MOJE SOPLICOWO – DOŚKA

Transkrypt

MOJE SOPLICOWO – DOŚKA
MOJE SOPLICOWO – DOŚKA
Moim wymarzonym Soplicowem nazywam miejsce, w którym zawszę czuję się
bezpieczna, doceniana i kochana. Miejsce w którym jestem pewna, że nie dotknie
mnie nic złego i do którego mogę przyjść, nie będąc zaproszoną i zwierzać się,
będąc słuchaną. Nie zawsze potrzebny jest do tego człowiek.
W moim przypadku takim miejscem jest kościół. Nawet, gdy przerwa między
„wizytami” jest długa – nikt mnie z niego nie wyprosi. Może będzie pusty, może
zaludniony, a może będą siedzieć w nim cztery osoby. W każdej z tych sytuacji mam
zapewnioną pewnego rodzaju prywatność. Wiem, że nikt nagle nie przyjdzie, aby
wesoło poplotkować czy zaproponować wyjście do miasta.
Jest to miejsce, do którego mogę przyjść właściwie o każdej porze, w
jakimkolwiek stanie wyglądu lub samopoczucia. Nie muszę tam „grać”, udawać, że
wszystko jest dobrze, jeśli akurat nie jest.
Nawet, gdy nie ma obok mnie nikogo, gdy prowadzę jedynie monolog w myślach
– wiem, czuję, że ktoś mnie słucha, a co więcej - rozumie i wspiera. W momencie,
gdy mam zły nastrój i chcę być sama – przychodzę do kościoła i mimo, że nikt do
mnie nie mówi, nikt koło mnie nie siada, nikt na mnie nie patrzy - czuje opiekę i
bezpieczeństwo. Jestem sama, tylko ja i moje myśli, jednak nie odczuwam
opuszczenia. Nie ogarnia mnie samotność.
Jest to miejsce, w którym mogę „ukryć się przed światem”. Czasem bywa to o
wiele bardziej potrzebne niż rozmowa z najlepszym przyjacielem, bo choćby bardzo
starał się pomóc – wciąż jest tylko człowiekiem.
Nie zawsze wychodzę z kościoła szczęśliwa, ale za każdym razem mam w sobie
znacznie więcej wiary i nadziei.
Jednym słowem mogę określić to jako azyl.
Dośka

Podobne dokumenty