Coraz dalej na S Na Wyspie Diabła

Transkrypt

Coraz dalej na S Na Wyspie Diabła
Żagle
mo r ze
sierpień 2011
Na krańcu mapy
n „Selma” wyrusza w stronę Morza Weddella z argentyńskiego Puerto Williams i żegluje ku Kanałowi Beagle. To nasz start ku niezwykłej przegodzie
Po czterech godzinach wracamy na jacht
i wkrótce wypływamy z Deception I. Marzenie (wpłynąć do Decepion I) spełniło się, ale
ponownie stwierdziłam, że wyspa zasługuje na
taką nazwę (ang. deception – oszustwo, rozczarowanie). W przewodnikach piszą o koloniach pingwinów, uchatek... One występują
na zewnętrznych brzegach wyspy, a wewnątrz
wyspa sprawia wrażenie cmentarzyska.
Płyniemy w kierunku NE – cel King George Island i Polska Stacja PAN im. Henryka Arctowskiego. Jest jasna noc, wiatr NE
4 – 5B, stan morza 1 – 2, ale dopiero rano
stawiamy genuę. W południe odstawiamy
silnik. Wiatr się wzmaga, refujemy genuę.
Po południu wpływamy do Admiralty
Bay. Kontaktujemy się ze stacją i jesteśmy
tam zaproszeni na wieczór. Przy stacji zbyt
mocno wieje, wpływamy więc do Ezcurra
Inlet i stajemy w dryfie. Wieczorem rzucamy
kotwicę przed stacją. Miła atmosfera, ciepłe
i serdeczne przyjęcie, wycieczka po pingwinisku – olbrzymia kolonia pingwinów Adeli
z młodymi, haremy słoni morskich, Internet,
kolacja i kąpiel. Nad ranem 21 stycznia wiatr
cichnie, podnosimy kotwicę i kierujemy jacht
na Morze Weddella. Ktoś nieopacznie powiedział: JAK dotrzemy na Weddella… Neptunie,
ja jestem pewna, że tam wpłyniemy!
64
062_67_08_11_Weddell.indd 64
Coraz dalej na S
Zmienia się układ wacht, bo przed nami pola
lodowe i każda wachta na pokładzie musi
być wzmocniona o osobę na oku oraz osoby do odpychania kier lodowych. Kapitan
dzieli nas na dwie wachty pięcioosobowe
co osiem godzin, kambuz – co drugi dzień.
Płyniemy na silniku. Wiatr z kierunku SSE
1 – 2B, w dzień wzmaga się do 3B, niebo zachmurzone, a temperatura w sterówce około
10ºC, wieczorem i w nocy S 1 – 2B – cały czas
płyniemy na silniku, praktycznie pod słaby
wiatr. Łagodne warunki wietrzne i małe
zafalowanie pozwala nam złożyć życzenia
urodzinowe kapitanowi. Jest tort i szampan!
22 stycznia po północy wpływamy do Cieśniny Antarktycznej, między wyspą Joinville
a przylądkiem Trinity. Niewielkie zalodzenie, mijamy zatokę Hope, gdzie znajduje się
antarktyczna stacja argentyńska Esperanza.
Przed wyspą Andersson pojawiają się olbrzymie pola lodowe z wypiętrzonymi krami
i górami lodowymi.
Jest 0430. Zostaję obudzona przez Olę,
bo widoki lodu przy wschodzącym słońcu
i gładkim morzu są niepowtarzalne. Niesamowite światło i sceneria lodu o różnorodnych kształtach i kolorach. Ten niebieski ma
wiele milionów lat! Gigantyczne góry lodo-
we mają postać zamczysk, katedr, a te, które
się niedawno oderwały od szelfu, są płaskie
i mają wielkość kilku boisk piłkarskich. Michał ładnie to ujął: Opisywanie ich piękna
to jak fotografowanie muzyki czy tańczenie
w rytm architektury. Zatrzymaliśmy silnik,
jedna osoba wchodzi na maszt, inne wsiadają
do pontonu, krążąc wśród lodów i szukając
kanału wolnej wody.
Kierujemy się na zachód na Devil Island
– maleńką wysepkę przy Vega Island. Po śniadaniu przy burcie jachtu pojawiła się para
wielorybów, dla których nasz jacht wydawał
się ciekawostką-zabawką. Podziwialiśmy niesamowitą sprawność humbaków. Oczywiście
nie obyło się bez zrobienia zdjęć ich ogonów.
Na Wyspie Diabła
Około1400 dopływamy do Devil Island.
Dokładne informacje od Henia Wolskiego
o głębokościach i o tym, gdzie można dobić
bezpiecznie do brzegu, kierują nasz jacht
do północno-zachodniej części wyspy. Stajemy w dryfie, gdyż rzucenie kotwicy jest
niewskazane ze względu na dużą ilość paku
i małych gór lodowych. Lądujemy na wyspie, na której gniazduje około 20 000 par
pingwinów. Dorosłe osobniki opiekują się
młodzieżą mającą jeszcze puch na piórach.
Żagle | www.zagle.com.pl
2011-07-06 11:06:35