Mag z Komagu
Transkrypt
Mag z Komagu
Mag z Komagu 16.01.2008 r. Nagrodę od czterech lat przyznaje jednoosobowo prezydent Zygmunt Frankiewicz. Miniaturowa kopia rzeźby Lew Czuwający Theodora Kalide trafia do rąk menedżerów, którzy zasługują na miano autentycznych liderów, a swoje talenty potrafią udowodnić bez względu na warunki. Pierwszym laureatem został płk Marian Jarosz, dyrektor 106 Szpitala Wojskowego. W następnych latach tę prestiżową nagrodę otrzymali Elwira Dziewa, prezes spółki AUTOROBOT STREFA oraz Marian Adamek, szef gliwickiego Profarbu. 11 stycznia br. na gali w Teatrze Muzycznym statuetkę odebrał dr Andrzej Meder. Jak przypomniano w materiale filmowym, przybliżającym sylwetkę laureata, obejmował on stanowisko dyrektora CMG KOMAG w trudnej dla firmy sytuacji. Założona w 1945 roku jednostka badawczo-rozwojowa nie potrafiła się odnaleźć w rynkowej rzeczywistości. Jej najlepszy klient - przemysł wydobywczy - tonął w długach. Przedsiębiorstwo stanęło na progu bankructwa. Nowy dyrektor przebudował strategię i nie tylko wyciągnął zakład z zapaści, ale wyprowadził go na szerokie wody. Jak wspominał w jednym z artykułów, pracownicy naukowi KOMAG-u robili projekt i dopiero po ukończeniu szukali nabywcy. Jak obrazowo ujął to Andrzej Meder, "szyto buty w rozmiarze 46, natomiast producent chciał numer 42". Od tamtego czasu naukowcy nie dostają pieniędzy na projekt, jeżeli nie zrealizują go z potencjalnym odbiorcą. KOMAG rozszerzył również swoją działalność poza górnictwo, obecny jest nie tylko na rynku polskim, ale i w europejskiej przestrzeni badawczej. W ubiegłym roku jako najbardziej innowacyjna firma w kraju otrzymał Kamerton Innowacyjności. Jak podkreślił Zygmunt Frankiewicz, dr. Andrzejowi Mederowi udało się stworzyć miejsce, gdzie dobre rozwiązania gospodarcze spotykają się z wysoką myślą naukową i techniczną. - Jestem dumny z tej nagrody. Traktuję ją jako wyróżnienie również dla firmy i moich pracowników. Czuję się szczególnie zaszczycony, bo dostaję ją z rąk prezydenta Frankiewicza - dziękował Andrzej Meder. A po Gliwickim Lwie scenę zajął lew estrady Alosza Awdiejew, którego występ otworzył mniej oficjalną część uroczystego wieczoru w Teatrze Muzycznym.