Już nie wizyta, ale spotkanie
Transkrypt
Już nie wizyta, ale spotkanie
Strona 8 Z ŻYCIA PARAFII Już nie wizyta, ale spotkanie ks. Tomasz Rąpała W izyta duszpasterska brzmi jakby trochę na „górnym C”. A przecież jesteśmy uczestnikami wydarzeń zmieniającego się Kościoła. Dlatego warto zastanowić się, czy i „kolęda” nie powinna nabrać dzisiaj nowego charakteru?... Dwanaście lat posługi duszpasterskiej jest związane z doświadczeniem przede wszystkim spotykania setek osób. Niezwykłe jest doświadczenie drugiego człowieka, który dzieli się swoim życiem. Słuchać niejako życia drugiego jest sprawą wielką. Wiem, że potrzeba tutaj pokory, cierpliwości i miłości. Ludzie przychodzą do kapłana z różnymi sprawami. Przychodzą wielokrotnie z takimi, z jakimi do nikogo by nie poszli. Czyż nie jest tak, że to właśnie z księdzem dzielimy się czymś, z czym nie podzielilibyśmy się nawet z rodzicami? Szczególnym polem w tym względzie jest sakrament miłosierdzia – spowiedź święta. Dlatego też sakrament ten jest otulony zupełną dyskrecją, tajemnicą. Innym polem dzielenia się sobą jest wizyta duszpasterska. Ostatni raz używam tego sformułowania, gdyż osobiście jest dla mnie zbyt oficjalne. Lepsze określenie to spotkanie, spotkanie duszpasterskie. To brzmi lepiej. Ale nie tylko o brzmienie tu chodzi. W słowie „spotkanie” jest zawarta istota. Spotkanie jest wtedy, gdy jest słuchanie, bez słuchania nie ma spotkania. Pamiętam bardzo wiele przepięknych spotkań duszpasterskich owianych nutą bożonarodzeniową. Powracam często do tych chwil. Widzę twarze ludzi oczekujących na duszpasterza, na księdza. Widzę wiele twarzy zamyślonych, radosnych, przejętych. Widzę także twarze smutne, zrozpaczone, z brakiem nadziei. Widzę także twarze bezczelne i roszczeniowe. To, co wypływa jeszcze z moich wspomnień, to zasadnicza prawda: domu nie tworzą cegły, mury, dom tworzą ludzie. Można mieszkać w willi, ale wewnątrz grobowa atmosfera, można mieszkać w wiejskiej chatce, ale tętniącej Strona 9 Z ŻYCIA PARAFII życiem, życzliwością i zapachem dzielonego chleba. Wszystko zależy od nas... Podczas kolędowego spotkania miałem ciekawą sytuację. Wchodzę do jednego z mieszkań w bloku. Ponieważ w poprzednim była bardzo miła atmosfera, dlatego wchodzę do kolejnego z uśmiechem, radością. Zauważyłem, że tym razem klimat chłodny. Stajemy do modlitwy; ojciec woła kilka razy syna, żeby wyszedł z pokoju. Ten wychodzi w dresie, burczy coś pod nosem. Siadamy i cisza. Ojciec z synem milczą ze spuszczonymi głowami. Chłopak podnosi głowę, patrzy na mnie i mówi: „kim dla księdza jest Bóg?”. Powiem szczerze, że bardzo zaskoczyło mnie takie pytanie. Porozmawialiśmy chwilę. Chłopak nie chodzi do kościoła, ale rozmyśla na temat istnienia, sensu życia... Wiele razy to pytanie do mnie powracało, spowodowało ono jakieś zatrzymanie się przy najistotniejszej sprawie naszego życia. Kim dla mnie jest Bóg? Myślę, że spotkanie z duszpaste- rzem jest wspaniałą okazją do tego, żeby wspólnie zastanowić się nad istotą naszych dni, podzielić się wzajemnie swoją drogą przeżywania wiary, rozterek, niepewności, wątpliwości a może niewiary. Czasami miałem wrażenie, że Strona 10 Z ŻYCIA PARAFII niektórzy odgrywają przed księdzem spektakl, jak to wszystko pięknie wygląda. Ale po co? Dla niektórych ludzi opinie wszystkich wokół są ważniejsze niż lektura Pisma Świętego. A wtedy żyje się w świecie iluzji, tak naprawdę izolacji od innych, nasłuchując, co kto o mnie powiedział i co o nas myślą sąsiedzi. Kościół jest żywy tam, gdzie parafie stają się z dnia na dzień żywymi wspólnotami. Parafia bez wspólnot, umiera. Nie chodzi przecież o to, żeby „jakoś to wyglądało”, jakoś funkcjonowało... Za parafię odpowiedzialni są wszyscy, nie tylko proboszcz czy wikariusze, ale każdy parafianin. Przeżywaliśmy 1050. rocznicę Chrztu naszej Ojczyzny. I co z tego wynika dla mnie osobiście? Czy odkrywam misję chrzcielną? Jakże dziś wielu och rzczonych uw aża, że „chodzenie do kościoła” wystarczy. Nic podobnego. Dziś, w naszych świątyniach mamy wielu, którzy tylko są. I nic więcej. Dlatego wiele parafii jest duchowo mdłych. Chrześcijanin, który odkrywa misję wypływającą z sakramentu chrztu świętego, odkrywa, że jest posłany. Gdzie? Jest posłany najpierw do swojej wspólnoty parafialnej. Ale być posłanym, to nie tylko chodzić do kościoła, ale zaangażować się w moją wspólnotę. Pytać duszpasterzy, co mogę zrobić dla mojej wspólnoty parafialnej? Inaczej jesteśmy tylko konsumentami przychodzącymi na obrzędy. Ale te ob- Strona 11 Z ŻYCIA PARAFII rzędy mnie nie zmieniają, bo mnie nie posyłają do misji... Więc są martwymi obrzędami? A może Jezus jest dla mnie nieżyjącym Bogiem? Może nie wierzę, że Jezus jest obecny w moim życiu? W Polsce mamy 92% ludzi uważających się za katolików, połowa z nich przychodzi na Eucharystię w niedzielę, a niespełna 10% przyjmuje Komunię świętą. I to jest polski katolicyzm. Myślę, że spotkanie duszpasterskie jest jedną z lepszych okazji, aby porozmawiać, tak po prostu o tym, co w naszym życiu jest najważniejszego; podzielić się z księdzem radościami i smutkami, zapytać co mogę zrobić dla mojej wspólnoty parafialnej, żeby na drogach naszych dni iść wspólnie, odkrywając Zmartwychwstałego Jezusa. Człowiek potrzebuje wspólnoty. W przeżywaniu wiary konieczne jest bycie razem. Dlatego przyszłością naszych parafii są małe wspólnoty. Bez nich ryzykujemy duchową stagnację, prowadzącą do rozkładu wiary. Ten rozkład to fałszywy mistycyzm czy „paciorki”, za którymi nie stoi spotkanie z Bogiem, ale pusty formalizm. Chrześcijaństwo to spotkanie z żywym Bogiem, u podstaw czego stoi słuchanie, lektura Pisma Świętego. Papież Franciszek pisze i mówi o „nawróceniu duszpasterskim”. Nawet w ostatnim Liście na zakończenie Roku Miłosierdzia Misericordia et misera (Miłosierdzie i nieszczęśliwa) bodaj dwa razy używa tego zwrotu. Chodzi tutaj przede wszystkim o zmianę naszej mentalności, sposobu patrzenia na przeżywanie wiary, organizowanie parafii jako żywej wspólnoty, w centrum której stoi Jezus, chodzi o zapał misyjny zwany nową ewangelizacją. Papież Franciszek bardzo wielu katolikom się podoba, chwalą Go, szkoda tylko, że ci sami katolicy nie mają ochoty zejść z „kanapy”, żeby wspólnymi siłami tworzyć żywy Kościół, którego obrazem jest moja parafia. Niech czas spotkania duszpasterskiego będzie czasem uścisku dłoni i dzielenia się sobą, niech będzie impulsem do wyruszenia razem w mojej parafii, która jest cząstką wielkiego organizmu Kościoła.