PZ nr 42

Transkrypt

PZ nr 42
Związek zawodowy ma
uzasadnione obawy, że w efekcie
przyspieszania profesjonalizacji
mogą zostać przegapione
interesy pracowników wojska.
GRAFIKA: MARCIN DMOWSKI
WOJSKO PROBLEMY
PRACOWNICY
Ludzie
i pieniądze
PIOTR BERNABIUK
Zenon Jagiełło, przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Pracowników Wojska, pierwsze słowa o profesjonalizacji usłyszał
mniej więcej w 1997 roku, gdy stanowisko szefa Sztabu Generalnego zajmował generał Tadeusz Wilecki. Formowano wówczas służbę nadterminową
mającą stanowić zalążek 240-tysięcznej
armii zawodowej. Proces jej tworzenia
obliczano mniej więcej na dwanaście
lat, więc w czasie wszystko jakby się
zgadzało. Jednakże obecny pośpiech napawa przewodniczącego niepokojem, bo
niejednokrotnie już w wirze przemian
mających służyć nowoczesności i rozwojowi wojska gubiono niezwykle istotne szczegóły.
Obawy przewodniczącego Jagiełły są
o tyle usprawiedliwione, że wczytując
się w obszerny i zupełnie świeży, bo pochodzący z sierpnia, dokument dotyczący profesjonalizacji Sił Zbrojnych RP,
znalazł wiele fascynujących informacji
o wszystkim: o garnizonach, liczbie żołnierzy... ale ani słowa o pracownikach.
Było to o tyle zaskakujące odkrycie, że
12 marca bieżącego roku minister obrony narodowej polecił, aby liczbę stanowisk dla pracowników wojska w latach
2009–2011 ustalono przy udziale strony związkowej. Obawia się więc, że
w pośpiechu przegapione zostaną „drobiazgi”, które następnie w codziennej
praktyce urosną do rozmiarów bardzo
poważnych problemów: „Widzimy tych
26 Polska Zbrojna
spraw bardzo wiele i informujemy o nich
zarówno ministra, jak i przedstawicieli
resortu podczas obrad sejmowej komisji obrony. Niestety, na swoje wewnętrzne narady wojskowi nas na razie nie zapraszają. Twierdzą, że ich prace nie są
zaawansowane w odpowiednim stopniu
i że nie mają jeszcze materiału do wspólnej dyskusji”.
Siedem procent więcej
Związkowcom przede wszystkim chodzi o pieniądze i jest to przejaw troski
o przyszłość sił zbrojnych oraz sukces
profesjonalizacji. Posądzenie o pazerność byłoby tu, zdaniem przewodniczącego, nietaktem wobec ludzi, których
reprezentuje, bowiem wynagrodzenia
pracowników wojska są najniższe w
strefie budżetowej – wynoszą około 70
procent średniej płacy. A w kraju rynek
pracy się rozwinął, ludzie zdobywają
wykształcenie, szukają lepszych, dobrze
płatnych zajęć.
A właśnie przy okazji profesjonalizacji w związku zapanował daleko idący
optymizm: „Wystąpiliśmy do ministra
z inicjatywą – wyjaśnia jego powody
Zenon Jagiełło – by podnieść pracownikom zarobki. W projekcie ustawy
o przebudowie, modernizacji technicznej i finansowaniu Sił Zbrojnych RP
znalazł się więc zapis, że minister obrony narodowej w latach 2008–2010 będzie podwyższał pracownikom wojska
zarobki o 7 procent więcej niż pozosta-
łym resortom sfery budżetowej. Przy
wyliczonej na 21 procent różnicy trzy
lata wystarczą na wyrównanie. Jeśli
więc wzrost w budżecie będzie o trzy
procent, to u nas o dziesięć... aż dogonimy pozostałych”.
W roku ubiegłym projekt zmiany
w ustawie został wysłany przez MON
do uzgodnień międzyresortowych. Minister finansów jednak stwierdził, że nie
widzi potrzeby zmiany ustawy, gdyż minister obrony i tak może podnieść zarobki. Było to spore zaskoczenie, bowiem do tej pory tłumaczono, że minister nie może nic zrobić i jedynym wyjściem jest zmiana ustawy o kształtowaniu środków na wynagrodzenia w sferze budżetowej. Raptem okazało się, że
była to nieprawda. Minister, mając do
dyspozycji swój budżet, czyli 1,79 procent PKB, sam może kształtować poziom wynagrodzeń. Wszystko więc zdaniem przewodniczącego NSZZPW szło
w dobrym kierunku: „Walczyliśmy
w 2008 roku o wyższe podwyżki i dostaliśmy nieco więcej, niż przysługiwałoby ze wskaźnika. Mamy więc pierwszy rok zrealizowany, i to nie w wyniku
zmiany ustawy, ale z mocy decyzji szefa resortu”.
A w luki cywile
Życie jednak nauczyło związkowców,
że jak ktoś jedną ręką daje... Wracamy
więc do tego, dlaczego zaniepokoił ich
brak dialogu z wojskowymi: „Minister
nr 42/2008
||
||
||
|
||
| |
||
| |
||
||
|
ZAPIS FORUM
ZAPIS
FORUM NA
NA CELOWNIKU
CELOWNIKU WOJSKO
WOJSKO KULISY
PORADY PORADY
PO SŁUŻBIE
PO SŁUŻBIE
HISTORIAHISTORIA
MILITARIAMILITARIA
ŚWIAT PRASA
PRASA KULISY
ŚWIAT TO I OWO
we, bo gdy zacznie wchodzić uzawodowienie, o czym się już głośno mówiło,
trzeba będzie zatrudnić więcej pracowników albo korzystać z firm zewnętrznych. Przewodniczący Zenon Jagiełło
przytacza fragment z pisma kierowanego przez Departament Budżetowy do
szefa Sztabu Generalnego i dyrektora
Departamentu Kadr: „We wspomnianym wyżej programie założono, że
w wyniku zmniejszenia stanów osobowych pracowników w sześcioleciu uzyskane zostaną w resorcie oszczędności
w kwocie 977 milionów złotych”. Wynika z tego, że tak ogromna kwota z wynagrodzeń pracowników przeznaczona
została na wydatki rzeczowe. Okazało
się, że zupełnie niepotrzebnie, bowiem
w latach 2001 i 2002 resort nie zrealizował budżetu na kwotę 646 milionów.
Zabierano więc pieniądze pracownikom, przekazywano na wydatki majątkowe, których w efekcie nie było. I dlatego związek kładzie taki nacisk na za-
Związkowcom przede wszystkim chodzi o pieniądze i jest to przejaw troski o przyszłość sił
zbrojnych oraz sukces profesjonalizacji, bowiem wynagrodzenia pracowników wojska są
najniższe w strefie budżetowej – wynoszą około 70 procent średniej płacy
obrony narodowej polecił, aby liczba
stanowisk dla pracowników wojska w
latach 2009–2011 ustalona została przy
udziale strony związkowej. Otrzymaliśmy materiał na temat profesjonalizacji.
W odpowiedzi wskazaliśmy, jaka będzie
rola tych pracowników, i gdzie, na jakich stanowiskach będą pracowali, co
będzie rozwijane, a co nie. Z założenia
zatrudnianych ma być 51 tysięcy, na ich
zarobki przeznaczono zaś miliard trzysta milionów złotych. Gdy tę kwotę podzielić przez liczbę ludzi, wychodzi
średnia około 2200 złotych brutto, ze
wszystkimi nagrodami, odprawami, dodatkiem za szkodliwość pracy... Tymczasem w dokumentach dotyczących
profesjonalizacji nie znajdujemy informacji na temat liczby pracowników”.
Niebezpieczeństwo polega na tym, że
dowódcy jednostek, otrzymując w ramach profesjonalizacji etaty dla żołnierzy zawodowych, zgłaszają zwiększone
zapotrzebowanie na pracowników wojska. Efekt zmian już dzisiaj jest łatwy
do przewidzenia. Jeśli dowódca, weźmy
na to pułku samochodowego, w miejsce
130 kierowców, żołnierzy służby zasadniczej, dostanie tylu samo żołnierzy zawodowych, to nagle zabraknie mu rąk
do pracy. Nie będzie mógł już tak swonr 42/2008
bodnie dysponować czasem zawodowca jak wojaka z poboru. Identyczny problem dosięgnie węzła łączności, gdzie
są między innymi żołnierze kurierzy,
podobnie ośrodków szkolenia poligonowego, gdzie, jak było potrzeba, żołnierska
obsługa
funkcjonowała
w dzień i w nocy.
W wielu przypadkach luki zostaną zapełnione cywilami, a w takiej sytuacji
pieniądze przeznaczone na płace trzeba
będzie podzielić na znacznie więcej osób.
W efekcie, z trudem wywalczony poziom
płac zacznie się zmniejszać. Jeśli więc
ze zwiększeniem zatrudnienia nie pojawią się nowe środki finansowe, płace zaczną spadać, pracownicy odchodzić...
I nikt nie powstrzyma tego procesu.
Już tak było
Związkowcy mają za sobą bardzo
przykre doświadczenie z lat 2000–2006
roku, czyli z okresu pierwszego „Programu przebudowy i modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP”, kiedy to wojsko z przysługującego limitu blisko
68 tysięcy faktycznie zatrudniało 57 tysięcy ludzi. Postanowiono więc osiągnąć znaczne oszczędności poprzez redukcję etatów. Alarmowali wówczas, że
zmniejszanie zatrudnienia jest niecelo-
pisy w dokumentach o profesjonalizacji, żeby drugi raz coś podobnego już
się nie zdarzyło.
Związkowcy przewidują spore trudności z określeniem liczby potrzebnych
pracowników wojska ze względu na rynek pracy i związane z nim możliwości pozyskania kandydatów na żołnierzy zawodowych. Powstanie ponadto
problem w okresie przejściowym, gdy
zostaną zwolnieni do rezerwy ostatni
żołnierze służby zasadniczej, a nie
przyjdą jeszcze na ich miejsce zawodowi. Część zadań trzeba będzie wykonać, a tu na kilka miesięcy znikną
różnego rodzaju specjaliści i operatorzy. Trzeba też pamiętać, że zarówno
pracownik, jak i żołnierz zawodowy
pracują przez określony czas, co pociąga za sobą konieczność zaplanowania
nadgodzin. Kiedyś wszystko było
znacznie prostsze, wystarczył bowiem
telefon do jednostki: „Podrzuć mi tu
pluton żołnierzy!” Teraz tego dyspozycyjnego plutonu do wszystkiego już nie
będzie, bo na przykład wypracował tygodniową normę godzin. A i tak żołnierzy zawodowych można skierować
do wykonania jedynie tych zadań, do
których są przeznaczeni.

[email protected]
Polska Zbrojna 27