PO GÓRACH, DOLINACH... Myśli Jana Pawła II
Transkrypt
PO GÓRACH, DOLINACH... Myśli Jana Pawła II
Nr 48 (443)/1 PO GÓRACH, DOLINACH... 1 grudnia 2002r. Nr 48 (443) 1 grudnia 2002r. Adres internetowy Parafii: http://www.ustron.bielsko.opoka.org.pl E-mail Redakcji: [email protected] I NIEDZIELA ADWENTU M yś l i Ja na P aw ła II Na świecie narastają problemy natury ekologicznej. Są widoczne nawet gołym okiem i zaczynają coraz bardziej niepokoić nie tylko specjalistów. Prawie kaŜda rozmowa na temat świata i Ŝycia zaplątuje się w końcu w sieć przeraŜających prognoz, które zwiastują zniszczenie naszej planety i Ŝywych organizmów. Dlatego niektórzy próbują protestować, organizują ruchy na rzecz ekologii, przeprowadzają róŜnego rodzaju akcje, kwesty, których celem jest pomoc w ochronie świata i pomoc najbardziej potrzebującym ludziom. Piękne to inicjatywy, wzruszające, a z punktu widzenia pedagogiki – bezcenne. Ale jest w tym wszystkim jakiś urok naiwności, sentymentalizm i bezradność. Brutalność, chciwość bez granic, zysk za wszelką cenę czy interesy potęŜnych koncernów albo głupota, wydają się być nie do pokonania. Na tym tle słowa, zapisane przez św. Marka, o powtórnym przyjściu Chrystusa, które będzie poprzedzone gigantyczną katastrofą, brzmią zupełnie realnie. W wypowiedzi Jezu-sa znajdujemy iskierkę nadziei: Lecz o dniu owym lub godzi-nie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec. Ale równocześnie wzywa: Miejcie się na baczności, czu-wajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten przyjdzie (Mk 13, 32- Być chrześcijaninem to znaczy czuwać. Czuwać to znaczy strzec wielkiego dobra. modlitw y wielkich ludzi Gustaw Adolf - król szwedzki (1594-1632) Wieczny, Łaskawy BoŜe. Ty masz wszystkie serca w Twojej ręce. Uwolnij nas od wrogości i nienawiści, od wszelkiego nieporozumienia i wszelkiego błądzenia. ZasłuŜyliśmy, aby otrzymać karę za nasze grzechy. Powróć, o Panie! Jak długo będziesz zwlekał? Zmiłuj się nad Twoim sługą. PomóŜ nam BoŜe, nasz Zbawicielu, abyśmy pragnęli Ciebie i Twojej chwały. Uratuj nas i przebacz nam nasze grzechy. O Panie! Ty jesteś najwyŜszy w całym świecie, dlatego ziemia stoi mocno i się nie chwieje. Ty jesteś c i e r p l i w y i wielka jest Twoja łagodność. Dlatego czekamy na Ciebie. Chcemy Ci wiecznie dziękować i głosić Twą 33). Co to znaczy czuwać i mieć się na baczności? Czesław Miłosz zdaje się mieć odpowiedź na to pytanie, choć wyraził ją w kontekście innej katastrofy. Pisał: W czasie wielkiej katastrofy trzeba się starać Ŝyć prawdziwie. Jest to jedyna gwarancja ratunku. Co to znaczy? Znaczy to nie grzeszyć w myślach przeciw strukturze kosmosu, która jest mądra. Grzeszy się, gdy poddaje się iluzjom, gdy się przemijające dzieła absolutyzuje, gdy się pogardza duchem, który w nas jest... (Cz. Miłosz, West und Ostliches Gelande, Monachium 1986). Chodzi o respektowanie Dekalogu, który jest wykładnikiem BoŜego Prawa Miłości. Siedzimy w tej samej łodzi, czas Być moŜe juŜ doświadczyłeś w swoim Ŝyciu kilku rozczarowań. Mimo to nie odwracaj się, gdy słyszysz słowo “adwent”. Adwent oznacza bowiem obietnicę Boga: Mam wobec twego Ŝycia jeszcze pewne plany. Dobrze by było, gdybyś i ty w tych dniach mógł wystawić małe światełko zwrócone w kierunku wieczności... Nr 48 (443)/2 PO GÓRACH, DOLINACH... była zawsze tam, gdzie moŜna było słuŜyć Czcigodny KsięŜe Proboszczu, umiłowani w Chrystusie Panu pogrąŜeni w smutku najbliŜsi, bo myślę, Ŝe tak mogę powiedzieć do Was, dziś uczestniczących w obrzędzie pogrzebowym. Śmierć, która nas zgromadziła w tej świątyni, jest znakiem dla kaŜdego, przed którym nikt z nas nie jest w stanie uciec. Śmierć jest tą bramą, przez którą musi przejść kaŜdy człowiek. Dlatego nosimy w swoich sercach ból, Ŝal, smutek bo uświadamiamy sobie odejście bliskiej osoby, która jeszcze niedawno była wśród nas, która jeszcze niedawno uczestniczyła w naboŜeństwach w tej świątyni a dziś po raz ostatni towarzyszymy Jej w drodze na miejsce ziemskiego spoczynku. Dziś Ŝegnamy Panią Jankę - tak zawsze zwracaliśmy się do pani Janiny Małeckiej - przychodzi nam pochylić się nad misterium śmierci człowieka, nad odejściem, przemijalnością Ŝycia. Dlatego tak aktualne dla kaŜdego z nas są słowa usłyszane przed chwilą w Ewangelii o ustawicznej gotowości; o gotowości na spotkanie z Panem Niech będą przepasane wasze biodra i zapalone pochodnie a wy podobni do ludzi oczekujących swego Pana. Moi Drodzy. Wobec faktu śmierci wszyscy jesteśmy bezradni. Nikt z nas nie zna ani dnia ani godziny, kiedy Bóg powoła nas przed siebie i trzeba będzie stanąć przed trybunałem BoŜym, trzeba będzie nam zdać sprawę ze swego Ŝycia. Szczęśliwi jednak owi słudzy, których Pan zastanie czuwających. Szczęśliwi, którzy całe swoje Ŝycie pragnęli poświęcić Bogu. Te chwile piękne, szczęśliwe i te chwile spędzone w gronie najbliŜszych - najpierw rodziców a później takŜe rodziny i przyjaciół. A takŜe i te chwile doświadczenia, cierpienia, choroba ostatnich miesięcy, dni. Ale - moi Kochani - i jedno i drugie było dla Pani Janki darem. Jedno i drugie na pewno jest takŜe i darem dla kaŜdego z nas. Jest darem dla człowieka, który pragnie poświęcić się Bogu przez słuŜbę drugiemu człowiekowi. Pani Janka juŜ od jakiegoś czasu nie miała przy sobie najbliŜszej rodziny, ale nigdy - myślę - nie czuła się osobą samotną. Bo wielokrotnie podkreślała swoją radość i szczęście z tego, Ŝe ma tak wielu p r z y j a z n y c h i Ŝyczliwych ludzi obok siebie. śe ma tak wielu przyjaciół, którzy odwiedzają, którzy towarzyszą w jej samotności, ale takŜe i później w jej chorobie i cierpieniu. Nasza obecność, nasze modlitwy, te wieńce i kwiaty są wyrazem naszej miłości, naszej bliskości i naszego szacunku do Pani Janki. Dla śp. Pani Janki przeminęło juŜ Ŝycie ziemskie, rozpoczął się czas uczestniczenia w nowej rzeczywistości; rzeczywistości przepełnionej miłością Boga. Taką mamy nadzieję i głęboko w to wierzymy, bo Pani Janka dała nam przecieŜ wiele dowodów, Ŝe wypełniła swoje Ŝycie - to swoje Ŝyciowe powołanie - w sposób całkowitego zawierzenia 1 grudnia 2002r. Bogu. Nie pamiętam dnia, gdy przez 7 lat byłem w Ustroniu, Ŝeby nie uczestniczyła w Eucharystii. A kiedy juŜ brakowało sił, to wszyscy pamiętamy podjeŜdŜającą taksówkę, wysiadającą Panią Jankę, wchodzącą do kościoła. Takiej ufności Bogu i zawierzenia Matce BoŜej moŜemy tylko sobie wzajemnie Ŝyczyć. Zawsze blisko Boga, blisko Kościoła, blisko drugiego człowieka. Zawsze tam, gdzie coś się działo, gdzie moŜna było słuŜyć i pomagać. Pomagała w Zespole Charytatywnym, w spotkaniach Seniorów, jako ta, która przy drzwiach kościoła rozprowadzała prasę katolicką. Do końca chciała być potrzebna, słuŜyć - chociaŜ sama coraz więcej tej pomocy p o t r z e b o w a ł a , a l e w ten sposób realizowała swoje osobiste i powszechne powołanie do świętości, do doskonałości chrześcijańskiej. KaŜda śmierć, zwłaszcza osoby bliskiej, osoby, z którą byliśmy zŜyci, budzi refleksje w naszych sercach. Zastanawiamy się nad przemijalnością, ale i nad tym, Ŝe kaŜdy z nas kiedyś stanie przed Bogiem. W Jezusie Chrystusie Pan Bóg powiada nam, Ŝe pragnie, abyśmy wszyscy zostali zbawieni i zobaczyli Go twarzą w twarz. Dlatego Jezusowi Chrystusowi Zmartwychwstałemu, który jako pierwszy zmartwychwstał, zawierzmy śp. Jankę z głęboką nadzieją, Ŝe choć i nasze Ŝycie się zmienia i zmieni, ale nigdy się nie skończy. I choć rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki wszyscy znajdziemy przygotowane w niebie wieczne mieszkanie; mieszkanie, gdzie nie będzie smutku, bólu ani cierpienia, ale gdzie będzie tylko radość i list z tamtej strony świata W pięknym ogrodzie mnie spotkasz, w cudnych zapachach kwiatów, i w Ŝuczku co drepce po płatkach... więc przyjdź! Wsłuchasz się we mnie w ciszy, znajdziesz w pieśni... Moje serce Ŝyjące w muzyce... Posłuchaj... Rozpoznasz mnie w czyimś uśmiechu, w czyjejś twarzy, pocieszysz w czyimś smutku. Będę w tym, co ukochasz. Pochwalisz wiatr, a ja delikatnie pochwycę, owinę w piórko, przygarnę i uniosę, i wspomogę twoją modlitwę. Jestem we wszystkim, co kocham. Jestem w tobie. Z Miłości powstałam, w wieczną Miłość... zostaję. Izabela Bętkowska Nr 48 (443)/3 PO GÓRACH, DOLINACH... Z śYCIA NASZYCH RODZIN... Nauka Ŝycia - “Wszystko tkwi w tobie akceptuj siebie - bądź dla siebie dobry” Pierwszy krok w kierunku pojednania się z samym sobą polegać będzie na tym, by pozwolić, aby to, od czego najchętniej chcielibyśmy uciec nadal trwało. Nie odrzucajmy tego, nie pozbywajmy się ani nie otrząsajmy się z tego. Rezygnujmy z wydawania oceny nad tym. Niech tak jest, jak jest. Pozwólmy sobie na to, by tak było. Drugi krok pogodzenia się z sobą polega na chętnym zwróceniu się ku temu, co pragniemy szybko od siebie wyrzucić - to do mnie przynaleŜy. To jest częścią mojego “Ja”. RównieŜ i ta część mojej jaźni chce być kochana. Lecz nie tylko refleks strachu, ale takŜe pewne tęsknoty skłaniają nas do ustawienia się wobec nich: tęsknota za absolutną ojczyzną, za bezpieczeństwem i miłością. Tęsknoty nie naleŜy uśmiercać. Ona jest zagrzebana przez Pana Boga w naszym sercu po to, by nam o Nim przypominała. Tęsknota jest tą siłą, która przeprowadza przez ten świat. My stale szukamy i pragniemy owoców naszych dąŜeń, bycia kochanym i kochania, bycia uznawanym, doznawania równowagi pokoju i swobodnego poczucia bycia u siebie jak we własnej małej i duŜej ojczyźnie. To wszystko jednak juŜ we mnie jest. W moim sercu Ŝyje miłość. Muszę ja tylko umieć zauwaŜyć. We mnie wreszcie tkwi poczucie bycia w ojcowskim domu. Jeśli najgłębsza taje-mnica Ŝycia jest mi znana i uznawana, to rzeczywiście jestem u siebie, we własnym domu, gdzie czuję się dobrze. Ode mnie takŜe przecieŜ w głównej mierze zaleŜy owocność wysiłków. Jeśli powiem do siebie “tak”, wezmę siebie takim, jakim jestem - wtedy czuję siebie, czuję namacalnie śywotność i Przestrzeń Ŝyciową. Czym w końcu jest powodzenie? Poszczęściło mi się, Jeśli zaś poszczęściło się, to jestem szczęśliwy. W takim razie szczęście jest we mnie. Nie muszę go sobie kupować. Nie muszę takŜe zdobywać go poprzez zewnętrzny sukces. Potrzebuję tylko dochodzić do współbrzmienia z sobą samym, nad tym się cieszyć, co pochodzi ode mnie. Wtedy w uszczęśliwiającej Harmonii - Zgodności - odkryję Siłę, która mi wystarcza ale, która równieŜ promieniuje na zewnątrz. Akceptacja równieŜ znajduje się we mnie. Jeśli znam swoją wartość - wartość swoich inicjatyw, jeśli do rzeczy potrafię mówić, jeśli potrafię coś dobrze zrobić - nie muszę u innych, na zewnątrz zabiegać za uznaniem. Wtedy uznanie społeczne staje się niewaŜne i nie grozi mi zaraŜenie się kompleksem, czyli poczuciem ani wyŜszości ani niŜszości. Dzięki zapuszczeniu korzeni drzewo moŜe rosnąć. Nieustanne jego przesadzanie przeszkadza rozwojowi. U człowieka “stałość” - “trwanie” oznacza przede wszystkim pozostawać przy sobie samym, we własnej celi przed obecnym Bogiem wytrzymywać. Staremu pustelnikowi Arseniosowi powiedział ktoś: moje myśli dręczą mnie, bo mówią mi: Ty nie umiesz pościć, nie potrafisz pracować, to przynajmniej odwiedzaj chorych, poniewaŜ to teŜ jest miłość. Starzec jednak, który znał diabelskie nasienie, odrzekł: “idź i jedz, pij i sypiaj, nie pracuj, tylko nie opuszczaj własnej celi”. Wiedział bowiem dokładnie, Ŝe trwanie i wytrzymywanie w swojej własnej celi przyniesie pustelnikowi właściwy porządek. Jak to rozumieć? Pustelnik moŜe wszystko czynić. Nie musi ćwiczyć się w ascezie, nie musi nawet modlić się, ale pod warunkiem, Ŝe będzie pozostawał w swojej celi. Wtedy coś będzie się w nim przemieniać, wtedy przyniesie mu to 1 grudnia 2002r. początek w sz ystkiego Czas przygotowania, dzień wypełnienia się BoŜych tajemnic i trwanie w wielkiej radości, bo w Betlejem, w Judei za panowania króla Heroda narodził się Ten, który zbawił świat, a do tego biały opłatek, choinka, cała rodzina przy stole, i mamy najpiękniejsze i najbardziej rodzinne święta w całym roku - najpiękniejsze bo wtedy w sercu kaŜdego rodzi się nowe światełko, światełko miłości, którym jest Chrystus Pan... Rzeczywiście, ktoś kiedyś powiedział, Ŝe Święta BoŜego Narodzenia są najpiękniejsze, a święta Wielkiej Nocy najwaŜniejsze dla kaŜdego chrześcijanina. I chyba miał rację. Zanim jednak przejdziemy do Chrystusowych narodzin, warto pokrótce zatrzymać się nad okresem poprzedzającym to wydarzenie - nad Adwentem. W historii Adwent był kształtowany przez dwie tradycje: gallikańską z IV wieku, która charakteryzowała się cechą pokuty i ascezy oraz rzymską z VI wieku, o charakterze radosnego oczekiwania i przygotowania się na święto Narodzenia Pańskiego. Obie te formy zostały scalone w okresie średniowiecza, a następnie rozpowszechnione przez klasztory benedyktyńskie i cysterskie. Okres Adwentu, który rozpoczyna się od pierwszych Nieszporów niedzieli, przypadającej w tym roku na 1 grudnia a kończy się przed pierwszymi Nieszporami Narodzenia Pańskiego, posiada dwie główne idee, dwa główne przesłania. W pierwszych dniach Adwentu Kościół akcentuje oczekiwanie na drugie przyjście Jezusa Chrystusa w dniu ostatecznym (paruzja), natomiast druga część (od 15 grudnia) ma na celu bezpośrednie przygotowanie kaŜdego do uroczystości narodzin Zbawiciela. W czas adwentowego oczekiwania wprowadzają nas głębiej pewne zwyczaje, stosowane w wielu kościołach roraty, świeca roratnia czy teŜ wieniec adwentowy z czterema światełkami (cztery tygodnie Adwentu) s ym b o l przygotowania i nadziei. Okres czterotygodniowego wyczekiwania kończy się JUBILACI TYGODNIA Maria Gancarczyk Lesław Werpachowski Włodzimierz Grodzieński Maria śywczok Karol Kostka Jan Ferdyn Antoni Grzesiok Tadeusz Peszyński Zacnym Jubilatom Ŝyczymy duŜo zdrowia, BoŜego błogosławieństwa i opieki Świętych Patronów na kaŜdy dzień Ŝycia. “śyć bez ufności - znaczyłobyto Ŝyć bez Boga...” Nr 48 (443)/4 PO GÓRACH, DOLINACH... M I Ł O Ś Ć M I Ł OS I E R N A. . . Świętujemy pierwszą niedzielę Adwentu. Czas, w którym Bóg daje nam przeŜywać kolejny raz w naszym Ŝyciu Jego bezgraniczną Miłość. Nowina, Ŝe Jezus przyjdzie na świat prowadzi wszystkich ludzi z ciemności do światła. To ona sprawia, Ŝe Ŝycie jest jasne i piękne. To ona daje człowiekowi nową nadzieję na miłowanie. Bóg przychodzi w kaŜdej chwili. Zapytaj siebie, czy zauwaŜasz Jego nadejście? Przychodzi do ciebie w delikatnych impulsach Twego serca. Puka do twych drzwi. Pragnie wejść do ciebie. Jednak być moŜe jesteś zbytnio zajęty sobą, tak, Ŝe nie słyszysz Jego pukania? Gdy jesteś u siebie w domu, gdy jesteś w kontakcie z samym sobą, wtedy moŜesz usłyszeć Jego pukanie i za-prosić Go do siebie. Gdy wejdzie do twego serca będziesz uratowany, wtedy zostaniesz uwolniony od twego wyobco-wania, od twego rozdarcia, będziesz wiedział, kim jesteś. Okres Adwentu zaprasza nas wszystkich, byśmy weszli w samych siebie, by mógł do nas przyjść Chrystus, w kaŜdej chwili... Rano, gdy w pośpiechu, by zdąŜyć do pracy, odmawiasz modlitwę... oddajesz w Jego ręce wszystkie wydarzenia, ludzi, decyzje... Ale czy na pewno pamiętasz o tym “dzień dobry" dla Pana Boga? A potem wir pracy, zajęć, trudów i radości. Czy w tym wszystkim jest miejsce i czas dla Niego? W drodze powrotnej do domu zakupy i jakiś Ŝebrak wyciągający brudną, wychudłą rękę, po twoje pieniądze. Moment zastanowienia i odwracasz się, by iść w znajomym sobie kierunku, do ciepłego domu. I bardzo często nigdy juŜ, nawet myślą, nie wracasz do pozostawionego bez pomocy człowieka. W domu dzieci, mąŜ, Ŝona... i wszystko wciąŜ takie szare, prawie zawsze takie same. Jednostajność, systematycznie powtarzane czynności, wykonywane prace, odpoczynek. Wieczorem trochę upragnionej ciszy, moŜe film lub program rozrywkowy... Czy w takim zwyczajnym rytmie zauwaŜasz przychodzącego do ciebie Jezusa? W jakim stanie ducha rozpocząłeś ten Adwent? Rozproszony, pusty, zmartwiony, pełen niepokoju? Czy uwaŜasz Adwent za kolejną szansę do nawrócenia daną ci przez Pana? W jaki sposób chcesz przejść ten czas łaski? Przyjrzyj się uwaŜnie temu, co proponuje twoja rodzina i zastanów się, czego moŜesz się podjąć w sposób aktywny i wiemy. Nie bój się dokonać odwaŜnego wyboru na dobry początek twojego pielgrzymowania na spotkanie z Chrystusem. “Czuwa ten, kto ma oczy ducha otwarte na prawdziwe światło; czuwa ten, kto zachowuje dobro, czyniąc to, w co wierzy; czuwa ten, kto odrzuca od siebie ciemność opieszałości i niedbalstwa" (św.Beda). śycie byłoby puste, gdyby nie było Adwentu, to znaczy oczekiwania na Kogoś, Kto przynosi nam dar z siebie samego, kto uczy jak dawać bez rozgłosu siebie jako dobro i miłość. Wraz z całym Kościołem czuwajmy i módlmy się, szczególnie poprzez uczestnictwo w roratach, abyśmy 1 grudnia 2002r. POZNAJEMY SANKTUARIA EUROPY... Redakcja “Po górach, dolinach...” zaprasza swoich czytelników do odwiedzenia, przy pomocy albumu “Miejsca piel-grzymek”, ciekawszych miejsc w Europie. Roc - Amadour - we Francji Do skalistego wąwozu Alzou, którego ściany mają nawet 120 m wysokości, przylega kaplica Panny Maryi. Dawniej przybywali tutaj pielgrzymi zmierzający do Compostela. Pątników było nawet 30 000. Nad brzegami rzeki rozbijali oni obozy. Obecnie przybywają tu przede wszystkim pielgrzymi udający się do Lourdes, którzy w Roc-Amadour robią przystanek. W średniowieczu wielu pielgrzymów przybywało tu nie z własnej inicjatywy, lecz z powodu zadanej im pokuty. Taki sposób egzekwowania nakazów religijnych rozwinął się za panowania Karolingów. Od XIII w., zwłaszcza w Holandii, przyjął formę kary wymierzanej przez sądy świeckie. Świadectwem tego są duŜe, prowadzące do świątyni schody. Po przybyciu do Roc-Amadour średniowieczny pątnik musiał przywdziać suknię z włosia i łańcuch na szyję i ramiona. Prowadzącą po schodach drogę do pręgierza pielgrzym przebywał na kolanach. Przed ołtarzem błagał o wybaczenie. Wystawiano za to następnie stosowne zaświadczenie. Gdy spełnił wszystkie warunki pokuty, otrzymywał ołowiany znak pielgrzyma. Do znanych pielgrzymów naleŜeli wybitni średniowieczni święci: Dominik z Caleruegi (1172-1221), Bernard z Clairvaux (1090-1153) oraz król Ludwik IX (1214-1270). TakŜe Rajmund Lullus (1230-1315) poświadcza, Ŝe odwiedził Roc-Amadour. W 1543r. Ŝeglarz Jacques Cartier przymocował do masztu statku zmierzającego do Kanady chorągiew Madonny z Roc-Amadour, która miała strzec statek przed nieszczęściami. Początki pielgrzymki sięgają - według legendy wczesnego chrześcijaństwa. Po śmierci Chrystusa celnik Z a c h e u s z (Łk 19, 1-10), który przybrał imię Amator, przybył z Jerycha do Galii i wspólnie ze św. Martialem pustelnikiem załoŜyli świątynię. Legenda głosi, Ŝe Zacheusz własnoręcznie wystrugał figurkę Maryi z pnia drzewa. W rzeczywistości cudowny wizerunek Matki Boskiej z siedzącym frontalnie, ale niesymetrycznie na jej lewym kolanie Dzieciątkiem, pochodzi prawdopodobnie z początków XII wieku. Owo datowanie odpowiada zakreślającej od ok. 1120 roku coraz to szersze kręgi sławie cudownej figury. Pozostawiona od 1948r. bez ornatu rzeźba Maryi z Dzieciątkiem znajduje się w ołtarzu kaplicy, której wnętrze jest całkowicie zaciemnione i oświetlone jedynie płonącymi lampami. Kiedy w 1166 roku w starym grobie u progu kaplicy Panny Maryi znaleziono nie rozkładające się zwłoki, zaczęto mówić, Ŝe działy się tam cuda. Powszechnie wierzono, Ŝe odnalezione zostało ciało zmarłego Zacheusza. Wskutek tego między opactwem Marcilhac i opactwem Tulle wybuchł spór o dochody z kaplicy. W czasie wojny angielsko-francuskiej budowla została zniszczona. Protestancki kapitan Bessonies rozbił na kawałki relikwie legendarnego Świętego. Od zniszczenia uchronił się jedynie cudowny wizerunek Madonny i wiszący w kaplicy dzwon, który - jak podaje legenda - ogłaszał cuda samoistnie powodowanym dzwonieniem. Obecna kaplica została wzniesiona w XIX stuleciu. Kolejna, przedstawiona na malowidle ściennym w kaplicy bocznej, legenda pielgrzymkowa mówi o darze wotywnym Rolanda, słynnego bratanka Karola Wielkiego, który w tym miejscu miał jakoby ofiarować Matce Boskiej swój legendarny "Po górach, dolinach..." Redaguje kolegium: Barbara Langhammer (red. naczelny; skład komputerowy), Barbara Górniok, ks. Wiesław Firlej (red. odpowiedzialny), s. Aneta Folkert. Redakcja zastrzega sobie prawo skracania nadesłanych materiałów i zmiany tytułów.