KICZ… HOT OR NOT?
Transkrypt
KICZ… HOT OR NOT?
NA SIENNEJ WYWIAD „NIE WIEDZIAŁAM NATOMIAST, ŻE BĘDĘ DYREKTOREM” PRZYCZAJONY HOBBIT, UKRYTY SMAUG… TEMAT NUMERU KICZ… HOT OR NOT? 1 NA SIENNEJ Redaktor Naczelny: Dominik Owczarek Z-ca naczelnego: SPIS TREŚCI Konrad Mrozik 3. Do czytelnika 4. Temat numeru 6. Wywiad z Dyrektor 8. Ranking liceów 9. Wydarzenia 10. Konsul w naszej szkole 11. WOŚP 12. Wilk z Wall Street 13. Przyczajony Hobbit, ukryty Smaug 15. Muzyczny wywiad 17. Od strony murawy 18. Trynkiewicz… 19. My Słowianie 22. Na śmietniku poezji 23. Lingwistyka 24. Rozrywka Graficy: Katarzyna Kujko Łukasz Raczkowski Korekta: Małgorzata Posel Urszula Kamińska Olga Gaweł Michał Kadej Rysunek: Zuzanna Tomaszkiewicz Łukasz Raczkowski Czarek Nowicki Felietoniści: Dominika Kobus Agnieszka Chabera Katarzyna Kujko Anna Jackowicz Konrad Mrozik Dominik Owczarek Agnieszka Adamczyk Weronika Pławińska SPONSORZY Aleksandra Rybak Karolina Nierojewska Magdalena Janiszewska Malwina Kowalczyk RADA RODZICÓW DZIĘKUJEMY 2 NA SIENNEJ Drogi Czytelniku, Według wszechwiedzącej Wikipedii kicz to rzecz o miernej wartości, schlebiający popularnym gustom, który w opinii krytyków sztuki i innych artystów nie posiada wartości artystycznej. Codziennie, przemierzając ulice do szkoły czy do pracy, widzimy, słyszymy, a wręcz czujemy unoszący się w powietrzu kicz. Dlatego teraz postawmy sobie pytanie, czy aby wszystko to, co uważamy za kiczowate, jest tym kiczem naprawdę? No właśnie! Jak się okazuje, „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Dlatego w tym numerze dajemy Ci możliwość zapoznania się z ogólną teorią tandety według społeczeństwa i mediów. Kto wie, może Ty jednak masz inną opinię na ten temat, a może się z tym utożsamiasz? Jeśli jesteś odważny, podziel się z nami swoją refleksją, pisząc krótkiego maila na adres [email protected] Katarzyna Kujko Grafik 3 NA SIENNEJ pytanie „czym dla Ciebie jest kicz?” odpowiedziała: 'Kicz to specyficzny rodzaj sztuki operujący prostymi, niewymagającymi od odbiorcy zbytniego zastanawiania się, środkami wyrazu. Zwykle bywa chwytliwy dla oka lub ucha, ale nie zawiera głębszych wartości, które dałyby mu możliwość przetrwania w świadomości ludzkiej jako prawdziwa sztuka. Sądzę, że granice między kiczem, a sztuką są trudne do określenia. Ciekawe stwierdzenie, lecz tym razem negatywne podał nam jeden z naszych uczniów. Według niego „kicz jest tandetą, szeroko rozumianą formą uznaną przez społeczeństwo za coś śmiesznego, beznadziejnego czasem (kolokwialnie) tragicznego.” I tu ukazują się różnice, indywidualne postrzeganie jednego zjawiska wśród jednego pokolenia. Istnieje pewne przysłowie, które w pełni oddaje tę sytuację „ile ludzi tyle gustów”, z czym całkowicie się zgadzam. Temat numeru: KICZ… HOT OR NOT? Co to jest ten "kicz"? Często spotykamy się z określeniami typu "patrz jaki kiczowaty strój" ect. Słowo "kicz" w naszym języku potocznym jest bardzo często używany…ale tak właściwie co to jest? Czy kicz jest czymś z góry założonym, a może każdy z nas odbiera go na swój indywidualny sposób? Czy to, co dla nas jest obciachem, dla innych może być czymś normalnym? Według Encyklopedii PWN "kicz wywodzi się z niem. Kitsch ‘lichota’, ‘tandeta’. Jest to utwór (lit., plast., film.) o małej wartości artyst., apelujący do przeciętnych gustów odbiorców sztuki, utrwalający ich stereotypowe poglądy o świecie oraz powierzchowne emocje." Ale czy można bezwzględnie zgodzić się z tą definicją? Artykuł ten ukaże różnice w postrzeganiu zjawiska "kiczu" przez różne pokolenia i środowiska. Pytaliśmy również dorosłych o zdanie. Okazało się, iż osoby starsze bardziej przyzwyczajone są już do tzw. „kiczu” i łagodniej do niego podchodzą. Większość pytanych nie potrafiło jednoznacznie określić, czy kicz jest czymś dobrym czy złym. Zależy to od paru rzeczy. Przede wszystkim od ilości. W małych ilościach jest on miłą odmianą, lecz nadmiar to już przesada - wszystko jest dobre, gdy się zna umiar. Drugą ważną rzeczą jest też długość. Raz na jakiś czas jest to ciekawe, ale, gdy ktoś każdego dnia ubiera się w takim stylu, nie jest już dobrze postrzegany. Zdarzały się również odpowiedzi, iż zależy to od osoby – do Pojęcie kiczu chyba najbardziej żywe jest wśród młodzieży, która próbuje wszystko klasyfikować i oceniać. Bardzo często młodzież uważa wszystko co 'inne' za złe. Popytaliśmy kilkoro młodych ludzi o zdanie na ten temat. Odpowiedzi były różne, jedni nie umieli określić, czym dla nich jest kicz, drudzy uważali, że kicz jest odchodzeniem od normy, codzienności, obciachem. Padały również ironiczne określenia, które oceniały to zjawisko jako sztukę. Najciekawszą definicję kiczu podała jedna z naszych uczennic, która na 4 NA SIENNEJ niektórych po prostu pasuje kicz, a do innych nie. Nie obyło się także bez negatywnej opinii. Niektórzy uznali to zjawisko za zdecydowanie złe i mówili, iż powinno się je wręcz tępić. Według tych osób kicz jest po prostu nadmiarem czegoś, a jak jest czegoś za dużo, to jest złe. Jak mówi przysłowie: „co za dużo, to nie zdrowo”. Jak widać, nawet dorośli nie są zgodni, co do opinii na ten temat. prostu tępić. Odmienne za to mają zdanie dorośli, którzy w większej części łagodniej postrzegają to zjawisko. Uważają wręcz za dobre, ale do pewnego stopnia. Dla dorosłych kicz ma tak samo minusy jak i plusy. Większość starszych daje szanse temu zjawiskowi, gdyż widzi w tym pozytywy. Jak wynika z artykułu, nie ma jednej dobrej opinii o kiczu. Dla jednych jest to coś złego, dla drugich dobrego, a dla trzecich do pewnego stopnia. Każdy ma inne zdanie na ten temat. Jak już wcześniej zostało powiedziane, – „ile ludzi tyle gustów”. Na koniec chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na różnicę pokoleń. Młodzież w większości przypadków postrzega kicz jako coś złego, niechcianego, obciachowego. Nastawieni są bardziej na „nie” i raczej nie widzą w tym pozytywnej strony. Dla większości jest to coś, co powinno się po Dominika Kobus, Rimo Aktualności W końcu udało się! Trudno więc się dziwić, że, gdy wreszcie przekroczyłam ten wymarzony próg, musiałam zadać to pytanie: - Czy zawsze ma Pani takie urwanie głowy? - To zależy – zaczęła Pani Dyrektor - na WYWIAD Z PANIĄ DYREKTOR Wydawało się to takie proste - wejść do gabinetu Pani Dyrektor, włączyć dyktafon, spytać o parę rzeczy, przepisać nagrany materiał i gotowe. Banalne, co? Tymczasem już na początku, gdy chciałam „wejść”, okazało się, że wejść to ja mogę: do szkoły, do klasy, ba, nawet czasem do pokoju nauczycielskiego (!) , ale do gabinetu Dyrektora to ja muszę się DOSTAĆ i to z niemałym trudem! Okazało się, że stale ktoś już u Pani Dyrektor jest z niezwykle pilną sprawą! Moje próby ustalenia dokładnej daty wywiadu trwały 3 dni, w ciągu których zdążyłam być około 15 razy w gabinecie, żeby usłyszeć: „Pani dyrektor jest zajęta, już ktoś u niej jest.” pewno więcej pracy jest wtedy, gdy zbliżają się klasyfikacja, matury czy też koniec roku. Aczkolwiek czasem zdarza się coś niezaplanowanego i trudno to przewidzieć. Generalnie obowiązków jest dużo. Są to obowiązki dydaktyczne, ale i działania związane z pełnieniem funkcji dyrektora. Trzeba odbywać narady, zebrania… Poza tym uczestniczę w szkoleniach, nie tylko dla nauczycieli – chemików, ale również w szkoleniach dotyczących pełnienia funkcji dyrektora. Ale czasami, na szczęście, bywa luźniej – tak Pani Dyrektor podsumowała swoją 5 NA SIENNEJ wypowiedź. Teraz już i ja wiem, że ten „luźniejszy czas” u Dyrektora nie wypada przed końcem semestru, o czym zdążyłam się przekonać. Zatem, korzystając z danej mi szansy, zaczęłam drążyć: - Od jak dawna pełni Pani funkcję dyrektora naszej szkoły? kształci się w Sienkiewiczu? - Cóż, uważam, że młodzież, która tutaj przychodzi, ma ogromny potencjał. Poza tym oprócz talentu w zdobywaniu wiedzy ma wykształcone umiejętności społeczne i jest niezwykle uwrażliwiona na innych ludzi, co bardzo mnie cieszy. Radzicie sobie w wielu różnych, czasami bardzo trudnych sytuacjach. Jestem z was dumna, bo z każdego miejsca, gdzie jesteście - na wycieczkach czy podczas innych zajęć pozaszkolnych – kierowane są do nas pochwały. Uważani jesteście za niezwykle kulturalnych i sympatycznych młodych ludzi. Często osoby spoza Warszawy dziwią się, gdy słyszą, że to młodzież warszawska i deklarują, że dzięki Wam zmieniają niezbyt pochlebną opinię o uczniach ze stołecznych szkół. Oprócz kultury osobistej macie też spore poczucie humoru, dostrzegam w Was kreatywność czasem zaskakującą wręcz pomysłowość i życzliwość, co sprawia, że generalnie bardzo Was lubię! - Dyrektorem zostałam 1 września 2007 roku – rozpoczęła Pani Dyrektor. Wcześniej przez rok pełniłam funkcję wicedyrektora. Z moim „dyrektorowaniem” nie było tak od początku łatwo – konkurs na to stanowisko, który wygrałam, został unieważniony, gdyż jedna z biorących w nim udział osób odwołała się od decyzji komisji, co poskutkowało ponownym konkursem, który również wygrałam. - A jak wspomina Pani pierwszy dzień w pracy na stanowisku dyrektora? - Był to dla mnie dzień pełen zmian i obaw jak to będzie, czy poradzę sobie z nowymi obowiązkami, czy podołam wszystkim wyzwaniom, czy nie zawiodę czyjegoś zaufania oraz czy i teraz szkoła będzie równie dobrze funkcjonowała. Oczywiście, przygotowując się do konkursu, do objęcia tego stanowiska, każdy musi mieć odpowiednie kwalifikacje, ale w praktyce wygląda to wszystko troszeczkę inaczej niż w teorii. Ten czas oceniam więc jako czas ogromnej zmiany w moim życiu - przybyło obowiązków, które uświadomiły mi, jaka spoczywa na mnie odpowiedzialność. - Czy Pani pochodzi z Warszawy? - Nie, nie jestem z Warszawy, ale od wielu lat z tym miastem związałam swoje osobiste i zawodowe losy i jestem z tego dumna. Teraz mogę powiedzieć, że, choć nie urodziłam się stolicy, to jest już moje miasto! I ja, tak jak i inni mieszkańcy tego miasta, czekam na kolejną nitkę metra i nowe inicjatywy kulturalne czy naukowe. - A czy jest Pani zadowolona z wyników w nauce, jakie osiągają nasi uczniowie? - Zdecydowanie tak, zwłaszcza z tych maturalnych, aczkolwiek wciąż jestem głodna kolejnych sukcesów. Chciałabym was dopingować, żebyście jeszcze więcej pracowali, aby wasze wyniki były jeszcze bardziej spektakularne. Dobre miejsce naszej szkoły wśród innych w Warszawie i na Woli zobowiązuje. - Jak Pani postrzega młodzież, która - A co Pani Dyrektor sądzi o inicjatywach uczniowskich, takich jak na przykład nasza gazetka? - Wasza gazetka bardzo mi się podoba. Zawiera ciekawe i różnorodne artykuły. Miałam przyjemność przeczytać dopiero jeden numer, ale spodobał mi się i mam nadzieję, że będziecie się w tym kierunku rozwijać. Podoba mi się zwłaszcza charakter tego pisma, a może już… czasopisma? Jest w nim miejsce zarówno na Wasze opinie o szkole, jak i o tym, co 6 NA SIENNEJ Was interesuje, jakie macie pasje i fascynacje… coś wybucha, zmienia kolor albo specyficznie pachnie, prawda? Nie wiedziałam natomiast, że będę dyrektorem. Nie śniło mi się to nawet wtedy, kiedy przygotowywałam się do konkursu. - A czy jest coś, co chce Pani zmienić lub planuje zmienić w naszej szkole? - Ciągle coś zmieniam, coś udoskonalam. Oczywiście, chciałabym, żeby baza multimedialna była jeszcze lepsza. Jestem również stale pytana o możliwość Wi-Fi w szkole, ale na razie są z tym związane problemy techniczne. Jak tylko będą odpowiednie środki do okablowania całej szkoły, to zadanie będzie zrealizowane priorytetowo. To, na co w danej chwili możemy sobie pozwolić, jest sukcesywnie realizowane, choćby cały system przeciwpożarowy, monitoring, poprawa funkcjonowania szkolnego bufetu. Dowiedzieliśmy się również, że jest do zagospodarowania teren między naszą szkołą, a liceum przy ul. Złotej. Oczywiście, ta inwestycja wymaga dużych nakładów finansowych związanych z wyburzeniem budynków i zbudowaniem czegoś nowego. Mam jednak nadzieję, że w którymś momencie uda nam się to zrobić. - Na koniec zapytam, czy ma Pani jeszcze czas na jakieś hobby? Jeśli w ogóle ma Pani wolny czas, to jak go Pani spędza? - Czasem zdarza mi się mieć jakieś wolne chwile, które wypełniam czytaniem książek, chodzeniem do teatru, ćwiczeniami sportowymi, chociaż z tym ostatnim nie jest tak łatwo – czasem mam problem z mobilizacją. Latem najbardziej lubię chodzić po górach, zimą jeździć na nartach. Dziękując Pani Dyrektor za rozmowę i wychodząc z gabinetu, zauważyłam grupę osób czekających na swoją kolej. Poczułam się wyróżniona – w końcu udało mi się wejść do tego tajemniczego gabinetu i spędzić w nim całkiem sporo czasu, odkrywając nieco tajemnic z życia naszej Pani Dyrektor… Amelia - Czy, będąc w naszym wieku, wiedziała Pani, jaki kierunek studiów wybierze i co chce robić w przyszłości? - Tak. Wiedziałam, że chcę chemikiem. Spodobała mi się praca w laboratorium, interesowały mnie różnego rodzaju doświadczenia. Myślę, że Was też to fascynuje, bo przecież także lubicie oglądać eksperymenty, podczas których 7 NA SIENNEJ RANKING LICEÓW 15 stycznia 2014 r. został opublikowany najnowszy ranking liceów warszawskich. Nasze liceum może mieć powody do dumy - od ostatniego notowania uplasowaliśmy się dwie pozycje wyżej i teraz jesteśmy na 51 miejscu. W rankingu ogólnopolskim, sklasyfikowani zostaliśmy na 448 miejscu, co automatycznie daje nam miejsce w pierwszej pięćsetce polskich liceów. Nasza szkoła otrzymała także „Brązową Tarczę”. Tytuł ten przysługuje szkołom ponadgimnazjalnym, które w Ogólnopolskim Rankingu Liceów 2014 zajęły miejsca: 301 – 500. Dominik Owczarek Miejsce w rankingu 46 48 50 52 54 56 58 60 Miejsce w rankingu 2011 54 2012 58 8 2013 53 2014 51 NA SIENNEJ WYDARZENIA ŚWIAT: Rekiny korzystające z Twittera? zahamować, można go jednak próbować spowolnić. Rozwiązaniem jest odpowiednia polityka rodzinna, która zwiększyłaby dzietność kobiet. Innym pomysłem jest otwarcie się na przybyszów z zagranicy, ale na taką zmianę Polska nie jest przygotowana. Inną sprawą jest, że jesteśmy najczęściej traktowani jako kraj tranzytowy, jako środek do celu, jakim są państwa zachodnie, a nie cel sam w sobie. Islandzki Brugghús Steja podjął współpracę z firmą zajmującą się połowem wielorybów. Spółka wprowadza na rynek piwo zawierające substancje z martwych finwali (gatunek walenia). Ekolodzy są oburzeni i przekonują, iż piwo stanowi zagrożenie dla zwierząt. Dziewięcioletni Tayler Armstrong został najmłodszym zdobywcą najwyższego szczytu obu Ameryk Aconcagui w Argentynie, mierzącego 6 961 m n.p.m. Chłopiec wszedł na górę wraz z ojcem, Kevinem, i tybetańskim szerpą Lhawangiem Dhondupem. Co roku, początkiem stycznia, w wagonikach i na stacjach metra w miastach na całym świecie królują slipy, bokserki, stringi i majtki. Wszystko spowodowane jest obchodzeniem Międzynarodowego Dnia Jazdy Metrem Bez Spodni, który istnieje od 2002 roku. Obchody te narodziły się w Nowym Jorku, gdy siedmiu mężczyzn pozbawionych dolnej partii odzieży wsiadło do jednego z wagonów metra, udając, że nie mają ze sobą nic wspólnego. Od tej pory co roku w akcji bierze udział coraz więcej miast, w tym także Warszawa. Czemu by nie. Władze Australii wynalazły nowy sposób na ostrzeganie pływaków i surferów przed znajdującymi się w okolicy rekinami. Naukowcy wyposażyli 320 osobników tego drapieżnika w nadajniki, które wysyłają ostrzeżenie do SLSWA (Surf Life Saving Western Australia), gdy zbliżają się do wybrzeża na kilometr. Pomysł cieszy się dużym zainteresowaniem. Konto @SLSWA na Twitterze śledzi już ponad 14 000 osób. Nowa inicjatywa ustawodawcza trafiła do sejmu. Prawie 114 000 Polaków podpisało się pod projektem nowelizacji kodeksu pracy zakazującym pracy w niedzielę. Inicjatorzy akcji argumentują, iż ów pomysł wesprze małe sklepy, które nie wytrzymują konkurencji hipermarketów, a także motywują swój projekt względami religijnymi i społecznymi. Podkreślają, iż niedziela powinna być poświęcona rodzinie. Ponadto twierdzą, że ożywią się centra miast, gdyż częściej będziemy korzystać z oferty kulturalnej i rekreacyjnej. Jak wynika z danych, młode pokolenie już niedługo nie będzie w stanie zapracować na utrzymanie starszych osób. Coraz głośniej mówi się o "emerytalnym tsunami". W ostatnim ćwierćwieczu liczba dzieci poniżej 15 lat zmniejszyła się w Polsce o ok. 40 proc. W tym czasie grupa seniorów w wieku powyżej 65 lat wzrosła o ok. 50 proc. W 2060 roku na 100 osób pracujących przypadnie 91 emerytów i dzieci. Eksperci są zgodni tego trendu nie da się całkowicie 9 NA SIENNEJ SIENNA: w czasie zamieci i deszczu. W piątek 10 stycznia o godzinie 14:30 rozpoczęło się kolejne już w naszej szkole spotkanie czytelnicze poświęcone książce ,,,Madame'' Antoniego Libery. Każdy mógł w małej, ale przyjaznej grupie podzielić się swoimi refleksjami na temat utworu, porozmawiać z rówieśnikami lub również obecnymi nauczycielami, a także poczęstować się herbatą i ciastem. Już na początku lutego odbędzie się kolejne takie spotkanie, poświęcone książce Jeannette Walls pt. ,,Szklany Zamek''. Zapraszamy do lektury i uczestnictwa w spotkaniu. DOMINIKA KOBUS, RIMO 29 i 30 listopada oraz 1 grudnia grupa wolontariuszy z naszej szkoły, po wcześniejszym szkoleniu, brała udział w Świątecznej Zbiórce Żywności w sklepie Carrefour w Złotych Tarasach i zebrali 757 kg żywności. Ze świątecznych prezentów cieszyć się mogły też dzieci z dwóch Środowiskowych Ognisk Wychowawczych, do których trafiły słodycze, pluszaki, książki, klocki i inne zabawki zabrane w naszej szkole w okresie przedświątecznym. Wszystkim Mikołajom, którzy wspomogli zbiórkę, serdecznie dziękujemy! Naszych wolontariuszy nie zabrakło też na 22 Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, którą wspierali w grupie 19 osób stronie można znaleźć wszystkie informacje). KONSUL W NASZEJ SZKOLE Dalszy ciąg prezentacji dotyczył atrakcji turystycznych w USA oraz jej rodzinnego miasta - Pittsburga. Dzieliła się z nami wieloma ciekawostkami na temat miejsca, w którym spędziła swoje dziecięce lata. Dowiedzieliśmy się, że ketchup „Heinz” pochodzi właśnie stamtąd. Szesnastego stycznia, naszą szkołę odwiedził konsul Stanów Zjednoczonych. Wszyscy spodziewali się poważnego i przysadzistego mężczyzny, a do sali weszła młodziutka i drobniutka pani Jim. Od razu przywitała nas przyjacielskim uśmiechem, a my ujrzeliśmy w niej osobę godną zaufania. Towarzyszyła jej pani Bożena, która kiedyś współpracowała z teraźniejszym amerykańskim ambasadorem. Jim przedstawiła nam prezentację na temat nauki oraz sposobów wyemigrowania do USA, jak np. Aupair, Educare, Summer Work And Travel i wiele innych. Pani konsul opowiedziała nam również, jak załatwia się wizę i ile trwa taki proces (http://www.ustraveldocs.com/pl, na tej Następnie nadszedł czas na pytania. Opowiedziała nam, że praca w Polsce została jej narzucona i zostanie u nas jeszcze dwa lata (na całe szczęście przyjechała tu z mężem, więc samotność jej nie doskwiera). Trochę narzekała na klimat i porównywała naszą polską, szarą zimę ze słoneczną zimą w USA. Była zachwycona łatwością poruszania się po Warszawie, oraz naszymi potrawami. Najbardziej zasmakowała jej kiełbasa. Niestety, zauważyła wady naszego kraju. 10 NA SIENNEJ Stwierdziła, że Polacy są mniej przyjaźni od Amerykanów, a nasi rodzimi kierowcy i nasze drogi wołają o pomstę do nieba (chyba miała rację…) bezpośrednio doświadczyć tego, jak życzliwi potrafią być ludzie oraz jak chętnie pomagają. Jednakże nie wszyscy mieli ochotę wspierać WOŚP. Paru wolontariuszy spotkało się z obelgami oraz nieciekawymi wypowiedziami na temat organizacji i jej lidera. Pomimo to większość ludzi bardzo hojnie obdarowywała nasze puszki. Wolontariusze czekają teraz na informacje o wysokości zebranych przez nich pieniędzy. Jak na razie wiadomo, ze w tym roku kwotą zadeklarowaną jest 35 milionów 489 tysięcy i 135 złotych. Jak co roku około godziny 20:00 obok Pałacu Kultury i Nauki zostało puszczone tzw. „światełko do nieba” był to pokaz fajerwerków, który zdecydowanie zrobił duże wrażenie na mieszkańcach Warszawy. Dodatkowo na scenie Wielkiej Orkiestry pojawiły się znane zespoły i wokaliści, którzy wprowadzili niesamowitą atmosferę. Udział w akcjach tego typu jest bardzo ważny, warto zrobić coś bezinteresownie dla drugiego człowieka. Podziękowania należą się wolontariuszom oraz Pani Stroińskiej, która zdecydowała się podjąć organizacji tej akcji w naszej szkole, mimo niedomówień i przeszkód napotkanych w sztabie. Weronika Pławińska Niestety, pogawędka szybko dobiegła końca, a my czuliśmy niedosyt. Mam nadzieję, ze jeszcze kiedyś spotkamy Jim i może pomoże nam się wybrać do jej rodzinnego kraju. Buba 22 LATA WIELKIEJ ORKIESTRY Jurek Owsiak po raz 22 zorganizował finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. 12 stycznia zbierano pieniądze w całej Polsce na zakup specjalistycznego sprzętu dla dziecięcej medycyny ratunkowej i godnej opieki medycznej seniorów. W naszej szkole zgłosiło się kilkunastu wolontariuszy do kwestowania tego dnia. Selekcji chętnych dokonała pani Małgorzata Stroińska - Staudt, nauczycielka języka niemieckiego. Osoby, które podjęły się tego niełatwego zadania, mogły zbierać od 6 rano do godziny 21:00. Jako jedna z wolontariuszek mogłam 11 NA SIENNEJ Kultura RECENZJA Czy film, w którym słowo „fuck” pada prawie trzy razy na minutę, może być uważany za dzieło godne Oscara? Okazuje się, że tak. Martin Scorsese, jeden z najlepszych współczesnych reżyserów, przedstawił prawdziwą historię jednego z najbardziej kontrowersyjnych bohaterów Wall Street, nowojorskiej ulicy będącej symbolem amerykańskiego rynku finansowego. Jordan Belfort, – tytułowa postać grana przez Leonardo Di Caprio, przemierza drogę od początkującego maklera do rekina finansjery, któremu szybki i oszałamiający sukces przyniósł władzę oraz poczucie bezkarności. Pokusy czyhające na bohatera tylko umacniały go w hedonistycznym trybie życia, nawet gdy jego działalnością zainteresowała się komisja papierów wartościowych i FBI. Film ten prawdopodobnie byłby kopią wielu dramatów, opartych na podobnych wydarzeniach opowiadających o losie „pucybuta” przemieniającego się w milionera, jednak Scorsese starał się ukazać wiele scen w sposób zabawny, co mu się oczywiście udało. Na szczęście nie brakuje momentów refleksji oraz uczucia, że postać grana przez wyśmienitego Leonardo Di Caprio zmierza w „ślepą uliczkę”. Rozczarowanie przychodzi ze zdwojoną siłą, gdy zawsze pragnie się więcej – jak czynił to Belfort. Osobiście odnoszę wrażenie, że koncept filmu jest podobny do „Złap mnie jeśli potrafisz”, gdzie Di Caprio również grał główną rolę, wcielając się w rolę oszusta – Franka Abagnale’a, który po aresztowaniu stał się wysokiej klasy specjalistą do spraw systemowego zabezpieczenia czeków bankowych. Czy w „Wilku z Wall Street” pierwszoplanowy bohater również wyjdzie na prostą? Możecie się przekonać po obejrzeniu trzygodzinnej „uczty” dla koneserów kina. Dominik Owczarek 12 NA SIENNEJ PRZYCZAJONY HOBBIT, UKRYTY SMAUG Rok temu spokojny i szanowany niziołek Bilbo Baggins w towarzystwie trzynastu krasnoludów i czarodzieja Gandalfa wyruszył na niebezpieczną wyprawę pełną magii, przygody i różnorakich stworów. W Boże Narodzenie spotkaliśmy go znowu – w drugiej części trylogii Petera Jacksona: "Hobbit. Pustkowie Smauga". Światowa premiera odbyła się 13 grudnia 2013, a w polskich kinach można było oglądać film dopiero 27 grudnia. Miałem to szczęście i załapałem się na pokaz przedpremierowy w kinie Femina. Moje pierwsze wrażenie po filmie: o wiele lepszy niż pierwsza część. W drugiej części jest dużo więcej akcji, dzięki czemu widz nie nudzi się w trakcie projekcji, a 2 godz. i 41 min. filmu przelatują bardzo szybko. Efekty specjalne pozostają bez zmian w stosunku do poprzedniej części: są genialne. Wizualnie film był świetny, chociaż pod koniec komputerowe ujęcia były dość wyraźne, wręcz drażniące oczy. Po obejrzeniu dzieła Jacksona myślałem, że całość była nakręcona wyłącznie na zielonym tle. Wymieniając plusy, nie można zapomnieć o bardzo klimatycznej muzyce, która jakby "dorosła". Autor ścieżki dźwiękowej, Howard Shore, był mocno krytykowany po pierwszej części. Większość fanów mówiła, że muzyka jest bardzo podobra, wręcz momentami identyczna jak soundtrack z "Władcy Pierścieni", ale druga część "Hobbita" w zupełności odpiera te krytyczne komentarze. Nie pojawiają się prawie w ogóle motywy z wcześniej wspomnianej trylogii, a sama w sobie ścieżka dźwiękowa jest wspaniała. Myślę, że, pisząc o oczywistych plusach tego filmu, trzeba wspominać o genialnej grze aktorskiej Martina Freemana, czyli tytułowego Hobbita, który spisał się naprawdę świetnie. Zwrócę także uwagę na Smauga, smoka żyjącego pod Samotną Górą. Stwór wygląda świetnie, a głęboki głos, podłożony przez Benedicta Cumberbatcha, nadaje całej postaci głębi i mrocznego charakteru. Jak już wspomniałem, w filmie jest dużo efektów specjalnych. Niestety, za dużo, przez co całe dzieło wydaje się mieć bajkowy charakter, co jest sprzeczne z założeniami Jacksona, który chciał stworzyć klimat poważnego i mrocznego Śródziemia. Z jednej strony cały świat przedstawiony jest bardziej realistyczny i wiarygodny, a z drugiej zbyt przerysowany. Pod koniec filmu widać to najbardziej, na przykład w ostatnich scenach z Legolasem i Smaugiem, gdy efekty komputerowe są nadwyraz widoczne. Dużym minusem jest też tempo fabuły i całego filmu. W przeciwieństwie do pierwszej części, druga jest bardzo dynamiczna. Bohaterowie ciągle gdzieś pędzą i biegną, uciekają przed orkami, elfami i innymi stworami, gdzieś się chowają, gdzieś ukrywają. Niektóre sceny są za długie, a niektóre zdecydowanie za krótkie. 13 NA SIENNEJ Jeżeli chodzi o moją opinię na temat fabuły i tej strony adaptacji książkowej, to jest ona jedna: beznadzieja i banał. Beznadzieja, dlatego że kilka kluczowych i nadających charakter całej powieści scen jest za krótkich, dużo krótszych niż przestawione w książce. Spotkanie w domu Beorna było przedstawione w tragiczny sposób, a wątek w pałacu Króla Leśnych Elfów, Thranduila, mało rozbudowany i zapełniony bezsensownymi dialogami. Poza tym w filmie pojawiają się postacie, które nie występują w powieści: Legolas, znany nam z „Władcy Pierścieni“ oraz Tauriel, którzy mieli osobny wątek elficko-krasnoludzki. Bardziej rozbudowany był też wątek dziejący się w Ezgaroth. Tam spór Barda i władcy miasta przechodzi w otwarty konflikt o panowanie nad Miastem na Jeziorze. Nie mogę nie wspomnieć o wątkach dodanych z „Niedokończonych opowieści“, czyli ze zbioru opowiadań i informacji o wydarzeniach, które działy się w tak zwanym międzyczasie. Jest tam opisane m. in. spotkanie Gandalfa i Thorina, którzy rozprawiają o wyprawie do Ereboru czy misja czarodzieja w Dol Guldru, starożytnej twierdzy, w której znowu zadomowiło się Zło. Obydwie sceny są przedstawione w filmie i mają niesamowicie mroczny charakter, co dodaje pikanterii całemu filmowi. Niemniej jednak w ostatnich scenach z Gandalfem wcześniej wspomniane efekty specjalne kolą w oczy i są lekko monotonne. Strasznie mi przeszkadzała jeszcze jedna sprawa: wątek miłosny między elfką a krasnoludem. Rozumiem, że wszechobecna komercja albo producenci zmusili Petera Jacksona do tego, ale bez przesady. Każda scena, w której występuje elfka Tauriel i krasnolud Kili, jest straszna i dobijająca. Film jest wart obejrzenia, przynajmniej po to żeby zobaczyć cudowne nowozelandzkie widoki czy genialną grę aktorskią. Cały film, jako po prostu film fantasy, jest dobry. Niestety, jako adaptacja książki J.R.R. Tolkiena to porażka. Niemniej jednak jest to czołowa pozycja na liście filmów do obejrzenia przez każdego szanującego się fana fantastyki. Tolkien stworzył wiele wspaniałych i ponadczasowych dzieł, z czego najważniejsze, „Władca Pierścieni“, doczekało się genialnej i idealnej adaptacji, także przez Petera Jacksona. Chociaż obydwie trylogie są reżyserowane przez jedną osobę, a akcja dzieje się w jednym świecie, to nie powinny być porównywane, gdyż są zupełnie inne. Reasumując swe przemyślenie polecam obejrzenie filmu, lecz proponuję nie nastawiać się na arcydzieło; nic dziwnego, że „Hobbit. Pustkowie Smauga“ dostał tylko jedną nominację do Oscarów za efekty specjalne. Harry 14 NA SIENNEJ DOCENT ELEPHANT W naszej szkole jest wiele ukrytych talentów, w ostatnim numerze poznaliśmy wokalistkę z klasy 1D Ingę Marukyan, teraz czas na zespół naszego kolegi. Decent Elephant- członkiem tego zespołu jest uczeń klasy 2D , Janek Świderski. W jego składzie znajduje się czterech chłopaków, Dawid, Mateusz, Piotrek i Jan. Tworzą ze sobą od czerwca 2013 roku. Postanowiłam spotkać się z nimi i zadać im parę pytań. Uznając, że wywiad będzie bardziej klarowny, wybrałam dwóch z nich -Janka i Mateusza. Piotrek i Dawid zapewnili, że podpisują się pod każdą ich odpowiedzią. Weronika: Kto jaką pełni funkcję w zespole? Mateusz: Dawid jest wokalistą, Piotrek perkusistą, Janek gitarzystą, no a ja basistą. W: Skąd pomysł na nazwę? M: Ustaliliśmy, że na pewno chcemy mieć słonia w nazwie, więc cząstka ,,Elephant” była odgórnie narzucona; szukaliśmy przymiotnika, aby określić nasze osobowości. W związku z naszym stylem stwierdziliśmy ze jesteśmy po prostu przyzwoici- Decent. Stworzyliśmy więc nazwę - Decent Elephant. Spróbuj wyobrazić sobie słonia, który próbuje dostojnie poruszać się w składzie porcelany, ale miażdży ją, ponieważ masa mu na to nie pozwala. Jesteśmy właśnie takim słoniem, który próbuje przejść przez otaczającą nas porcelanę- przeciwności, miażdżąc wszystko, co spotka na drodze. W: Jakimi zespołami się inspirujecie? J: Foals, Arctic Monkeys i KOL. W: Macie w planach koncerty na większych festiwalach szkolnych? M: Długo z tym zwlekaliśmy, chcąc bardzo dobrze przygotować się do pierwszego występu. Nie chcemy być wyłącznie kojarzeni z coverami, dlatego teraz, gdy coraz więcej poświęcamy na komponowanie swoich kawałków, zgłosiliśmy się na Unikatowy Festival Offowy- UFO, wybieramy się również na FLAKa i na Pierwszy Festiwal w Kochanowskim. Poza tym planujemy występy na paru innych mniejszych festiwalach licealnych. W: Wspomniałeś, że nagraliście już swój kawałek, jak się nazywa i gdzie można go posłuchać? 15 NA SIENNEJ M: ,,Sad Stories’’, można go znaleźć na naszym fanpage’u na Facebook’u – Decent Elephant, ewentualnie odszukać nas na portalu Soundcloud. W: Słyszałam, że podobno macie swoje własne studio? M: Tak, zgadza się. Nagrywamy u mnie w domu. Jakość jest, naszym zdaniem, bardzo dobra. Wiele osób po odsłuchaniu naszego kawałka pytało się , w którym studiu zrealizowano sesje. J: Było to dość zabawne, bo my nie płaciliśmy za nic, a mimo to jakość jest zadowalająca, podczas, gdy niektórzy nasi koledzy wyrzucają masę pieniędzy po to, żeby nagrać w prawdziwym studiu, co, naszym zdaniem, jest zbędne, bo tak samo dobre próbki wychodzą, gdy gra się w domu. W: Każdy z was jest w innym wieku, jak sobie radzicie w zespole, czy ty, jako najmłodszy, odczuwasz różnicę? J: Nie, nie odczuwam. Zostałem bardzo miło przyjęty. Przy pierwszym spotkaniu znaleźliśmy wspólny język. M: Zdecydowanie, wiedzieliśmy, po co się spotykamy, a wiek nie grał tutaj najmniejszej roli by stworzyć coś fajnego. Mamy podobne poczucie humoru i, oczywiście, tę samą pasje. W: Może podziwiacie jakiś zespół, w waszym stylu, nie mam tutaj na myśli profesjonalnych zespołów z długą historią, ale szkolne i amatorskie? J: Podziwiamy? Może to za dużo powiedziane; szanujemy i lubimy. Jednym z nich jest Animal Bar. Chłopaki to super ziomki, a grają jeszcze lepiej. W: Wiążecie ze swoją pasją plany na przyszłość? M: Żaden z nas chyba nie traktuje tego jako coś, z czego będzie czerpać duży zysk i utrzymywać się. Byłoby miło, ale staramy się być realistami. Jeśli uda się coś osiągnąć naprawdę wielkiego- świetnie. W: Macie jakieś koncertowe marzenie? J: Zdecydowanie Glastonbury – festiwal legendarny. Jeśli chodzi o Polskę, to oczywście Opener. W: Okej, w takim razie życzę Wam spełnienia marzeń oraz dalszych sukcesów muzycznych. Bardzo dziękuję za udzielenie wywiadu. Weronika Pławińska 16 NA SIENNEJ OD STRONY MURAWY Pierwszy akcent z udziałem reprezentacji Polski wyszedł na plus. Podopieczni Adama Nawałki w meczach towarzyskich rozgrywanych podczas zgrupowania w Zjednoczonych Emiratach Arabskich pokonali Norwegów 3:0, oraz Mołdawian 1:0. W obu spotkaniach ekipy wystąpiły w „ligowych” składach, co nie zapewniło im zbyt dużego prestiżu, jednak powody do radości, oczywiście, mamy. Nie może ich mieć za to reprezentacja Sierra Leone, która już czuje oddech Polaków chcących zabrać im 76 miejsce w Rankingu FIFA... 13 stycznia w szwajcarskim Zurychu ogłoszono wyniki plebiscytu Złota Piłka FIFA za rok 2013. Triumfatorem okazał się filar hiszpańskiego Realu Madryt – Cristiano Ronaldo, o którym jeszcze miesiąc temu napisałem jako o tym, kto w pojedynkę wprowadził reprezentację Portugalii na tegoroczne Mistrzostwa Świata. W finałowej trójce znaleźli się także: triumfator czterech poprzednich edycji, Argentyńczyk Lionel Messi z Barcelony oraz Francuz Franck Ribery z Bayernu Monachium. Ronaldo otrzymał już Złotą Piłkę za 2008 rok, jednak wydaje mi się, że tegoroczna należała mu się tak jak nigdy. Saga transferowa z Robertem Lewandowskim dobiegła końca. Po wielokrotnych nieoficjalnych informacjach stało się pewne, że snajper Borussii Dortmund od 1 lipca 2014 roku będzie grał dla najlepszej obecnie drużyny świata – Bayernu Monachium. Napastnik podpisał pięcioletni kontrakt oraz rzucił rękawicę Mario Mandzukiciowi, który jest podstawowym snajperem mistrza Niemiec od około półtora roku. Będąc około dwa tygodnie temu w Matrasie, moją uwagę zwróciła biografia Neymara. Luca Caioli – autor życiorysów m.in. Leo Messiego, bądź Cristiano Ronaldo postanowił wydać publikację opowiadającą o młodym Brazylijczyku, który w Europie jeszcze do niedawna pozostawał postacią tajemniczą, rzadko oglądano jego popisy, ale wiadomość o jego piłkarskim geniuszu rosła z roku na rok. Po przenosinach do Barcelony skromnie zapowiedział, że przybywa do na Stary Kontynent tylko po to, by pomóc wspomnianemu już Messiemu pozostać najlepszym na świecie. Swoją drogą – biografia 22-latka? Marketing pełną gębą… Na koniec, niestety, smutna wiadomość. 5 stycznia w wieku 71 lat zmarł legendarny Eusebio. W 1966 roku został uznany za króla futbolu, gdy z dziewięcioma bramkami na koncie został najlepszym strzelcem mistrzostw świata w Anglii i wraz z reprezentacją Portugalii zdobył brązowy medal. Nazywany „Czarną Perłą” urodził się, jednak nie w Europie, a w byłej kolonii portugalskiej - Mozambiku, w Lourenco Marques, dzisiejszym Maputo. W 1965 roku uhonorowany został "Złotą Piłką" przyznawaną ówcześnie przez France Football. Na lizbońskim cmentarzu Lumiar piłkarską legendę pożegnały w strugach padającego deszczu tysiące Portugalczyków. Dominik Owczarek 17 NA SIENNEJ TRYNKIEWICZ – człowiek, który został Diabłem Urodzony w Piotrkowie Trybunalskim Mariusz Trynkiewcz zapisał się na kartach polskiej historii jako jeden z najbardziej obrzydliwych seryjnych morderców i pedofilów. Nauczyciel wychowania fizycznego dopuścił się w 1988 roku w swoim własnym mieszkaniu makabrycznych zbrodni na czterech nieletnich chłopcach. Skazany na czterokrotną karę śmierci wymigał się dzięki amnestii z 1989 roku, w wyniku której wszystkie kary śmierci zostały zamienione na łączną karę 25 lat pozbawienia wolności, ponieważ w Kodeksie Karnym nie obowiązywało jeszcze dożywocie. Okres odbywania jego odsiadki mija 11 lutego 2014 roku, a sam morderca zapowiedział, że dalej będzie zabijał. Krótko o Szatanie i jego niecnych uczynkach. Trynkiewicz urodził się 10 Kwietnia 1962 roku w Piotrkowie Trybunalskim. Ukarany wcześniej za seksualne znęcanie się nad nieletnimi chłopcami, na przepustce (choroba matki) dopuścił się kolejnych zbrodni. W swoim mieszkaniu przy ulicy Działkowej zamordował trzech chłopców, których zwabił do siebie pod pretekstem strzelania z wiatrówki. Byli to 11-letni Tomasz Łojek oraz dwóch 12-latków: Artur Kawczyński i Krzysztof Kaczmarek. Chłopcy zostali brutalnie zadźgani nożem, podobno także zgwałceni, chociaż sam Trynkiewicz zaprzeczał, że dopuścił się sodomii na chłopcach. Ich ciała zawlókł najpierw do piwnicy, by po kilku dniach wywieźć je do lasu i usiłować spalić. Podczas śledztwa udowodniono mu również gwałt i morderstwo 13-latka Wojciecha Pryczka. Biegli stwierdzili u mordercy zaburzenia preferencji seksualnych i pedofilię i skazano go na karę śmierci, którą zamieniono na 25 lat pozbawienia wolności. Po kilku latach Trynkiewicz zaczął ubiegać się o zmianę nazwiska na Komornicki (nazwisko panieńskie jego matki), podając argument, że "zależy mu na dobrym funkcjonowaniu w społeczeństwie po opuszczeniu zakładu karnego, a posiadanie w dalszym ciągu nazwiska kojarzonego z przestępstwem nagłośnionym przez media, z góry go dyskryminuje" oraz prosił o "danie mu szansy normalnego funkcjonowania, bez narażania na szykany czy życie w ciągłym zagrożeniu i niepewności", jednak jego prośba została odrzucona przez Sąd Okręgowy w Opolu oraz Urząd Stanu Cywilnego w Piotrkowie. Sąd Okręgowy w Opolu zadecydował, pomimo wcześniejszych spekulacji, że nie wykona na nim przymusowej kastracji chemicznej, jednak zostanie on poddany terapii zaburzeń preferencji seksualnych i będzie się uczył empatii. 2014 i wyjście Szatana na wolność. Podawana przez media data (11 luty 2014), budzi w mieszkańcach Piotrkowa Trybunalskiego niemałe przerażenie. Tego dnia, odsiadujący w zakładzie karnym w Rzeszowie, Trynkiewicz ma zostać zwolniony po 25 latach kary. Będzie miał 51 lat i sam zapowiedział, że będzie dalej zabijać. Nikt nie wie, jak on teraz wygląda, ludzie znają tylko nazwisko. Wiadomo za to, że jego matka trzyma i opłaca dla niego mieszkanie w Piotrkowie. I nasuwa się pytanie: Jak bardzo beznadziejny był (i jest) system prawny w Polsce, że czterokrotny morderca pedofil, bez żadnej opieki po 25 latach wyjdzie z więzienia i będzie swobodnie poruszał się po ulicy? Możliwe, że Mariusz Trynkiewicz wtopi się w tłum i nigdy więcej o nim nie usłyszymy, ale z 18 NA SIENNEJ drugiej strony to nadal będzie dorosły mężczyzna, zadbany, inteligentny i w pełni sił fizycznych, z głową pełną fantazji, po latach celibatu. Pedofil i morderca. Czy udało się poddać go resocjalizacji? Czy wyjdzie z niego porządny obywatel? A może znów ucierpią przez niego niewinne dzieci? Tak naprawdę nikt tego nie wie i myślę, że nikt z nas wolałby nie wiedzieć. On sam może czuć się zagrożony. Nie co dzień na ulicę samopas wychodzi morderca dzieci. Czy pedofil powinien obawiać się linczu ze strony mieszkańców? Jest to całkiem możliwe, biorąc pod uwagę, jaką nienawiścią darzą go ludzie. Ojciec jednego z chłopców nawet groził publicznie, że zabije Trynkiewicza, kiedy tylko on wyjdzie, ale ile w tym jest prawdy, a ile pustych słów nikt z nas nie wie. W każdym razie ja osobiście daję Szatanowi z Piotrkowa najwyżej miesiąc od wyjścia i będzie to ostatni raz, gdy o nim usłyszymy. Ten człowiek na pewno nie będzie miał na wolności życia i lepiej byłoby dla niego, oraz dla nas wszystkich, gdyby został w murach więzienia już na zawsze. Floki tej pory nie wiem, co on ma wspólnego ze Słowianami, jednak postanowiłam zagłębić się w ów utwór i odszukać jakieś głębsze dno. Przedarłam się poprzez niezliczone zbliżenia damskich wdzięków, wiejskich chust , warkoczy oraz wulgarnego ubijania śmietany. Doprawdy interesujące ujęcie tego „słowiańskiego piękna” , które mamusie przekazały nam w genach. Tymi oto wdziękami chwali się przed nami kontrowersyjna Luxuria Asaroth. Wcześniej wystąpiła już w kilku teledyskach Donatana, znana z wulgarnego picia mleka, często wcielała się w rolę zmory, demona, jak i kuszącej piękności. Zastanawia mnie tylko, dlaczego ona tam jest? Charakteryzują ją ciemne włosy, ostre rysy twarzy, które są przeciwieństwem urody prawdziwej Słowianki. W jej roli prędzej widziałabym młodą urodziwą dziewczynę z długimi blond włosami o owalnej twarzy i niebieskich oczach, błogo biegnącą przez złote pole lub po prostu zajmującą się tkaniem sukna. Przez takie zobrazowanie piosenki oraz tekst słowiańskie kobiety zostały obdarte z godności. Odnoszę wrażenie, że w oparciu o piosenkę potrafimy jedynie wzbudzać męskie MY SŁOWIANIE… W końcu zebrałam się w sobie, usiadłam przed laptopem, aby zmierzyć się z teledyskiem do piosenki Donatana i Cleo pod tytułem „My Słowianie”. Pamiętam, że zdarzyło mi się przesłuchać ją już kilkanaście razy (o zgrozo!) i mimowolnie, kiedy przychodził refren, jak głupia nuciłam go pod nosem. Niestety, jest to jeden z takich utworów, który, chcąc nie, chcąc wpada w ucho i jak pasożyt siedzi nam w głowie przez kilka najbliższych godzin. Niektórych razi charakterystyczny wokal Cleo, lecz dla mnie wydaje się on oryginalny i tak naprawdę chętnie usłyszałabym ją w innej kompozycji. Muzyka jest prosta, tekst tak samo, ot taka piosenka do ponucenia i puszczenia w radiu. Jednak powrócę do teledysku, do 19 NA SIENNEJ pożądanie, ubijać śmietanę, ogólnie mówiąc, wychodzimy na kobiety pozbawione intelektu. Co prawda Donatan wspomina, że „Jeżeli masz problemy z poczuciem humoru i dystansem do świata lub cierpisz na nadciśnienie i uwiąd starczy, nie oglądaj tego teledysku”, jednak, chyba nie muszę tłumaczyć, teledysk po prostu ubliża naszym polskim paniom . Cały filmik jest bardzo kontrowersyjny, dzięki czemu uzyskał duże zainteresowanie w Internecie. Osiągnął ponad 34 milionów wyświetleń na youtube, czym zainteresowała się amerykańska telewizja BBC. Podczas gdy jedni byli zachwyceni teledyskiem, w drugich budził on zażenowanie zwieńczone słowami „z czym do ludzi?”. W reportażu owej stacji Anne-Marie Tomchak zainteresowana ilością wyświetleń filmiku stara się dociec, o czym jest piosenka oraz jaki niesie ze sobą przekaz. Prosi o pomoc pewną Polkę , która tłumaczy słowa oraz dodaje od siebie parę komentarzy. Nie da się ukryć zdziwienia i zszokowania obu pań, które porównują filmik do pornografii. Jednak reporterka puentuje całą piosenkę jako parodię słowiaństwa. Szczerze mówiąc, nie jestem zachwycona rozsławieniem teledysku za granicą. Gdybym była obcokrajowcem, odebrałabym to jako zaproszenie do kraju, który zachęca, aby „spróbować” naszych kobiet. Oczywiście, zależy to też od punktu widzenia, jeśli osoba nie odbierze piosenki jako parodii, istnieje możliwość, że w świecie będziemy znani, niestety, z tej wulgarnej strony. Ideą Donatana było zachęcić Polaków do powrotu do rodzimych tradycji w sytuacji gdy kultura ta jest zdominowana przez kulturę zachodu. Sama interesuję się polską twórczością, w szczególności dotyczącą kultury Słowian, dzięki czemu chylę czoło przed Donatanem, że wyszedł z taką inicjatywą. Nie znam się na muzyce rapowej, nie słucham jej, lecz po przesłuchaniu „Równonocy” Donatana mogłam poczuć słowiańskiego ducha, do wielu utworów z chęcią często powracam, w szczególności „Z dziada-pradziada”, który idealnie odzwierciedla słowiańską dumę. Można więc stwierdzić, że idea była słuszna, a wykonanie, niestety, nietrafione. Całe zainteresowanie zobrazowało mi to, że wielu z nas, Polaków, nie czuje powiązania z plemionami Słowian. Zadaję sobie pytanie dlaczego? Przecież to są nasi przodkowie, silny lud, posiadający własną kulturę i wiarę. Dla nich liczyła się natura, bóstwa znajdywały swoje miejsce w lasach, niebie, słońcu, piorunie, podmuchu wiatru. Grały one istotną rolę w życiu codziennym, towarzyszyły podczas istotnych wydarzeń, bitew oraz zmian pór roku. Tak naprawdę nie można do końca dociec prawdy na ich temat. Wiele informacji czerpie się z dokumentów zapisanych podczas lub po chrystianizacji. Jednak pewne jest, że słowiańscy wojowie byli wielcy i wzbudzali strach nawet wśród wikingów. Słowianie jako jedni z pierwszych budowali drewniane osady z ulicami, które otoczone były drewnianym murem oraz fosą. Budynki budowane były z solidnych bali, 20 NA SIENNEJ których konstrukcji pozazdrościć mogli sąsiedni Germanie. Zaskoczeniem może być też to, że kobiety stały na równi z mężczyznami, co było w tamtych czasach rzadko spotykane. Zajmowały się tkactwem, jak i prostymi domowymi czynnościami. Niejeden Wiking czy Germanie nie potrafił oprzeć się ich pięknu, długie blond włosy, a to owiane magią natury zwieńczone wiankiem z polnych kwiatów na czole. Mnie wśród Słowian fascynuje to, że byli ściśle powiązani z fauną i florą, wierzyli w zmory, wodniki, rusałki, które widzieli na ówczesnych terenach, głównie bagiennych. Dawało to pewną magiczną otoczkę ich życia. Od dawna ciekawi mnie ten temat, ale jednocześnie wiem, że trudno jest dowiedzieć się wiele. Jednak powrócę do poczucia słowiańskiej tożsamości wśród Polaków. Nasi wschodni sąsiedzi, Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini mówią o sobie jako Słowianach. Otwarcie przyznają się do swojego pochodzenia, zgłębiają informacje na ten temat oraz powstaje dużo programów dokumentalnych. Co ciekawe, często wykorzystywane jest to też w muzyce czy sztuce. Świetnym tego przykładem jest rosyjski folk metalowyzespół Arkona, którego nazwa pochodzi od słowiańskiego grodu. Wokalistka zespołu Masha Archipowa jest z zawodu historykiem, ale i przy okazji autorką tekstów idealnie odzwierciedlających Słowian, ich kulturę oraz wiarę. Przy czym towarzyszy temu porządne folkowometalowe granie oraz niesamowity growl (niskie gardłowe dźwięki)Mashy często ozdabiane białym śpiewem. W Polsce, niestety, ludzie jakby zapomnieli o swojej słowiańskości, uparcie twierdząc, że mają z tym tyle wspólnego, co piernik do wiatraka, w czym tylko utwierdzają się, słysząc, między innymi, piosenkę Donatana „My Słowianie” . W takim wypadku radzę sięgnąć po twórczość naszego rodzimego zespołu, który wręcz idealnie odzwierciedla naszą słowiańskość. Za pomocą muzyki przedstawia nam historię z tamtych czasów, poruszając najmroczniejsze ale i najważniejsze historie. Sprawia to , że po przesłuchaniu ich utworów czuje się dumę oraz ducha Słowian. Jest to Percival Schuttenbach, folk – metalowy zespół, którego celem jest przywołanie współczesnym ludziom naszej słowiańskiej historii. Przy okazji tworzy też projekt „Percival”, który zajmuje się odtwarzaniem dawnych pieśni ludowych wszystkich Słowian oraz uczestniczył i pomagał Donatanowi w projekcie „Równonoc”. Podsumowując, „My Słowianie” Donatana było ślepym trafem, niosącym za sobą wiele kontrowersji oraz dyskusji sprawiających, że, oczywiście, najbardziej poszkodowani okazali się Słowianie, którzy zostali jeszcze bardziej odtrąceni niż przedtem. Jednak ja pozostanę wierna mej słowiańskiej duszy, nucąc pod nosem piosenkę Percivala, grając skocznie na flecie przy trzaskającym biesiadnym ogniu. Awita 21 NA SIENNEJ Nic to… NA ŚMIETNIKU POEZJI „Zaduma” wieczny Taniec trwa Śmierć nie próżnuje – tylko zbiera swoje żniwo na człowieczym polu śmiejąc się w twarz próbującym uciec a przecież ona zawsze ma dwanaście oczek kolejna świeca Życia zgasła umysł opada w mrok w wieczne objęcia Tanatosa tylko po to aby czekać wstrząśnięcie i myślenie oczywiście pozytywne złorzeczenie o zmarłym jest nie na miejscu Morderca? chory umysł Gwałciciel? spaczenie seksualne Hitler? on chciał dobrze to przez presje otoczenia z zimną krwią zamordował tysiące żydów I pozostaje po tym tylko myśl wspomnienie Zaduma czarna cisza przez kilka dni I koniec powrót do normalnego życia Jakub Gdański (1996-2012) „Bo śmierć za wcześnie go ze sobą zabrała” Harry 22 NA SIENNEJ TOLERANCE IN THE MODERN WORLD At the beginning I desire to focus on the essence of tolerance. What is it for us? It is respect for other people's feelings , opinions , preferences, customs and behavior even if they were completely different from our own or completely contradicted them. Today, tolerance is respect for freedom of other people, their thoughts and opinions and their way of life. But what does it mean to be "tolerant" or "intolerant"? In the past “tolerant” meant that other poeple had a right to their own opinion, and the right to express themselves, and that even though we could disagree with their opinions, that we could tolerate their views and live in peace, with the understanding that all people were working toward the truth. In recent years, however, tolerance has begun to mean something radically different, that tolerance should never prove that someone else is wrong. Is there a limit of tolerance in the modern world? Can we designate it ourselves ? Are we tolerant as a people , as a nation , as a civilization ? Do we realize that tolerance is the awareness that every one of us has? Things like certain rights , including the right to freedom of thought and beliefs ? These , as well as a hundred other questions affect us all. We cannot stop speaking to people or start a war just because there is a difference in opinion. We must learn to be tolerant of one another and respect these differences in opinion. We have to find a common ground, an idea we can all agree on. Once we agree on one subject, it will be easier to settle differences in other subjects. Everyone of us is human and we have to respect each other. Things around us are changing all the time and we have to accept it. The world is becoming increasingly mobile. We aren't longer able to live and work only with people who went to the same schools and to the same parties as our parents and we did. Now, we will work directly with people whose background is completely different from ours. We must be tolerant of these differences as they must be tolerant of us if we are to live and work together amiably. Different people have different lifestyles. We must accept these differences even though they may be different from what we are used to. Women can live on their own, hold important jobs, and raise children on their own. Men can stay home and take care of children. Social roles can change and we must be tolerant of these changes. Greta Osoba 23 NA SIENNEJ Rozrywka Rak HOROSKOP Uważaj! Minusowe temperatury nie są przez ciebie akceptowane, a lód na chodnikach dla Ciebie to istna zgroza…. Dlatego wybierz się na porządne zimowe szaleństwo zakupów, by zaopatrzeć się w porządne akcesoria zimowe! Wodnik W najbliższym miesiącu dodaj sobie gram cierpliwości, może Ci się przydać, kiedy będzie Ci się cały czas spóźniał autobus przez złośliwą Wenus, a Twoje pierwsze lekcje będą się odbywać bez Twojej obecności. Lew Ryby Lepiej zaopatrz się w lepszy grzebień do swej bujnej grzywy, bo stary straci ząbki, kiedy będziesz piłował kraty w szkolnych oknach, by uciec przed zobowiązaniami. Sprawująca nad Tobą pieczę cudowna Fortuna, zaplączę się w labiryncie Dedala i niestety przestanie Ci sprzyjać jej szczęście i fart. Dlatego pamiętaj żeby polegać tylko na sobie. Panna Upsss… planety wskazują na mocne rozchwiania emocjonalne, uważaj i trzymaj język za zębami, albo po prostu zainwestuj w tic tac (tylko 1 kcal) Baran Baranie, możesz spać spokojnie, Twoje wszystkie niedogodności odejdą w niepamięć, aczkolwiek nie zadzieraj nosa, żebyś się czasem nie przeliczył. Waga Twoje szale będą szaleć od ciężarów, które na nie nałożysz. Wychilluj a świat stanie się tak jakbyś patrzył na niego przez różowe okulary. Byk Będą się bić o Twoje względy, a walka ta będzie wyglądała jak cowboy na rodeo. Obie te osoby będą na wyciągniecie Twojej ręki! Skorpion Bliźnięta Kołysanek Ci nikt nie musi śpiewać, byś spał spokojnie, Twoje życie stanie na głowie, kiedy Chuck Bass ewentualnie Angelina Joli zadzwoni do Ciebie z prośbą, byś odwiedził ich w samym centrum NYC! Takiej okazji nie możesz przespać, więc NASTAW W KOŃCU BUDZIK!!!! Przyjaciół poznaje się w biedzie, a bieda ciebie dopadnie. Dlatego, jak to mówią, umiesz liczyć – licz na siebie i nie chciej ich poznawać w sytuacji, która może powstać. Do dzieła, ruszaj na podbój swoich problemów. 24 NA SIENNEJ Strzelec Koziorożec Piękny, młody, niewyspany, taki strzelcu jesteś… wejdziesz w gorące stosunki z Rybami, ale nikt nie wie czy będą dwie czy jedna oraz czy stosunki będą gorące od namiętności, czy nienawiści, więc miej oczy i uszy szeroko otwarte! Twoje pedantyczne podejście do życia da Ci się we znaki, nie zatracaj siebie, niże w końcu bałagan jest Twoim środowiskiem życia. Pamiętaj! Szklana dużej mocnej kawy powinna dać kopa, by posprzątać, ale czy nie wygodniej przed TV z pilotem? No właśnie… Esmeralda TRUDNE ŁATWE SUCHARY - Jak jeżdżą na rowerze miłośnicy margaryny? - Na ramie. - Dlaczego rolnicy nie potrafią niczego osiągnąć w życiu? - Bo mają słomiany zapał. -Po co idzie dres do lasu? -Po ziomki Dominik Owczarek 25 NA SIENNEJ Czarek Nowicki Łukasz Raczkowski 26