Pobierz - Gimnazjum w Strumieniu

Transkrypt

Pobierz - Gimnazjum w Strumieniu
Susanne Kozubowicz, klasa 3c, Gimnazjum im. Powstaoców Śląskich w Strumieniu,
reportaż ze szkolnego cyklu „Podróż przez Historię”
WABIK, CZYLI CZYM SKUSIĆ CZŁOWIEKA PRACY
wabik
1. «przyrząd do wabienia zwierzyny»
2. «to, co nadaje atrakcyjności seksualnej»
3. «to, co wabi, budzi zainteresowanie»
/Słownik języka polskiego/
człowiek pracy – zwierzyna łowna
/czasy PRL-u/
Pochody pierwszomajowe były obowiązkowe w każdym polskim miasteczku, nawet
w pięknym, ukrytym w zakolu Wisły Strumieniu. Uczestnictwo w święcie było obowiązkowe.
Wabiono ludzi lodami, oranżadą, kawą, czyli tym, czego nie było w sklepach. Dzieci najbardziej
cieszyły się z drobiazgów rozdawanych za darmo, co było zupełną rzadkością. Dorośli zresztą też
zachowywali się – patrząc z dzisiejszej perspektywy – jak dzieci. Nosili flagi, chorągiewki,
transparenty i kwiaty. Na festynach grała również orkiestra strażacka, wojskowa, górnicza – do
wyboru do koloru - co sprawiało, że ludzie bawili się i cieszyli.
Z wypiekami na twarzy przypomina sobie pan Marek /lat 53/ pochody pierwszomajowe:
"Z pochodów pierwszomajowych najmilej wspominam tylko to, że zawsze były darmowe lody
i oranżada. Z marszu pamiętam tylko kolorowe chorągiewki, flagi Polski i Związku
Radzieckiego".
Kolejną moją rozmówczynią była dużo młodsza pani Marzena /lat 35/, która
z pozytywnymi uczuciami wspomina dla niej jeszcze nie tak bardzo odległe czasy: "Były to lata
80-te. Obowiązkowo zbieraliśmy się przed szkołą w odświętnych strojach. Harcerze śpiewali
piosenki. Szliśmy ulicami miasta. Byliśmy zadowoleni, że nie musieliśmy iść do szkoły".
Dzieci i dorośli cieszyli się z tego, że nie musieli iść do szkoły, do pracy choćby jeden
dzień. Dla młodego człowieka pokusa słodyczy była wystarczającym powodem niecierpliwego
czekania przez następny rok na kolejne radosne Święto Pracy.
1
Susanne Kozubowicz, klasa 3c, Gimnazjum im. Powstaoców Śląskich w Strumieniu,
reportaż ze szkolnego cyklu „Podróż przez Historię”
Następną moją rozmówczynią jest pani Alicja /lat 45/, którą spotkałam w ogrodzie, gdzie
podlewała kwiaty. Ona inaczej wspomina te czasy - ze smutkiem, z żalem, ze złością, ponieważ
towaru w sklepach było bardzo mało i ciężko było cokolwiek zdobyć. Denerwowało ja więc,
że tak właśnie wabiono ludzi na pochód pierwszomajowy: "Pierwszego maja sklepy były otwarte
i można było w nich kupić kawę i prince polo. Były to rzadko spotykane produkty."
Pani Maria /lat 72/ zaprosiła mnie na herbatę do swojego domu, gdzie opowiadała mi
swoje wspomnienia o pierwszym maju. Rozmawiała ze mną z błyskiem w oku. Z jednej strony
była szczęśliwa, z drugiej nie, ponieważ tylko przy okazji pochodów można było kupić nieco
wymarzonych, atrakcyjnych produktów: "W tym czasie półki w sklepach świeciły pustkami.
Pamiętam, że na koniec każdego z pochodów wszyscy ludzie udawali się w do sklepów. Stali
w długich kolejkach, gdyż w ten dzień towaru było zawsze więcej i był bardziej atrakcyjny.
Wspominam, że zawsze mogłam kupić coś, co na co dzień było nie do zdobycia".
Przez lata w komunizmie brakowało wielu ważnych produktów. Ludzie musieli długo
czekać, aż coś dostali do jedzenia, kolejki pod sklepami były najbardziej charakterystycznym
widokiem. Dlatego tak łatwo było wabić młodych i starych ludzi na pochody, które wyróżniały
się na tle szaroburej rzeczywistości.
Teraz, w XXI w., nikt by nie uwierzył, że kiedyś tak to właśnie było.
Następną moją rozmówczynią była pani Zofia /lat 70/, która pamięta obowiązkowe
eleganckie stroje, które trzeba było nosić: "Na pochody pierwszomajowe chodziliśmy odświętnie
ubrani, nosiliśmy sztandary. Na miejscu dostawaliśmy ciepłe posiłki".
Pana Józefa /lat 76/ spotykam przed sklepem i proszę go o mały wywiad na temat
pochodów pierwszomajowych. Ucieszył się, że mógł mi pomóc w jakiś sposób dowiedzieć się
czegoś więcej na ten temat. Rozmawiając ze mną, zapatrzył się w jakiś nieistniejący odległy
punkt: "Najbardziej wspominam to, że po każdym pochodzie majowym uczestnik pochodu udawał
się do swojego zakładu pracy i tam dostawał tzw. „ kiełbasę wyborczą” czyli poczęstunek
wszystkich pracowników przez zakład. Było to tak jakby namawianie to udziału w pochodzie".
Ciepłe darmowe posiłki to jeszcze jeden – dość banalny - sposób, w który zachęcano do
udziału w pochodach. We współczesnych czasach jest już ciężko zmusić człowieka do czegoś.
Nie da się już tak łatwo wabić ludzi jedzeniem lub produktami spożywczymi.
Pani Łucja /lat 48/ opowiadała mi jak zmuszano ją i jej rówieśników do pochodów
pierwszomajowych: "Osoby z mojej szkoły musiały brać udział w pochodach, ponieważ miałyby
obniżone zachowanie i nieobecność nieusprawiedliwioną".
Pani Alina /lat 46/ bardzo dobrze pamięta pochody. Nie zapomni nigdy, że została
zmuszona do przyjścia na święto, ponieważ gdyby nie poszła, nie dopuszczono by jej do matury.
Wspomina te lata ze smutkiem w oczach: "W późniejszych latach, gdy chodziłam do szkoły
średniej przestałam uczęszczać na pochody. Jednakże w ostatniej klasie, musiałam wziąć udział
w uroczystościach pierwszomajowych, ponieważ było to warunkiem dopuszczenia do matury".
2
Susanne Kozubowicz, klasa 3c, Gimnazjum im. Powstaoców Śląskich w Strumieniu,
reportaż ze szkolnego cyklu „Podróż przez Historię”
Represji, które stosowano wobec tych, którzy na pochody pierwszomajowe nie chodzili
były wiele: począwszy od kłopotów w szkole, co mogło doprowadzić do utraty dobrego
zachowania, poprzez wyrzucenie młodego człowieka ze szkoły czy niedopuszczenie uczniów do
matury, aż po groźby zwolnienia z pracy i obniżenia zarobków. Władza jednak stosowała też
formy zachęcenia młodych i starszych osób do uczęszczania w pochodach, które okazywały się
bardziej skuteczne - niedostępne zwykle towary, słodkie i pyszne prince polo, darmowa kiełbasa
z rożna i swieże bułki kusiły ludzi, dla których te produkty nie były na co dzień dostępne.
Ilu ludzi wpadło w sidła łowców? Dziś trudno określić, bo niewielu się przyznaje, że dało
się uwieść propagandowej pokusie.
3