Wyjazd w Tatry podobał mi się przede wszystkim dlatego, że miałem
Transkrypt
Wyjazd w Tatry podobał mi się przede wszystkim dlatego, że miałem
Wyjazd w Tatry podobał mi się przede wszystkim dlatego, że miałem okazję odpocząć od placówki - miejsca, które niestety nie dla wszystkich okazuje się być ciepłym i przyjemnym. Dzięki wolontariatowi zawarłem znajomości z ludźmi, dla których niewidoczna jest etykieta „poprawczak” dzięki czemu nie odczuwałem odrzucenia bądź niezrozumienia. W pewien sposób odczuwałem ukojenie od nerwów, które jednak nie figurują na liście tych, które lubię najbardziej. Raczej nie było momentów, w których nie było co robić. Spoglądając z zapierającej dech w piersiach wysokości na taką różnorodność natury jaką miałem okazję penetrować swoim głodnym wiedzy wzrokiem - tylko ktoś niedojrzały skłonny byłby powiedzieć, że jest nudno. Naszej paczce nie trzeba było mówić, co należy zrobić, bo wszyscy świetnie się dogadywali. Kiedy jednemu z nas czegoś zabrakło - inni się z nim dzielili. Bardzo miło patrzyło się na wzajemnie okazywaną pomoc. Nie było zupełnie idealnie i nie obyło się bez pomyłek, natomiast było po prostu ludzko i właśnie dlatego czułem się dobrze. Zobaczyłem miejsca, których nie widziałem tak dawno, że już prawie o ich istnieniu zapomniałem. Ze względu na kontuzję kolana jakiej się nabawiłem, wycieczka była dla mnie dość barwna. Podobało mi się. Odczuwałem spokój i zadowolenie. Ponadto niepoprawnie byłoby nie wspomnieć również o kolacji w Zakopanem, która sprawiła nam nie lada wyzwanie, szokując całą drużynę swymi gabarytami. Kuchnia góralska najwyraźniej przypadła wszystkim do gustu, ponieważ wchłonęliśmy, nie przesadzając, naprawdę spore porcje. W trakcie drogi powrotnej z Czarnego Stawu pod Rysami czekało na mnie jeszcze jedno miłe zaskoczenie; spotkałem młodą parę. Panna młoda wyglądała przepięknie. Nowożeńcy wraz z profesjonalnym fotografem wychodzili ku górze, niosąc śnieżnobiałą suknie spoczywającą pod ramieniem urodziwej damy. Złożyliśmy również wizytę w tamtejszym akwenom wód termalnych w Białce Tatrzańskiej oraz w Szaflarach. Kiedy po raz pierwszy, po wyczerpującej pracy udaliśmy się zażyć kąpieli wodnych, wnet moja wszechtowarzysząca mi nieostrożność odezwała się w najmniej oczekiwanym przeze mnie momencie; nieświadomy jeszcze popełnianego i raczej niewinnego błędu, udałem się na teren kompleksu saun parowych na który, by wejść, brakowało mi tzw. wejściówki. Na szczęście jednak gdy zorientowałem się w powadze sytuacji, udało mi się niepostrzeżenie wrócić na teren przeznaczony dla osób z wejściówką jaką posiadałem. Po pewnym czasie przyznałem się swojemu wychowawcy do mojej nieostrożności. Podczas wizyty na kolejnym basenie również byłem zadowolony. I choć noce były odczuwalnie mroźne, to nie miało to wpływu na moje samopoczucie podczas pobytu w tak bajkowym miejscu, jakimi wyróżniają się malownicze Tatry. Gdy zostałem przeszkolonym wolontariuszem Tatrzańskiego Parku Narodowego, czułem, że zbieranie śmieci to nie do końca zajęcia które wykonuję w wolnym czasie, lecz biorąc pod uwagę urodę tamtejszej różnorodności biologicznej wszystkie uprzedzenia przestały być widoczne. Dzięki świetnie zauważalnych w grupie naturalnym potrzebom jak np. zbliżający się głód dostrzegłem w jaki sposób mogę wykazać się samodzielnością. W czasie pełnienia obowiązkowego dyżuru na stołówce zdobyłem również cenne doświadczenie, przygotowując wspólnie z wychowawcą ciepłe danie w postaci spaghetti. Dzięki temu część grupy, która nadal znajdowała się w terenie TPN, po powrocie mogła się rozgrzać przy ciepłym posiłku. Nie słyszałem negatywnych komentarzy na temat dania, ponieważ dla mnie oczywistym faktem było, że potrawa jest doskonała. Również w ostatni dzień - dzień wyjazdu, pomimo lekkiego zmęczenia, pokładów humoru naszej paczce nie brakowało. Między innymi przez nasz, już nieco wysłużony środek transportu, który jak na złość, w chwili wyjazdu nie dawał się uruchomić, co ostatecznie skutkowało, tym, że musieliśmy trochę go „rozruszać” siłą własnych mięśni. Miałem pewne negatywne uczucia wiedząc, że to już ten dzień kiedy należy wrócić do placówki. Chciałbym tam zostać na dłużej być może nawet na stałe. Podczas pobytu w górach czułem się tak swobodnie i lekko jak odwieczny wiatr zamieszkujący tak nierealne tereny - mogący być wszędzie. Adam Goławski