xxx wystawa i giełda minerałów i wyrobów jubilerskich xxx wystawa i

Transkrypt

xxx wystawa i giełda minerałów i wyrobów jubilerskich xxx wystawa i
WYKOPALISKA Z PRZESZŁOŚCI
CZYTAJ IV-V
WYDANIE SPECJALNE
SOBOTA – NIEDZIELA, 24– 25 MARCA 2007 R.
Od spineli do
indochinitów
O Bełchatowie mówi się po prostu
kopalnia. Jednak dla pasjonatów
geologii to miejsce jest skarbnicą
najpiękniejszych kamieni, minerałów,
skamielin...
INTERSTONE
®
Już po raz trzydziesty w łódzkiej
Hali Sportowej spotkają się
miłośnicy mineralogii z całego
świata.
STRONA II Beata
i Dung Nguyen Tien
mają w swojej kolekcji najpiękniejsze
wietnamskie skały.
Krzemień
pasiasty
STRONA III Niezwykły
magiczny kamień
cieszy się coraz
większą
popularnością wśród
jubilerów i kobiet
noszących biżuterię.
Skały
z kosmosu
STRONA VI Meteoryty
to jedne z najbardziej
tajemniczych skał,
które wciąż rozbudzają wyobraźnię...
XXX WYSTAWA
I GIEŁDA
MINERAŁÓW
I WYROBÓW
JUBILERSKICH
FOT. ADAM JUŚKIEWICZ
II
XXX GIEŁDA KAMIENI I MINERAŁÓW INTERSTONE
24–25 marca 2007 r.
Raj dla amatorów
i profesjonalistów
Interstone od lat odnosi wielki
sukces. Na łódzką giełdę chętnie
przyjeżdżają wystawcy, równie
chętnie odwiedzają ją tłumy
zwiedzających.
Na jej atrakcyjność składa
się przede wszystkim prezentacja niezwykłych okazów,
ich duża różnorodność oraz
możliwość spotkania z mineralogami amatorami i zawodowcami, którzy równie chętnie sprzedają okazy, jak dzielą się wiedzą na ich temat.
Ale czy wszystko się udaje?
To przewrotne pytanie do Janusza Nowaka, organizatora
i twórcy Interstone.
– Wciąż mam wrażenie, że
można jeszcze lepiej zorganizować imprezę. Marzy mi
się, by na kolejne giełdy przyjeżdżało więcej wystawców
z zagranicy. Dotyczy to zarówno tych prezentujących
oryginalną biżuterię, jak
i tych, którzy przywożą minerały, skamieniałości i meteoryty. Chciałbym również,
by na towarzyszących imprezie wystawach prezentowa-
ne były okazy czołowych polskich kolekcjonerów oraz
najciekawsze kolekcje muzealne. Można je podziwiać
już od kilku edycji naszej giełdy. To prawdziwa gratka dla
tych, którzy interesują się
minerałami.
d Czy to oznacza, że w najbliższym czasie przyjdziemy na zupełnie inną giełdę?
Jakie zmiany nas czekają?
– Będę preferował wystawców oferujących oryginalne
wyroby i unikatowe minerały, a także tych, którzy będą
na swoich stoiskach pokazywali eksponaty z własnych kolekcji oraz wzorcowe wyroby jubilerskie. Na
kolejnych imprezach pojawia się coraz więcej dzieci
Na stoisku
Towarzystwa
Miłośników Mineralogii
można dostać
archiwalne numery
gazetki festiwalowej.
i młodzieży, a to oznacza, że
powinniśmy wprowadzić
więcej elementów edukacji
estetycznej, dzięki którym
wielu młodych ludzi może
zacznie budować własne kolekcje. Taką edukacyjną rolę będzie spełniać również
Gazeta Targowa, która najpierw miała jedynie uświetnić jubileuszową XX giełdę
Interstone, a liczy już 10 numerów. To w niej młodzi ludzie mogą znaleźć ciekawe
historie i przeczytać o praktycznej stronie kolekcjonerstwa, poznać niezwykłe
miejsca nie tylko w Polsce,
ale również w innych krajach. W tej gazetce chcę prezentować projektantów
i producentów biżuterii artystycznej, tej z wyższej półki, ale dostępnej finansowo
dla szerszego grona miłośników piękna.
d Czego można panu życzyć
z okazji jubileuszu?
– Chciałbym, żeby kolejne
odsłony Interstone przyciągały jeszcze więcej zwiedzających i wystawców z ciekawymi kolekcjami. Najbar-
dziej cieszą mnie zawsze pytania o termin następnej
edycji, chociaż jedna jeszcze
trwa. Życzę sobie, by każdy,
kto kupi bilet na giełdę, wyszedł z niej usatysfakcjonowany i szczęśliwy, że miał
W
rzystywany do produkcji
ozdobnego szkła. Ich rodzice uwielbiają wietnamskie
minerały, które, choć brzmią
swojsko, wyglądają nieziemsko: opale, spinele, szafiry,
turmaliny (o ciekawej budowie dwustronnie zakończonych kryształów), tektyty, szczotki kwarcowe o niezwykłych kształtach i barwie.
Spinele występują w wielu kolorach: od delikatnego
różu, poprzez rubinową czerwień po fiolet
i niebieski. Spinele czerwone często wykorzystywano zamiast rubinów. Z historii
znane są takie
przykłady jak
Rubin Timura
czy Rubin
Czarnego
Księcia, które w rzeczywistości są jedynie spinelami.
Tektyty, zwane indochinitami, liczą ok. 750 tys. lat.
Mają ciekawą barwę: ciemnozieloną, czarnozieloną,
ciemnobrunatną. Ozdobą
rodzinnej kolekcji Tienów
jest szarozielony fluorocannilloit odkryty w 1996 roku,
a opisany w 2002 w amerykańskiej literaturze fachowej. Rodzina wzbogaciła się
również o rzadkie kryształy kwarcu czerwonego,
który pochodzi
z połu-
FOT. ARCHIWUM
®
INTERSTONE
WYSTAWA
I GIEŁDA
ŁÓDŹ
sobota–niedziela
® 10.00–18.00
6-7 X 2007 r.
MINERAŁY – BIŻUTERIA
SKAMIENIAŁOŚCI, MUSZLE, WYROBY JUBILERSKIE
OKAZY Z CAŁEGO ŚWIATA
To warto zobaczyć! To warto kupić!
Serdecznie zapraszamy
www.interstone.net.pl
Od spineli do indochinitów
barwie, kamienie o ciekawym, krystalograficznym
układzie.
– Nie przypuszczałam, że
swoje losy zwiążę z tak odległym krajem jak Wietnam
– mówi pani Beata. – A teraz mam dwie ojczyzny,
które wzajemnie się uzupełniają.
Synowie Beaty i Dunga kolekcjonują skamieniałe drewno, skamieniałości prehistorycznych zwierząt oraz ciekawostki mineralogiczne, takie jak kolorowy piasek
z wietnamskich plaż,
który przypomina brokat,
a jest wyko-
RYSZARD JUŚKIEWICZ
HALA SPORTOWA MOSiR
ul. ks. Skorupki 21
Wietnamskie fascynacje
ietnam to piękny
kraj, pełen tajemnic
i naturalnego bogactwa. Przepiękne minerały,
pochodzące z niedostępnych
dla Europejczyka gór Annamskich mamy okazję podziwiać dzięki rodzinie
Dunga Nguyen Tiena.
Ożeniony z Polką
Wietnamczyk, zaszczepił w tej
drobnej kobiecie, Beacie, pasję do minerałów. Również
ich synowie,
Mateusz i Marcin, ulegli tej fascynacji. Dzięki
nim na łódzką
giełdę Interstone
trafiają najpiękniejsze okazy o niespotykanej, delikatnej
okazję to wszystko oglądać,
a często zabrać coś ciekawego do domu. Bo okazów, które można kupić, nie brakuje.
ROZMAWIAŁ:
dniowych Chin i można
w nim dostrzec tzw. róże
hematytowe, listki hematytu lub wrostki hematytu. Zaprezentują w czasie
giełdy.
BEATA
I DUNG
NGUYEN TIEN
III
KRZEMIEŃ PASIASTY – MOJA PASJA
24–25 marca 2007 r.
Jak to było...
Pytany jestem często, dlaczego zwróciłem uwagę
na krzemień pasiasty. Co spowodowało,
że postanowiłem zaproponować go jako główny element
polskiej biżuterii, szczególnie srebrnej?
Kiedy w 1971 r. przyjechałem ze Słupska do Sandomierza, miasto zachwyciło mnie
swym urokiem historycznym,
architektonicznym, krajobrazowym. Kiedy zobaczyłem
neolityczne siekierki z krzemienia pasiastego, zastanowiło mnie, czy ten piękny, wy-
stępujący tylko w tej okolicy
kamień nadaje się do wyrobu
precjozów jubilerskich.
W 1972 r. podjąłem wyzwanie i zrobiłem pierwszą biżuterię z krzemieniem pasiastym. Spodobała się nie tylko mnie. Długie rozmowy
z geologami, w tym z wybit-
nym znawcą problemu Zdzisławem Migaszewskim, co
to ma nie tylko Góry Świętokrzyskie „w nogach i głowie”,
upewniły mnie, że kamień to
rzadki i wart poświęcenia mu
uwagi. Ale biżuteria to nie
tylko ozdoba, to nośnik emocji, relacji człowiek – kamień,
człowiek –
człowiek, człowiek – grupa.
Chciałem więc ten kamień
poznać jak najlepiej. A najprościej jest w kopalni „Krzemionki Opatowskie”. To tam
poznałem ten minerał od strony magicznej, która jest nierozerwalnie z nim związana.
Wykonywano z niego siekierki, których w większości nie
używano jako narzędzia codziennej potrzeby. Były to
przedmioty szczególne, związane z obrzędowością, magią
i sferą ducha. Współcześni
badacze znajdują te narzędzia na bardzo odległych od
ziemi sandomierskiej terenach, w okolicach, gdzie występują popularne odmiany
krzemienia.
Trafiłem do Iłży, ale najpiękniejsze okazy znalazłem
we wsi Śródborze koło Ożarowa. Tam, w wapiennej skale kamieniołomu, tkwiły
piękne krzemienne konkrecje. Okoliczni mieszkańcy
wydobywali wapień do celów budowlanych, trafiający się krzemień był nikomu
niepotrzebnym chwastem.
Konkrecje o bardzo rzeźbiarskich kształtach, przypominające realizacje Moora, Arpa, leżały, czekając na wywózkę. Przeznaczeniem ich
było utwardzenie polnej drogi. Czy krzemień zasługiwał
na taki los? Czy jego uroda
nie powinna cieszyć naszych
oczu?
Na wystawach biżuterii
krzemień zachwycał swą innością, był obiektem zainteresowania każdego, kto się
z nim zetknął. Zaciekawił
zbieraczy minerałów – rozebrali utwardzoną drogę...
Sztuka, pasja, sposób na życie
Kryptonim G7
prezentowali się na warszawskich targach „Złoto,
Czas, Srebro”, a miesiąc później w Berlinie. Przez cały
czas wspólnie podsycają swoją artystyczną pasję, w twórczości podkre-
J
arosław Kolec, Rafał Kozubowicz, Andrzej Kupniewski, Kacper Schifers, Jakub Śliwowski, Maciej Świtulski, Michał Wyszomirski – mieszkają w Łodzi,
Warszawie, Białymstoku. Łączy ich wspólna pasja – tworzą piękną, artystyczną biżuterię.
Tuż przed tym, jak ich studencka kariera w Katedrze
Biżuterii łódzkiej Akademii
Sztuk Pięknych dobiegała
końca, grupa przyjaciół z jednego roku postanowiła stworzyć wspólny projekt artystyczny. Nim rozjechali się
po Polsce, założyli G7. Od tamtej pory zdołali obronić dy-
plomy i stworzyć kilkadziesiąt wspaniałych prac, które
pokazali na licznych wystawach. Przez cały czas wspierał ich promotor, prof. Andrzej Szadkowski, kierownik
katedry, w której uczyli się
trudnej sztuki tworzenia biżuterii.
Ich pierwsza wspólna wystawa odbyła się w Muzeum
Sztuki w Łodzi i była zatytułowana „ASP Start”. W październiku ubiegłego roku za-
ślając indywidualizm. W swoich pracach wykorzystują złoto, srebro, aluminium, miedź,
stal szlachetną, kamienie
szlachetne
i minerały półszlachetne,
biorąc pod
uwagę fakturę,
kolor, desenie.
Do grupy ulubionych kamieni należą szmaragdy, korundy (szafiry i rubiny), granaty, topazy, turmaliny, oliwiny, cytryny, ametysty. Wybierają kamienie
o szlifie fasetowym, kaboszonowym i fantazyjnym oraz te
nietknięte ludzką ręką, w formie naturalnej, takiej, jaką
stworzyła przyroda. Tworząc
brosze, bransolety czy wisiory, zachowują to, co dla każdego z członków G7 jest charakterystyczne.
JAROSŁAW KOLEC
Kilka lat temu zaproponowałem dyrekcji Muzeum
Okręgowego w Sandomierzu współpracę przy organizacji Warsztatów Złotniczych. Ich tematem miała
być biżuteria z krzemieniem
pasiastym w najlepszym polskim wykonaniu. Powstał
pierwszy taki zbiór na świecie. Eksploatacja i wywóz za
granicę krzemienia przerosły moje wyobrażenia, obecnie skupiam się na zapewnieniu mu osłony prawnej.
Jest on polskim dobrem i powinien służyć polskiej biżuterii.
Krzemień pasiasty to kamień rzadszy niż diament.
Po czterech tysiącach lat zapomnienia wrócił do łask.
Osoby noszące go od lat nazwały go kamieniem optymizmu. Może coś w tym jest?
CEZARY ŁUTOWICZ ,
WWW.KRZEMIEN
-SANDOMIERZ.PL
IV
WYKOPALISKA Z PRZESZŁOŚCI
24–25 marca 2007 r.
BEŁCHATOWSKIE SK
Z dzieciństwa pamiętam, jak jeździliśmy z rodzicami
na grzyby. Na polach wokół Bełchatowa stały wieże
wiertnicze. W okolicy szeptano o poszukiwaniu ropy
lub gazu. Kiedy jednak wieże zniknęły, skończyły się
spekulacje.
Z
apamiętałem wtedy Bełchatów jako małe, zapyziałe miasteczko z górującym nad miastem kominem
zakładów włókienniczych.
W okolicznych wsiach widać
było wielką biedę. Nic nie
chciało wyrosnąć na wszechobecnych piaskach. Z rozmów
rodziców z mieszkańcami Kaszewic, Słupi i Chabielic wynikało, że ten, kto może, wyjeżdża w poszukiwaniu pracy do
sąsiedniego Piotrkowa lub do
wielkiej Łodzi. Gdy w połowie
lat sześćdziesiątych gruchnęła wiadomość, że w okolicach
Bełchatowa jest wielki węgiel,
część mieszkańców sceptycznie przyjmowała te informacje.
Dla wielu perspektywa wybudowania tu kopalni była szansą na zmianę losu na lepszy.
W 1975 roku utworzono
Przedsiębiorstwo Państwowe
Kopalnia Węgla Brunatnego
Bełchatów w budowie i jednocześnie rozpoczęto prace związane z budową Elektrowni Bełchatów. Każdy, kto tylko chciał
pracować, znalazł zatrudnienie w powstających jak grzyby po deszczu zakładach pracy. Do miasta przyjeżdżali specjaliści z całej Polski, a niekończące się kawalkady autobusów przywoziły i odwoziły pracowników z odległych
okolic. Kierunek poszukiwania dobrze płatnej pracy zmienił się radykalnie. To z Łodzi
i okolic dojeżdżać zaczęli pra-
cownicy do
kopalni i elektrowni.
Pierwsze tony węgla wydobyto w 1980 roku. Osiem lat
później wydobycie utrzymało
się na poziomie 38,5 mln ton
rocznie. W 2002 roku uruchomiono odkrywkę „Szczerców”.
Dzisiejszy Bełchatów w niczym nie przypomina tamtego sennego miasteczka z mojego dzieciństwa.
JAK POWSTAŁ
BEŁCHATOWSKI
WĘGIEL?
Aby poznać mechanizm powstania złóż bełchatowskiego węgla brunatnego, należy
cofnąć się w czasie o około
70 mln lat. W tym okresie wokół dzisiejszej kopalni rozciągało się płytkie morze. Był to
czas intensywnych ruchów
górotwórczych, które spowodowały między innymi wypiętrzenie Karpat. Następowało
ciągłe cofanie się morza, któ-
remu towarzyszyło
powstawanie naprężeń skorupy
ziemskiej. Spowodowały one
wypiętrzenie się
między innymi
złóż soli z głębokości około
3 km. „Wyciskanie” pokładów soli przez napierające masy skalne oraz
częściowe ich wypłukiwanie potęgowały ruchy skorupy ziemskiej. Te
wszystkie zjawiska powodowały powstawanie w okolicach dzisiejszego Kleszczowa
potężnego rowu tektonicznego.
20 mln lat temu w rowie
kleszczowskim klimat i spływające z jego zboczy wody
umożliwiły powstanie ciepłego zbiornika wodnego, który szybko zarastał. Na jego brzegach wyrósł tro-
pikalny las drzew iglastych.
Wkrótce w miejscu jeziora powstało bagnisko, które niebawem stało się torfowiskiem
również porosłym tropikalnym lasem. Ruchy górotwórcze w tym rejonie nie ustawały i rów
kleszczowski się zagłębiał. Teren torfowiska
ciągle się obniżał, tworząc złoże torfu o dużej
miąższości. Gorący i wilcymi je lasami było ono okresowo przykrywane warstwami
ziemi z sąsiednich zboczy i osadami spływającymi do rowu.
Ich ciężar dociskał warstwy
torfu znajdujące się pod nimi. Wysoka temperatura
sprzyjała redukcji zawartości wody i stopniowemu
zmniejszeniu objętości tej
biomasy. Tak tworzył się węgiel brunatny. Miąższość
tryczną? Według szacunków
aż do roku 2038 r.
Wydobywając węgiel wyko
rzystuje się również surowce
które występują w zdejmowa
nym nakładzie „przy okazji”
gotny klimat
powodował szybki rozwój roślin, a jednocześnie przyspieszał procesy biochemiczne w martwych warstwach torfowiska. Wraz
z porastają-
złoża węgla brunatnego w rowie
kleszczowskim sięga
100 m.
CZEMU TO
TAKI SKARB?
Elektrownia Bełchatów
(najpotężniejszy użytkownik bełchatowskich złóż) rocznie przekazuje do sieci energetycznych około 19 proc. mocy elektrycznej wyprodukowanej w Polsce. To bardzo dużo. Jest to największa w Europie elektrownia cieplna opalana węglem brunatnym i jednocześnie najtańsza w Polsce.
Koszt wytwarzania energii
elektrycznej w Bełchatowie
jest niższy o 25–50 proc. od
energii produkowanej z innych paliw. Produkcja odbywa się przy zachowaniu wszelkich norm i przepisów dotyczących ochrony środowiska.
Na jak długo wystarczy jeszcze pokładów węgla, by produkować tanią energię elek-
Pochodzące z Bełchatowa zie
mia humusowa, kreda poje
ziarna, kruszywa mineralne
i piaski o różnym przeznacze
niu są chętnie kupowanym
kopalinami, przynosząc do
datkowe zyski kopalni.
KOLEKCJONER
NA HAŁDACH
Od wielu lat odwiedzam hałdę
kopalni bełchatowskiej. Kiedyś,
gdy nie było na
nią wjazdu,
V
24–25 marca 2007 r.
KARBY
odbywało się to w iście górskich warunkach. Pokonanie
stromizny zbocza zabierało
ponad godzinę intensywnego
marszu i gdy człowiek wszedł
na szczyt, często był szczęśli-
wy, że wspinaczka już zakończona. Druga faza „szczęścia”
następowała wówczas, gdy
znajdowało się okazy, które
można było dodać do kolekcji. Hałda zawsze była hojna.
Nigdy nie wracało się z pustymi ręka-
mi. Te czasy to już wspomnienie. Na szczyt można wjechać
autem, a wieloletnia penetracja ograniczyła liczbę ciekawych kamyków. Ale próbować
warto. Do dziś są tam okazy
pięknych krzemieni pasiastych (patrz zdjęcia), zwanych
brukiem, smoliście czarnych
krzemieni, które po wypolerowaniu są bardzo podobne
do lidytów i onyksów. W niektórych bułach krzemiennych
można spotkać krystalizację
kwarcową, charakteryzującą
się wyjątkowym blaskiem, który szczególnie widać w słoneczny dzień. Gdy ktoś ma
szczęście, to może natrafić na
ośródki jeżowców oraz wiele
rodzajów małży, ślimaków.
W napotkanych na stoku wapieniach tkwią czasem amonity i inne skamieniałości.
Skarbem jest skrzemieniałe
drewno poprzetykane mlecznym kwarcem, a także grudki
bursztynu znalezione przez
szczęściarzy.
Kształty niektórych konkrecji krzemiennych są same
w sobie dziełami sztuki, a krzemienne kule kryją w sobie niespodzianki. Są nimi wstęgowo ułożone barwy brunatne
i białe udające agaty, a to pustka z kwarcem, a to resztki igieł
jeżowca czy też cały okaz tego szkarłupnia.
Jednak największą frajdę
mogą mieć kolekcjonerzy skał. Tyle różnych odmian granitów, pegmatytów i innych
skandynawskich skał,
które naniósł lodowiec na bełchatowskie
pola, gdzie indziej trudno byłoby spotkać. Maszyny zdejmujące nadkład składowały je
wraz z ziemią i piaskiem na hałdzie.
COŚ DLA AMBITNYCH
Są wśród kolekcjonerów i nie
tylko w tym bractwie ludzie
ambitni czy też jak mówią inni, prawdziwie ciekawscy, którzy jak nie zobaczą kopalni
od środka, to nie uwierzą w jej
wielkość. Dla nich to kopalnia wprowadziła możliwość
zjazdu na samo dno, do wykopu, gdzie można zobaczyć z bliska gigantyczne koparki i zwałowarki, a także przy okazji
poszukać na dole okazów do
kolekcji. Wjazd do kopalni odbywa się kopalnianymi samochodami terenowymi.
Chętni muszą się zgłosić wcześniej do Działu Public Relations, telefon: 044 73 74 863
lub 0 44 73 74 869 albo e-mail: info@kwbbełchatow.bot.pl
i ustalić termin zjazdu. Atrakcja gwarantowana.
RYSZARD JUŚKIEWICZ
FOT. WIESŁAW IWAŃCÓW,
ADAM JUŚKIEWICZ
Tajemnice skamieniałej przeszłości...
I
stotą wszystkich wspaniałych odkryć geologicznych są
przede wszystkim podróże
do znanych światowych muzeów
i częste wyprawy w teren – na
wykopaliska. To tam każdy geolog ma jedyną możliwość zebrania nowych materiałów badawczych, a także ugruntowania
wiedzy oraz zweryfikowania poglądów swoich znakomitych poprzedników.
Pierwsze poszukiwania geologiczne poparte wiedzą zaczerpniętą z nielicznych dostępnych
wówczas książek paleontologicznych (połowa lat osiemdziesiątych) rozpocząłem bardzo
wcześnie – w wieku sześciu lat.
Przez kolejne lata moja kolekcja
skamieniałości stopniowo się
rozrastała. Jednak największe
zadziwienie i radość ogarnęły
mnie dwa lata temu. Na początku września 2004 roku odkryłem największe i najbardziej
zróżnicowane „stanowisko
geologiczne” w Polsce. Okazała się nim bełchatowska kopalnia – największa kopalnia
odkrywkowa w Europie i jedna z największych na świecie. Co mnie zdumiało, to
fakt, że jest ona nierozpoznana pod względem paleontologicznym.
Dzięki przychylności dyrekcji kopalni oraz wspaniałych pracowników działów geologicznego
i górniczego wraz z członkami
Stowarzyszenia Przyjaciół Nauk
o Ziemi „Phacops” – www.phacops.org
i badaczami z Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Śląskiego i z Polskiej Akademii Nauk rozpoczęliśmy kompleksowe
badania geologiczne w bełchatowskiej skarbnicy skamieniałości. Już podczas pierwszych pobytów
wewnątrz gigantycznej odkrywki, w trakcie penetrowania
ogromnych skalnych przestrzeni, natrafiliśmy
na bardzo liczne
i wyjątkowo
pięknie zachowane skamieniałości rozmaitych zwierząt
i roślin. Wśród najbardziej spektakularnych znalezisk dokonanych przez nas w odkrywce kopalni Bełchatów (w 2005 i 2006
roku) znajdują się m.in. unikatowe szczątki kostne wielkich ssaków, pradawnego krokodyla,
piękne mezozoiczne amonity
i inne skamieniałe bezkręgowce
(jeżowce, liliowce, ślimaki itd.)
oraz doskonale zachowane rozmaite skamieniałości roślinne (liście, konary drzew, szyszki). Bogactwo i różnorodność zebranych materiałów badawczych
wprawiła w zdumienie najwybitniejszych polskich i zagranicznych naukowców, parających
się opisywaniem skamieniałej
przeszłości naszego globu.
Obecnie trwa mozolna konserwacja i oczyszczanie ze skały
płonnej poszczególnych skamieniałych wspaniałości, badania
taksonomiczne (m.in. oznaczanie do szczebla rodzaju i gatunku), biostratygraficzne (określenie wieku danych skamieniałości) i geochemiczne (analizy
prób izotopowych).
FOT. AGATA WOŹNIAKOWSKA
Adrian Kin
Stowarzyszenie Przyjaciół
Nauk o Ziemi „Phacops”,
ul. Targowa 29, 90-550 Łódź,
[email protected]
VI
24–25 marca 2007 r.
METEORYTY
Skały z kosmosu
Do powierzchni Ziemi
dociera nieustannie
materia kosmiczna,
pochodząca
z odległych obszarów
Układu
Meteoryty to elementy ma- tez dotyczących powstania
terii kosmicznej (zaliczane i funkcjonowania wszechSłonecznego.
do ciał pochodnych, powsta- świata. Do poznawania przeNajwiększą masę
łych z rozpadu ciał macierzy- strzeni kosmicznej i zachostych – planetoidów, astero- dzących w niej zjawisk.
tej materii stanowią
idów i komet). Osobną, wypył kosmiczny
odrębnioną i rozpoznaną gru- POSŁAŃCY
pę stanowią meteoryty po- KOSMOSU
i mikrometeoryty,
chodzące z Księżyca i z Mar- Meteoryty nazywane są poznacznie mniejsza
sa.
słańcami z kosmosu. Niosą
istotne i wyraźne przesłania,
jej część to większe
zawierające dowody złożoCZYM NAS KUSZĄ
obiekty, czyli
nych procesów fizykocheMETEORYTY?
Upadające na Ziemię owe ko- micznych związanych z powłaściwe meteoryty.
APEL
DO KAMIENIA
smiczne skały nie wyróżniają się szczególną urodą. Jednak budzą silne emocje, nie
tylko wśród naukowców,
ale u tysięcy zwykłych ludzi,
wstaniem Słońca i formowa-
Na skalistych obliczach
Granitowych ludzi
Skamieniałe uśmiechy
Amonity spojrzeń
skręconych
Spiralnie
Na widok człowieka
Dokąd toczysz się głazie
Przecież w ślepym oku
Tylko atom żyje
Rażąc obrotami
trylobity półkul
Ukryty głęboko
w grotach
Własnej pustki
Szukasz tylko siebie
I po swoje błądzisz
Chociaż kamień
nie czuje
Ani się nie lęka
Na życiowych
bezdrożach
Jakże często pęka
Wzorców dla życia
Nie znajdziesz
w kamieniu
One są spisane
Na ludzkim
Sumieniu.
Zygmunt Jaskólski
MAREK WIERZCHOWIECKI
istnienia życia typu ziemskiego lub innego poza Ziemią.
A więc czy jesteśmy sami, czy
są też gdzieś może inne cywilizacje lub inne formy życia.
WIEDZA, URODA I...
METEORYT GIBEON Z KOLEKCJI JANUSZA NOWAKA
którzy z oddaniem ich poszukują, badają je i z wielkim pietyzmem chronią i kolekcjonują. To dzięki zaangażowaniu i ogromnej wiedzy kolekcjonerów – amatorów i poszukiwaczy, nazywających
siebie obrazowo łowcami meteorytów, do laboratoriów
w dziesiątkach ośrodków badawczych trafiają bezcenne
dla nauki okazy.
Do niedawna meteoryty były jedynymi obiektami pozaziemskimi dostępnymi bezpośrednio człowiekowi. Naukowcy wierzą, że badania
meteorytów pozwolą potwierdzić wiele naukowych hipo-
niem się naszego układu planetarnego z pierwotnej mgławicy przed miliardami lat.
Niektóre rodzaje meteorytów
są prawie tak stare jak Słońce i również ich skład chemiczny odpowiada składowi
chemicznemu fotosfery Słońca. W dodatku zawierają
w swej masie cząstki jeszcze
starsze od Słońca, pochodzące z innych gwiazd, czyli innych, bardziej odległych układów słonecznych. Sensacją
było odkrycie w nich wielu
związków organicznych,
w tym aminokwasów, będących podstawowym budulcem białek. Ich skład mine-
ralny i budowa petrograficzna przynosi informacje o istocie procesów geochemicznych, którym podlegały te
ciała, takich jak wulkanizm,
ograniczone topienie w wy-
Chociaż meteoryty spadają
na Ziemię bez przerwy, trudno jest je tak po prostu znaleźć. Nieco łatwiej odszukać
je na wielkich, piaszczystych
pustyniach świata i na lodowcach Antarktydy, lecz tego
typu wyprawy są praktycznie nieosiągalne dla przeciętnego człowieka. Normalnie
leżące na powierzchni meteoryty niczym nie różnią się
niejszych, realizowanych
przez człowieka programów
badawczych.
Znalazca kolekcjoner pozostaje właścicielem meteorytu. Często jego fragment
lub cały okaz przekazuje wybranej placówce naukowej
lub muzeum. Meteoryty są
przedmiotem handlu i wymiany kolekcjonerskiej. Na
świecie jest już znacznie ponad 20 tysięcy dużych kolekcji prywatnych. W Polsce dużych i dość dużych zbiorów
prywatnych jest najwyżej
czterdzieści, zaś kolekcji
mniejszych często w fazie początkowej – około dwustu.
Więcej informacji na stro-
METEORYT ŻELAZNY – JANKOWO DOLNE
METEORYT ŻELAZNY – MORASKO
niku zderzeń z innymi ciałami i czasu trwania tych przemian.
Meteoryty zawierają również zapis wpływu późniejszych czynników, które na
nie oddziaływały w czasie krążenia w przestrzeni przed
spadkiem na Ziemię, czyli
zderzenia z innymi meteoroidami i napromieniowanie.
Badanie meteorytów pozwala bliżej zdefiniować gnębiących ludzkość pytań o naturę wszechświata, jego skończoność lub nieskończoność,
powstanie życia i możliwość
od zwykłych, polnych kamieni. Tylko doświadczenie i tzw.
szósty zmysł pozwalają znaleźć skarb, który nazwisko
odkrywcy wniesie do historii geologii.
Meteoryty pobudzają wyobraźnię i zainteresowanie
astronomią, geologią i innymi naukami. Poszukiwanie
i kolekcjonowanie meteorytów często staje się największą przygodą życiową, poszerza horyzonty intelektualne,
przynosi niezwykłe kontakty, daje nawet poczucie uczestniczenia w jednym z najważ-
nie Polskiego Towarzystwa
Meteorytowego z wykorzystaniem znajdujących się tam
odnośników:
www.ptmet.org.pl
Polecana lektura:
1. Andrzej S. Pilski „Nieziemskie skarby, poradnik poszukiwacza meteorytów”
2. Bogusława Hurnik i Hieronim Hurnik „Materia kosmiczna na Ziemi, jej źródła i ewolucja”.
MAREK WIERZCHOWIECKI
POLSKIE TOWARZYSTWO
METEORYTOWE
VII
HISTORIA PRAWDZIWA
24–25 marca 2007 r.
NIEBIESKI DIAMENT
Uchwycenie prawdziwej historii klejnotów, zwłaszcza tych
najcenniejszych, to poważne wyzwanie dla historyków.
A klejnot, którego metryka nie zawiera tajemniczej
legendy traci na wartości. Według niektórych nawet
połowę swojej ceny.
P
ierwsze miejsce pod
względem liczby legend,
przesądów i niewiarygodnych historii zajmuje niebieski diament „Hope”. Jego
mrożące krew w żyłach dzieje są powszechnie znane. Od
1688 roku, kiedy to klejnot
trafił do Europy, każdy nowy właściciel, źle kończył.
Samobójstwa, morderstwa,
egzekucje, postradanie zmysłów, nie mówiąc o utracie
majątków to tło jego historii.
Najbardziej tajemnicze były
jednak ostatnie lata jego „kariery”, której uwieńczeniem
była gablota w Smithsonian
Institution w Waszyngtonie.
Dwudziestowieczna historia niebieskiego diamentu
związana jest z Evalyn Walsh
McLean. Córka irlandzkiego
emigranta, Walsha, który zdobył olbrzymią fortunę w czasie słynnej gorączki złota,
w roku 1908 wyszła za mąż
za syna właściciela gazety
„Washington Post” Edwarda
Mc Leana. O tym, że było to
małżeństwo dwóch fortun
świadczy wysokość kieszonkowego, jakie dostali młodożeńcy na podróż poślubną.
Kwota 200 000 dolarów nawet jak na owe czasy przyprawiała o zawrót głowy.
W Paryżu, tuż przed powrotem do Waszyngtonu, młoda
para spotkała się w hotelu ze
znanym paryskim jubilerem
Pierre Cartierem. To on zaprezentował im piękny, ponad 45-karatowy niebieski
kamień w złotej, barokowej,
nieco pretensjonalnej oprawie. To był „Hope”. Pani Mc
Lean natychmiast zapragnęła go mieć, szczególnie po
wysłuchaniu kilku historii
z jego przeszłości. Jednak
zbyt wysoka cena uniemożliwiła zakup diamentu.
Po miesiącu Cartier odwiedza ich w Waszyngtonie. Ma
ze sobą oczywiście diament
„Hope”, ale w nowej niezwykle pięknej oprawie. Zostawia klejnot Evalyn, by mogła
go dobrze poznać. Trzeba
przyznać, że ta niespotykana taktyka jubilera i znawcy
duszy kobiety przynosi sukces. Pani Mc Lean kupuje diament za 180 000 dolarów, mimo sprzeciwu rodziny męża.
Od tego momentu diament
towarzyszy milionerce we
dnie i w nocy. Nie zdejmuje
go nawet na stole operacyj-
nym i podczas pobytu w szpitalu. Taka intensywna „eksploatacja” ma udowodnić, że
kamień ten nie przyniesie
nic złego ani jej, ani bliskim.
Właścicielka klejnotu szybko stała się obiektem zainteresowania prasy, kronik fil-
mowych, polityków i biznesmenów. W czasie wydawanych przez nią przyjęć bohaterem był głównie niebieski
diament. Kosztowny styl życia szybko uszczuplał milionerską fortunę.
Pod koniec życia właścicielki sławny klejnot częściej
ląduje w lombardach, niż na
wielkich balach. Gdy Evalyn
umiera w 1947 roku, zostają
po niej w spadku długi i kolekcja biżuterii z diamentem
„Hope” na czele.
Diament kupuje na aukcji
nowojorski jubiler Harry
Winston i przez 9 lat organizuje jego pokazy w całych
Stanach wszędzie budząc podziw i ściągając tłumy ciekawskich. W 1957 roku klejnot trafia do Smithsonian Institution w Waszyngtonie,
gdzie go można oglądać do
dziś.
Ofiarodawcą jest Harry
Winston, który za swój bezcenny dar nie wziął ani centa, co miało go uchronić od
skutków złej sławy diamentu.
ZŁA SŁAWA,
CZY ZŁE JĘZYKI
Historycy łatwo odkryli prawdę o złej mocy „Hope”. Niedługo po zakupie diamentu przez
Evalyn Mc Lean umiera jej
teściowa. To ona najmocniej
przestrzegała ją przed tym
zakupem. Synowa jest jednak uparta, ale żeby nie zapeszyć prosi przyjaciela rodziny, prałata Russella, by poświęcił klejnot. W chwili rozpoczęcia uroczystości w kościele nagle nad miastem rozpętuje się burza o niebywałej sile i piorun trafia w wierzę kościelną ogłuszając
uczestników uroczystości.
Evalyn nie chce wierzyć
w jego złą moc. Gdy niedługo po tym, w wypadku samochodowym ginie jej 9-letni
syn, mąż wiąże to wydarzenie z niebieskim diamentem.
Żona odrzuca jednak te oskarżenia. Za to mąż topi smutki
w alkoholu. A wkrótce ucieka z domu z młodą kobietą
i trwoni prawie cały swój ma-
Fińskie diamenty
G
dy 5 lat temu w miejscowości Lahtojaki pod
fińskim miastem Joensuu uruchomiona została
kopalnia diamentów nikt
nie przypuszczał, że będzie
to tak wielki sukces ekonomiczny.
Diamentowe
pokłady okazały się znacznie
bogatsze niż
pokazały
wstępne oceny.
Dzięki temu już
dziś na rynku można spotkać biżuterię z brylantami z fińskich kopalni. W czasie
dalszych badań we wschodniej części kraju, w pasie
graniczącym z Rosją na przestrzeni co najmniej 450 km
kw. znaleziono kolejne diamentonośne pokłady. Diamentom towarzyszą jubilerskie szafiry, granaty i inne
kamienie szlachetne i ozdobne. Od chwili ogłoszenia odkrycia powstała istna dia-
mentowa gorączka wśród
firm, potentatów światowych
w wydobywaniu szlachetnych kamieni. Każda z nich
chce uzyskać koncesje na
wydobywanie diamentów
oraz na dalsze poszukiwania. Odkrycia nastąpiły
w miejscach niezamieszkanych przez ludzi, pozbawionych dróg oraz infrastruktury energetycznej. Nie przeszkadza to jednak potencjalnym inwestorom. Być
może już niedługo będziemy mogli mówić
o potentatach w wydobywaniu diamentów nie
tylko w Afryce, Ameryce czy w Australii. Europa też będzie miała swoje
diamenty.
KAMIENNE SERCE
Ja byłem w kamieniu
W samym centrum skały
Przeglądałem komnaty
niczym nie skażone
Wsłuchany w odgłosy
ze świata żywego
Kamienie otwarte
Jak niebiańskie wrota
Świecą latarniami
kryształowej zorzy
I drżą nieustannie
W rytm kosmicznej pieśni
A wszystko jest otwarte
Jak otchłań wieczności
To my wznosimy mury
Wśród bezgraniczności.
Zygmunt Jaskólski
jątek. Jako biedak kończy życie w lecznicy dla alkoholików. Gdy upada gazeta, Evalyn sprzedaje resztę majątku, zostawiając jedynie diament Hope. Nawet śmierć
córki z przedawkowania leków (narkotyków?) nie może zburzyć wiary matki, że to
tylko przypadkowe zdarzenie. Chce być szczęśliwa do
końca ze swym klejnotem
Umiera w nędzy, ale z niebieskim diamentem przy sobie.
Jak mówią złośliwi, na
wszelki wypadek w sali, gdzie
jest wystawiany dziś diament
Hope, odgrodzono go od publiczności kuloodporną szybą o grubości 7 mm. Nikt nie
chce potwierdzić informacji,
że jest to nie tylko ochrona
klejnotu przed złodziejami,
ale przede wszystkim ochrona zwiedzających przed złymi mocami kamienia.
RYSZARD
JUŚKIEWICZ
VIII
24–25 marca 2007 r.
TRUDNE POCZĄTKI, CZĘŚĆ V
RODZINNE KŁOPOTY
Każdy początkujący kolekcjoner minerałów ciażby na zdawkową akceptację.
czy skamieniałości, bez względu na wiek,
w jakim zaczyna swoją zbieracką przygodę, AUTORYTET
W DOMU
musi się zmierzyć z oporem rodziny.
Jeśli po upływie jakiegoś
Pierwsze okazy przyniesione do domu wywołują
komentarze na temat sensu znoszenia „kamorów”,
które mogą ściągnąć na
dom kolekcjonera jakieś
nieszczęście. Początki zawsze są trudne. Szczególnie jeśli ta pasja wywołuje
głośne kpiny i zgryźliwości. Można jednak spróbować przekonać najbliższych
do nowego hobby.
sowanie innych członków
rodziny. Gdy zamierzacie
zbierać skamieniałości,
wszystko przebiega tak sa-
czasu entuzjazmu rodziny
wciąż brak, czas na etap
drugi. Należy wtedy koniecznie kupić, a w najgorszym razie pożyczyć, kilka
NAJSŁABSZE
OGNIWO
Jeśli w waszej rodzinie nadzór nad wszystkim sprawuje babcia, to w niej powinniście szukać sprzymierzeńca. Od jej postawy zależy przychylność innych
członków rodziny. Trzeba
w to zainwestować. Planując zbieranie minerałów
warto na giełdzie zainwestować w kilka „ładnych”
okazów agatów, ametystów,
czy też dużych, kształtnych
kwarców, które ucieszą oko
babci. To nic, że dla was nie
będą interesujące. Następny krok to wyszukanie literatury na ich temat. Po
jej przestudiowaniu musicie na zawołanie wiedzieć
jak, kiedy i gdzie powstały, na czym polega ich kolekcjonerska wartość. Warto do tego wciągnąć babcię, która chętnie spędzi
czas z ukochanym wnukiem, nawet jeśli musi
w tym czasie oglądać kamienie. A jej zdawkowe
nawet zachwyty mogą
wzbudzić zaintere-
mo, okazami muszą być
amonity (najlepiej te kolorowe z Madagaskaru lub
Maroka) efektowne zęby
rekina oraz jakiś okaz z najbliższej okolicy. W tym
przypadku niezbędne są
nazwy łacińskie (to robi
wrażenie!) i opis wyglądu przedśmiertnego
okazów.
Gdy jesteście dorośli i zaczynacie kamieniarską przy-
godę, to najsłabszym ogniwem będzie dorastające
dziecko lub bratanek. Tu
sytuacja jest trudniejsza,
ale trzeba tej techniki spróbować
i czekać
c h o -
okazów rzeczywiście rzadkich minerałów lub też
z nietuzinkowych lokalizacji (np. andaluzyt z Sudetów, okenit z Indii czy też
ładny desmin
ze Strzegomia) i zaprosić do domu kolekcjonera, który
z zachwytem je
obejrzy. W czasie
wizyty w domu muszą być domownicy. Wbrew pozorom, mimo ciszy wokół, domownicy słuchają i ich duma z was
rośnie i pojawia się myśl:
No, no taki fachowiec docenił okazy naszego „kamieniarza”!
Taka wizyta to kolejny etap oswajania najbliższych z kontrowersyjną pasją.
NA
POSZUKIWANIE OKAZÓW...
Wspólny urlop z rodziną może być okazją do
poszukiwania minerałów.
Tu wymagana jest niebywała taktyka. Trzeba wybić najbliższym z głowy wyjazd nad morze (dobre są
opowieści o zimnym Bałty-
Dodatek przygotowali: Anna Bajer, Agnieszka Jedlińska, Ryszard Juśkiewicz. Fot. Adam Juśkiewicz
ku, drożyźnie oraz o niebezpieczeństwach w Chorwacji czy też w innych ciepłych nadmorskich krajach) równocześnie agitując
za wypadem w góry. Ich
uwagę i zainteresowanie
należy skoncentrować wokół Sudetów zamiast Zakopanego czy Krynicy (tam
przecież nic nie ma ciekawego dla mineraloga). Rodzina powinna wybrać Lądek, Kudowę czy Szklarską
Porębę. Teraz można znaleźć czas na
lekturę dotyczącą lokalizacji przyszłego
miejsca
zamieszkania. Kiedy jesteśmy na miejscu, dobrze jest
na początk u
spełniać
wszystkie zachcianki rodziny
wykazując maksymalne zadowolenie. W końcu proponujemy własną wycieczkę np. pod Łabski Szczyt
na poszukiwanie ametystów. Przystanki na odpoczynek planujemy nad potokiem, gdzie można znaleźć ciekawe
w zamian za święty spokój
i ciszę zamiast opowieści
o kolejnych kamieniach.
PO POWROCIE
Po wakacjach przynajmniej jeden okaz powinien znaleźć w kolekcji. Przy każdym
jej pokazywaniu musi
paść sakramentalne: „Ten
okaz znaleźliśmy z mamą (żoną, ojcem,
babcią) w Sudetach, zobaczcie jaki ciekawy?” To działa.
Czekając na
Po powrocie nie pokazujemy wszystkich kamieni,
najwyżej kilka z tych najładniejszych mówiąc: „ No,
te nadają się do kolekcji”.
To, jak rozegramy sytuację,
może sprawić, że najbliżsi
sami zaproponują
nam kopanie,
następne wakacje nie wolno zapominać, że z każdej giełdy trzeba przywieść dla najbliższych jakiś drobiazg
wykonany z minerału lub skały, którą mamy w kolekcji. To kolejny
krok do zaakceptowania naszego niecodziennego kolekcjonerstwa.
WASZ
STARSZY
KOLEGA
okazy. Rodzina opala się, a my pracujemy. Nie
wrzucajcie do plecaka
wszystkich znalezionych
okazów. Zróbcie selekcję.
W czasie kopania nie
zniszczcie ubrania, bo rodzina długo będzie to wypominać. Poszukiwania należy przerwać również przy
jakimkolwiek załamaniu
pogody, mimo że właśnie
zaczęliśmy znajdować wyjątkowo ładne okazy.