profesorowie almae matris jako redaktorzy, wydawcy i

Transkrypt

profesorowie almae matris jako redaktorzy, wydawcy i
zaś dla wielu Rosjan był przeciwnikiem Wschodu i Rosji. Uzyskał
doktoraty honorowe trzech uczelni środkowoeuropejskich –
Wilna, Dorpatu i węgierskiego Szegedu.
Marian Zdziechowski zmarł w Wilnie w październiku
1938 roku, nie doczekawszy starcia totalitaryzmów, których
narastanie przewidywał w swych rozważaniach historiozoficznych. Pochowany został na cmentarzu na Antokolu. W czasach
komunizmu skrzętnie pomijany i przemilczany, stał się później
celem studiów między innymi badaczy polskich i litewskich.
Na Uniwersytecie Jagiellońskim badania nad filozofią krakowskiego i wileńskiego uczonego prowadzi zwłaszcza prof.
Jan Skoczyński i jego uczniowie. W ostatnich dniach ukazała
się jedna z ważniejszych książek prof. Zdziechowskiego – Od
Petersburga do Leningrada (Kraków 2009). Postać tego uczonego staje się ponadto symbolem współpracy polsko-litewskiej
w dobie obecnej.
Odsłonięcie tablicy poświęconej profesorowi to przynajmniej po części spłata tego długu, który współczesna kultura
polska winna spłacić wobec swej przeszłości, wobec dziedzictwa
sięgającego jeszcze Rzeczypospolitej szlacheckiej, dziedzictwa
liczącego się w skali europejskiej, a leżącego na styku Wschodu
i Zachodu.
Marcin Karas
adiunkt w Zakładzie Ontologii Instytutu Filozofii UJ
PROFESOROWIE ALMAE MATRIS JAKO
REDAKTORZY, WYDAWCY I DZIENNIKARZE (7)
N
a początku XX stulecia w Krakowie ukazywały się dwa
sędziwe miesięczniki społeczno-kulturalne, polityczne
związane z kręgiem krakowskiej profesury: „Przegląd Polski”
(1866–1914) – założony i latami redagowany przez Stanisława
Tarnowskiego, oraz „Przegląd Powszechny” (1884– i nadal) – organ krakowskich jezuitów. O obu pismach
już wcześniej wspominaliśmy na łamach
„Alma Mater” (nr 72, 111). „Przegląd
Polski” został zlikwidowany w początkach
wojny – zresztą już od kilku lat Stanisław
Tarnowski narzekał, że zbyt wiele dokłada
do pisma. Po pierwszej wojnie światowej
w kręgu hr. Stanisława Badeniego, znanego
i cenionego animatora życia naukowego,
a także uniwersyteckiego środowiska konserwatywno-liberalnego, zrodziła się idea
wznowienia „Przeglądu”, lecz nie uzyskała akceptacji spadkobierców tego tytułu.
Wtedy podjęto wydawanie „Przeglądu
Współczesnego” – miesięcznika poświęconego sprawom nauki, sztuki i literatury
(pierwszy numer ukazał się w maju 1922 r.).
Wydawcą była znana Krakowska Spółka
Wydawnicza (inicjator i wydawca przez
kilka lat znanej studentom polonistyki serii
Biblioteka Narodowa). Pismo po dużej części finansowane było przez hr. Stanisława
Badeniego.
Na stanowisko redaktora naczelnego powołano Stanisława
Wędkiewicza (1888–1963), o którym we wspomnieniach pośmiertnych pisano jako o humaniście niezwykłej umysłowości.
Krakowianin. Po ukończeniu Gimnazjum św. Jacka podjął (1906 r.)
studia romanistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, kontynuowane następnie w Neapolu, Rzymie, Florencji, Paryżu, Berlinie. Pozwoliło mu to zapoznać się z kulturą włoską, francuską
i niemiecką, nowymi prądami naukowymi oraz filozoficznymi.
W latach pierwszej wojny światowej jako delegat Naczelnego
62
ALMA MATER nr 120–121
Komitetu Narodowego w służbie dyplomatycznej przebywał
w Bukareszcie, Sztokholmie i Bernie. Po 1918 roku zajmował się
organizacją życia naukowego w Polsce. Był w grupie krakowskich
uczonych (J.S. Bystroń, T. Lehr-Spławiński, S. Pigoń), wśród wykładowców nowo powstałego uniwersytetu. W 1921 roku został
wezwany do Krakowa na Katedrę Romanistyki, zaś w rok później objął kierownictwo
„Przeglądu Współczesnego”.
Inicjatorzy pisma, powołując je do życia, nie kryli obaw o jego rozwój. W numerze pierwszym Kazimierz Morawski pisał:
[Cmentarze poległych pism są] pokaźne
i najeżone starymi i świeżymi grobami.
Przeciętnie umierają one we wczesnej życia wiośnie, bywają świętej lub nieświętej,
najczęściej żadnej pamięci, a schodzą bezpotomnie ze świata, nie urodziwszy żadnej
myśli żywotnej, osierocając znękanego
redaktora, bardzo zaś nielicznych czytelników [...]
Smutne więc bywają żywoty naszych
czasopism i równie smutne i bezgłośne ich
zgony; energia życia i przedsiębiorczość
redakcji wyczerpuje się prędko i następuje
szybki i cichy zanik czegoś, co w końcu ani
już żyć, ani umrzeć prawie nie mogło. Choroba zaczyna się zwykle nieregularnością
tętna, czyli nieregularnym pojawianiem
się numerów [...].
Do grupy tych pism, które nie urodziły żadnej „żywotnej
myśli”, nie należał „Przegląd Współczesny”. Odwrotnie – należał do nielicznych czasopism, a może nawet był jedynym, który
aktywnie włączał się w tworzenie szeroko pojętej świadomości
kulturalnej, naukowej polskiej elity intelektualnej, ludzi – mówiąc
dzisiejszym językiem – z pierwszych stron gazet. Choć pismo,
zrodzone w kręgu środowiska konserwatywno-liberalnego (duchowo związanego ze środowiskiem francuskich periodyków
„Revue des Deux Mondes” czy „Journal des Savants”), nigdy
nie zbliżało się do takiej sytuacji, by pełnić funkcję organu tego
ugrupowania.
We wspomnieniu pośmiertnym Franciszek Bielak na łamach
„Tygodnika Powszechnego” pisał: Miesięcznik ten, świetnie przezeń
redagowany, stał się swoistym portretem redaktora, jego niezwykle
szerokich horyzontów kulturalnych, jego umiejętności skupiania
bardzo urozmaiconej i licznej grupy wybitnych umysłowości. Był
„Przegląd” w pewnym sensie pismem „uniwersyteckim”, lecz
inteligencję Wędkiewicza znamionowała dynamiczna zdolność
wyszukiwania ludzi rozmaitych przekonań i poglądów, mających
jednak twórcze spojrzenie na coraz bardziej komplikującą się
rzeczywistość kultury światowej. I monograficzne zeszyty o kulturze współczesnej Belgii czy Szwajcarii, i szeroko otwarte oczy na
przeliczne problemy współczesności dowodziły, jak redaktor chętnie
zapraszał zagranicznych uczonych czy polityków do zabrania głosu.
W problematyce górowała, oczywiście, humanistyka bardzo szeroko
pojęta, a zawsze możliwie niezależna czy bezstronna. O tę właśnie
niezależność Wędkiewicz bezwzględnie był dbały.
Choć należało do grupy uniwersyteckich czasopism, było otwarte dla wszystkich, którzy mieli do powiedzenia coś istotnego,
znaczącego. Nie tolerował nasz redaktor autorów przeżuwających
cudze myśli albo refleksje pisane „na gorąco”. O takich autorach
pisał: Jedynym możliwym objawem kurtuazji wobec autora może
być tylko jego przemilczenie.
W 200 numerach „Przeglądu Współczesnego” wydanych do
końca 1938 roku (w sumie ukazało się 207 numerów) swe prace
opublikowało 468 autorów polskich; przeważali profesorowie
(niekoniecznie krakowscy, choć ich sporo), młodsi pracownicy
nauki, politycy, publicyści.
Dominowała problematyka historyczna (i publicystyczna –
szczególnie po przeniesieniu pisma do Warszawy w 1935 r.
dotycząca głównie państw ościennych. Ziemiami zachodnimi
i niemiecką polityką) zajmowali się Stanisław Kutrzeba, Michał
Grażyński, Konstanty Grzybowski. Znacznie więcej publikacji dotyczyło kresów wschodnich i Rosji (artykuły Tadeusza Brzeskiego,
Leona Wasilewskiego, Szczęsnego Wachholza i Rafała Blütha).
Dużo miejsca zajmowała problematyka historycznoliteracka,
między innymi publikacje Ignacego Chrzanowskiego, Stanisława
Pigonia (Narodziny heroizmu w pomyśle „Pana Tadeusza”), Juliusza Kleinera (Proroctwa księdza Piotra), Tadeusza Sinki (Rapsody
historyczne Wyspiańskiego), Wacława Borowego, Mariana Szyjkowskiego, Tadeusza Grabowskiego, Stefana Kołaczkowskiego,
Manfreda Kridla.
Na łamach pisma spotykamy wielu slawistów i polonistów
zagranicznych – w sumie 161 nazwisk. Dominowali Włosi (40 nazwisk) i Szwajcarzy (26 nazwisk). Autorzy obcy pochodzili
z 22 krajów, często bardzo odległych od Polski (m.in. z Chin,
Meksyku). Wśród nich było 13 autorów rosyjskich – głównie
emigrantów. Tematyką rosyjską zajmowali się również polscy
autorzy (Stanisław Rogoż, Karol Wiktor Zawodziński, a zwłaszcza
Wacław Lednicki).
Wiele miejsca redaktor poświęcał literaturze i polityce zagranicznej. Monograficzne numery poświęcono Włochom – ściślej
faszyzmowi włoskiemu (nr 100/101 z 1930 r., tu interesujący
esej Stanisława Wędkiewicza Faszyzm a kultura intelektualna
Włoch), Szwajcarii (1931, nr 112/113) i Belgii (1932, nr 120).
Ze zrozumiałych względów wiele miejsca poświęcono Rosji
i Niemcom (m.in. nr 135–136 z 1933 r.). Ciekawe było założenie
redakcji: bolszewizm należy tępić, nad faszyzmem można dyskutować. Literaturą rosyjską zajmowali się Stanisław Rogoż, Karol
Zawodziński i Wacław Lednicki. Literaturą francuską – Tadeusz
Boy-Żeleński, Stefania Ciesielska-Borkowska; literaturą angielską
(wiele miejsca poświęcono Josephowi Conradowi – Konradowi
Korzeniowskiemu) – Roman Dyboski, Andrzej Tretiak, Manfred
Kridl. Same najprzedniejsze nazwiska.
„Przegląd Współczesny”, wyrosły w murach naszej Almae
Matris, był jednym z najlepszych polskich miesięczników okresu
międzywojennego. Był pismem elitarnym – adresowanym do
elit (stąd stosunkowo niski nakład: około 1000 egzemplarzy).
Był pismem naukowym – jego autorzy nie zamykali się w swych
gabinetach. Odwrotnie – wnikliwie analizowali rzeczywistość
europejską, nad którą gromadziły się czarne chmury. Wymienić
trzeba artykuły Stefana Schmidta, Konstantego Srokowskiego, Jana
Perłowskiego, Adama Krzyżanowskiego. Stanisław Wędkiewicz
– filolog, romanista, ale także politolog (swą karierę zawodową
rozpoczynał przecież od służby dyplomatycznej), pisał w numerze jubileuszowym (z okazji 10-lecia pisma): Ponad wszystkim
góruje, a raczej górować powinna troska, wywołana agresywną
polityką Rzeszy: jawnie rozbrzmiewa postulat rewizji zachodnich
granic Rzeczypospolitej i coraz częściej pisze się o możliwości, ba,
o prawdopodobieństwie powikłań wojennych. Rzeczywistość, twarda
i groźna, wzywa Polaków do przyciszenia wewnętrznych sporów, do
szukania – dzisiaj już, zanim będzie za późno – drogi do kompromisu
i pojednania. Nie wypisujmy tutaj patetycznej formuły: union sacrée,
ale nie wydaje się, ani nam, ani nikomu z rozsądnych Polaków, aby
międzynarodowe położenie Polski pozwalało na rozdarcie narodu na
dwa nienawistne, nieprzejednane obozy, [...] tak jak było we Francji
w latach sprawy Dreyfusa – sprawy rozwiązywanej zrazu przez rząd
francuski błędnymi i drażniącymi środkami. Wyjściem z sytuacji
mogłoby być wprawdzie bezwzględne [...] narzucenie schematycznej
jedności, sztuczne zidentyfikowanie jednego obozu z całym narodem
i z całą racją stanu. Byłoby to jednak pociągnięcie na krótką metę,
o iluzorycznej tylko skuteczności. Tak przecież postąpił rosyjski
bolszewizm – z ujemnym wynikiem, i tego dokonał włoski faszyzm –
z wynikiem, jak dotąd, podlegającym dyskusji [...].
Wobec sąsiadów uszykowanie jednolitego frontu stanowi nieodzowną konieczność. Szowinizm prowadzi do klęski, nienawiść
zaślepia. W polityce zagranicznej popłaca jedynie trzeźwe liczenie się
z rzeczywistością [...]. Nie poddajmy się propagandowej psychozie.
Wytężmy siły, aby poznać świat zagraniczny takim, jakim on jest,
a nie takim, jakim byśmy go mieć pragnęli, stosownie do naszych
urojeń i zachcianek.
Część artykułową uzupełniały działy sprawozdawczo-kronikarskie („Z zagadnień polityki zagranicznej”, „Nauka”, „Kronika
ekonomiczna”, „Kronika wojskowa”, „Sztuka”, „Życie umysłowe
za granicą”, „Życie kulturalne w Polsce”, „Z teatrów warszawskich”,
„Historia”, „Polacy za granicą”, „Obcy o Polsce”, „Nowe wydawnictwa”) redagowane z dużą dozą obiektywizmu przez korespondentów zagranicznych, specjalistów danej dziedziny.
Stanisław Wędkiewicz lata wojny spędził w Warszawie. W 1946
roku objął kierownictwo Stacji Naukowej PAU w Paryżu. Po powrocie do kraju w 1961 roku wrócił do Krakowa, do swojej katedry.
Czas wolny spędzał przy stoliku profesorskim w Grandzie, w pobliżu
pałacyku, gdzie przed wojną mieściła się redakcja „Przeglądu” (ul.
Sławkowska 12).
Sylwester Dziki
emerytowany adiunkt Ośrodka Badań Prasoznawczych
Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ
ALMA MATER nr 120–121
63