Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj.
Transkrypt
Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj.
Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj. -Daj, niech ja pomielę na żarnach, a ty odpoczywaj – najstarsze znane nam słowa zapisane w języku polskim, zdradzają gest oddania. Podobne odczucie dopada nas na styku relacji fotograf-klient, czas poświęcony czynności wywołania obrazu zostaje wtedy zamknięty w ciemni rzemieślnika światła. Magiczną więź łączącą fotografię z chlebem stanowi proces. W istocie białe dłonie młynarza czy piekarza niewiele różnią się od rękawiczek fotografa. Na początku XVIII wieku chleb wypiekano w domowych piecach chlebowych., by jednak chleb trafił do piekaroka, trzeba było ciężko nań zapracować. Nie wystarczyła sama idea, ziarno musiało bowiem paść na podatny grunt: przy pomocy pługu trzeba było zaorać ziemię tzn. ściąć i obrócić skibę ziemi, wyrównać jej powierzchnię broną a następnie zasiać zboże. Złote łany wzrastały rzeźbione wiatrem i malowane światłem. Przykuwały wzrok malarzy oraz sierpy, a później kosy. Po żniwach ziarna trzeba było wymłócić z kłosów ręcznie cepem lub za pomocą młockarni, wiejaczki bądź wialnie pozwalały zaś oddzielić ziarna od plew. Lepsze ziarno oddawano do przemiału lub ponownego zasiania, gorsze oddawano zwierzynie. Dokonywano selekcji materiału. Gospodyni musiała poświęcić około trzech godzin na pracę przy żarnach, by uzyskać mąkę na wytworzenie jednego chleba – raz na tydzień wypiekała osiem bochenków. Ciasto na chleb wzrastało w dzieży, następnie urabiane było w drewnianych nieckach, by w końcu spocząć na białym płótnie w podłużnej słomiance oczekując na wypiek. Wywoływacz, przerywacz, utrwalacz. Chleb, mimo iż wypiekany był w piecu – ogniowej sferze profanum, ściśle związany był z pojęciem sacrum. Niechaj więc – wobec powyższych zestawień i możności uczestnictwa w wystawie „Wokół chleba” – gest podniesienia z ziemi zabrudzonego negatywu, przetarcie go i celebracja jego piękna w blasku światła, zrówna się w naszych oczach (już na zawsze) z ucałowaniem upuszczonej przypadkiem, bezcennej kromki chleba. Katarzyna Stolarska