"ZEBRANIE NAD STAWEM"
Transkrypt
"ZEBRANIE NAD STAWEM"
"ZEBRANIE NAD STAWEM" Hałas jaki rozlegał się od samego poranka był wręcz nie do opisania. Słowa mieszały się ze sobą w nieuporządkowaną plątaninę zdań. Wszyscy przekrzykiwali się nawzajem do tego stopnia, iż nikt już nie wiedział o co chodzi. Jednakże dla ludzkiego ucha cały ten szum byłby niczym więcej po prostu odgłosami natury, wydawanymi nad stawem o poranku. Zebrało się bowiem płazie zgromadzenie. Jako reprezentant na środek stawu wypłynęła potężna i sędziwa ropucha, a jej niski, przepełniony autorytetem głos, uciszył pozostałych. Krzyki ustały i zastąpiła je niewygodna cisza. By usunąć zasłonę milczenia, jedna z młodszych żab podniosła głos i spytała: - Dlaczego właściwie się tu zebraliśmy? Zdanie to przerwało ogólną stagnację, a ropucha rozpoczęła swoją przemowę, nie zważając na szepty wśród pozostałych: - Niestety, nie mamy dużo czasu, tak więc przejdę od razu do sedna sprawy. Zebraliśmy się tu by przedyskutować pewien problem. Otóż, jutro stawu tu nie będzie. Reszta zgromadzenia wręcz wybuchnęła. Podniosły się głosy zdziwienia, a w powietrzu wisiała groźba powszechnej paniki. By zapobiec rozprzestrzenieniu się chaosu, ropucha znów zabrała głos, odpowiadając na pytanie zadawane przez tłum: "Dlaczego?". - Nasz dom jest zagrożony, ponieważ ludzie zamierzają wybudować tu fabrykę. Osuszą nasz staw i zrównają go z ziemią. - Pomimo tych słów mówczyni wciąż zachowywała kamienną twarz - Musimy więc przedsięwziąć kroki mające uchronić nas przed takim stanem rzeczy. - Co więc mamy zrobić? Jest jakiś sposób? Inni przedstawiciele swoich gatunków spojrzeli na tłum i ujrzeli w nim bezradne, przestraszone spojrzenia. - Kroki te... - Przedstawicielka ropuch chciała kontynuować, lecz w połowie zdania przerwała jej traszka - Kroki te mogą wydawać się drastyczne, lecz musimy je zastosować! Nie możemy walczyć z ludźmi, gdyż nie mamy żadnych szans. Jedynym wyjściem jest... Przeniesienie stawu! -Słowa te wzbudziły nie lada kontrowersję i większość zebranych popatrzyła na traszkę jakby była niespełna rozumu. Lecz nie przestała ona tłumaczyć: - Nie możemy rozstać się z naszym domem, więc weźmy go ze sobą. Niech każdy weźmie ze sobą odrobinę wody i przeniesie ją na ustalone miejsce. Musimy się pośpieszyć. Zebranie trwało jeszcze bardzo długo. Jednak zwierzęta nie miały innego wyjścia i zaakceptowały ten jakże absurdalny pomysł. Rozpoczęła się praca. Nikt nie zauważył zjawiska odbiegającego od wszelkich norm. Nikt nie zobaczył gromady żab przenoszących w swoich policzkach kolejne porcje wody. Nikt nawet nie spojrzał na staw gdy niszczono go i zrównano z ziemią. Cóż, stawu oczywiście nie udało się przenieść. To był absurd. Więc może powinniśmy czasem spojrzeć pod nasze stopy i zauważyć mniejszych od nas?. Nie nabierajmy wody w usta kiedy przyroda walczy o przetrwanie...