Węgry: kryzys migracyjny, referendum i ich implikacje
Transkrypt
Węgry: kryzys migracyjny, referendum i ich implikacje
KOMENTARZE Redakcja: Anna Visvizi Nr 7/2016 (2016-05-19) © IEŚW Zsolt Nadáy Węgry: kryzys migracyjny, referendum i ich implikacje W kontekście debaty na temat postawy rządu Orbána wobec kryzysu uchodźczego w Europie, analizy rozwoju sytuacji na Węgrzech zazwyczaj interpretowały działania rządu Węgier jako wyraz nacjonalizmu. W rzeczywistości, choć działania rządu Orbána w pewnym sensie odzwierciedlały taką postawę, to z jednej strony były odbiciem zajadłej walki politycznej o wpływy na węgierskiej scenie politycznej, z drugiej – stanowiły zasłonę dymną, której celem było odwrócenie uwagi społeczeństwa węgierskiego od afer gospodarczych, w jakie uwikłał się rząd Orbána. To na tym gruncie zrodziła się idea referendum w sprawie relokacji uchodźców, które odbędzie się jesienią tego roku. Biorąc pod uwagę wydarzenia w innej części Unii Europejskiej (UE), stawka tego referendum jest wyższa, niż mogło się to początkowo wydawać. Choć wydawało się, że kryzys migracyjny przyczyni się do wzrostu popularności kontrowersyjnej partii Jobbik, to – paradoksalnie – ugrupowanie to wyprzedził Fidesz pod przywództwem Orbána. Fidesz zagarnął kwestię migracji dla własnej polityki medialnej oraz konsolidacji i wzmocnienia – kosztem Jobbiku – swej pozycji na scenie politycznej Węgier. Rzeczywiście, o ile na początku 2015 r. poparcie dla Fideszu i Jobbiku kształtowało się odpowiednio na poziomie 26% i 16%, pod koniec 2015 r. wartości te układały się na poziomie 33% i 11%. Można zakładać, że w 2016 r. wraz ze spadkiem intensywności kryzysu migracyjnego Fidesz straci, a Jobbik znowu zyska na popularności. W wyniku decyzji Rady UE (2015/1601) podjętej 22 września 2015 r., ustanawiającej środki tymczasowe w obszarze ochrony międzynarodowej na rzecz Włoch i Grecji, Węgry zostały zobowiązane do przyjęcia 1294 uchodźców, plus kolejnych 1054 osób, według uzgodnionych proporcji rozlokowania cudzoziemców na terenie UE. Jeszcze przed podjęciem tej decyzji przez Radę UE, społeczeństwo węgierskie popierało negatywne stanowisko rządu Orbána wobec przyjmowania uchodźców przez Węgry. Decyzja Rady UE z 22 września ugruntowała tę postawę w społeczeństwie; wskazują na to wyniki sondaży. Na przykład na początku lutego 2016 r. 82% respondentów poparło decyzję rządu o zamknięciu granic, podczas gdy 65% zgadzało się z polityką rządu Orbána w sprawie kryzysu migracyjnego. Kolejne sondaże wskazały, że 80% respondentów nie zgadza się z systemem relokacji cudzoziemców w UE. Statystyki te wskazują na ważne zmiany, które – zainicjowane przez kryzys migracyjny – zaszły w społeczeństwie węgierskim. Tzn. po raz pierwszy zwolennicy opozycji, ale w rezultacie również partie opozycyjne (choć z innych powodów, tzn. aby nie skazać się na polityczne samobójstwo), wyrazili poparcie dla polityki rządu. W grudniu 2015 r. rząd Orbána zaskarżył powyższą decyzję Rady przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Argumentowano, między innymi, że podczas podejmowania tej decyzji nie została zachowana właściwa procedura, tj. decyzję w tej sprawie można było podjąć tylko i wyłącznie jednomyślnie, podczas gdy podjęto ją w trybie kwalifikowanej większości. W prasie węgierskiej decyzję Rady o relokacji cudzoziemców interpretowano jako naruszenie „suwerenności”, co dodawało dynamiki debacie publicznej na Węgrzech. Było więc zaskoczeniem dla wszystkich, że podczas szczytu Rady Europejskiej ul. Niecała 5 ▪ 20-080 Lublin ▪ tel.: 81 532 2907 ▪ www.iesw.lublin.pl/komentarze/ ▪ [email protected] z 18-19 lutego 2016 r. Orbán podpisał dokument, który potwierdzał zobowiązania Węgier w sprawie przyjęcia uchodźców. Decyzja Orbána została wykorzystana przez opozycję, czyli przede wszystkim przez LMP, jako pretekst do zaostrzenia krytyki rządu. Trzeba podkreślić, że na fali kryzysu migracyjnego i stosunkowo spójnej postawy społeczeństwa, niechętnej wobec kwestii przyjęcia uchodźców, opozycji przez dłuższy czas brakowało okazji do łatwej krytyki rządu. Tym razem Orbán taką okazję stworzył. Opozycja oskarżyła go o zdradę. W celu poprawy klimatu i odwrócenia uwagi społeczeństwa od tego aspektu debaty już w dwa dni po atakach opozycji, 24 lutego 2016 r., Orbán zgłosił wniosek o rozpisanie referendum dotyczącego planu relokacji uchodźców wynikającego z decyzji Rady z 24 września 2015 r. Dyskusja o referendum efektywnie odwróciła uwagę społeczeństwa węgierskiego od argumentów o zdradzie, wysuwanych pod adresem Orbána przez opozycję. Opinia publiczna poparła ideę referendum, ponieważ to w tym czasie, w wyniku zamykania kolejnych odcinków zachodniobałkańskiej trasy migracyjnej, problem migracyjny stał się bardziej odczuwalny dla Węgrów. O ile opinia publiczna wyraziła poparcie dla idei referendum, bardzo długo nie było jasne, czy ze względów prawnych referendum w ogóle będzie mogło się odbyć. Według Konstytucji Węgier referenda nie mogą dotyczyć umów międzynarodowych, a taką umową jest de facto decyzja Rady z 22 września 2015 r. Wbrew opiniom wielu ekspertów, którzy – w myśl tej argumentacji – uważali propozycję przeprowadzenia referendum za niekonstytucyjną, projekt ustawy o referendum przeszedł przez wszystkie wymagane instancje prawodawcze. W związku z tym, po uzyskaniu zgody prezydenta Węgier, co wydaje się formalnością, referendum najprawdopodobniej odbędzie się jesienią 2016 r. Jego wynik będzie zależał od frekwencji wyborczej, tzn. od tego, czy Fidesz i Jobbik będą w stanie zmobilizować 50% wyborców, czyli 4 miliony osób. W kwestii referendum warte rozważenia są dwie kwestie. Po pierwsze, czy uda się zapewnić frekwencję, a zatem czy referendum będzie wiążące, i jakie będą tego konsekwencje tak na poziomie Węgier, jak i na płaszczyźnie UE. Po drugie, co stanie się w przypadku braku wystarczającej frekwencji. Odpowiedź na drugie pytanie jest prosta. W przypadku niewystarczającej frekwencji referendum i jego wyniki zostaną zaprezentowane jako rodzaj otwartej konsultacji społecznej, triumf demokracji oraz wyraz poparcia dla rządu. W przypadku 50-procentowej frekwencji sytuacja będzie bardziej skomplikowana i trudno jest przewidzieć jej dokładne konsekwencje. Innymi słowy, liczny udział w referendum byłby jednoznaczny z wyrażeniem poparcia dla pozycji rządu i odrzuceniem decyzji Rady. Na scenie wewnątrzkrajowej pozwoli to na utrzymanie sytuacji napięcia politycznego. To z kolei sprzyjać będzie odwracaniu uwagi społeczeństwa i doprowadzi do sytuacji, w której Fidesz będzie postrzegana jako mniejsze zło nawet przez zwolenników opozycji. Na poziomie unijnym pozytywny wynik referendum stworzy niebezpieczny precedens i wzmocni tendencje dezintegracyjne w UE. To w tym kontekście należy przemyśleć propozycję Komisji Europejskiej, zgodnie z którą kraje wyłamujące się ze schematu relokacji uchodźców zostaną ukarane grzywnami w wysokości 250 tysięcy euro od osoby. W przypadku Węgier byłoby to 323,5 miliona euro, czyli 100 miliardów forintów. Biorąc pod uwagę fakt, że kwota ta musiałaby zostać spłacona kosztem podatników, propozycja Komisji zachęca do wzięcia udziału w referendum, tym samym prowokując niebezpieczną sekwencję wydarzeń w UE. ul. Niecała 5 ▪ 20-080 Lublin ▪ tel.: 81 532 2907 ▪ www.iesw.lublin.pl/komentarze/ ▪ [email protected]