Szcz¡tki Boga
Transkrypt
Szcz¡tki Boga
Szcz¡tki Boga Scott Adams tªumaczenie: Krzysztof Andrelczyk Spis tre±ci 1 Wst¦p 5 2 Przesyªka 8 3 Starzec 11 4 Twoja wolna wola 19 5 Wolna wola Boga 24 6 Nauka 25 7 Gdzie jest wolna wola? 30 2 8 Prawdziwa wiara 34 9 Mapy 38 10 Generator zªudze« 40 11 Reinkarnacja, UFO i Bóg 45 12 Motywacja Boga 49 13 Szcz¡tki Boga 53 14 wiadomo±¢ Boga 58 15 Fizyka Boskiego pyªu 64 16 Wolna wola centa 72 17 Ewolucja 75 18 Choroba sceptyków 82 19 Postrzeganie pozazmysªowe i szcz¦±cie 84 20 Postrzeganie pozazmysªowe i rozpoznawanie wzorców 88 21 wiatªo 93 22 Ciekawskie pszczoªy 99 23 Silna wola 101 24 Ziemia ±wi¦ta 105 25 Walcz¡c z Bogiem 108 26 Zwi¡zki 114 27 Armacje 124 28 Pi¡ty poziom 131 29 Powrót do domu 137 30 Po wojnie 140 Wst¦p To nie jest ksi¡»ka o Dilbercie. Nie ma w niej nic ±miesznego. Nazywam j¡ 132-stronicowym eksperymentem my±lowym opakowanym w kcyjn¡ histori¦. Sam eksperyment my±lowy wyja±ni¦ pó¹niej. Szcz¡tki Boga nie pasuj¡ do »adnej publicystycznej szuadki. Nie ma nawet zgody co do tego czy zaliczy¢ je do kcji czy nie. Twierdz¦, »e jest to kcja poniewa» bohaterowie ksi¡»ki nie istniej¡. Niektórzy twierdz¡, »e jest to literatura faktu poniewa» opinie i my±li lozoczne bohaterów mog¡ trwale wpªyn¡¢ na czytelnika. Historia nie zawiera przemocy, tre±ci seksualnych ani obra¹liwego j¦zyka. Aczkolwiek my±li wyra»ane przez postacie s¡ nieodpowiednie dla mªodych umysªów. Osoby poni»ej 14 roku »ycia nie powinny jej czyta¢. Docelowym odbiorc¡ Szcz¡tek Boga s¡ ludzie, którzy lubi¡ kiedy ich mózg wiruje wewn¡trz ich gªowy. Po prze5 Wst¦p kroczeniu pewnego wieku wi¦kszo±¢ ludzi czuje si¦ nieswojo w obliczu nowych pogl¡dów. Wiek ten zale»y od osoby ale je±li masz wi¦cej ni» 55 lat (mentalnie) ten eksperyment my±lowy pewnie nie sprawi Ci przyjemno±ci. Je±li zbli»asz si¦ do 30 mo»e Ci si¦ spodoba¢. Je±li masz 23 lata szanse na to, »e Ci si¦ spodoba s¡ bardzo wysokie. Kluczowy bohater tej historii ma pogl¡dy na Boga z jakimi prawdopodobnie nie spotkaªe± si¦ nigdy wcze±niej. Je±li wydaje Ci si¦, »e mo»esz poczu¢ si¦ obra»ony przez nietradycyjny pogl¡d na Boga kcyjnej postaci, prosz¦, nie czytaj tej ksi¡»ki. Opinie i my±li lozoczne wyra»ane przez bohaterów nie s¡ moimi wªasnymi, z wyj¡tkiem paru przypadkowych punktów niewartych wspominania. Prosz¦ nie przysyªa¢ mi pisanych z pasj¡ wyja±nie«, »e moje pogl¡dy s¡ bª¦dne. Moich opinii nie poznacz czytaj¡c moje kcyjne historie. Gªówny bohater Szcz¡tek Boga wie wszystko. Dosªownie wszystko. Byªo to wyzwaniem dla mnie jako dla pisarza. Rozwa»aj¡c wszystkie mo»liwe rzeczy które mo»na wiedzie¢, nie wiem zbyt wiele. Moim rozwi¡zaniem byªo stworzenie m¡drze brzmi¡cych odpowiedzi u»ywaj¡c sceptycznego twierdzenia: Najprostsze rozwi¡zanie jest zazwyczaj poprawne. Wst¦p Moje do±wiadczenie mówi mi, »e w tym skomplikowanym ±wiecie najprostsze rozwi¡zanie jest zazwyczaj caªkowicie bª¦dne. Zauwa»yªem jednak, »e zazwyczaj najprostsze wyja±nienie brzmi poprawnie i jest bardziej przekonuj¡ce ni» jakiekolwiek skomplikowane wyja±nienie. To wystarczaj¡co dobre dla moich celów. Podej±cie to okazaªo si¦ bardziej prowokuj¡ce ni» my±laªem. Prosta odpowied¹ na Wielkie Pytanie poª¡czyªa ze sob¡ ±cie»ki, które zazwyczaj si¦ ze sob¡ nie ª¡cz¡. Opis rzeczywi±ci w Szcz¡tkach Boga nie jest, o ile mi wiadomo, prawdziwy ale udowodnienie, »e taki nie jest jest dziwnie trudne. I to jest wªa±nie nasz eksperyment my±lowy: Spróbuj odgadn¡¢ co jest nie tak z prostymi wyja±nieniami. Gªówny bohater stwierdza kilka naukowych faktów. Niektóre z jego najdziwniejszych stwierdze« s¡ zgodne z tym, w co wierzy wi¦kszo±¢ naukowców. Niektóre z jego wypowiedzi to bzdury stworzone tak aby brzmiaªy prawdziwie. Sprawd¹ czy potrasz je odró»ni¢. Ten eksperyment my±lowy opakowany w histori¦ mo»e Ci si¦ spodoba¢. Albo nie. Ale na pewno nie pozb¦dziesz si¦ go w prosty sposób ze swojego umysªu. W celu ulepszenia zabawy, podziel si¦ Szcz¡tkami Boga z inteligentnym przyjacielem i dyskutuj o nich przy zimnym piwie. Przesyªka Deszcz sprawiª, »e wszystko brzmiaªo inaczej - silnik mojej dostawczej furgonetki, ruch uliczny przesuwaj¡cy si¦ na tle opadªych chmur, sporadyczne, gªuche tr¡bienie. Moja praca nie byªa wspaniaªa ale nie byªa te» zªa. Znaªem miasto tak dobrze, »e mogªem zagubi¢ si¦ w my±lach i nadal pracowa¢, nadal zarabia¢, nadal mie¢ mnóstwo czasu dla siebie. Kiedy jeste± wewn¡trz wªasnej gªowy czas przejazdu mi¦dzy budynkami znika. To prawie jakbym znikaª w jednym miejscu i pojawiaª si¦ w innym. Moja historia zaczyna si¦ w dniu, w którym dostarczaªem przesyªk¦ w miejsce, w którym nigdy wcze±niej nie byªem. To zazwyczaj ciekawe wyzwanie. Kiedy odnajdujesz nowe miejsce bez mapy masz zagwarantowan¡ satysfakcj¦. óªtodzioby u»ywaj¡ map. Kiedy pracujesz w mie±cie wystarczaj¡co dªugo, miasto zaczyna porozumiewa¢ si¦ z tob¡ na osobistym poziomie. 8 Przesyªka Ulice odkrywaj¡ swoje nastroje. Czasami ±wiatªa ci¦ lubi¡. Czasami z tob¡ walcz¡. Kiedy polujesz na nowy budynek masz nadziej¦, »e miasto jest po twojej stronie. Musisz przy tym troch¦ pomy±le¢ - mo»na by to nazwa¢ procesem eliminacji - i potrzebujesz odrobiny instynktu, ale niezbyt wiele. Je±li za du»o my±lisz na pewno miniesz cel. Je±li si¦ rozlu¹nisz i pozwolisz miastu sobie pomóc, cel zrobi wszystko za ciebie. To byª jeden z takich dni. To zadziwiaj¡ce ile razy mo»esz pokona¢ t¡ sam¡ tras¦ nie zauwa»aj¡c szczególnego znaku. I nagle, kiedy go szukasz, pojawia si¦. Ulica Wszech±wiat. Przysi¡gªbym, »e jeszcze wczoraj go tutaj nie byªo ale wiem, »e to nie dziaªa w ten sposób. To byªa niechlujna paczka, ledwie speªniaj¡ca wymogi rmy. Oceniªem dystans z furgonetki do drzwi i stwierdziªem, »e opakowanie wytrzyma wilgo¢. W imieniu paczki i swoim poddaªem si¦ deszczowi. Przesyªka wymagaªa podpisu. Takie byªy najlepsze. Mogªem rozmawia¢ z lud¹mi bez niezr¦cznych chwil ciszy. Lubiªem ludzi ale czuªem si¦ nieswojo gaw¦dz¡c je»eli nie byªo ku temu jakiego± powodu. Dostarczenie przesyªki byªo dobrym powodem do krótkiej pogaw¦dki. Ludzie cieszyli si¦ na mój widok a ja zawsze wiedziaªem co powiedzie¢. Mówiªem "prosz¦ tu podpisa¢", a oni odpowiadali "dzi¦kuj¦". Wymieniali±my jakie± pozdrowienia i byªem wolny. Tak to powinno dziaªa¢. Przesyªka Podszedªem do ozdobnych, drewnianych drzwi i nacisn¡ªem dzwonek. Stªumione ding-dong wypeªniªo wn¦trze i wyciekªo przez szczeliny we framudze. Dostawcy nie lubi¡ zostawia¢ maªych, »óªtych notek, przyznania si¦ do pora»ki. To oznacza powtórk¦. Lubiªem wykonywa¢ moj¡ prac¦ raz. Lubiªem kiedy moje zadania miaªy pocz¡tek i koniec. Praktyczn¡ zasad¡ byªo, »e prawie ka»dy klient jest w stanie dotrze¢ do drzwi w minut¦. Ja przewa»nie czekaªem dwie na wypadek gdyby kto± byª niedysponowany albo miaª problemy z chodzeniem. Dwie minuty wydaj¡ si¦ wieczno±ci¡ kiedy stoisz pod drzwiami w San Francisko w deszczowe popoªudnie. óªtodzioby nosz¡ kurtki. Dwie minuty min¦ªy. Regulamin rmy mówiª, »e nie mog¦ sprawdzi¢ klamki. Byli co do tego stanowczy. Eh, te regulaminy. Starzec Zbyt du»a gaªka obróciªa si¦ nie stawiaj¡c oporu. Nie dziwiªem si¦ ju» znajduj¡c otwarte drzwi w mie±cie. Mo»e na jakim± pod±wiadomym poziomie nie wierzymy, »e musimy broni¢ si¦ przed naszym wªasnym gatunkiem. Postanowiªem zostawi¢ paczk¦ w ±rodku i podpisa¢ si¦ za klienta. Podpisywaªem si¦ za klientów ju» wcze±niej; jak na razie nikt si¦ nie skar»yª. To byªo powa»ne przewinienie ale tylko pod warunkiem, »e ci¦ zªapi¡. W ±rodku zobaczyªem dªugi, ciemny hol z czerwonymi ±cianami, na których jeden za drugim wisiaªy du»e, o±wietlone obrazy. Na jego ko«cu byªy na wpóª otwarte drzwi do pokoju rzucaj¡ce migocz¡ce ±wiatªo. Kto± byª w domu i powinien byª usªysze¢ dzwonek. Nie podobaªo mi si¦ to. Czasem zdarza ci si¦ przeczyta¢ o tym, »e jaka± starsza osoba umiera samotnie i nikt nie dowiaduje si¦ o tym przez tygodnie. Mój umysª pod¡»yª tym torem. Wszedªem do ±rodka 11 Starzec i zamkn¡ªem drzwi, chªon¡c ciepªo i zastanawiaj¡c si¦ co robi¢ dalej. Halo! powiedziaªem moim zawodowym tonem maj¡c nadziej¦, »e zabrzmiaªo to niegro¹nie. Powoli przemierzyªem korytarz zauwa»aj¡c po drodze, »e obrazy wygl¡daªy na oryginalne. Kto± miaª pieni¡dze. Du»o. ródªem ±wiatªa byª ogromny, kamienny kominek. Wszedªem do pokoju nie do ko«ca rozumiej¡c dlaczego milcz¦. W jaki± sposób pokój byª jednocze±nie prosty i przytªaczaj¡cy. Wyblakªy ognisty kolor wraz z czarnym genialnie zgrywaªy si¦ z antycznymi, drewnianymi meblami, ±cianami w kunsztowne wzory i drewnian¡ podªog¡. Moje ¹renice rozszerzyªy si¦ w ciemno±ci. Z tekstury dobiegª gªos starszego czªowieka. Oczekiwaªem ciebie. Byªem zaskoczony i czuªem si¦ troch¦ winny, »e pozwoliªem sobie wej±¢. Chwil¦ zaj¦ªo mi zlokalizowanie ¹ródªa gªosu. Brzmiaªo to tak jakby przemówiª sam pokój. Co± si¦ poruszyªo i obok kominka, w bujanym fotelu zauwa»yªem drobna posta¢ owini¦ta w czerwony koc, wygl¡daj¡c¡ jak po±piesznie zwini¦te cygaro. Jego maªe, pomarszczone dªonie trzymaªy koc jak dwa zapi¦cia. Dwie stopy w szmacianych kapciach wystawaªy z pakunku. Drzwi byªy otwarte, powiedziaªem jakby byª to wystarczaj¡cy powód »eby wej±¢. Mam przesyªk¦. Starzec Sªyszaªem jedynie ogie«. Oczekiwaªem odpowiedzi. Tak to powinno dziaªa¢. Kiedy jedna osoba co± mówi druga powinna odpowiedzie¢. Starzec nie chciaª wspóªpracowa¢. Popatrzyª na mnie i zakoªysaª w fotelu. Oceniaª mnie, by¢ mo»e, albo zagubiª si¦ w odpowiedzi. Powiedziaªem ju» to co miaªem powiedzie¢ wi¦c staªem milcz¡c, dªu»ej ni» zdawaªo si¦, »e powinienem. Zdawaªo mi si¦, »e zobaczyªem u±miech, ale mo»e byª to tylko skurcz mi¦±ni. Przemówiª spokojnie gªosem czªowieka który milczaª przez wiele dni i zadaª dziwne pytanie. Je±li rzucisz monet¡ tysi¡c razy, ile razy wypadnie reszka? Starsi ludzie staj¡ si¦ straszni kiedy zamieniaj¡ si¦ w odbicia samych siebie. Mówi¡ rzeczy które maj¡ sens na poziomie gramatyki ale nie zawsze maj¡ co± wspólnego z rzeczywisto±ci¡. Pami¦taªem mojego dziadka z jego ostatnich lat, jak mawiaª bez sensu. Najlepiej byªo si¦ przyª¡czy¢. Mniej wi¦cej w pi¦¢dziesi¦ciu procentach rzutów, odpowiedziaªem zanim zmieniªem temat. Potrzebuj¦ podpisu do tej przesyªki. Dlaczego? Bo... powiedziaªem zastanawiaj¡c si¦ ile informacji zawrze¢ w mojej odpowiedzi, osoba która nadaªa przesyªk¦ chce podpisu. Potrzebuje potwierdzenia, »e przesyªka zostaªa dostarczona. Starzec Dlaczego orzeª wypada w pi¦¢dziesi¦ciu procentach przypadków? Chyba dlatego, »e moneta wa»y tyle samo po obu stronach wi¦c szanse, na to »e spadnie na jedn¡ lub drug¡ stron¦ s¡ takie same. Staraªem si¦ nie brzmie¢ protekcjonalnie. Nie byªem pewien czy mi si¦ udaªo. Nie odpowiedziaªe± dlaczego. Po prostu wymieniªe± kilka faktów. Zrozumiaªem o co chodzi. Starzec musiaª zadawa¢ to podchwytliwe pytanie ka»demu kto zjawiaª si¦ w pobli»u. Musiaªa by¢ jaka± puenta albo m¡dra odpowied¹ wi¦c graªem dalej. Jaka jest odpowied¹? spytaªem z caªym udawanym zainteresowaniem jakie mogªem z siebie wydoby¢. Odpowied¹, powiedziaª, jest taka, »e nie ma odpowiedzi." Mo»na by to powiedzie¢ o czymkolwiek. Nie, odparª w sposób, który nagle wydaª si¦ spójny, Ka»de inne pytanie ma odpowied¹. Jedynie prawdopodobie«stwo jest niewytªumaczalne. Czekaªem przez chwil¦ na puent¦ ale jej nie usªyszaªem. To wszystko?, spytaªem. To wi¦cej ni» ci si¦ wydaje. Nadal potrzebuj¦ podpisu. Podszedªem do starca i podaªem mu potwierdzenie ale on nawet si¦ nie poruszyª aby je odebra¢. Teraz mogªem mu si¦ lepiej przyjrze¢. Jego Starzec twarz byªa poplamiona i pomarszczona ale jego oczy byªy uderzaj¡co bystre. Troch¦ siwych wªosów zebraªo si¦ nad ka»dym uchem a jego postawa byªa ci¡gªym dialogiem z grawitacj¡. Nie byª stary. Byª wiekowy. Wskazaª r¦k¡ na potwierdzenie. Mo»esz podpisa¢ je sam. W naszej bran»y robimy wiele wyj¡tków dla starszych osób wi¦c nie miaªem nic przeciwko podpisaniu si¦ za niego. Domy±liªem si¦, »e jego r¦ce albo oczy nie dziaªaªy tak dobrze jakby chciaª i mogªem oszcz¦dzi¢ mu frustracji. Przeczytaªem nazwisko zanim je podrobiªem. Awatar. A-w-a-t-a-r. To dla ciebie, powiedziaª. Co jest dla mnie? Przesyªka. Ja tylko dostarczam przesyªki, powiedziaªem. Moj¡ prac¡ jest dostarczanie ich do ciebie. To twoja paczka. Nie, jest twoja. No... dobrze, powiedziaªem obmy±laj¡c plan wyj±cia. Pomy±laªem, »e mog¦ zostawi¢ przesyªk¦ w holu po drodze do wyj±cia. Opiekun starca j¡ znajdzie. Co w niej jest? spytaªem. Chciaªem jako± wyj±¢ z tej dziwnej sytuacji. Odpowied¹ na twoje pytanie. Nie oczekiwaªem »adnej odpowiedzi. Rozumiem, powiedziaª starzec. Starzec Nie wiedziaªem jak odpowiedzie¢ wi¦c nie odpowiedziaªem. On kontynuowaª, Pozwól, »e zadam ci proste pytanie: To ty dostarczyªe± przesyªk¦ czy przesyªka dostarczyªa ciebie? Byªem ju» troch¦ poirytowany jego m¡dro±ciami ale jednocze±nie zainteresowany. Nie wiedziaªem w jakiej starzec jest sytuacji ale jego umysª nie byª tak sªaby jak na pocz¡tku my±laªem. Spojrzaªem na zegarek. Prawie przerwa na lunch. Postanowiªem zobaczy¢ do czego to zmierza. Ja dostarczyªem przesyªk¦ odpowiedziaªem. Wydawaªo si¦ to oczywiste. Gdyby na przesyªce nie byªo adresu dostarczyªby± j¡ tutaj? Odpowiedziaªem, »e nie. Wi¦c zgodzisz si¦, »e dostarczenie przesyªki wymaga wspóªpracy z jej strony? To przesyªka powiedziaªa ci gdzie masz jecha¢. My±l¦, »e w pewnym sensie to prawda. Ale to mniej istotna cz¦±¢ dostarczania. To ja jechaªem, podnosiªem i przenosiªem. To ta wa»niejsza cz¦±¢. Jak jedna cz¦±¢ mo»e by¢ wa»niejsza je±li obie s¡ niezb¦dne? spytaª. Spójrz, powiedziaªem, Trzymam paczk¦ i id¦ z ni¡. To dostarczanie. Dostarczam paczk¦. To wªa±nie to co robi¦. Jestem kurierem. Starzec To jeden sposób »eby na to spojrze¢. Inny jest taki, »e ty i paczka dotarli±cie tu w tym samym momencie. I »e oboje byli±cie niezb¦dni. Mówi¦, »e paczka dostarczyªa ciebie. W tej interpretacji byªa jaka± pokr¦tna logika ale nie chciaªem si¦ podda¢. Ró»nic¡ jest intencja. Je±li zostawi¦ tu t¡ przesyªk¦ i pójd¦ w swoj¡ stron¦ to chyba wyja±ni kto dostarczyª kogo. Mo»liwe, »e tak, powiedziaª odwracaj¡c si¦ w stron¦ ciepªa. Czy mógªby± dorzuci¢ do ognia? Wybraªem du»e polano. ar ±wi¦towaª jej przybycie. Wydawaªo mi si¦ przez chwile, »e kªodzie byªo miªo, »e mogªa pomóc ogrzewaj¡c starca. To byªa gªupia my±l. Otrzepaªem r¦ce i odwróciªem si¦ do wyj±cia. To krzesªo jest dla ciebie, powiedziaª wskazuj¡ na bujany fotel stoj¡cy obok jego. Nie zauwa»yªem go wcze±niej. Wydawaªo mi si¦, »e starzec zasªuguje na towarzystwo i byªem szcz¦±liwy, »e mogªem mu je zaoferowa¢. Moim drugim wyj±ciem byªa torba z obiadem i tyª mojej furgonetki. A mo»e w ogóle nie byªo drugiego wyj±cia. Usiadªem w fotelu pozwalaj¡c aby rytm bujania mnie odpr¦»yª. Byª bardzo odpr¦»aj¡cy. Pokój wydawaª si¦ teraz »ywszy i wibrowaª osobowo±ci¡ jego wªa±ciciela. Meble z pewno±ci¡ zostaªy zaprojektowane z my±l¡ o wygodzie. Wszystko w tym pokoju byªo zrobione z kamienia, drewna albo ro±lin, gªównie w jesiennych kolorach. Wygl¡daªo to Starzec tak jakby pokój wyskoczyª prosto z ziemi w sam ±rodek San Francisco. Twoja wolna wola Wierzysz w Boga? spytaª starzec tak jakby±my znali si¦ od zawsze ale jako± nigdy nie rozmawiali±my na ten temat. Zaªo»yªem, »e chciaª upewni¢ si¦, »e jego odej±cie z tego ±wiata b¦dzie pocz¡tkiem czego± lepszego. Udzieliªem mu »yczliwej odpowiedzi. Bóg musi istnie¢, powiedziaªem. Inaczej by nas tu nie byªo. To nie byª najlepszy dowód ale pomy±laªem, »e wi¦cej mu nie potrzeba. Wierzysz, »e Bóg jest wszechmocny i »e ludzie maj¡ waln¡ wol¦? spytaª. To normalne dla Boga. Wi¦c tak. Je±li Bóg jest wszechmocny to zna przyszªo±¢, prawda? Pewnie. Je±li Bóg wie co wydarzy si¦ w przyszªo±ci to wszystkie nasze decyzje zostaªy ju» podj¦te, czy» nie? Wolna wola jest tylko iluzj¡. 19 Twoja wolna wola Byª sprytny ale nie zamierzaªem wpa±¢ w t¡ puªapk¦. Bóg pozwala nam ksztaªtowa¢ nasz¡ przyszªo±¢ przy u»yciu naszej woli, wyja±niªem. Wi¦c wierzysz, »e Bóg nie zna przyszªo±ci? Chyba nie, przyznaªem. Ale musi wole¢ jej nie zna¢. Wi¦c zgadzasz si¦, »e Bóg nie mógªby zna¢ jednocze±nie przyszªo±ci i da¢ ludziom wolnej woli? Nie my±laªem o tym wcze±niej ale chyba masz racj¦. Chce »eby±my sami znale¹li wªa±ciw¡ drog¦ wi¦c specjalnie stara si¦ nie widzie¢ przyszªo±ci. Dla czyjej korzy±ci Bóg odmawia sobie mocy determinowania przyszªo±ci? spytaª. Musi to robi¢ dla swojej wªasnej korzy±ci, i dla naszej te», wnioskowaªem. Nie zadowalaªby si¦ niczym mniej wa»nym. Starzec naciskaª dalej. Czy Bóg nie mógªby da¢ ludziom iluzji wolnej woli? My byliby±my szcz¦±liwi tak jakby±my mieli prawdziw¡ wol¡ wol¦ a Bóg zachowaªby zdolno±¢ do widzenia przyszªo±¢. Czy nie byªoby to lepsze rozwi¡zanie dla Boga ni» to, które zaproponowaªe±? Dlaczego Bóg miaªby nas zwodzi¢? Je±li Bóg istnieje jego motywy s¡ z pewno±ci¡ niezgª¦bione. Nikt nie wie dlaczego daje woln¡ wol¦ i dlaczego przejmuje si¦ ludzkimi duszami, albo dlaczego ból i cierpienie s¡ nieodzown¡ cz¦±ci¡ »ycia. Twoja wolna wola Jedyn¡ rzecz¡ jak¡ wiem o motywach Boga jest to, »e nas kocha, prawda? Sam nie byªem o tym przekonany bior¡c pod uwag¦ wszystkie problemy ±wiata ale byªem ciekaw jego odpowiedzi. Kocha? Masz na my±li to, »e kocha w taki sposób w jaki rozumiesz to jako czªowiek? Nie do ko«ca ale ogólnie tak. W ko«cu miªo±¢ to miªo±¢. Chirurg mózgu powiedziaªby ci, »e specjalna cz¦±¢ mózgu kontroluje zdolno±¢ do miªo±ci. Je±li zostanie ona uszkodzona czªowiek staje si¦ niezdolny do miªo±ci, niezdolny do troski o innych ludzi. Wi¦c? Wi¦c czy nie jest arogancj¡ uwa»a¢, »e miªo±¢ wytwarzana przez nasze maªe mózgi jest tym samym co odczuwa wszechmocna istota? Gdyby± byª wszechmocny dlaczego miaªby± ogranicza¢ si¦ do czego± co mo»e zosta¢ odtworzone przez maª¡ k¦pk¦ neuronów? Zmieniªem zdanie »eby móc si¦ lepiej broni¢. Musimy czu¢ co± podobnego do boskiej miªo±ci ale nie w taki sam sposób jak odczuwa j¡ Bóg. Co znaczy czu¢ co± podobnego do tego co czuje Bóg? Czy to jak powiedzie¢, »e otoczak jest podobny do sªo«ca bo jest okr¡gªy? odpowiedziaª. Twoja wolna wola Mo»e Bóg zaprojektowaª nasze mózgi tak, »eby±my odczuwali miªo±¢ tak jak on j¡ odczuwa. Mógªby to zrobi¢ gdyby chciaª. Wi¦c wierzysz, »e Bóg chce rzeczy. I, »e kocha rzeczy, podobnie jak kochaj¡ ludzie. Czy Bóg tak»e gniewa si¦ i przebacza? To cz¦±¢ pakietu, powiedziaªem jeszcze bardziej staj¡c po stronie moich argumentów. Wi¦c twoim zdaniem Bóg ma osobowo±¢ i jest ona podobna do ludzkiej? Tak my±l¦. Jaki arogant uwa»a, »e Bóg jest jak ludzie? No dobrze, mog¦ zaakceptowa¢ my±l, »e Bóg nie ma ludzkiej osobowo±ci. Mo»e tylko zakªadamy, »e Bóg ma osobowo±¢ poniewa» ªatwiej jest o tym w ten sposób mówi¢. Ale wa»ne jest to, »e co± musiaªo stworzy¢ rzeczywisto±¢. Jest zbyt dobrze zaprojektowana »eby mogªa by¢ przypadkiem. Mówisz, »e wierzysz w Boga bo nie ma innego wyja±nienia? spytaª. W du»ej mierze tak. Je±li magik robi sztuczk¦ ze znikaj¡cym tygrysem i nie wiesz jak mo»na by to zrobi¢ bez prawdziwej magii to czy sztuczka jest przez to prawdziw¡ magi¡? To co innego. Magik wie jak to robi, i inni magicy wiedz¡ jak to si¦ robi. Nawet asystent magika wie jak to Twoja wolna wola si¦ robi. Tak dªugo jak kto± wie jak to si¦ robi nie mog¦ by¢ pewny, »e to prawdziwa magia. Nie musz¦ osobi±cie wiedzie¢ jak to si¦ robi, powiedziaªem. Gdyby kto± bardzo m¡dry wiedziaª jak ±wiat zostaª zaprojektowany bez udziaªu Boga czy mógªby przekona¢ ci¦, »e Bóg nie braª w tym udziaªu? Teoretycznie tak. Ale osoba z tak¡ wiedz¡ nie istnieje. Tak naprawd¦ mo»esz by¢ pewien jedynie tego, »e nie wiesz czy taka osoba istnieje czy nie. Wolna wola Boga Czy Bóg posiada woln¡ wol¦?, spytaª. Oczywi±cie, »e tak, powiedziaªem. W tym momencie rozmowy tego byªem najbardziej pewien. Przyznam, »e mog¡ by¢ pewne w¡tpliwo±ci co do tego czy czªowiek ma woln¡ wol¦ ale Bóg jest wszechmocny. To, »e jeste± wszechmocny znaczy, »e mo»esz zrobi¢ cokolwiek chcesz. Gdyby Bóg nie miaª wolnej woli nie byªby zbyt wszechmog¡cy. Istotnie. A poniewa» jest wszechmocny musi mie¢ mo»liwo±¢ spogl¡dania we wªasn¡ przyszªo±¢ aby móc ogl¡da¢ j¡ w najdrobniejszych szczegóªach. Tak, wiem. Powiesz, »e je±li Bóg widzi wªasn¡ przyszªo±¢ to jego wybory s¡ zdeterminowane. Albo, »e je±li jej nie widzi to nie jest wszechmocny. Wszechmoc jest bardziej skomplikowana ni» mogªoby si¦ wydawa¢, powiedziaª. 24 Nauka Wiem dok¡d zmierzasz, powiedziaªem. Jeste± ateist¡. Uwa»asz, »e nauka jest odpowiedzi¡ i »e ludzie religijni »yj¡ zªudzeniami. Porozmawiajmy przez chwil¦ o nauce, odpowiedziaª. Ul»yªo mi. Lubiªem nauk¦. Przedmioty ±cisªe byªy moimi ulubionymi przedmiotami w szkole. Rozmawiaj¡c o religii czuªem si¦ niepewnie. Lepiej nie my±le¢ zbyt wiele o religii. Za to nauka jest stworzona do tego, »eby o niej my±le¢. Opiera si¦ na faktach. Dobrze znasz si¦ na przedmiotach ±cisªych? spytaªem. Prawie wcale, powiedziaª. Domy±liªem si¦, »e to b¦dzie krótka rozmowa i bardzo mi to odpowiadaªa bo moja przerwa na lunch dobiegaªa ko«ca. 25 Nauka Rozwa»my magnesy, powiedziaª starzec. Je±li trzymasz dwa magnesy blisko siebie przyci¡gaj¡ si¦. Ale nie ma nic co by je ª¡czyªo. Ale» jest, sprostowaªem. ¡czy je pole magnetyczne. Mo»na je zobaczy¢ robi¡c ten eksperyment z opiªkami metalu i kawaªkiem papieru. Trzymasz magnes pod papierem i opiªki ukªadaj¡ si¦ wzdªu» linii magnetycznych. To jest pole magnetyczne. Wi¦c masz na to okre±lenie. To 'pole' powiadasz. Ale nie mo»esz nabra¢ gar±ci tego na co masz nazw¦. Nie mo»esz napeªni¢ pojemnika polem magnetycznym i zabra¢ go ze sob¡. Nie mo»esz go pokroi¢. Nie mo»esz go zablokowa¢. Nie mo»na go zablokowa¢? Nie wiedziaªem o tym. Mo»na je zagi¡¢ dodaj¡c inny magnetyczny materiaª ale nie istnieje »aden nie magnetyczny materiaª, który mo»na umie±ci pomi¦dzy dwoma magnesami »eby je zablokowa¢. To twoje 'pole' jest dziwne. Widzimy jego efekty i mo»emy wymy±li¢ dla niego nazw¦ ale ono nie istnieje w »adnej zycznej postaci. Jak co±, co nie ma »adnej zycznej formy mo»e wpªywa¢ na rzeczy, które j¡ maj¡? Mo»e ma jaka± zyczn¡ posta¢ ale jest za maªe i nie mo»emy go dostrzec. To mo»liwe. Mo»e s¡ jakie± malutkie magnetrony albo co± takiego, powiedziaªem zmy±laj¡c sªowo. Rozwa»my grawitacj¦, ci¡gn¡ª starzec nie±wiadomy kreatywno±ci mojej odpowiedzi. Grawitacja te» jest nie- Nauka widoczn¡ siª¡ której nie mo»e zatrzyma¢ »adne ciaªo. Rozchodzi si¦ po caªym wszech±wiecie i ª¡czy ze sob¡ wszystko ale nie posiada zycznej postaci. Einstein stwierdziª chyba, »e grawitacja jest zagi¦ciem czasoprzestrzeni powodowanym przez masywne ciaªa, powiedziaªem przypominaj¡c sobie artykuª, który czytaªem lata temu. Istotnie, Einstein tak stwierdziª. A co to znaczy? To znaczy, »e przestrze« jest wygi¦ta, wi¦c kiedy wydaje si¦, »e ciaªa si¦ przyci¡gaj¡ to tak naprawd¦ poruszaj¡ si¦ po najkrótszej drodze przez zagi¦t¡ przestrze«. Czy mo»esz wyobrazi¢ sobie zagi¦t¡ przestrze«? spytaª. Nie, ale to, »e nie potra¦ sobie tego wyobrazi¢ wcale nie znaczy, »e to nie prawda. Nie mo»esz kªóci¢ si¦ z Einsteinem. Naukowcy cz¦sto wymy±laj¡ sªowa, »eby zapeªnia¢ dziury w swoim rozumieniu. Te sªowa maj¡ by¢ udogodnieniem dopóki na prawd¦ czego± nie zrozumiej¡. Czasami zrozumienie przychodzi i te tymczasowe sªowa mog¡ by¢ zast¡pione sªowami, które znacz¡ co± wi¦cej. Cz¦±ciej jednak te sªowa-ªaty zaczynaj¡ »y¢ wªasnym »yciem i wszyscy zapominaj¡, »e miaªy tylko zapeªnia¢ jakie± miejsce. Na przykªad niektórzy zycy opisuj¡ grawitacj¦ jako 10-cio wymiarow¡, poskr¦can¡ przestrze«. Ale to nie s¡ prawdziwe sªowa, jedynie ªaty odnosz¡ce si¦ do fragmen- Nauka tów abstrakcyjnych równa«. Nawet je±li te równania kiedy± oka»¡ si¦ przydatne nie powie to nic o istnieniu innych wymiarów. Takie sªowa jak wymiar, pole czy niesko«czono±¢ s¡ niczym wi¦cej jak tylko udogodnieniami dla matematyków i zyków. Nie opisuj¡ rzeczywisto±ci ale akceptujemy je bo wszystkim wydaje si¦, »e kto± inny wie co te sªowa znacz¡. Sªuchaªem bujaj¡c si¦, lekko zdumiony. Sªyszaªe± o teorii strun? spytaª. Troch¦. Teoria strun mówi, »e caªa zyczna rzeczywisto±¢ od grawitacji poprzez magnetyzm do ±wiatªa - mo»e by¢ wyja±niona jedn¡ teori¡ wymagaj¡c¡ maªych, wibruj¡cych obiektów w ksztaªcie strun. Teoria strun nie przyniosªa »adnych u»ytecznych wyników. Nigdy nie zostaªa dowiedziona eksperymentalnie ale tysi¡ce zyków po±wi¦ca jej swoje kariery kieruj¡c si¦ przeczuciem, »e mo»e okaza¢ si¦ prawdziwa. Mo»e jest prawdziwa. Wydawaªo mi si¦, »e to moja kolej »eby co± powiedzie¢. Ka»de pokolenie wierzyªo, »e ma wszystkie odpowiedzi, których potrzebowaªo z wyj¡tkiem kilku zagadek co do których zakªadali, »e zostan¡ rozwi¡zane lada chwila. I wszyscy oni wierzyli, »e ich przodkowie byli pro±ci i oszukiwali samych siebie. Jakie s¡ szanse na to, »e jeste±my Nauka pierwszym pokoleniem ludzko±ci, które zrozumie rzeczywisto±¢? Nie wydaje mi si¦, »eby szanse byªy maªe. Kiedy± musi by¢ ten pierwszy raz. Widziaªe± jak wynaleziono komputery i podró»e kosmiczne. Mo»e my b¦dziemy pierwsi z t¡ teoria strun? Komputery i rakiety s¡ przykªadami wynalazków, nie zrozumienia, powiedziaª. Wszystko czego potrzeba do zbudowania maszyny to wiedza, »e kiedy zdarza si¦ jedna rzecz inna zdarza si¦ jako jej skutek. To akumulacja prostych wzorców. Pies mo»e nauczy¢ si¦ wzorców. W tych przykªadach nie ma »adnego 'dlaczego' ? Nie rozumiemy dlaczego elektryczno±¢ si¦ przemieszcza. Nie wiemy dlaczego ±wiatªo przemieszcza si¦ ze staªa pr¦dko±ci¡. Wszystko co mo»emy to obserwowanie i rejestrowanie wzorców. Gdzie jest wolna wola? Gdzie jest twoja wolna wola? spytaª starzec. Jest cz¦±ci¡ twojego mózgu czy pochodzi z poza twojego ciaªa i w jaki± sposób kieruje twoim zachowaniem? Jeszcze kilka minut temu powiedziaªbym, »e znam odpowied¹ na to pytanie. Ale przez ciebie w¡tpi¦ w niektóre moje zaªo»enia. W¡tpienie jest dobre, powiedziaª. Ale powiedz mi sk¡d twoim zdaniem pochodzi wolna wolna? My±l¦, »e z mojego mózgu. To znaczy, jest czynno±ci¡ mojego mózgu. Nie mam lepszej odpowiedzi. Twój mózg pod wieloma wzgl¦dami jest jak maszyna, prawda? spytaª. Zabrzmiaªo to jak podchwytliwe pytanie wi¦c zacz¡ªem troch¦ kr¦ci¢. Mózg nie do ko«ca jest jak maszyna. Mózg skªada si¦ z komórek, neuronów, zwi¡zków chemicznych i aktywno±ci elektrycznej, które dziaªaj¡ zgodnie 30 Gdzie jest wolna wola? z prawami zyki. Kiedy cz¦±¢ twojego mózgu jest pobudzana w pewien okre±lony sposób mo»e odpowiedzie¢ dowolnie czy odpowie w pewien okre±lony sposób? Nie mo»na tego sprawdzi¢. Nikt tego nie wie. Wi¦c wierzysz, »e wiemy tylko rzeczy które mo»na sprawdzi¢? spytaª. Tego nie powiedziaªem. Wi¦c nie powiedziaªe± nic, czy» nie? Na to wygl¡daªo. Wi¦c wolna wola istnieje? spytaª ponownie. Musi wymaga¢ duszy. Nie miaªem lepszej odpowiedzi. Duszy? Gdzie ulokowana jest dusza? Nigdzie jest nie ulokowana. Po prostu jest. Wi¦c wedªug ciebie dusza nie ma zycznej natury, powiedziaª. Wydaje mi si¦, »e nie. Inaczej kto± znalazªby zyczne dowody na jej istnienie, powiedziaªem. Wi¦c wierzysz, »e dusza, która nie ma zycznej natury mo»e wpªywa¢ na mózg który j¡ ma? Nigdy o tym w ten sposób nie my±laªem ale chyba w to wierz¦. Czy wierzysz, »e dusza mo»e wpªywa¢ te» na inne zyczne obiekty, jak samochód albo zegarek? Nie, my±l¦, »e dusza mo»e wpªywa¢ tylko na mózg, wyczoªgiwaªem si¦ z oªowianymi ci¦»arami przywi¡zanymi do mojego pasa. Gdzie jest wolna wola? Czy twoja dusza mo»e wpªywa¢ na mózgi innych ludzi czy wie, który mózg jest twój? Moja dusza musi wiedzie¢ który mózg jest mój inaczej inne dusze wpªywaªyby na mnie i nie miaªbym wolnej woli. Zamilkª na chwile. Twoja dusza, wedªug ciebie, zna ró»nic¦ pomi¦dzy twoim mózgiem i wszystkim innym co nie jest twoim mózgiem. I nigdy si¦ w tym nie myli. To znaczy, »e twoja dusza ma struktur¦ i zasady dziaªania, jak maszyna. Musi mie¢, zgodziªem si¦. Je±li dusza jest ¹ródªem wolnej woli to musi rozwa»a¢ ró»ne mo»liwo±ci i podejmowa¢ decyzje. To jej robota. Ale tym zajmuje si¦ mózg. Dlaczego miaªby± potrzebowa¢ duszy do czego± czym zajmuje si¦ mózg? spytaª. Mo»e dusza ma wol¦ wol¦ a mózg nie ma, powiedziaªem. Albo dusza sprawia, »e mózg ma woln¡ wol¦. Albo dusza jest m¡drzejsza albo bardziej moralna od mózgu. Nie wiem. Próbowaªem zatka¢ palcami naraz tyle dziur ile si¦ daªo. Je±li dziaªanie duszy nie jest kontrolowane przez zasady to znaczy, »e dusza dziaªa przypadkowo. Z drugiej strony je±li dusza dziaªa zgodnie z zasadami, które z kolei kieruj¡ tob¡, nie masz wolnej woli. Jeste± zaprogramowany. Nie ma nic po±redniego; twoje »ycie jest albo przypadkowe albo zdeterminowane. Jak jest? Gdzie jest wolna wola? Nie byªem gotów uwierzy¢ w to, »e nie kontroluj¦ wªasnego »ycia. Mo»e Bóg prowadzi moj¡ dusz¦, powiedziaªem. Je±li Bóg prowadzi twoj¡ dusz¦ a twoja dusza prowadzi twój mózg to jeste± niczym wi¦cej jak tylko marionetk¡ Boga. Nie masz tak naprawd¦ wolnej woli, prawda? Spróbowaªem jeszcze raz. Mo»e Bóg prowadzi moj¡ dusz¦ w pewnym kierunku ale to ja wybieram konkretne kroki. To brzmi jakby Bóg poddawaª ci¦ jakiemu± testowi na inteligencj¦. Je±li podejmiesz wªa±ciwe decyzje, dobre rzeczy spotykaj¡ Twoj¡ dusz¦. Czy nie to powiedziaªe±? To nie kwestia inteligencji tylko moralno±ci, powiedziaªem. Moralno±ci? Tak, moralno±ci. Wydawaªo mi si¦, »e u»yªem dobrego argumentu chocia» nie wiedziaªem co to byªo. Twój mózg jest potrzebny do podejmowania decyzji moralnych czy decyzje te s¡ podejmowane poza twoim ciaªem? spytaª. J¦kn¡ªem. Prawdziwa wiara Potrzebowaªem posiªków. Sªuchaj, powiedziaªem,cztery miliardy ludzi wierzy w jakiego± Boga i w woln¡ wol¦. Wszyscy nie mog¡ si¦ myli¢. Bardzo niewiele osób wierzy w Boga, odpowiedziaª. Nie wiedziaªem jak mógª zaprzecza¢ czemu± oczywistemu. Oczywi±cie, »e wierz¡. Miliardy ludzi wierz¡ w Boga. Starzec pochyliª si¦ w moj¡ stron¦ opieraj¡c ªokie¢ na oparciu fotela. Cztery miliardy ludzi twierdz¡, »e wierz¡ w Boga ale niewielu wierzy prawdziwie. Gdyby ludzie wierzyli w Boga ka»da minut¡ swojego »ycia potwierdzaliby t¡ wiar¦. Bogaci rozdaliby swoje maj¡tki potrzebuj¡cym. Wszyscy szaleliby »eby ustali¢, która religia jest t¡ prawdziw¡. Nikt nie mógªby »y¢ spokojnie z my±l¡, »e wybraª zª¡ religi¦ i skazaª si¦ na wieczne pot¦pienie albo zª¡ reinkarnacj¦ albo 34 Prawdziwa wiara jakie± inne niewyobra»alne konsekwencje. Ludzie po±wi¦caliby swoje »ycia »eby nawróci¢ innych na swoj¡ wiar¦. Wiara w Boga wymagaªaby stu procentowego po±wi¦cenia wpªywaj¡cego na ka»dy moment tego krótkiego »ycia na ziemi. Ale twoje cztery miliardy tak zwanych wierz¡cych nie »yj¡ w taki sposób, z wyj¡tkiem kilku. Wi¦kszo±¢ wierzy w przydatno±¢ ich wiary - ziemsk¡ i praktyczn¡ u»yteczno±¢ - ale nie wierz¡ w kryj¡c¡ si¦ za ni¡ rzeczywisto±¢. Nie mogªem uwierzy¢ w to co sªyszaªem. Je±li ich spytasz, odpowiedz¡, »e wierz¡. Mówi¡, »e wierz¡ poniewa» udawanie wiary jest niezb¦dne do czerpania z niej korzy±ci. Mówi¡ innym ludziom, »e wierz¡ i zachowuj¡ si¦ jak wierz¡cy, modl¡ si¦ i czytaj¡ ±wi¦te ksi¦gi. Ale nie robi¡ rzeczy, które robiªby prawdziwy wierz¡cy, które prawdziwy wierz¡cy musiaªby robi¢. Je±li wierzysz, »e w twoim kierunku nadje»d»a ci¦»arówka odskoczysz na bok. To jest wiara w rzeczywisto±¢ ci¦»arówki. Je±li mówisz ludziom, »e boisz si¦ ci¦»arówki ale nie robisz nic, »eby zej±¢ jej z drogi, to nie jest to wiar¡ w ci¦»arówk¦. Tak samo nie jest wiar¡ mówienie, »e Bóg istnieje i dalsze grzeszenie oraz gromadzenie dóbr kiedy niewinni ludzie umieraj¡ z gªodu. Kiedy wiara nie kieruje twoimi najwa»niejszymi decyzjami, to nie jest wiar¡ w kryj¡c¡ si¦ za ni¡ rzeczywisto±¢, to wiara w przydatno±¢ wierzenia. Prawdziwa wiara Mówisz, »e Bóg nie istnieje? spytaªem, staraj¡c si¦ przej±¢ do sedna. Mówi¦, »e ludzie twierdz¡, »e wierz¡ w Boga ale wi¦kszo±¢ tak na prawd¦ nie wierzy. Oni tylko zachowuj¡ si¦ jakby wierzyli bo pªyn¡ z tego ziemskie korzy±ci. Tworz¡ sobie zªudzenia bo s¡ przez to szcz¦±liwsi. Wi¦c my±lisz, »e tylko atei±ci wierz¡ w swoje wierzenia? spytaªem. Nie. Atei±ci te» wol¡ zªudzenia, powiedziaª. Wi¦c twoim zdaniem nikt nie wierzy w to, w co twierdzi, »e wierzy. Najlepszym co mo»e zrobi¢ czªowiek to wybra¢ sobie takie zªudzenie, które pomo»e mu przetrwa¢ do ko«ca dnia. To dlatego ludzie ró»nych wyzna« mog¡ »y¢ w pokoju. Na pewnym poziomie wszyscy podejrzewamy, »e inni ludzie wcale nie wierz¡ w swoj¡ wiar¦ bardziej ni» my w nasz¡. Nie mogªem tego zaakceptowa¢. Mo»e szanujemy inne religie poniewa» wszystkie u podstaw maj¡ te same wierzenia. Ró»ni¡ si¦ tylko szczegóªami? ydzi i muzuªmanie wierz¡, »e Chrystus nie byª synem Boga, odpowiedziaª. Je±li maj¡ racj¦ to chrze±cijanie nie maj¡ racji co do podstaw swojej religii. A je±li religia »ydów, chrze±cijan albo muzuªmanów jest prawdziwa to myl¡ si¦ hindusi i buddy±ci, którzy wierz¡ w reinkarnacj¦. Nazwaªby± to szczegóªami? Chyba nie, przyznaªem. Prawdziwa wiara Na pewnym poziomie ±wiadomo±ci wszyscy wiedz¡, »e szanse na wybranie prawdziwej religii - o ile taka istnieje s¡ zerowe. Mapy Czuªem si¦ jak jednonogi czªowiek balansuj¡cy na wysokim murze. Mogªem skaka¢ wzdªu» niego szukaj¡c wygodnego zej±cia albo po porostu zeskoczy¢ godz¡c si¦ na siniaki. Postanowiªem skoczy¢. W co pan wierzy, panie Awatar? Starzec bujaª si¦ przez chwil¦ zanim odpowiedziaª. Powiedzmy, »e oboje postanowili±my uda¢ si¦ osobno w to samo miejsce. Ty masz niebiesk¡ map¦ a ja zielon¡. adna z nich nie pokazuje wszystkich mo»liwych dróg ale obie pokazuj¡ mo»liw¡ do zaakceptowania - lecz inna - tras¦ do celu. Je±li oboje wybierzemy si¦ w podró» i bezpiecznie wrócimy to opowiemy innym o naszych mapach. Powiedziaªbym z peªnym przekonaniem, »e moja zielona mapa spisaªa si¦ doskonale i ostrzegªbym ludzi »eby unikali wszystkich innych map. Ty my±laªby± to samo o swojej niebieskiej mapie. Religie s¡ jak ró»ne mapy, których drogi wiod¡ do zbiorowego 38 Mapy dobra spoªecze«stwa. Niektóre mapy prowadz¡ ludzi przez trudny teren. Inne pokazuj¡ ªatwiejsze ±cie»ki. Niektórym osobom podró»uj¡cym ka»d¡ tras¡ zostanie przypisane zadanie obrony i interpretacji map. B¦d¦ oni uczy¢ mªodych szacunku do nich i podejrzliwo±ci w stosunku do innych map. W porz¡dku, powiedziaªem, ale kto wªa±ciwie stworzyª te mapy? Mapy zostaªy stworzone przez ludzi, którzy poszli pierwsi i nie zgin¦li. Mapy które przetrwaj¡ to te, które dziaªaj¡, powiedziaª. Na reszcie pokazaª mi cel, który mogªem zaatakowa¢. Twierdzisz, »e wszystkie religie dziaªaj¡? Co z lud¹mi, którzy zgin¦li w wojnach religijnych? Nie mo»esz ocenia¢ warto±ci czego± patrz¡c jedynie na koszty. W wielu krajach wi¦cej ludzi zgin¦ªo z powodu bª¦dów lekarzy ni» wojen religijnych ale nikt nie twierdzi, »e szpitale s¡ zªe. Ludzie religijni s¡ szcz¦±liwsi, »yj¡ dªu»ej, maj¡ mniej wypadków i nie wpadaj¡ w kªopoty w porównaniu z niereligijnymi lud¹mi. Z punktu widzenia spoªecze«stwa religia dziaªa. Generator zªudze« W momencie kiedy czas mojego lunchu przeszedª w popoªudnie technicznie rzecz bior¡c porzuciªem prac¦. Nie przejmowaªem si¦ tym. Czas sp¦dzony z tym starcem byª tego wart. Nie zgadzaªem si¦ ze wszystkim co mówiª ale mój umysª nie byª tak o»ywiony od czasu kiedy byªem dzieckiem. Czuªem si¦ jakbym obudziª si¦ na innej planecie, na której wszystko wygl¡daªo podobnie ale wszystkie reguªy byªy inne. Byª zagadk¡ ale zd¡»yªem si¦ ju» przyzwyczai¢ do jego pojawiaj¡cych si¦ z znik¡d pyta«. Czy kto± radziª ci kiedy± »eby± `byª sob¡' ? Powiedziaªem, »e sªyszaªem to wiele razy. Co to znaczy `by¢ sob¡' ? spytaª. Je±li znaczy to `robi¢ to co uwa»asz, »e nale»y robi¢' to ju» to robisz. Je±li znaczy to `dziaªa¢ tak jakby± byª wolny od wpªywu spoªecze«stwa' to najgorsza rada na ±wiecie; pewnie przestaªby± si¦ k¡pa¢ i nosi¢ ubrania. Rada »eby `by¢ sob¡' to oczy40 Generator zªudze« wisty bezsens. Ale nasze mózgi przyjmuj¡ te bzdury jako m¡dro±¢ poniewa» wygodniej jest wierzy¢, »e mamy plan »ycia ni» »e nie mamy poj¦cia jak si¦ zachowywa¢. Brzmi to jakby nasze mózgi byªy zaprojektowane do oszukiwania nas, powiedziaªem. W jednym naparstku rzeczywisto±ci jest wi¦cej informacji ni» mogªaby zrozumie¢ galaktyka ludzkich mózgów. Rozumienie ±wiata i ±rodowiska jest poza mo»liwo±ciami ludzkiego mózgu wi¦c mózg rekompensuje to tworz¡c uproszczone zªudzenie, które dziaªa jako zast¦pstwo rozumienia. Kiedy zªudzenia dobrze dziaªaj¡ i czªowiek, który im ulega przetrwa, zªudzenia te przekazywane s¡ nast¦pnym pokoleniom. Ludzki mózg to generator zªudze«. Zªudzenia zasilane s¡ arogancj¡ - my±l¡, »e czªowiek jest p¦pkiem ±wiata, »e tylko on obdarzony jest magicznymi wªa±ciwo±ciami duszy, moralno±ci, wolnej woli i miªo±ci. Przyjmujemy, »e wszechmocny Bóg interesuje si¦ wyj¡tkowo naszym rozwojem i nasz¡ dziaªalno±ci¡ a caªa reszta stworzenia jest tylko naszym placem zabaw. Wierzymy, »e Bóg - poniewa» my±li tak samo jak my - musi bardziej interesowa¢ si¦ naszymi »yciami ni» skaªami, drzewami, ro±linami i zwierz¦tami. Nie wydaje mi si¦, »eby skaªy byªy bardzo interesuj¡ce dla Boga, powiedziaªem. Le»¡ tylko na ziemi i eroduj¡. My±lisz tak bo nie jeste± w stanie dostrzec burzy aktywno±ci na poziomie molekularnym skaª albo poziom ni- Generator zªudze« »ej i tak dalej. I jeste± ograniczony do twojego doznawania czasu. Gdyby± przygl¡daª si¦ skale przez caªe twoje »ycie caªy czas wygl¡daªaby tak samo. Ale gdyby± byª Bogiem i mógªby± obserwowa¢ skaª¦ przez pi¦tna±cie miliardów lat, tak jakby min¦ªa zaledwie sekunda, skaªa szalaªaby aktywno±ci¡. Kurczyªaby si¦, rosªa i wymieniaªa materi¦ ze ±rodowiskiem. Jej cz¡stki przemierzaªby wszech±wiat i stawaªby si¦ cz¦±ci¡ rzeczy, których nie mo»emy sobie nawet wyobrazi¢. Dla odmiany, dziwny zbiór cz¡stek tworz¡cych czªowieka trwaªby w tym uªo»eniu krócej ni» trwa mrugni¦cie wszech±wiata. To przez nasz¡ arogancj¦ widzimy szczególn¡ warto±¢ w tej tymczasowej kolekcji molekuª. Dlaczego dostrzegamy wi¦ksz¡ duchow¡ warto±¢ w sumie cz¦±ci naszego ciaªa ni» w ka»dej osobnej komórce? Dlaczego nie urz¡dzamy pogrzebu kiedy umiera komórka skóry? To byªoby niepraktyczne, powiedziaªem. Nie byªem pewien czy nie byªo to pytanie retoryczne ale chciaªem pokaza¢, »e sªucham. Dokªadnie, zgodziª si¦. Praktyczno±¢ rz¡dzi naszym postrzeganiem. eby przetrwa¢ nasze maªe mózgi musz¡ powstrzymywa¢ nawaªnic¦ informacji która nas przera»a i przytªacza. Nasze postrzeganie jest niezwykle elastyczne, przeksztaªca nasz ±wiatopogl¡d automatycznie i stale dopóki nie znajdziemy bezpiecznej przystani w naszych wygodnych zªudzeniach. Generator zªudze« Dla Boga, nie uwi¦zionego w granicach ludzkiej praktyczno±ci ka»da najmniejsza cz¦±¢ twojego ciaªa zawieraªaby w sobie tyle samo akcji i byªaby tak samo znacz¡ca jak cz¡stka ka»dej skaªy, drzewa czy robaka. A suma cz¦±ci tworz¡cych twoj¡ osobowo±¢ i »ycie, które s¡ dla nas takie wyj¡tkowe i niezwykªe nie wydawaªyby si¦ ani wyj¡tkowe ani niezwykªe dla wszechmocnej istoty. To absurd deniowa¢ Boga jako wszechmocnego a pó¹niej obarcza¢ go naszym krótkowzrocznym pogl¡dem na wa»no±¢ istot ludzkich. Co mo»e by¢ ciekawe lub wa»ne dla Boga, który wie wszystko, mo»e stworzy¢ wszystko, mo»e wszystko zniszczy¢. Koncepcja `wa»no±ci' zostaªa stworzona przez ludzi z potrzeby podejmowania decyzji i przetrwania. Wszechmocna istota nie musi niczego szeregowa¢. Dla Boga, nic we wszech±wiecie nie byªoby bardziej interesuj¡ce, bardziej warto±ciowe, bardziej przydatne, straszniejsze lub wa»niejsze od niczego innego. Nadal my±l¦, »e ludzie s¡ wa»niejsi dla Boga ni» zwierz¦ta, ro±liny czy ziemia. My±l¦, »e to oczywiste, kªuciem si¦. Co jest wa»niejsze dla samochodu, kierownica czy silnik? spytaª. Silnik jest wa»niejszy bo bez silnika nie ma po co kierowa¢, wywnioskowaªem. Ale dopóki nie masz silnika i kierownicy samochód jest bezu»yteczny, czy» nie? spytaª. Generator zªudze« No tak. Chyba tak, przyznaªem. Kierownica i silnik s¡ tak samo wa»ne. To ludzki odruch - w takiej samej cz¦±ci skªadaj¡cy si¦ z arogancji co z odruchu - wierzy¢, »e mo»emy uszeregowa¢ wszystko w ±rodowisku. Wa»no±¢ nie jest wrodzon¡ cech¡ wszech±wiata. Istnieje tylko w naszych wypeªnionych zªudzeniami umysªach. Zapewniam ci¦, »e ludzie pod »adnym wzgl¦dem nie s¡ wa»niejsi od skaª, kierownic czy silników. Reinkarnacja, UFO i Bóg Nie wiedziaªem ile z opinii starca bra¢ za co± pozytywnego. Wszystko o czym mówiª miaªo w sobie jak¡± logik¦ ale ma j¡ te» wiele bezsensownych rzeczy. Zdecydowaªem, »e najlepiej b¦dzie po prostu sªucha¢. Cokolwiek si¦ ze mn¡ dziaªo przynajmniej byªo czym± nowym. Lubiªem nowe do±wiadczenia. Zacz¡ª ponownie. Je±li chcesz zrozumie¢ UFO, reinkarnacj¦ i Boga nie badaj UFO, reinkarnacji i Boga. Badaj ludzi. Twierdzisz, »e »adne z tych zjawisk nie jest prawdziwe? Obra»aªa mnie jego pewno±¢, ignoruj¡ca tysi¡ce ±wiadków ka»dego z tych zjawisk. 45 Reinkarnacja, UFO i Bóg Nie, powiedziaª, twierdz¦, »e UFO, reinkarnacja i Bóg s¡ sobie równe pod wzgl¦dem ich realno±ci. S¡ tak samo realne czy tak samo kcyjne? Twoje pytanie ujawnia binarne podej±cie do ±wiata, w którym wszystko musi by¢ albo realne albo kcyjne. Ró»nica le»y w twoim postrzeganiu, nie we wszech±wiecie. Twoja niezdolno±¢ do postrzegania innych mo»liwo±ci i brak sªownictwa s¡ ograniczeniami twojego mózgu, nie wszech±wiata. Musi by¢ jaka± ró»nica pomi¦dzy rzeczywistymi i kcyjnymi zjawiskami, odpowiedziaªem. Moja ci¦»arówka jest rzeczywista. Króliczek Wielkanocny jest kcyjny. S¡ ró»ne. Kiedy tutaj siedzisz twoja ci¦»arówka istnieje dla ciebie tylko w twojej wyobra¹ni, w pewnym miejscu twojego umysªu. Króliczek Wielkanocny »yje w tym samym miejscu. S¡ takie same. Tak, ale mog¦ wyj±¢ i odjecha¢ moj¡ ci¦»arówka. Nie mog¦ pogªaska¢ Króliczka Wielkanocnego. Czy deszcz, który padaª dzisiaj rano byª prawdziwy? Oczywi±cie. Ale nie mo»esz go teraz zobaczy¢ ani dotkn¡¢, prawda? Nie. Tak jak Króliczek Wielkanocny, przeszªo±¢ istnieje tylko w twoim umy±le, powiedziaª. Tak samo przyszªo±¢ istnieje tylko w twoim umy±le poniewa» jeszcze si¦ nie wydarzyªa. Reinkarnacja, UFO i Bóg Ale mog¦ znale¹¢ dowody przeszªo±ci. Mog¦ sprawdzi¢ u meteorologów i potwierdzi¢ to, »e rano padaª deszcz. A kiedy zdob¦dziesz t¡ informacj¦ ona te» natychmiast stanie si¦ przeszªo±ci¡. W efekcie b¦dziesz u»ywaª przeszªo±ci, która nie istnieje, »eby potwierdzi¢ co± innego z przeszªo±ci. I nawet je±li powtórzysz to tysi¡c razy z tysi¡cem innych dowodów, razem i tak b¦d¡ one niczym wi¦cej jak tylko wra»eniem przeszªo±ci podtrzymuj¡cym inne wra»enie przeszªo±ci. To tylko gimnastyka umysªowa. Grasz sªowami, powiedziaªem. Szaleniec uwa»a, »e jego ±wiat jest spójny. Je±li wierzy, »e rz¡d próbuje go zabi¢ zobaczy mnóstwo dowodów potwierdzaj¡cych jego podejrzenia w tak zwanym prawdziwym ±wiecie. B¦dzie si¦ myliª ale jego dowody nie b¦d¡ ani lepsze ani gorsze od twoich dowodów na to, »e rano padaª deszcz. Oboje b¦dziecie przeksztaªca¢ dowód tera¹niejszo±ci na wra»enia gromadzone w waszych umysªach i obaj b¦dziecie pewni, »e wasze dowody s¡ niepodwa»alne. Twój umysª b¦dzie formowaª fakty i ksztaªtowaª poszlaki dopóki wszystko nie b¦dzie do siebie pasowa¢. Mo»e tak by¢ z szale«cami ale nie z normalnymi lud¹mi. Psychologowie dowiedli, »e zwykli ludzie zmieniaj¡ swoje wspomnienia tak »eby pasowaªy do ich spostrze»e«. W taki sposób dziaªaj¡ wszystkie normalne mózgi w zwykªych okoliczno±ciach. Reinkarnacja, UFO i Bóg Nie wiedziaªem tego. Teraz wiesz, odpowiedziaª. Motywacja Boga Gdyby± byª Bogiem, powiedziaª, czego by± chciaª? Nie wiem. Ledwie wiem czego ja chc¦ a co dopiero Bóg. Wyobra¹ sobie, »e jeste± wszechmocny. Mo»esz zrobi¢ cokolwiek, stworzy¢ cokolwiek, by¢ czymkolwiek. Kiedy tylko zdecydujesz, »e czego± chcesz to co± staje si¦ rzeczywisto±ci¡. Czekaªem wiedz¡c, »e jest co± wi¦cej. Kontynuowaª. Czy ma jakikolwiek sens my±lenie, »e Bóg chce czegokolwiek? Bóg niemiaªby emocji, strachu, pragnie«, ciekawo±ci, gªodu. To s¡ ludzkie ograniczenia, nie co± czego mo»na by doszukiwa¢ si¦ u wszechmocnego Boga. Co wi¦c motywowaªoby Boga? Mo»e wyzwanie, intelektualna stymulacja tworzenia, zaproponowaªem. 49 Motywacja Boga Bycie wszechmocnym oznacza, »e nic nie jest wyzwaniem. I co mogªoby stymulowa¢ umysª kogo± kto wie wszystko? To brzmi jakby bycie Bogiem byªo nudne. Ale pewnie powiesz, »e nuda jest ludzkim uczuciem. Wszystko co motywuje »yj¡ce stworzenia opiera si¦ na jakiej± sªabo±ci lub skazie. Gªód motywuje zwierz¦ta. Porz¡dnie motywuje zwierz¦ta. Strach i ból motywuje zwierz¦ta. Bóg nie posiadaªby »adnego z tych impulsów. Ludzi nap¦dzaj¡ wszystkie nasze zwierz¦ce pasje oraz wznio±lej brzmi¡ce rzeczy jak samorealizacja, kreatywno±¢, wolno±¢ czy miªo±¢. Ale Bóg nie przejmowaªby si¦ »adn¡ z tych rzeczy albo gdyby si¦ przejmowaª od razu miaªby je w nieograniczonych ilo±ciach. Nic z tego nie byªoby motywacj¡. Wi¦c co motywuje Boga? spytaªem. Masz odpowied¹ na to pytanie czy po prostu si¦ ze mn¡ dra»nisz. Do gªowy przychodzi mi tylko jedno wyzwanie dla wszechmocnej istoty - wyzwanie zniszczenia samej siebie. My±lisz, »e Bóg chciaªby popeªni¢ samobójstwo? spytaªem. Nie mówi¦, »e chce czegokolwiek. Mówi¦, »e to jedyne wyzwanie. My±l¦, »e Bóg wolaªby istnie¢ ni» nie istnie¢. Tak my±li czªowiek, nie Bóg. Boisz si¦ ±mierci wi¦c zakªadasz, »e Bóg podzielaªby twoje preferencje. Ale Bóg nie miaªby obaw. Istnienie byªoby wyborem. I nie byªoby bólu ±mierci poczucia winy, »alu czy straty. To s¡ ludzkie uczu- Motywacja Boga cia, nie Boskie. Bóg mógªby po prostu wybra¢ zako«czenie istnienia. W twoim rozumowaniu jest logiczna sprzeczno±¢, powiedziaªem. Je±li Bóg zna przyszªo±¢ to wie czy zdecyduje zako«czy¢ swoje istnienie i wie czy mu si¦ to uda wi¦c tu te» nie ma wyzwania. Twoje rozumowanie si¦ wyostrza, powiedziaª. Tak, w normalnych warunkach znaªby swoj¡ przyszªo±¢. Ale czy jego wszechmoc obejmuje wiedz¦ o tym co stanie si¦ kiedy j¡ straci czy te» wiedza ta sko«czy si¦ na tym momencie? To brzmi jak pytanie, na które nie da si¦ odpowiedzie¢. My±l¦, »e traªe± w ±lepy zauªek, powiedziaªem. By¢ mo»e. Ale rozwa» to. Bóg, który znaªby odpowied¹ na to pytanie faktycznie wiedziaªby wszystko i miaª wszystko. Z tego powodu nie miaªby motywacji do robienia lub tworzenia czegokolwiek. Nie byªoby powodu do jakiegokolwiek dziaªania. Ale Bóg, którego dr¦czy jedno pytanie - co stanie si¦ kiedy przestan¦ istnie¢? - mógªby mie¢ motywacj¦ do znalezienia odpowiedzi aby dopeªni¢ swoj¡ wiedz¦. I nie boj¡c si¦ zako«czy¢ swojej egzystencji ani nie maj¡c »adnego powodu aby j¡ kontynuowa¢, mógªby spróbowa¢ j¡ znale¹¢. Sk¡d mieliby±my wiedzie¢, która wersja jest prawdziwa? Znamy odpowied¹. Jest ni¡ nasze istnienie. Fakt, »e istniejemy jest dowodem na to, »e Bóg ma jak¡± motywacj¦ do dziaªania. A poniewa» tylko wyzwanie samo unicestwie- Motywacja Boga nia mogªoby zainteresowa¢ wszechmocnego Boga, mo»na wywnioskowa¢, »e... Przerwaªem starcowi w poªowie zdania i wstaªem z fotela. Poczuªem jakby impuls energii przebiegª przez mój kr¦gosªup, ±ciskaj¡c moje pªuca, elektryzuj¡c skór¦, je»¡c wªosy na moim karku. Przysun¡ªem si¦ do kominka nie b¦d¡c w stanie przyj¡¢ jego ciepªa. Czy mówisz to co wydaje mi si¦, »e mówisz? Mój mózg przyjmowaª zbyt wiele wiedzy. Przepeªniª si¦ i musiaªem jako± zrzuci¢ z siebie nadmiar. Starzec spojrzaª w pustk¦ i powiedziaª, Jeste±my szcz¡tkami Boga. Szcz¡tki Boga Twierdzisz, »e Bóg rozerwaª si¦ na strz¦py a my jeste±my tym co pozostaªo? spytaªem. Nie zupeªnie, odpowiedziaª. Wi¦c co? Szcz¡tki skªadaj¡ si¦ z dwóch rzeczy. Pierwsza to najmniejsze elementy materii, wiele poziomów poni»ej najmniejszych rzeczy jakie mog¡ zidentykowa¢ naukowcy. Mniejsze ni» kwarki? Nie wiem co to kwark ale wydaje mi si¦, »e jest maªy. Wszystko skªada si¦ z czego± innego. A to co± skªada si¦ z jeszcze czego± innego. Przez nast¦pne sto lat naukowcy odkryj¡ warstwa po warstwie cegieªki, z których ka»da b¦dzie mniejsza od poprzedniej. Przy ka»dej warstwie ró»nice pomi¦dzy ró»nymi typami materii b¦d¡ coraz mniejsze. Na najni»szym poziomie wszystko jest dokªadnie takie same. Materia jest jednorodna. To s¡ szcz¡tki Boga. 53 Szcz¡tki Boga Co jest drugim skªadnikiem szcz¡tków? spytaªem. Prawdopodobie«stwo. Wi¦c twierdzisz, »e Bóg - wszechmog¡ca istota ze ±wiadomo±ci¡ rozci¡gaj¡c¡ si¦ na wszystkie rzeczy, przez wsze czasy - skªada si¦ z niczego wi¦cej jak tylko pyªu i prawdopodobie«stwa? Nie doceniasz tego. Prawdopodobie«stwo jest niesko«czenie pot¦»n¡ siª¡. Pami¦tasz moje pierwsze pytanie o rzucie monet¡? Tak. Pytaªe± dlaczego orzeª wypada w poªowie przypadków. Prawdopodobie«stwo jest wszechmocne i wszechobecne. Oddziaªuje na wszystkie monety w ka»dym czasie i miejscu, natychmiast. Nie mo»na go zatrzyma¢ lub zmieni¢. Mo»emy doszukiwa¢ si¦ przypadkowo±ci w pojedynczym rzucie monet¡ ale wraz ze zwi¦kszaniem ilo±ci rzutów, prawdopodobie«stwo ±ci±le kontroluje wynik. I prawdopodobie«stwo nie ogranicza si¦ do monet, ko±ci i automatów do gier. Prawdopodobie«stwo jest przewodni¡ siª¡ wszystkiego we wszech±wiecie, »ywego i nieo»ywionego, bliskiego i odlegªego, du»ego i maªego, teraz i zawsze. Jest szcz¡tkami Boga, wymamrotaªem obracaj¡c t¡ my±l jednocze±nie w moich ustach i mojej gªowie »eby sprawdzi¢ czy to pomo»e. To byªa fascynuj¡ca koncepcja ale zbyt dziwna »eby poj¡¢ j¡ od razu. Powiedziaªe± wcze±niej, »e Szcz¡tki Boga nie wierzysz w Boga. Teraz mówisz, »e wierzysz. Jak to jest? Odrzucam twoj¡ skomplikowan¡ denicj¦ Boga - t¡ wedªug której ma pragnienia, potrzeby i emocje jak ludzka istota posiadaj¡c jednocze±nie nieograniczon¡ moc. I odrzucam twoje skomplikowane poj¦cie staªej rzeczywisto±ci, któr¡ ludzki umysª mo»e - dzi¦ki niezwykªego szcz¦±ciu ogarn¡¢. Nie odrzucasz idei niezmiennej rzeczywisto±ci, zaprzeczyªem. Twierdzisz, »e wszech±wiat skªada si¦ ze szcz¡tków Boga. To jest staªa rzeczywisto±¢. Nasz j¦zyk i nasze umysªy s¡ zbyt ograniczone »eby poradzi¢ sobie z czymkolwiek poza staª¡ rzeczywisto±ci¡, niezale»nie od tego czy ona istnieje czy nie. Najlepszym wyj±ciem jest uaktualnianie naszych zªudze« tak aby pasowaªy do naszych czasów. yjemy w coraz bardziej ±wiadomym, opartym na nauce spoªecze«stwie. Religijne metafory przeszªo±ci nie s¡ zadowalaj¡ce. Nauka redukuje je z ka»dej strony. Ludzko±¢ potrzebuje metafory, która umo»liwi Bogu i nauce wspóªistnienie, przynajmniej w naszych umysªach, przez nast¦pny tysi¡c lat. Je±li twój Bóg jest tylko metafor¡ dlaczego si¦ nim przejmujesz? Powinien by¢ nieistotny, powiedziaªem. Poniewa» wszystko co postrzegasz jest metafor¡ czego±, czego twój mózg nie jest w stanie w peªni poj¡¢. Bóg jest tak prawdziwy jak ubrania które nosisz i fotel w któ- Szcz¡tki Boga rym siedzisz. Wszystkie te rzeczy s¡ metaforami czego± czego nigdy nie zrozumiesz. To niedorzeczne. Je±li wszystko co postrzegamy jest tylko zªudzeniem, metafor¡, to jak mo»emy cokolwiek zrobi¢? Wyobra¹ sobie, »e wychowano ci¦ tak »eby± wierzyª, »e marchewki to ziemniaki a ziemniaki to marchewki. I wyobra¹ sobie, »e »yjesz w ±wiecie gdzie wszyscy znaj¡ prawd¦ o tych warzywach z wyj¡tkiem ciebie. Kiedy wydawaªo ci si¦, »e jesz ziemniaka jadªe± marchew i odwrotnie. Zakªadaj¡c, »e mimo wszystko miaªe± dobrze zbilansowan¡ diet¦ twoje zªudzenie na temat marchewek nie wpªyn¦ªoby w »aden sposób na twoje »ycie z wyj¡tkiem ci¡gªego sprzeczania si¦ z innymi na temat prawdziwej natury marchewek i ziemniaków. Teraz zaªó», »e wszyscy si¦ mylili i zarówno marchew jak i ziemniaki byªy zupeªnie czym± innym. Powiedzmy, »e byªy jabªkami i burakami. Czy miaªoby to jakie± znaczenie? Zgubiªem si¦. Wi¦c Bóg jest ziemniakiem? za»artowaªem. Czy rozumiesz prawdziw¡ natur¦ twojego po»ywienia czy nie i tak musisz je±¢. A w moim przykªadzie to czy odró»niasz marchew od ziemniaków ma maªe znaczenie. Mo»emy dziaªa¢ jedynie na podstawie naszych spostrze»e«, nie wa»ne jak bª¦dnie. Najlepsze co mo»emy zrobi¢ to okresowo dostosowywa¢ nasze spostrze»enia - nasze zªu- Szcz¡tki Boga dzenia je±li wolisz - tak aby byªy zgodne z nasz¡ logik¡ i zdrowym rozs¡dkiem. wiadomo±¢ Boga Co sprawia, »e rzeczy robi¡ to co robi¡? spytaª. Co sprawia, »e pies szczeka, kot miauczy, ro±liny rosn¡? Do dzi± powiedziaªbym, »e ewolucja sprawia, »e wszystko robi to co robi. Teraz nie wiem co my±le¢. Ewolucja nie jest przyczyn¡ niczego; to obserwacja, sposób na umieszczanie zjawisk w odpowiednich kategoriach. Ewolucja nie mówi nic o przyczynach. Jak dla mnie ewolucja wygl¡da na przyczyn¦, kªóciªem si¦. Gdyby nie ewolucja byªbym jednokomórkowym organizmem na dnie jakiego± bagna. Ale co sprawia, »e ewolucja zachodzi? spytaª. Sk¡d wzi¦ªa si¦ caªa ta energia i w jaki sposób tak si¦ zorganizowaªa? To byªo dobre pytanie. Zawsze zastanawiaªem si¦ jak zbiór cz¡stek lataj¡cych po wszech±wiecie mo»e stworzy¢ co± takiego jak zebra. Wydaje mi si¦, »e z upªywem czasu 58 wiadomo±¢ Boga wszech±wiat powinien stawa¢ si¦ coraz bardziej pokr¦cony i przypadkowy, nie zorganizowany wystarczaj¡co »eby tworzy¢ zebry, lasery i czekoladowe ciasteczka. Czy je±li wªo»ysz banana do pudeªka i b¦dziesz nim potrz¡saª przez biliard lat to atomy zªo»¡ si¦ w telewizor albo wiewiórk¦? Wydaje mi si¦, »e to mo»liwe je±li masz odpowiedni¡ ilo±¢ pudeªek i bananów ale ci¦»ko mi to zrozumie¢. A czy masz problemy ze zrozumieniem tego, »e z ludzkiego embrionu mo»e wyrosn¡¢ jedynie czªowiek a nie jabªo« lub goª¡b? spytaª. To rozumiem. Ludzie maj¡ inne DNA ni» jabªonie i goª¦bie. Ale w moim przykªadzie z bananem i pudeªkiem nie ma »adnych planów mówi¡cych molekuªom jak maj¡ sta¢ si¦ czym± innym. Je±li cz¡steczki banana uªo»¡ si¦ w latark¦ albo futrzan¡ czapk¦ to przykªad niesamowitego szcz¦±cia, nie planu. Wierzysz, »e DNA jest czym± zupeªnie innym ni» szcz¦±cie? S¡ przeciwie«stwami, powiedziaªem. DNA jest jak konkretny plan. Prawdopodobie«stwo oznacza, »e wszystko mo»e si¦ zdarzy¢. Starzec spojrzaª na mnie w sposób mówi¡cy, »e niedªugo zw¡tpi¦ w to co wªa±nie powiedziaªem. Nie zawiódª. Jak zawsze zacz¡ª od pytania. Gdyby wszech±wiat miaª zacz¡¢ si¦ od pocz¡tku i wszystkie warunki, które doprowadziªy do powstania »ycia miaªy wiadomo±¢ Boga wyst¡pi¢ ponownie to czy »ycie znowu by si¦ zrodziªo? Oczywi±cie, powiedziaªem znów czuj¡c si¦ pewnie. Gdyby wszystko co spowodowaªo powstanie »ycia za pierwszym razem zdarzyªo si¦ jeszcze raz wynik powinien by¢ ten sam. Nie rozumiem do czego zmierzasz. Przewi«my nasz wymy±lony wszech±wiat pi¦tna±cie miliardów lat wstecz, do czasu na dªugo przed powstaniem »ycia. Gdyby pocz¡tki tego wszech±wiata byªy takie same jak naszego to czy rozwin¡ª by si¦ on w ±wiat dokªadnie taki sam jak ten, w którym teraz »yjemy, z ta rozmow¡ wª¡cznie? Tak my±l¦. Je±li na pocz¡tku jest taki sam i po drodze nic go nie zmienia powinien okaza¢ si¦ taki sam. Moja pewno±¢ siebie znowu gdzie± ulatywaªa. To prawda. Nasze istnienie zostaªo wpisane we wszech±wiat od pocz¡tku i zagwarantowane dzi¦ki siªom prawdopodobie«stwa. Czas i miejsce naszego istnienia byªy elastyczne ale wynik byª pewien bo wcze±niej czy pó¹niej »ycie by powstaªo. Siedzieliby±my w tych fotelach lub w takich jak te i prowadziliby±my t¡ rozmow¦. Wierzysz, »e DNA i prawdopodobie«stwo to przeciwie«stwa. DNA dziaªa na krótsz¡ met¦ ni» prawdopodobie«stwo ale na dªu»sz¡ - na o wiele dªu»sz¡ met¦ - prawdopodobie«stwo ma tak samo staªe i pewne wyniki. Prawdopodobie«stwo sprawia, »e szanse przy rzucie monet¡ s¡ dokªadnie takie same, zakªadaj¡c, »e b¦dziesz rzucaª w niesko«czono±¢. W taki sam sposób wiadomo±¢ Boga prawdopodobie«stwo zmusza nas »eby±my istnieli dokªadnie tacy jacy istniejemy. Tylko czas nie byª pewny. Musz¦ o tym pomy±le¢. Brzmi logiczne ale jest dziwne, powiedziaªem. Pomy±l o tym, kontynuowaª. Kiedy rozmawiamy, in»ynierowie buduj¡ Internet »eby poª¡czy¢ ka»d¡ cz¦±¢ ±wiata ze sob¡, podobnie jak pªód rozwija centralny ukªad nerwowy. Praktycznie nikt nie podwa»a potrzeby stworzenia Internetu. Wydaje si¦, »e ludzie rodz¡ si¦ z instynktem tworzenia go. Instynktem bobrów jest budowanie tam; instynktem ludzi jest budowanie systemów komunikacji. Nie wydaje mi si¦, »e to instynkt zmusza nas do budowania Internetu. My±l¦, »e ludzie próbuj¡ na nim zarobi¢. To po prostu kapitalizm, odpowiedziaªem. Kapitalizm jest tylko jego cz¦±ci¡, zripostowaª. W latach dziewi¦¢dziesi¡tych inwestorzy rzucali pieni¦dzmi w ka»d¡ internetow¡ rm¦, która o to poprosiªa. Ekonomia wyleciaªa za okno. Racjonalno±¢ nie mo»e wyja±ni¢ naszej Internetowej obsesji. Potrzeba budowania Internetu pochodzi z czego± wewn¡trz nas, czego± zaprogramowanego, czego± czemu nie mo»emy si¦ oprze¢. Miaª racj¦, »e Internet jest czym± nieracjonalnym. Nie wygraªbym tej dyskusji i nie byª to odpowiedni moment na wtr¡canie si¦. Miaª du»o wi¦cej do powiedzenia. Ludzko±¢ tworzy co± w rodzaju ±wiatowego wzroku przy pomocy milionów kamer na satelitach, monitorach wiadomo±¢ Boga i rogach ulic podª¡czonych do Internetu. W czasie twojego »ycia mo»liwe b¦dzie zobaczenia prawie wszystkiego na planecie z ka»dego komputera. A inteligencja spoªecze«stwa ª¡czy si¦ poprzez internet tworz¡c w efekcie globalny umysª, który mo»e zrobi¢ o wiele wi¦cej ni» umysª indywidualny. W ko«cu wszystko co wie jedna osoba b¦dzie dost¦pne wszystkim. Decyzja b¦dzie mogªa zosta¢ podj¦ta przez zbiorowy umysª i natychmiast zakomunikowana do ciaªa spoªecze«stwa. W odlegªej przyszªo±ci ludzie naucz¡ si¦ kontrolowa¢ pogod¦, manipulowa¢ DNA i budowa¢ nowe ±wiaty z czystej materii. Nie ma »adnego logicznego ograniczenia dla naszej zbiorowej mocy. Za miliard lat, gdyby przybysz z innego wymiaru obserwowaª ludzko±¢, mógªby dostrzec jedn¡ du»¡ istot¦ ze ±wiadomo±ci¡ i celem, a nie zbiór wzgl¦dnie nieinteresuj¡cych indywiduów. Twierdzisz, »e ewoluujemy w Boga? Mówi¦, »e jeste±my cegieªkami Boga we wczesnym stadium monta»u. Wydaje mi si¦, »e wiedziaªbym gdybym byª cz¦±ci¡ wszechmocnej istoty, powiedziaªem. Wiedziaªby±? Komórki twojej skóry s¡ ±wiadome tego, »e s¡ cz¦±ci¡ ludzkiej istoty. Komórki skóry nie mog¡ posiada¢ takiej wiedzy. Mog¡ robi¢ jedynie to co robi¡ i nic wi¦cej. Podobnie, gdyby±my my ludzie - i wszystkie ro±liny, wiadomo±¢ Boga zwierz¦ta, pyª i skaªy - byli cz¦±ciami Boga, czy mogliby±my o tym wiedzie¢. Wi¦c twierdzisz, »e Bóg rozerwaª si¦ na kawaªki - to chyba byª wielki wybuch - a teraz skªada si¦ z powrotem? spytaªem. On poznaje pytanie na jego jedyne pytanie. Czy Bóg posiada ju» ±wiadomo±¢? Czy wie, »e skªada samego siebie? Wie. Inaczej nie mógªby± zada¢ tego pytania, a ja niemiaªbym odpowiedzi. Fizyka Boskiego pyªu Je±li wszech±wiat jest niczym wi¦cej jak tylko pyªem i prawdopodobie«stwem jak cokolwiek mo»e si¦ wydarza¢? spytaªem. Jak wyja±nisz grawitacj¦ i ruch? Dlaczego wszystko jest dokªadnie tam gdzie jest? Mog¦ odpowiedzie¢ na te pytania odpowiadaj¡c najpierw na inne pytania, powiedziaª. Ok. Cokolwiek zadziaªa. Nauka opiera si¦ na zaªo»eniach. Naukowcy zakªadaj¡, »e elektryczno±¢ b¦dzie zachowywa¢ si¦ jutro tak samo jak dzisiaj. Zakªadaj¡, »e prawa zyki, które dziaªaj¡ na Ziemi b¦d¡ dziaªaªy tak»e na innych planetach. Zazwyczaj te zaªo»enia sprawdzaj¡ si¦ albo s¡ na tyle dobre, »e s¡ przydatne. Ale czasami zaªo»enia prowadz¡ nas zª¡ drog¡. Na przykªad zakªadamy, »e czas jest ci¡gªy - to znaczy, »e pomi¦dzy ka»dymi dwoma chwilami czasu, nie wa»ne jak 64 Fizyka Boskiego pyªu krótkimi, jest wi¦cej czasu. Ale je±li to prawda to minuta trwaªaby wiecznie bo zawieraªaby niesko«czenie wiele mniejszych kawaªków czasu, a niesko«czenie wiele oznacza, »e nigdy by si¦ nie sko«czyªy. To stara sztuczka my±lowa, uczyªem si¦ o tym w szkole, powiedziaªem. Nazywa si¦ chyba paradoksem Zenona, od jakiego± starego Greka, który pierwszy j¡ wymy±liª. I co jest rozwi¡zaniem? spytaª. Rozwi¡zaniem jest to, »e ka»dy z maªych kawaªków czasu jest niesko«czenie maªy wi¦c matematyka dziaªa. Mo»esz mie¢ ci¡gªy czas bez minuty trwaj¡cej wiecznie. Tak, matematyka dziaªa. A minuty nie trwaj¡ wiecznie wi¦c zakªadamy, »e paradoks Zenona wcale nie jest paradoksem. Niestety rozwi¡zanie jest zªe. Niesko«czono±¢ jest przydatnym narz¦dziem w matematyce ale jest tylko koncepcj¡. Nie jest cech¡ naszej zycznej rzeczywisto±ci. My±laªem, »e wszech±wiat jest niesko«czenie du»y, odpowiedziaªem. Wi¦kszo±¢ naukowców zgadza si¦ co do tego, »e wszech±wiat jest du»y ale sko«czony. To nie ma sensu. Co je±li polec¦ rakiet¡ na kraniec wszech±wiata i b¦d¦ leciaª dalej. Czy nie b¦d¦ mógª lecie¢ wiecznie? Gdzie b¦d¦ je»eli nie we wszech±wiecie? Zawsze jestem we wszech±wiecie z denicji. Wi¦c kiedy twoja rakieto wylatuje poza aktualn¡ granic¦, granica porusza si¦ razem z tob¡. Stajesz si¦ kraw¦dzi¡ w tym kie- Fizyka Boskiego pyªu runku. Ale wszech±wiat ma caªy czas konkretny rozmiar, nie jest niesko«czony Ok, sam wszech±wiat mo»e by¢ sko«czony ale wszystko to co go otacza, nico±¢, jest niesko«czona, tak? spytaªem. To bez sensu mówi¢, »e masz niesko«czenie wiele niczego. Tak, masz racj¦. Ale wracaj¡c do tematu, powiedziaªem. Jak wyja±nisz paradoks Zenona? Wyobra¹ sobie, »e wszystko we wszech±wiecie znika a potem pojawia si¦ ponownie. Ile czasu min¦ªo kiedy niczego nie byªo? Sk¡d mam wiedzie¢? To ty wymy±lasz przykªad. Ile? Czas w ogóle nie pªynie. Nie mo»e bo czas jest ludzk¡ koncepcj¡ tego jak rzeczy zmieniaj¡ si¦ w stosunku do innych rzeczy. Je±li wszystko we wszech±wiecie znika nie ma z czym porównywa¢ innych rzeczy, wi¦c nie ma czasu. Co je±li znika wszystko poza mn¡ i moim zegarkiem? spytaªem. Wtedy odczujesz upªyw czasu w stosunku do siebie i twojego zegarka. A kiedy reszta wszech±wiata si¦ pojawi b¦dziesz mógª sprawdzi¢ ile czasu min¦ªo wedªug twojego zegarka. Ale ludzie w pozostaªej cz¦±ci wszech±wiata nie odczuliby »adnego upªywy czasu kiedy ich nie byªo. Dla nich w jednej chwili zestarzaªe± si¦. Ich czas i twój czas nie byªyby takie same poniewa» ty do±wiadczyªe± zmiany Fizyka Boskiego pyªu a oni nie. Nie ma uniwersalnego zegara; czas jest ró»ny dla ka»dego obserwatora. W porz¡dku, chyba to rozumiem. Ale jak to odpowie na moje pytanie o grawitacji i tym co porusza przedmiotami? Widziaªe± kiedy± wykres czego± co nazywa si¦ rozkªadem prawdopodobie«stwa? spytaª. Tak. Jest na nim mnóstwo kropek. Miejsca, w których jest najwi¦cej kropek to te, w których jest najwi¦ksze prawdopodobie«stwo, powiedziaªem zadowolony, »e pami¦tam co± z lekcji statystyki. Wszech±wiat wygl¡da bardzo podobnie do wykresu prawdopodobie«stwa. Najwi¦ksze zag¦szczenia kropek to galaktyki i planety, w których siªa grawitacji jest najwi¦ksza. Ale grawitacja nie jest przyci¡gaj¡c¡ siªa. Grawitacja jest wynikiem prawdopodobie«stwa. Zgubiªe± mnie. Rzeczywisto±¢ jest pulsem, rytmem, z braku lepszego okre±lenia. Bo»y pyª znika z jednym uderzeniem i pojawia z nast¦pnym w nowym miejscu na podstawie prawdopodobie«stwa. Je±li cz¡stka Boskiego pyªu znika w pobli»u du»ej masy, powiedzmy planety, to prawdopodobie«stwo spowoduje, »e pojawi si¦ bli»ej planety przy nast¦pnym uderzeniu. Prawdopodobie«stwo jest wi¦ksze kiedy znajdujesz si¦ blisko masywnych obiektów. Albo ujmuj¡c to inaczej, masa jest zycznym wyrazem prawdopodobie«stwa. Fizyka Boskiego pyªu Chyba to rozumiem, tak jakby, powiedziaªem. Gdyby± obserwowaª Boski pyª, który byª w pobli»u Ziemi wygl¡daªby jakby byª przyci¡gany w kierunku planety. Ale nie ma ruchu w przestrzeni w takim sensie w jakim go rozumiemy. Pyª ci¡gle znika w jednym miejscu i pojawia w innym, a ka»de kolejne poªo»enie jest bli»sze Ziemi. Wol¦ aktualn¡ teori¦ grawitacji, powiedziaªem. Newton i Einstein caªkiem dobrze j¡ rozpracowali. Matematyka dziaªa z ich teoriami. Nie jestem tego taki pewien w stosunku do twojej. Normalne wzory na grawitacj¦ dziaªaj¡ dobrze z moim opisem rzeczywisto±ci, odpowiedziaª. Jedyne co zrobiªem to dodanie kolejnego poziomu rozumienia. Newton i Einstein dali nam wzory na grawitacj¦ ale »aden z nich nie odpowiedziaª na pytanie dlaczego obiekty zdaj¡ si¦ przyci¡ga¢. Einstein to wyja±niª, powiedziaªem. Rozmawiali±my o tym, pami¦tasz? Powiedziaª, »e przestrze« jest zawijana przez materi¦ wi¦c to co wygl¡da jak grawitacja jest po prostu obiektami pod¡»aj¡cymi najkrótsz¡ drog¡ w zakrzywionej przestrzeni. Starzec tylko na mnie popatrzyª. No dobra, powiedziaªem. Przyznaj¦, »e nie wiem co to znaczy. To brzmi jak bezsens. Fizyka Boskiego pyªu J¦zyk Einsteina o zagi¦tej przestrzeni i mój opis boskiego pyªu s¡ niczym wi¦cej jak tylko my±lowymi modelami. Je±li pomagaj¡ nam radzi¢ sobie w naszym ±rodowisku, s¡ przydatne. Mój opis grawitacji jest ªatwiej zrozumie¢ ni» model Einsteina. Pod tym wzgl¦dem mój jest lepszy. Zachichotaªem. Nigdy nie sªyszaªem, »eby kto± porównywaª si¦ do Einsteina. Byªem pod wra»eniem jego pewno±ci siebie ale nie byªem przekonany. Nie wyja±niªe± orbit. Jak wedªug twojej teorii ksi¦»yc mógªby obiega¢ planet¦ i nie zosta¢ przez ni¡ przyci¡gni¦ty? Twój boski pyª powracaªby do istnienia coraz bli»ej planety dopóki nie rozbiªby si¦ o jej powierzchni¦. Jeste± gotów na drugie prawo grawitacji. Zdaje si¦, »e jestem. Jest jeszcze jeden czynnik wpªywaj¡cy na pozycj¦ materii kiedy powraca ona do istnienia. Ta siªa to inercja, z braku lepszego okre±lenia. Pomimo tego, »e boski pyª jest niewyobra»alnie maªy istnieje prawdopodobie«stwo, »e pojawi si¦ w miejscu w którym istnieje inna cz¡stka pyªu. Kiedy co± takiego si¦ wydarza jedna cz¡stka musi znale¹¢ nowe miejsce i zmieni¢ swoje prawdopodobie«stwo. Dla obserwatora, gdyby kto± mógª obserwowa¢ tak drobne zdarzenia, wygl¡daªoby to jakby cz¡stki si¦ zderzyªy a potem zmieniªy kierunek ruchu i pr¦dko±¢. Nowa pr¦dko±¢ okre±la jak daleko od swojego oryginalnego miejsca cz¡stka pyªu Fizyka Boskiego pyªu pojawia si¦ z ka»dym pulsem wszech±wiata. Je±li ka»de nowe poªo»enie jest odlegªe od poprzedniego postrzegamy cz¡stk¦ jak poruszaj¡c¡ si¦ szybko. Kontynuowaª. Tak wi¦c zawsze istnieje podwójne prawdopodobie«stwo wpªywaj¡ce na cz¡stki Boskiego pyªu. Jedno prawdopodobie«stwo sprawia, »e wszystkie cz¡stki powracaj¡ do istnienia bli»ej innych cz¡stek. Drugie prawdopodobie«stwo sprawia, »e cz¡stka pojawia si¦ wzdªu» prostej linii narysowanej od jej przeszªo±ci. Caªy ruch we wszech±wiecie opiera si¦ na tych dwóch rywalizuj¡cych prawdopodobie«stwach. Ziemski ksi¦»yc na przykªad posiada pewne prawdopodobie«stwo zbli»ania si¦ do Ziemi i pewne prawdopodobie«stwo poruszania si¦ po linii prostej. Oba prawdopodobie«stwa przypadkowo znajduj¡ si¦ w stanie równowagi. Gdyby grawitacja byªa przyci¡gaj¡c¡ siªa tak jak zazwyczaj o niej my±limy wyst¦powaªo by pewnego rodzaju tarcie spowalniaj¡ce ksi¦»yc i w ko«cu ±ci¡gaj¡ce go na Ziemi¦. Ale poniewa» grawitacja jest niczym wi¦cej jak tylko prawdopodobie«stwem nie ma »adnego tarcia ani przyci¡gania. Ksi¦»yc mo»e orbitowa¢ prawie niesko«czenie dªugo poniewa» jego pozycja zdeterminowana jest przez prawdopodobie«stwo, nie przez przyci¡ganie lub odpychanie. Co je±li caªy pyª tworz¡cy ksi¦»yc nie pojawi si¦ ponownie w pobli»u jego poprzedniego poªo»enia? spytaªem. Powiedziaªe±, »e to gdzie si¦ pojawi jest tylko kwesti¡ Fizyka Boskiego pyªu prawdopodobie«stwa wi¦c czy ksi¦»yc nie mógªby nagle znikn¡¢ gdyby caªy jego pyª znikn¡ª a potem pojawiª si¦ po drugiej stronie ukªadu sªonecznego? Tak, mógªby. Ale prawdopodobie«stwo tego jest absurdalnie maªe. Problemem twojej teorii, powiedziaªem, jest to, »e materia nie znika i pojawia si¦. Naukowcy zauwa»yli by to do tej pory. Wªa±ciwie to zauwa»yli to. Materia pojawia si¦ i znika bez przerwy. Tym wªa±nie jest skok kwantowy. Pewnie sªyszaªe± to poj¦cie ale nie znaªe± jego pochodzenia. A niech mnie, powiedziaªem. Wolna wola centa Obja±nij mi woln¡ wol¦, powiedziaªem. Wyobra¹ sobie miedzianego cent, który jest dokªadnie taki sam jak zwykªy cent z wyj¡tkiem tego, »e dla potrzeb tej dyskusji ma ±wiadomo±¢. Wie, »e jest monet¡, i »e czasami nim rzucasz. I wie, »e »adna zewn¦trzna siªa nie decyduje o tym czy w pojedynczym rzucie wypadnie orzeª czy reszka. Gdyby ±wiadomo±¢ centa byªa jak ±wiadomo±¢ czªowieka to przeanalizowaªby on sytuacj¦ i doszedª do wniosku, »e ma woln¡ wol¦. Gdyby chciaª, »eby wypadªa reszka i reszka byªaby wynikiem cent potwierdziªby wiar¦ w swoj¡ siª¦ decydowania. Gdyby wypadª orzeª winiªby swój brak zaanga»owania albo uznaª, »e Bóg maczaª w tym palce. Ta kcyjna moneta wierzyªaby, »e rzeczy nie zdarzaj¡ si¦ bez przyczyny. Je±li nic z zewn¡trz nie kontroluje wyniku rzutu to rozs¡dny cent zaªo»yªby, »e kontrola pocho72 Wolna wola centa dzi od jego wolnej woli, na któr¡ wpªyw wywiera by¢ mo»e wola Boga, zakªadaj¡c, »e byªby to religijny cent. Wiara centa w jego wªasn¡ rol¦ byªaby mylna ale jego wiara w rol¦ Boga byªaby sªuszna. Prawdopodobie«stwo esencja Boskiej mocy - decyduje, »e czasami musi wypa±¢ orzeª nawet je±li cent chce »eby wypadªa reszka. Ale ludzie nie s¡ centami, powiedziaªem. Mamy mózgi. I kiedy nasze mózgi podejmuj¡ decyzje ruszamy r¦koma, nogami i ustami »eby dziaªy si¦ jakie± rzeczy. Cent nie mo»e zamieni¢ swoich wyborów w rzeczywisto±¢ ale my mo»emy. Wierzymy, »e mo»emy, powiedziaª starzec. Ale wierzymy te» w naukow¡ zasad¦, »e ka»da przyczyna, nie wa»ne jak skomplikowana, musi mie¢ okre±lony skutek. Wierzymy wi¦c w dwie rzeczywisto±ci, które nie mog¡ by¢ jednocze±nie prawdziwe. Je±li jedna jest prawdziwa, druga musi by¢ faªszywa. Nie nad¡»am, powiedziaªem. Mózg jest w zasadzie maszyn¡. Jest organiczn¡ maszyn¡ o chemicznych i elektrycznych wªasno±ciach. Kiedy tworzony jest elektryczny sygnaª mo»e on spowodowa¢ zaj±cie tylko jednego, konkretnego zdarzenia. Nie mo»e wybiera¢ czy spowodowa¢, »e pomy±lisz o krowie czy si¦ zakochasz. Ten jeden, konkretny impuls elektryczny, w tym jednym, konkretnym miejscu w twoim mózgu mo»e wpªyn¡¢ tylko w jeden sposób na twoje dziaªanie. Wolna wola centa Mówili±my ju» o tym. Mo»e mózg jest wyj¡tkiem od normalnych zasad z powodu wolnej woli albo duszy. Wiem, »e nie mog¦ zdeniowa¢ tych rzeczy ale nie mo»esz ich wykluczy¢. Niczego w »yciu nie mo»na wykluczy¢. Ale analogia z centem jest prostym wyja±nieniem wolnej woli, które ma sens i nie zawiera »adnych niezdeniowanych poj¦¢. To, »e jest prostsze nie znaczy, »e jest prawdziwe, zauwa»yªem. Dla samego siebie musiaªem powiedzie¢ co± co brzmiaªo m¡drze. To prawda, prostota nie jest dowodem prawdy. Ale poniewa» nie mo»emy zrozumie¢ prawdziwej rzeczywisto±ci, to je±li dwa modele wyja±niaj¡ te same fakty to rozs¡dniej jest wybra¢ ten prostszy. To kwestia wygody. Ewolucja Wró¢my do ewolucji, powiedziaªem. Przy caªej Twojej gadce o Bogu czy my±lisz, »e to on spowodowaª ewolucj¦? Czy wszystko wydarzyªo si¦ wci¡gu kilku tysi¦cy lat tak jak uwa»aj¡ kreacjoni±ci? Teoria ewolucji jest nie tyle zªa co niekompletna i bezu»yteczna. Jak mo»esz mówi¢, »e jest bezu»yteczna? Teoria ewolucji nie prowadzi do »adnych praktycznych odkry¢. To koncepcja, która nie ma »adnego zastosowania. Tak, rozumiem, powiedziaªem. Ale musisz zgodzi¢ si¦, dowody w postaci skamielin dawnych gatunków s¡ do±¢ przekonuj¡ce. Zaszªa oczywista zmiana w czasie od wcze±niejszych stworze« do pó¹niejszych. Jak mo»esz to ignorowa¢? Wyobra¹ sobie, »e na ziemi¦ upada asteroida i przynosi egzotyczn¡ bakteri¦ która zabija caª¡ organiczn¡ materi¦ 75 Ewolucja na ziemi a potem znika bez ±ladu. Milion lat pó¹niej inteligentni obcy odkrywaj¡ ziemi¦ i badaj¡ nasze ko±ci i dobra próbuj¡c zªo»y¢ w caªo±¢ nasz¡ histori¦. Mogliby zauwa»y¢, »e wszystkie nasze przyrz¡dy do gotowania - garnki, rondle, miski i patelnie - byªy ze sob¡ jako± powi¡zane. I »e te starsze byªy zupeªnie inne ni» nowsze. Najwcze±niejsze z nich byªy proste miski, wszystkie podobne do siebie, najcz¦±ciej gliniane lub kamienne. Z czasem miski zacz¦ªy ewoluowa¢ w tace, li»anki i patelnie z nierdzewnej stali. Obcy stworzyliby diagramy pokazuj¡ce jak naczynia ewoluowaªy. Rodzina kubków wygl¡daªaby jak osobny gatunek blisko spokrewniony z kuem i szklank¡. Obserwator patrz¡cy na diagramy zobaczyªby wyra¹ny wzorzec, który nie mógªby by¢ przypadkiem. Dyskutowano by o tej ewolucji naczy« tak jak my dyskutujemy teraz o ewolucji czªowieka ale fakt ewolucji naczy« nie byªby podwa»any przez obcych naukowców. Byªby oczywisty. Niektórych naukowców dr¦czyªby brak niektórych po±rednich gatunków naczy« - powiedzmy, patelni z uchem kua - ale zaªo»yliby oni, »e takie gatunki istniej¡ gdzie± nieodkryte. To mogªaby by¢ najgorsza analogia jak¡ kiedykolwiek wymy±lono, powiedziaªem. Porównujesz ludzi do naczy«. Starzec roze±miaª si¦ gªo±no pierwszy raz od pocz¡tku naszej rozmowy. Byª autentycznie rozbawiony. To nie jest analogia, powiedziaª z bªyskiem w oku. To punkt widzenia. Ewolucja jest przekonuj¡ca nie z powodu Ewolucja jako±ci dowodów ale z powodu ich ilo±ci i ró»norodno±ci. Obcy mieliby ten sam dylemat. Byªoby tyle dowodów potwierdzaj¡cych ich teori¦ ewolucji naczy«, »e jej przeciwnicy byliby wy±miewani. Obcy naukowcy przypuszczaliby, »e widelce wyewoluowaªy z ªy»ek, które wyewoluowaªy z no»y. Garnki wyewoluowaªy z misek. Tace wyewoluowaªy z desek do krojenia. Sama ilo±¢ i ró»norodno±¢ danych byªaby przytªaczaj¡ca. W ko«cu przestaliby nazywa¢ to teori¡ i uznali za fakt. Tylko wariat mógªby publicznie podwa»a¢ t¡ gór¦ dowodów. Jest du»a ró»nica pomi¦dzy naczyniami i zwierz¦tami, powiedziaªem. Naczynia nie mog¡ ewoluowa¢. Logika powiedziaªaby obcym, »e niemo»liwe jest aby nieo»ywione naczynie miaªo potomstwo, tym bardziej zmutowane potomstwo. To nie do ko«ca prawda, odpowiedziaª. Mo»na by powiedzie¢, »e naczynia wykorzystywaªy ludzi w symbiotycznym zwi¡zku, przekonuj¡c nas poprzez swoj¡ u»yteczno±¢ do robienia nowych naczy«. W ten sposób naczynia rozmna»aªy si¦ i ewoluowaªy. Ka»dy gatunek wykorzystuje inne »ywe organizmy aby zapewni¢ swoje przetrwanie. To normalny sposób reprodukcji. Wierzysz bezpodstawnie, »e obcy naukowcy widzieliby ró»nic¦ pomi¦dzy »ywymi stworzeniami i nieo»ywionymi naczyniami i uznali naczynia za zwykªe narz¦dzia. Ale to ludzki sposób patrzenia na ±wiat. Ludzie wierz¡, »e przed- Ewolucja mioty organiczne s¡ wa»niejsze od nieorganicznych poniewa» my jeste±my organiczni. Obcy nie mieliby takich uprzedze«. Dla nich, naczynia wygl¡daªby jak odporne gatunki, które znalazªy sposób na ewolucj¦, reprodukcj¦ i rozwój pomimo tego, »e nie miaªy »adnych organicznych cz¦±ci. Ale naczynia nie miaªyby osobowo±ci, my±li, emocji ani pragnie«, powiedziaªem. Maª»a te» ich nie ma. Wi¦c dlaczego ludzie mówi¡, »e s¡ szcz¦±liwi jak maª»? za»artowaªem. Zignorowaª mnie. Czy nie wydaje ci si¦ dziwne, »e nie ma dzi± wi¦cej dowodów na to, »e to mutacja nap¦dza ewolucje? spytaª. Na przykªad jakich? Czy nie powinni±my widzie¢ w »yj¡cych dzi± stworzeniach zapowiedzi nast¦pnych milionów lat ewolucji? Gdzie s¡ dwugªowi ludzie, którzy zostan¡ panami jednogªowych ludzi, ryby z nierozpoznawalnymi organami, które wyewoluuj¡ w co± przydatnego wci¡gu nast¦pnego miliona lat, koty, u których rozwijaj¡ si¦ skrzela? Widzimy jakie± dowody mutacji dzisiaj ale przewa»nie trywialne, nie tak radykalne jak musiaªy zdarza¢ si¦ w przeszªo±ci, te które zapocz¡tkowaªy powstanie mózgu, oczu, skrzydeª i organów wewn¦trznych. I dlaczego ewolucja zdaje si¦ porusza¢ w jednym kierunku, od prostszych form do bardziej zªo»onych? Dlaczego nie ma wy»szych form »ycia ewoluuj¡cych w prostsze, od- Ewolucja porniejsze stworzenia? Je±li mutacja zdarza si¦ przypadkowo, mo»na by spodziewa¢ si¦, »e ewolucja b¦dzie dziaªa¢ w obu kierunkach. Ale dziaªa tylko w jednym. Od prostych do zªo»onych. Kontynuowaª. I dlaczego liczba gatunków na ziemi malaªa przez ostatni milion lat? Szybko±¢ powstawania nowych gatunków byªa kiedy± wi¦ksza ni» szybko±¢ ich wymierania ale odwróciªo si¦ to. Dlaczego? Czy mo»na to wszystko wyja±ni¢ meteorami i interwencj¡ czªowieka? I jak pierwszy osobnik nowego gatunku znajduje osobnika, z którym mo»e si¦ rozmarza¢? Bycie nowym gatunkiem oznacza, »e nie mo»esz ju» rozmna»a¢ si¦ z przedstawicielami rodzinnego gatunku. Je±li mutacja nap¦dza ewolucj¦ to mutacje musz¡ zdarza¢ si¦ regularnie i by¢ na tyle podobne, »e mutanty mog¡ znale¹¢ partnera do reprodukcji. Wydawaªoby si¦, »e powinni±my obserwowa¢ wi¦cej mutacji je±li zachodz¡ one z tak¡ ªatwo±ci¡. Mam ten sam problem z religi¡, powiedziaªem. Wydaje si¦, »e dawno temu zdarzaªy si¦ ró»ne cuda ale teraz nigdy ich nie widzimy. Z ewolucj¡ wygl¡da to tak, jakby wi¦kszo±¢ mutacji zanikaªa teraz, kiedy stali±my si¦ wystarczaj¡co m¡drzy »eby je bada¢. Wydaje si¦ to troch¦ podejrzane, jakby byª w tym jaki± cel i jakby±my si¦ do niego zbli»ali. Wró¢my na chwil¦ do monety, powiedziaª. Je±li rzucasz dobrze wywa»on¡ monet¡ i sto razy pod rz¡d wypada Ewolucja orzeª, jakie jest prawdopodobie«stwo, »e przy nast¦pnym rzucie znowu wypadnie orzeª? Znam to. Szanse s¡ póª na póª, pomimo tego, »e moneta zdaje si¦ by¢ skazana na reszk¦. Nie ma to dla mnie sensu ale tego nauczyªem si¦ w szkole. Dokªadnie, powiedziaª. Albo ujmuj¡c to inaczej, przeszªo±¢ monety nie ma »adnego wpªywu na jej przyszªo±¢. Nie ma »adnego powi¡zania pomi¦dzy wynikami poprzednich rzutów a prawdopodobie«stwem przyszªych. Reszta wszech±wiata jest jak moneta. Zdarzenia z przeszªo±ci zdaj¡ si¦ wpªywa¢ na tera¹niejszo±¢ ale za ka»dym razem kiedy wracamy do istnienia jeste±my podmiotami nowego zbioru prawdopodobie«stw. Dosªownie wszystko mo»e si¦ zdarzy¢. Uniósª si¦ w swoich fotelu i znowu zacz¡ª. Ka»de stworzenie ma maªe prawdopodobie«stwo stania si¦ innym gatunkiem z ka»dym pulsem wszech±wiata. Kaczka mo»e zosta¢ zast¡piona ±wistakiem. Szanse na to, »e co± takiego si¦ stanie s¡ tak maªe, »e najprawdopodobniej nigdy si¦ to nie staªo i nie stanie ale nie jest wykluczone przez natur¦ wszech±wiata. Po prostu jest maªo prawdopodobne. Bardziej prawdopodobne jest to, »e DNA stworzenia ulegnie drobnej zmianie poniewa» dwa kawaªki boskiego pyªu próbowaªy pojawi¢ si¦ w tych samym miejscu i musiaªy si¦ dostosowa¢. To dostosowanie uruchomiªo reakcj¦ Ewolucja ªa«cuchow¡ prawdopodobie«stw, które wpªyn¦ªy na przeznaczenie stworzenia. Kiedy podrzucasz monet¦ prawie zawsze wypada albo orzeª albo reszka pomimo tego, »e mogªaby stan¡¢ na kraw¦dzi. Gdyby±my nie mieli do±wiadczenia w rzucaniu monetami mogliby±my my±le¢, »e monety regularnie l¡duj¡ na brzegach. Brzeg monety ma mo»e dziesi¦¢ procent powierzchni ka»dej strony wi¦c mo»na by spodziewa¢ si¦, »e 'brzeg' wypadaªby do±¢ cz¦sto. Ale prawdopodobie«stwo unika po±rednich stanów. Preferuje orªa albo reszk¦. Ewolucja tak»e unika stanów po±rednich. Co± w naturze Boskiego pyªu sprawiªo, »e wytworzenie pary oczu byªo mo»liwe a dwóch gªów nie. Co wi¦cej, jest co± w oczach co wspiera nieuniknione odtworzenie Boga. Choroba sceptyków Mam kilku znajomych, którzy s¡ sceptykami, powiedziaªem. Nale»¡ do Spoªeczno±ci Sceptyków. My±l¦, »e by ci¦ rozszarpali. Sceptycy, powiedziaª, cierpi¡ na chorob¦ sceptyków - zbyt cz¦sto maj¡ racj¦. Jak to mo»e szkodzi¢? spytaªem. Je±li udowodnisz, »e masz racj¦ sto razy z rz¦du, »adne dowody nie przekonaj¡ ci¦, »e mylisz si¦ za sto pierwszym razem. Uwiedzie ci¦ twoja pozorna nieomylno±¢. Pami¦taj, »e wszystkie naukowe eksperymenty s¡ przeprowadzane przez ludzi i ich wyniki s¡ przedmiotem ludzkiej interpretacji. Ludzki mózg jest generatorem zªudze«, nie oknem na prawd¦. Wszyscy, ze sceptykami wª¡cznie, tworz¡ zªudzenia, które b¦d¡ zgadzaªy si¦ z naszymi pogl¡dami. Tak dziaªa normalny, zdrowy mózg. Sceptycy te» ulegaj¡ samo-zwodzeniu si¦. 82 Choroba sceptyków Sceptycy wiedz¡, »e ludzkie postrzeganie jest wadliwe, argumentowaªem. Dlatego maj¡ naukowe procedury i nalegaj¡ na powtarzaniu eksperymentów »eby sprawdzi¢, czy wyniki s¡ zgodne. Ich naukowe metody praktycznie wykluczaj¡ subiektywno±¢. Naukowe podej±cie sprawia te», »e ludzie my±l¡ i dziaªaj¡ w grupach, zripostowaª. Tworz¡ sceptyczne spoªeczno±ci i tworz¡ sceptyczne publikacje. Wdychaj¡ nawzajem swoje wyziewy i demonizuj¡ tych, którzy nie podzielaj¡ ich metod. Poniewa» pogl¡dy sceptyków s¡ sprzeczne z pogl¡dami wi¦kszo±ci ±wiata staj¡ si¦ oni emocjonalnie i intelektualnie odizolowani. Takie ±rodowisko jest przepisem na kultowe my±lenie i zachowanie. Ludzk¡ skªonno±ci¡ jest stawanie si¦ tym co atakujesz. Sceptycy atakuj¡ irracjonalnych my±licieli i robi¡c to sami zaczynaj¡ zachowywa¢ si¦ irracjonalnie. Postrzeganie pozazmysªowe i szcz¦±cie Czy wierzysz w postrzeganie pozazmysªowe - PPZ? spytaªem. To zale»y od tego, jak je zdeniujesz, odpowiedziaª. Sceptycy próbuj¡ pozby¢ si¦ PPZ deniuj¡c je tak ±ci±le, »e nie da si¦ go udowodni¢ w kontrolowanym eksperymencie. Wierz¡cy utrzymuj¡ szerszy pogl¡d na PPZ, skupiaj¡c si¦ na jego przydatno±ci w codziennym »yciu. Wi¦c ty jeste± wierz¡cym? tr¡ciªem go. Wyraz jego twarzy mówiª, »e nie. Na ±wiecie s¡ miliardy ludzi. ycie niektórych z nich b¦dzie beznadziejne od chwili narodzin a» do ±mierci. Innym los b¦dzie sprzy84 Postrzeganie pozazmysªowe i szcz¦±cie jaª w ka»dym aspekcie ich »ycia. B¦d¡ mieli kochaj¡cych rodziców i b¦d¡ »yli w szcz¦±liwych domach. Ich umysªy i ciaªa b¦d¡ wydajne, zdrowe i bardzo zdolne. Do±wiadcz¡ miªo±ci. Niektórzy wygraj¡ na loteriach. Jednym sªowem b¦d¡ mieli szcz¦±cie przez caªe swoje »ycie w porównaniu z innymi lud¹mi. Szcz¦±cie dopasowuje si¦ do zwykªych krzywych prawdopodobie«stwa. Wi¦kszo±¢ ludzi b¦dzie miaªa przeci¦tne szcz¦±cie a niektórzy b¦d¡ bardzo szcz¦±liwi lub bardzo pechowi. Niektórzy b¦d¡ mieli szcz¦±cie tak niezwykªe, »e b¦dzie ono nieodró»nialne od magii. Zasady prawdopodobie«stwa gwarantuj¡, »e takie osoby istniej¡. Kontynuowaª. A szcz¦±cie niektórych osób b¦dzie rozczªonkowane, zwi¡zane z pewnymi konkretnymi dziedzinami ich »ycia. Niektórzy b¦d¡ mieli niezwykªe szcz¦±ci do hazardu a inni do interesów lub romansów. Teraz wyobra¹ sobie, »e znajdziesz osob¦, której konkretny typ szcz¦±cia zwi¡zany jest ze zgadywaniem przypadkowych rzeczy. To, »e taki czªowiek istnieje gdzie± na ziemi jest bardzo prawdopodobne. Co twoim zdaniem sceptycy powiedz¡ o jego PPZ? Gdyby przetestowali go w kontrolowanym ±rodowisku i gdyby w powtarzalny sposób zaliczaª testy my±l¦, »e uznaliby, »e posiada zdolno±¢ PPZ, powiedziaªem. Mylisz si¦. Doszliby do wniosku, »e ich testy nie byªy wystarczaj¡co kontrolowane i »e trzeba przeprowadzi¢ wi¦cej bada«. Powiedzieliby, »e niezwykªe twierdzenia wyma- Postrzeganie pozazmysªowe i szcz¦±cie gaj¡ niezwykªych dowodów. I testowaliby dopóki nie otrzymaliby negatywnych wyników albo nie stracili zainteresowania. aden sceptyk nie podj¡ªby ryzyka zadeklarowania, »e kto± posiada zdolno±¢ PPZ gdyby istniaªa mo»liwo±¢ udowodnienia, »e si¦ myli. Ich kult nie pozwala na takie ryzyko. Szczerze mówi¡c, sceptycy najprawdopodobniej nigdy nie mylili si¦ obalaj¡c twierdzenia o niezwykªych zdolno±ciach. Wierz¡, »e ich metody s¡ wªa±ciwe poniewa», o ile wszystkim wiadomo, poza bª¦dami w pojedynczych testach, ich metody na dªu»sz¡ met¦ nigdy nie daªy zªych wyników. Ale to, »e nigdy si¦ nie pomylili nie znaczy, »e ich metody s¡ wªa±ciwe dla wszystkich przypadków. Wi¦c uwa»asz, »e szcz¦±cie to to samo co PPZ? spytaªem. Mówi¦, »e wyniki s¡ nieodró»nialne. Ale to co innego bo PPZ jest skutkiem my±li podró»uj¡cych przez powietrze albo czego± takiego. PPZ musi mie¢ jak¡± przyczyn¦. Je±li zdeniujesz PPZ ±ci±le jako przekazywanie informacji przez powietrze to sceptycy nigdy go nie wykryj¡, powiedziaª. Ale je±li przyjmiesz, »e szcz¦±cie to to samo co PPZ, to wtedy PPZ istnieje i mo»e by¢ przydatne, aczkolwiek nie niezawodne poniewa» szcz¦±cie mo»e odwróci¢ si¦ w mgnieniu oka. Postrzeganie pozazmysªowe i szcz¦±cie Wydaje mi si¦, »e naukowcy dowiedli, »e my±li nie podró»uj¡ przez powietrze poniewa» nie mog¡ wykry¢ niczego wydostaj¡cego si¦ z gªów ludzi kiedy ci si¦ koncentruj¡, powiedziaªem próbuj¡c si¦ zgodzi¢. Powinienem wiedzie¢, »e b¦dzie to strata czasu. Ale twoje my±li podró»uj¡ przez przestrze«, powiedziaª. Pytanie brzmi czy inna osoba mo»e zdekodowa¢ te informacje. W jaki sposób my±li podró»uj¡ przez przestrze«? Kiedy cokolwiek zycznego si¦ porusza oddziaªuje grawitacyjne na ka»dy inne obiekt we wszech±wiecie, natychmiast i na dowoln¡ odlegªo±¢. Wpªyw jest niezwykle maªy ale prawdziwy. Kiedy o czym± my±lisz, jest to zwi¡zane z zyczn¡ zmian¡ w twoim mózgu, która jest unikalna dla tej my±li i ma natychmiastowy grawitacyjny wpªyw na caªy wszech±wiat. Czy ludzie potra¡ zdekodowa¢ ten niezwykle sªaby sygnaª, wymieszany z niewyobra»alnie du»¡ ilo±ci¡ innych grawitacyjnych zakªóce«? Nie. Ale te sygnaªy istniej¡. Postrzeganie pozazmysªowe i rozpoznawanie wzorców Co z postrzeganiem na odlegªo±¢? spytaªem. Sªyszaªe± o tym. To kiedy medium rysuje odlegªe miejsce nie b¦d¡c tam. Jak to robi¡? Czy to te» szcz¦±cie? Czasami. Ale rozpoznawanie wzorców te» ma w tym du»y udziaª. Jak? Nie ma »adnego wzorca w tym, »e siedzisz w pokoju w jednej cz¦±ci ±wiata a przedmiot jest gdzie indziej. Ka»dy ma inne zdolno±ci rozpoznawania wzorców w 88 Postrzeganie pozazmysªowe i rozpoznawanie wzorców swoim ±rodowisku, powiedziaª. To umiej¦tno±¢, jak muzyka, matematyka i sport. Rzadcy geniusze w tej dziedzinie wydaj¡ si¦ posiada¢ nadnaturalne zdolno±ci. To tak jakby posiadali specjalny dar. W pewnym sensie posiadaj¡ ale poprawniej byªoby opisa¢ ich zdolno±ci jako niezwykle rozwini¦ta naturalna umiej¦tno±¢ a nie co± nadnaturalnego. Rozwa» wyj¡tkowe talenty matematyczne. Geniusze matematyczni cz¦sto twierdz¡, »e znaj¡ rozwi¡zanie zadania bez przeprowadzania oblicze«. Najwi¦ksi geniusze we wszystkich dziedzinach opowiadaj¡ o takich samych do±wiadczeniach. Na najwy»szym poziomie dziaªania ludzie nie s¡ ±wiadomi procesów, których u»ywaj¡. W dziaªaniach geniuszy nie ma nic mistycznego ani magicznego tylko dlatego, »e nie s¡ oni ±wiadomi tego jak robi¡ to co robi¡. Pod±wiadome obliczenia ich umysªów s¡ tak szybkie, »e nie s¡ rejestrowane jako wspomnienia. Wydaje si¦, »e odpowied¹ po prostu si¦ pojawia. Niektóre osoby z domniemanymi zdolno±ciami parapsychicznymi, te, które nie s¡ ±wiadomymi oszustami, s¡ geniuszami w rozpoznawaniu wzorców ale nie koniecznie zdaj¡ sobie spraw¦ ze swoich umiej¦tno±ci. Jak geniusze matematyczni, te tak zwane medium nie wiedz¡ jak to robi¡. Wiedz¡ tylko, »e to dziaªa. Dobra, powiedziaªem, chwilowo akceptuj¡c jego odpowied¹ aby móc j¡ przetestowa¢. Jak rozpoznawanie wzor- Postrzeganie pozazmysªowe i rozpoznawanie wzorców ców tªumaczy medium, które przewiduje gdzie odnalezione zostanie ciaªo zamordowanej osoby? Gdzie jest wzorzec? Wi¦kszo±¢ doniesie« o medium znajduj¡cych ciaªa jest faªszywa. Reporterzy zazwyczaj zdobywaj¡ informacje rozmawiaj¡c z lud¹mi i zapisuj¡c to co im powiedziano ale historie s¡ tylko tak dobre jak wiarygodne s¡ przepytywane osoby. Medium mog¡ robi¢ niejasne przewidywania a potem podpisywa¢ si¦ pod wszystkim co byªo wystarczaj¡co blisko. Telewizja opowiada historie fascynuj¡cych sukcesów i ignoruje pora»ki, które nie s¡ dobrymi newsami. Ludzie odnosz¡ wra»enie, »e znajduj¡ ciaªa regularnie. Tak na prawd¦ takie przypadki s¡ rzadkie i zazwyczaj s¡ wynikiem genialnego kojarzenia wzorców, szcz¦±cia lub zwykªego wyolbrzymiania. Powiedzmy, »e kto± zgªasza na policj¦ porwanie dziecka. Policyjni detektywi s¡ wyszkoleni w rozpoznawaniu wzorców wi¦c wiedz¡, »e porywacz jest prawdopodobnie biaªy i »e dziecko go zna. Mog¡ te» przewidzie¢, »e dziecko nie »yje je»eli zagin¦ªo ponad 48 godzin temu a ciaªo zostaªo porzucone w promieniu 70 kilometrów o miejsca porwania. Powiedzmy, »e policja dzwoni do specjalisty z FBI, który jest jeszcze lepszy w dostrzeganiu wzorców ni» policjanci. W oparciu o do±wiadczenie i statystyki specjalista mo»e przewidzie¢ pewien typ wychowania i osobowo±ci porywacza. Policjanci i specjalista z FBI mog¡ zgromadzi¢ informacje, które wygl¡daªby na uzyskane dzi¦ki nadnaturalnym zdol- Postrzeganie pozazmysªowe i rozpoznawanie wzorców no±ciom gdyby± nie wiedziaª, »e pozyskano je w oparciu o proste wzorce. Teraz powiedzmy, »e policja skontaktowaªa si¦ z tak zwanym medium, które jest geniuszem w rozpoznawaniu wzorców. Na poziomie geniusza w gr¦ wchodz¡ o wiele bardziej subtelne wzorce. Kontynuowaª. Dla przykªadu, programy rozrywkowe i informacyjne tworz¡ wzorce w umysªach widzów. Powiedzmy, »e wiele seriali i lmów o porwaniach stworzyªo wzorzec najlepszych miejsc na ukrycie ciaª. Ten wzorzec mógªby wpªyn¡¢ na porywacza, który wybierze rów melioracyjny zamiast starej chaªupy. Medium nie±wiadomie wybiera ten wzorzec i 'czuje', »e dziecko zostanie odnalezione w rowie. Przeszukanie rowów potwierdza, »e medium miaªo racj¦. W takim wypadku, tak zwane zdolno±ci pozazmysªowe byªyby przydatne i w pewnym sensie prawdziwe ale nigdy nie mo»na by ich powtórzy¢ w kontrolowanym eksperymencie. W laboratorium wszystkie wzorce s¡ usuwane. Co z facetem, który rozmawia z twoimi zmarªymi krewnymi? spytaªem. Zawsze ma informacje o »yj¡cych i o zmarªym, które nie mog¡ by¢ przypadkowe. Jak to robi? To te» jest rozpoznawanie wzorców poª¡czone z robieniem przedstawienia i sztuczkami. Cz¦±¢ z przypadków uznanych za nadnaturalne zdolno±ci jest niczym wi¦cej jak tylko zgadywaniem. Medium mo»e na przykªad powiedzie¢, »e zmarªy widziaª wdow¦ caªuj¡c¡ jego zdj¦cie. To byªoby caªkiem pewny strzaª. Albo medium mogªoby powiedzie¢, Postrzeganie pozazmysªowe i rozpoznawanie wzorców »e zmarªy m¡» lubiª majsterkowa¢ w domu. To dotyczy prawie ka»dego m¦»czyzny. Medium mo»e wybra¢ wiele wzorców zasugerowanych przez gªos osoby, akcent, ubiór, wiek, imi¦, zdrowie i pochodzenie etniczne. Powiedzmy, »e klient ma na z¦bach nalot papierosowy. Palacze cz¦sto »yj¡ z innymi palaczami. Medium mo»e zgadywa¢, »e ukochany zmarª niedawno z powodu choroby serca lub pªuc. To byªby dobry strzaª. Dobra, a co z tele-ewangelistami, którzy lecz¡ ludzi w telewizji? Jak dla mnie ci ludzie wygl¡daj¡ na wyleczonych. Czy to te» oszustwo? Starzec jedynie si¦ roze±miaª. Roze±miaªem si¦ razem z nim. wiatªo Rozwa» ±wiatªo, powiedziaª starzec. Nasz ±wiat zdaje si¦ by¢ wypeªnionym jego energi¡. Ale czym jest ±wiatªo? Skªada si¦ z fotonów, powiedziaªem, my±l¡c, »e to dobry pocz¡tek. Do tej pory powinienem ju» wiedzie¢ lepiej. Chyba zignorowaª moj¡ odpowied¹. Gdyby± ±cigaª si¦ z promieniem ±wiatªa statkiem kosmicznym i poruszaª si¦ z pr¦dko±ci¡ równ¡ 99 procentom pr¦dko±ci ±wiatªa, o ile szybciej poruszaªoby si¦ ±wiatªo? O jeden procent pr¦dko±ci ±wiatªa, oczywi±cie. Nie wiem ile to kilometrów na godzin¦. Nie wedªug Einsteina. Udowodniª, »e promie« ±wiatªa byªby szybszy od twojego statku o pr¦dko±¢ ±wiatªa, nie wa»ne jak szybko podró»ujesz. To nie ma sensu. Ale brzmi znajomo. Na prawd¦ tak powiedziaª? Tak i jest to akceptowane jako fakt przez zyków. 93 wiatªo To niedorzeczne, powiedziaªem. Je±li podró»uj¦ z pr¦dko±ci¡ równ¡ 99 procentom pr¦dko±ci ±wiatªa w tym samym kierunku co promie« ±wiatªa to ±wiatªo nie mo»e by¢ szybsze o tyle samo jak gdybym staª w miejscu. To rzeczywi±cie niedorzeczne. Ale naukowcy twierdz¡, »e zostaªo to udowodnione. Co gdyby dwie rakiety ±cigaªy si¦ z promienie« ±wiatªa i jedna poruszaªaby si¦ z 99 procentami jego pr¦dko±ci a druga z 50 procentami? wiatªo nie mo»e by¢ szybsze od obu rakiet dokªadnie o pr¦dko±¢ ±wiatªa. Ale byªoby. Ok, to zwykªa bzdura, odpowiedziaªem. Zobacz, ±wiatªo powinno oddala¢ si¦ wolniej od szybszego statku ni» od wolniejszego. Tak mówi zdrowy rozs¡dek. Zdrowy i bª¦dny, wedªug bada« naukowych, kªóciª si¦. Okazuje si¦, »e czas, ruch i pr¦dko±¢ ±wiatªa s¡ ró»ne dla wszystkich obserwatorów. Nie dostrzegamy tego na co dzie« bo ró»nice s¡ zbyt maªe dla wolno poruszaj¡cym si¦ obiektów. Ale gdy zbli»asz si¦ do pr¦dko±ci ±wiatª¡, ró»nice staj¡ si¦ widoczne. Jest prawd¡ to, »e dwoje ludzi nie dzieli tej samej rzeczywisto±ci, dosªownie. Einstein udowodniª, »e rzeczywisto±¢ nie ma jednego, staªego stanu. Zamiast tego, jest niesko«czon¡ liczb¡ wyj¡tkowych rzeczywisto±ci, zale»nych od tego gdzie jeste± i jak szybko si¦ poruszasz. wiatªo Gdyby± byª pasa»erem wolnej rakiety z naszego przykªadu widziaªbym jak oddalasz si¦ ode mnie z du»¡ pr¦dko±ci¡. Ale z perspektywy ±wiatªa nie poruszamy si¦ w ogóle. Obie wersje rzeczywisto±ci s¡ prawdziwe ale s¡ absurdalne kiedy rozwa»ymy je razem.' Wi¦c czym do diabªa jest ±wiatªo? spytaªem. wiatªo jest ograniczeniem tego co jest mo»liwe. Nie jest zycznym obiektem, jest granic¡. Naukowcy zgadzaj¡ si¦, »e ±wiatªo nie ma masy. Analogicznie, pomy±l o horyzoncie ziemi. Horyzont nie jest zycznym przedmiotem. To koncepcja. Nie da si¦ wªo»y¢ troch¦ horyzontu do wiadra. Ale horyzont mo»na zaobserwowa¢ i zrozumie¢. Wydaje si¦ by¢ czym± zycznym i wydaje si¦ mie¢ form¦ i substancj¦. Ale kiedy biegniesz w stron¦ horyzontu, nie wa»ne jak szybko, zawsze wydaje si¦ by¢ tak samo daleko od ciebie. Nigdy nie osi¡gniesz horyzontu, nie wa»ne jak szybko si¦ poruszasz. Kontynuowaª. wiatªo jest analogi¡ horyzontu. Jest granic¡ stwarzaj¡c¡ iluzj¦ bycia zycznym obiektem. Tak jak horyzont, wydaje si¦ porusza¢ szybciej od ciebie ze staª¡ pr¦dko±ci¡ niezale»nie od tego jak szybko si¦ poruszasz. Widzimy rzeczy, które jak wierzymy s¡ ±wiatªem, jak szperasz na nocnym niebie albo czerwony zachód sªo«ca. Ale te rzeczy nie s¡ ±wiatªem, to tylko granice pomi¦dzy ró»nymi prawdopodobie«stwami. wiatªo Rozwa» dwie ro±liny. Jedna ro±nie w peªnym ±wietle, druga w cieniu. O±wietlona ro±lina do±wiadcza wi¦kszej liczby mo»liwo±ci poniewa» »yje dªu»ej i wyrasta na wi¦ksz¡ i silniejsz¡. W ko«cu ginie ale nie zanim do±wiadczy o wiele wi¦kszej liczby mo»liwo±ci ni» jej zacieniona towarzyszka. Ok, powiedziaªem, mam problem z wyobra»eniem sobie ±wiatªa jako niezycznego przedmiotu. Jak mo»e wpªywa¢ jak zyczne obiektu je»eli samo nie jest czym± zycznym? Jest wiele niezycznych rzeczy, które oddziaªuj¡ na ±wiat, powiedziaª. Grawitacja nie jest zyczna a jednak powstrzymuje ci¦ przed odleceniem z Ziemi. Prawdopodobie«stwo nie jest zyczne ale oddziaªuje na rzucon¡ monet¦ wsz¦dzie we wszech±wiecie. Idea nie jest zyczna a jednak zmienia cywilizacje. Nie wydaje mi si¦, »e idee s¡ przykªadem czego± niezycznego zmieniaj¡cego cywilizacje. Mózgi ludzi s¡ zycznymi obiektami i oddziaªuj¡ na ludzkie ciaªa, które s¡ zyczne. Nie rozumiem sk¡d w ogóle bior¡ si¦ tu idee, z wyj¡tkiem tego jak okre±lamy rzeczy. Idee nie lataj¡ same w powietrzu. Zawsze skojarzone s¡ z czym± zycznym w naszych mózgach. Zaªó»my, »e napisz¦ dotkliw¡ zniewag¦ na kawaªku papieru i podam j¡ tobie, odpowiedziaª. Notka jest zyczna, ale kiedy na ni¡ spojrzysz informacja dotrze do twojego wiatªo mózgu poprzez ±wiatªo. Pami¦taj, »e ±wiatªo nie ma masy. Tak jak pola magnetyczne, ±wiatªo nie ma zycznej postaci. Kiedy zniewaga z notki podró»uje do twoich oczu jest zupeªnie niezyczna przez czas trwania podró»y. Zniewaga zakodowana w ±wietle nie jest bardziej prawdziwa od horyzontu. To czysty przekaz prawdopodobie«stwa ode mnie do ciebie. Kiedy obraza zostaje zarejestrowana w twoim mózgu zaczynaj¡ zachodzi¢ zyczne zjawiska. Mo»esz si¦ zdenerwowa¢ a twoja szyja i czoªo mog¡ si¦ rozgrza¢. Mógªby± nawet mnie uderzy¢. wiatªo to przeka¹nik prawdopodobie«stwa ale ani ±wiatªo ani wiadomo±¢ nie maj¡ masy. Kiedy czujemy ciepªo sªonecznego ±wiatªa odczuwamy efekt zwi¦kszonego prawdopodobie«stwa i co za tym idzie zwi¦kszon¡ aktywno±¢ komórek naszej skóry, nie efekt fotonów uderzaj¡cych w nasz¡ skór¦. Naukowcy mówi¡, »e fotony nie maj¡ masy. To inny sposób na powiedzenie, »e istniej¡ tylko jako koncepcja. Kontynuowaª. Mogªe± sªysze¢, »e ±wiatªo jest jednocze±nie cz¡stk¡ i fal¡, czasem zachowuje si¦ jak jedno, czasem jak drugie, zale»nie od okoliczno±ci. To tak jak mówi¢, »e twój cie« czasem jest dªugi a czasem krótki. Twój cie« nie jest zycznym obiektem; to tylko wra»enie pozostawione przez zyczny obiekt. To granica, nie obiekt. O ±wietle mo»na my±le¢ jako o strefach prawdopodobie«stwa otaczaj¡cych wszystkie przedmioty. Gwiazda, z powodu swojej g¦sto±ci ma wysokie prawdopodobie«stwo wiatªo tego, »e dwie cz¡stki boskiego pyªu powróc¡ do istnienia w tym samym miejscu zmuszaj¡c jedn¡ z nich do przystosowania si¦, tworz¡c nowe szalone prawdopodobie«stwo. Ta aktywno±¢, to ci¡gªe przystosowywanie poªo»enia i prawdopodobie«stwa jest tym, co postrzegamy jako energi¦. Powód, dla którego nie mo»esz dogoni¢ promienia ±wiatªa, niezale»nie od tego jak szybko si¦ poruszasz, to to, »e strefa prawdopodobie«stwa porusza si¦ z tob¡ jak twój cie«. ciganie si¦ ze ±wiatªem jest jak próba ucieczki przed wªasnymi my±lami. Tak zwana pr¦dko±¢ ±wiatªa to po prostu granica tego, jak daleko od swojego pierwotnego poªo»enia cz¡stka mo»e powróci¢ do istnienia. Je±li ta odlegªo±¢ jest niewielka, zaobserwowana szybko±¢ b¦dzie niewielka. Je±li ka»dy kolejny powrót nast¦puje daleko od punktu startu obserwowana szybko±¢ b¦dzie du»o wi¦ksza. Jest praktyczne ograniczenie tego jak daleko od swojego pocz¡tkowego poªo»enia cz¡stka mo»e si¦ pojawi¢. To ograniczenie nadaje ±wiatªu pozorn¡ maksymaln¡ pr¦dko±¢. Mój mózg boli, powiedziaªem. Ciekawskie pszczoªy Dlaczego ludzie wyznaj¡ ró»ne religie? spytaªem. Wydaje si¦, »e najlepsza wygra ostatecznie, i wszyscy b¦dziemy wierzy¢ w to samo. Starzec zamilkª i zabujaª si¦. Wªo»yª obie dªonie pod swój czerwony koc. Wyobra¹ sobie grup¦ ciekawskich pszczóª l¡duj¡c¡ na ko±cielnym oknie. Ka»da pszczoªa zagl¡da do ±rodka przez szybk¦ zabarwion¡ na inny kolor. Dla jednej pszczoªy wn¦trze ko±cioªa jest czerwone. Dla innej »óªte i tak dalej. Pszczoªy nie mog¡ do±wiadczy¢ wn¦trza ko±cioªa bezpo±rednio, mog¡ je jedynie ogl¡da¢. Nie mog¡ dotkn¡¢ wn¦trza, pow¡cha¢ go ani oddziaªywa¢ na nie w »aden sposób. Gdyby pszczoªy mówiªy mogªyby kªóci¢ si¦ o kolor wn¦trza. Ka»da trzymaªaby si¦ swojej wersji, nie b¦d¡c w stanie zrozumie¢, »e inne pszczoªy patrzyªy przez inne kawaªki szyby. adna z nich nie rozumiaªaby te» funkcji ko±cioªa, 99 Ciekawskie pszczoªy sk¡d si¦ tam wzi¡ª ani niczego innego na jego temat. Mózg pszczoªy nie jest zdolny do takich rzeczy. Ale to s¡ ciekawskie pszczoªy. Kiedy czego± nie rozumiej¡ staj¡ si¦ niespokojne i nieszcz¦±liwe. Na dªu»sz¡ met¦ pszczoªy musiaªby wybiera¢ pomi¦dzy ci¡gª¡ ciekawo±ci¡ niewygodnym stanem umysªu - i zªudzeniami. Pszczoªy nie lubi¡ obu mo»liwo±ci. Wolaªyby zna¢ prawdziwy kolor wn¦trza ko±cioªa i jego prawdziw¡ funkcj¦ ale mózg pszczoªy nie jest zaprojektowany do pojmowania na tym poziomie. Musz¡ wybiera¢ z tego co jest mo»liwe, niewygod¡ lub zwodzeniem samego siebie. Z pszczoªami, które wybior¡ niewygod¦ b¦dzie nieprzyjemnie obcowa¢ i zostan¡ one wykluczone ze spoªeczno±ci. Pszczoªy, które wybior¡ zwodzenie siebie poª¡cz¡ si¦ aby wzmocni¢ swoj¡ wizj¦ czerwonego lub zielone wn¦trza. Wi¦c mówisz, »e jeste±my jak gªupie pszczoªy? spytaªem, próbuj¡c rozlu¹ni¢ troch¦ atmosfer¦. Gorzej. Jeste±my ciekawscy. Silna wola Jeste± bardzo wysportowany, zauwa»yª starzec. wicz¦ cztery razy w tygodniu. Kiedy widzisz otyª¡ osob¦ co my±lisz o jej silnej woli? My±l¦, »e nie ma jej zbyt wiele, powiedziaªem. Dlaczego tak my±lisz? Jak ci¦»ko jest darowa¢ sobie trzeci puchar lodów? Jestem w dobrej formie bo ¢wicz¦ i wªa±ciwie si¦ od»ywiam. To nie ªatwe ale mam siln¡ wole. Niektórzy jej nie maj¡. Gdyby± umieraª z gªodu, czy mógªby± powstrzyma¢ si¦ od jedzenia? W¡tpi¦. W ka»dym razie nie na dªugo. Ale gdyby twój brzuch byª peªny mógªby± powstrzyma¢ si¦ bez problemu? Jasne. Brzmi to jakby gªód decydowaª o twoim zachowaniu a nie silna wola. 101 Silna wola Nie, wybraªe± dwa ekstrema: umieranie z gªodu i bycie najedzonym, powiedziaªem. Przez wi¦kszo±¢ czasu jestem po ±rodku. Mog¦ zje±¢ du»o lub niewiele ale zale»y to ode mnie. Czy byªe± kiedy± bardzo gªodny - nie umieraj¡cy z gªodu, po prostu bardzo gªodny - i zªapaªe± si¦ na jedzeniu dopóki nie zabolaªo? Tak, ale przewa»nie nie jem zbyt wiele. Czasami jestem zaj¦ty i zapominam o jedzeniu na póª dnia. Wszystko si¦ równowa»y. Nie widz¦ gdzie w twoim »yciu pojawia si¦ silna wola, powiedziaª. Czasami si¦ przejadasz a czasami po prostu zapominasz o jedzeniu. Nie widz¦ »adnej silnej woli. Nie przejadam si¦ za ka»dym razem kiedy jem. Przewa»nie jestem ±rednio gªodny i zjadam ±rednie porcje jedzenia. Chciaªbym je±¢ wi¦cej ale nie jem. To jest silna wola. I wedªug ciebie ludzie z nadwag¡ maj¡ mniej tego co nazywasz siln¡ wol¡? spytaª. Oczywi±cie. Inaczej jedliby mniej. Czy nie jest mo»liwe, »e otyli ludzie maj¡ tyle samo silnej woli co ty ale odczuwaj¡ o wiele silniejszy gªód? My±l¦, »e ludzie musz¡ bra¢ odpowiedzialno±¢ za wªasne ciaªa, odpowiedziaªem. Silna wola Bra¢ odpowiedzialno±¢? To brzmi jakby± chciaª zast¡pi¢ sªowa silna wola dwoma innymi sªowami z nadziej¡, »e pomy±l¦, »e to nowa my±l. Roze±miaªem si¦. Przygwo¹dziª mnie. No dobra, po prostu mi to powiedz, powiedziaªem wiedz¡c, »e za t¡ seri¡ pyta« kryje si¦ gª¦bsza my±l. Lubimy my±le¢, »e inni ludzie maj¡ tak samo silne »¡dze co my pomimo wszystkich dowodów temu przecz¡cych. Przekonujemy samych siebie, »e ludzie ró»ni¡ si¦ jedynie poziomem moralno±ci, silnej woli lub kombinacji ich obu. Ale »¡dze s¡ prawdziwe i ró»ni¡ si¦ bardzo u ka»dej jednostki. Moralno±¢ i silna wola to iluzja. U ka»dej istoty ludzkiej wygrywaj¡ zawsze najsilniejsze »¡dze a silna wola nigdy nie wchodzi w gr¦. Silna wola to zªudzenie. Twoja interpretacja jest niebezpieczna, powiedziaªem. Mówisz, »e w porz¡dku jest pod¡»a¢ za swoimi »¡dzami, nie wa»ne co jest dobre a co zªe bo i tak nic na to nie poradzisz. Równie dobrze mogliby±my opró»ni¢ wi¦zienia skoro ludzie nie mog¡ powstrzyma¢ si¦ przed popeªnianiem przest¦pstw. Wedªug ciebie to tak na prawd¦ nie ich wina. Ograniczanie naszych »¡dz przez wstyd, pot¦pienie i strach przed kar¡ jest przydatne dla naszego spoªecze«stwa, powiedziaª. To przydatna kcja - wini¢ co± zwanego siln¡ wol¡ i udawa¢, »e jednostki s¡ w stanie pokona¢ swoje »¡dze dzi¦ki magicznej i niewidzialnej sile. Bez tej kcji nie mogªoby by¢ winy, oburzenia ani powszechnej zgody na to, Silna wola »e pewne czyny powinny by¢ karalne. A bez tych bardzo realnych, ograniczaj¡cych siª nasze »¡dze byªby sªabiej kontrolowane i bardziej szkodliwe ni» s¡. Zªudzenie silnej woli jest u»yteczn¡ kcj¡. Ju» nigdy nie spojrz¦ na ciasto w ten sam sposób, powiedziaªem. Ale co z lud¹mi z woln¡ przemian¡ materii? Tyj¡ niezale»nie od tego jak maªo jedz¡. Widziaªe± kiedy± zdj¦cia ludzi umieraj¡cych z gªodu? spytaª. Tak. Ilu z tych umieraj¡cych ludzi byªo grubych? Nie widziaªem »adnego. To zawsze skóra i ko±ci. Ale to co innego. To co± zupeªnie innego ale zgodnie z twoj¡ teori¡ niektórzy z nich powinni umiera¢ z gªodu pozostaj¡c grubymi. Na to nie miaªem odpowiedzi. Ucieszyªem si¦ kiedy zmieniª temat. Ziemia ±wi¦ta Co czyli ±wi¦t¡ ziemi¦ ±wi¦t¡? spytaª. Zazwyczaj miaªo na niej miejsce jakie± wa»ne religijne wydarzenie. Co to znaczy, »e co± wydarzyªo si¦ w jakim± konkretnym miejscu kiedy wiemy, »e ziemia jest w ci¡gªym ruchu obracaj¡c si¦ wokóª wªasnej osi i obiegaj¡c sªo«ce? I znajdujemy si¦ w poruszaj¡cej si¦ galaktyce, która jest cz¦±ci¡ rozszerzaj¡cego si¦ wszech±wiata. Nawet gdyby± miaª statek kosmiczny i mógª wsz¦dzie polecie¢ nigdy nie mógªby± wróci¢ do miejsca minionych zdarze«. Nie byªoby »adnego odpowiednika dawnej lokalizacji poniewa» lokalizacja zale»y od odlegªo±ci od innych obiektów a wszystkie obiekty we wszech±wiecie przesun¦ªyby si¦ od tamtej pory. Rozumiem o co ci chodzi ale na Ziemi miejsca ±wi¦te zachowuj¡ swoje poªo»enie wzgl¦dem innych miejsc na Ziemi a te miejsca nie poruszaj¡ si¦ za bardzo, powiedziaªem. 105 Ziemia ±wi¦ta Powiedzmy, »e wykopaªe± caªa ziemi¦, skaªy i ro±liny ze ±wi¦tego miejsca i przeniosªe± je gdzie indziej zostawiaj¡c jedynie gª¦bok¡ na mil¦ dziur¦ w ziemi. Czy ziemia ±wi¦ta b¦dzie teraz tam gdzie przeniesiesz ziemi¦, skaªy i ro±liny czy w starym miejscu z dziur¡? My±l¦, »e oba miejsca uznawano by za ±wi¦te, powiedziaªem, próbuj¡c zminimalizowa¢ ryzyko. Powiedzmy, »e wzi¡ªby± tylko wierzchni¡ warstw¦ ziemi i ro±liny ze ±wi¦tego miejsca, nowe rzeczy, które powstaªy lub wyrosªy tysi¡c lat po religijnych wydarzeniach. Czy miejsce, w którym zrzuciªby± warstw¦ ziemi i ro±liny byªoby ±wi¦te? To bardziej podchwytliwe, powiedziaªem. Powiedziaªbym, »e to nowe miejsce nie jest ±wi¦te poniewa» warstwa ziemi, któr¡ przeniosªe± nie jest sama w sobie ±wi¦ta, miaªa jedynie kontakt z ziemi¡ ±wi¦t¡. Gdyby ziemia ±wi¦ta mogªa czyni¢ ±wi¦tym wszytko z czym ma kontakt caªa planeta byªaby ±wi¦ta. Starzec u±miechn¡ª si¦. Koncepcja poªo»enia jest przydatnym zªudzeniem kiedy stosuje si¦ je do kwestii wªasno±ci nieruchomo±ci lub musi si¦ komu± wyja±ni¢ jak doj±¢ do sklepu. Ale kiedy patrzy si¦ na nie oczyma wszechmocnego Boga, koncepcja poªo»enia jest absurdem. W chwili kiedy rozmawiamy narody zbroj¡ si¦ do walki o kontrol¦ na ziemi¡, któr¡ uwa»aj¡ za ±wi¦t¡. S¡ wi¦zieni Ziemia ±wi¦ta przez zªudzenie, »e poªo»enie jest czym± prawdziwym, nie tylko kcj¡ ich umysªów. Wielu zginie. Walcz¡c z Bogiem Wi¦c jaki z tego wszystkiego po»ytek? spytaªem. Powiedzmy, »e przekonaªe± mnie, »e prawdopodobie«stwo jest najlepszym sposobem na zrozumienie wszech±wiata i »e prawdopodobie«stwo jest esencj¡ Boga. W jaki sposób to mi pomaga? Powinienem modli¢ si¦ do tego twojego Boga? Musz¦ go w jaki± sposób zadowoli¢? Prawdopodobie«stwo jest wyrazem woli Boga. W twoim interesie jest przestrzeganie prawdopodobie«stwa. W jaki sposób przestrzega si¦ prawdopodobie«stwa? Odrodzenie si¦ Boga wymaga ludzi - »ywych, zdrowych ludzi, powiedziaª. Kiedy zapinasz pasy bezpiecze«stwa zwi¦kszasz swoj¡ szans¦ prze»ycia. To jest przestrzeganie prawdopodobie«stwa. Je±li prowadzisz po pijanemu bez pasów, walczysz z prawdopodobie«stwem. 108 Walcz¡c z Bogiem Nie rozumiem w jaki sposób pomagam Bogu w odrodzeniu si¦, powiedziaªem. Ja po prostu dostarczam przesyªki. Nie projektuj¦ Internetu ani niczego. Ka»da dziaªalno±¢ ekonomiczna pomaga. Czy jeste± programist¡, rolnikiem czy wychowujesz dzieci lub zamiatasz ulice, przyczyniasz si¦ do realizacji ±wiadomo±ci Boga. adna z tych dziaªalno±ci nie jest wa»niejsza od innej. Co z dobrem i zªem? Czy one istniej¡ w twoim modelu? spytaªem. Zªo jest dziaªaniem, które mo»e zniszczy¢ ludzi. Prawdopodobie«stwo zazwyczaj ka»e ludzi czyni¡cych zªo. Poniewa» wi¦kszo±¢ przest¦pców zostaje schwytana i uwi¦ziona wi¦kszo±¢ ludzi, którzy krzywdz¡ innych pªaci za to. Wi¦c zªo istnieje i, zazwyczaj, jest karane. ycie to wyczuwa. Zazwyczaj wiesz instynktownie kiedy dziaªasz zgodnie z prawdopodobie«stwem a kiedy z nim walczysz. Kiedy traktujesz swoj¡ edukacj¦ powa»nie, na przykªad, bardzo zwi¦kszasz prawdopodobie«stwo przyczynienia si¦ do odtworzenia Boga. Kiedy kochasz i szanujesz innych i wspóª»yjesz odpowiedzialnie, »yjesz w bezpiecznym kokonie prawdopodobie«stwa. W pewnym sensie wypeªniasz wol¦ Boga. To brzmi jak karma, powiedziaªem. Kiedy czynisz dobre uczynki, dobre rzeczy wracaj¡ do ciebie. Tak, ale dobre rzeczy nie wracaj¡ jak jeden za jeden. Pojedyncze dziaªania nie s¡ nagradzane osobno. Czynienie Walcz¡c z Bogiem dobra poprawia jedynie ±redni¡ jako±¢ twojego »ycia i »ycia ludzi wokóª ciebie. Czy Bóg, »e tak powiem, wybacza ludziom? Tak, wywieraj¡c wpªyw na ±redni¡ ludzkich zachowa« a nie na indywidualne dziaªania. Ka»dy ma szans¦ poprawienia swojego ±redniego wkªadu w spoªecze«stwa niezale»nie od tego co zrobiª w przeszªo±ci. Co z »yciem po ±mierci? Kiedy jest wypªata? Jak¡ ró»nic¦ ma dla mnie to czy mam jaki± wkªad w spoªecze«stwo czy nie? I tak w ko«cu umr¦. Dlaczego mam przejmowa¢ si¦ czy Bóg odzyska ±wiadomo±¢ czy nie? spytaªem. Bóg odzyska ±wiadomo±¢ niezale»nie od tego czy ty jako jednostka »yjesz w harmonii z prawdopodobie«stwem czy nie. Bóg kontroluje ±redni¡, nie jednostki. Twoj¡ krótkoterminow¡ wypªat¡ za udziaª w ±wiadomo±ci Boga jest mniejsza liczba problemów w codziennym »yciu, mniej stresu, wi¦cej rado±ci. Stres jest przyczyn¡ caªego niezadowolenia i wyst¦puje w niesko«czonej liczbie postaci, które maj¡ jednak wspóln¡ przyczyn¦. Stres jest skutkiem walki z prawdopodobie«stwem i tarciem pomi¦dzy tym co robisz i tym co wiesz, »e powiniene± robi¢ aby »y¢ wewn¡trz prawdopodobie«stwa. To wygl¡da na bardzo uproszczone, powiedziaªem. Czasami stresujesz si¦ poniewa» znajdujesz si¦ w zªym miejscu o zªej porze. Na przykªad czªonek rodziny umiera ze staro±ci. To stresuj¡ce ale nic na to nie poradzisz. Walcz¡c z Bogiem Stresu nie da si¦ wyeliminowa¢ z twojego »ycia. Ale mo»esz go ograniczy¢ »yj¡c w harmonii z prawdopodobie«stwem. Mo»esz pogodzi¢ si¦ ze ±mierci¡ ukochanej osoby ªatwiej je»eli jeste± psychicznie przygotowany na nieuniknione. Je»eli miaªe± wielu dobrych przyjacióª i »yªe± blisko rodziny to strata b¦dzie zªagodzona. Je»eli pozwolisz umysªowi uwolni¢ si¦ od przeszªo±ci zamiast pragn¡¢, »eby zmarªy powróciª do »ycia albo »eby± zrobiª co± inaczej to twój stres b¦dzie mniejszy. Co z »yciem po ±mierci? Czy wszystkie korzy±ci s¡ tu i teraz czy jest jeszcze co± pó¹niej? spytaªem. Z czasem, wszystko co mo»liwe si¦ wydarza. To podstawowa wªasno±¢ prawdopodobie«stwa. Je»eli b¦dziesz rzucaª monet¡ wystarczaj¡co dªugo w ko«cu orzeª wypadnie tysi¡c razy pod rz¡d. I wszystko co mo»liwe b¦dzie wydarzaªo si¦ i wydarzaªo tak dªugo jak szcz¡tki Boga istniej¡. Ten zbitek szcz¡tek, który tworzy twoje ciaªo i umysª pewnego dnia rozpadnie si¦ i rozªo»y ale wersja ciebie pojawi si¦ ponownie w przyszªo±ci, przypadkiem. Twierdzisz, »e ulegn¦ reinkarnacji? Nie zupeªnie. Twierdz¦, »e kopia twojego ciaªa i umysªu b¦dzie istniaªa w odlegªej przyszªo±ci. I to co teraz robisz mo»e uªatwi¢ lub utrudni¢ »ycie twojej kopii. Dlaczego miaªbym przejmowa¢ si¦ moj¡ kopi¡? To inny facet. Walcz¡c z Bogiem To rozró»nienie jest iluzj¡. Wci¡gu twojego obecnego »ycia ka»da komórka twojego ciaªa wile razy umarªa i zostaªa zast¡piona przez inn¡. W twoim ciele nie ma nic z czym by± si¦ urodziª. Nie ma »adnych oryginalnych cz¦±ci, tylko zamienniki, wi¦c z praktycznego punktu widzenia ju» jeste± kopi¡ wcze±niejszej wersji ciebie. Tak ale moje wspomnienia zostaj¡ ze mn¡. Moja kopia w odlegªej przyszªo±ci nie b¦dzie miaªa »adnych wspomnie« ani uczu¢, które towarzysz¡ mojemu »yciu, powiedziaªem. B¦dzie wiele twoich kopii w przyszªo±ci, nie tylko jedna. Niektóre b¦d¡ miaªy »ycia podobne do twojego z podobnymi wspomnieniami i uczuciami. Kopia b¦dzie ró»niªa si¦ od ciebie tylko z zaªo»enia, nie z praktycznego punktu widzenia. W twojej wizji Boga podoba mi si¦ to, »e ªatwo jest przestrzega¢ zasad. Wszystko co musz¦ robi¢ to i±¢ z prawdopodobie«stwem. Czasami to proste, powiedziaª. Czasami ci¦»ko b¦dzie rozpozna¢ wªa±ciwie prawdopodobie«stwa. Dzisiaj w wiadomo±ciach podali, »e nastolatkom, które publicznie przyznaj¡ si¦ do unikania seksu udaje si¦ to lepiej ni» tym, które si¦ nie przyznaj¡. Jakie wnioski na temat prawdopodobie«stwa wyci¡gn¡ªby± z tej historii? Oczywi±cie, »e publicznie o±wiadczenie pomaga. Zwi¦ksza twoje szanse. Walcz¡c z Bogiem By¢ mo»e. Ale mo»e tylko nastolatki, które chciaªy zosta¢ w abstynencji przyznawaªy si¦ do tego publicznie. Albo nastolatki, które przyznaªy si¦ do tego publicznie miaªy pó¹niej wi¦ksz¡ skªonno±¢ do kªamania na temat ich cz¦sto±ci kontaktów seksualnych. Prawdopodobie«stwo jest proste ale nie zawsze jest oczywiste. Zwi¡zki Starzec pobujaª si¦ jeszcze chwile w fotelu i u±miechn¡ª si¦. Jeste± sam przez wi¦kszo±¢ czasu. Miaª racj¦. Lubiªem by¢ sam. Miaªem przyjacióª ale zawsze cieszyªem si¦ kiedy wracaªem do domu. Sk¡d o tym wiesz? spytaªem. Rozszerzaj¡ ci si¦ ¹renice kiedy mówi¦ o ideach. Tak? S¡ dwa typu ludzi na ±wiecie, mój mªody przyjacielu. Pierwszy typ jest zorientowany na ludzi. Kiedy rozmawiaj¡, mówi¡ o ludziach - co ludzie robi¡, co kto± powiedziaª, jak kto± si¦ czuje. Drugi typ jest zorientowany na idee. Kiedy rozmawiaj¡, mówi¡ o ideach, koncepcjach i obiektach. Musz¦ by¢ tym ideowo zorientowanym typem. Tak. I to stwarza problemu w twoim »yciu osobistym ale nie zdajesz sobie sprawy z tego w jaki sposób. 114 Zwi¡zki To raczej przedwczesne skojarzenie. Dlaczego uwa»asz, »e mam problemy w »yciu osobistym? Musiaªem przyzna¢, »e miaª racj¦. Nikt nie ma doskonaªego »ycia osobistego ale w moim przypadku ta niedoskonaªo±¢ byªa prawie cech¡ charakterystyczn¡. Kontynuowaª, Ludzie zorientowani na idee, tak jak ty, s¡ nudni nawet dla innych ideowo zorientowanych osób. Hej, to obra¹liwe, powiedziaªem, nie my±l¡c tak na prawd¦. Musz¦ przyzna¢, »e nie jestem dusz¡ towarzystwa na przyj¦ciach. Kiedy próbuj¦ wtr¡ci¢ co± ciekawego do rozmowy wszyscy milkn¡ dopóki kto± nie zmieni tematu. My±l¦, »e jestem do±¢ ciekaw¡ osob¡ ale nikt inny tak nie uwa»a. Wszystkie popularne osoby zdaj¡ si¦ beªkota¢ o niczym a ja zazwyczaj mam co± ciekawego do powiedzenia. Wydawaªoby si¦, »e ludzie powinni to lubi¢. Wªa±ciwie to popularne osoby tylko wydaj¡ si¦ beªkota¢, odpowiedziaª. Tak naprawd¦, rozmawiaj¡ na tematy, które wszystkich interesuj¡; rozmawiaj¡ o ludziach. Kiedy kto± rozmawia o ludziach to jest to sprawa osobista dla wszystkich, którzy sªuchaj¡. Automatycznie odnosisz t¦ histori¦ do siebie my±l¡c jak ty by± zareagowaª w sytuacji tej osoby, jakie s¡ podobie«stwa w twoim »yciu. Z drugiej strony, je±li opowiesz o nowym narz¦dziu, które znalazªe± w sklepie nikt nie mo»e odnie±¢ si¦ do tego narz¦dzia na osobistym poziomie, nie wa»ne jak byªoby u»yteczne czy nowatorskie. Zwi¡zki Ok, wi¦c jak mog¦ sta¢ si¦ bardziej interesuj¡cym? Je±li dam ci rad¦ to czy z niej skorzystasz? Mo»e. To zale»y od rady. Nie, nie skorzystasz z mojej rady. Nikt nigdy nie skorzystaª z rady innej osoby. Teraz po prostu na siª¦ mi zaprzeczasz, powiedziaªem. Oczywi±cie, »e ludzie korzystaj¡ z rad. To nie zªudzenie. Ludziom wydaje si¦, »e korzystaj¡ z rad ale nie robi¡ tego. Ludzie s¡ w stanie jedynie otrzymywa¢ informacje. Tworz¡ swoje wªasne rady. Je±li chcesz wpªyn¡¢ na kogo± to nie tra¢ czasu na dawanie rad. Mo»esz zmieni¢ jedynie to co kto± inny wie, nie to co robi. W porz¡dku. Mo»esz da¢ mi informacje, które pomog¡ mojemu »yciu osobistemu? Mo»e, powiedziaª cia±niej owijaj¡c swoje drobne ciaªo czerwonym kocem. Jaki temat interesuje ci¦ bardziej ni» wszystkie inne? Chyba ja sam, przyznaªem si¦. Tak, jest to esencj¡ bycia czªowiekiem. Ka»da osoba, któr¡ spotkasz na przyj¦ciu b¦dzie bardziej zainteresowana swoim wªasnym »yciem ni» jakimkolwiek innym tematem. Niezr¦czna cisza mo»e zosta¢ rozwi¡zana przez zadawanie prostych pyta« o »ycie innych ludzi. To byªoby totalnym oszustwem, powiedziaªem. Po pierwsze, to byªoby jak przesªuchiwanie tej osoby. Po drugie, nie mógªbym udawa¢, »e jej odpowiedzi mnie intere- Zwi¡zki suj¡. Je±li oka»e si¦, »e jest jakim± sprzedawc¡ butów mieszkaj¡cym z wªasn¡ matk¡ w Albany, moje oczy zajd¡ mgl¡. To wyda si¦ oszustwem dla ciebie kiedy zadasz to pytanie ale obca osoba tak nie pomy±li. Dla niej to nieoczekiwany prezent, mo»liwo±¢ cieszenia si¦ jedn¡ z najwi¦kszych przyjemno±ci: mówienia o sobie. O»ywi si¦ i momentalnie zacznie cie lubi¢. Wydasz si¦ bªyskotliwym i utalentowanym rozmówc¡ nawet je±li twoim jedynym wkªadem b¦dzie zadawanie pyta« i sªuchanie. I rozwiejesz strach obcego przez niezr¦czn¡ cisz¡. B¦dzie za to wdzi¦czny. To rozwi¡»e jego problem ale ja b¦d¦ musiaª sªucha¢ jego rozwodzenia si¦ nad samym sob¡. Lekarstwo jest gorsze od choroby. Twoje pytania to tylko punkty wyj±ciowe. Od nich b¦dziesz mógª przej±¢ do rzeczy, które ciebie interesuj¡ najbardziej - do ciebie samego. Czy nie b¦dzie wolaª rozmawia¢ o nim samym zamiast o mnie? Kiedy dowiadujesz si¦ jak inni radz¡ sobie w ró»nych sytuacjach to automatycznie zaczyna to mie¢ dla ciebie znaczenie, powiedziaª. W twoim »yciu zawsze b¦d¡ jakie± podobie«stwa. Dowiedz si¦ co macie wspólnego, potem spytaj czy to lubi, jak sobie z tym radzi i czy ma na to jakie± sprytne sposoby. Mo»e obaj macie daleko do pracy, albo macie matki, które za cz¦sto dzwoni¡ albo obaj je¹dzicie Zwi¡zki na nartach. Znajd¹ te wspólne zainteresowanie i b¦dziecie rozmawia¢ o sobie ze wspóln¡ przyjemno±ci¡. Co z dzieleniem si¦ opiniami na wa»ne tematy? spytaªem. Zawsze zaczynam debaty z lud¹mi. Wydaje si¦, »e zawsze mam lepiej przemy±lane pogl¡dy i czuj¦ si¦ jakbym miaª obowi¡zek naprostowania ludzi. Czasami jednak chciaªbym po prostu si¦ zamkn¡¢. Ale kiedy sªyszysz te zwariowane opinie niektórych osób - wªa±ciwie to wi¦kszo±ci osób - jak mo»esz po prostu pozwoli¢ im si¦ prze±lizgn¡¢. Czy staªe± kiedy± za kim± kto nie rusza kiedy ±wiatªo zmienia si¦ na zielone, zatr¡biªe± na niego a potem zorientowaªe± si¦, »e samochód jest unieruchomiony i kierowca nie mo»e nic na to poradzi¢? Tak, zatr¡biªem. To zawstydzaj¡ce, powiedziaªem. Wi¦kszo±¢ sprzeczek jest jak ten przykªad. Dwie osoby maj¡ ró»ne informacje ale wydaje im si¦, »e podstaw¡ ich niezgody s¡ zªe os¡dy lub zªe warto±ci drugiej osoby. Tak na prawd¦, wi¦kszo±¢ osób podzielaªaby twoje opinie gdyby miaªa te same informacje. Je±li sp¦dzasz czas kªóc¡c si¦ o bª¦dno±¢ opinii innych osób marnujesz czas swój i ich. Przydatne mo»e by¢ jedynie sprawdzenie ró»nic w waszych zaªo»eniach i poszerzenie swoich informacji. Czasami to wystarczy aby pogl¡dy z czasem si¦ zbiegªy. Hej, gdyby± mógª nauczy¢ mnie radzenia sobie z kobietami na pewno bym z tego skorzystaª. Zwi¡zki Mog¦ powiedzie¢ ci kilka rzeczy. Skorzystam z ka»dej pomocy jak¡ mog¦ dosta¢. Kobiety wierz¡, »e m¦»czy¹ni s¡ uªomn¡ wersj¡ kobiet, zacz¡ª. M¦»czy¹ni wierz¡, »e kobiety s¡ uªomn¡ wersj¡ m¦»czyzny. Obie pªcie s¡ uwi¦zione w zªudzeniach, »e ich osobiste pogl¡dy s¡ uniwersalne. Ten pogl¡d - »e jedna pªe¢ jest uªomn¡ wersj¡ tej drugiej - jest podstaw¡ wszystkich nieporozumie«. W jaki sposób ma mi to pomóc? spytaªem. Kobiety deniuj¡ siebie poprzez swoje zwi¡zki a m¦»czy¹ni poprzez to, komu pomagaj¡. Kobiety wierz¡, »e warto±ci tworzone s¡ przez po±wi¦cenia. Je±li jeste± gotów zrezygnowa¢ ze swoich ulubionych zaj¦¢ »eby by¢ z ni¡, zaufa ci. Je±li bycie z ni¡ jest dla ciebie zbyt proste, nie zaufa ci. Na pocz¡tku, mo»esz dokonywa¢ swoich po±wi¦ce« symbolicznie, wychodz¡c wcze±niej z pracy »eby kupi¢ kwiaty, odwoªuj¡c swój mecz piªkarski »eby i±¢ na randk¦, tego typu rzeczy. Dlaczego wydaje si¦, »e bogatym i sªawnym facetom przypadaj¡ wszystkie kobiety? spytaªem. Cz¦±ciowo dlatego, »e sªawni i bogaci s¡ zdolni do du»ych po±wi¦ce«. Przeci¦tny m¦»czyzna mo»e po±wi¦ci¢ wieczór przed telewizorem »eby by¢ z kobiet¡. Bogaty i sªawny mo»e po±wi¦ci¢ tydzie« na Taiti. Mo»na wiele powiedzie¢ o poci¡gu do wªadzy i pewno±ci siebie emanuj¡cej z bo- Zwi¡zki gatych i wpªywowych m¦»czyzn ale zdolno±¢ do po±wi¦ce« jest najwa»niejsza. Co ceni¡ m¦»czy¹ni? spytaªem. M¦»czy¹ni wierz¡, »e warto±ci tworz¡ osi¡gni¦cia i maj¡ wymogi dla kobiet we wªasnym »yciu. Je»eli kobieta speªnia te wymagania, zakªada, »e go kocha. Je»eli nie jest w stanie ich speªni¢, zakªada, »e go nie kocha. M¦»czyzna zakªada, »e gdyby kobieta go kochaªa staraªaby si¦ bardziej i zawsze wierzy, »e jego wymagania dla niej s¡ rozs¡dne. Jakie wymagania? Ka»dy m¦»czyzna ma inne wymagania. M¦»czy¹ni rzadko si¦ nimi dziel¡ bo robienie tego jest przepisem na katastrof¦. adna kobieta nie tolerowaªaby dawania jej listy celi. Wi¦c co powinien zrobi¢ facet je±li kobieta w jego »yciu nie speªnia tych tajnych wymaga«? Jak mo»e j¡ zmieni¢? Nie mo»e, odparª. Ludzie nie zmieniaj¡ si¦ po to, »eby speªnia¢ wymogi innych ludzi. Na m¦»czyznach mo»na wymusza¢ drobne zmiany - ubiór, fryzura, maniery - poniewa» te rzeczy nie s¡ istotne dla wi¦kszo±ci z nich. Kobiet w ogóle nie da si¦ zmieni¢. Jak na razie nie usªyszaªem niczego pomocnego. Najlepsze na co mo»esz liczy¢ to znalezienie osob¦, której wady ci nie przeszkadzaj¡. Bez sensu jest szuka¢ kogo± bez wad albo kogo± zdolnego do znacz¡cych zmian; taka osoba istnieje tylko w twojej wyobra¹ni. Zwi¡zki Powiedzmy, »e znajd¦ osob¦, której wady mi nie przeszkadzaj¡, powiedziaªem. To zatrzymanie jej jest trudne. Nie miaªem w tym zbyt wiele szcz¦±cia. Kobiecie trzeba mówi¢, »e po±wi¦ciªby± dla niej wszystko. M¦»czy¹nie trzeba mówi¢, »e jest potrzebny. Kiedy m¦»czyzna lub kobieta odchodzi od tej formuªy, druga osoba traci zaufanie. Kiedy utracone jest zaufanie, rozpada si¦ komunikacja. Nie wydaje mi si¦, »e trzeba komu± ufa¢ »eby si¦ z nim komunikowa¢. Z kim± komu nie ufam mog¦ rozmawia¢ tak samo ªatwo jak z kim± komu ufam. Bez zaufania mo»esz komunikowa¢ jedynie trywialne rzeczy. Je±li spróbujesz zakomunikowa¢ co± wa»nego bez podstawy w zaufaniu zostaniesz podejrzany o posiadanie jakiego± ukrytego planu. Twoje sªowa zostan¡ przeanalizowane pod k¡tem ukrytych znacze« i twoja prosta wiadomo±¢ zostanie zaciemniona przez podejrzenia. Chyba to rozumiem. Co mog¦ zrobi¢ aby bardziej mi ufano? Kªam. artujesz, prawda? spytaªem. Powiniene± kªama¢ na temat swoich zdolno±ci i osi¡gni¦¢ pomniejszaj¡c swoje zwyci¦stwa tak jakby byªy skutkiem szcz¦±cia. I powiniene± wyolbrzymia¢ swoje wady. Zwi¡zki Dlaczego, na miªo±¢ bosk¡, miaªbym mówi¢ ludziom, »e jestem nieudacznikiem i idiot¡? Nie lepiej by¢ szczerym? Szczero±¢ jest jak jedzenie. Jest potrzebna ale nadmiar tworzy dyskomfort. Kiedy pomniejszasz swoje osi¡gni¦cia sprawiasz, »e ludzie lepiej my±l¡ o swoich osi¡gni¦ciach. To nieszczere, ale uprzejme. Dobre. Jakie masz jeszcze wskazówki? Uwa»asz, »e przypadkowa rozmowa jest strat¡ czasu. Jasne, o ile nie mam czego± do powiedzenia. Nie rozumiem jak ludzie mog¡ gada¢ o niczym. Twoim problemem jest to, »e postrzegasz rozmow¦ jako sposób wymiany informacji, powiedziaª. Tym wªa±nie jest, powiedziaªem, my±l¡c, »e stwierdziªem co± oczywistego. Rozmowa jest czym± wi¦cej ni» sum¡ sªów. Jest tak»e sposobem sygnalizowania wa»no±ci drugiej osoby poprzez okazywanie ch¦ci do podarowania jej twojego najcenniejszego zasobu: czasu. To sposób na okazywanie szacunku. Rozmowa przypomina nam, »e jeste±my cz¦±ci¡ wi¦kszej caªo±ci, poª¡czon¡ na sposób przenikaj¡cy obowi¡zki, wi¦zy krwi czy interesy. Rozmowa mo»e speªnia¢ wiele funkcji ale nigdy nie jest bezu»yteczna. Przez kilka nast¦pnych godzin starzec zdradziª mi wi¦cej swoich skªadników udanego »ycia. Wyra»aj wdzi¦czno±¢. Dawaj wi¦cej ni» si¦ od ciebie oczekuje. Mów opty- Zwi¡zki mistycznie. Dotykaj ludzi. Pami¦taj imiona. Nie myl elastyczno±ci ze sªabo±ci¡. Nie oceniaj ludzi na podstawie ich bª¦dów; oceniaj ich raczej na podstawie tego jak reaguj¡ na popeªnione bª¦dy. W pierwszej kolejno±ci dbaj o swoje podstawowe potrzeby; inaczej nie b¦dziesz przydatny dla nikogo innego. Nie wiedziaªem czy mog¦ wª¡czy¢ jego skªadniki do mojego »ycia ale wydawaªo mi si¦, »e to mo»liwe. Armacje Sªyszaªem o tak zwanych armacjach, powiedziaªem, wykorzystuj¡c okazj¦ spenetrowania kolejnego tunelu w mózgu starca. Zapisuje si¦ swoje cele pi¦tna±cie razy dziennie a one speªniaj¡ si¦ jak za dotkni¦ciem magicznej ró»d»ki. Znam ludzi, którzy przysi¦gaj¡, »e to prawda. Czy to naprawd¦ dziaªa? Odpowied¹ jest skomplikowana. Mam czas, powiedziaªem. Ludzie u»ywaj¡cy armacji wiedz¡ czego chc¡ i s¡ gotowi pracowa¢ »eby to osi¡gn¡¢; inaczej nie mieliby do±¢ entuzjazmu »eby zapisywa¢ swoje cele pi¦tna±cie razy dziennie. Nie powinno dziwi¢, »e odnosz¡ wi¦ksze sukcesy od przeci¦tnego czªowieka. Bo ci¦»ej pracuj¡? Bo wiedz¡ czego chc¡, powiedziaª. Zdolno±¢ do ci¦»kiej pracy i po±wi¦ce« jest naturalna dla osób, które wiedz¡ 124 Armacje dokªadnie czego chc¡. Wi¦kszo±¢ ludzi wierzy, »e ma cele kiedy tak naprawd¦ maj¡ jedynie »yczenia. Mog¡ twierdzi¢, »e ich celem jest wzbogacenie si¦ bez ci¦»kiej pracy, bez po±wi¦ce« i podejmowania ryzyka. To nie cel, to marzenie. Tacy ludzie raczej nie zapisuj¡ codziennie armacji bo to za du»y wysiªek. I raczej nie odnosz¡ wielkich sukcesów. Wi¦c armacje s¡ niepotrzebne? Speªniaj¡ pewn¡ funkcj¦. Zapisywanie sowich celi ka»dego dnia pozwala osi¡gn¡¢ wy»szy poziom skupienia. Dostraja twój mózg do lepszego rozpoznawania okazji nadarzaj¡cych si¦ w otoczeniu. Co rozumiesz przez dostrajanie mózgu? Czy zdarzyªo ci si¦ kiedy± usªysze¢ po raz pierwszy jakie± dziwne sªowo i wkrótce potem usªysze¢ to samo sªowo ponownie? To zdarza si¦ bez przerwy, powiedziaªem. To dziwaczne. To tak jakby usªyszenie jakiego± sªowa sprawiaªo, »e pojawia si¦ ono wsz¦dzie. Jak kostrzewa. Nie sªyszaªem o tym sªowie dopóki nie zobaczyªem go w zeszªym tygodniu na opakowaniu nasion trawy. Tego samego wieczora byªem na imprezie i jaki± facet u»yª tego sªowa. Jestem caªkiem pewien, »e nigdy wcze±niej nie sªyszaªem tego sªowa a potem sªysz¦ je dwa razy wci¡gu kilku godzin. Jakie s¡ na to szanse? Armacje A ostatniej nocy byªem u s¡siada par¦ ulic dalej pogra¢ w bilarda. Spytaªem go czy graª kiedy± w piªkarzyki. To gra stoªowa w której u»ywasz uchwytów poª¡czonych z maªymi piªkarzykami i próbujesz strzeli¢ przeciwnikowi gola drewnian¡ piªeczk¡. Jego wyraz twarzy mówiª, »e nie musiaª zna¢ szczegóªów tej gry. W ka»dym razie, kontynuowaªem, rozmawiali±my o piªkarzykach przez dwadzie±cia minut, o tym jak grali±my w to na studiach ale od lat nie widzieli±my stoªu do piªkarzyków. Nie pami¦tam kiedy ostatni raz wymówiªem sªowo piªkarzyki. Pi¦tna±cie minut pó¹niej id¦ do domu i co± przyci¡ga mój wzrok. Daªbym sobie r¦k¦ uci¡¢, »e byªa to grupka dzieciaków graj¡cych w piªkarzyki. Przechodziªem obok tego domu tysi¡c razy i nigdy wcze±niej nie widziaªem w tym oknie stoªu do piªkarzyków. Twój mózg potra przetworzy¢ jedynie niewielk¡ cz¦±¢ twojego otoczenia, powiedziaª. Ryzykuje, »e zostanie przytªoczony przez ilo±¢ informacji bombarduj¡cych go w ka»dej chwili. Twój mózg radzi sobie odltrowuj¡c 99.9 procenta ±rodowiska, które nie ma dla ciebie znaczenia. Kiedy zauwa»yªe± sªowo kostrzewa pierwszy raz poobracaªo si¦ ono w twojej gªowie i twój mózg nastroiª si¦ do niego. To dlatego tak szybko usªyszaªe± je ponownie. To nadal zbieg okoliczno±ci. Nie s¡dz¦ si¦, »eby ludzie mówili kostrzewa zbyt cz¦sto. Armacje Tak, prawdopodobie«stwo nadal ma znaczenie. Ale kostrzewa i piªkarzyki to tylko cz¦±¢ dziwnych sªów i pomysªów, na które nastroiªe± swój mózg w tym tygodniu. Inne nie przeci¦ªy ponownie twojej drogi wi¦c nie zauwa»yªe± ich braku. Je±li rozwa»ysz wszystkie mo»liwe zbiegi okoliczno±ci to nie ma nic dziwnego w tym, »e kilka zdarza ci si¦ ka»dego dnia. Osoba u»ywaj¡ca armacji wynosi dostrajanie umysªu na wy»szy poziom. Koncentrowanie si¦ na celu ka»dego dnia bardzo powi¦ksza szanse na dostrze»enie okazji nadarzaj¡cych si¦ w otoczeniu. Przypadek stworzy iluzj¦, »e zapisywanie tego celu produkuje okazje. Ale w rzeczywisto±ci jedyne co si¦ zmienia to mo»liwo±ci danej osoby do dostrzegania okazji. Nie chc¦ tu pomniejsza¢ tej przewagi bo umiej¦tno±¢ rozpoznawania okazji jest podstaw¡ sukcesu. Mo»e po cz¦±ci tak jest, powiedziaªem. Ale sªyszaªem o naprawd¦ zadziwiaj¡cych zbiegach okoliczno±ci przydarzaj¡cych si¦ ludziom u»ywaj¡cym armacji. Mój przyjaciel zapisywaª armacje »eby podwoi¢ swoje zarobki i znik¡d zadzwoniª do niego headhunter. Dwa tygodnie pó¹niej miaª now¡ prac¦ i zarabiaª dwa razy wi¦cej. Jak to wyja±nisz? Twój przyjaciel miaª prosty cel i byª gotowy dokona¢ zmian, »eby go osi¡gn¡¢, odpowiedziaª. Jego ch¦¢ u»ywania armacji byªa dobr¡ zapowiedzi¡ jego sukcesu, nieko- Armacje niecznie jego przyczyn¡. Headhunter z twojego przykªadu podniósª tamtego miesi¡ca pªace wielu osobom. Twój przyjaciel byª jedn¡ nich. Ludzie u»ywaj¡cy armacji maj¡ wra»enie, »e zmuszaj¡ otoczenie do tego, »eby poddawaªo si¦ ich woli. To bardzo przyjemne uczucie poniewa» iluzja kontroli jest jedn¡ z najprzyjemniejszych iluzji. Kontynuowaª. Na armacje mo»na patrze¢ te» jak na kanaª komunikacyjny pomi¦dzy twoj¡ ±wiadomo±ci¡ i pod±wiadomo±ci¡. Twoja pod±wiadomo±¢ cz¦sto lepiej przewiduje przyszªo±¢ ni» twój racjonalny umysª. Je±li twoja pod±wiadomo±¢ pozwala ci pisa¢ `zostan¦ sªawn¡ balerin¡' pi¦tna±cie razy dziennie przez rok to znaczy, »e chce ci co± powiedzie¢. Twoja pod±wiadomo±¢ mówi ci, »e podobaj¡ si¦ jej twoje szanse, »e pozwoli ci po±wi¦ci¢ si¦, »e da ci to satysfakcj¦, której potrzebujesz aby podoªa¢ ci¦»kiej pracy przed tob¡. Z drugiej strony je±li próbujesz zapisywa¢ armacje przez par¦ dni i stwierdzasz, »e to zbyt uci¡»liwe, twoja pod±wiadomo±¢ wysyªa ci jasny sygnaª, »e nie podobaj¡ si¦ jej twoje szanse. Nie rozumiem dlaczego moja pod±wiadomo±¢ miaªaby by¢ lepsza w przewidywaniu przyszªo±ci ni» moja ±wiadomo±¢. My±laªem, »e pod±wiadomo±¢ jest irracjonalna, powiedziaªem. Pod±wiadomo±¢ jest maszyn¡ do liczenia szans. To robi naturalnie, cho¢ nie zawsze z dobrym skutkiem. Je±li twoja Armacje pod±wiadomo±¢ zauwa»y, »e straciªe± pieni¡dze na trzech ostatnich interesach z lud¹mi w kapeluszach, nigdy wi¦cej nie zaufasz czªowiekowi w kapeluszu. Twoja pod±wiadomo±¢ nie zawsze ma racj¦; to zale»y od jako±ci informacji, które dostarczasz jej licz¡cemu szanse silnikowi. Na szcz¦±cie twoja pod±wiadomo±¢ najlepiej zna si¦ na tobie samym poniewa» zna ci¦ od kiedy byªe± jeszcze w macicy. Je±li twoja pod±wiadomo±¢ pozwala ci po±wi¦ca¢ dziesi¦¢ minut ka»dego pracowitego dnia na pisanie `podwoj¦ swoje zarobki' to znaczy, »e podobaj¡ si¦ jej twoje szanse i ma peªne kwalikacje do dokonywania takich zaªo»e«. Czy armacje nie mog¡ by¢ czym± wi¦cej? spytaªem. Mówiªe±, »e takie wa»ne jest to, »e rzeczy naprawd¦ nie s¡ tym czym si¦ wydaj¡ ale kto powiedziaª, »e koncentrowanie si¦ na swoich celach nie zmienia prawdopodobie«stwa? Mów dalej, powiedziaª. Ok, wyobra¹ sobie, »e jeste± kapitanem statku ale jeste± ±lepy i gªuchy. Wykrzykujesz rozkazy na zaªog¦ ale nie wiesz czy usªyszeli i wykonali twoje rozkazy. Wiesz tylko, »e kiedy rozkazujesz pªyn¡¢ do jakiego± ciepªego portu w ci¡gu kilku dni robi si¦ ciepªo. Nigdy nie mo»esz mie¢ pewno±ci czy zaªoga cie posªuchaªa, zabraªa ci¦ do innego ciepªego portu czy nigdzie nie popªyn¦li±cie a poprawiªa si¦ pogoda. Je±li, tak jak twierdzisz, nasze umysªy s¡ generatorami zªudze« to wszyscy jeste±my gªuchymi i ±lepymi kapitanami statku wydaj¡cymi rozkazy wszech±wiatowi z Armacje nadziej¡, »e to co± zmieni. Nie mo»emy wiedzie¢, co na prawd¦ dziaªa a co tylko wydaje si¦ dziaªa¢. Wi¦c czy nie ma sensu próbowanie wszystkiego co zdaje si¦ dziaªa¢ nawet je±li nie mo»emy by¢ pewni? Jest w tobie potencjaª, powiedziaª. Nie wiedziaªem co miaª na my±li. Pi¡ty poziom Kim jeste±? spytaªem. Nie wiedziaªem w jaki sposób grzecznie zada¢ to pytanie. Starzec zdecydowanie nie byª normalny. Jestem Awatarem. Czy to jaki± tytuª? My±laªem, »e to twoje imi¦. To jedno i drugie. Wybacz mi to pytanie. Nie bardzo wiem jak to uj¡¢ wi¦c po prostu o to spytam Chcesz wiedzie¢, czy jestem czªowiekiem. Tak. Przepraszam je±li to brzmi zwariowanie. Ja tylko... Starzec machni¦ciem r¦ki uci¡ª moje zdanie. Rozumiem. Tak, jestem czªowiekiem. Jestem czªowiekiem pi¡tego poziomu; Awatarem. Pi¡tego poziomu? Ludzie istniej¡ na ró»nych poziomach ±wiadomo±ci. Awatarem jest kto±, kto »yje na pi¡tym poziomie. 131 Pi¡ty poziom Czy ±wiadomo±¢ jest jak inteligencja? spytaªem. Nie. Inteligencja jest miar¡ tego jak dobrze funkcjonujesz na swoich poziomie ±wiadomo±ci. Twoja inteligencja pozostaje mniej wi¦cej taka sama przez caªe twoje »ycie. wiadomo±¢ jest czym zupeªnie innym ni» inteligencja; ±wiadomo±¢ obejmuje widzenie twoich zªudze« jako to, czym s¡ naprawd¦. wiadomo±¢ wi¦kszo±ci ludzi podnosi si¦ o jeden lub dwa poziomy wci¡gu »ycia. Co oznacza widzenie zªudze« jako to, czym s¡ naprawd¦? Czy kiedy byªe± dzieckiem, twoi rodzice mówili ci, »e ±wi¦ty Mikoªaj przynosi gwiazdkowe prezenty? Tak, powiedziaªem, wierzyªem w ±wi¦tego Mikoªaja a» do przedszkola, dopóki inne dzieci nie zacz¦ªy o tym rozmawia¢. Wtedy zorientowaªem si¦, »e Mikoªaj nie mógªby dosta¢ si¦ do wszystkich tych domów jednej nocy. Twoja inteligencja nie zmieniªa si¦ w momencie kiedy uzmysªowiªe± sobie, »e ±wi¦ty Mikoªaj jest tylko niegro¹n¡ fantazj¡. Twoje zdolno±ci matematyczne i werbalne zostaªy na tym samym poziomie ale twoja ±wiadomo±¢ wzrosªa. Nagle zdaªe± sobie spraw¦ z tego, »e historie z wiarygodnych ¹ródeª - w tym przypadku twoich rodziców - mog¡ by¢ caªkowicie zmy±lone. I od tej chwili nigdy ju» nie patrzyªe± na ±wiat tak samo poniewa» twoja ±wiadomo±¢ rzeczywisto±ci si¦ zmieniªa. Tak mi si¦ wydaje. Pi¡ty poziom A czy w szkole uczyªe± si¦, »e rdzenni Amerykanie i osadnicy ±wi¦towali razem to, co staªo si¦ pó¹niej Dniem Dzi¦kczynienia w Stanach Zjednoczonych? Tak. My±laªe±, »e to musi by¢ prawd¡ bo napisali tak w ksi¡»ce i nauczyciel powiedziaª, »e tak byªo. Byªe± w szkole po to, »eby uczy¢ si¦ prawdy; rozs¡dnie byªo wierzy¢, »e j¡ poznawaªe±. Ale uczeni mówi¡ nam teraz, »e ten pierwszy Dzie« Dzi¦kczynienia z osadnikami i rdzennymi Amerykanami nigdy si¦ nie wydarzyª. Tak jak w przypadku ±wi¦tego Mikoªaja, du»a cz¦±¢ tego co uwa»amy za histori¦ jest po prostu zmy±lona. W twoich przykªadach zawsze jest jaka± nauka. To wygl¡da mi na inteligencj¦, nie ±wiadomo±¢. W ±wiadomo±ci chodzi o oduczanie si¦. To odkrywanie, »e nie wiesz tak du»o jak wydawaªo ci si¦, »e wiesz. Opisaª to co nazywaª pi¡tym poziomem ±wiadomo±ci i powiedziaª, »e wszyscy ludzie doznaj¡ pierwsze poziomu przy narodzinach. W tedy po raz pierwszy zdajesz sobie spraw¦ z tego, »e istniejesz. Na drugim poziomie ±wiadomo±ci rozumiesz, »e istniej¡ inni ludzie. Wierzysz we wszystko co mówi¡ ci osoby z autorytetem. Przyjmujesz system wierze«, w którym jeste± wychowywany. Na trzecim poziomie ±wiadomo±ci rozpoznajesz, »e ludzie cz¦sto si¦ myl¡ w sprawach sowich wierze«. Czujesz, Pi¡ty poziom »e sam mo»esz myli¢ si¦ w niektórych sprawach, w które wierzysz ale nie wiesz w których. Jednak pomimo swoich w¡tpliwo±ci nadal wygodnie ci z twoimi wierzeniami. Czwartym poziomem jest sceptycyzm. Wierszy, »e badania naukowe s¡ najlepsz¡ miar¡ tego co jest prawdziwe i wierzysz, »e masz dobre poczucie prawdy, dzi¦ki nauce, twojej logice i twojemu rozs¡dkowi. Jeste± arogancki w stosunku do osób na drugim i trzecim poziomie. Pi¡tym poziomem ±wiadomo±ci jest Awatar. Awatar rozumie, »e rozum to generator iluzji, nie okno na rzeczywisto±¢. Awatar widzi w nauce system wierze«, aczkolwiek przydatny. Awatar jest ±wiadomy mocy Boga wyra»onej w prawdopodobie«stwie i nieuniknionym odrodzeniu boskiej ±wiadomo±ci. Wydaje mi si¦, »e jestem na czwartym poziomie, powiedziaªem, przynajmniej wedªug ciebie. Tak, jeste± na czwartym, potwierdziª. Ale teraz, kiedy opowiedziaªe± mi o wszystkich twoich tajemnicach z pi¡tego poziomu mo»e udaªo mi si¦ wskoczy¢ poziom wy»ej. Tak to dziaªa? Nie, powiedziaª, ±wiadomo±¢ nie bierze si¦ z otrzymywania nowych informacji. Bierze si¦ z odrzucania starych. Nadal trzymasz si¦ swoich zªudze« z czwartego poziomu. Czuj¦ si¦ ura»ony, za»artowaªem. Nie powiniene±. Czyj± poziom ±wiadomo±ci nie implikuje niczego dobrego ani zªego. aden poziom nie jest lep- Pi¡ty poziom szy ani gorszy od innego. Ludzie s¡ szcz¦±liwy na wszystkich poziomach i na wszystkich poziomach wnosz¡ swój wkªad w spoªecze«stwo. To brzmi bardzo hojnie, powiedziaªem, ale zauwa»yªem, »e twój numer jest najwy»szy. To oczywi±cie ten dobry. Musisz czu¢ si¦ troch¦ lepszy. Nie ma w tym nic dobrego ani zªego, jest tylko ró»nica w u»yteczno±ci. Ludzie na wszystkich poziomach maj¡ taki sam potencjaª »eby by¢ u»ytecznym. Ale musisz by¢ wdzi¦czny, »e nie jeste± na innym poziomie. Nie. Szcz¦±cie przychodzi ªatwiej na innych poziomach. wiadomo±¢ ma swoj¡ cen¦. Awatar mo»e znale¹¢ szcz¦±cie jedynie w sªu»bie. W jaki sposób sªu»ysz? Czasami zªudzenia spoªeczno±ci s¡ wytr¡cane z równowagi i w przypadku koniktu, emocje wybuchaj¡ w niekontrolowany sposób. Ludzie gin¡. Je±li zginie zbyt wiele osób odrodzenie si¦ Boga jest zagro»one. Kiedy to si¦ wydarza Awatar wkracza do akcji. Jak? Nie mo»esz sam obudzi¢ si¦ ze snu. Potrzebujesz kogo± kto ju» nie ±pi »eby tob¡ delikatnie potrz¡sn¡ª. W pewnym sensie to wªa±nie robi¦. Jak zwykle, nie bardzo wiem co masz na my±li. Pi¡ty poziom Wyja±niª. Wielcy przywódcy tego ±wiata s¡ zawsze najmniej racjonalnymi spo±ród nas. S¡ na drugim poziomie ±wiadomo±ci. Charyzmatyczni przywódcy maj¡ naturaln¡ zdolno±¢ narzucania ludziom swoich zªudze«. Przekonuj¡ ludzi »eby dziaªali wbrew wªasnym interesom i pod¡»ali za wizj¡ wi¦kszego dobra przywódcy. Przywódcy sprawiaj¡, »e obywatele id¡ na wojn¦ zdobywa¢ ziemi¦, na której nigdy nie b¦d¡ mieszka¢ i zabija¢ ludzi wyznaj¡cych inne religie. Nie wszyscy przywódcy s¡ irracjonalni, zaprzeczyªem. Ci najskuteczniejsi s¡. Nie cz¦sto widuje si¦ matematycznych geniuszy lub profesorów logiki, którzy zostaj¡ przywódcami. Logika jest szkodliwa dla przywództwa. Ale irracjonalni przywódcy musz¡ si¦ sprawdza¢. wiat mimo wszystko zdaje si¦ dziaªa¢ caªkiem sprawnie. Pracuje sprawnie bo zªudzenia ludzi s¡ przewa»nie w równowadze. Awatar utrzymuje je w tym stanie wprowadzaj¡c w razie potrzeby nowe idee. My±lisz, »e idea mo»e a» tak bardzo zmieni¢ ±wiat? spytaªem. Tylko idee mog¡ zmienia¢ ±wiat. Reszta to szczegóªy. Powrót do domu Czas i potrzeby rozmyªy si¦ w obecno±ci starca. Mogli±my rozmawia¢ przez kilka dni. Pami¦tam jeden wschód sªo«ca ale mogªo by¢ ich wi¦cej. Nigdy nie czuªem zm¦czenia w jego obecno±ci. Byªo tak jakby energia otaczaªa go tworz¡c niewidzialne pole, karmi¡c wszystko co byªo w pobli»u. Byª niezwykªy, zadziwiaj¡cy i, ostatecznie, poza realiami tego ±wiata. Rozmawiali±my dalej o »yciu, energii i prawdopodobie«stwie. Czasami traciªem poczucie przynale»no±ci do mojego ciaªa. Byªo tak jakby moja ±wiadomo±¢ rozszerzaªa si¦ na przedmioty znajduj¡ce si¦ w pokoju. Patrzyªem na moj¡ r¦k¦ spoczywaj¡c¡ na oparciu fotela i widziaªem jak ró»nice pomi¦dzy drewnem, powietrzem i r¦k¡ zanikaªy. Czuªem si¦ jak kociak podniesiony za skór¦ na karku, bezradny, bezpieczny, przenoszony. Nie pami¦tam jak opu±ciªem jego dom i poszedªem do 137 Powrót do domu furgonetki ale pami¦tam jak wszystko wygl¡daªo. Miasto miaªo wyra¹ne kraw¦dzie. D¹wi¦k byª czysty. Kolory »ywe. Przedmioty zdawaªy si¦ mie¢ wi¦cej wymiarów, tak jakby mo»na byªo zobaczy¢ tyª i boki patrz¡c z dowolnego k¡ta. Sªyszaªem telefon w s¡siednim budynku i obie strony rozmowy. Czuªem ka»de zawirowanie powietrza. Pojechaªem do domu drog¡, której normalnie bym nie wybraª. Prze±lizgiwaªem si¦ przez zielone ±wiatªa bez dotykania hamulców. Piesi stali na chodnikach a policjant pokierowaª mnie obok miejsca wypadku. Wiedziaªem, »e wszyscy poszkodowani byli bezpieczni. Kiedy wsun¡ªem klucz do zamka mogªem zobaczy¢ wszystkie inne zamki takie jak mój i wszystkie klucze, które przypadkiem byªy takie same. Mogªem zobaczy¢ jak obraca si¦ wewn¦trzny mechanizm zamka tak jakbym byª malutkim obserwatorem w jego wn¦trzu, patrz¡cym na przemysªow¡ maszyn¦. Wszystko w moim mieszkaniu wydawaªo si¦ by¢ o trzy czwarte mniejsze. Byªo to troch¦ klaustrofobiczne. Usiaªem przy stole kuchennym z pacz¡, której Awatar nie chciaª przyj¡¢ i patrzyªem si¦ na ni¡ przez chwil¦ zastanawiaj¡c si¦ co mo»e zawiera¢. Chciaªem j¡ otworzy¢ ale nie chciaªem »eby cokolwiek zepsuªo doskonaªy nastrój. Wygraªa ciekawo±¢. Zwini¦ta, »óªta kartka wypadªa z pudeªka i wyl¡dowaªa na moich kolanach. Rozwin¡ªem ja przeczytaªem ledwie Powrót do domu czytelne litery. Byªo to tylko jedno zdanie ale zawieraªo tyle, »e przyªapaªem si¦ na czytaniu go w kóªko, raz za razem. Nie ±pi¡c caª¡ noc, owini¦ty w czerwony koc, który tak»e byª w paczce, czytaªem to zdanie. W ka»dej chwili mo»e by¢ tylko jeden Awatar. Po wojnie Uwielbiam ten bujany fotel, powiedziaª do mnie mªody m¦»czyzna. Ile ma lat? Wygl¡da na antyk. Dostaªem go rok przez Wojnami Religijnymi, powiedziaªem. Ciesz¦ si¦, »e wojna sko«czyªa si¦ przed moimi narodzinami, powiedziaª mªody m¦»czyzna. Nie mog¦ sobie wyobrazi¢ jak wygl¡daªo wtedy »ycie. Masz szcz¦±cie, »e ci¦ to omin¦ªo. Braªe± udziaª w wojnie? Ka»dy braª w niej udziaª. Pozwól, »e o co± ci¦ spytam, powiedziaª. Dlaczego uwa»asz, »e wojna si¦ sko«czyªa? Uczyli±my si¦ w szkole, »e wszyscy po prostu przestali walczy¢. Nikt nie wie dlaczego. S¡ ró»ne teorie na temat sekretnych paktów pomi¦dzy przywódcami jednak nikt tak na prawd¦ nie wie. By140 Po wojnie ªe± tam. Jak my±lisz, dlaczego wszyscy nagle przestali walczy¢? Dorzu¢ jeszcze drewna do ognia to ci powiem. Mªodzieniec spojrzaª na swój zegarek i zawahaª si¦. Musiaª odwiedzi¢ jeszcze wiele miejsc przed obiadem. Potem odwróciª si¦ w kierunku kominka i wybraª solidne polano. Kiedy rzucasz monet¡, powiedziaªem, jak cz¦sto wypada orzeª? KONIEC