List do Prezydenta
Transkrypt
List do Prezydenta
Zbigniew Wesołowski* Warszawa, 4.01.2017rok. Szanowny Panie Prezydencie, Wiem, że moje zdanie ma niewielkie znaczenie, ale uważam, że każdy kto posiadł pewną wiedzę i doświadczenie nie powinien milczeć, jeżeli jego zdaniem nie należy podejmować decyzji szkodliwych. Szczególnie jeśli dotyczy młodych Polaków, za których jesteśmy współodpowiedzialni. Mam tu na myśli uchwaloną przez Sejm RP w grudniu 2016 roku Ustawę - prawo oświatowe. Po pierwsze, dostrzegam w ustawie wiele pozytywnych i ważnych zapisów (artykułów) z którymi się zgadzam i które należy przyjąć. Po drugie, zbyt wiele szczegółowych przepisów poświęcono niektórym zagadnieniom np. na eksperyment pedagogiczny, a bardzo marginalnie potraktowano ważny segment oświaty dotyczący nadzoru pedagogicznego. Po trzecie, nie widzę żadnych zasadnych argumentów, aby rujnować dotychczasowy ustrój szkolny na rzecz powrotu do systemu 8 + 4(5) i to jest powód mojego listu do Pana. Dlaczego tak uważam? Szkołę jako jednostkę edukacyjną budujemy przez wiele lat, ba dziesiątki lat. Niektórzy pamiętają jakie mieliśmy znakomite technika spółdzielcze i już ich nie ma. Jak długo musi pracować kadra pedagogiczna i uczniowie na dobrą opinie konkretnego liceum ogólnokształcącego, naprawdę najszybciej się skreśla dotychczasowe typy szkół, ale w ich miejsce tak szybko nie stworzymy ani dobrej podstawowej szkoły ośmioklasowej ani 4 letniego liceum. Nie byłem zwolennikiem wprowadzonych zmian w 1999 roku, ale skoro wprowadziliśmy, dostosowaliśmy infrastrukturę materialną i co najważniejsze mamy już diagnozę tego ustroju szkolnego, wiemy co poprawić w 6 letniej szkole podstawowej, co poprawić w gimnazjum i jak prowadzić licea, to róbmy. Skupmy się nad doskonaleniem tego systemu. Jak wspomniałem na wstępie, zaproponowana ustawa w większości swoich zapisów wychodzi naprzeciw oczekiwaniom nauczycieli, uczniów i rodziców. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby dokonać zmian w planach nauczania, (ilość godzin przedmiotu w cyklu nauczania) nazewnictwie przedmiotów i co najistotniejszego zmian w podstawach programowych. W moich czasach mówiliśmy po prostu o programach nauczania. To jest gigantyczna praca, którą trzeba rozłożyć w czasie z uwzględnieniem wszystkich poziomów kształcenia, spójności, korelacji, implementując nową wiedzę do poziomu adresata. Przecież aby tego dokonać nie trzeba zmieniać ustroju szkolnego. Nie możemy też zapominać o finansowym i organizacyjnym wysiłku lokalnych samorządów, które dopracowały się odpowiedniej infrastruktury materialnej na swoim terenie, wierząc w stabilność prawa. Moim zdaniem najpilniejszą sprawa dla dobrej polskiej szkoły jest: Bardzo dobrze przygotowany i wynagradzany nauczyciel. Zapewne narażę się nauczycielom, ale uważam, że pensum powinno wynosić 21-22 godziny tygodniowo a wynagrodzenie przynajmniej 2x średnie krajowej. (obecnie średnia krajowa niewiele ponad 4000,00 brutto) Potrzebny jest niezależny profesjonalny nadzór pedagogiczny, przez ostatnie lata wiele złego w tej materii się działo, nadzoru pedagogiczny może wprost nie zastąpiono ewaluacją wewnętrzną i zewnętrzną, ale to co teraz czytamy w Planie nadzoru pedagogicznego MEN na 2016 i 2017 rok ma mało wspólnego z właściwym nadzorem pedagogicznym. To są kontrole, inspekcje itp. Ale to nie jest nadzór pedagogiczny. Wyraźnie trzeba wzmocnić rolę dyrektora szkoły jako pierwszego nauczyciela wizytatora, a nie administratora organu prowadzącego. Oceniać szkołę głównie za osiągnięte wyniki nauczania. Widzę też pole dla nauczycielskich związków zawodowych, które oprócz tradycyjnych zadań obrony praw pracowniczych, powinny powrócić do swojej dawnej dobrej tradycji, gdzie zajmowano się jakością i efektami pracy szkoły. W tzw. Ogniskach, organizowano przeglądy pracowni, gabinetów, samokształcenia, prowadzono lekcje pokazowe, konkursy itd. Taka działalność nauczycielskich związków zawodowych odróżniała i wyróżniała je na tle tradycyjnych związków zawodowych. Bardzo pożyteczna akcja Głosu Nauczycielskiego wyboru „Nauczyciela Roku” wspierana przez Związek Nauczycielstwa Polskiego to stanowczo za mało. Reformy w oświacie winny następować ewolucyjnie, mamy w tej sprawie dobre tradycje i doświadczenia, choć czasami ulegaliśmy nie zawsze najlepszym wzorcom. Sposób w jaki wprowadziliśmy prywatne szkoły średnie i wyższe jest tego dobrym choć nieoczekiwanym przykładem. Szkoły wyższe powstawały błyskawicznie, bez bazy, bez kadry i efekt taki, że wiedza i umiejętności niektórych absolwentów nie pozwalają im zaistnieć na rynku w wyuczonej specjalności. Dopiero po paru latach powołano Państwową Komisje Akredytacyjną i zaczęto oceniać prace tych uczelni, cofać akredytacje, zamykać szkoły a ostatecznie niż demograficzny dopełnia reszty. Podobny błąd popełniliśmy na początku transformacji ustrojowej, kiedy to masowo likwidowaliśmy, przekształcaliśmy szkoły zawodowe. Niewątpliwie niektóre szkoły zawodowe trzeba było zamknąć lub zmienić profil, bo zmieniała się gospodarka, wchodziły nowe technologie i zawody, ale nie w taki sposób jak to zostało zrobione. Wskaźniki skolaryzacji poprawiliśmy, natomiast poziom i efekty dydaktyczne spadły. Ze szkolnictwem zawodowym postąpiliśmy podobnie jak z PGR w tamtym czasie. Pamiętam, jak w roku 1990 byłem uczestnikiem konferencji w Salzburgu, poświęconej systemom edukacyjnym w Europie i z jakim przejęciem referowałem zapowiadane zmiany w szkolnictwie polskim, jak zachwalałem rodzące się szkolnictwo prywatne i jakie to nadzieje wiążemy z tym segmentem oświaty. Uczestnicy, starsi profesorowie z Austrii i Niemiec studzili mój optymizm i podkreślali, że nikt państwa nie może wyręczać z obowiązku zapewnienia warunków do dobrej edukacji w porządnie zorganizowanej i profesjonalne nadzorowanej szkoły publicznej. W dzisiejszej sytuacji, gdzie mamy tyle do zrobienia w zakresie porządnego przygotowania podstaw programowych, doskonalenia nauczycieli i zapewnienia profesjonalnego nadzoru pedagogicznego, niezasadne są planowane w ustawie zmiany ustrojowe szkolnictwa polskiego, które doprowadzą przynajmniej do kilku letniego obniżenia efektów dydaktycznych, podważą zaufanie samorządów w stabilność prawa i wprowadzają nerwowość i niepewność wśród uczniów, nauczycieli i rodziców. Panie Prezydencie, niech Pan nie podpisuje Ustawy prawo-oświatowe. Z poważaniem, Zbigniew Wesołowski *) Zbigniew Wesołowski Były nauczyciel, dyrektor szkoły, wicekurator oświaty i wychowania, wiceminister edukacji narodowej, wiceprezes NIK.