xxx wystawa i giełda minerałów i wyrobów jubilerskich xxx wystawa i
Transkrypt
xxx wystawa i giełda minerałów i wyrobów jubilerskich xxx wystawa i
WYKOPALISKA Z PRZESZŁOŚCI CZYTAJ IV-V WYDANIE SPECJALNE SOBOTA – NIEDZIELA, 24– 25 MARCA 2007 R. Od spineli do indochinitów O Bełchatowie mówi się po prostu kopalnia. Jednak dla pasjonatów geologii to miejsce jest skarbnicą najpiękniejszych kamieni, minerałów, skamielin... INTERSTONE ® Już po raz trzydziesty w łódzkiej Hali Sportowej spotkają się miłośnicy mineralogii z całego świata. STRONA II Beata i Dung Nguyen Tien mają w swojej kolekcji najpiękniejsze wietnamskie skały. Krzemień pasiasty STRONA III Niezwykły magiczny kamień cieszy się coraz większą popularnością wśród jubilerów i kobiet noszących biżuterię. Skały z kosmosu STRONA VI Meteoryty to jedne z najbardziej tajemniczych skał, które wciąż rozbudzają wyobraźnię... XXX WYSTAWA I GIEŁDA MINERAŁÓW I WYROBÓW JUBILERSKICH FOT. ADAM JUŚKIEWICZ II XXX GIEŁDA KAMIENI I MINERAŁÓW INTERSTONE 24–25 marca 2007 r. Raj dla amatorów i profesjonalistów Interstone od lat odnosi wielki sukces. Na łódzką giełdę chętnie przyjeżdżają wystawcy, równie chętnie odwiedzają ją tłumy zwiedzających. Na jej atrakcyjność składa się przede wszystkim prezentacja niezwykłych okazów, ich duża różnorodność oraz możliwość spotkania z mineralogami amatorami i zawodowcami, którzy równie chętnie sprzedają okazy, jak dzielą się wiedzą na ich temat. Ale czy wszystko się udaje? To przewrotne pytanie do Janusza Nowaka, organizatora i twórcy Interstone. – Wciąż mam wrażenie, że można jeszcze lepiej zorganizować imprezę. Marzy mi się, by na kolejne giełdy przyjeżdżało więcej wystawców z zagranicy. Dotyczy to zarówno tych prezentujących oryginalną biżuterię, jak i tych, którzy przywożą minerały, skamieniałości i meteoryty. Chciałbym również, by na towarzyszących imprezie wystawach prezentowa- ne były okazy czołowych polskich kolekcjonerów oraz najciekawsze kolekcje muzealne. Można je podziwiać już od kilku edycji naszej giełdy. To prawdziwa gratka dla tych, którzy interesują się minerałami. d Czy to oznacza, że w najbliższym czasie przyjdziemy na zupełnie inną giełdę? Jakie zmiany nas czekają? – Będę preferował wystawców oferujących oryginalne wyroby i unikatowe minerały, a także tych, którzy będą na swoich stoiskach pokazywali eksponaty z własnych kolekcji oraz wzorcowe wyroby jubilerskie. Na kolejnych imprezach pojawia się coraz więcej dzieci Na stoisku Towarzystwa Miłośników Mineralogii można dostać archiwalne numery gazetki festiwalowej. i młodzieży, a to oznacza, że powinniśmy wprowadzić więcej elementów edukacji estetycznej, dzięki którym wielu młodych ludzi może zacznie budować własne kolekcje. Taką edukacyjną rolę będzie spełniać również Gazeta Targowa, która najpierw miała jedynie uświetnić jubileuszową XX giełdę Interstone, a liczy już 10 numerów. To w niej młodzi ludzie mogą znaleźć ciekawe historie i przeczytać o praktycznej stronie kolekcjonerstwa, poznać niezwykłe miejsca nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach. W tej gazetce chcę prezentować projektantów i producentów biżuterii artystycznej, tej z wyższej półki, ale dostępnej finansowo dla szerszego grona miłośników piękna. d Czego można panu życzyć z okazji jubileuszu? – Chciałbym, żeby kolejne odsłony Interstone przyciągały jeszcze więcej zwiedzających i wystawców z ciekawymi kolekcjami. Najbar- dziej cieszą mnie zawsze pytania o termin następnej edycji, chociaż jedna jeszcze trwa. Życzę sobie, by każdy, kto kupi bilet na giełdę, wyszedł z niej usatysfakcjonowany i szczęśliwy, że miał W rzystywany do produkcji ozdobnego szkła. Ich rodzice uwielbiają wietnamskie minerały, które, choć brzmią swojsko, wyglądają nieziemsko: opale, spinele, szafiry, turmaliny (o ciekawej budowie dwustronnie zakończonych kryształów), tektyty, szczotki kwarcowe o niezwykłych kształtach i barwie. Spinele występują w wielu kolorach: od delikatnego różu, poprzez rubinową czerwień po fiolet i niebieski. Spinele czerwone często wykorzystywano zamiast rubinów. Z historii znane są takie przykłady jak Rubin Timura czy Rubin Czarnego Księcia, które w rzeczywistości są jedynie spinelami. Tektyty, zwane indochinitami, liczą ok. 750 tys. lat. Mają ciekawą barwę: ciemnozieloną, czarnozieloną, ciemnobrunatną. Ozdobą rodzinnej kolekcji Tienów jest szarozielony fluorocannilloit odkryty w 1996 roku, a opisany w 2002 w amerykańskiej literaturze fachowej. Rodzina wzbogaciła się również o rzadkie kryształy kwarcu czerwonego, który pochodzi z połu- FOT. ARCHIWUM ® INTERSTONE WYSTAWA I GIEŁDA ŁÓDŹ sobota–niedziela ® 10.00–18.00 6-7 X 2007 r. MINERAŁY – BIŻUTERIA SKAMIENIAŁOŚCI, MUSZLE, WYROBY JUBILERSKIE OKAZY Z CAŁEGO ŚWIATA To warto zobaczyć! To warto kupić! Serdecznie zapraszamy www.interstone.net.pl Od spineli do indochinitów barwie, kamienie o ciekawym, krystalograficznym układzie. – Nie przypuszczałam, że swoje losy zwiążę z tak odległym krajem jak Wietnam – mówi pani Beata. – A teraz mam dwie ojczyzny, które wzajemnie się uzupełniają. Synowie Beaty i Dunga kolekcjonują skamieniałe drewno, skamieniałości prehistorycznych zwierząt oraz ciekawostki mineralogiczne, takie jak kolorowy piasek z wietnamskich plaż, który przypomina brokat, a jest wyko- RYSZARD JUŚKIEWICZ HALA SPORTOWA MOSiR ul. ks. Skorupki 21 Wietnamskie fascynacje ietnam to piękny kraj, pełen tajemnic i naturalnego bogactwa. Przepiękne minerały, pochodzące z niedostępnych dla Europejczyka gór Annamskich mamy okazję podziwiać dzięki rodzinie Dunga Nguyen Tiena. Ożeniony z Polką Wietnamczyk, zaszczepił w tej drobnej kobiecie, Beacie, pasję do minerałów. Również ich synowie, Mateusz i Marcin, ulegli tej fascynacji. Dzięki nim na łódzką giełdę Interstone trafiają najpiękniejsze okazy o niespotykanej, delikatnej okazję to wszystko oglądać, a często zabrać coś ciekawego do domu. Bo okazów, które można kupić, nie brakuje. ROZMAWIAŁ: dniowych Chin i można w nim dostrzec tzw. róże hematytowe, listki hematytu lub wrostki hematytu. Zaprezentują w czasie giełdy. BEATA I DUNG NGUYEN TIEN III KRZEMIEŃ PASIASTY – MOJA PASJA 24–25 marca 2007 r. Jak to było... Pytany jestem często, dlaczego zwróciłem uwagę na krzemień pasiasty. Co spowodowało, że postanowiłem zaproponować go jako główny element polskiej biżuterii, szczególnie srebrnej? Kiedy w 1971 r. przyjechałem ze Słupska do Sandomierza, miasto zachwyciło mnie swym urokiem historycznym, architektonicznym, krajobrazowym. Kiedy zobaczyłem neolityczne siekierki z krzemienia pasiastego, zastanowiło mnie, czy ten piękny, wy- stępujący tylko w tej okolicy kamień nadaje się do wyrobu precjozów jubilerskich. W 1972 r. podjąłem wyzwanie i zrobiłem pierwszą biżuterię z krzemieniem pasiastym. Spodobała się nie tylko mnie. Długie rozmowy z geologami, w tym z wybit- nym znawcą problemu Zdzisławem Migaszewskim, co to ma nie tylko Góry Świętokrzyskie „w nogach i głowie”, upewniły mnie, że kamień to rzadki i wart poświęcenia mu uwagi. Ale biżuteria to nie tylko ozdoba, to nośnik emocji, relacji człowiek – kamień, człowiek – człowiek, człowiek – grupa. Chciałem więc ten kamień poznać jak najlepiej. A najprościej jest w kopalni „Krzemionki Opatowskie”. To tam poznałem ten minerał od strony magicznej, która jest nierozerwalnie z nim związana. Wykonywano z niego siekierki, których w większości nie używano jako narzędzia codziennej potrzeby. Były to przedmioty szczególne, związane z obrzędowością, magią i sferą ducha. Współcześni badacze znajdują te narzędzia na bardzo odległych od ziemi sandomierskiej terenach, w okolicach, gdzie występują popularne odmiany krzemienia. Trafiłem do Iłży, ale najpiękniejsze okazy znalazłem we wsi Śródborze koło Ożarowa. Tam, w wapiennej skale kamieniołomu, tkwiły piękne krzemienne konkrecje. Okoliczni mieszkańcy wydobywali wapień do celów budowlanych, trafiający się krzemień był nikomu niepotrzebnym chwastem. Konkrecje o bardzo rzeźbiarskich kształtach, przypominające realizacje Moora, Arpa, leżały, czekając na wywózkę. Przeznaczeniem ich było utwardzenie polnej drogi. Czy krzemień zasługiwał na taki los? Czy jego uroda nie powinna cieszyć naszych oczu? Na wystawach biżuterii krzemień zachwycał swą innością, był obiektem zainteresowania każdego, kto się z nim zetknął. Zaciekawił zbieraczy minerałów – rozebrali utwardzoną drogę... Sztuka, pasja, sposób na życie Kryptonim G7 prezentowali się na warszawskich targach „Złoto, Czas, Srebro”, a miesiąc później w Berlinie. Przez cały czas wspólnie podsycają swoją artystyczną pasję, w twórczości podkre- J arosław Kolec, Rafał Kozubowicz, Andrzej Kupniewski, Kacper Schifers, Jakub Śliwowski, Maciej Świtulski, Michał Wyszomirski – mieszkają w Łodzi, Warszawie, Białymstoku. Łączy ich wspólna pasja – tworzą piękną, artystyczną biżuterię. Tuż przed tym, jak ich studencka kariera w Katedrze Biżuterii łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych dobiegała końca, grupa przyjaciół z jednego roku postanowiła stworzyć wspólny projekt artystyczny. Nim rozjechali się po Polsce, założyli G7. Od tamtej pory zdołali obronić dy- plomy i stworzyć kilkadziesiąt wspaniałych prac, które pokazali na licznych wystawach. Przez cały czas wspierał ich promotor, prof. Andrzej Szadkowski, kierownik katedry, w której uczyli się trudnej sztuki tworzenia biżuterii. Ich pierwsza wspólna wystawa odbyła się w Muzeum Sztuki w Łodzi i była zatytułowana „ASP Start”. W październiku ubiegłego roku za- ślając indywidualizm. W swoich pracach wykorzystują złoto, srebro, aluminium, miedź, stal szlachetną, kamienie szlachetne i minerały półszlachetne, biorąc pod uwagę fakturę, kolor, desenie. Do grupy ulubionych kamieni należą szmaragdy, korundy (szafiry i rubiny), granaty, topazy, turmaliny, oliwiny, cytryny, ametysty. Wybierają kamienie o szlifie fasetowym, kaboszonowym i fantazyjnym oraz te nietknięte ludzką ręką, w formie naturalnej, takiej, jaką stworzyła przyroda. Tworząc brosze, bransolety czy wisiory, zachowują to, co dla każdego z członków G7 jest charakterystyczne. JAROSŁAW KOLEC Kilka lat temu zaproponowałem dyrekcji Muzeum Okręgowego w Sandomierzu współpracę przy organizacji Warsztatów Złotniczych. Ich tematem miała być biżuteria z krzemieniem pasiastym w najlepszym polskim wykonaniu. Powstał pierwszy taki zbiór na świecie. Eksploatacja i wywóz za granicę krzemienia przerosły moje wyobrażenia, obecnie skupiam się na zapewnieniu mu osłony prawnej. Jest on polskim dobrem i powinien służyć polskiej biżuterii. Krzemień pasiasty to kamień rzadszy niż diament. Po czterech tysiącach lat zapomnienia wrócił do łask. Osoby noszące go od lat nazwały go kamieniem optymizmu. Może coś w tym jest? CEZARY ŁUTOWICZ , WWW.KRZEMIEN -SANDOMIERZ.PL IV WYKOPALISKA Z PRZESZŁOŚCI 24–25 marca 2007 r. BEŁCHATOWSKIE SK Z dzieciństwa pamiętam, jak jeździliśmy z rodzicami na grzyby. Na polach wokół Bełchatowa stały wieże wiertnicze. W okolicy szeptano o poszukiwaniu ropy lub gazu. Kiedy jednak wieże zniknęły, skończyły się spekulacje. Z apamiętałem wtedy Bełchatów jako małe, zapyziałe miasteczko z górującym nad miastem kominem zakładów włókienniczych. W okolicznych wsiach widać było wielką biedę. Nic nie chciało wyrosnąć na wszechobecnych piaskach. Z rozmów rodziców z mieszkańcami Kaszewic, Słupi i Chabielic wynikało, że ten, kto może, wyjeżdża w poszukiwaniu pracy do sąsiedniego Piotrkowa lub do wielkiej Łodzi. Gdy w połowie lat sześćdziesiątych gruchnęła wiadomość, że w okolicach Bełchatowa jest wielki węgiel, część mieszkańców sceptycznie przyjmowała te informacje. Dla wielu perspektywa wybudowania tu kopalni była szansą na zmianę losu na lepszy. W 1975 roku utworzono Przedsiębiorstwo Państwowe Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów w budowie i jednocześnie rozpoczęto prace związane z budową Elektrowni Bełchatów. Każdy, kto tylko chciał pracować, znalazł zatrudnienie w powstających jak grzyby po deszczu zakładach pracy. Do miasta przyjeżdżali specjaliści z całej Polski, a niekończące się kawalkady autobusów przywoziły i odwoziły pracowników z odległych okolic. Kierunek poszukiwania dobrze płatnej pracy zmienił się radykalnie. To z Łodzi i okolic dojeżdżać zaczęli pra- cownicy do kopalni i elektrowni. Pierwsze tony węgla wydobyto w 1980 roku. Osiem lat później wydobycie utrzymało się na poziomie 38,5 mln ton rocznie. W 2002 roku uruchomiono odkrywkę „Szczerców”. Dzisiejszy Bełchatów w niczym nie przypomina tamtego sennego miasteczka z mojego dzieciństwa. JAK POWSTAŁ BEŁCHATOWSKI WĘGIEL? Aby poznać mechanizm powstania złóż bełchatowskiego węgla brunatnego, należy cofnąć się w czasie o około 70 mln lat. W tym okresie wokół dzisiejszej kopalni rozciągało się płytkie morze. Był to czas intensywnych ruchów górotwórczych, które spowodowały między innymi wypiętrzenie Karpat. Następowało ciągłe cofanie się morza, któ- remu towarzyszyło powstawanie naprężeń skorupy ziemskiej. Spowodowały one wypiętrzenie się między innymi złóż soli z głębokości około 3 km. „Wyciskanie” pokładów soli przez napierające masy skalne oraz częściowe ich wypłukiwanie potęgowały ruchy skorupy ziemskiej. Te wszystkie zjawiska powodowały powstawanie w okolicach dzisiejszego Kleszczowa potężnego rowu tektonicznego. 20 mln lat temu w rowie kleszczowskim klimat i spływające z jego zboczy wody umożliwiły powstanie ciepłego zbiornika wodnego, który szybko zarastał. Na jego brzegach wyrósł tro- pikalny las drzew iglastych. Wkrótce w miejscu jeziora powstało bagnisko, które niebawem stało się torfowiskiem również porosłym tropikalnym lasem. Ruchy górotwórcze w tym rejonie nie ustawały i rów kleszczowski się zagłębiał. Teren torfowiska ciągle się obniżał, tworząc złoże torfu o dużej miąższości. Gorący i wilcymi je lasami było ono okresowo przykrywane warstwami ziemi z sąsiednich zboczy i osadami spływającymi do rowu. Ich ciężar dociskał warstwy torfu znajdujące się pod nimi. Wysoka temperatura sprzyjała redukcji zawartości wody i stopniowemu zmniejszeniu objętości tej biomasy. Tak tworzył się węgiel brunatny. Miąższość tryczną? Według szacunków aż do roku 2038 r. Wydobywając węgiel wyko rzystuje się również surowce które występują w zdejmowa nym nakładzie „przy okazji” gotny klimat powodował szybki rozwój roślin, a jednocześnie przyspieszał procesy biochemiczne w martwych warstwach torfowiska. Wraz z porastają- złoża węgla brunatnego w rowie kleszczowskim sięga 100 m. CZEMU TO TAKI SKARB? Elektrownia Bełchatów (najpotężniejszy użytkownik bełchatowskich złóż) rocznie przekazuje do sieci energetycznych około 19 proc. mocy elektrycznej wyprodukowanej w Polsce. To bardzo dużo. Jest to największa w Europie elektrownia cieplna opalana węglem brunatnym i jednocześnie najtańsza w Polsce. Koszt wytwarzania energii elektrycznej w Bełchatowie jest niższy o 25–50 proc. od energii produkowanej z innych paliw. Produkcja odbywa się przy zachowaniu wszelkich norm i przepisów dotyczących ochrony środowiska. Na jak długo wystarczy jeszcze pokładów węgla, by produkować tanią energię elek- Pochodzące z Bełchatowa zie mia humusowa, kreda poje ziarna, kruszywa mineralne i piaski o różnym przeznacze niu są chętnie kupowanym kopalinami, przynosząc do datkowe zyski kopalni. KOLEKCJONER NA HAŁDACH Od wielu lat odwiedzam hałdę kopalni bełchatowskiej. Kiedyś, gdy nie było na nią wjazdu, V 24–25 marca 2007 r. KARBY odbywało się to w iście górskich warunkach. Pokonanie stromizny zbocza zabierało ponad godzinę intensywnego marszu i gdy człowiek wszedł na szczyt, często był szczęśli- wy, że wspinaczka już zakończona. Druga faza „szczęścia” następowała wówczas, gdy znajdowało się okazy, które można było dodać do kolekcji. Hałda zawsze była hojna. Nigdy nie wracało się z pustymi ręka- mi. Te czasy to już wspomnienie. Na szczyt można wjechać autem, a wieloletnia penetracja ograniczyła liczbę ciekawych kamyków. Ale próbować warto. Do dziś są tam okazy pięknych krzemieni pasiastych (patrz zdjęcia), zwanych brukiem, smoliście czarnych krzemieni, które po wypolerowaniu są bardzo podobne do lidytów i onyksów. W niektórych bułach krzemiennych można spotkać krystalizację kwarcową, charakteryzującą się wyjątkowym blaskiem, który szczególnie widać w słoneczny dzień. Gdy ktoś ma szczęście, to może natrafić na ośródki jeżowców oraz wiele rodzajów małży, ślimaków. W napotkanych na stoku wapieniach tkwią czasem amonity i inne skamieniałości. Skarbem jest skrzemieniałe drewno poprzetykane mlecznym kwarcem, a także grudki bursztynu znalezione przez szczęściarzy. Kształty niektórych konkrecji krzemiennych są same w sobie dziełami sztuki, a krzemienne kule kryją w sobie niespodzianki. Są nimi wstęgowo ułożone barwy brunatne i białe udające agaty, a to pustka z kwarcem, a to resztki igieł jeżowca czy też cały okaz tego szkarłupnia. Jednak największą frajdę mogą mieć kolekcjonerzy skał. Tyle różnych odmian granitów, pegmatytów i innych skandynawskich skał, które naniósł lodowiec na bełchatowskie pola, gdzie indziej trudno byłoby spotkać. Maszyny zdejmujące nadkład składowały je wraz z ziemią i piaskiem na hałdzie. COŚ DLA AMBITNYCH Są wśród kolekcjonerów i nie tylko w tym bractwie ludzie ambitni czy też jak mówią inni, prawdziwie ciekawscy, którzy jak nie zobaczą kopalni od środka, to nie uwierzą w jej wielkość. Dla nich to kopalnia wprowadziła możliwość zjazdu na samo dno, do wykopu, gdzie można zobaczyć z bliska gigantyczne koparki i zwałowarki, a także przy okazji poszukać na dole okazów do kolekcji. Wjazd do kopalni odbywa się kopalnianymi samochodami terenowymi. Chętni muszą się zgłosić wcześniej do Działu Public Relations, telefon: 044 73 74 863 lub 0 44 73 74 869 albo e-mail: info@kwbbełchatow.bot.pl i ustalić termin zjazdu. Atrakcja gwarantowana. RYSZARD JUŚKIEWICZ FOT. WIESŁAW IWAŃCÓW, ADAM JUŚKIEWICZ Tajemnice skamieniałej przeszłości... I stotą wszystkich wspaniałych odkryć geologicznych są przede wszystkim podróże do znanych światowych muzeów i częste wyprawy w teren – na wykopaliska. To tam każdy geolog ma jedyną możliwość zebrania nowych materiałów badawczych, a także ugruntowania wiedzy oraz zweryfikowania poglądów swoich znakomitych poprzedników. Pierwsze poszukiwania geologiczne poparte wiedzą zaczerpniętą z nielicznych dostępnych wówczas książek paleontologicznych (połowa lat osiemdziesiątych) rozpocząłem bardzo wcześnie – w wieku sześciu lat. Przez kolejne lata moja kolekcja skamieniałości stopniowo się rozrastała. Jednak największe zadziwienie i radość ogarnęły mnie dwa lata temu. Na początku września 2004 roku odkryłem największe i najbardziej zróżnicowane „stanowisko geologiczne” w Polsce. Okazała się nim bełchatowska kopalnia – największa kopalnia odkrywkowa w Europie i jedna z największych na świecie. Co mnie zdumiało, to fakt, że jest ona nierozpoznana pod względem paleontologicznym. Dzięki przychylności dyrekcji kopalni oraz wspaniałych pracowników działów geologicznego i górniczego wraz z członkami Stowarzyszenia Przyjaciół Nauk o Ziemi „Phacops” – www.phacops.org i badaczami z Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Śląskiego i z Polskiej Akademii Nauk rozpoczęliśmy kompleksowe badania geologiczne w bełchatowskiej skarbnicy skamieniałości. Już podczas pierwszych pobytów wewnątrz gigantycznej odkrywki, w trakcie penetrowania ogromnych skalnych przestrzeni, natrafiliśmy na bardzo liczne i wyjątkowo pięknie zachowane skamieniałości rozmaitych zwierząt i roślin. Wśród najbardziej spektakularnych znalezisk dokonanych przez nas w odkrywce kopalni Bełchatów (w 2005 i 2006 roku) znajdują się m.in. unikatowe szczątki kostne wielkich ssaków, pradawnego krokodyla, piękne mezozoiczne amonity i inne skamieniałe bezkręgowce (jeżowce, liliowce, ślimaki itd.) oraz doskonale zachowane rozmaite skamieniałości roślinne (liście, konary drzew, szyszki). Bogactwo i różnorodność zebranych materiałów badawczych wprawiła w zdumienie najwybitniejszych polskich i zagranicznych naukowców, parających się opisywaniem skamieniałej przeszłości naszego globu. Obecnie trwa mozolna konserwacja i oczyszczanie ze skały płonnej poszczególnych skamieniałych wspaniałości, badania taksonomiczne (m.in. oznaczanie do szczebla rodzaju i gatunku), biostratygraficzne (określenie wieku danych skamieniałości) i geochemiczne (analizy prób izotopowych). FOT. AGATA WOŹNIAKOWSKA Adrian Kin Stowarzyszenie Przyjaciół Nauk o Ziemi „Phacops”, ul. Targowa 29, 90-550 Łódź, [email protected] VI 24–25 marca 2007 r. METEORYTY Skały z kosmosu Do powierzchni Ziemi dociera nieustannie materia kosmiczna, pochodząca z odległych obszarów Układu Meteoryty to elementy ma- tez dotyczących powstania terii kosmicznej (zaliczane i funkcjonowania wszechSłonecznego. do ciał pochodnych, powsta- świata. Do poznawania przeNajwiększą masę łych z rozpadu ciał macierzy- strzeni kosmicznej i zachostych – planetoidów, astero- dzących w niej zjawisk. tej materii stanowią idów i komet). Osobną, wypył kosmiczny odrębnioną i rozpoznaną gru- POSŁAŃCY pę stanowią meteoryty po- KOSMOSU i mikrometeoryty, chodzące z Księżyca i z Mar- Meteoryty nazywane są poznacznie mniejsza sa. słańcami z kosmosu. Niosą istotne i wyraźne przesłania, jej część to większe zawierające dowody złożoCZYM NAS KUSZĄ obiekty, czyli nych procesów fizykocheMETEORYTY? Upadające na Ziemię owe ko- micznych związanych z powłaściwe meteoryty. APEL DO KAMIENIA smiczne skały nie wyróżniają się szczególną urodą. Jednak budzą silne emocje, nie tylko wśród naukowców, ale u tysięcy zwykłych ludzi, wstaniem Słońca i formowa- Na skalistych obliczach Granitowych ludzi Skamieniałe uśmiechy Amonity spojrzeń skręconych Spiralnie Na widok człowieka Dokąd toczysz się głazie Przecież w ślepym oku Tylko atom żyje Rażąc obrotami trylobity półkul Ukryty głęboko w grotach Własnej pustki Szukasz tylko siebie I po swoje błądzisz Chociaż kamień nie czuje Ani się nie lęka Na życiowych bezdrożach Jakże często pęka Wzorców dla życia Nie znajdziesz w kamieniu One są spisane Na ludzkim Sumieniu. Zygmunt Jaskólski MAREK WIERZCHOWIECKI istnienia życia typu ziemskiego lub innego poza Ziemią. A więc czy jesteśmy sami, czy są też gdzieś może inne cywilizacje lub inne formy życia. WIEDZA, URODA I... METEORYT GIBEON Z KOLEKCJI JANUSZA NOWAKA którzy z oddaniem ich poszukują, badają je i z wielkim pietyzmem chronią i kolekcjonują. To dzięki zaangażowaniu i ogromnej wiedzy kolekcjonerów – amatorów i poszukiwaczy, nazywających siebie obrazowo łowcami meteorytów, do laboratoriów w dziesiątkach ośrodków badawczych trafiają bezcenne dla nauki okazy. Do niedawna meteoryty były jedynymi obiektami pozaziemskimi dostępnymi bezpośrednio człowiekowi. Naukowcy wierzą, że badania meteorytów pozwolą potwierdzić wiele naukowych hipo- niem się naszego układu planetarnego z pierwotnej mgławicy przed miliardami lat. Niektóre rodzaje meteorytów są prawie tak stare jak Słońce i również ich skład chemiczny odpowiada składowi chemicznemu fotosfery Słońca. W dodatku zawierają w swej masie cząstki jeszcze starsze od Słońca, pochodzące z innych gwiazd, czyli innych, bardziej odległych układów słonecznych. Sensacją było odkrycie w nich wielu związków organicznych, w tym aminokwasów, będących podstawowym budulcem białek. Ich skład mine- ralny i budowa petrograficzna przynosi informacje o istocie procesów geochemicznych, którym podlegały te ciała, takich jak wulkanizm, ograniczone topienie w wy- Chociaż meteoryty spadają na Ziemię bez przerwy, trudno jest je tak po prostu znaleźć. Nieco łatwiej odszukać je na wielkich, piaszczystych pustyniach świata i na lodowcach Antarktydy, lecz tego typu wyprawy są praktycznie nieosiągalne dla przeciętnego człowieka. Normalnie leżące na powierzchni meteoryty niczym nie różnią się niejszych, realizowanych przez człowieka programów badawczych. Znalazca kolekcjoner pozostaje właścicielem meteorytu. Często jego fragment lub cały okaz przekazuje wybranej placówce naukowej lub muzeum. Meteoryty są przedmiotem handlu i wymiany kolekcjonerskiej. Na świecie jest już znacznie ponad 20 tysięcy dużych kolekcji prywatnych. W Polsce dużych i dość dużych zbiorów prywatnych jest najwyżej czterdzieści, zaś kolekcji mniejszych często w fazie początkowej – około dwustu. Więcej informacji na stro- METEORYT ŻELAZNY – JANKOWO DOLNE METEORYT ŻELAZNY – MORASKO niku zderzeń z innymi ciałami i czasu trwania tych przemian. Meteoryty zawierają również zapis wpływu późniejszych czynników, które na nie oddziaływały w czasie krążenia w przestrzeni przed spadkiem na Ziemię, czyli zderzenia z innymi meteoroidami i napromieniowanie. Badanie meteorytów pozwala bliżej zdefiniować gnębiących ludzkość pytań o naturę wszechświata, jego skończoność lub nieskończoność, powstanie życia i możliwość od zwykłych, polnych kamieni. Tylko doświadczenie i tzw. szósty zmysł pozwalają znaleźć skarb, który nazwisko odkrywcy wniesie do historii geologii. Meteoryty pobudzają wyobraźnię i zainteresowanie astronomią, geologią i innymi naukami. Poszukiwanie i kolekcjonowanie meteorytów często staje się największą przygodą życiową, poszerza horyzonty intelektualne, przynosi niezwykłe kontakty, daje nawet poczucie uczestniczenia w jednym z najważ- nie Polskiego Towarzystwa Meteorytowego z wykorzystaniem znajdujących się tam odnośników: www.ptmet.org.pl Polecana lektura: 1. Andrzej S. Pilski „Nieziemskie skarby, poradnik poszukiwacza meteorytów” 2. Bogusława Hurnik i Hieronim Hurnik „Materia kosmiczna na Ziemi, jej źródła i ewolucja”. MAREK WIERZCHOWIECKI POLSKIE TOWARZYSTWO METEORYTOWE VII HISTORIA PRAWDZIWA 24–25 marca 2007 r. NIEBIESKI DIAMENT Uchwycenie prawdziwej historii klejnotów, zwłaszcza tych najcenniejszych, to poważne wyzwanie dla historyków. A klejnot, którego metryka nie zawiera tajemniczej legendy traci na wartości. Według niektórych nawet połowę swojej ceny. P ierwsze miejsce pod względem liczby legend, przesądów i niewiarygodnych historii zajmuje niebieski diament „Hope”. Jego mrożące krew w żyłach dzieje są powszechnie znane. Od 1688 roku, kiedy to klejnot trafił do Europy, każdy nowy właściciel, źle kończył. Samobójstwa, morderstwa, egzekucje, postradanie zmysłów, nie mówiąc o utracie majątków to tło jego historii. Najbardziej tajemnicze były jednak ostatnie lata jego „kariery”, której uwieńczeniem była gablota w Smithsonian Institution w Waszyngtonie. Dwudziestowieczna historia niebieskiego diamentu związana jest z Evalyn Walsh McLean. Córka irlandzkiego emigranta, Walsha, który zdobył olbrzymią fortunę w czasie słynnej gorączki złota, w roku 1908 wyszła za mąż za syna właściciela gazety „Washington Post” Edwarda Mc Leana. O tym, że było to małżeństwo dwóch fortun świadczy wysokość kieszonkowego, jakie dostali młodożeńcy na podróż poślubną. Kwota 200 000 dolarów nawet jak na owe czasy przyprawiała o zawrót głowy. W Paryżu, tuż przed powrotem do Waszyngtonu, młoda para spotkała się w hotelu ze znanym paryskim jubilerem Pierre Cartierem. To on zaprezentował im piękny, ponad 45-karatowy niebieski kamień w złotej, barokowej, nieco pretensjonalnej oprawie. To był „Hope”. Pani Mc Lean natychmiast zapragnęła go mieć, szczególnie po wysłuchaniu kilku historii z jego przeszłości. Jednak zbyt wysoka cena uniemożliwiła zakup diamentu. Po miesiącu Cartier odwiedza ich w Waszyngtonie. Ma ze sobą oczywiście diament „Hope”, ale w nowej niezwykle pięknej oprawie. Zostawia klejnot Evalyn, by mogła go dobrze poznać. Trzeba przyznać, że ta niespotykana taktyka jubilera i znawcy duszy kobiety przynosi sukces. Pani Mc Lean kupuje diament za 180 000 dolarów, mimo sprzeciwu rodziny męża. Od tego momentu diament towarzyszy milionerce we dnie i w nocy. Nie zdejmuje go nawet na stole operacyj- nym i podczas pobytu w szpitalu. Taka intensywna „eksploatacja” ma udowodnić, że kamień ten nie przyniesie nic złego ani jej, ani bliskim. Właścicielka klejnotu szybko stała się obiektem zainteresowania prasy, kronik fil- mowych, polityków i biznesmenów. W czasie wydawanych przez nią przyjęć bohaterem był głównie niebieski diament. Kosztowny styl życia szybko uszczuplał milionerską fortunę. Pod koniec życia właścicielki sławny klejnot częściej ląduje w lombardach, niż na wielkich balach. Gdy Evalyn umiera w 1947 roku, zostają po niej w spadku długi i kolekcja biżuterii z diamentem „Hope” na czele. Diament kupuje na aukcji nowojorski jubiler Harry Winston i przez 9 lat organizuje jego pokazy w całych Stanach wszędzie budząc podziw i ściągając tłumy ciekawskich. W 1957 roku klejnot trafia do Smithsonian Institution w Waszyngtonie, gdzie go można oglądać do dziś. Ofiarodawcą jest Harry Winston, który za swój bezcenny dar nie wziął ani centa, co miało go uchronić od skutków złej sławy diamentu. ZŁA SŁAWA, CZY ZŁE JĘZYKI Historycy łatwo odkryli prawdę o złej mocy „Hope”. Niedługo po zakupie diamentu przez Evalyn Mc Lean umiera jej teściowa. To ona najmocniej przestrzegała ją przed tym zakupem. Synowa jest jednak uparta, ale żeby nie zapeszyć prosi przyjaciela rodziny, prałata Russella, by poświęcił klejnot. W chwili rozpoczęcia uroczystości w kościele nagle nad miastem rozpętuje się burza o niebywałej sile i piorun trafia w wierzę kościelną ogłuszając uczestników uroczystości. Evalyn nie chce wierzyć w jego złą moc. Gdy niedługo po tym, w wypadku samochodowym ginie jej 9-letni syn, mąż wiąże to wydarzenie z niebieskim diamentem. Żona odrzuca jednak te oskarżenia. Za to mąż topi smutki w alkoholu. A wkrótce ucieka z domu z młodą kobietą i trwoni prawie cały swój ma- Fińskie diamenty G dy 5 lat temu w miejscowości Lahtojaki pod fińskim miastem Joensuu uruchomiona została kopalnia diamentów nikt nie przypuszczał, że będzie to tak wielki sukces ekonomiczny. Diamentowe pokłady okazały się znacznie bogatsze niż pokazały wstępne oceny. Dzięki temu już dziś na rynku można spotkać biżuterię z brylantami z fińskich kopalni. W czasie dalszych badań we wschodniej części kraju, w pasie graniczącym z Rosją na przestrzeni co najmniej 450 km kw. znaleziono kolejne diamentonośne pokłady. Diamentom towarzyszą jubilerskie szafiry, granaty i inne kamienie szlachetne i ozdobne. Od chwili ogłoszenia odkrycia powstała istna dia- mentowa gorączka wśród firm, potentatów światowych w wydobywaniu szlachetnych kamieni. Każda z nich chce uzyskać koncesje na wydobywanie diamentów oraz na dalsze poszukiwania. Odkrycia nastąpiły w miejscach niezamieszkanych przez ludzi, pozbawionych dróg oraz infrastruktury energetycznej. Nie przeszkadza to jednak potencjalnym inwestorom. Być może już niedługo będziemy mogli mówić o potentatach w wydobywaniu diamentów nie tylko w Afryce, Ameryce czy w Australii. Europa też będzie miała swoje diamenty. KAMIENNE SERCE Ja byłem w kamieniu W samym centrum skały Przeglądałem komnaty niczym nie skażone Wsłuchany w odgłosy ze świata żywego Kamienie otwarte Jak niebiańskie wrota Świecą latarniami kryształowej zorzy I drżą nieustannie W rytm kosmicznej pieśni A wszystko jest otwarte Jak otchłań wieczności To my wznosimy mury Wśród bezgraniczności. Zygmunt Jaskólski jątek. Jako biedak kończy życie w lecznicy dla alkoholików. Gdy upada gazeta, Evalyn sprzedaje resztę majątku, zostawiając jedynie diament Hope. Nawet śmierć córki z przedawkowania leków (narkotyków?) nie może zburzyć wiary matki, że to tylko przypadkowe zdarzenie. Chce być szczęśliwa do końca ze swym klejnotem Umiera w nędzy, ale z niebieskim diamentem przy sobie. Jak mówią złośliwi, na wszelki wypadek w sali, gdzie jest wystawiany dziś diament Hope, odgrodzono go od publiczności kuloodporną szybą o grubości 7 mm. Nikt nie chce potwierdzić informacji, że jest to nie tylko ochrona klejnotu przed złodziejami, ale przede wszystkim ochrona zwiedzających przed złymi mocami kamienia. RYSZARD JUŚKIEWICZ VIII 24–25 marca 2007 r. TRUDNE POCZĄTKI, CZĘŚĆ V RODZINNE KŁOPOTY Każdy początkujący kolekcjoner minerałów ciażby na zdawkową akceptację. czy skamieniałości, bez względu na wiek, w jakim zaczyna swoją zbieracką przygodę, AUTORYTET W DOMU musi się zmierzyć z oporem rodziny. Jeśli po upływie jakiegoś Pierwsze okazy przyniesione do domu wywołują komentarze na temat sensu znoszenia „kamorów”, które mogą ściągnąć na dom kolekcjonera jakieś nieszczęście. Początki zawsze są trudne. Szczególnie jeśli ta pasja wywołuje głośne kpiny i zgryźliwości. Można jednak spróbować przekonać najbliższych do nowego hobby. sowanie innych członków rodziny. Gdy zamierzacie zbierać skamieniałości, wszystko przebiega tak sa- czasu entuzjazmu rodziny wciąż brak, czas na etap drugi. Należy wtedy koniecznie kupić, a w najgorszym razie pożyczyć, kilka NAJSŁABSZE OGNIWO Jeśli w waszej rodzinie nadzór nad wszystkim sprawuje babcia, to w niej powinniście szukać sprzymierzeńca. Od jej postawy zależy przychylność innych członków rodziny. Trzeba w to zainwestować. Planując zbieranie minerałów warto na giełdzie zainwestować w kilka „ładnych” okazów agatów, ametystów, czy też dużych, kształtnych kwarców, które ucieszą oko babci. To nic, że dla was nie będą interesujące. Następny krok to wyszukanie literatury na ich temat. Po jej przestudiowaniu musicie na zawołanie wiedzieć jak, kiedy i gdzie powstały, na czym polega ich kolekcjonerska wartość. Warto do tego wciągnąć babcię, która chętnie spędzi czas z ukochanym wnukiem, nawet jeśli musi w tym czasie oglądać kamienie. A jej zdawkowe nawet zachwyty mogą wzbudzić zaintere- mo, okazami muszą być amonity (najlepiej te kolorowe z Madagaskaru lub Maroka) efektowne zęby rekina oraz jakiś okaz z najbliższej okolicy. W tym przypadku niezbędne są nazwy łacińskie (to robi wrażenie!) i opis wyglądu przedśmiertnego okazów. Gdy jesteście dorośli i zaczynacie kamieniarską przy- godę, to najsłabszym ogniwem będzie dorastające dziecko lub bratanek. Tu sytuacja jest trudniejsza, ale trzeba tej techniki spróbować i czekać c h o - okazów rzeczywiście rzadkich minerałów lub też z nietuzinkowych lokalizacji (np. andaluzyt z Sudetów, okenit z Indii czy też ładny desmin ze Strzegomia) i zaprosić do domu kolekcjonera, który z zachwytem je obejrzy. W czasie wizyty w domu muszą być domownicy. Wbrew pozorom, mimo ciszy wokół, domownicy słuchają i ich duma z was rośnie i pojawia się myśl: No, no taki fachowiec docenił okazy naszego „kamieniarza”! Taka wizyta to kolejny etap oswajania najbliższych z kontrowersyjną pasją. NA POSZUKIWANIE OKAZÓW... Wspólny urlop z rodziną może być okazją do poszukiwania minerałów. Tu wymagana jest niebywała taktyka. Trzeba wybić najbliższym z głowy wyjazd nad morze (dobre są opowieści o zimnym Bałty- Dodatek przygotowali: Anna Bajer, Agnieszka Jedlińska, Ryszard Juśkiewicz. Fot. Adam Juśkiewicz ku, drożyźnie oraz o niebezpieczeństwach w Chorwacji czy też w innych ciepłych nadmorskich krajach) równocześnie agitując za wypadem w góry. Ich uwagę i zainteresowanie należy skoncentrować wokół Sudetów zamiast Zakopanego czy Krynicy (tam przecież nic nie ma ciekawego dla mineraloga). Rodzina powinna wybrać Lądek, Kudowę czy Szklarską Porębę. Teraz można znaleźć czas na lekturę dotyczącą lokalizacji przyszłego miejsca zamieszkania. Kiedy jesteśmy na miejscu, dobrze jest na początk u spełniać wszystkie zachcianki rodziny wykazując maksymalne zadowolenie. W końcu proponujemy własną wycieczkę np. pod Łabski Szczyt na poszukiwanie ametystów. Przystanki na odpoczynek planujemy nad potokiem, gdzie można znaleźć ciekawe w zamian za święty spokój i ciszę zamiast opowieści o kolejnych kamieniach. PO POWROCIE Po wakacjach przynajmniej jeden okaz powinien znaleźć w kolekcji. Przy każdym jej pokazywaniu musi paść sakramentalne: „Ten okaz znaleźliśmy z mamą (żoną, ojcem, babcią) w Sudetach, zobaczcie jaki ciekawy?” To działa. Czekając na Po powrocie nie pokazujemy wszystkich kamieni, najwyżej kilka z tych najładniejszych mówiąc: „ No, te nadają się do kolekcji”. To, jak rozegramy sytuację, może sprawić, że najbliżsi sami zaproponują nam kopanie, następne wakacje nie wolno zapominać, że z każdej giełdy trzeba przywieść dla najbliższych jakiś drobiazg wykonany z minerału lub skały, którą mamy w kolekcji. To kolejny krok do zaakceptowania naszego niecodziennego kolekcjonerstwa. WASZ STARSZY KOLEGA okazy. Rodzina opala się, a my pracujemy. Nie wrzucajcie do plecaka wszystkich znalezionych okazów. Zróbcie selekcję. W czasie kopania nie zniszczcie ubrania, bo rodzina długo będzie to wypominać. Poszukiwania należy przerwać również przy jakimkolwiek załamaniu pogody, mimo że właśnie zaczęliśmy znajdować wyjątkowo ładne okazy.