Konspekt zbiorki Żołnierze Wyklęci PDF

Transkrypt

Konspekt zbiorki Żołnierze Wyklęci PDF
Konspekt zbiórki wędrowniczej
o Żołnierzach Wyklętych
Przygotował pwd. Andrzej Skwarczyński
Temat: Żołnierze Wyklęci (Niezłomni).
Historia Polski ze szczególnym uwzględnieniem okresu
Powstania Antykomunistycznego 1945–1963.
Czym jest dla nas patriotyzm?
Cele: • P
oznawcze:
Zdobycie wiedzy historycznej o Żołnierzach Wyklętych
(Niezłomnych).
Zapoznanie wędrowników z ważnym i wyjątkowym miejscem – panteonem Żołnierzy Wyklętych (Niezłomnych)
na warszawskich Powązkach Wojskowych.
Zapoznanie wędrowników z ideą i zasadami kuźnicy.
• Wychowawczy: Krzewienie patriotyzmu i dumy z własnej
historii.
• K
ształceniowy: Kształcenie umiejętności wyrażania własnego zdania i wyciągania wniosków.
Forma zbiórki: plenerowa gawęda z podsumowującą kuźnicą.
Potrzebne materiały: treść gawędy, znicz, źródło ognia. Wiedzę
o Żołnierzach Wyklętych (Niezłomnych)
prowadzący zbiórkę może uzupełnić
korzystając z broszury, która jest częścią
konspektu gry miejskiej „Konspiracja 2015.
W hołdzie Żołnierzom Wyklętym”
(http://www.wola.zhp.pl/www/bank/
konspiracja-2015-w-holdzie-zolnierzom-wykletym/).
Czas trwania: ok. 1,5 h
Miejsce: Warszawskie Powązki Wojskowe. Gawędę można wygłoUmiejscowienie „Kwatery Ł”
na Warszawskich
Powązkach
sić w wybranym przez siebie grobie lub innym miejscu
na terenie cmentarza. Bardzo ważne jest by jej zakończenie odbyło się w panteonie Żołnierzy Wyklętych na
kwaterze Ł.
Sam panteon jest miejscem idealnym do przeprowadzenia tej zbiórki jednak by nie
zajmować go przez długi czas proponuję przeprowadzić na jego terenie jedynie zakończenie oraz kuźnicę (chyba, że w danym konkretnym dniu nie będzie zbyt wielu
ludzi na cmentarzu, którym moglibyśmy przeszkadzać).
Zbiórkę najlepiej rozpocząć tak, by jej zakończenie wypadło już po zmroku.
W zbiórkę przedstawioną w tym konspekcie można oczywiście wpleść własne elementy jak
obrzędowe rozpoczęcie i zakończenie zbiórki. Prowadzacy może również dodawać własne
pytania w kuźnicy.
Listopad 2015 r.
GAWĘDA
Był Kraj. Nie byle jaki Kraj. Kraj będący spełnieniem marzeń jego narodu. Krajanie żyli
w szczęściu i dostatku, cieszyli się wolnością, a kiedy trzeba było nie szczędzili złota, wysiłku,
krwi czy czegokolwiek innego dla ojczyzny ratowania. Kwitła nauka, rolnictwo hojnie dostarczało żywności, a potężna armia była perłą w koronie tejże krainy. Dobrobyt kraju budził
jednak zawiść u jego sąsiadów. Przez setki lat wrogie najazdy rozbijały się o piersi dzielnych
obrońców Kraju. Ich męstwo nie miało sobie równych w świecie, żaden przeciwnik nie był
im straszny. Siłę czerpali z wiary przodków i poczucia dziejowej misji. Z czasem zaczęły pojawiać się jednak pęknięcia na obliczu Kraju – spadały wpływy z podatków, hulanki i zbyt
wygodne życie nadwątliły morale najbogatszych. Skutki były opłakane – w skarbcu królestwa hulał wiatr, złoto zamiast na obronę wydano na uciechy i w końcu Kraj upadł. Sąsiedzi
najechali jego ziemie i rozdzielili je pomiędzy sobą.
Mimo że Kraju próżno było szukać na mapach – zaborcom nie udało się zgasić żaru płonącego w sercach jego narodu. Naród dla ratowania Kraju poświęcał najlepszych swoich
synów, którzy rzucali się w ogień, by gołymi rękoma wyciągać drobiny państwowości i podtrzymywać nimi ledwo wyczuwalny puls Kraju. Wiara w powrót czasów świetności ojczyzny
była im milsza niż doczesne korzyści. Ich ofiara nie szła na marne, ich poświęcenie nie szło
na zatracenie. Żywiły się nimi kolejne pokolenia szafarzy zagrożonego życia Kraju. Przez długie lata dusza Kraju – naród – nie pozwoliła, by świat o nim zapomniał.
Choć narodu noc trwała już ponad wiek, a wiara w odzyskanie kraju zaczynała gasnąć – najwierniejsi nie tracili nadziei, mimo że słodycz życia w swoim państwie znali jedynie z opowieści przodków. Miłość do Kraju była tak wielka, że zarażała kolejne pokolenia.
Po ciemnej nocy Bóg jednak dzień zsyła. Wybuchła wielka wojna, w której wrogowie Kraju
zwrócili się przeciwko sobie. W czasach, gdy na polach bitew szalała maszynowa śmierć,
a żołnierzy dusiły trujące gazy, serce Kraju zabiło po raz być może ostatni. Leciutko wyczuwalny puls, setka zakochanych w nieistniejącej ojczyźnie szaleńców, rozgrzał zmarznięte
członki narodu. Niewielka iskra wystarczyła, by stał się cud. Kraj powstał z martwych! Zaistniał na nowo po 123 latach niebytu.
Naród przystąpił do tytanicznej i mozolnej pracy – złączenia w jednym, odrodzonym ciele
Kraju trzech jego części, które przez długie lata były pod obcym władaniem. Mimo ogromu
zadania – jakże słodki był to znój! W końcu przyszłość budowano dla siebie i u siebie –
w umiłowanym Kraju. Naród powracał na łono ojczyzny z tułaczki po całym świecie, radości
nie było końca. Odrodzenie Kraju było spełnieniem najskrytszych marzeń jego dzieci.
Sielanka nie trwała jednak długo – zaledwie dwa lata później ze wschodu nadciągnęła kolejna straszliwa nawała. Ogromna, bestialska armia, idąc jak walec, paląc i niszcząc wszystko
na swojej drodze, dotarła aż do strwożonego serca Kraju. Cały cywilizowany świat zamarł
w oczekiwaniu na werdykt Bellony. Bitwa trwała trzy dni. Jej stawka – niewyobrażalnie wysoka – egzystencja nie tylko Kraju, ale i kontynentu, spowodowała, że Kraj bez wahania rzucił
na jej pole wszystkie swoje siły witalne. Starzy wiarusi szli w bój ze studentami, żołnierze
z uczniami, chłopcy z dziewczętami. Okazało się, że to jednak za mało... Obrona zaczęła
pękać. Drugiego dnia stał się jednak cud! Szturm się załamał. Trzeci dzień pozwolił na odepchnięcie czerwonych hord od stolicy! Bitwa została wygrana! Wodzowie pokonanej armii
mieli jednak nigdy nie zapomnieć, ani tym bardziej nie darować tego upokorzenia...
Kraj ponownie rozpoczął konieczną odbudowę. Przez blisko dwadzieścia lat w szybkim tempie rozwijał się i rósł w siłę. Elity stawały na wysokości zadania – armia potężniała, gospodarka się rozpędzała, Kraj rozkwitał.
Wraz z początkiem września niebo pękło i zawaliło się na nieszczęsny Kraj. W historii świata
nie było dotąd tak wielkiego kataklizmu. Dwie potężne armie, dwóch zaprzysięgłych wrogów
Kraju rzuciły się na niego z wściekłością. Do brunatnych legionów z zachodu zdradziecko dołączyły czerwone hordy ze wschodu, których wodzowie wciąż mieli w pamięci klęskę sprzed
dwudziestu lat. Obrońcy Kraju dzielnie opierali się nawale przez miesiąc. Wielu, bardzo wielu
poległo, inni dostali się do niewoli, część opuściła Kraj, by kontynuować walkę poza jego
granicami. Pozostali jeszcze przed ostateczną klęską zrzucili mundury, zmienili tożsamość
i przeszli do konspiracji, by na miejscu świadczyć o podziemnym, ale nadal, życiu Kraju.
Wojna rozlała się na cały kontynent. Kraj, nie będąc już na linii frontu, cały czas gorzał. Jego
wierni synowie nie pozwalali najeźdźcom na zabicie jego ducha. Brunatna i czerwona śmierć
zaciekle eliminowała najlepsze dzieci Kraju. Przemysłowe kombinaty zagłady pracowały pełną parą. Patrioci ginęli dziesiątkami tysięcy. Mimo tego opór nie malał. Wrogowie w Kraju nie
mogli czuć się bezpiecznie. Podziemna armia była co raz sprawniejsza – okupanci ginęli,
a wraz z nimi rósł duch narodu.
Nadzieje na koniec apokalipsy przyniósł trzeci rok wojny, kiedy brunatne pułki wdarły się na
czerwone stepy – okupanci Kraju rzucili się sobie do gardeł. Obrońcy kraju, jak się okazało,
znaleźli się w rozpaczliwym położeniu. Wrogowie w jednym byli zgodni – w niszczeniu armii podziemnej. Patrioci walczyli teraz na dwa fronty...
Najbardziej krwawa, najstraszniejsza wojna na świecie trwała 6 lat. W tym czasie okrutny
walec historii trzykrotnie przejechał przez Kraj, pozostawiając go w kompletnej ruinie. Ze
stolicy, w której pod koniec wojny wybuchło brutalnie stłumione powstanie, pozostały jedynie dymiące zgliszcza, miliony obywateli straciły życie, elity zostały zdziesiątkowane, po
dostatniej krainie pozostało jedynie wspomnienie.
Jedno, co się nie zmieniło, to armia podziemna – która przez całą wojnę bohatersko walczyła na dwa fronty, podtrzymując Kraj przy życiu. Nadludzki wysiłek jej żołnierzy poszedł
jednak na marne, tryby wielkiej polityki wciągnęły i zmieliły los kraju. Czerwone hordy pokonały brunatne pułki, zagarniając przy okazji całe terytorium Kraju. Tyran rządzący zwycięskim imperium nienawidził Kraju – został przez niego upokorzony w wojnie dwadzieścia lat
wcześniej – a teraz był panem jego losu. Na całym świecie nie było żadnej siły, która mogła
odwieść go od zemszczenia się.
Pierwszymi ofiarami stali się żołnierze armii podziemnej. Nowe władze Kraju, akolici wschodniej tyranii, ogłosiły ich zdrajcami ojczyzny! Za lata wyrzeczeń, cierpień, największych poświęceń i nieustannej walki o wolność Kraju odpłacono im nieskończoną podłością! Stracone
w zawierusze wojennej elity Kraju nie mogły przeprowadzić narodu przez morze kłamstwa,
a brutalna propaganda dzień i noc wtłaczała truciznę w jego duszę. Żołnierze armii podziemnej musieli teraz walczyć z agentami czerwonego imperium podającymi się za legalne
władze Kraju.
Za nie sprzeniewierzenie się samym sobie i wierność przysiędze wojskowej zostali wyklęci, wykluczeni poza nawias społeczeństwa – wszak eksterminacji bandytów nikt się zbytnio nie przeciwstawi… Najbardziej wierni żołnierze Kraju byli bezwzględnie zwalczani siłą
i podstępem. Schwytani, często ginęli w trakcie bestialskich przesłuchań, które jeden z nich
określił: „Oświęcim przy tym był igraszką”. Mijały kolejne lata, a szeregi żołnierzy wyklętych
nieustannie topniały. Z roku na rok przybywało bezimiennych grobów, w których potajemnie, nocami, grzebano zamordowanych w więziennych katowaniach patriotów. Rozstrzelani
bez sądu, przebrani w brunatne mundury, byli wrzucani do wygrzebanych jam pod płotami
cmentarzy – tak, by nikt nigdy o nich się nie upomniał, nie zapalił im znicza, nie czcił ich
pamięci. By zatrzeć wszelkie ślady po niezłomnych żołnierzach Kraju, ich oprawcy na bezimiennych mogiłach wyklętych grzebali zasłużonych w walce z armią podziemną.
Przez długie lata szczątki żołnierzy wyklętych były uwięzione w podziemnej ciemności. Dziś
dzięki uporowi, odwadze i ciężkiej pracy wielu ludzi nasi Żołnierze Niezłomni są pochowani
w tym miejscu, w grobie z jasnego granitu, w tym grobie.
Historia, którą właśnie usłyszeliście, jest niestety prawdziwa. Historia Kraju jest historią
Polski od późnego średniowiecza po dziś dzień. Opowiedziałem Wam o rozbiorach, powstaniach, odzyskaniu niepodległości w 1918 r., dwudziestoleciu międzywojennym, Bitwie
Warszawskiej 1920 r. i w końcu o drugiej wojnie światowej i tragicznych czasach tuż po jej
zakończeniu.
Rozpoznanie poszczególnych wydarzeń zawartych w tej opowieści nie powinno przysporzyć Wam większych problemów. Nie trudno odgadnąć, że armią podziemną była nasza
Armia Krajowa, czerwonym imperium Związek Sowiecki, a brunatną śmiercią były Niemcy.
Rotmistrz Witold Pilecki
Pewną nowością mogą być dla Was powojenne losy byłych żołnierzy Armii Krajowej, których sowieckie służby i podległy im polski komunistyczny rząd bezwzględnie zwalczały. Ich
winą był niezachwiany patriotyzm, co dla nowych, bezprawnych władców Polski było największym przewinieniem. Dla Stalina wierność Polsce była zbrodnią tak wielką, że karą za
nią mogły być tylko śmierć i skazanie na zapomnienie. NKWD i wiele podległych mu komunistycznych służb przez blisko 20 lat walki z Żołnierzami Wyklętymi uśmierciły kilkadziesiąt
tysięcy z nich. Część poległa w walce, inni, którzy mieli mniej szczęścia, przeszli przez okrutne śledztwa, o których rotmistrz Witold Pilecki – bohater, który dał się umieścić w Oświęcimiu, by później z niego uciec i poinformować świat o piekle tego miejsca – powiedział,
że były znacznie cięższe niż te w Auschwitz. Niektórzy musieli zmierzyć się z usłużnymi
NKWD sądami, w których odsądzano od czci i godności, a na koniec bezprawnie skazywano, najczęściej za zdradę, na wielokrotną karę śmierci… Żołnierzy Niezłomnych, o których
pamięć została wyklęta, przetrzymywano w celach z niemieckimi zbrodniarzami. Nie szczędzono im żadnych szykan – więziennymi strojami były dla nich poniemieckie mundury…
Na koniec mordowano ich potajemnie nocami, często strzałem w tył głowy. Ciała grzebano
w ustronnych miejscach, przy płotach cmentarzy (w najmniej godnych częściach nekropolii), w nieoznaczonych jamach – bez trumien, bez udziału księdza, rodziny czy jakichkolwiek
świadków. By ostatecznie ukryć miejsca ich pochówku, ponad nimi grzebano innych, już
tych „godnych” upamiętnienia nagrobkiem – bo niejednokrotnie zasłużonych w zwalczaniu
podziemia antykomunistycznego – żołnierzy, prokuratorów czy sędziów bezprawnie skazujących patriotów na śmierć.
Jesteśmy na Łączce, na kwaterze Ł, na jednym z wielu takich miejsc rozsianych po całej Polsce. Tu, w tym miejscu, w miejscu niedawno zbudowanego pomnika były groby, a pod nimi leżały szczątki najwierniejszych polskich
żołnierzy, bohaterów Armii Krajowej, kawalerów orderu Virtutti Militari. Tylko dzięki ciężkiej pracy garstki ludzi, którzy poświęcili część swojego życia na uratowanie ich od zapomnienia wiemy, co w tym miejscu się działo.
Nagrobki zostały przeniesione, szczątki Żołnierzy Wyklętych ekshumowane,
część z nich udało się zidentyfikować i pochować w tym panteonie. Jego
jasne ściany symbolizują światło, które pozwoliło odkryć prawdę o tym
miejscu i pokonało ciemność panującą w ukrytych jamach grobowych.
Promienie słoneczne będą musiały jeszcze poczekać, aż całkowicie przełamią mrok – pod pozostałymi grobami na kwaterze Ł i na kwaterze Ł II są
jeszcze ukryte szczątki wielu polskich bohaterów. Bardzo prawdopodobnie
zostanie tam odnaleziony człowiek, którego cechowała legendarna wręcz
odwaga – ochotnik do Oświęcimia – rotmistrz Witold Pilecki.
(prowadzący gawędę zapala znicz)
Niech teraz każdy zastanowi się przez chwilę, czym jest dla niego patriotyzm
i co byłby w stanie poświęcić w chwili próby. Prosiłbym, by teraz każdy po
kolei (na głos) udzielił odpowiedzi na to pytanie. Niech mówi jedynie osoba
mająca w dłoniach znicz, a pozostali niech nie komentują niczyjej wypowiedzi, niech każdy na podstawie usłyszanych opinii wyrobi sobie własne
pogląd na ten temat. Każda wypowiedź powinna być wyrażeniem własnych
poglądów, nie powinniście nawiązywać do wcześniejszych rozmówców.
(Kuźnicę można rozbudować o kolejne pytania: np. Czym jest dla mnie honor? Jaką wartość ma dla mnie wierność złożonej przysiędze? Czy podjąłbym się obrony własnych ideałów wiedząc, że koszt tego może być bardzo
wysoki? Czym jest dla mnie ojczyzna? Czy warto czerpać naukę z przeszłości? Po co uczymy się historii? Itd.)
(Po zakończeniu kuźnicy, znicz zostaje złożony w panteonie, wędrownicy
zawiązują krąg, odśpiewują „Bratnie słowo” i w ciszy opuszczają Kwaterę Ł).
GAWĘDA (wersja druku ekonomicznego)
Był Kraj. Nie byle jaki Kraj. Kraj będący spełnieniem marzeń jego narodu. Krajanie żyli w szczęściu
i dostatku, cieszyli się wolnością, a kiedy trzeba było nie szczędzili złota, wysiłku, krwi czy czegokolwiek innego dla ojczyzny ratowania. Kwitła nauka, rolnictwo hojnie dostarczało żywności,
a potężna armia była perłą w koronie tejże krainy. Dobrobyt kraju budził jednak zawiść u jego sąsiadów. Przez setki lat wrogie najazdy rozbijały się o piersi dzielnych obrońców Kraju. Ich męstwo
nie miało sobie równych w świecie, żaden przeciwnik nie był im straszny. Siłę czerpali z wiary
przodków i poczucia dziejowej misji. Z czasem zaczęły pojawiać się jednak pęknięcia na obliczu
Kraju – spadały wpływy z podatków, hulanki i zbyt wygodne życie nadwątliły morale najbogatszych. Skutki były opłakane – w skarbcu królestwa hulał wiatr, złoto zamiast na obronę wydano na
uciechy i w końcu Kraj upadł. Sąsiedzi najechali jego ziemie i rozdzielili je pomiędzy sobą.
Mimo że Kraju próżno było szukać na mapach – zaborcom nie udało się zgasić żaru płonącego
w sercach jego narodu. Naród dla ratowania Kraju poświęcał najlepszych swoich synów, którzy
rzucali się w ogień, by gołymi rękoma wyciągać drobiny państwowości i podtrzymywać nimi
ledwo wyczuwalny puls Kraju. Wiara w powrót czasów świetności ojczyzny była im milsza niż
doczesne korzyści. Ich ofiara nie szła na marne, ich poświęcenie nie szło na zatracenie. Żywiły
się nimi kolejne pokolenia szafarzy zagrożonego życia Kraju. Przez długie lata dusza Kraju – naród – nie pozwoliła, by świat o nim zapomniał.
Choć narodu noc trwała już ponad wiek, a wiara w odzyskanie kraju zaczynała gasnąć – najwierniejsi nie tracili nadziei, mimo że słodycz życia w swoim państwie znali jedynie z opowieści
przodków. Miłość do Kraju była tak wielka, że zarażała kolejne pokolenia.
Po ciemnej nocy Bóg jednak dzień zsyła. Wybuchła wielka wojna, w której wrogowie Kraju zwrócili się przeciwko sobie. W czasach, gdy na polach bitew szalała maszynowa śmierć, a żołnierzy
dusiły trujące gazy, serce Kraju zabiło po raz być może ostatni. Leciutko wyczuwalny puls, setka
zakochanych w nieistniejącej ojczyźnie szaleńców, rozgrzał zmarznięte członki narodu. Niewielka iskra wystarczyła, by stał się cud. Kraj powstał z martwych! Zaistniał na nowo po 123 latach
niebytu.
Naród przystąpił do tytanicznej i mozolnej pracy – złączenia w jednym, odrodzonym ciele Kraju
trzech jego części, które przez długie lata były pod obcym władaniem. Mimo ogromu zadania
– jakże słodki był to znój! W końcu przyszłość budowano dla siebie i u siebie – w umiłowanym
Kraju. Naród powracał na łono ojczyzny z tułaczki po całym świecie, radości nie było końca. Odrodzenie Kraju było spełnieniem najskrytszych marzeń jego dzieci.
Sielanka nie trwała jednak długo – zaledwie dwa lata później ze wschodu nadciągnęła kolejna
straszliwa nawała. Ogromna, bestialska armia, idąc jak walec, paląc i niszcząc wszystko na swojej
drodze, dotarła aż do strwożonego serca Kraju. Cały cywilizowany świat zamarł w oczekiwaniu
na werdykt Bellony. Bitwa trwała trzy dni. Jej stawka – niewyobrażalnie wysoka – egzystencja
nie tylko Kraju, ale i kontynentu, spowodowała, że Kraj bez wahania rzucił na jej pole wszystkie
swoje siły witalne. Starzy wiarusi szli w bój ze studentami, żołnierze z uczniami, chłopcy z dziewczętami. Okazało się, że to jednak za mało... Obrona zaczęła pękać. Drugiego dnia stał się jednak
cud! Szturm się załamał. Trzeci dzień pozwolił na odepchnięcie czerwonych hord od stolicy!
Bitwa została wygrana! Wodzowie pokonanej armii mieli jednak nigdy nie zapomnieć, ani tym
bardziej nie darować tego upokorzenia...
Kraj ponownie rozpoczął konieczną odbudowę. Przez blisko dwadzieścia lat w szybkim tempie
rozwijał się i rósł w siłę. Elity stawały na wysokości zadania – armia potężniała, gospodarka się
rozpędzała, Kraj rozkwitał.
Wraz z początkiem września niebo pękło i zawaliło się na nieszczęsny Kraj. W historii świata nie
było dotąd tak wielkiego kataklizmu. Dwie potężne armie, dwóch zaprzysięgłych wrogów Kraju
rzuciły się na niego z wściekłością. Do brunatnych legionów z zachodu zdradziecko dołączyły
czerwone hordy ze wschodu, których wodzowie wciąż mieli w pamięci klęskę sprzed dwudziestu lat. Obrońcy Kraju dzielnie opierali się nawale przez miesiąc. Wielu, bardzo wielu poległo, inni
dostali się do niewoli, część opuściła Kraj, by kontynuować walkę poza jego granicami. Pozostali
jeszcze przed ostateczną klęską zrzucili mundury, zmienili tożsamość i przeszli do konspiracji, by
na miejscu świadczyć o podziemnym, ale nadal, życiu Kraju.
Wojna rozlała się na cały kontynent. Kraj, nie będąc już na linii frontu, cały czas gorzał. Jego
wierni synowie nie pozwalali najeźdźcom na zabicie jego ducha. Brunatna i czerwona śmierć
zaciekle eliminowała najlepsze dzieci Kraju. Przemysłowe kombinaty zagłady pracowały pełną
parą. Patrioci ginęli dziesiątkami tysięcy. Mimo tego opór nie malał. Wrogowie w Kraju nie mogli
czuć się bezpiecznie. Podziemna armia była co raz sprawniejsza – okupanci ginęli, a wraz z nimi
rósł duch narodu.
Nadzieje na koniec apokalipsy przyniósł trzeci rok wojny, kiedy brunatne pułki wdarły się na
czerwone stepy – okupanci Kraju rzucili się sobie do gardeł. Obrońcy kraju, jak się okazało, znaleźli się w rozpaczliwym położeniu. Wrogowie w jednym byli zgodni – w niszczeniu armii podziemnej. Patrioci walczyli teraz na dwa fronty...
Najbardziej krwawa, najstraszniejsza wojna na świecie trwała 6 lat. W tym czasie okrutny walec historii trzykrotnie przejechał przez Kraj, pozostawiając go w kompletnej ruinie. Ze stolicy,
w której pod koniec wojny wybuchło brutalnie stłumione powstanie, pozostały jedynie dymiące
zgliszcza, miliony obywateli straciły życie, elity zostały zdziesiątkowane, po dostatniej krainie
pozostało jedynie wspomnienie.
Jedno, co się nie zmieniło, to armia podziemna – która przez całą wojnę bohatersko walczyła
na dwa fronty, podtrzymując Kraj przy życiu. Nadludzki wysiłek jej żołnierzy poszedł jednak na
marne, tryby wielkiej polityki wciągnęły i zmieliły los kraju. Czerwone hordy pokonały brunatne
pułki, zagarniając przy okazji całe terytorium Kraju. Tyran rządzący zwycięskim imperium nienawidził Kraju – został przez niego upokorzony w wojnie dwadzieścia lat wcześniej – a teraz był
panem jego losu. Na całym świecie nie było żadnej siły, która mogła odwieść go od zemszczenia
się.
Pierwszymi ofiarami stali się żołnierze armii podziemnej. Nowe władze Kraju, akolici wschodniej
tyranii, ogłosiły ich zdrajcami ojczyzny! Za lata wyrzeczeń, cierpień, największych poświęceń
i nieustannej walki o wolność Kraju odpłacono im nieskończoną podłością! Stracone w zawierusze wojennej elity Kraju nie mogły przeprowadzić narodu przez morze kłamstwa, a brutalna
propaganda dzień i noc wtłaczała truciznę w jego duszę. Żołnierze armii podziemnej musieli
teraz walczyć z agentami czerwonego imperium podającymi się za legalne władze Kraju.
Za nie sprzeniewierzenie się samym sobie i wierność przysiędze wojskowej zostali wyklęci,
wykluczeni poza nawias społeczeństwa – wszak eksterminacji bandytów nikt się zbytnio nie
przeciwstawi… Najbardziej wierni żołnierze Kraju byli bezwzględnie zwalczani siłą i podstępem.
Schwytani, często ginęli w trakcie bestialskich przesłuchań, które jeden z nich określił: „Oświęcim przy tym był igraszką”. Mijały kolejne lata, a szeregi żołnierzy wyklętych nieustannie topniały.
Z roku na rok przybywało bezimiennych grobów, w których potajemnie, nocami, grzebano zamordowanych w więziennych katowaniach patriotów. Rozstrzelani bez sądu, przebrani w brunatne mundury, byli wrzucani do wygrzebanych jam pod płotami cmentarzy – tak, by nikt nigdy
o nich się nie upomniał, nie zapalił im znicza, nie czcił ich pamięci. By zatrzeć wszelkie ślady po
niezłomnych żołnierzach Kraju, ich oprawcy na bezimiennych mogiłach wyklętych grzebali zasłużonych w walce z armią podziemną.
Przez długie lata szczątki żołnierzy wyklętych były uwięzione w podziemnej ciemności. Dziś
dzięki uporowi, odwadze i ciężkiej pracy wielu ludzi nasi Żołnierze Niezłomni są pochowani
w tym miejscu, w grobie z jasnego granitu, w tym grobie.
Historia, którą właśnie usłyszeliście, jest niestety prawdziwa. Historia Kraju jest historią Polski
od późnego średniowiecza po dziś dzień. Opowiedziałem Wam o rozbiorach, powstaniach,
odzyskaniu niepodległości w 1918 r., dwudziestoleciu międzywojennym, Bitwie Warszawskiej
1920 r. i w końcu o drugiej wojnie światowej i tragicznych czasach tuż po jej zakończeniu.
Rozpoznanie poszczególnych wydarzeń zawartych w tej opowieści nie powinno przysporzyć
Wam większych problemów. Nie trudno odgadnąć, że armią podziemną była nasza Armia Krajowa, czerwonym imperium Związek Sowiecki, a brunatną śmiercią były Niemcy.
Pewną nowością mogą być dla Was powojenne losy byłych żołnierzy Armii Krajowej, których
sowieckie służby i podległy im polski komunistyczny rząd bezwzględnie zwalczały. Ich winą był
niezachwiany patriotyzm, co dla nowych, bezprawnych władców Polski było największym przewinieniem. Dla Stalina wierność Polsce była zbrodnią tak wielką, że karą za nią mogły być tylko
śmierć i skazanie na zapomnienie. NKWD i wiele podległych mu komunistycznych służb przez
blisko 20 lat walki z Żołnierzami Wyklętymi uśmierciły kilkadziesiąt tysięcy z nich. Część poległa
w walce, inni, którzy mieli mniej szczęścia, przeszli przez okrutne śledztwa, o których rotmistrz
Witold Pilecki – bohater, który dał się umieścić w Oświęcimiu, by później z niego uciec i poinformować świat o piekle tego miejsca – powiedział, że były znacznie cięższe niż te w Auschwitz.
Niektórzy musieli zmierzyć się z usłużnymi NKWD sądami, w których odsądzano od czci i godności, a na koniec bezprawnie skazywano, najczęściej za zdradę, na wielokrotną karę śmierci…
Żołnierzy Niezłomnych, o których pamięć została wyklęta, przetrzymywano w celach z niemieckimi zbrodniarzami. Nie szczędzono im żadnych szykan – więziennymi strojami były dla nich
poniemieckie mundury… Na koniec mordowano ich potajemnie nocami, często strzałem w tył
głowy. Ciała grzebano w ustronnych miejscach, przy płotach cmentarzy (w najmniej godnych
częściach nekropolii), w nieoznaczonych jamach – bez trumien, bez udziału księdza, rodziny
czy jakichkolwiek świadków. By ostatecznie ukryć miejsca ich pochówku, ponad nimi grzebano innych, już tych „godnych” upamiętnienia nagrobkiem – bo niejednokrotnie zasłużonych w
zwalczaniu podziemia antykomunistycznego – żołnierzy, prokuratorów czy sędziów bezprawnie
skazujących patriotów na śmierć.
Jesteśmy na Łączce, na kwaterze Ł, na jednym z wielu takich miejsc rozsianych po całej Polsce.
Tu, w tym miejscu, w miejscu niedawno zbudowanego pomnika były groby, a pod nimi leżały
szczątki najwierniejszych polskich żołnierzy, bohaterów Armii Krajowej, kawalerów orderu Virtutti Militari. Tylko dzięki ciężkiej pracy garstki ludzi, którzy poświęcili część swojego życia na
uratowanie ich od zapomnienia wiemy, co w tym miejscu się działo. Nagrobki zostały przeniesione, szczątki Żołnierzy Wyklętych ekshumowane, część z nich udało się zidentyfikować i pochować w tym panteonie. Jego jasne ściany symbolizują światło, które pozwoliło odkryć prawdę
o tym miejscu i pokonało ciemność panującą w ukrytych jamach grobowych.
Promienie słoneczne będą musiały jeszcze poczekać, aż całkowicie przełamią mrok – pod pozostałymi grobami na kwaterze Ł i na kwaterze Ł II są jeszcze ukryte szczątki wielu polskich
bohaterów. Bardzo prawdopodobnie zostanie tam odnaleziony człowiek, którego cechowała legendarna wręcz odwaga – ochotnik do Oświęcimia – rotmistrz Witold Pilecki.
(prowadzący gawędę zapala znicz)
Niech teraz każdy zastanowi się przez chwilę, czym jest dla niego patriotyzm i co byłby w stanie
poświęcić w chwili próby. Prosiłbym, by teraz każdy po kolei (na głos) udzielił odpowiedzi na to
pytanie. Niech mówi jedynie osoba mająca w dłoniach znicz, a pozostali niech nie komentują
niczyjej wypowiedzi, niech każdy na podstawie usłyszanych opinii wyrobi sobie własne pogląd
na ten temat. Każda wypowiedź powinna być wyrażeniem własnych poglądów, nie powinniście
nawiązywać do wcześniejszych rozmówców.
(Kuźnicę można rozbudować o kolejne pytania: np. Czym jest dla mnie honor? Jaką wartość ma
dla mnie wierność złożonej przysiędze? Czy podjąłbym się obrony własnych ideałów wiedząc,
że koszt tego może być bardzo wysoki? Czym jest dla mnie ojczyzna? Czy warto czerpać naukę
z przeszłości? Po co uczymy się historii? Itd.)
(Po zakończeniu kuźnicy, znicz zostaje złożony w panteonie, wędrownicy zawiązują krąg, odśpiewują „Bratnie słowo” i w ciszy opuszczają Kwaterę Ł).