Błoto dochodziŁo koniom po brzuchy
Transkrypt
Błoto dochodziŁo koniom po brzuchy
Historia PŁYTY Błoto dochodziŁo koniom po brzuchy [ Ulice i bruki warszawskie dawniej ] Tak kiedyś wyglądała ulica Mostowa. Droga dojazdowa do Wilanowa. Dziś jest to dwujezdniowa ulica Wiertnicza. 36 nk 34 I 5/2008 www.nowykamieniarz.pl Fot: Archiwum Zarządu dróg miejskich w Warszawie (2) W arszawa stała się stolicą wielkiego państwa w marcu 1596 roku, kiedy król Zygmunt III zjechał z Krakowa całym dworem na stały pobyt. Stan ulic Warszawy przedstawiał się źle, do tego stopnia, że tylko tu i ówdzie wyłaniały się poszczególne wysepki bruku. Oto wyjątek z diariusza podróży i pobytu w Polsce (rok 1596) Paula Mucante, sekretarza kardynała Henryka Gaetano, wysłanego przez papieża Klemensa VIII w celu nakłonienia króla do wzięcia udziału w lidze przeciw Turkom: „przedmieścia, a w wielu miejscach i miasto samo tak było pełne błota, że nierzadko dochodziło koniom po brzuchy. Ulice były brukowane takimi cegłami, jakie są używane do budowy domów, gdzieniegdzie było cokolwiek kamieni z czerwonego granitu”. Taki stan nie mógł trwać w nieskończoność. Warszawa stawała się stałym miejscem obrad sejmowych, wypadało ulicom nadać schludny wygląd. Kończyło się jednak na dobrych chęciach. Ani cło brukowe, jakie zarząd miasta pobierał od furmańskich wozów, ani inicjatywy niektórych obywateli, którzy własnym kosztem brukowali ulice, niewiele pomagały. U schyłku XVII wieku poza niektórymi ulicami w śródmieściu w czasie słoty przejść nie było można. Pierwszym krokiem, który zdecydowanie miał pchnąć na nowe tory sprawę uporządkowania miasta, była konstytucja, wydana przez króla Jana III Sobieskiego na sejmie warszawskim w roku 1685 pod tytułem: „Naprawa drog y kanałow miasta Warszawy y cirkumferencyi”. Oto jej fragmenty: „wielka w tym publiczna niewygoda, że w mieście Warszawie rezydencyi naszej, seymom y ziazdom publicznym z dawna zwykłey przeprawy, drogi aż nazbyt zepsowane, kanały y rynsztok pozarzucane...” i dalej zalecenia: „iakoby te drogi publiczne naprawione, kanały y rynsztoki wychędożone, restaurowane, błota, gnoie, wywożone, y na potym, aby na publiczne drogi żadne śmieci y gnoie, z dworow, domow y ogrodow niewyrzucane być mogły...”. Niestety działalność komi- Historia Nieugięty charakter marszałka Bielińskiego Czas na zmiany był już najwyższy. Władysław Łubieński pisał („Świat na wszystkich swoich częściach”, Wrocław 1740, s. 396): „Samo zaś Miasto murem opasane nie wielkie nad Wisłą, ale zawsze czyste, na Przedmieściach zaś całe bruki zalane błotami osobliwie podczas iesieni, y na łokieć nad brukiem”. Komisja rozpoczęła czynności w roku 1742. Na jej czele stanął marszałek wielki koronny Franciszek z Bielina Bieliński, znany z nieugiętego charakteru, gorąco oddany sprawie doprowadzenia ulic stolicy do należytego stanu. Po wielu latach niezmordowanej pracy mógł się poszczycić niepospolitymi rezultatami. O ówczesnym wyglądzie ulic dowiadujemy się z opracowania samej komisji pod tytułem: Planta Kommissyi do Wychędożenia y Reperacyi Brukow y Kanałow Miasta Starey y Nowey Warszawy Constt. Anni 1685, naznaczoney, ex Rescriptio Nayiaśnieyszych MOnarchow Polskich toties reassumowaney y teraz agituiący się in Anno 1743. Oto fragment opisu stanu ulic: „gnoiow y błota po wszystkich ulicach pełno, tak, że iuż trudność spra- Franciszek Bieliński herbu Junosza (1683 – 1766), syn Kazimierza Ludwika Bielińskiego, marszałka wielkiego koronnego i Ludwiki Marii z Morsztynów, podskarbianki koronnej. Ożenił się z podskarbianką Dorotą z Przebendowskich, wdową po Janie Mikołaju Radziwille. Zmarł bezpotomnie. Starosta kowalewski, brodnicki i garwoliński, od 1714 marszałek ziem pruskich, od 1725 wojewoda chełmiński, od 1732 marszałek nadworny koronny, od 1742 marszałek wielki koronny, także kierujący od tego roku Komisją Brukową. Dzięki staraniom marszałka wybrukowano 38 nk 34 I 5/2008 wuią przeieżdżaiącym. Bruki na wielu ulicach popsowane, na wielu zaś cale ich niemasz, co ustawicznie czyni nieochędostwo, y na inne mieysca brukowane błota przypuszcza. Z innych podobnie mieysc iedne drogi gnoiami cale zawalone, inne częścią gnoiami, częścią nie maiąc od wieku żadney naprawy continuo concursu iadących zepssowane”. Wówczas tylko dwie ulice prowadziły z Krakowskiego Przedmieścia do Wisły, jednakże według komisji znajdowały się w stanie zupełnie niezdatnym do użytku: „teraz zaś cale przez zawalenie gnoiami są niedostępne”. Komisja zdawała sobie sprawę z ogromu zadań i ilości niezbędnych funduszy. Dochód z opłaty łokciowego był niewielki, co więcej, starano się wszystkimi sposobami uchylać od płacenia. W niechęci i niezrozumieniu rzeczy przodowali niestety najmajętniejsi. Ogłaszano drukiem „czarne listy” niepłacących, lecz i to nie pomagało. Sam marszałek Bieliński z własnej kieszeni łożył na umiłowane przez siebie dzieło, wynajdywał różne źródła dochodów, zwracał się do króla i senatu o subsydia. Egzekwowanie podatku natrafiało na niesłychane trudności. Marszałek skarżył się: „iż gdy Łokciowe nayubożsi wypłacają znayduje się tych retentów naywięcey u znacznieyszych i dostatnich Ludzi, mimo wzgląd na zawstydzenie in Publico, i mimo delikatność Sumnienia, i gdy ci więcey potrzebuią i więcey zażywają ochędostwa Publicznego, i bardziey Bruki ruynuią”. większość warszawskich ulic. Pamiątką jest nazwa ulicy Marszałkowskiej, stosowana na cześć Bielińskiego od roku 1770. Oto ,co pisze o marszałku Ignacy Baranowski w roku 1919: ...syn Kościoła i Ojczyzny, życzliwy dla Rzeczypospolitej nienaruszonej, sędzia najwyższej instancji dla przyjaciela i nieprzyjaciela, dla najbogatszego i najuboższego. Ideałem jego była Warszawa czysta, świetna, nie ustępująca zagranicznym rezydencjom, godna wielkiego państwa, którego była stolicą. I do tego celu dążył marszałek Bieliński z żelazną konsekwencją...”. Skarb tylko częściowo spełniał swoje zobowiązania wobec komisji. Niedobór był poważny. Wśród darowizn i pożyczek poczesne miejsce zajmują darowizny i pożyczki czynione przez samego marszałka Bielińskiego. Od roku 1745 do 1761 wykonano 38 000 sążni kwadratowych robót brukarskich przy ciągłym borykaniu się z brakiem odpowiednich funduszy. Jutro chędożcie ulicę! Tam, gdzie bruki już były, musiano nieprzywykłym do utrzymania czystości obywatelom ciągle o tym przypominać. W roku 1765 urząd marszałkowski przez „Trąbę publicznie” ogłasza: „aby wszyscy Dziedzicy, Possessorowie albo Gospodarze Pałaców, Kamienic, Dworów, Dworków, tak Kościołow Zakonnicy y nie Zakonnicy (nikogo nie wyimując) tam gdzie bruki zachodzą każdy przed swoją Possessyą dwa razy na tydzień, to iest w szrodę, y sobotę, błoto na kupy nad rynsztoki zgarniać kazali, ato dla łatwieyszego wywożenia onych, pod Exekucyą Żołnierską bez względu”. Przyzwyczajanie obywateli do zachowania czystości na ulicach szło opornie. Dawniej składano na ulicach wszelkie nieczystości i padlinę. Na ulicach stołecznego miasta harcowała nierogacizna, a mieszkańcy nic sobie nie robili z zarządzeń marszałkowskich. Pod datą 22 czerwca 1766 niestrudzony marszałek Bieliński w rozporządzeniu daje niezmiernie smutne świadectwo obyczajności naszych przodków: „ że zaś nad rozkaz dany ludzie tu w Warszawie świ- Bruk na Nowym Świecie pamiętający jeszcze czasy Komisji Brukowej z ostatnich lat istnienia I Rzeczypospolitej www.nowykamieniarz.pl Fot: Archiwum, Archwum ZDM w Warszawie sji brukowej była krótkotrwała, podobnie jak następnej komisji powołanej reskryptem Augusta II w roku 1710. Dopiero trzecia już z rzędu komisja, powołana przez króla Augusta III w roku 1740 „do egzekucyi Kontytucyi roku 1685” rozwinęła nigdy niezapomnianą zbawienną działalność. PŁYTY Historia PŁYtY Nowe wydanie największej bazy kamieniarskiej nie chowaią, które puszczaiąc po ulicach, nietylko bruki ryciem psuią ale zgarniane na kupy błoto rozrzucaią. Przeto takowe chowanie świń powtórnie podwolnym od kogożkolwiek na ulicy samopas chodzących świń, y błoto roskopuiących zabiciem y sobie zabraniem zakazuie się. Nadto gdy ochędostwo nie tylko na błotach y posesyach zawisło, ale y zdechlin żadnych po ulicach znaydować się nie powinno, zkąd obrzydliwość y niezdrowie pochodzi: przeto y w tych stosuiąc się do danych dyspozycyi, zaleca się y rozkazuie, aby nikt takowych zdechlin, psów, kotów, y innych z kamienic y pałaców na ulicę wyrzucać nie ważył się pod karą”. Na barki komisji brukowej spadło bezpośrednie, codzienne borykanie się z obojętnością i z karygodnym niechlujstwem mieszkańców. „Krzykacz” obowiązany był obejść ulice w przeddzień dni wyznaczonych, grzechotać, przejść tam i z powrotem po trzy razy i wołać: „Jutro chędożcie ulicę!”. ważNa osoBa – prowizor BrUkowy 2 a j c y ed 0 1 0 2 / 009 w 40 w w.nkb34aI z5/2008 a - k a m i e n iarsk a.pl Komisja brukowa nie tylko zabiegała o fundusze, lecz także inicjowała roboty i kontrolowała ich wykonanie. Dla prowizora brukowego była opracowana szczegółowa instrukcja z wyszczególnieniem obowiązków: 1. Kamienie na bruki, y wszelkie materyały wcześnie przysposabiać, iako naytaniey skupować, Brukarzow Pomocnikow etc godzić, onym płacić. 2. Bukarzow doglądać, oraz po ulicach, gdzie się bruk popsuł zważać, w czym także Dozorcy Ochędostwa, onemu pomocą, w donoszeniu o zepsutych brukach będą, gdzie się y kędy bruk zepsuie, albo kamienie wypadną, zaraz nieodwłocznie naprawić kazać. 3. Kanały także, ieżeli kędy zepsuią się, kazać otworzyć y narządzić. 4. Przy brukowaniu nowym, lub przebrukowaniu ulic, zważać y doglądać Brukarzy, aby rynsztoki dobre spadziste, nie blisko kamienic y Possessyi (aby woda do Piwnic y kamienic nie lała się, ale do publicznych spływała kanałow) dawali. 5. Przy każdym brukowaniu ulic Magister sam, lub Podmajstrzy aby był przytomnym, by Czeladź doskonale robiła, a przy każdej robocie Pisarek, nieodstępnym bydź powinien. 6. Aby za kamienie, Materyały, Robotnikom y Pomocnikom sprawiedliwie płacił, z Pieniędzy na to od Kassyera wziętych, y z tego rachunek rzetelnie do Kommisyi oddawał”. Okazuje się, że to jeszcze nie wszystko. Naczelnymi obowiązkami, ujętymi w treści regulaminu, były: „Trzeźwość, wierność, y pilność w usługach”. Przy obejmowaniu czynności prowizor brukowy składał przysięgę o następującej treści: „Ja N. Przysięgam Iż Ekspens Pieniędzy mnie danych rzetelnie pisać, y podług możności, iako naytaniey Materyały targować, y kupować starać się będę, szkody, ani detrymentu Kassy teyże brukowey, nie tylko przez się czynić nie mam, ale też aby z nikąd nie była czyniona, starać się będę Oraz Ordynacyą mnie przepisaną, we wszystkim zachowam”. www.nowykamieniarz.pl Fot: Archiwium Zdm w wArsZAwie „Kocie łby” na placu Grzybowskim Historia Brukowanie Warszawy zgodnie z XVIII-wiecznymi polskimi „normami” Drobiazgowe przepisy o sposobie brukowania i prowadzenia robót przygotowawczych zdradzają wielką znajomość rzeczy. Oto szczegóły z ówczesnej instrukcji: „Mając sobie determinowane mieysca do Brukowania, wezwie JP Geometra dla uczynienia wymiaru potrzebney szerokości brukowania, dla przeiazdu karet, iako też Pieszych oraz Rynsztokiem niemniey dla wyważenia spadku wody, co do Approbaty Jurysdykcyi podać powinien przed zaczęciem roboty z zupełnym objaśnieniem iako podwyższenie w jednych mieyscach Brukow y poniżenie w drugich dla spadku wody, jest naypotrzebnieysze iednak, aby też wywyższenie lub uniżenie Brukow niewygody pałacom y Kamienicom nie przynosiły. Ulicy zaś kazdey brukowanie, starać się aby jak nayproscey y w iednakowey ile bydź może szerokości prowadzić, tak aby Rynsztoki Linią jak nayprosciejszą dla spadku wody były prowadzone. Niech zaś zacznie Ulice brukowac wcześnie starać się lub ziemie zbywaiącą od potrzeby wywozić, aby taż wzruszona ziemia lub Piasek przez uieżdzenie ubita bydź mogła, a tym bardziey sposobnieysza do osadzenia kamieni tylko uważać czas sposobny y Pogodny, aby błota nie nazucać, zaczynaiąc brukowanie ulic ma zaciągnąć Maystrow z dostatkiem proporcyonalnym Pomocnikow w którym obserwanda. Podług wymiaru przez P. Geometrę uczynionego, ażeby spadek wod iak naylepiey obserwowany był, naymniey rachu42 nk 34 I 5/2008 Ulica Grójecka w okresie międzywojennym. Przemieścia Warszawy dopiero czekały na wielkie inwestycje. Prowadzoną z rozmachem rozbudowę przerwała agresja niemiecko-sowiecka. iąc, na trzech Łokciach Cal jeden bydź powinno spadku. Ta zaś waga w układaniu kamieni, nie pod Sznur brana bydź powinna, ale po Lenią drewnianą, pod ktorą w kwadrat kamienie podług wymiarkowanego spadku Taflami układane bydź maią w srodek ktorych, gdy mnieysze kamienie, układane będą, dozierać należy aby dycht osadzone spadek rowny pod tąż Lenią do Rysztoku miały. Dzisiejsza ulica Bielańska za króla Sasa (wg Jerzego S. Majewskiego) nie należała do miejsc pięknych, pachnących i przyjemnych. Wprawdzie tuż obok od 1728 r. wznosił się pałac podskarbiego koronnego Jana Jerzego Przebendowskiego (potem Radziwiłłowski, a dziś Muzeum Niepodległości), ale ulica w słotne dni tonęła w błocie, zaś w upały ginęła w tumanach kurzu wzbijanego przez pojazdy. W tym czasie nosiła nieoficjalną nazwę Przechodniej, łącząc Senatorską z Długą. Należała do ulic bocznych, ale gdy w 1760 r. w pałacu Przebendowskiego zamieszkał poseł hiszpański, hrabia Pedro Aranda, na urządzane przez niego bale zjeżdżała się cała Warszawa. Ludzie uwięzieni w karetach musieli nieźle kląć, gdy ich powozy tonęły w błocie, a między kołami w dzikim pędzie przebiegały stada bezpańskich świń. No i ten zapach! Ulicę otaczały zwałowiska śmieci. Wszystko gniło. Nie bez powodu za Augusta II mawiano: „żyje mu się jak świni na Przechodniej”. Dopiero w 1770 r. Komisja Brukowa uporządkowała ulicę. Nadała jej nową nazwę – Bielańska. Każdy kamień, aby iak naydychtowniey w Piasku był osadzony, tak aby między kamieniami prożnych mieysc nie znaydowało się. Wszystkie kamienie, a osobliwie pomnieysze na storc dla gruntownosci by osadzone były. Gdy iakowa część ulicy zabrukowana zostanie, należy zaraz piaskiem grubo nawieść, aby w początku ieżdżenia po tymże bruku Piasek ochraniał wzruszenia kamienia, a tym sposobem ochroną był, y pomocą, do ugruntowania tychże kamieni y zassania się onych. Przy każdey robocie ma być przezorne rozrządzenie Robotnikow, tak aby ieden drugiemu nie był na przeszkodzie, przez co ekspens tylko prożna bez pośpiechu”. Gdy zabrakło marszałka... Marszałek Franciszek Bieliński zmarł 8 października 1766 roku w wieku 83 lat. Do ostatnich chwil życia stał na czele Komisji Brukowej. Pochowany został w Górze Kalwarii w podziemiach kościoła bernardyńskiego (który sam ufundował). Skromne inicjały F.B.M.W.K na nagrobku nie zdradzają, że w tym miejscu są szczątki człowieka niezwykłej miary. Powoli zanikała działalność komisji. Nad dziełem prowadzonym olbrzymim wysiłkiem przez Bielińskiego zawisły czarne chmury. Po 11 latach inicjatywę przejęła Rada Nieustająca i król, który wydał reskrypt 11 listopada 1777 roku: „aby każdy z Podwodą przyieżdżaiący jeden Kamień u Wiazdu przy Okopach zostawił; te zaś kamienie, aby na wybrukowanie Ulic respective każdego wiazdu Miasta użyte były”. www.nowykamieniarz.pl Fot: ArchIwium ZDM W Warszawie (2) Stare Miasto, róg ulicy Bugaj PŁYTY Historia Nowy Świat AD 2007. Zastosowane kamienne nawierzchnie nawiązują kolorem do obrazów Canaletta. Rezerwat geologiczny Bachanowo w Suwalskiem. Tak mogły wyglądać okolice niektórych miast Niżu Polskiego zanim użyto kamieni jako budulca. Polodowcowa przyroda okolic Warszawy nie jest tak bogata w przywleczone kamienie narzutowe, jak Pomorze, Mazury czy północne Podlasie, niemniej przywiezienie jednego kamienia nie było zadaniem ponad możliwości. Skupiska głazów narzutowych stanowiły niezwykle charakterystyczny element krajobrazów polodowcowych, zwłaszcza w strefach wzgórz morenowych. Kamienne bogactwo zostało jednak z biegiem lat zagospodarowane i wykorzystane w brukach, fundamentach i cokołach wielu budynków. Ogromne powierzchnie bruków warszawskich to niewątpliwa zasługa marszałka Bielińskiego. Niestety już wkrótce stan bruków 44 nk 34 I 5/2008 w mieście i warunki sanitarne stopniowo zaczęły się pogarszać Rzeczpospolita stała już pod znakiem wewnętrznego rozkładu, a sąsiedzi przygotowywali od dawna plan pierwszego i następnych rozbiorów. Niewiele zdziałali następcy marszałka Bielińskiego: Stanisław Lubomirski herbu Szreniawa (1720-1783) i Michał Wandalin-Mniszech z Wielkich Kończyc herbu Mniszech, targowiczanin. Przypuszczano, że pieniądze z podatku brukowego nie trafiały tam, gdzie powinny. W konstytucjach sejmu czteroletniego w roku 1789 znajdujemy zlecenie do sprawdzenia wszelkich dochodów i wydatków tak jurysdykcji marszałkowskiej, jak również komisji brukowej. Defraudacje pieniędzy społecznych zdarzały się niestety i dawniej... Miasto zaczęło się cofać do najgorszych czasów sprzed działalności energicznego marszałka Bielińskiego i jego kierowniczej roli. Nieznany autor pisze w 1791 roku w broszurze „Myśli Patrzącego przez Okno na ulicę w Warszawie”: „co za widok przykry w Warszawie uważać, iak rzeczy do iedzenia przedawane, w pół z błotem zmieszane są, koło Ś-go Krzyża z rana w Święto ani przeiechać, ani przeyść niepodobna, okno otworzywszy w izbie, fetorek salcysonów, albo zdechłych żab do izby ciśnie się, wóz stanie w takim mieyscu, iż do niegrzeczności łokieć w błoto brnąć potrzeba. Co za krzywda dla Obywatelow, iż od kilkudziesięciu lat Brukowe opłacaią, a w bezdennym błocie tonąć muszą. Nie mówię o Ulicach Nowogrodzkiey, Smoczey, Rybackiey, gdzie nie brnąć, ale pływać po błocie przychodzi, chociaż i tam mieszkaią Ludzie i podatki płacą”. Przełomowe okazały się dopiero lata 1816-1830. Chodniki zaczęto wykładać cegłą, piaskowcem, płytami granitowymi. Na Krakowskim Przedmieściu od ulicy Trębackiej w stronę placu Saskiego zastosowano na chodniki płyty z kamienia spod Przedborza nad Pilicą. Materiał górski (mezozoiczne wapienie i piaskowce z okolic Przedborza i Bukowej) stosowano nie tylko w budownictwie i architekturze najbliższych okolic, lecz także spławiano go Pilicą i Wisłą do Warszawy. Łomy wykorzystujące wychodnie tych skał położone były zaledwie 1-2 km od rzeki, co wydatnie ułatwiało transport. Łukasz Gołębiowski w opisie Warszawy z r. 1827 zaznacza, że bruki w Warszawie były prawie wszystkie z granitu, trafiały się gnejsy i porfiry, a kolory ich i żyłkowania były rozmaite. Stan ulic warszawskich w latach powojennych przed ogłoszeniem Królestwa Kongresowego, pozostawionych bez troski z czyjejkolwiek strony, musiał przypominać najgorsze czasy przed okresem owocnego działania komisji brukowej. Zabrakło Bielińskiego i jego silnej, kompetentnej ręki. Niestety minął wówczas także okres naszej największej chwały, nastąpił upadek państwowości, długoletnia niewola. Paradoksalnie, cokolwiek zdziałano w tym okresie dla higieny, estetyki czy komunikacji w Warszawie, było to dziełem wyłącznie polskich głów i polskich rąk. Henryk Walendowski Przy pisaniu tego tekstu korzystałem z pozycji: Przybylski A., Ulice i mosty Warszawy. Nakładem autora. Warszawa 1936 www.nowykamieniarz.pl Fot: hEnryk Walendowski, SNU/ Wikimedia commons PŁYTY