PL - Council of the European Union

Transkrypt

PL - Council of the European Union
PL
RADA EUROPEJSKA
PRZEWODICZĄCY
Bruksela, 21 marca 2013 r.
(OR. en)
EUCO 79/13
PRESSE 127
PR PCE 68
„OBROA W EUROPIE: Z PRAGMATYZMEM
APRZÓD”
przemówienie przewodniczącego Rady Europejskiej
Hermana Van Rompuya
na dorocznej konferencji Europejskiej Agencji Obrony
„Europejska obronność jest ważna”
Z przyjemnością biorę udział w tej dorocznej konferencji. Jej nazwa jest bardzo
adekwatna. Właśnie: europejska obronność jest ważna. A dla członków Rady Europejskiej,
27 prezydentów i premierów, których reprezentuję, jest nawet bardzo ważna. Ma znaczenie
dla bezpieczeństwa naszych obywateli i naszych krajów oraz dla ochrony naszych
interesów i wartości na całym świecie. Jest ważna z powodu miejsc pracy, nowoczesnych
technologii i potencjału wzrostu, który Państwo wspólnie reprezentują. I właśnie dlatego,
jak Państwo wiedzą, na naszym grudniowym szczycie przewidziałem spotkanie
przywódców, aby porozmawiać o tym, jak europejską obronność usprawnić.
Europejska Agencja Obrony jest młodą instytucją, ale jej działalność w ciągu ośmiu lat jej
historii dała się zauważyć. Doskonale wiedząc, jak trudne jest zbudowanie czegoś od
podstaw, mogę powiedzieć, że to niemałe osiągnięcie! Ponieważ sam jestem w pewnym
sensie mediatorem, mam dużo zrozumienia dla roli agencji... mediacja przynosi czasem
wiele satysfakcji, ale nie zawsze jest łatwa! Musimy być pragmatykami, mieć wzgląd na
wyniki, działać bez wytchnienia i wykazywać się bardzo dużą cierpliwością. Te słowa są
szczególnie aktualne w przypadku obronności. Czas mierzy się tutaj nie godzinami czy
dniami działania rynku, zwłaszcza w chwilach takich jak te, ale latami czy nawet
dekadami.
PRASA
Dirk De Backer - rzecznik przewodniczącego - ( +32 (0)2 281 9768 - +32 (0)497 59 99 19
Preben Aamann - zastępca rzecznika przewodniczącego - ( +32 (0)2 281 2060 - +32 (0)476 85 05 43
[email protected] http://www.european-council.europa.eu/the-president
EUCO 79/13
1
PL
Ale przemysł obronny jest specyficzny również z innego względu. Mówić, że nie chodzi tu
o handel marchewką, to niedopowiedzenie. Stosunki między rządami, jako jedynymi
klientami, ale również organami nadzoru, a przemysłem obronnym, mają charakter
wyjątkowy. Dlatego dobrze, że są tu dzisiaj wszystkie zainteresowane strony. Państwa
wysiłki i ścisła współpraca są kluczem do tego, aby zapewnić odpowiednie przeszkolenie
i wyposażenie personelu biorącego udział w misjach. A po wizytach, które składałem
oddziałom wojskowym i zespołom cywilnym od Afganistanu po Gruzję, jako premier
mojego kraju oraz na obecnym stanowisku, wiem, jakie to istotne.
Ostatnie lata potwierdziły, że sytuacja strategiczna zmienia się bardzo szybko. Oczywiście
tradycyjne zagrożenia nie znikły wraz z żelazną kurtyną. Ale oprócz tego stoją przed nami
nowe groźby, zagrożenia, które nie zawsze są związane z określonym terytorium i nie
zawsze są materialne. Aby z nimi skutecznie walczyć, musimy jeszcze ściślej
współpracować z naszymi partnerami. Jednak, jak słusznie podkreśliliśmy we wspólnej
strategii bezpieczeństwa, „nawet w epoce globalizacji geografia wciąż ma znaczenie”. To
sprawia, że, jeśli chodzi o bezpieczeństwo w naszej części świata, UE jest w ścisłej
awangardzie.
Czasy są niestabilne – to epoka zmian. Europa aktywnie reaguje na te zmiany; dowodzi
tego zaangażowanie naszych krajów – również państw Unii – w krajach arabskich
i w regionie Sahelu. Jednak te wydarzenia po raz kolejny pokazały, że musimy zmienić
także siebie. Każdy z nas wyciągnął wnioski z wydarzeń w Libii i – ostatnio – w Mali.
W pierwszym rzędzie chodzi o niedostateczne zdolności, które zostały przez te konflikty
obnażone: poczynając od tankowania w powietrzu, poprzez szpitale polowe, aż do ochrony
sił.
To na pewno nie odpowiada wysokim wymaganiom krajów regionu, które oczekują od nas
wsparcia ich własnego bezpieczeństwa i stabilności, a także wierzą w nasze
niepowtarzalne, całościowe podejście do zapobiegania konfliktom.
W tej nowej sytuacji strategicznej musimy być w stanie wypełniać swoje obowiązki.
Zachęca nas do tego nasz najbardziej zaufany sojusznik, Stany Zjednoczone, który również
obecnie redefiniuje swoje stanowisko. Jesteśmy odpowiedzialni za nasze własne
bezpieczeństwo i musimy działań na rzecz bezpieczeństwa naszego regionu. Ale czy
mamy do tego środki?
Pytanie o środki jest tym bardziej aktualne, że czekają nas radykalne ograniczenia
finansowe. Wiem o tym aż nazbyt dobrze... okazuje się, że sprawy budżetowe są chlebem
powszednim przewodniczącego Rady Europejskiej.
Cięcia wydatków na obronę nie są niczym nowym – wynikają one oczywiście po części
z przekonania o zmniejszeniu się zagrożeń po zimnej wojnie. Ale w obliczu kryzysu cięcia
stają się coraz bardziej dotkliwe. Ogółem – jeżeli obecne tendencje utrzymają się – do
2017 roku możemy stracić 12% naszych ogólnych wydatków na obronę w stosunku do
budżetów z początku kryzysu, co odpowiada całości obecnych budżetów obronnych
Polski, Hiszpanii i Niderlandów. Bądźmy szczerzy: nawet jeśli ta redukcja nie będzie tak
znaczna jak zapowiadano, i tak będzie duża.
EUCO 79/13
2
PL
Z uwagi na liczne ograniczenia, także czasowe, większość cięć jest przeprowadzana przy
bardzo niewielkiej koordynacji kapitałów. Istnieje tu bardzo realne ryzyko, że nasze
umiejętności i wyposażenie ulegną erozji, a rozdźwięk między naszymi potrzebami
a środkami wciąż będzie się powiększał. To może zagrozić naszej przyszłości.
Chodzi tu nie tylko o to, ile wydamy pieniędzy, ale też na co je wydamy. Musimy mieć
pewność tego, co chcemy osiągnąć, i środki, aby tego dokonać.
Każdy kraj jest inny, a ich całościowa sytuacja – niezmiernie złożona. Ale faktem
pozostaje, że chociaż razem mamy więcej żołnierzy niż Stany Zjednoczone, nasze
zdolności do ich rozmieszczenia są bardziej ograniczone. Faktem jest również to, że wciąż
wydajemy ogromne sumy na utrzymanie drogiego, przestarzałego sprzętu kosztem
niezbędnych inwestycji. I nie mogę wyjść z podziwu, dlaczego nawet w dzisiejszych
czasach popyt jest tak podzielony, że mamy w Europie kilkanaście modeli śmigłowców,
podczas gdy najrozsądniej byłoby skorzystać z ekonomii skali, jednocześnie gwarantując
dostawy.
Jestem świadomy tych wszystkich ograniczeń, ale faktem pozostaje, że jeżeli nadal
będziemy na taką skalę dublować działania, będzie bardzo trudno utrzymać najlepsze
standardy dla naszych wojsk. Eksperci wojskowi informują nas, że jeśli obecne tendencje
utrzymają się, nie będą w stanie utrzymać kluczowych zasobów wojska. Krótko mówiąc,
aby zagwarantować naszą zdolność do skutecznej samoobrony, musimy coś zmienić.
Oczywiście nie ma łatwych, ani szybkich rozwiązań. Nie będę oryginalny, przypominając,
że jesteśmy Unią 27 państw (z tego 26 należy do EAO, a 21 do NATO). W różny sposób
postrzegamy zagrożenia i potrzeby; mamy też różne podejście do naszej misji i roli na
świecie oraz różne potrzeby i interesy jako nabywcy i producenci sprzętu wojskowego.
Wiemy, że bezpieczeństwo to termin szerszy niż obrona, ale obrona jest kluczowym
elementem naszego bezpieczeństwa. A pewne jest, że zagrożenia dotyczą nas wszystkich.
Na przykład terroryzm i cyberterroryzm: potencjalna groźba dla arterii nowoczesnego,
zglobalizowanego życia: telekomunikacji, systemów bankowych, lotnisk lub sieci
energetycznych... Albo ochrona na morzu. Aż 90% handlu zewnętrznego UE odbywa się
drogą morską, jest to więc priorytet, którego żaden z naszych krajów nie może
zlekceważyć. W tej kwestii Europejczycy, działając wspólnie, mogą coś zmienić, jak
pokazuje to sukces operacji Atalanta w zwalczaniu piractwa. Już teraz współpraca jest
zakrojona na szeroką skalę.
Europejscy żołnierze są systematycznie rozmieszczani razem na misjach, niezależnie od
tego, czy są to misje NATO, UE czy ONZ. Jednak kiedy nasi żołnierze wracają do baz
w swoich państwach, sprawy wyglądają inaczej. Tylko niektóre państwa korzystają
z okazji, aby współpracować również w kraju – mimo oczywistych korzyści w postaci
oszczędności i wymiany dobrych praktyk.
EUCO 79/13
3
PL
To, co nazywamy „łączeniem i udostępnianiem zdolności wojskowych”, nie jest niczym
nowym (praktyka ta była już zawarta w strategii bezpieczeństwa UE dziesięć lat temu); te
działania przyniosły wiele korzyści. Marynarki wojenne Belgii i Niderlandów wspólnie
szkolą swój personel i zamawiają sprzęt, mając jednak osobne kadry i floty. Na przykład
szkolenie kucharzy okrętowych odbywa się w Belgii, a nie w Holandii, co nie jest
zaskoczeniem.
Państwa bałtyckie utworzyły wspólne kolegium obrony, zamiast utrzymywać trzy
oddzielne. A ich skandynawscy sąsiedzi również wykształcili specjalizacje w dziedzinie
kształcenia: Finowie szkolą obserwatorów wojskowych, a Duńczycy – funkcjonariuszy
żandarmerii wojskowej.
Państwa Grupy Wyszehradzkiej uzgodniły, że do roku 2016 utworzą wspólną grupę
bojową, a Francja i Zjednoczone Królestwo – o czym wiadomo szerzej – rozpoczęły
ambitną współpracę, która w ostatnich latach ożywiła się dzięki szczytowi w Lancaster
House.
W ramach EAO wielu z Państwa pracowało nad obiecującymi projektami – czasem
wybierając państwo wiodące – na przykład nad szkoleniem załóg śmigłowców
i zamówieniami publicznymi na satelity (oba programy obecnie działają) oraz nad
szpitalami polowymi i tankowaniem w powietrzu, gdzie prace wciąż trwają. Są też inne
obszary, takie jak bezpilotowe statki powietrzne używane do obserwacji, w przypadku
których możemy ponieść porażkę i jako konsumenci, i jako producenci. Wiem, że te statki
powietrzne, używając terminologii wojskowej, powinny być lekkie i niemożliwe do
przechwycenia, nie mogą być zatem bardzo widoczne, ale same projekty mogłyby takie
być! Mogłyby być naszym powodem do dumy.
Poza dziedzinami szkoleń wojskowych i utrzymania sprzętu są też inne obszary, w których
współpraca w dziedzinie obrony dopiero raczkuje: w szczególności w zakresie innowacji
technicznych (jeśli chodzi o naszą bazę przemysłową) i zamówień publicznych (w zakresie
inwestycji i sprzętu). Tutaj również, jak wyraził się jeden z ekspertów, „na zwłokę nie
możemy sobie pozwolić finansowo”. Rozumiem, że w praktyce jest to bardziej
skomplikowane.
W grę wchodzi obawa przed utratą możliwości autonomicznego działania – w przypadku
podejmowania decyzji o miejscu i czasie rozmieszczenia żołnierzy albo o ich
nierozmieszczeniu, lub w przypadku konieczności dostosowania norm technicznych, aby
móc wspólnie dokonywać zakupów. Debatować można o wszystkim, od kalibru pocisków
do suwerenności naszych krajów... Nawet w sferze budżetowej decyzje nie zawsze są
proste.
W grę wchodzi strach przed poniesieniem na początku dodatkowych kosztów oraz – co
istotne – przed potencjalną utratą miejsc pracy. Najwyraźniej nie pomaga również fakt, że
ministrowie obrony nie mają gwarancji, iż środki zaoszczędzone poprzez łączenie
i udostępnianie zdolności wojskowych zostaną ponownie zainwestowane w obronność –
i obawiam się, że jest to problem, z którym wielu spośród dziś zebranych się identyfikuje.
Pospieszne dokonywanie cięć (pod presją krajowych ministerstw skarbu, żądnych
natychmiastowego zwiększenia oszczędności) nie pozostawia czasu, aby zbadać sposoby
racjonalizacji wydatków dzięki współpracy. Nie jesteśmy naiwni. Wszyscy wiemy, że
poza aspektami finansowymi i uwarunkowaniami praktycznymi decyzje dotyczące
obronności dotykają podstaw niepodległości każdego państwa. Tymi decyzjami niełatwo
się dzielić, czasem nawet z zaufanymi partnerami.
EUCO 79/13
4
PL
Ale dlatego tym pilniejsze jest rozpoznanie obszarów, w których luki lub opóźnienia są,
w oczywisty sposób, brakiem odpowiedzialności, i przekonać całą opinię publiczną, że
narody Europy muszą działać razem.
Jak postępować dalej? Kryzys nie powinien być traktowany jako wymówka do odkładania
niczego na później, ale jako okazja do zrealizowania inicjatyw i utrzymania zdolności,
które w przeciwnym razie padłyby ofiarą cięć budżetowych.
Moja opinia jest następująca: współpraca w dziedzinie obronności nie polega na kontroli
cięć, wręcz przeciwnie, to sposób na to, abyśmy pozostali liderem nowoczesności i w pełni
odegrali naszą rolę w przyszłości!
Ogólnie rzecz biorąc, zgadzamy się co do podstaw wspólnej analizy zagrożeń, co pokazuje
nasza europejska strategia bezpieczeństwa i czego tak często dowodzimy w terenie. Nasza
strategia jest bowiem widoczna dzięki wielu misjom i operacjom, w których państwa
członkowskie działają razem – od Afganistanu po Kosowo i od Konga po Somalię.
Lepiej nakreślona wspólna wizja kontekstu strategicznego byłaby kluczowa dla
dokonywania bieżących wyborów i pomocna w kształtowaniu decyzji mających
długoterminowy wpływ na budżety, inwestycje i personel. Niezależnie od wszystkiego,
działania te nie powinny być czysto akademickie, ale zorientowane na wnioski i wyniki
operacyjne.
Nadszedł czas na konkrety: musimy wyznaczyć odpowiednie inicjatywy, zaangażować
nowe kraje w bieżące przedsięwzięcia i rozpocząć realizację innych wspólnych projektów.
Agencja ma tu do odegrania kluczową rolę. Oczywiście nie może zrobić wszystkiego, ale
może doskonale spełniać swoją funkcję mediatora. Wpływać na opinie, rozpowszechniać
najlepsze praktyki, pomagać w znajdowaniu rozwiązań i w ich wdrażaniu. Oczywiście
zmiany nie przyjdą natychmiast, ale ci z Państwa, którzy znają mnie lepiej, już wiedzą, że
mocno wierzę w postęp, który ma dla mnie postać ciągu zdecydowanych kroków
w dobrym kierunku.
Opowiem teraz pokrótce, jak wyobrażam sobie proces rozpoczęty w grudniu ubiegłego
roku w kontekście rozmów na forum Rady Europejskiej pod koniec roku.
Jak Państwo zauważyli, głównym przedmiotem mojego zainteresowania jest nie tyle
wspólna polityka bezpieczeństwa i obrony jako taka ani „obronność UE”, ale raczej stan
obronności w Europie. Tak wspólnie postrzegają te kwestie prezydenci i premierzy. Dla
nich obronność oznacza obronność kraju, ale także działania poza jego granicami. Stosunki
transatlantyckie nadal są niezmiernie ważne; to nie ulega wątpliwości. Chodzi o to, na
jakich warunkach w obecnej sytuacji budżetowej Europa może pozostać wiarygodnym
partnerem; na jakich warunkach możemy wypełniać nasze tak osobne jak i wspólne
zobowiązania w zakresie bezpieczeństwa.
Postęp jest uzależniony od państw członkowskich-liderów. Struktury i środki UE (jak
EAO, ale także ESDZ i Komisja) pełnią zasadniczo funkcję wsparcia – jako usługodawcy
i mediatorzy – oraz pomagają w budowaniu zaufania.
EUCO 79/13
5
PL
Tak też widzę rolę szefów państw lub rządów: być może zawiłości zamówień publicznych
na uzbrojenie nie należą do ich codziennych obowiązków, ale zależy im na
bezpieczeństwie, żołnierzach, miejscach pracy i budżetach. To nie wszystko: ten kryzys,
który ma wymiar tak bardzo finansowy, wykazał przywódcom, jak zależne od siebie stały
się nasze kraje; wiedzą oni teraz, że są współodpowiedzialni, przy czym nie zawsze było to
i jest miłe odkrycie. To samo dotyczy ich wspólnej odpowiedzialności za ochronę naszego
kontynentu; również w tej sprawie decyzje podejmowane w jednym kraju mają wpływ na
pozostałe.
Świadomość publiczna tych kwestii jest zbyt mała, a to właśnie prezydenci i premierzy
mogą przekonać szerszą opinię publiczną i w ten sposób zapoczątkować działania. Ale aby
najlepiej wykorzystać ten potencjał, który mam nadzieję do grudnia ukierunkować,
musimy się dobrze przygotować – potrzebuję tu Państwa pomocy.
Jeśli chodzi o wymiar naszej grudniowej dyskusji związany z obronnością (w odróżnieniu
od spraw dotyczących WPBiO), istotne dla mnie jest osiągnięcie konkretnych postępów
w trzech kluczowych kwestiach:
(1) priorytety w zakresie przyszłych inwestycji i zamówień publicznych na sprzęt;
(2) wzmocnienie naszej bazy przemysłowej, aby pozostała konkrencyjna i innowacyjna;
(3) i wreszcie, przygotowanie i dostępność sił.
Wiem, że już teraz prowadzona jest intensywna współpraca między stolicami i na forum
EAO, również nad wdrożeniem kodeksu postępowania w zakresie łączenia i udostępniania
zdolności wojskowych, który przyjęli Państwo w listopadzie ubiegłego roku.
Otóż pojawia się tu wiele konkretnych, praktycznych kwestii, z którymi musimy się
uporać, na przykład:
– Jak dobrze ustalić wspólne priorytety dla inwestycji i skutecznie koordynować nasze
budżety?
– Jak lepiej skonsolidować popyt?
– Cywilne środki muszą być wykorzystywane do cywilnych celów, jednak czy można
wykorzystać wyniki badań do produktów podwójnego zastosowania?
– Jak utworzyć odpowiednie inicjatywy, aby oszczędności były ponownie inwestowane
w obronność?
– Jak w ramach łączenia i udostępniania zdolności wojskowych zapewnić w razie
potrzeby dostęp do zdolności?
– I wreszcie, nie zapominajmy, że jedną z naszych kluczowych zdolności jest stwarzanie
partnerom dodatkowych możliwości! Jak możemy sprawić, aby działania te były bardziej
regularne?
To tylko przykłady, wykaz nie jest wyczerpujący...
Jak już się Państwo domyślili, moim celem nie jest przedstawienie kolejnego dokumentu
strategicznego z myślą o grudniowym szczycie. Potrzebujemy konkretnych projektów:
mile widziane są wszystkie inicjatywy – dwustronne, trójstronne i grupowe!
EUCO 79/13
6
PL
Współpraca przebiegać będzie różnie, zależnie od danego projektu i grupy krajów. Nie ma
uniwersalnych rozwiązań. Musimy działać pragmatycznie. Na tym buduje się obronność
Europy, tak jak i samą Unię: na pragmatyzmie. To z powiązań między przemysłem
a obroną rodzą się pomysły służące innowacji i wspólnej obronności, które rozwijane są
razem. To sytuacja, na której korzystają wszyscy!
Zacznijmy więc od rozpoznania konkretnych przeszkód i znalezienia sposobu ich
pokonania lub obejścia – to zadanie dla polityków, ale ufam, patrząc dziś na wszystkich
zebranych, że zaangażują się w to wszystkie wiodące podmioty w przemyśle obronnym,
które same będą zgłaszać konstruktywne pomysły.
Europa narodziła się z popiołów wojny. Była też na początku budowana dzięki łączeniu (i
udostępnianiu) narzędzi wojny: węgla i stali.
Kiedy w grudniu ubiegłego roku europejscy przywódcy odbierali w Oslo pokojową
nagrodę Nobla, oświadczyli, że Unia Europejska popiera tych, którzy dążą do pokoju
i bronią godności ludzkiej. Aby podołać tej odpowiedzialności, powinniśmy upewnić się,
że dysponujemy odpowiednimi środkami.
EUCO 79/13
7
PL