu, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin
1997, 430-433, kol. 431/. „Kryterium niesprzeczności między czynami a
słowami Jezusa. Domaga się ono absolutnej korelacji między postępowaniem
a nauką Jezusa. [...] czyny potwierdzają autentyczność słów, a słowa
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wyjaśniają najgłębszy sens czynów. W ten sposób harmonia słów i czynów
stanowi kryterium autentyczności […]. Autentyczne słowa Pana mają własną
i sobie tylko właściwą specyfikę stylistyczną i treściową. Do najważniejszych
cech należą: świadome i dosyć częste stosowanie hiperboli, czyli przesady w
opisie przedmiotów lub postulatów moralnych (Mt 10, 30; Mk 4, 8; 8, 34; 9,
35.41-43.45.47; 10. 44; Łk 16, 17) w celu zwrócenia uwagi słuchaczy i
zaakcentowania ważności przekazywanych treści, enigmatyczność formuł
chrystologicznych (Mt 11, 11-15; Mk 14, 58; Łk 11, 49; 13, 32-33),
radykalizm wymagań etycznych (Mt 5, 29-30.39-42.44-45). Wyrażenia
samoobjawieniowe, tzw. Ich-Worte (szczególną wymowę ma zwrot „Jam jest”,
J 6, 41; 8, 58; 11, 25) oraz zabarwienie eschatologiczne (Mt 24, 1 – 25, 46;
Mk 13, 1-37; Łk 17, 20-37)” /Tamże, s. 432.
+ Opis przedmiotów nieznanych (ale możliwych!) zapewnione poprzez metodę
aksjomatyczną. „Pojęcia matematyczne powstają w wyniku procesu
idealizacji i abstrahowania z otaczającej nas rzeczywistości materialnej. To też
wyjaśnia, dlaczego twierdzenia matematyki stosują się do opisu świata
poznawalnego zmysłowo. W matematyce spotykamy kilka sposobów
abstrahowania. Mamy więc w szczególności: abstrakcję uogólniającą
(utożsamiającą), abstrakcję potencjalnego urzeczywistniania i abstrakcję
nieskończoności aktualnej. Z pierwszą mamy do czynienia wtedy, gdy różne
indywidualne obiekty spełniające te same funkcje są traktowane jako
identyczne. Abstrakcja potencjalnego urzeczywistniania polega na oderwaniu
się od realnych ograniczeń ludzkich możliwości konstrukcyjnych i
przekroczeniu ich (dzięki temu możemy na przykład wprowadzić pojęcie
nieskończoności potencjalnej). Trzeci typ abstrakcji prowadzi do ważnego w
matematyce pojęcia nieskończoności aktualnej. Oczywiście, różne metody
idealizacji i abstrahowania są z sobą ściśle powiązane i wzajemnie się
uzupełniają” /R. Murawski, Filozofia matematyki, Zarys dziejów,
Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 145/. Najlepszą metodą
wypracowaną w matematyce jest metoda aksjomatyczna. Zapewnia ona nie
tylko logiczną ścisłość, ale także „możliwość opisywania (...) nieznanych (ale
możliwych!) przedmiotów, ich własności i możliwych powiązań istniejących
między nimi” /por. L. Bażenow, K. Morozow, M. Słucki, Filozofia nauk
przyrodniczych, Warszawa 1968, s. 382; Tamże, s. 146.
+ Opis przedmiotów nieznanych aksjomatyczny. „Najlepszą metodą
wypracowaną w matematyce jest metoda aksjomatyczna. Zapewnia ona nie
tylko logiczną ścisłość, ale także „możliwość opisywania (...) nieznanych (ale
możliwych!) przedmiotów, ich własności i możliwych powiązań istniejących
między nimi” (por. L. Bażenow et al., Filozofia nauk przyrodniczych, s. 382).
Pojęcia matematyki nie są dowolnym tworem umysłu ludzkiego, lecz są wzięte
z rzeczywistości. Matematyk odkrywa tylko pewne zależności w świecie
materialnym i nadaje im zewnętrzny wyraz. Zatem przedmiot matematyki
może być do pewnego stopnia traktowany na równi z przedmiotem nauk
przyrodniczych. Nie ma więc właściwie granicy między prawdami a priori a
prawdami a posteriori. Aspekt formalny nie wystarcza do wyjaśnienia natury
matematyki. Ważna jest także, a nawet przede wszystkim, strona treściowa.
Według
filozofii
marksistowskiej,
kryterium
prawdziwości
wiedzy
matematycznej stanowi szeroko rozumiana praktyka społeczna. Nie można w
pełni wyjaśnić natury matematyki na podstawie samych tylko badań
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
filozoficznych. Konieczna jest także refleksja historyczna, psychologiczna i
socjologiczna” /Murawski R. Filozofia matematyki. Zarys dziejów, PWN
Warszawa 1995, s. 146.
+ Opis przedmiotów opisywanych przez tekst był już wcześniej. Teoria
intertekstualności bada podstawy analizy narracyjnej tekstu. „Pojęcie
intertekstualności proponowane przez J. Kristevę zacieśnia Klaus W.
Temper. Według niego odnosi się ono wyłącznie do relacji pomiędzy
poszczególnymi tekstami. Teoria intertekstualności J. Kristevy spotkała się z
krytyką wielu uczonych, którzy […] próbowali zmodyfikować jej poglądy.
Niezależnie jednak od reprezentowanych przez nich pozycji można w teorii
intertekstualności wskazać pewne istotne i niekwestionowane przez
wszystkich założenia. […] Istotną cechą pojęcia intertekstualności jest idea
relacji. Intertekst zakłada relację pomiędzy dwoma tekstami. Za J. Kristevą
można przyjąć dwie relacje intertekstualne. W wymiarze horyzontalnym jest
to relacja typu: tekst autora-tekst odebrany przez czytelnika, natomiast w
wymiarze wertykalnym relacja typu: tekst-prateks, czyli tekst późniejszytekst pierwotny” /J. Czerski, Metody interpretacji Nowego Testamentu,
Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego, Opolska Biblioteka
Teologiczna 21, Opole 1997, s. 226/. Tekst połączony jest z innymi tekstami
siecią relacji (relacje intertekstualne). „Każdy tekst jest rodzajem reakcji na
inny, wcześniejszy tekst, który również był reakcją na tekst wcześniejszy od
niego. W ten sposób powstaje cały łańcuch zależności jednych tekstów od
drugich. Teoria intertekstualności ma tu na uwadze nie tylko teksty
literackie, lecz wszelkie teksty, a więc nawet każde wyrażenie używane w
języku codziennym. Dotyczy to również semiotyki tekstu oraz przedmiotów,
do których tekst się odnosi. Poszczególne elementy strukturalne jakiegoś
tekstu, jego słownictwo, syntaksa, semantyka dzielą swoje charakterystyczne
cechy z innymi tekstami. Podobnie każdy przedmiot, który tekst opisuje,
został już wcześniej omówiony lub opisany. Inaczej: każdy tekst jest w
zasadzie intertekstem, lub jak sformułował to Harold Bloom: nie istnieje
żaden tekst, lecz tylko relacje między tekstami. Oznacza to w konsekwencji,
że tekst można traktować synchronicznie jako zamkniętą, samodzielną
jednostkę tylko w aspekcie syntagmatycznym, natomiast w aspekcie
pragmatycznym należy zawsze brać pod uwagę jego odniesienia do innych
tekstów” /Tamże, s. 227.
+ Opis przedmiotu badanego ułatwiony przez metaforyczność języka nauk
redukcyjnych, co jednak również w pewnym stopniu go zniekształca, a nawet
fałszuje. Obiekty mikrokosmosu wyobrażane są przez analogię do obiektów
znanych nam z mezokosmosu. „Wiążą się z tym zapożyczenia językowe,
przenoszące naszą wyobraźnię do świata codziennego. […] Zapożyczenia te
wspomagają naszą wyobraźnię, ale też jednocześnie fałszują obraz
mikrokosmicznej rzeczywistości. W konsekwencji pojawia się problem,
czekający jeszcze na opracowanie, w jakim stopniu metaforyczność języka
nauk redukcyjnych (bo nie tylko biologia używa takiego języka) ułatwia
poznanie i opis przedmiotu badań, a w jakim go zniekształca, a nawet
fałszuje. Wyobrażanie sobie obiektów mikroświata może się sprowadzać do
kreowania tworów w skali mezokosmicznej […] W związku z tym przestrzeń
biochemiczna jest zwykle definiowana i przez opis obiektów / przedmiotów
badań, i przez przypisywanie tym obiektom etykiet określających ich
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rozmiary (lub przedział wartości, w jakim te rozmiary się mieszczą). Język, w
jakim tworzony jest opis, nie wymaga na ogół ciągłego powiązania z danymi
etykiety, podającej wymiary, co powoduje niekiedy rozważanie cech i
właściwości badanych obiektów bez odnoszenia się do ich rzeczywistych
wymiarów, obracanie się wyłącznie w obszarze opisu metaforycznego.
Przestrzeń biochemiczną wypełniają cząsteczki. Ich rozmiary wyrażane są w
nanometrach (10-9 metra). Jest to pośredni przedział rozmiarów w
mikroświecie – wyższy jest „zajęty” przez komórki (tysiące nanometrów),
niższy przez atomy (dziesiąte części nanometra)” /G. Nowak, Przestrzeń
biochemiczna, w: Przestrzeń w nauce współczesnej, S. Symiotiuk, G. Nowak
(red.), Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1998,
129-134, s. 130.
+ Opis przedmiotu empirycznych za pomocą matematyki jest możliwe, ponieważ
aproksymują one do idei matematycznych, jest to matematyka stosowana,
Platon. „Dla Platona zatem matematyka czysta, opisuje idee i relacje między
nimi, a matematyka stosowana – świat rzeczy empirycznych i ich relacje w
takim stopniu, w jakim aproksymują one, czy też „uczestniczą” w ideach
matematycznych, i ich. wzajemnych relacjach.. Ponieważ rzeczy tylko zbliżają się
do swoich wzorców, tzn. idei – twierdzenia matematyki jedynie w przybliżeniu
stosują się do świata obiektów poznawalnych zmysłowo. Trzeba tu mocno
podkreślić jedną kwestię. Otóż odwrotnością aproksymacji jest idealizacja;
Rodzi się więc pokusa by zamiast mówić, że przedmioty poznawalne zmysłowo i
ich wzajemne relacje są aproksymacją przedmiotów matematycznych (idei) i ich
porządku, mówić raczej, że te ostatnie są idealizacjami tych pierwszych. Nie
taki był jednak pogląd Platona. Dla niego bowiem matematyka była nie
idealizacją świata poznawalnego zmysłowo, świata empirycznego, świata rzeczy,
a opisem części prawdziwej rzeczywistości, mianowicie fragmentu świata idei, jaki
stanowią byty matematyczne. Stanowisko Platona klasyfikuje się więc jako
skrajny realizm. Według niego matematyk nie tworzy, lecz odkrywa obiekty
matematyczne i związki między nimi. Matematyka jest więc opisem pewnych
faktów, które nie zależą ani od czasu, ani od przestrzeni, ani od poznającego
umysłu. Nawet gdyby nie było na świecie żadnego człowieka, to i wtedy
istniałby świat liczb, figur geometrycznych i innych tworów matematycznych
oraz wzajemne ich zależności – choć nie byłyby one opisane w żadnym języku i
nie istniałaby matematyka jako zbiór definicji i twierdzeń. Matematyk staje
zatem wobec danej, wiecznej, niezależnej i niezmiennej rzeczywistości
(przedmiotów matematycznych), i jego zadaniem jest rzeczywistość tę opisać”
/R. Murawski, Filozofia matematyki, Zarys dziejów, Wydawnictwo naukowe
PWN, Warszawa 1995, s. 25.
+ Opis przedmiotu liczbowy według Roberta Grosseteste’a. „Światło, wedle
oksfordzkiego myśliciela, stanowi podłoże i tworzywo każdego istnienia.
Światło porównuje on do jedynki (wskazując zarazem na ważność
matematyki), przypisując jej zgodnie z nauką Pitagorasa znaczenie
szczególne; jest to liczba prosta, a której pochodzą wszystkie inne liczby,
zarazem zawierające w sobie jedynkę. Podobnie światło stanowi o jedności
ciał, jest najprostszą, a zarazem najważniejszą zasadą, do której dają się one
sprowadzić. Spostrzegamy tutaj wpływ myśli Platona – jego koncepcji
powrotu wszechrzeczy do praźródła, drogi „wzwyż” odwrotnej do procesu
emanacji” T50.7 142. „Formą i doskonałością wszelkich ciał jest światło,
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
bardziej duchowe i proste w ciałach wyższych, a bardziej materialne i złożone
w niższych. Nie wszystkie ciała jednak posiadają tę samą formę, choć
wywodzone z prostego bądź pomnożonego światła, jak podobnie i nie
wszystkie liczby mają ten sam zapis, jakkolwiek powiększone lub
pomniejszone pochodzą również z prostej jedynki” (R. Grosseteste, O świetle,
czyli o pochodzeniu form, przeł. M. Boczar, „Studia filozoficzne” 11 (1981), s.
20). Kluczowym momentem pozostaje zasada jedności ciał, którą upatruje on
w świetle” T50.7 143.
+ Opis przedmiotu najdokładniejszy za pomocą redukcji. Dzieło Karola
Wojtyły Osoba i czyn łączy tomizm z fenomenologią, stosuje metodę
indukcyjną i redukcyjną. „Redukcja zmierza do jak najdokładniejszego opisu
przedmiotu i nie posługuje się metodą spekulatywną. Dowód różni się
bowiem zasadniczo od opisu. Siła przekonywania redukcji nie polega na
ścisłości logicznej, która zmusza do przyjęcia wniosku, lecz na dokładności
opisu fundamentalnych struktur doświadczenia, który w każdym, który je
przeżywa, wzbudza przekonanie, iż rzecz wygląda naprawdę tak, jak została
opisana. Zgoda rodzi się w tym wypadku z przeświadczenia, że w opisie
fenomenologicznym moje własne doświadczenie życia zostało wyrażone w
sposób adekwatny o zarazem poddane osądowi i skorygowane. [przypis: „Z
pedagogicznego punktu widzenia trzeba zauważyć, że przyjęcie prawdy na
podstawie takiego przeświadczenia zarazem mobilizuje uczuciowe energie
osoby, podczas gdy przekonanie czysto intelektualne nie ma podobnej mocy
wpływania na egzystencję i przemieniania jej”]. Zakłada to naturalnie pojęcie
doświadczenia […] doświadczenie, które jest komunikowalne, ponieważ w
przypadku każdego człowieka odnosi się do pojęć i wartości uniwersalnych”
F1W063 188.
+ Opis przedmiotu najpierw za pomocą figury zasadniczej, jakiegoś
ostatecznego praschematu, który za każdym razem zagarnia inną treść
konkretną, przybiera inną szatę tematyczną. „Poszukujemy więc
przedintelektualnych form językowych, matryc, w których zastyga „miazga
wrażliwości”, ażeby odbić się i przejrzeć w coraz to nowych tworzywach.
Wpisujemy się zatem w tę tradycję lektury, która chce widzieć w pisaniu
„monumentalność obcą językowi mówionemu”, dla której „pisanie jest
skamieniałym językiem, wiodącym niezależny żywot.” (Mówimy tu o
przedmiocie w sensie jakiejś figury zasadniczej, jakiegoś ostatecznego
praschematu, który za każdym razem zagarnia inną treść konkretną,
przybiera inną szatę tematyczną, problematyzuje się inaczej, łamiąc się w
wielości, którą z siebie wyłania. Zofia Nałkowska..., 492; podkr. K. S.).
Zobaczymy dalej, że to nastawienie na napis, na inskrypcję, na g r a p h e i n ,
drąży również od wewnątrz Schulzowski świat, pełen rozsianych znaków,
liter, napisów, czytający się i czytany w horyzoncie Księgi. Zacytujmy jeszcze
jedno zdanie Schulza, które bardzo dobrze koresponduje z naszą próbą
uchwycenia owych figur czy matryc. Pisząc o twórczości Nałkowskiej, Autor
zauważa u niej podobne zjawisko: wybujałości tej podwórzowej, potwornej
abundancji. [Republika marzeń, 401-402]” /K. Stala, Na marginesach
rzeczywistości. O paradoksach przedstawiania w twórczości Brunona
Schulza, Instytut Badań Literackich, Warszawa 1995, s. 49/. „Chcielibyśmy
więc odnaleźć i uchwycić to, co pisarstwo Schulza usiłuje nam narzucić w
dyskretny, a zarazem przekonywający sposób: obraz pewnej językowej formy,
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wyłonionej przed utworzeniem intelektualnej konstrukcji – myśli;
wielowymiarowy
obraz
„struktury
głębokiej”
ludzkiego/poetyckiego
doświadczenia. Spróbujemy zdać sprawę ze swoistości problemu na jednym
przykładzie – tak często pojawiającej się w tekście figury – pasożyta, ze
współbrzmiącymi z nią tematami choroby, fermentacji, gorączki, przerostu.
Obrazy pasożytniczej, wybujałej roślinności – pokrzyw, bodiaków – są jedną z
najbardziej
natarczywych
Schulzowskich
figuralizacji;
pełno
tu
„wystrzelających dziko chwastów”, „panoszącego się zielska”, rozrastającej
się i fermentującej substancji. Oto może najbardziej intensywny opis: «Miasto
stoi pod znakiem zielska, dzikiej, żarliwej, fanatycznej wegetacji,
wystrzelającej tanią i lichą zieleniną, trującą, zjadliwą i pasożytniczą. To
zielsko pali się zażegnięte słońcem, tchawki liści dyszą płonącym chlorofilem
- armie pokrzyw, wybujałe i żarłoczne, pożerają kultury kwiatowe [...],
zarastają przez noc tylne, nie dozorowane ściany domów i stodół, pienią się w
rowach przydrożnych. Rzecz dziwna, jaka witalność opętańcza, daremna i
nieproduktywna tkwi w tej żarliwej odrobinie zielonej substancji, w tym
derywacie słońca i wody gruntowej. Z szczypty chlorofilu wyprowadza,
rozbudowuje ona w pożarze tych dni tę tkankę wybujałą i pustą, miękisz
zielony, rozpłodzony stokrotnie na miliony blach listnych, prześwietlonych
zielono i pożyłkowanych [...] monstrualnych»„ /Tamże, s. 50.
+ Opis przedmiotu nie wystarcza do tego, by przyswoić go zmysłami, by odczuwać go. „Z epifanicznością mamy do czynienia zawsze wtedy, kiedy
sztuka nie relacjonuje, lecz wyraża, kiedy nie jest opowieścią, lecz ekspresją
oraz ma swoje źródło w jakimś bliżej niesprecyzowanym doświadczeniu.
„Wyrażanie” oznacza bowiem „krystalizację myśli” – jak pisze Nycz. Ono ją
„formuje, zestala i określa w takim stopniu, który uniemożliwia w efekcie
porównywanie, jak też w ogóle oddzielanie […] medium i przekazu. Rzecz
wyrażana nie jest tu czymś uprzednim wobec przedmiotu, lecz raczej –
niczym leśmianowska łąka – przywoływana jest do istnienia dzięki mocy
nazywania, w procesie uzyskiwania kształtu słownego. Zyskuje bowiem
tożsamość i nabiera semantycznej określoności w toku artystycznej
artykulacji – czyli konstytuowania się poetyckiej formy, na którą w
konsekwencji spada teraz cały ciężar odpowiedzialności za umożliwienie
istnienia i poznania przedmiotu” /R. Nycz, Literatura jako trop
rzeczywistości. Poetyka epifanii w nowoczesnej literaturze polskiej, Universitas, Kraków 2001/. „Wyrazić” zatem to nie tyle opisać, czyli określić i
scharakteryzować, co raczej przedstawić i uzmysłowić, a zatem pozwolić
przyswoić coś zmysłami, dać odczuć. „Wyrażanie” nie wymaga też, aby
ujawniająca się wizja, którą pragniemy „utrwalić”, była w pełni
ukształtowana. Wystarczą jej zalążki. Co stanowi wobec tego ów przedmiot
poznania w sztuce epifanicznej? Ryszard Nycz odpowiada: Nie jest to zwykły
obiekt, traktowany jako uprzedni i niezależny od jego opisu czy
przedstawienia, a dostępny (postrzegalny i pojmowalny) także na innej
drodze poznania. Nie jest to także obiekt wykreowany przez pisarza zgodnie z
prawami literackiej twórczości, posiadający status przedmiotu fikcjonalnego,
przynależącego wyłącznie do rzeczywistości przedstawionej dzieła. […]
Jednakże, choć każda z wypowiedzi epifanicznych mówi na pozór o
obiektach, zdarzeniach, czy sytuacjach tego pierwszego rodzaju (z reguły
zresztą są to zjawiska należące do najpowszechniejszych, najbardziej
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
banalnych doświadczeń egzystencjalnych), nie one są jej faktycznymi
„przedmiotami”. W obrębie epifanicznego tekstu – stają się one jedynie
powierzchniowymi,
empirycznymi
symptomami,
wykładnikami
czy
manifestacjami nieznanych i niepoznawalnych dotąd aspektów rzeczywistości, to znaczy takich, które ani nie wchodziły w skład wspólnie
podzielanego doświadczenia, ani nie były dostępne (poznawalne) w inny
sposób /Tamże, s. 8/. /M. Krupa, Duch i litera, Liryczna ekspresja mistycznej
drogi św. Jana od Krzyża w przekładach polskich Wrocław 2006 (doktorat,
maszynopis), s. 46.
+ Opis przedmiotu niewidzialnych w widzialnych dokonany przez Boga w
stworzeniu świata, de Sacy. Wielkość Boga objawiona przyczyną formalną
stworzenia świata przez Boga, de Sacy. Oryginalność Kartezjusza. „Czymże
więc jestem? Rzeczą myśląca; ale co to jest? Jest to rzecz, która wątpi,
pojmuje, twierdzi, przeczy, chce, nie chce, a także wyobraża sobie i czuje”
/René Descartes, Medytacje o pierwszej filozofii wraz z Zarzutami uczonych
mężów i odpowiedziami autora oraz Rozmowa z Burmanem, t. I-II, Warszawa:
PWN 1958, t. I, s. 36/” /Z. Jankowski, Teodycea kartezjańska, Arkana,
Kraków 1998, s. 212/. „Kartezjusz dostrzegł w koncepcji cogito
konsekwencje dla fizyki, konsekwencje, których istnienia św. Augustyn nie
podejrzewał. Dla Augustynistów nie było ważne, czy Kartezjusz czytał św.
Augustyna. Liczyło się natomiast to, że jego dualizm umysłu i ciała
przypominał Augustyński dualizm duszy i ciała. […] Arnauld i Nicole są
podręcznikowymi
przykładami
siedemnastowiecznych
Augustyników
będących jednocześnie wielkimi propagatorami idei Kartezjańskich.
Kalwinista Pierre Jurieu złośliwie komentował, iż „teologów z Port-Royal
cechuje równe przywidzenie do Kartezjanizmu jak do chrześcijaństwa /La
Politique du Clergé de France, wyd. II 1681/” /Z. Jankowski, Teodycea
kartezjańska, Arkana, Kraków 1998, s. 214/. „Oddanie Jansenistów
Kartezjanizmowi było przypadkowe w tym sensie, iż nie zachodził żaden
konieczny związek między Jansenistyczna teologią a filozofią Kartezjańską.
Określenie „Port-Royal Cartésien” stanowiło mit użyteczny dla wrogów
Jansenistów. Zaznaczmy, że jansenizm był czysto teologiczną formą
Augustynizmu, i że nie było w nim niczego, co zmuszałoby jego wyznawców
do przyjęcia filozofii Kartezjusza. Du Vaucel oraz De Sacy, dwaj członkowie
Port-Royal, byli nieprzychylni kartezjanizmowi. Ich niechęć brała się nie z
antypatii do tej konkretnej filozofii, ale do filozofii w ogólności. […] „Bóg –
pisał de Sacy – stworzył świat z dwóch powodów … po pierwsze, aby dać ideę
swojej wielkości, a po drugie, by opisać rzeczy niewidzialne w widzialnych.
Pan Kartezjusz zniszczył jedno i drugie” /Nicholas Fontaine, Mémoires pour
servir à l’histoire de Port-Royal, II, Cologne 1738/” Tamże, s. 214.
+ Opis przedmiotu poznawanej w sposób możliwie jak najpełniejszy wymaga
wielu pojęć. Konieczność słów wielu dla Awerroes bronił poznania
racjonalnego, poznania prawdy za pomocą rozumu (Abū-l-Walīd ibn Rušd).
Odrzucał sceptycyzm, umniejszający możliwości rozumu ludzkiego.
Możliwość poznawania inteligencja ludzka otrzymała od Boga. Podobnie
struktura racjonalna rzeczywistości jest dana przez Boga. Stwierdzenie
pochodzenia wszystkiego od Boga nie oznacza bierności umysłowej. To
właśnie Bóg tak uczynił świat i człowieka, aby człowiek potrafił poznawać
świat, i poznawać Boga. Dopasował świat do człowieka, umysł ludzki do
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
struktury racjonalnej świata. Można powiedzieć, że fundament możliwości
poznania świata leży nie w podmiocie, lecz w świecie. Prawidłowo działający
rozum nie może się pomylić. Błąd wynika z zaburzeń normalnej struktury
działania umysłu. Myślenie polega na przyjmowaniu form istniejących w
świecie,
wymaga
istnienia
substratu
materialnego.
Ostatecznym
fundamentem wiedzy (scientia) nie jest tylko formalizacja epistemologiczna,
lecz rzeczywistość ontologiczna. Jest to postawa odrzucająca postmodernizm
naszych czasów. Nie ma wielu prawd o tej samej rzeczy. Jedna rzecz ma
jedną prawdę. Jeżeli jest więcej poglądów, to któryś z nich jest błędny. Wynik
procesu poznania jest określany za pomocą słów. Żaden termin abstrakcyjny
nie niesie w sobie samym prawdy zawartej w badanej rzeczy. Trzeba wielu
słów, aby opisać poznawaną prawdę w sposób możliwie jak najpełniejszy.
Nazwa abstrakcyjna zdematerializowana (imiona, nazwy, notiones)
porównywana musi być z innymi. Ujęcie abstrakcyjne rzeczy, czyli koncept
(koncepcja) wymaga naświetlenia w kontekście innych ujęć, czyli wymaga
osądu. Poznanie nie może zakończyć się na wydobyciu prawdy i ujęciu tego,
co zostało wydobyte, za pomocą jednej koncepcji. Do tego powinna być
dodana refleksja. Pełne poznanie składa się z wydobycia prawdy i refleksji
nad tym, co zostało wydobyte /M. Cruz Hernandez, Historia del pensamiento
en Al-Andalus (2). Historia, Biblioteca de la Cultura Andaluza, Editoriales
Andaluzas Unidas, Sevilla 1985. s. 72/. /Teologia pozytywna wydobywa
wiedzę ze źródeł, teologia dogmatyczna czyni refleksję nad tym. Ponadto
teologia dogmatyczna systematyzuje tak wiedzę.
+ Opis przedmiotu w arystotelizmie możliwe dopiero wówczas po zamknięciu
ich w pojęciu. Teologia marginalizowała znaczenie obrazu i symbolu. G.
Durand (L’immaginazione simbolica, Roma 1977) wskazuje na trzy nurty tego
procesu. Według niego: „1. Procesy te rozpoczęły się w XIII w. wraz z
przyjęciem arystotelesowskiej teorii poznania, opartej na konceptualizmie.
Postawa poznawcza, rozwinięta następnie przez nominalizm Ockhama i
arabską wersję odnowionego arystotelizmu Awerroesa, oznaczała w praktyce
formę zachodniego ikonoklazmu „z przesady” rozumowej. Arystotelizm
praktycznie może opisywać rzeczy dopiero wówczas, gdy zamknie je w
pojęciu, gdy je odrealni czyniąc elementami definicji, relacji poznawczych,
sylogizmów. 2. W XVII w. do tego kierunku dołączył Kartezjusz z zasadą
podkreślającą wartość poznawczą jedynie tego, co obiektywne. W efekcie
poza nurtem poznawczym pozostał cały, bogaty obszar świata
subiektywnego. Właściwie dopiero psychoanaliza XX w. odkryła go ponownie
dla nauki, także na polu teologii. Do kartezjańskiego obiektywizmu z czasem
dołączyło oświecenie, które odmówiło symbolowi jakiegokolwiek odsłaniania
rzeczywistości transcendentnej. Z kolei pozytywizm ze swoim nastawieniem
na materialność i powtarzalność doświadczalną poznania zredukował
zupełnie ontologiczny i epistemologiczny wymiar symbolu. 3. […] na gruncie
teologii, zwłaszcza w jej związkach z arystotelizmem, trzeba dostrzec trzeci,
ważny nurt odchodzenia od symbolu jako środka odsłaniania transcendencji.
Symbol w jego typowych formach: metaforze, porównaniu, geście, działaniu
itd. został pozbawiony wartości epifanijnej dla świata duchowego. W efekcie
nastąpił rozdział teologii duchowej i teologii dogmatycznej, które to
dyscypliny jeszcze dla Eriugeny czy św. Bonawentury wypowiadały się za
pośrednictwem symbolu” A3.4 106.
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Opis przedmiotu w poezji staroangielskiej dokonuje się często za pomocą
słów złożonych. Cele złożeń słów, Złożenia słów sprawiają trudność
tłumaczowi tekstu na inny język. „Tłumacz mający do czynienia ze
złożeniami musi wybierać między nazywaniem wprost rzeczy opisywanych
[...] a rozwijaniem złożeń w zdania. Pierwsza metoda pozwala zachować
zwartość oryginału, traci jednak jego koloryt; druga zachowuje koloryt, ale
nawet jeśli go nie fałszuje lub wyolbrzymia, to rozluźnia i osłabia strukturę
poematu. Wybór jednego z dwóch złych rozwiązań musi zależeć od
konkretnego przypadku. Jeśli odnosimy się z szacunkiem zarówno do
współczesnej, jak i dawnej angielszczyzny, może on różnić się od rozwiązania
przyjętego w tym przekładzie w szczegółach, ale nie co do zasady ogólnej,
którą jest rozwijanie złożeń. [...] Szerszą, pośrednią grupą są złożenia mające
odpowiedniki w żywych i naturalnych zwrotach współczesnej angielszczyzny.
Tu różnica między poezją a prozą i mową potoczną polega głównie na tym, że
złożenia te występują częściej w poezji i tworzone są z większą swobodą. [...]
Cele tych złożeń /w poezji staroangielskiej/ są bardziej wyszukane i
obrazowe – mają one nie tyle wskazywać, co opisywać lub przywoływać wizje
rzeczy. Zwane czasem z islandzka „kenningami” (opisami), są one
częściowym, często fantazyjnym lub wyszukanym opisem używanym przez
poetów zamiast normalnej nazwy. W takich przypadkach, nawet jeśli kennikg
nie jest nowy, lecz stanowi wspólny dorobek wierszopisów, zastąpienie go
nazwą jego przedmiotu jest z zasady niewłaściwe. Kenning bowiem rozwija
przed nami obraz, często ze względu na zwięzłość jaskrawszy i jaśniejszy niż
ewentualne rozwinięte porównanie” J. R. R. Tolkien, Potwory i krytycy i inne
eseje, red. Ch. Tolkien, tł. T. A. Olszański (The Monster and the Critics and
Others Essays), wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2000, s. 84-85.
9

Podobne dokumenty