Gdy szef kocha inaczej 9 Prosto z sądu Honorowy Obywatel

Transkrypt

Gdy szef kocha inaczej 9 Prosto z sądu Honorowy Obywatel
30 lipca 2010
Wiadomości Wrzesińskie
Prosto z sądu
www.wrzesnia.info.pl
9
Gdy szef kocha inaczej
Honorowy Obywatel
Miłosławia całował
z języczkiem i klepał
po pośladkach.
Mężczyzn...
Tomasz Szternel
Początek sprawie dało zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Hansa
Stiebe, dyrektora Klafsa w Bagatelce. W styczniu 2007 roku złożył je były pracownik firmy.
Kilka lat wcześniej został w niej zatrudniony
jako magazynier-montażysta.
Rozebrał i masturbował
Bogumił* wiedział o skłonnościach homoseksualnych swego pracodawcy. W firmie
aż huczało od plotek na ten temat. Tyle że on
przekonał się o tym na własnej skórze.
– To był przełom listopada i grudnia 2005.
Pan Stiebe zaczął mi maślić, że jestem super facet. Zaprosił mnie do siebie. Usiedliśmy na kanapie w salonie. Zapytał, czy wypiję „rowerek”. Wiedziałem, że to piwo wymieszane pół
na pół ze spritem. Sam je przyrządził – wspominał. Gdy kończył spijać drugi półlitrowy
kufelek, zrobił się senny, bardzo rozluźniony.
Niby stracił przytomność, a słyszał ludową muzykę bawarską. Ocknął się po około kwadransie. Był przerażony. Miał ściągnięte spodnie
i majtki. Szef masturbował go.
– Krzyknąłem: „Co pan robi?!” i odepchnąłem od siebie. Miałem zawroty głowy, nie mogłem utrzymać równowagi. To normalnie nie
zdarza mi się nawet po wypiciu kilku piw – zaznaczył. Przerażony wrócił do domu. Wziął
zimny prysznic.
– Cały drżał. Chciałam się do niego przytulić, ale mnie odepchnął – relacjonowała
jego dziewczyna. W końcu pękł. Rozpłakał
się i opowiedział o wszystkim. Nie wiedział,
co ma robić, gdzie szukać pomocy.
Następnego dnia Bogumił wrócił do pracy.
Rozmawiał z pracodawcą.
– Ja chcę, żebyś ty urósł w tej firmie. Ja wiążę
z tobą wielkie plany. Będziesz zarabiać duże pieniądze – usłyszał. Nie wierzył w ani jedno słowo. Szef podczas jazdy służbowym autem kilkakrotnie dobierał się do niego, całował, przytulał.
Bogumił usłyszał, że jeśli chce pracować, musi
z nim iść... Ale nie poszedł. W magazynie szef
całował go z języczkiem. Witając, podawał prawą dłoń, a lewą wkładał za pasek spodni i dotykał genitaliów. Nie mógł już tego znieść. Z dyktafonem ukrytym w koszuli poinformował szefa,
że rezygnuje z pracy. Ten namawiał, by został.
Obiecał niemałą podwyżkę. Mężczyzna odmówił. Wyrzucił mu wszystko – że przegiął,
że przez niego nie potrafi normalnie współżyć
z dziewczyną, że wylądował u psychiatry.
„Musisz być taki, jak ja”
Marek* pracował jako kucharz w Bossie.
Latem 2000 roku spotkał się z Hansem Stie-
Firma Klafs, którą prowadzi Hans Stiebe, produkuje sauny. On sam często z nich korzysta, także w czasie pracy – tak twierdzą jego podwładni Fot. archiwum
Niektórzy zostawali
u niego na noc,
w godzinach pracy
przygotowywali mu
śniadanie lub obiad.
To było dziwne – zeznała
Małgorzata.
be przy barze w restauracji. W hotelu mieszkał przez pewien czas. Nie pamięta, co wypili – drinka lub piwo. – W pewnym momencie
chwycił mnie za nogę. Mówił: „Musisz ze mną
iść, być taki, jak ja”. Zaczął przesuwać rękę
na moje genitalia. Robił to podstępnie podczas rozmowy. Odepchnąłem go – relacjonował Marek. Po kilku miesiącach został wezwany do pokoju klienta, późniejszego szefa. Miał
wziąć piwa...
– Gdy już je piliśmy, zaczął się przybliżać,
dobierać. Chwycił mnie za genitalia i objął
w taki sposób, jakby chciał pocałować. Wtedy odepchnąłem go i wyszedłem – wspominał. Nie stracił jednak zaufania przedsiębiorcy. W maju 2004 Stiebe zatrudnił go w firmie,
w magazynie.
Pocałunki w policzek i w usta
Małgorzata, siostra Bogumiła, też pracowała w Klafsie – najpierw jako specjalista ds.
rachunkowości, a później specjalista ds. księgowości. Po zawiadomieniu, które wpłynęło do prokuratury, stopniowo była odsuwana
od służbowych obowiązków. Aż w końcu została zwolniona. Odwołała się do sądu pracy
i wygrała. Otrzymała odszkodowanie. – Brat
zmienił się, był bardzo nerwowy – zauważyła. –
Nie zwolnił się z pracy od razu, bo ją szanował.
31-latka wielokrotnie była świadkiem pocałunków, które szef rozdawał pracownikom
po przyjeździe do Polski. Niekiedy w policzek,
a niekiedy w usta.
– Raz byłam z nim w Niemczech. Wiem,
że ma żonę i dwójkę dzieci. Chciał się budować w Miłosławiu, ale nie mógł kupić na siebie
działki. Kupił więc na pracownika – przytacza
historię sprzed lat. Do pracy przyjeżdżała zawsze na 8.00. Widziała, że z mieszkania Hansa Stiebe, które zwano „białym domkiem”,
wychodzili pracownicy firmy. Ona była w nim
kilka razy. Zdarzało się, że je sprzątała. Nie
kryła zaskoczenia, gdy zobaczyła wiszące
na ścianie zdjęcia czterech roznegliżowanych
pracowników firmy. Tych najbliższych szefowi.
– Niektórzy zostawali u niego na noc, w godzinach pracy przygotowywali mu śniadanie
lub obiad. To było dziwne, ale nigdy tego nie
wyjaśniałam – zastrzegła. Miała dostęp do dokumentacji firmy – stąd wiedziała o samochodzie dla jednego z najbliższych współpracowników, markowym perfumach, odzieży, butach.
Zaciąg z hotelu Boss
Grzegorz* Hansa Stiebe zna od lat. Nawiązali współpracę jeszcze za czasów jego
poprzedniej firmy. W Klafsie został asystentem zarządu. Zaobserwował – jak to określił
– dwie kadry.
– Z jednej strony byli to szeregowi pracownicy, a z drugiej – czteroosobowa grupa wytypowana w dość specyficzny sposób przez
pana Stiebe. Pochodziła z hotelu Boss, gdzie
on przez dłuższy czas mieszkał – zeznał. Mimo
braku kwalifikacji, wszyscy znaleźli zatrudnienie na kluczowych stanowiskach w firmie.
Kelner kierował działem marketingu, technik
hotelarstwa trafił do działu sprzedaży i doradztwa technicznego, kucharz zajmował się
zarządzaniem jakością, a boy został szefem
serwisu. Wszyscy często gościli w domu swego pracodawcy, z noclegami włącznie. Wyjeżdżali na termy na Słowację i fikcyjne szkolenia.
35-latek w Klafsie pracował do 2004 roku.
Szef tylko raz, podczas jazdy samochodem,
położył mu dłoń na kolanie. Odburknął coś –
na tyle skutecznie, że ją cofnął. Wielokrotnie
widział, jak szef całuje pracowników w usta,
a rękoma obejmuje ich pośladki. Kiedyś zorganizował spotkanie bożonarodzeniowe. Wyreżyserował przedstawienie, do udziału w któ-
rym zaprosił najbliższych współpracowników,
a także Bogumiła. Wystąpili w kapeluszach
i czarnych okularach, rozebrani do naga, lecz
okryci niezapiętymi paltami. Wokół talii mieli przymocowane naczynia kuchenne. Grzegorz też został zaangażowany. Przebrał się...
za kobietę.
– Pan Stiebe nalegał, bym śpiewał z playbacku niemiecką piosenkę. Nie śmiałem mu odmówić. Miałem zieloną perukę i czarną suknię.
Sam to wymyślił. Pozostali podczas refrenu eksponowali swoje ciała – opisywał show.
– Dla niego to było wielkie przeżycie. Zresztą
zaskakująco często organizował próby, oczywiście w godzinach pracy. Też były rozbierane.
Podchodził, instruował, przestawiał nas. To go
ekscytowało.
Murem za swoim szefem
Hans Stiebe odmówił składania wyjaśnień.
W jego obronie stanęli najbliżsi współpracownicy. Ci pozyskani z hotelu Boss. – Dużo podróżujemy. Mamy wspólne pokoje w hotelach.
Nigdy nie było z jego strony żadnych dwuznacznych propozycji czy zachowań – zapewnił jeden z nich. – To zwykłe pomówienia.
– Hans pomagał i pomaga mi w kontynuowaniu nauki przy jednoczesnym godzeniu
tego z pracą – dodał inny.
Sądowa batalia trwała kilkanaście miesięcy. Ze względu na dobro osób w niej uczestniczących została utajniona. Wyrok zapadł
17 grudnia 2008 roku. Za czynności, których dopuścił się względem Bogumiła i Marka, Hans Stiebe został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata
próby i 30 tys. zł grzywny. Kilka miesięcy później sąd apelacyjny utrzymał wyrok w mocy.
W 2006 roku samorząd Miłosławia przyznał
Hansowi Stiebe tytuł Honorowego Obywatela
Gminy. Mogą go otrzymać tylko osoby zasłużone dla lokalnej społeczności w działalności
kulturalnej, oświatowej, gospodarczej, charytatywnej, sportowej i... innej. W tej sytuacji
słowo „innej” nabiera szczególnego znaczenia.
* imiona bohaterów tekstu zmieniliśmy
w trosce o ich dobro

Podobne dokumenty