z nadzieją w zwycięstwo

Transkrypt

z nadzieją w zwycięstwo
Z NADZIEJĄ W ZWYCIĘSTWO
J.A. K o n o p k a
(w 210. Rocznicę bitwy racławickiej)
210 lat temu, 1 kwietnia 1794 r. wyruszyły z Krakowa przez Mogiłę i Pleszów polskie
oddziały pod wodzą Naczelnika Tadeusza Kościuszki. Dokładnie tydzień wcześniej
„Najwyższy Naczelnik Sił Zbrojnych Narodowych” złożył na krakowskim Rynku przed
zwartym szeregiem polskich żołnierzy i rozentuzjowanym tłumem Krakowian
uroczystą przysięgę, że walczyć będzie z pełnym oddaniem i poświęceniem o
niepodległość Rzeczypospolitej. I nie miał walczyć w obronie interesów „szlacheckich”
jedynie. „Chcę wolności całego Narodu - oświadczył z góry - i dla niej tylko wystawię
moje życie”.
Było to w rok po drugim rozbiorze Polski dokonanym w 1793 r. przez Prusy i Rosję.
Tak to despotyczne monarchie „ukarały” Rzeczpospolitę za próby wyzwolenia się z
pod ingerencji Rosji i uchwalenie przez Sejm w 1791 r. postępowej Konstytucji 3 Maja.
W jej obronie walczyły w 1792 r. przeciwko najezdnym wojskom carycy Katarzyny siły
polskie w Koronie i na Litwie pod naczelnym dowództwem księcia Józefa Poniatowskiego, u boku którego walczył generał Tadeusz Kościuszko. Po podpisaniu przez króla
Stanisława wrogiego aktu „Targowicy” walki ustały i Kościuszko wraz z wielu innymi
patriotami opuścił Kraj. Aby uchronić zagrożoną Ojczyznę przed zagładą, przygotowuje on na uchodźstwie (w Dreźnie) wraz z Hugo Kołłątajem i Ignacym Potockim,
zbrojne powstanie w Kraju. Narzucana przez carat redukcja liczebna wojska polskiego
wywołała w połowie marca 1794 zbrojny bunt brygad kawalerii polskiej pod wodzą
generała Madalińskiego. To przyśpieszyło powrót do Kraju Tadeusza Kościuszki i
wybuch, pod jego naczelnym dowództwem, narodowego powstania w obronie
„wolności, całości i niepodległości” Rzeczypospolitej.
Na swój sposób rozumiała to polskie narodowe powstanie strona carska. Rosyjski ambasador Igelström w Warszawie, wzywając pomocy zbrojnej, tak m.in. pisał do księcia
Mikołaja Repnina, dowódcy wojsk rosyjskich na Litwie: „23/24 (marca) zjawił się w
Krakowie polski generał Kościuszko i proklamował wolność na modę rewolucji
francuskiej. Wydał on do całego narodu i wojsk polskich manifest i Akt powstania
wyrażające idee zgubnej doktryny proklamowanej dzisiaj przez Francuzów”. Tak więc,
wedle opinii carskich kół politycznych powstanie wywołane przez „buntowszczyka”
Kościuszkę było rewolucją „jakobińską” na wzór francuski i stanowiło zatem
zagrożenie dla monarchów mocarstw ościennych. A przykłady już istniały. Wszak rok
wcześniej skonał w Paryżu pod nożem „jakobińskiej” gilotyny Ludwik XVI (w
następstwie obalenia monarchii przez rząd rewolucyjny).
Ale powróćmy na szlak marszruty oddziałów kościuszkowskich, które opuściły Kraków
1 kwietnia 1794 r. Dotarłszy 3 kwietnia do Luborzycy, siły polskie, liczące początkowo
ok. 1500 żołnierza (w tym 400 chłopskich „pikinierów”) i siedem armat, zwiększyły się
do 6000 ludzi (przeszło 4000 żołnierza regularnego i ok. 2000 kosynierów) i dwunastu
armat. Zasadniczym, wstępnym planem Kościuszki było „jak najprędzej zebrać w Małopolsce siły zbrojne i pod Warszawę pośpieszyć” (pismo do dowództwa regimentu
polskiego w Warszawie, z końca marca 1794 r.). Ale w okolicach Racławic maszerującemu wojsku zagrodziły drogę rosyjskie oddziały generała Aleksandra Tomasowa i
generała Fiodora Denisowa. W tej sytuacji Kościuszko, pomimo niewielkiej liczebnie
siły dowodzonego przez siebie wojska, zdecydował podjąć akcję obronno-zaczepną.
Bitwa rozegrała się 4 kwietnia nieopodal wsi Racławice. Siły rosyjskie prowadzone
przez gen.Tormasowa zaatakowały pierwsze, uderzając w centrum i prawe skrzydło, a
następnie – po obejściu – w lewe skrzydło oddziałów kościuszkowskich. Prawe
skrzydło zaczęło się załamywać i kawaleria polska poczęła „podawać tyły”, zaś
polskie szarże kawaleryjskie na lewym skrzydle nie przynosiły oczekiwanych skutków.
Wówczas Kościuszko, widząc nadchodzące rosyjskie
posiłki, postanowił rzucić pośpiesznie w centrum
przeciwnika oddział złożony z kilkuset kosynierów,
wzmocniony
czterema
kompaniami
piechoty.
Kosynierzy, odpowiadając na wezwanie do ataku dane
przez Kościuszkę, wypadli z parowu, gdzie byli ukryci i
– prowadzeni osobiście przez Naczelnika - uderzyli
wąskim frontem na znajdujące się o kilkadziesiąt
metrów od nich baterie wroga. Dwukrotnie jeszcze
zionęły one na biegnących kosynierów armatnim ogniem. W tym pierwszym uderzeniu „roznieśli” oni na
kosach obsługę dział i część piechoty nieprzyjacielskiej. W zdobyciu armatnich baterii zasłużył się szczególnie chłop z pod Racławic Wojciech Bartos (Bartosz
Głowacki). Uderzenia dalszych oddziałów kosynierów i
kompanii piechoty na prawe skrzydło Rosjan położyło
kres bitwie. Trwała ona od godziny 3 po południu do
W. Kossak – T. Kościuszko
godziny 8 wieczór i zakończyła się „zupełnym zwycięspod Racławicami
twem”, jak to podkreślił Kościuszko w swym wojskowym raporcie.
Wykazał on, jako kierujący działaniami na polu, wyśmienity zmysł strategiczny zaskakując przeciwnika nowymi sposobami walki. Polegały one tu na nieoczekiwanym
wprowadzeniu z jak najbliższego możliwie dystansu oddziałów piechoty ludowej
władającej „z krakowskim impetem” nieznaną wrogowi bronią tnąco-dźgającą w
postaci ostrej kosy postawionej „na sztorc”.
Nazajutrz, 5 kwietnia, pisze Naczelnik z obozu pod Słomnikami swój „Raport do Narodu Polskiego” o przebiegu bitwy pod Racławicami”. Opisując szczegółowo przebieg
walk, podnosi on w swym raporcie, że w chwili najbardziej krytycznej „święte hasło narodu i wolności wzruszyło dusze i dzielność żołnierza o los ojczyzny i wolność swoją
walczącego”. I z pełnym poświęceniem poszli wówczas żołnierze Kościuszki na
wroga. Tak to dzięki brawurowemu atakowi „zniesiono i pokonano najzupełniej
skrzydła nieprzyjacielskie”.
Po podaniu danych odnośnie wziętych jeńców i podkreśleniu zasług szczególnie wyróżniających się w bitwie polskich żołnierzy, Kościuszko kończy swój raport tymi słowami otuchy i wezwania: „Narodzie! Racz poczuć na koniec twą siłę, dobądź jej całkiem, chciej być wolnym i niepodległym. Jednością i odwagą dojdziesz tego celu!
Umysł twój przygotuj do zwycięstw i do klęsk, duch prawdziwego patriotyzmu powinien
w obydwóch zachować swą tęgość i energię. Mnie nic nie pozostaje jak wielbić twoje
powstanie i służyć ci dopóki mi nieba żyć pozwolą”.
Była to bitwa wygrana o nadzieję w zwycięstwo. Była ona, jest i pozostanie w dziejach
Polski symbolem-wezwaniem przypominającym nieustannie, że powodzenie podejmowanych ku dobru Ojczyzny wysiłków zależy od jedności czynów i uczuć
obywatelskich. Owo przypomnienie-wezwanie odczuwa się szczególnie silnie stąpając
dzisiaj po pełnych chwale polach racławickich. Tu od wielu już lat stoi wyniosły pomnik
z brązu Bartosza Głowackiego. Wznosi on w górę ramiona i w lewej dłoni trzymając
kosę, zaś prawą w pięść zacisnąwszy, schodzi ze zdobytej armaty. Z całej postaci
bohaterskiego kosyniera bije niezwykła MOC CZYNU i NADZIEJA w ZWYCIĘSTWO.
J.A. K o n o p k a

Podobne dokumenty