Co jest wyjątkowego w Polakach cz. III – od ogółu do szczegółu w

Transkrypt

Co jest wyjątkowego w Polakach cz. III – od ogółu do szczegółu w
Co jest wyjątkowego w Polakach cz. III – od ogółu do szczegółu
w 15 minut
Jak już wspominałam, piszę tutaj jak najbardziej subiektywnie – o tym wszystkim, co w tym
kraju najbardziej lubię. Dzisiaj – o dość kontrowersyjnym zjawisku, które na ogół rodacy bądź to
uwielbiają, bądź nienawidzą.
Pewnie każdy miał okazję przejechać się pociągiem pełnym przypadkowych ludzi, którym
język się rozwiązuje, kiedy tylko pojazd ruszy ze stacji, rozprawiających na temat ostatnich
wydarzeń politycznych i mniej lub bardziej życiowych problemów: że ciotka Grażyna dostała raka,
że ambitna córunia dostała się na filologię polską w Krakowie i jako jedyna we wsi będzie
studiować na łuniwersytecie, że znowu nie ma pracy, że drogi i dachy dziurawe, a PeŁo dalej ma
wysokie poparcie, że pan Palikot zrobi z tym porządek, że tamte grube ryby z Warsaw city to
układne świnie, że w tym roku zima późno przyszła, że cała wieś trąbi, że Nowakowa zdradza
Nowaka, i to z jego bratem.
Albo kolejki do lekarza. Zwłaszcza do dentysty, kiedy ludziska się stresują i muszą jakoś ten
stres wyładować, więc zaczynają nerwowo paplać trzy po trzy. Albo rozmowni taksówkarze, którzy
wiecznie zagadują klienta, biadolą nad swoim losem i w dziesięć minut potrafią wyłożyć historię
swojego życia. Wsiadasz sobie do takiej taksówki, a po paru chwilach masz przyjemność wiedzieć,
że twój kierowca jest dotknięty tasiemcem, wypadającym dyskiem i wyskakującą łękotką, a w
dzieciństwie miał wodogłowie i lekarze nie dawali mu szans na przeżycie, i że wciąż chodzi po
ziemi tylko dzięki łasce Marii Przenajświętszej.
Osobiście, o ile nie mam akurat bardzo zepsutego humoru, nawet lubię ten stan rzeczy.
Czego to człowiek nie może się dowiedzieć w takim pociągu. Można dowiedzieć się bardzo wiele, i
poznać wiele ciekawych osób, o ile oczywiście zadaje się odpowiednie pytania, a nie tylko tępo
kiwa głową. W ten sposób poznałam na przykład syna zmarłego szefa gangu wołomińskiego,
niemieckiego menagera mojego ulubionego zespołu Nightwish, gościa specjalizującego się w
pornofotografii (którego nigdy nie poznałam na żywo, po prostu zadzwonił do mnie przez pomyłkę
i zaczął mi się zwierzać przez telefon, przez długie zresztą godziny), byłego chłopaka Jenny
Jameson, tak, tej Jenny Jameson, jakiegoś znanego holenderskiego malarza i dobrych paru
polityków. Oczywiście, kobietom jest łatwiej poznawać ludzi tą drogą, co wynika poniekąd z
mechanizmów ewolucyjnych – mężczyźni mają podświadomą tendencję do wykładania historii
swojego życia kobietom z celu stopienia lodów i zbliżenia się do nich jak najszybciej. To nie
oznacza bynajmniej, że będąc facetem nie można poznać kogoś ciekawego w pociągu – słyszałam
mnóstwo takich historii.
I wydaje mi się przy tym wszystkim, że jest to może nie konkretnie polska, ale pansłowiańska specyfika (chociaż przyjeżdżający tu obcokrajowcy zdają się również ten zwyczaj
respektować). Z tego, co zauważyłam w wyniku obcowania z innymi narodami, narody germańskie
do takich zwierzeń potrzebują nastroju i alkoholu, a Amerykanie, którzy mają zupełnie inne
rozumienie prywatności od Europejczyków, widzą w tym nietakt i nigdy nie poruszają takich
kwestii w rozmowach z kolegami. Dlatego cieszę się, póki mogę, że mogę obserwować to zjawisko.
Większość z nas chyba nie docenia tego, że w pociągu nie trzeba siedzieć jak kołek przez sześć
godzin, gapiąc się w okno. Ja doceniam.