Rymantas Černiauskas Dół
Transkrypt
Rymantas Černiauskas Dół
Rymantas Černiauskas Dół Dyrektor Cwany wymyślił dół do łapania dzieci i dżdżownic. Dół powinien być okrągły, głęboki, ciemny jak studnia i z bardzo równymi, śliskimi ścianami, żeby dzieci i dżdżownice nie wylazły na wierzch. Dół powinien być obłożony gałązkami świerku i posypany żółtawym piaskiem, żeby wyglądał jak ścieżka wiodąca do szkoły. Tą ścieżką akurat szła ładna dziewczynka Weronika, niczego nie zauważyła i wleciała w pułapkę. - Pomocy! zawołała dziewczynka, ale nikt jej nie słyszał. Dżdżownica Zygmuś szedł za nią i również wpadł do ciemnego dołu. - Kto to? – wystraszyła się Weronika. - Żmija? - Nie bój się, - zawołał Zygmuś, - to ja! I, żeby było raźniej, zaczął jej recytować tabliczkę mnożenia: jeden razy jeden będzie jeden, jeden razy dwa będzie dwa, jeden razy trzy będzie trzy. Kiedy Zygmuś deklamował, do dołu przez gałęzie wtoczył się Jurek, syn pułkownika kawalerii, za nim Kazik i smutna dziewczynka Ewunia. Potem dzieciaki posypały się jeden za drugim, aż głęboki dół się zapełnił. Dzieci kwiliły, mrugały, kręciły głowami, ale nie mogły się wydostać. - Uczniowie schwytani, - doniosła Kobra, - może przykryć dół siecią, żeby nie wylazły? - A może błonką? - zapiszczała Boża Krówka. - Żeby nie zmokły, jak będzie padać. - Nie rozpuszczą się, - uspokoił Profesor, - nasze dzieci są zahartowane. - Wspaniale, - zaciera ręce dyrektor szkoły, - w klasach spokojnie, nikt nie włóczy się po korytarzach i nie trzeba nikogo uczyć. - A ja? – zapytał pająk - Z dżdżownicami? – zdziwiła się Kobra. - Z dżdżownicami i dziećmi. - Jaki bezsens, - zdenerwował się dyrektor, - dla jednego pająka będę musiał otworzyć szkołę. - Otóż to, - wtrąciła się Przydawka - nie będę uczyć „ą” i „ę” jednego pająka! - Co robimy? – zapytała zirytowana Kobra. – Pająk nie umie nawet tabliczki mnożenia. - Trzeba będzie wypuścić dzieci, - westchnął Profesor, - i obmyślić coś skuteczniejszego. Szybko koło dołu znalazł się czerwony samochód strażacki z mocną żelazną drabiną, po której dzieci i dżdżownice jedno po drugim zaczęły gramolić się do słońca. Tłumaczyła Ewa Ściblak