Z respektem do meltemi
Transkrypt
Z respektem do meltemi
Żagle M orze listopad 2011 Na ciepłych wodach n W Bozburun cumuje się w środku mieściny. Port jest dobrze osłonięty, płynie się do niego od południa, a niewielkie miasteczko żyje z turystów i portowego ruchu n Złowiony w miejscowych wodach okoń morski robi spore wrażenie i świeci słońce. Na pokładzie rozleniwiona atmosfera. Robi się coraz cieplej. Krótko po południu docieramy do celu. Jachtklub Ekincik, polecony nam przez znajomych, jest jeszcze pusty. Słyszymy, że wieczorem będzie tłoczno, bo spodziewane są dwie grupy jachtów, zmierzające tu jako zorganizowane flotylle, pod opieką doświadczonego żeglarza płynącego na osobnym jachcie. Zamawiamy motorówkę z przewodnikiem i już za chwilę jesteśmy w drodze do ujścia rzeki Dalyan. Na szczęście motorówka ma daszek, bo robi się już bardzo gorąco. Wycieczka do ruin antycznego miasta Kaunos to punkt kulminacyjny naszego rejsu. Większość zarośniętego obficie trzciną ujścia rzeki Dalyan stanowi dziś teren parku narodowego. To tu, na pobliskiej plaży, składają jaja samice żółwi z gatunku Caretta caretta. Chętni mogą odszukać w pobliżu po70 066_70_11_11_Turcja.indd 70 n Taki piękny basen w jachtklubie Fanya to już naprawdę luksus! zostałości miasta portowego Kaunos, istniejącego już w IV w p.n.e, wśród nich fragmenty ruin kościoła bizantyjskiego, rzymskich term i akropolu. My, podobnie jak zdecydowana większość zwiedzających, zadowalamy się zdjęciami grobowców zrobionymi z pokładu motorówki i kąpielą w pobliskich złożach siarkowej glinki. Z respektem do meltemi Ostatnie dwa dni rejsu upływają nam na pokonaniu około 100 mil dzielących nas od Bodrum. Prognozy zapowiadają na oba dni wiatr o sile 3 – 5B, słaby z rana i narastający po południu. Wczesny start, niedługo po wschodzie słońca, pozwala nam bezproblemowo pokonać, na żaglach i silniku, znaczną część naszej planowanej trasy. Pozostała część drogi jest jednak dość uciążliwa. Chwilami, popołudniem, wieje nam w nos stabilna siódemka, i to przy dużej fali. Z trudem i pracowicie pokonujemy kolejne mile. Załoga jest zmęczona. Z ulgą cumujemy w porcie Datça. W ostatni wieczór, tuż przed końcem rejsu, zawijamy jeszcze do mariny w Turgutreis. Kiedyś była to spokojna wioska rybacka, dziś miasto portowe w dużym stopniu żyjące z turystyki. Wybudowano dużą i nowoczesną marinę z ponad 500 miejscami na wodzie dla jachtów o długości do 30 m. Pełna infrastruktura, pomosty z mooringami, węzły sanitarne, restauracje. Wiele jachtów przeczekuje tutaj zimę, na lądzie lub na wodzie. Blisko mariny stary port rybacki i deptak handlowy. My spędziliśmy tu nasz ostatni rejsowy wieczór. I obiecaliśmy sobie wrócić znów niedługo. Literatura „Turcja”, wyd. Hachette Livre, 2007 Rod Heikell, „Turkish Walters and Cyprus pilot” 8th edition Żagle | www.zagle.com.pl 2011-10-06 16:40:42