ŚWIADECTWO - SIOSTRA ELA KLUCZENKO

Transkrypt

ŚWIADECTWO - SIOSTRA ELA KLUCZENKO
ŚWIADECTWO - SIOSTRA ELA KLUCZENKO
„Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki”
Hebr. 13;8
Z całego serca chcemy oddać Panu chwałę za zdarzenie, które miało miejsce w sobotę po południu 20 lutego bieżącego roku. Razem z mamą pojechałyśmy do Sanoka w
odwiedziny do bliskich. Sobotniego ranka wraz z mamą i starszą siostrą oraz jej małym
synkiem udaliśmy się na zakupy. Wszystko było w porządku i nikt wcale nie domyślał się
wydarzeń, które nastąpiły jakiś czas później. Kiedy wróciliśmy po zakupach do domu,
mama krzątała się w kuchni, po czym stwierdziła, że idzie się położyć, bo źle się czuje.
Widziałam, że coś było nie tak. Mama dosyć często miewała problemy związane z sercem.
Lekarz stwierdził u niej migotanie przedsionków, jednak nie przyjęła podanej diagnozy.
Razem z siostrą przygotowywałyśmy obiad w kuchni, podczas gdy mama leżała w
pokoju. Nagle przyszedł mój szwagier i szybko zawołał nas, żebyśmy się modlili za mamą.
Mama leżała na łóżko i trzęsła się. Za nim zaczęliśmy się modlić Piotr przeczytał fragmenty
miejsc Pisma: Psalm 103 oraz Księgę Izajasza 53 rozdział. Zamierzał przeczytać jeszcze
jeden krótki fragment, lecz nagle przestała oddychać. Ręka opadła jej bezwładnie na dół.
Zaczęliśmy ją wołać i budzić, jednak nie było żadnego odzewu. Oddech był niewyczuwalny. Dostałam chusteczki do modlitwy nad którymi modlił się Prorok i właśnie jedną z
nich położyliśmy nad mamą. To był prawdziwy krzyk rozpaczy. Wołaliśmy do Pana, bo tak
naprawdę nie było już żadnej nadziei. Nie było mamy z nami. Wołałam do Pana, że potrzebuję mamy i prosiłam by jej nie zabierał.
Mogliśmy odczuwać pokój i zwycięstwo nad nieprzyjacielem. Zobaczyłam, że mama
miała przepełniony pokojem uśmiech na twarzy. Miała wymalowaną wielką radość. Podczas modlitwy zaczęła powoli oddychać, aż w końcu wzięła głęboki oddech i oddech był
już płynny. Dzieci mojej siostry spały w tym czasie i żadno z nich się nie obudziło podczas
całego zdarzenia. Mama nie otworzyła jeszcze oczu, ale oddychała.
Strona 1 z 2
W tym samym momencie, kiedy mój szwagier wyjrzał przez okno zobaczył stojącą
tam karetkę. Akurat ktoś wezwał ją do sąsiadów. Było to dla nas zmaganiem, ponieważ
nie wiedzieliśmy czy wezwać sanitariuszy, jednak nie zrobiliśmy tego.
Po chwili mama otworzyła oczy i pytała dlaczego leży. Zupełnie nie pamiętała co się
stało i gdzie jest. Zaczęła dopytywać się o tatę, który w tym czasie był w domu (około 800
km drogi od Sanoka) . Była zupełnie nieświadoma tego co się stało i mówiła, że wszystko
ją piecze. Leżała bardzo wymęczona. Kiedy pochyliłam się nad mamą i powiedziałam jej
co się stało łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Powiedziała, że pamięta tylko jedną
rzecz. Opowiedziała o tym jak szła pod rękę z białą postacią, po lśniących ulicach. Miała
taki pokój i niczym się nie martwiła. Nie potrafiła opisać tego, co zobaczyła. Nagle ujrzała
płaczącego tatę i usłyszała krzyk w oddali. Odwróciła się i poczuła coś takiego jakby wróciła z powrotem do ciała.
To całe zdarzenie trwało może około 3-4 minut. Po jakichś 30 minutach mama wstała
całkowicie zdrowa z łóżka i mogła robić wszystko. Wtedy dzieci się obudziły.
Jakiś czas temu Oglądaliśmy świadectwo brata z Jeffersonville, któremu Bóg wrócił
życie. Pomyślałam wtedy: Czy takie Reczy dzieją się tylko w Ameryce? Chciałabym czegoś
takiego dożyć. Nie spodziewałam się, że kilka dni później będę mogła być świadkiem podobnej sytuacji. Tak bardzo się cieszymy, że Bóg jest ciągle Bogiem akcji i, że On manifestuje się w Swojej Oblubienicy. Tak jak Pan powiedział przez swojego Proroka, tak też
działa w tych ostatecznych dniach. Niechbyśmy wszyscy weszli jeszcze głębiej w to cudowne Słowo i oddawali Panu chwałę za to jak działa pomiędzy nami.
Justyna Kluczenko
Strona 2 z 2