Strona 1 - ROW 1964 Rybnik

Transkrypt

Strona 1 - ROW 1964 Rybnik
6
30 kwietnia 2009, nr 4-5
tradycji stało się zadość, po pokonaniu czołowej polskiej ekipy, przyszła porażka 0:2 z przedostatnim w
tabeli Zagłębiem Sosnowiec. „Twierdza Rybnik zdobyta!” – tymi słowami rozpoczyna się relacja w zeszycie. Obie bramki padły w końcówce meczu, a autorem
jednej z nich był Szaryński, była gwiazda ROW. Cztery dni później kolejny mecz z outsiderem rozgrywek
i kolejna porażka. Tym razem w Szczecinie od zielono-czarnych lepsza okazała się Pogoń, która po niezbyt ciekawym pojedynku wygrała 1:0. Przebudzenie
rybniczan przyszło w porę.
rycerz Gierka
Już trzy dni później, 1 maja 1974 roku, piłkarze ROW
zwycięstwem 3:2 nad ŁKS Łódź uczcili Święto Pracy.
Osłabieni brakiem Tomaszewskiego przyjezdni już po
21 minutach przegrywali 0:2. W zeszycie pana Andrzeja czytamy: „ROW miał w swych szeregach wybitne 3
indywidualności: doskonale ustawiającego się stopera
Hermana, harującego za dwóch Błachuta i sprytnego
dryblera Frydeckiego”. Ten ostatni ogrywał niemiłosiernie 18-letniego Marka Dziubę, późniejszego 53krotnego reprezentanta Polski. To po jego akcji gola
w swoim debiucie w barwach ROW już w 15. minucie
meczu strzelił Ryszard Grzmil. Sześć minut później
strzałem z dystansu rezultat podwyższył Gach. Łodzianie wprawdzie zdołali strzelić kontaktową bramkę (w
kuriozalnych okolicznościach, gdy dwóch zawodników gospodarzy i jeden gości się potknęło), ale wynik
do przerwy ustalił pięknym strzałem z woleja Błachut.
Po zmianie stron ROW nadal przeważał, ale grający
egoistycznie Frydecki marnował szereg sytuacji. Tuż
przed końcem meczu przypadkowego gola znów zdobyli gracze ŁKS, którzy od razu rzucili się do walki o
jeden punkt. Na szczęście nie starczyło im już na to
czasu. Cztery dni później „Przykopa” bezbramkowo zremisowała na wyjeździe z Górnikiem Zabrze,
w barwach którego wystąpił dobrze znany w Rybniku Wieczorek. Rybniczanie, którzy wyraźnie pragnęli
remisu, gdyby uwierzyli we własne siły, mogli pokusić
się nawet o zwycięstwo z faworyzowanym rywalem.
Bez bramek zakończyło się również kolejne spotkanie. Tym razem na własnym stadionie ROW punktami podzielił się z Gwardią Warszawa mającą w swoim
składzie młodziutkiego jeszcze Władysława Żmudę.
Po tym meczu nastąpiła 2,5-miesięczna (!) przerwa
spowodowana pamiętnymi Mistrzostwami Świata w
Niemczech, na których podopieczni Kazimierza Górskiego zajęli trzecie miejsce.
Dopiero 30 lipca na boiska wrócili ligowcy. ROW
rozpoczął fatalnie znów przegrywając z drużyną z
dolnych rejonów tabeli. Wprawdzie w Bytomiu rybniczanie zdołali miejscowym Szombierkom strzelić
gola (uczynił to Zdebel), ale gospodarze aż trzykrotnie pokonywali Szygułę. Do końca sezonu zostały dwa
mecze. Zielono-czarni zajmowali 11. miejsce i teore-
Andrzej Frydecki
urodzony 22. 10. 1948 roku w Czerwionce. Rozpoczynał karierę w Górniku 23 Chwałowice, kontynuował ją w KS ROW Rybnik. Później zajął się trenerką.
Od 2003 roku pracuje w KS Energetyk ROW. Z żoną
Sylwią i córką Mają mieszka w Żorach. Jego syn, Filip,
jest trenerem juniorów ROW.
Piłkarze ROW Rybnik na koniec rundy jesiennej sezonu 1973/74 uplasowali się na odległym 11. miejscu.
Zielono-czarni na koncie mieli wówczas zaledwie
13 oczek zdobytych w 15 meczach. W pierwszym
meczu rundy wiosennej podopieczni Józefa Trepki
przed własną 12-tysięczną publicznością podejmowali obrońcę mistrzowskiego tytułu, zespół Stali Mielec. Rybniczanie wystąpili w tym spotkaniu w składzie: Szyguła - Sobczyński, Golla, Herman, Konsek,
Gach, Lorens, Zdebel, Pawlik, Błachut, Malcherek
(Frydecki). Jak się jednak później okazało, drużyna
ówczesnego wicelidera tabeli zawiodła. „Grała chaotycznie, statycznie, bez tempa i ci spośród widzów,
którzy oglądali ją na wiosnę ub. roku [Stal w 1973
roku wygrała w Rybniku 3:0 – przyp. red.], przecierali ze zdumienia oczy. Znacznie więcej spodziewali
się po obrońcy tytułu, po pięciu kadrowiczach” - czytamy w zeszycie pana Andrzeja. W efekcie już w 15.
minucie po dośrodkowaniu Pawlika głową bramkę dla
gospodarzy zdobył Błachut. Po zmianie stron przewagę osiągnęli przyjezdni, ale nieskuteczność Domarskiego i Laty oraz dobra gra w defensywie Konska i
ocierającego się o kadrę Sobczyńskiego zadecydowała o tym, że wynik nie uległ już zmianie. W spotkaniu tym w zielono-czarnych barwach zadebiutował
napastnik Józef Malcherek. Niestety, tydzień później już nie było tak dobrze. Rybniczanie przegrali
na wyjeździe 1:2 z przedostatnim w tabeli Zagłębiem
Wałbrzych. W 3. wiosennej kolejce rybniczanie gościli na własnym stadionie ówczesnego lidera pierwszoligowej tabeli, chorzowski Ruch. Na trybunach
zasiadł komplet 25 tysięcy widzów, ale nie zobaczyli
oni interesującego pojedynku. Niewiele było ostrych
spięć pod obiema bramkami, stąd też padł bezbramkowy remis. Kolejnym rywalem popularnej „Przyko-
py” była Odra Opole. Podobnie jak jesienią w meczu
obu drużyn padł remis 1:1. Tym razem zmiana, jaką
dał Lerch (wszedł za kontuzjowanego Gacha) przyniosła skutek i w momencie, gdy przewagę osiągnęli opolanie, popularny „Elek” wykorzystał podanie Zdebla
i umieścił piłkę w siatce. Gospodarze nie poddawali się, szarżował Gut, ale wyrównującego gola zdobył
Klose. Na przechylenie zwycięstwa na swoją korzyść
miejscowym już zabrakło czasu. 3 kwietnia 1974 roku
na stadionie w Rybniku znów tłumy oglądały najlepszych piłkarzy w kraju. ROW podejmował warszawską Legię. 18 tysięcy widzów podziwiało, jak Pawlik i
Frydecki ogrywali defensorów „wojskowych”. Po akcji
tej pary już w 7. minucie Frydecki dał rybniczanom
prowadzenie. Wśród przyjezdnych tylko Deyna grał
na dobrym poziomie „z właściwą sobie werwą i animuszem”. Inna gwiazda kadry narodowej, Ćmikiewicz, „gdy zorientował się, że jego koledzy z obrony
nie są najlepiej dysponowani, częściej musiał im przychodzić w sukurs, niż wspierać pana Kazimierza” –
czytamy w zeszycie. W efekcie dwa punkty zostały w
Rybniku. Miejscowi w pełni zasłużyli na to zwycięstwo. Swoją cegiełkę do tego sukcesu dołożyli Henryk
Manek, debiutujący w podstawowym składzie ROW,
i Henryk Wita, który w tym meczu po raz pierwszy
wiosną wybiegł na murawę.
2,5-miesięczna przerwa
Niestety, ówczesne wyniki naszego zespołu przypominały sinusoidę. Cztery dni po victorii z Legią, podopieczni Trepki musieli w Bytomiu przełknąć gorycz
porażki z miejscową Polonią. W meczu tym pierwszy
raz w wyjściowej jedenastce na murawę wybiegł Józef
Siara, a z ławki rezerwowych debiut zaliczył Paweł
Janduda, młody wychowanek Stadionu Chorzów. Po
raz pierwszy wiosną na boisku pojawił się również
doświadczony Tadeusz Śmietana. Po pierwszej połowie przegranej 0:1, w drugiej ROW przejął inicjatywę i
za sprawą kolejnej celnej główki Błachuta doprowadził
do wyrównania. Niespodziewanie zwycięską bramkę
zdobyli jednak miejscowi i ROW znów spadł w tabeli na 11. miejsce. Kolejnym przeciwnikiem zielonoczarnych była krakowska Wisła. Gwiazdorzy Maculewicz, Musiał, Kapka, Kmiecik i Kusto nie zdołali
jednak wywieźć z Rybnika choćby punktu. W pierwszej połowie na boisku niepodzielnie panował ROW i
zasłużenie prowadził 1:0 (znów celna główka Błachuta). Po zmianie stron inicjatywę przejęli faworyzowani goście. Szalał Kusto, ale nie miał wsparcia w kolegach z drużyny i wynik nie uległ już zmianie. Żeby
fot. Archiwum
Łukasz Kozik
Lata 1973 i 1974 przeszły do historii polskiego futbolu jako te, w których największe sukcesy odnosiła kadra narodowa. Ligowy sezon
1973/74 przebiegał w tle wygranych eliminacji
do Mistrzostw Świata w Niemczech, a runda
wiosenna została przerwana na czas Mundialu, podczas którego Polska wywalczyła trzecie miejsce. Rybniccy futboliści występując w
tym czasie w najwyższej klasie rozgrywkowej
mieli okazję mierzyć się z kadrowiczami Górskiego, a rybniccy fani na stadionie przy ulicy
Gliwickiej podziwiać na żywo takie gwiazdy
jak Grzegorz Lato, Jan Tomaszewski, Kazimierz
Deyna i wielu, wielu innych.
tycznie mogli nawet spaść do II ligi, gdyż nad przedostatnią w tabeli Odrą mieli tylko 4 punkty przewagi. W pojedynku ze Śląskiem Wrocław wystarczał
im więc remis. Toczący się w potwornym upale mecz
nie był zbyt ciekawym widowiskiem. Wrocławianie
zagrali słabo, zwłaszcza w defensywie, dlatego też
kolejno Gach, Siara i Grzmil umieszczali piłkę w siatce. Po przeciwnej stronie ochotę do gry wykazywał
tylko Sybis, ale nie wystarczyło to choćby na honorową bramkę. W spotkaniu tym w ekipie z Rybnika
zadebiutowali Zbigniew Zasiński i zmieniający go w
62. minucie Waldemar Jaświn. W ostatnim meczu
sezonu 1973/74 ROW w obecności 20 tysięcy widzów
niespodziewanie, aczkolwiek zasłużenie pokonał na
wyjeździe Lecha Poznań 1:0. Jedynego gola zdobył w
48. minucie Gach, ale na największe słowa pochwały za ten pojedynek zasłużył Frydecki. W efekcie
na koniec sezonu rybnicka ekipa zajęła jeszcze lepsze, niż rok wcześniej, bo 6. miejsce (ex aequo z ŁKS
Łódź). Mistrzem Polski został Ruch, który wyprzedził drugą śląską drużynę - Górnik oraz Stal, obrońcę
mistrzowskiego tytułu. Rybniczan wyprzedziły jeszcze tylko Legia i Wisła. Ciekawostką jest fakt, że rycerzem wiosny zostało Zagłębie Sosnowiec, które po
rundzie jesiennej zajmowało ostatnie miejsce. Dzięki temu zespół z miasta Edwarda Gierka zdołał się
utrzymać w lidze. Tajemnicą poliszynela jest fakt,
że udało się to osiągnąć właśnie dzięki I sekretarzowi PZPR. Królem strzelców został Kapka z Wisły,
który zaliczył 15 trafień. O jedno mniej zanotował
Marx z Ruchu, a o dwa Lato ze Stali. Najskuteczniejszym piłkarzem ROW był Błachut, który zdobył 5
bramek. Po trzy gole strzelili Wita, Zdebel, Lerch i
Gach, dwa Grzmil, a po jednym Pawlik, Lorens, Frydecki i Siara. W trakcie całych rozgrywek dziennikarze „Sportu” przyznawali piłkarzom noty za występy
w poszczególnych spotkaniach. W przeciągu całego
sezonu najwięcej ich uzbierali Gadocha z Legii (86,5),
Bula z Ruchu (86) i Kasperczak ze Stali (85,5). Najwyżej notowanymi w tej klasyfikacji piłkarzami ROW
byli Zdebel (26. miejsce za 68,5 pkt), Szyguła (67) i
Sobczyński (66). W zestawieniu „najbardziej aktywni
gracze ROW-u” tym razem zwyciężył Zdebel, który
jako jedyny zagrał we wszystkich meczach w pełnym
wymiarze czasu. Drugie miejsce ex aequo zajęli Sobczyński i Szyguła, obaj opuścili po jednym spotkaniu.
Kolejne lokaty zajmowali: Błachut, Herman, Gach,
Golla, Konsek i Frydecki. Wyczyny piłkarzy rybnickiego ROW w całym opisywanym sezonie oglądało w sumie 337 500 widzów, co daje średnią 11 250 na
mecz. Na stadionie ROW była to liczba 154 500 osób,
czyli średnio 10 300 (najwięcej 25 tys. ROW-Ruch),
a w meczach wyjazdowych 183 000, czyli średnio 12
200 (najwięcej 25 tys. Ruch-ROW i ŁKS-ROW). Z
pozostałych danych statystycznych sezonu 1973/74:
najczęściej padał wówczas wynik 0:0 (41 razy), a najwięcej goli, bo 12, zdobyto w 55. minucie.
W połowie lat siedemdzięsiątych rybnickich piłkarzy często oglądał komplet widzów.

Podobne dokumenty