Oto dziś dzień krwi i chwały... Parafrazując słowa „Warszawianki

Transkrypt

Oto dziś dzień krwi i chwały... Parafrazując słowa „Warszawianki
Oto dziś dzień krwi i chwały...
Parafrazując słowa „Warszawianki 1831 roku” Casimira François
Delavigne'a - mam wrażenie, że podpisanie umowy polsko-amerykańskiej w
sprawie tarczy antyrakietowej, raczej powodem do naszej dumy narodowej nie
będzie i to już w najbliższej przyszłości. Nie, dlatego, że akurat nie darzę
Amerykanów pełnym zaufaniem, lecz z powodu naszego błędu, jaki przy tej
okazji popełniamy. Jeśli odpowiadała moim poglądom na obecną sytuację,
koncepcja potrzeby posiadania takiej tarczy na wypadek „ataków
terrorystycznych”, to już w obecnej chwili jestem przeciwny „dozbrajaniu się
Polski”. Teraz widoczne jest jak na dłoni, że obiekty te i sama obecność
amerykańska skierowana jest przeciwko Rosji. I wcale nie ma służyć, jako
„obrona Polski”, tylko, jako polski straszak przeciwko Rosji. Bo tylko na tyle
jest stać te instalacje (przykład z Izraela). Już w pierwszej połowie XX wieku
Józef Piłsudski przestrzegał rodaków przeciwko takiemu „układaniu się „,
którego jawnym obiektem ma być jeden z naszych bezpośrednich sąsiadów. To
krok desperacki, który może spowodować tragiczne skutki dla bardzo delikatnej
równowagi w naszym regionie. Mało tego; powoli, mimo woli, budujemy
koalicję rosyjsko-niemiecką wymierzoną właśnie w nasze gospodarcze i
narodowe interesy (podobnie też kiedyś szukaliśmy na siłę związków z Anglią i
Francją). Rosjanie nie muszą bezpośrednio przeciwko nam kierować swoich
ataków militarnych. Im w zupełności wystarczy, że uruchomią odpowiednie
mechanizmy na Ukrainie, Białorusi, Afganistanie, Gruzji, Iraku czy w innym
regionie. Zmuszą nas do bardzo kosztownego angażowania się w te
niepotrzebne konflikty(tarcza na nic się tu przyda). A jak dotychczas,
gospodarczo to my musimy zabiegać o ich surowce i rynek zbytu na nasze
towary! Co z tego wyniknie w najbliższym czasie, trudno w tej chwili
przewidzieć? Jedno jest pewne, zegar odmierza już czas dla nas bardzo trudny i
jakoś nie przewiduję uśmiechów na ustach Polaków, takich, na jakie w tej chwili
silą się prezydent i premier!