KICZ… HOT OR NOT?

Transkrypt

KICZ… HOT OR NOT?
NA SIENNEJ

WYWIAD
„NIE WIEDZIAŁAM
NATOMIAST, ŻE BĘDĘ
DYREKTOREM”



PRZYCZAJONY HOBBIT,
UKRYTY SMAUG…
TEMAT NUMERU
KICZ… HOT OR NOT?


1

NA SIENNEJ
Redaktor Naczelny:
Dominik Owczarek
Z-ca naczelnego:
SPIS TREŚCI
Konrad Mrozik
3.
Do czytelnika
4.
Temat numeru
6.
Wywiad z Dyrektor
8.
Ranking liceów
9.
Wydarzenia
10.
Konsul w naszej szkole
11.
WOŚP
12.
Wilk z Wall Street
13.
Przyczajony Hobbit, ukryty Smaug
15.
Muzyczny wywiad
17.
Od strony murawy
18.
Trynkiewicz…
19.
My Słowianie
22.
Na śmietniku poezji
23.
Lingwistyka
24.
Rozrywka
Graficy:
Katarzyna Kujko
Łukasz Raczkowski
Korekta:
Małgorzata Posel
Urszula Kamińska
Olga Gaweł
Michał Kadej
Rysunek:
Zuzanna Tomaszkiewicz
Łukasz Raczkowski
Czarek Nowicki
Felietoniści:
Dominika Kobus
Agnieszka Chabera
Katarzyna Kujko
Anna Jackowicz
Konrad Mrozik
Dominik Owczarek
Agnieszka Adamczyk
Weronika Pławińska
SPONSORZY
Aleksandra Rybak
Karolina Nierojewska
Magdalena Janiszewska
Malwina Kowalczyk
RADA
RODZICÓW

DZIĘKUJEMY
2
NA SIENNEJ
Drogi Czytelniku,
Według wszechwiedzącej Wikipedii kicz to rzecz o miernej wartości, schlebiający popularnym gustom, który
w opinii krytyków sztuki i innych artystów nie posiada wartości artystycznej.
Codziennie, przemierzając ulice do szkoły czy do pracy, widzimy, słyszymy, a wręcz czujemy unoszący się w
powietrzu kicz. Dlatego teraz postawmy sobie pytanie, czy aby wszystko to, co uważamy za kiczowate, jest
tym kiczem naprawdę? No właśnie! Jak się okazuje, „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”.
Dlatego w tym numerze dajemy Ci możliwość zapoznania się z ogólną teorią tandety według społeczeństwa
i mediów. Kto wie, może Ty jednak masz inną opinię na ten temat, a może się z tym utożsamiasz? Jeśli
jesteś odważny, podziel się z nami swoją refleksją, pisząc krótkiego maila na adres
[email protected]
Katarzyna Kujko
Grafik
3
NA SIENNEJ
pytanie „czym dla Ciebie jest kicz?”
odpowiedziała: 'Kicz to specyficzny rodzaj
sztuki operujący prostymi,
niewymagającymi od odbiorcy zbytniego
zastanawiania się, środkami wyrazu.
Zwykle bywa chwytliwy dla oka lub ucha,
ale nie zawiera głębszych wartości, które
dałyby mu możliwość przetrwania w
świadomości ludzkiej jako prawdziwa
sztuka. Sądzę, że granice między kiczem, a
sztuką są trudne do określenia. Ciekawe
stwierdzenie, lecz tym razem negatywne
podał nam jeden z naszych uczniów.
Według niego „kicz jest tandetą, szeroko
rozumianą formą uznaną przez
społeczeństwo za coś śmiesznego,
beznadziejnego czasem (kolokwialnie)
tragicznego.” I tu ukazują się różnice,
indywidualne postrzeganie jednego
zjawiska wśród jednego pokolenia. Istnieje
pewne przysłowie, które w pełni oddaje tę
sytuację „ile ludzi tyle gustów”, z czym
całkowicie
się
zgadzam.
Temat numeru:
KICZ… HOT OR NOT?
Co to jest ten "kicz"? Często spotykamy się
z określeniami typu "patrz jaki kiczowaty
strój" ect. Słowo "kicz" w naszym języku
potocznym jest bardzo często
używany…ale tak właściwie co to jest? Czy
kicz jest czymś z góry założonym, a może
każdy z nas odbiera go na swój
indywidualny sposób? Czy to, co dla nas
jest obciachem, dla innych może być
czymś normalnym? Według Encyklopedii
PWN "kicz wywodzi się z niem. Kitsch
‘lichota’, ‘tandeta’. Jest to utwór (lit.,
plast., film.) o małej wartości artyst.,
apelujący do przeciętnych gustów
odbiorców sztuki, utrwalający ich
stereotypowe poglądy o świecie oraz
powierzchowne emocje." Ale czy można
bezwzględnie
zgodzić się z tą
definicją?
Artykuł ten
ukaże różnice
w postrzeganiu
zjawiska
"kiczu" przez
różne
pokolenia i środowiska.
Pytaliśmy
również
dorosłych
o zdanie.
Okazało
się, iż osoby starsze bardziej
przyzwyczajone są już do tzw. „kiczu” i
łagodniej do niego podchodzą. Większość
pytanych nie potrafiło jednoznacznie
określić, czy kicz jest czymś dobrym czy
złym. Zależy to od paru rzeczy. Przede
wszystkim od ilości. W małych ilościach
jest on miłą odmianą, lecz nadmiar to już
przesada - wszystko jest dobre, gdy się
zna umiar. Drugą ważną rzeczą jest też
długość. Raz na jakiś czas jest to ciekawe,
ale, gdy ktoś każdego dnia ubiera się w
takim stylu, nie jest już dobrze
postrzegany. Zdarzały się również
odpowiedzi, iż zależy to od osoby – do
Pojęcie kiczu chyba najbardziej żywe jest
wśród młodzieży, która próbuje wszystko
klasyfikować i oceniać. Bardzo często
młodzież uważa wszystko co 'inne' za złe.
Popytaliśmy kilkoro młodych ludzi o zdanie
na ten temat. Odpowiedzi były różne,
jedni nie umieli określić, czym dla nich jest
kicz, drudzy uważali, że kicz jest
odchodzeniem od normy, codzienności,
obciachem. Padały również ironiczne
określenia, które oceniały to zjawisko jako
sztukę. Najciekawszą definicję kiczu
podała jedna z naszych uczennic, która na
4
NA SIENNEJ
niektórych po prostu pasuje kicz, a do
innych nie. Nie obyło się także bez
negatywnej opinii. Niektórzy uznali to
zjawisko za zdecydowanie złe i mówili, iż
powinno się je wręcz tępić. Według tych
osób kicz jest po prostu nadmiarem
czegoś, a jak jest czegoś za dużo, to jest
złe. Jak mówi przysłowie: „co za dużo, to
nie zdrowo”. Jak widać, nawet dorośli nie
są zgodni, co do opinii na ten temat.
prostu tępić. Odmienne za to mają zdanie
dorośli, którzy w większej części łagodniej
postrzegają to zjawisko. Uważają wręcz za
dobre, ale do pewnego stopnia. Dla
dorosłych kicz ma tak samo minusy jak i
plusy. Większość starszych daje szanse
temu zjawiskowi, gdyż widzi w tym
pozytywy.
Jak wynika z artykułu, nie ma jednej
dobrej opinii o kiczu. Dla jednych jest to
coś złego, dla drugich dobrego, a dla
trzecich do pewnego stopnia. Każdy ma
inne zdanie na ten temat. Jak już
wcześniej zostało powiedziane, – „ile ludzi
tyle gustów”.
Na koniec chciałabym jeszcze zwrócić
uwagę na różnicę pokoleń. Młodzież w
większości przypadków postrzega kicz jako
coś złego, niechcianego, obciachowego.
Nastawieni są bardziej na „nie” i raczej nie
widzą w tym pozytywnej strony. Dla
większości jest to coś, co powinno się po
Dominika Kobus, Rimo
Aktualności
W końcu udało się! Trudno więc się dziwić,
że, gdy wreszcie przekroczyłam ten
wymarzony próg, musiałam zadać to
pytanie:
- Czy zawsze ma Pani takie urwanie
głowy?
- To zależy – zaczęła Pani Dyrektor - na
WYWIAD Z PANIĄ
DYREKTOR
Wydawało się to takie proste - wejść do
gabinetu Pani Dyrektor, włączyć dyktafon,
spytać o parę rzeczy, przepisać nagrany
materiał i gotowe. Banalne, co?
Tymczasem już na początku, gdy chciałam
„wejść”, okazało się, że wejść to ja mogę:
do szkoły, do klasy, ba, nawet czasem do
pokoju nauczycielskiego (!) , ale do
gabinetu Dyrektora to ja muszę się
DOSTAĆ i to z niemałym trudem! Okazało
się, że stale ktoś już u Pani Dyrektor jest z
niezwykle pilną sprawą! Moje próby
ustalenia dokładnej daty wywiadu trwały 3
dni, w ciągu których zdążyłam być około
15 razy w gabinecie, żeby usłyszeć: „Pani
dyrektor jest zajęta, już ktoś u niej jest.”
pewno więcej pracy jest wtedy, gdy
zbliżają się klasyfikacja, matury czy też
koniec roku. Aczkolwiek czasem zdarza się
coś niezaplanowanego i trudno to
przewidzieć. Generalnie obowiązków jest
dużo. Są to obowiązki dydaktyczne, ale i
działania związane z pełnieniem funkcji
dyrektora. Trzeba odbywać narady,
zebrania… Poza tym uczestniczę w
szkoleniach, nie tylko dla nauczycieli –
chemików, ale również w szkoleniach
dotyczących pełnienia funkcji dyrektora.
Ale czasami, na szczęście, bywa luźniej –
tak Pani Dyrektor podsumowała swoją
5
NA SIENNEJ
wypowiedź. Teraz już i ja wiem, że ten
„luźniejszy czas” u Dyrektora nie wypada
przed końcem semestru, o czym zdążyłam
się przekonać. Zatem, korzystając z danej
mi szansy, zaczęłam drążyć:
- Od jak dawna pełni Pani funkcję
dyrektora naszej szkoły?
kształci się w Sienkiewiczu?
- Cóż, uważam, że młodzież, która tutaj
przychodzi, ma ogromny potencjał. Poza
tym oprócz talentu w zdobywaniu wiedzy
ma wykształcone umiejętności społeczne i
jest niezwykle uwrażliwiona na innych
ludzi, co bardzo mnie cieszy. Radzicie
sobie w wielu różnych, czasami bardzo
trudnych sytuacjach. Jestem z was dumna,
bo z każdego miejsca, gdzie jesteście - na
wycieczkach czy podczas innych zajęć
pozaszkolnych – kierowane są do nas
pochwały. Uważani jesteście za niezwykle
kulturalnych i sympatycznych młodych
ludzi. Często osoby spoza Warszawy
dziwią się, gdy słyszą, że to młodzież
warszawska i deklarują, że dzięki Wam
zmieniają niezbyt pochlebną opinię o
uczniach ze stołecznych szkół. Oprócz
kultury osobistej macie też spore poczucie
humoru, dostrzegam w Was kreatywność
czasem zaskakującą wręcz pomysłowość i
życzliwość, co sprawia, że generalnie
bardzo Was lubię!
- Dyrektorem zostałam 1 września 2007
roku – rozpoczęła Pani Dyrektor.
Wcześniej przez rok pełniłam funkcję
wicedyrektora. Z moim „dyrektorowaniem”
nie było tak od początku łatwo – konkurs
na to stanowisko, który wygrałam, został
unieważniony, gdyż jedna z biorących w
nim udział osób odwołała się od decyzji
komisji, co poskutkowało ponownym
konkursem, który również wygrałam.
- A jak wspomina Pani pierwszy dzień
w pracy na stanowisku dyrektora?
- Był to dla mnie dzień pełen zmian i obaw
jak to będzie, czy poradzę sobie z nowymi
obowiązkami, czy podołam wszystkim
wyzwaniom, czy nie zawiodę czyjegoś
zaufania oraz czy i teraz szkoła będzie
równie dobrze funkcjonowała. Oczywiście,
przygotowując się do konkursu, do objęcia
tego stanowiska, każdy musi mieć
odpowiednie kwalifikacje, ale w praktyce
wygląda to wszystko troszeczkę inaczej niż
w teorii. Ten czas oceniam więc jako czas
ogromnej zmiany w moim życiu - przybyło
obowiązków, które uświadomiły mi, jaka
spoczywa na mnie odpowiedzialność.
- Czy Pani pochodzi z Warszawy?
- Nie, nie jestem z Warszawy, ale od wielu
lat z tym miastem związałam swoje
osobiste i zawodowe losy i jestem z tego
dumna. Teraz mogę powiedzieć, że, choć
nie urodziłam się stolicy, to jest już moje
miasto! I ja, tak jak i inni mieszkańcy tego
miasta, czekam na kolejną nitkę metra i
nowe inicjatywy kulturalne czy naukowe.
- A czy jest Pani zadowolona z
wyników w nauce, jakie osiągają nasi
uczniowie?
- Zdecydowanie tak, zwłaszcza z tych
maturalnych, aczkolwiek wciąż jestem
głodna kolejnych sukcesów. Chciałabym
was dopingować, żebyście jeszcze więcej
pracowali, aby wasze wyniki były jeszcze
bardziej spektakularne. Dobre miejsce
naszej szkoły wśród innych w Warszawie i
na Woli zobowiązuje.
- Jak Pani postrzega młodzież, która
- A co Pani Dyrektor sądzi o
inicjatywach uczniowskich, takich
jak na przykład nasza gazetka?
- Wasza gazetka bardzo mi się podoba.
Zawiera ciekawe i różnorodne artykuły.
Miałam przyjemność przeczytać dopiero
jeden numer, ale spodobał mi się i mam
nadzieję, że będziecie się w tym kierunku
rozwijać. Podoba mi się zwłaszcza
charakter tego pisma, a może już…
czasopisma? Jest w nim miejsce zarówno
na Wasze opinie o szkole, jak i o tym, co
6
NA SIENNEJ
Was interesuje, jakie macie pasje i
fascynacje…
coś wybucha, zmienia kolor albo
specyficznie pachnie, prawda?
Nie wiedziałam natomiast, że będę
dyrektorem. Nie śniło mi się to nawet
wtedy, kiedy przygotowywałam się do
konkursu.
- A czy jest coś, co chce Pani zmienić
lub planuje zmienić w naszej szkole?
- Ciągle coś zmieniam, coś udoskonalam.
Oczywiście, chciałabym, żeby baza
multimedialna była jeszcze lepsza. Jestem
również stale pytana o możliwość Wi-Fi w
szkole, ale na razie są z tym związane
problemy techniczne. Jak tylko będą
odpowiednie środki do okablowania całej
szkoły, to zadanie będzie zrealizowane
priorytetowo. To, na co w danej chwili
możemy sobie pozwolić, jest sukcesywnie
realizowane, choćby cały system
przeciwpożarowy, monitoring,
poprawa funkcjonowania
szkolnego bufetu.
Dowiedzieliśmy się również,
że jest do zagospodarowania
teren między naszą szkołą, a
liceum przy ul. Złotej.
Oczywiście, ta inwestycja
wymaga dużych nakładów
finansowych związanych z
wyburzeniem budynków i
zbudowaniem czegoś
nowego. Mam jednak
nadzieję, że w którymś
momencie uda nam się to
zrobić.
- Na koniec zapytam, czy ma Pani
jeszcze czas na jakieś hobby? Jeśli w
ogóle ma Pani wolny czas, to jak go
Pani spędza?
- Czasem zdarza mi się mieć jakieś wolne
chwile, które wypełniam czytaniem
książek, chodzeniem do teatru,
ćwiczeniami sportowymi, chociaż z tym
ostatnim nie jest tak łatwo – czasem mam
problem z mobilizacją. Latem najbardziej
lubię chodzić po górach, zimą
jeździć na nartach.
Dziękując Pani Dyrektor za
rozmowę i wychodząc z
gabinetu, zauważyłam grupę
osób czekających na swoją
kolej. Poczułam się
wyróżniona – w końcu udało
mi się wejść do tego
tajemniczego gabinetu i
spędzić w nim całkiem sporo
czasu, odkrywając nieco
tajemnic z życia naszej Pani
Dyrektor…
Amelia
- Czy, będąc w naszym
wieku, wiedziała Pani,
jaki kierunek studiów
wybierze i co chce robić w
przyszłości?
- Tak. Wiedziałam, że chcę chemikiem.
Spodobała mi się praca w laboratorium,
interesowały mnie różnego rodzaju
doświadczenia. Myślę, że Was też to
fascynuje, bo przecież także lubicie
oglądać eksperymenty, podczas których
7
NA SIENNEJ
RANKING LICEÓW
15 stycznia 2014 r. został opublikowany
najnowszy ranking liceów warszawskich.
Nasze liceum może mieć powody do dumy
- od ostatniego notowania uplasowaliśmy
się dwie pozycje wyżej i teraz jesteśmy na
51 miejscu. W rankingu ogólnopolskim,
sklasyfikowani zostaliśmy na 448 miejscu,
co automatycznie daje nam miejsce w
pierwszej pięćsetce polskich liceów. Nasza
szkoła otrzymała także „Brązową Tarczę”.
Tytuł ten przysługuje szkołom
ponadgimnazjalnym, które w
Ogólnopolskim Rankingu Liceów 2014
zajęły miejsca: 301 – 500.
Dominik Owczarek
Miejsce w rankingu
46
48
50
52
54
56
58
60
Miejsce w rankingu
2011
54
2012
58
8
2013
53
2014
51
NA SIENNEJ
WYDARZENIA
ŚWIAT: Rekiny korzystające z Twittera?
zahamować, można go jednak próbować
spowolnić.
Rozwiązaniem
jest
odpowiednia polityka rodzinna,
która
zwiększyłaby dzietność kobiet. Innym
pomysłem jest otwarcie się na przybyszów
z zagranicy, ale na taką zmianę Polska nie
jest przygotowana. Inną sprawą jest, że
jesteśmy najczęściej traktowani jako kraj
tranzytowy, jako środek do celu, jakim są
państwa zachodnie, a nie cel sam w sobie.
Islandzki Brugghús Steja podjął
współpracę z firmą zajmującą się połowem
wielorybów. Spółka wprowadza na rynek
piwo zawierające substancje z martwych
finwali (gatunek walenia). Ekolodzy są
oburzeni i przekonują, iż piwo stanowi
zagrożenie
dla
zwierząt.
Dziewięcioletni Tayler Armstrong
został
najmłodszym
zdobywcą
najwyższego szczytu obu Ameryk Aconcagui w Argentynie, mierzącego
6 961 m n.p.m. Chłopiec wszedł na górę
wraz z ojcem, Kevinem, i tybetańskim
szerpą Lhawangiem Dhondupem.
Co roku, początkiem stycznia, w
wagonikach i na stacjach metra w
miastach na całym świecie królują slipy,
bokserki, stringi i majtki. Wszystko
spowodowane
jest
obchodzeniem
Międzynarodowego Dnia Jazdy Metrem
Bez Spodni, który istnieje od 2002 roku.
Obchody te narodziły się w Nowym Jorku,
gdy siedmiu mężczyzn pozbawionych
dolnej partii odzieży wsiadło do jednego z
wagonów metra, udając, że nie mają ze
sobą nic wspólnego. Od tej pory co roku w
akcji bierze udział coraz więcej miast, w
tym także Warszawa.
Czemu by nie. Władze Australii wynalazły
nowy sposób na ostrzeganie pływaków i
surferów przed znajdującymi się w okolicy
rekinami. Naukowcy wyposażyli 320
osobników tego drapieżnika w nadajniki,
które wysyłają ostrzeżenie do SLSWA (Surf
Life Saving Western Australia), gdy
zbliżają się do wybrzeża na kilometr.
Pomysł
cieszy
się
dużym
zainteresowaniem.
Konto @SLSWA na
Twitterze śledzi już ponad 14 000 osób.
Nowa inicjatywa ustawodawcza
trafiła do sejmu. Prawie 114 000 Polaków
podpisało się pod projektem nowelizacji
kodeksu pracy zakazującym pracy w
niedzielę. Inicjatorzy akcji argumentują, iż
ów pomysł wesprze małe sklepy, które nie
wytrzymują konkurencji hipermarketów, a
także motywują swój projekt względami
religijnymi i społecznymi. Podkreślają, iż
niedziela
powinna
być
poświęcona
rodzinie. Ponadto twierdzą, że ożywią się
centra miast, gdyż częściej będziemy
korzystać
z
oferty
kulturalnej
i
rekreacyjnej.
Jak wynika z danych, młode
pokolenie już niedługo nie będzie w stanie
zapracować na utrzymanie starszych osób.
Coraz głośniej mówi się o "emerytalnym
tsunami". W ostatnim ćwierćwieczu liczba
dzieci poniżej 15 lat zmniejszyła się
w Polsce o ok. 40 proc. W tym czasie
grupa seniorów w wieku powyżej 65 lat
wzrosła o ok. 50 proc. W 2060 roku na
100 osób pracujących przypadnie 91
emerytów i dzieci. Eksperci są zgodni tego trendu nie da się całkowicie
9
NA SIENNEJ
SIENNA:
w czasie zamieci i deszczu.
W piątek 10 stycznia o godzinie
14:30 rozpoczęło się kolejne już w naszej
szkole spotkanie czytelnicze
poświęcone
książce
,,,Madame''
Antoniego
Libery. Każdy mógł w małej,
ale
przyjaznej
grupie
podzielić
się
swoimi
refleksjami na temat
utworu, porozmawiać z
rówieśnikami
lub
również
obecnymi nauczycielami, a także
poczęstować się herbatą i ciastem.
Już na początku lutego odbędzie się
kolejne takie spotkanie, poświęcone
książce Jeannette Walls
pt. ,,Szklany
Zamek''. Zapraszamy do lektury i
uczestnictwa w spotkaniu.
DOMINIKA KOBUS, RIMO
29 i 30 listopada oraz 1
grudnia grupa wolontariuszy z naszej
szkoły, po wcześniejszym szkoleniu, brała
udział w Świątecznej Zbiórce Żywności
w sklepie Carrefour w Złotych
Tarasach i zebrali 757 kg
żywności. Ze świątecznych
prezentów cieszyć się
mogły też dzieci z dwóch
Środowiskowych Ognisk
Wychowawczych,
do
których trafiły słodycze,
pluszaki, książki, klocki i inne
zabawki zabrane w naszej szkole
w
okresie
przedświątecznym.
Wszystkim Mikołajom, którzy wspomogli
zbiórkę, serdecznie dziękujemy!
Naszych wolontariuszy nie zabrakło też na
22 Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej
Pomocy, którą wspierali w grupie 19 osób
stronie można znaleźć wszystkie
informacje).
KONSUL W NASZEJ
SZKOLE
Dalszy ciąg prezentacji dotyczył atrakcji
turystycznych w USA oraz jej rodzinnego
miasta - Pittsburga. Dzieliła się z nami
wieloma ciekawostkami na temat miejsca,
w którym spędziła swoje dziecięce lata.
Dowiedzieliśmy się, że ketchup „Heinz”
pochodzi właśnie stamtąd.
Szesnastego stycznia, naszą szkołę
odwiedził konsul Stanów Zjednoczonych.
Wszyscy spodziewali się poważnego i
przysadzistego mężczyzny, a do sali
weszła młodziutka i drobniutka pani Jim.
Od razu przywitała nas przyjacielskim
uśmiechem, a my ujrzeliśmy w niej osobę
godną zaufania. Towarzyszyła jej pani
Bożena, która kiedyś współpracowała z
teraźniejszym amerykańskim
ambasadorem. Jim przedstawiła nam
prezentację na temat nauki oraz sposobów
wyemigrowania do USA, jak np. Aupair,
Educare, Summer Work And Travel i wiele
innych. Pani konsul opowiedziała nam
również, jak załatwia się wizę i ile trwa
taki proces
(http://www.ustraveldocs.com/pl, na tej
Następnie nadszedł czas na pytania.
Opowiedziała nam, że praca w Polsce
została jej narzucona i zostanie u nas
jeszcze dwa lata (na całe szczęście
przyjechała tu z mężem, więc samotność
jej nie doskwiera). Trochę narzekała na
klimat i porównywała naszą polską, szarą
zimę ze słoneczną zimą w USA. Była
zachwycona łatwością poruszania się po
Warszawie, oraz naszymi potrawami.
Najbardziej zasmakowała jej kiełbasa.
Niestety, zauważyła wady naszego kraju.
10
NA SIENNEJ
Stwierdziła, że Polacy są mniej przyjaźni
od Amerykanów, a nasi rodzimi kierowcy i
nasze drogi wołają o pomstę do nieba
(chyba miała rację…)
bezpośrednio doświadczyć tego, jak
życzliwi potrafią być ludzie oraz jak chętnie
pomagają. Jednakże nie wszyscy mieli
ochotę wspierać WOŚP. Paru wolontariuszy
spotkało się z obelgami oraz nieciekawymi
wypowiedziami na temat organizacji i jej
lidera. Pomimo to większość ludzi bardzo
hojnie obdarowywała nasze puszki.
Wolontariusze czekają teraz na informacje
o wysokości zebranych przez nich
pieniędzy. Jak na razie wiadomo, ze w tym
roku kwotą zadeklarowaną jest 35
milionów 489 tysięcy i 135 złotych.
Jak co roku około godziny 20:00 obok
Pałacu Kultury i Nauki zostało puszczone
tzw. „światełko do nieba” był to pokaz
fajerwerków, który zdecydowanie zrobił
duże wrażenie na mieszkańcach Warszawy.
Dodatkowo na scenie Wielkiej Orkiestry
pojawiły się znane zespoły i wokaliści,
którzy wprowadzili niesamowitą atmosferę.
Udział w akcjach tego typu jest bardzo
ważny, warto zrobić coś bezinteresownie
dla drugiego człowieka. Podziękowania
należą się wolontariuszom oraz Pani
Stroińskiej, która zdecydowała się podjąć
organizacji tej akcji w naszej szkole, mimo
niedomówień i przeszkód napotkanych w
sztabie.
Weronika Pławińska
Niestety, pogawędka szybko dobiegła
końca, a my czuliśmy niedosyt.
Mam nadzieję, ze jeszcze kiedyś spotkamy
Jim i może pomoże nam się wybrać do jej
rodzinnego kraju.
Buba
22 LATA WIELKIEJ
ORKIESTRY
Jurek Owsiak po raz 22 zorganizował finał
Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. 12
stycznia zbierano pieniądze w całej Polsce
na zakup specjalistycznego sprzętu dla
dziecięcej medycyny ratunkowej i godnej
opieki medycznej seniorów. W naszej
szkole zgłosiło się kilkunastu wolontariuszy
do kwestowania tego dnia. Selekcji
chętnych dokonała pani Małgorzata
Stroińska - Staudt, nauczycielka języka
niemieckiego. Osoby, które podjęły się
tego niełatwego zadania, mogły zbierać od
6 rano do godziny 21:00.
Jako jedna z wolontariuszek mogłam
11
NA SIENNEJ
Kultura
RECENZJA
Czy film, w którym słowo „fuck” pada prawie trzy
razy na minutę, może być uważany za dzieło godne
Oscara? Okazuje się, że tak. Martin Scorsese, jeden z najlepszych współczesnych reżyserów,
przedstawił prawdziwą historię jednego z najbardziej
kontrowersyjnych
bohaterów
Wall
Street,
nowojorskiej
ulicy
będącej
symbolem
amerykańskiego rynku finansowego.
Jordan Belfort, – tytułowa postać grana przez
Leonardo Di Caprio, przemierza drogę od
początkującego maklera do rekina finansjery,
któremu szybki i oszałamiający sukces przyniósł
władzę oraz poczucie bezkarności. Pokusy czyhające
na bohatera tylko umacniały go w hedonistycznym
trybie życia, nawet gdy jego działalnością
zainteresowała się komisja papierów wartościowych i
FBI.
Film ten prawdopodobnie byłby kopią wielu
dramatów, opartych na podobnych wydarzeniach opowiadających o losie „pucybuta”
przemieniającego się w milionera, jednak Scorsese starał się ukazać wiele scen w sposób
zabawny, co mu się oczywiście udało. Na szczęście nie brakuje momentów refleksji oraz
uczucia, że postać grana przez wyśmienitego Leonardo Di Caprio zmierza w „ślepą uliczkę”.
Rozczarowanie przychodzi ze zdwojoną siłą, gdy zawsze pragnie się więcej – jak czynił to
Belfort.
Osobiście odnoszę wrażenie, że koncept filmu
jest podobny do „Złap mnie jeśli potrafisz”,
gdzie Di Caprio również grał główną rolę,
wcielając się w rolę oszusta – Franka
Abagnale’a, który po aresztowaniu stał się
wysokiej
klasy
specjalistą
do
spraw
systemowego
zabezpieczenia
czeków
bankowych. Czy w „Wilku z Wall Street”
pierwszoplanowy bohater również wyjdzie na
prostą? Możecie się przekonać po obejrzeniu
trzygodzinnej „uczty” dla koneserów kina.
Dominik Owczarek
12
NA SIENNEJ
PRZYCZAJONY HOBBIT, UKRYTY SMAUG
Rok temu spokojny i szanowany niziołek Bilbo Baggins w
towarzystwie trzynastu krasnoludów i czarodzieja Gandalfa
wyruszył na niebezpieczną wyprawę pełną magii, przygody
i różnorakich stworów. W Boże Narodzenie spotkaliśmy go
znowu – w drugiej części trylogii Petera Jacksona:
"Hobbit. Pustkowie Smauga".
Światowa premiera odbyła się 13 grudnia 2013, a w
polskich kinach można było oglądać film dopiero 27
grudnia. Miałem to szczęście i załapałem się na pokaz
przedpremierowy w kinie Femina. Moje pierwsze wrażenie
po filmie: o wiele lepszy niż pierwsza część. W drugiej
części jest dużo więcej akcji, dzięki czemu widz nie nudzi
się w trakcie projekcji, a 2 godz. i 41 min. filmu przelatują
bardzo szybko. Efekty specjalne pozostają bez zmian w
stosunku do poprzedniej części: są genialne. Wizualnie
film był świetny, chociaż pod koniec komputerowe ujęcia
były dość wyraźne, wręcz drażniące oczy. Po obejrzeniu dzieła Jacksona myślałem, że całość
była nakręcona wyłącznie na zielonym tle. Wymieniając plusy, nie można zapomnieć o bardzo
klimatycznej muzyce, która jakby "dorosła". Autor ścieżki dźwiękowej, Howard Shore, był
mocno krytykowany po pierwszej części. Większość fanów mówiła, że muzyka jest bardzo
podobra, wręcz momentami identyczna jak soundtrack z "Władcy Pierścieni", ale druga część
"Hobbita" w zupełności odpiera te krytyczne komentarze. Nie pojawiają się prawie w ogóle
motywy z wcześniej wspomnianej trylogii, a sama w sobie ścieżka dźwiękowa jest wspaniała.
Myślę, że, pisząc o oczywistych plusach tego filmu, trzeba wspominać o genialnej grze
aktorskiej Martina Freemana, czyli tytułowego Hobbita, który spisał się naprawdę świetnie.
Zwrócę także uwagę na Smauga, smoka żyjącego pod Samotną Górą. Stwór wygląda
świetnie, a głęboki głos, podłożony przez Benedicta Cumberbatcha, nadaje całej postaci
głębi i mrocznego charakteru.
Jak już wspomniałem, w filmie jest dużo efektów specjalnych. Niestety, za dużo, przez co
całe dzieło wydaje się mieć bajkowy charakter, co jest sprzeczne z założeniami Jacksona,
który chciał stworzyć klimat poważnego i mrocznego Śródziemia. Z jednej strony cały świat
przedstawiony jest bardziej realistyczny i wiarygodny, a z drugiej zbyt przerysowany. Pod
koniec filmu widać to najbardziej, na przykład w ostatnich scenach z Legolasem i Smaugiem,
gdy efekty komputerowe są nadwyraz widoczne. Dużym minusem jest też tempo fabuły i
całego filmu. W przeciwieństwie do pierwszej części, druga jest bardzo dynamiczna.
Bohaterowie ciągle gdzieś pędzą i biegną, uciekają przed orkami, elfami i innymi stworami,
gdzieś się chowają, gdzieś ukrywają. Niektóre sceny są za długie, a niektóre zdecydowanie
za krótkie.
13
NA SIENNEJ
Jeżeli chodzi o moją opinię na temat fabuły i tej strony adaptacji książkowej, to jest ona
jedna: beznadzieja i banał. Beznadzieja, dlatego że kilka kluczowych i nadających charakter
całej powieści scen jest za krótkich, dużo krótszych niż przestawione w książce. Spotkanie w
domu Beorna było przedstawione w tragiczny sposób, a wątek w pałacu Króla Leśnych Elfów,
Thranduila, mało rozbudowany i zapełniony bezsensownymi dialogami. Poza tym w filmie
pojawiają się postacie, które nie występują w powieści: Legolas, znany nam z „Władcy
Pierścieni“ oraz Tauriel, którzy mieli osobny wątek elficko-krasnoludzki. Bardziej
rozbudowany był też wątek dziejący się w Ezgaroth. Tam spór Barda i władcy miasta
przechodzi w otwarty konflikt o panowanie nad Miastem na Jeziorze. Nie mogę nie
wspomnieć o wątkach dodanych z „Niedokończonych opowieści“, czyli ze zbioru opowiadań i
informacji o wydarzeniach, które działy się w tak zwanym międzyczasie. Jest tam opisane m.
in. spotkanie Gandalfa i Thorina, którzy rozprawiają o wyprawie do Ereboru czy misja
czarodzieja w Dol Guldru, starożytnej twierdzy, w której znowu zadomowiło się Zło. Obydwie
sceny są przedstawione w filmie i mają niesamowicie mroczny charakter, co dodaje pikanterii
całemu filmowi. Niemniej jednak w
ostatnich scenach z Gandalfem
wcześniej wspomniane efekty
specjalne kolą w oczy i są lekko
monotonne.
Strasznie
mi
przeszkadzała
jeszcze
jedna
sprawa: wątek miłosny między
elfką a krasnoludem. Rozumiem,
że wszechobecna komercja albo
producenci
zmusili
Petera
Jacksona do tego, ale bez
przesady. Każda scena, w której występuje elfka Tauriel i krasnolud Kili, jest straszna i
dobijająca.
Film jest wart obejrzenia, przynajmniej po to żeby zobaczyć cudowne nowozelandzkie widoki
czy genialną grę aktorskią. Cały film, jako po prostu film fantasy, jest dobry. Niestety, jako
adaptacja książki J.R.R. Tolkiena to porażka. Niemniej jednak jest to czołowa pozycja na
liście filmów do obejrzenia przez każdego szanującego się fana fantastyki. Tolkien stworzył
wiele wspaniałych i ponadczasowych dzieł, z czego najważniejsze, „Władca Pierścieni“,
doczekało się genialnej i idealnej adaptacji, także przez Petera Jacksona. Chociaż obydwie
trylogie są reżyserowane przez jedną osobę, a akcja dzieje się w jednym świecie, to nie
powinny być porównywane, gdyż są zupełnie inne. Reasumując swe przemyślenie polecam
obejrzenie filmu, lecz proponuję nie nastawiać się na arcydzieło; nic dziwnego, że „Hobbit.
Pustkowie Smauga“ dostał tylko jedną nominację do Oscarów za efekty specjalne.
Harry
14
NA SIENNEJ
DOCENT ELEPHANT
W naszej szkole jest wiele ukrytych talentów, w ostatnim numerze poznaliśmy wokalistkę z
klasy 1D Ingę Marukyan, teraz czas na zespół naszego kolegi. Decent Elephant- członkiem
tego zespołu jest uczeń klasy 2D , Janek Świderski. W jego składzie znajduje się czterech
chłopaków, Dawid, Mateusz, Piotrek i Jan. Tworzą ze sobą od czerwca 2013 roku.
Postanowiłam spotkać się z nimi i
zadać im parę pytań. Uznając, że
wywiad będzie bardziej klarowny,
wybrałam dwóch z nich -Janka i
Mateusza. Piotrek i Dawid zapewnili, że
podpisują się pod każdą ich
odpowiedzią.
Weronika: Kto jaką pełni funkcję
w zespole?
Mateusz: Dawid jest wokalistą, Piotrek
perkusistą, Janek gitarzystą, no a ja
basistą.
W: Skąd pomysł na nazwę?
M: Ustaliliśmy, że na pewno chcemy mieć słonia w nazwie, więc cząstka ,,Elephant” była
odgórnie narzucona; szukaliśmy przymiotnika, aby określić nasze osobowości. W związku z
naszym stylem stwierdziliśmy ze jesteśmy po prostu przyzwoici- Decent. Stworzyliśmy więc
nazwę - Decent Elephant. Spróbuj wyobrazić sobie słonia, który próbuje dostojnie poruszać
się w składzie porcelany, ale miażdży ją, ponieważ masa mu na to nie pozwala. Jesteśmy
właśnie takim słoniem, który próbuje przejść przez otaczającą nas porcelanę- przeciwności,
miażdżąc wszystko, co spotka na drodze.
W: Jakimi zespołami się inspirujecie?
J: Foals, Arctic Monkeys i KOL.
W: Macie w planach koncerty na większych festiwalach szkolnych?
M: Długo z tym zwlekaliśmy, chcąc bardzo dobrze przygotować się do pierwszego występu.
Nie chcemy być wyłącznie kojarzeni z coverami, dlatego teraz, gdy coraz więcej poświęcamy
na komponowanie swoich kawałków, zgłosiliśmy się na Unikatowy Festival Offowy- UFO,
wybieramy się również na FLAKa i na Pierwszy Festiwal w Kochanowskim. Poza tym
planujemy występy na paru innych mniejszych festiwalach licealnych.
W: Wspomniałeś, że nagraliście już swój kawałek, jak się nazywa i gdzie można
go posłuchać?
15
NA SIENNEJ
M: ,,Sad Stories’’, można go znaleźć na naszym fanpage’u na Facebook’u – Decent Elephant,
ewentualnie odszukać nas na portalu Soundcloud.
W: Słyszałam, że podobno macie swoje własne studio?
M: Tak, zgadza się. Nagrywamy u mnie w domu. Jakość jest, naszym zdaniem, bardzo
dobra. Wiele osób po odsłuchaniu naszego kawałka pytało się , w którym studiu
zrealizowano sesje.
J: Było to dość zabawne, bo my nie płaciliśmy za nic, a mimo to jakość jest zadowalająca,
podczas, gdy niektórzy nasi koledzy wyrzucają masę pieniędzy po to, żeby nagrać w
prawdziwym studiu, co, naszym zdaniem, jest zbędne, bo tak samo dobre próbki wychodzą,
gdy gra się w domu.
W: Każdy z was jest w innym wieku, jak sobie radzicie w zespole, czy ty, jako
najmłodszy, odczuwasz różnicę?
J: Nie, nie odczuwam. Zostałem bardzo miło przyjęty. Przy pierwszym spotkaniu znaleźliśmy
wspólny język.
M: Zdecydowanie, wiedzieliśmy, po co się spotykamy, a wiek nie grał tutaj najmniejszej roli
by stworzyć coś fajnego. Mamy podobne poczucie humoru i, oczywiście, tę samą pasje.
W: Może podziwiacie jakiś zespół, w waszym stylu, nie mam tutaj na myśli
profesjonalnych zespołów z długą historią, ale szkolne i amatorskie?
J: Podziwiamy? Może to za dużo powiedziane; szanujemy i lubimy. Jednym z nich jest Animal
Bar. Chłopaki to super ziomki, a grają jeszcze lepiej.
W: Wiążecie ze swoją pasją
plany na przyszłość?
M: Żaden z nas chyba nie traktuje
tego jako coś, z czego będzie
czerpać duży zysk i utrzymywać się.
Byłoby miło, ale staramy się być
realistami. Jeśli uda się coś osiągnąć
naprawdę wielkiego- świetnie.
W: Macie jakieś koncertowe
marzenie?
J: Zdecydowanie Glastonbury –
festiwal legendarny. Jeśli chodzi o
Polskę, to oczywście Opener.
W: Okej, w takim razie życzę Wam spełnienia marzeń oraz dalszych sukcesów
muzycznych. Bardzo dziękuję za udzielenie wywiadu.
Weronika Pławińska
16
NA SIENNEJ
OD STRONY MURAWY
Pierwszy akcent z udziałem reprezentacji Polski wyszedł na plus. Podopieczni Adama Nawałki
w meczach towarzyskich rozgrywanych podczas zgrupowania w Zjednoczonych Emiratach
Arabskich pokonali Norwegów 3:0, oraz Mołdawian 1:0. W obu spotkaniach ekipy wystąpiły
w „ligowych” składach, co nie zapewniło im zbyt dużego prestiżu, jednak powody do radości,
oczywiście, mamy. Nie może ich mieć za to reprezentacja Sierra Leone, która już czuje
oddech Polaków chcących zabrać im 76 miejsce w Rankingu FIFA...
13 stycznia w szwajcarskim Zurychu ogłoszono wyniki plebiscytu Złota Piłka FIFA za rok
2013. Triumfatorem okazał się filar hiszpańskiego Realu Madryt – Cristiano Ronaldo, o
którym jeszcze miesiąc temu napisałem jako o tym, kto w pojedynkę wprowadził
reprezentację Portugalii na tegoroczne Mistrzostwa Świata. W finałowej trójce znaleźli się
także: triumfator czterech poprzednich edycji, Argentyńczyk Lionel Messi z Barcelony oraz
Francuz Franck Ribery z Bayernu Monachium. Ronaldo otrzymał już Złotą Piłkę za 2008 rok,
jednak wydaje mi się, że tegoroczna należała mu się tak jak nigdy.
Saga transferowa z Robertem Lewandowskim dobiegła końca. Po wielokrotnych
nieoficjalnych informacjach stało się pewne, że snajper Borussii Dortmund od 1 lipca 2014
roku będzie grał dla najlepszej obecnie drużyny świata – Bayernu Monachium. Napastnik
podpisał pięcioletni kontrakt oraz rzucił rękawicę Mario Mandzukiciowi, który jest
podstawowym snajperem mistrza Niemiec od około półtora roku.
Będąc około dwa tygodnie temu w Matrasie, moją uwagę zwróciła biografia Neymara. Luca
Caioli – autor życiorysów m.in. Leo Messiego, bądź Cristiano Ronaldo postanowił wydać
publikację opowiadającą o młodym Brazylijczyku, który w Europie jeszcze do niedawna
pozostawał postacią tajemniczą, rzadko oglądano jego popisy, ale wiadomość o jego
piłkarskim geniuszu rosła z roku na rok. Po przenosinach do Barcelony skromnie
zapowiedział, że przybywa do na Stary
Kontynent tylko po to, by pomóc
wspomnianemu już Messiemu pozostać
najlepszym na świecie. Swoją drogą – biografia
22-latka? Marketing pełną gębą…
Na koniec, niestety, smutna wiadomość. 5
stycznia w wieku 71 lat zmarł legendarny
Eusebio. W 1966 roku został uznany za króla
futbolu, gdy z dziewięcioma bramkami na
koncie został najlepszym strzelcem mistrzostw świata w Anglii i wraz z reprezentacją
Portugalii zdobył brązowy medal. Nazywany „Czarną Perłą” urodził się, jednak nie w Europie,
a w byłej kolonii portugalskiej - Mozambiku, w Lourenco Marques, dzisiejszym Maputo. W
1965 roku uhonorowany został "Złotą Piłką" przyznawaną ówcześnie przez France Football.
Na lizbońskim cmentarzu Lumiar piłkarską legendę pożegnały w strugach padającego
deszczu tysiące Portugalczyków.
Dominik Owczarek
17
NA SIENNEJ
TRYNKIEWICZ – człowiek, który został
Diabłem
Urodzony w Piotrkowie Trybunalskim Mariusz Trynkiewcz zapisał się na kartach polskiej
historii jako jeden z najbardziej obrzydliwych seryjnych morderców i pedofilów. Nauczyciel
wychowania fizycznego dopuścił się w 1988 roku w swoim własnym mieszkaniu
makabrycznych zbrodni na czterech nieletnich chłopcach. Skazany na czterokrotną karę
śmierci wymigał się dzięki amnestii z 1989 roku, w wyniku której wszystkie kary śmierci
zostały zamienione na łączną karę 25 lat pozbawienia wolności, ponieważ w Kodeksie
Karnym nie obowiązywało jeszcze dożywocie. Okres odbywania jego odsiadki mija 11 lutego
2014 roku, a sam morderca zapowiedział, że dalej będzie zabijał.
Krótko o Szatanie i jego niecnych uczynkach.
Trynkiewicz urodził się 10 Kwietnia 1962 roku w Piotrkowie Trybunalskim. Ukarany
wcześniej za seksualne znęcanie się nad nieletnimi chłopcami, na przepustce (choroba matki)
dopuścił się kolejnych zbrodni. W swoim mieszkaniu przy ulicy Działkowej zamordował trzech
chłopców, których zwabił do siebie pod pretekstem strzelania z wiatrówki. Byli to 11-letni
Tomasz Łojek oraz dwóch 12-latków: Artur Kawczyński i Krzysztof Kaczmarek. Chłopcy
zostali brutalnie zadźgani nożem, podobno także zgwałceni, chociaż sam Trynkiewicz
zaprzeczał, że dopuścił się sodomii na chłopcach. Ich ciała zawlókł najpierw do piwnicy, by
po kilku dniach wywieźć je do lasu i usiłować spalić. Podczas śledztwa udowodniono mu
również gwałt i morderstwo 13-latka Wojciecha Pryczka. Biegli stwierdzili u mordercy
zaburzenia preferencji seksualnych i pedofilię i skazano go na karę śmierci, którą zamieniono
na 25 lat pozbawienia wolności. Po kilku latach Trynkiewicz zaczął ubiegać się o zmianę
nazwiska na Komornicki (nazwisko panieńskie jego matki), podając argument, że "zależy mu
na dobrym funkcjonowaniu w społeczeństwie po opuszczeniu zakładu karnego, a posiadanie
w dalszym ciągu nazwiska kojarzonego z przestępstwem nagłośnionym przez media, z góry
go dyskryminuje" oraz prosił o "danie mu szansy normalnego funkcjonowania, bez narażania
na szykany czy życie w ciągłym zagrożeniu i niepewności", jednak jego prośba została
odrzucona przez Sąd Okręgowy w Opolu oraz Urząd Stanu Cywilnego w Piotrkowie.
Sąd Okręgowy w Opolu zadecydował, pomimo wcześniejszych spekulacji, że nie wykona na
nim przymusowej kastracji chemicznej, jednak zostanie on poddany terapii zaburzeń
preferencji seksualnych i będzie się uczył empatii.
2014 i wyjście Szatana na wolność.
Podawana przez media data (11 luty 2014), budzi w mieszkańcach Piotrkowa Trybunalskiego
niemałe przerażenie. Tego dnia, odsiadujący w zakładzie karnym w Rzeszowie, Trynkiewicz
ma zostać zwolniony po 25 latach kary. Będzie miał 51 lat i sam zapowiedział, że będzie dalej
zabijać. Nikt nie wie, jak on teraz wygląda, ludzie znają tylko nazwisko. Wiadomo za to, że
jego matka trzyma i opłaca dla niego mieszkanie w Piotrkowie. I nasuwa się pytanie: Jak
bardzo beznadziejny był (i jest) system prawny w Polsce, że czterokrotny morderca pedofil,
bez żadnej opieki po 25 latach wyjdzie z więzienia i będzie swobodnie poruszał się po ulicy?
Możliwe, że Mariusz Trynkiewicz wtopi się w tłum i nigdy więcej o nim nie usłyszymy, ale z
18
NA SIENNEJ
drugiej strony to nadal będzie dorosły mężczyzna, zadbany, inteligentny i w pełni sił
fizycznych, z głową pełną fantazji, po latach celibatu. Pedofil i morderca. Czy udało się
poddać go resocjalizacji? Czy wyjdzie z niego porządny obywatel? A może znów ucierpią
przez niego niewinne dzieci? Tak naprawdę nikt tego nie wie i myślę, że nikt z nas wolałby
nie wiedzieć.
On sam może czuć się zagrożony. Nie co dzień na ulicę samopas wychodzi morderca dzieci.
Czy pedofil powinien obawiać się linczu ze strony mieszkańców? Jest to całkiem możliwe,
biorąc pod uwagę, jaką nienawiścią darzą go ludzie. Ojciec jednego z chłopców nawet groził
publicznie, że zabije Trynkiewicza, kiedy tylko on wyjdzie, ale ile w tym jest prawdy, a ile
pustych słów nikt z nas nie wie. W każdym razie ja osobiście daję Szatanowi z Piotrkowa
najwyżej miesiąc od wyjścia i będzie to ostatni raz, gdy o nim usłyszymy. Ten człowiek na
pewno nie będzie miał na wolności życia i lepiej byłoby dla niego, oraz dla nas wszystkich,
gdyby został w murach więzienia już na zawsze.
Floki
tej pory nie wiem, co on ma wspólnego ze
Słowianami, jednak postanowiłam zagłębić
się w ów utwór i odszukać jakieś głębsze
dno. Przedarłam się poprzez niezliczone
zbliżenia damskich wdzięków, wiejskich
chust , warkoczy oraz wulgarnego ubijania
śmietany. Doprawdy interesujące ujęcie
tego „słowiańskiego piękna” , które
mamusie przekazały nam w genach. Tymi
oto wdziękami chwali się przed nami
kontrowersyjna Luxuria Asaroth. Wcześniej
wystąpiła już w kilku teledyskach
Donatana, znana z wulgarnego picia
mleka, często wcielała się w rolę zmory,
demona, jak i kuszącej piękności.
Zastanawia mnie tylko, dlaczego ona tam
jest? Charakteryzują ją ciemne włosy,
ostre
rysy
twarzy,
które
są
przeciwieństwem
urody
prawdziwej
Słowianki. W jej roli prędzej widziałabym
młodą urodziwą dziewczynę z długimi
blond włosami o owalnej twarzy i
niebieskich oczach, błogo biegnącą przez
złote pole lub po prostu zajmującą się
tkaniem sukna. Przez takie zobrazowanie
piosenki oraz tekst słowiańskie kobiety
zostały obdarte z godności. Odnoszę
wrażenie, że w oparciu o piosenkę
potrafimy jedynie wzbudzać męskie
MY SŁOWIANIE…
W końcu zebrałam się w sobie, usiadłam
przed laptopem, aby zmierzyć się z
teledyskiem do piosenki Donatana i Cleo
pod tytułem „My Słowianie”. Pamiętam, że
zdarzyło mi się przesłuchać ją już
kilkanaście razy (o zgrozo!) i mimowolnie,
kiedy przychodził refren, jak głupia
nuciłam go pod nosem. Niestety, jest to
jeden z takich utworów, który, chcąc nie,
chcąc wpada w ucho i jak pasożyt siedzi
nam w głowie przez kilka najbliższych
godzin. Niektórych razi charakterystyczny
wokal Cleo, lecz dla mnie wydaje się on
oryginalny i tak naprawdę chętnie
usłyszałabym ją w innej kompozycji.
Muzyka jest prosta, tekst tak samo, ot
taka piosenka do ponucenia i puszczenia w
radiu. Jednak powrócę do teledysku, do
19
NA SIENNEJ
pożądanie, ubijać śmietanę, ogólnie
mówiąc,
wychodzimy
na
kobiety
pozbawione intelektu. Co prawda Donatan
wspomina, że „Jeżeli masz problemy z
poczuciem humoru i dystansem do świata
lub cierpisz na nadciśnienie i uwiąd
starczy, nie oglądaj tego teledysku”,
jednak, chyba nie muszę tłumaczyć,
teledysk po prostu ubliża naszym polskim
paniom . Cały filmik jest bardzo
kontrowersyjny, dzięki czemu uzyskał duże
zainteresowanie w Internecie. Osiągnął
ponad 34 milionów wyświetleń na
youtube,
czym
zainteresowała
się
amerykańska telewizja BBC. Podczas gdy
jedni byli zachwyceni teledyskiem, w
drugich
budził
on zażenowanie
zwieńczone
słowami
„z
czym do ludzi?”.
W
reportażu
owej
stacji
Anne-Marie
Tomchak
zainteresowana
ilością
wyświetleń filmiku stara się dociec, o czym
jest piosenka oraz jaki niesie ze sobą
przekaz. Prosi o pomoc pewną Polkę ,
która tłumaczy słowa oraz dodaje od
siebie parę komentarzy. Nie da się ukryć
zdziwienia i zszokowania obu pań, które
porównują filmik do pornografii. Jednak
reporterka puentuje całą piosenkę jako
parodię słowiaństwa. Szczerze mówiąc, nie
jestem
zachwycona
rozsławieniem
teledysku za granicą. Gdybym była
obcokrajowcem, odebrałabym to jako
zaproszenie do kraju, który zachęca, aby
„spróbować” naszych kobiet. Oczywiście,
zależy to też od punktu widzenia, jeśli
osoba nie odbierze piosenki jako parodii,
istnieje możliwość, że w świecie będziemy
znani, niestety, z tej wulgarnej strony.
Ideą Donatana było zachęcić Polaków do
powrotu do rodzimych tradycji w sytuacji
gdy kultura ta jest zdominowana przez
kulturę zachodu. Sama interesuję się
polską twórczością, w szczególności
dotyczącą kultury Słowian, dzięki czemu
chylę czoło przed Donatanem, że wyszedł
z taką inicjatywą. Nie znam się na muzyce
rapowej, nie słucham jej, lecz po
przesłuchaniu „Równonocy” Donatana
mogłam poczuć słowiańskiego ducha, do
wielu utworów z chęcią często powracam,
w szczególności „Z dziada-pradziada”,
który idealnie odzwierciedla słowiańską
dumę. Można więc stwierdzić, że idea była
słuszna,
a
wykonanie,
niestety,
nietrafione.
Całe
zainteresowanie
zobrazowało mi
to, że wielu z
nas,
Polaków,
nie
czuje
powiązania
z
plemionami
Słowian. Zadaję
sobie
pytanie
dlaczego? Przecież to są nasi przodkowie,
silny lud, posiadający własną kulturę i
wiarę. Dla nich liczyła się natura, bóstwa
znajdywały swoje miejsce w lasach,
niebie, słońcu, piorunie, podmuchu wiatru.
Grały one istotną rolę w życiu codziennym,
towarzyszyły podczas istotnych wydarzeń,
bitew oraz zmian pór roku. Tak naprawdę
nie można do końca dociec prawdy na ich
temat. Wiele informacji czerpie się z
dokumentów zapisanych podczas lub po
chrystianizacji. Jednak pewne jest, że
słowiańscy wojowie byli wielcy i wzbudzali
strach nawet wśród wikingów. Słowianie
jako jedni z pierwszych budowali
drewniane osady z ulicami, które otoczone
były drewnianym murem oraz fosą.
Budynki budowane były z solidnych bali,
20
NA SIENNEJ
których konstrukcji pozazdrościć mogli
sąsiedni Germanie. Zaskoczeniem może
być też to, że kobiety stały na równi z
mężczyznami, co było w tamtych czasach
rzadko
spotykane.
Zajmowały
się
tkactwem, jak i prostymi domowymi
czynnościami.
Niejeden Wiking czy
Germanie nie potrafił oprzeć się ich
pięknu, długie blond włosy, a to owiane
magią natury
zwieńczone wiankiem z
polnych kwiatów na czole. Mnie wśród
Słowian fascynuje to, że byli ściśle
powiązani z fauną i florą, wierzyli w zmory,
wodniki, rusałki, które widzieli na
ówczesnych
terenach,
głównie
bagiennych. Dawało to pewną magiczną
otoczkę
ich
życia.
Od dawna ciekawi mnie ten temat, ale
jednocześnie wiem, że trudno jest
dowiedzieć się wiele. Jednak powrócę do
poczucia słowiańskiej tożsamości wśród
Polaków. Nasi wschodni sąsiedzi, Rosjanie,
Ukraińcy, Białorusini mówią o sobie jako
Słowianach. Otwarcie przyznają się do
swojego pochodzenia, zgłębiają informacje
na ten temat oraz powstaje dużo
programów dokumentalnych. Co ciekawe,
często wykorzystywane jest to też w
muzyce czy sztuce. Świetnym tego
przykładem jest rosyjski folk metalowyzespół Arkona, którego nazwa pochodzi od
słowiańskiego grodu. Wokalistka zespołu
Masha
Archipowa
jest
z
zawodu
historykiem, ale i przy okazji autorką
tekstów
idealnie
odzwierciedlających
Słowian, ich kulturę oraz wiarę. Przy czym
towarzyszy temu porządne folkowometalowe granie oraz niesamowity growl
(niskie gardłowe dźwięki)Mashy często
ozdabiane białym śpiewem. W Polsce,
niestety, ludzie jakby zapomnieli o swojej
słowiańskości, uparcie twierdząc, że mają
z tym tyle wspólnego, co piernik do
wiatraka, w czym tylko utwierdzają się,
słysząc,
między
innymi,
piosenkę
Donatana „My Słowianie” . W takim
wypadku radzę sięgnąć po twórczość
naszego rodzimego zespołu, który wręcz
idealnie odzwierciedla naszą słowiańskość.
Za pomocą muzyki przedstawia nam
historię z tamtych czasów, poruszając
najmroczniejsze ale i najważniejsze
historie. Sprawia to , że po przesłuchaniu
ich utworów czuje się dumę oraz ducha
Słowian. Jest to Percival Schuttenbach,
folk – metalowy zespół, którego celem jest
przywołanie współczesnym ludziom naszej
słowiańskiej historii. Przy okazji tworzy też
projekt „Percival”, który zajmuje się
odtwarzaniem dawnych pieśni ludowych
wszystkich Słowian oraz uczestniczył i
pomagał
Donatanowi
w
projekcie
„Równonoc”.
Podsumowując, „My Słowianie” Donatana
było ślepym trafem, niosącym za sobą
wiele
kontrowersji
oraz
dyskusji
sprawiających, że, oczywiście, najbardziej
poszkodowani okazali się Słowianie, którzy
zostali jeszcze bardziej odtrąceni niż
przedtem. Jednak ja pozostanę wierna mej
słowiańskiej duszy, nucąc pod nosem
piosenkę Percivala, grając skocznie na
flecie przy trzaskającym biesiadnym ogniu.
Awita
21
NA SIENNEJ
Nic to…
NA ŚMIETNIKU POEZJI
„Zaduma”
wieczny Taniec trwa
Śmierć nie próżnuje –
tylko zbiera swoje żniwo
na człowieczym polu śmiejąc
się w twarz próbującym uciec
a przecież ona zawsze ma
dwanaście oczek
kolejna świeca Życia zgasła
umysł opada w mrok
w wieczne objęcia
Tanatosa tylko
po to aby czekać
wstrząśnięcie i myślenie
oczywiście pozytywne
złorzeczenie o zmarłym
jest nie na miejscu
Morderca? chory umysł
Gwałciciel? spaczenie seksualne
Hitler? on chciał dobrze
to przez presje otoczenia
z zimną krwią zamordował
tysiące żydów
I pozostaje po tym tylko
myśl wspomnienie
Zaduma
czarna cisza przez kilka dni
I koniec
powrót do normalnego życia
Jakub Gdański (1996-2012)
„Bo śmierć za wcześnie go ze sobą
zabrała”
Harry
22
NA SIENNEJ
TOLERANCE IN THE MODERN WORLD
At the beginning I desire to focus on the essence of tolerance. What is it for us? It is respect
for other people's feelings , opinions , preferences, customs and behavior even if they were
completely different from our own or completely contradicted them. Today, tolerance is
respect for freedom of other people, their thoughts and opinions and their way of life.
But what does it mean to be "tolerant" or "intolerant"? In the past “tolerant” meant that
other poeple had a right to their own opinion, and the right to express themselves, and that
even though we could disagree with their opinions, that we could tolerate their views and
live in peace, with the understanding that all people were working toward the truth. In
recent years, however, tolerance has begun to mean something radically different, that
tolerance should never prove that someone else is wrong.
Is there a limit of tolerance in the modern world? Can we designate it ourselves ? Are we
tolerant as a people , as a nation , as a civilization ? Do we realize that tolerance is the
awareness that every one of us has? Things like certain rights , including the right to
freedom of thought and beliefs ? These , as well as a hundred other questions affect us all.
We cannot stop speaking to people or start a war just because there is a difference in
opinion. We must learn to be tolerant of one another and respect these differences in
opinion. We have to find a common ground, an idea we can all agree on. Once we agree on
one subject, it will be easier to settle differences in other subjects. Everyone of us is human
and we have to respect each other. Things around us are changing all the time and we have
to accept it.
The world is becoming increasingly mobile. We aren't longer able to live and work only with
people who went to the same schools and to the same parties as our parents and we did.
Now, we will work directly with people whose background is completely different from ours.
We must be tolerant of these differences as they must be tolerant of us if we are to live and
work together amiably.
Different people have different lifestyles. We must accept these differences even though
they may be different from what we are used to. Women can live on their own, hold
important jobs, and raise children on their own. Men can stay home and take care of
children. Social roles can change and we must be tolerant of these changes.
Greta Osoba
23
NA SIENNEJ
Rozrywka
Rak
HOROSKOP
Uważaj! Minusowe temperatury
nie są przez ciebie
akceptowane, a lód na
chodnikach dla Ciebie to istna zgroza….
Dlatego wybierz się na porządne zimowe
szaleństwo zakupów, by zaopatrzeć się w
porządne akcesoria zimowe!
Wodnik
W najbliższym miesiącu dodaj
sobie gram cierpliwości, może
Ci się przydać, kiedy będzie Ci się cały
czas spóźniał autobus przez złośliwą
Wenus, a Twoje pierwsze lekcje będą się
odbywać bez Twojej obecności.
Lew
Ryby
Lepiej zaopatrz się w lepszy
grzebień do swej bujnej grzywy,
bo stary straci ząbki, kiedy
będziesz piłował kraty w szkolnych
oknach, by uciec przed zobowiązaniami.
Sprawująca nad Tobą pieczę
cudowna Fortuna, zaplączę się w
labiryncie Dedala i niestety
przestanie Ci sprzyjać jej szczęście i fart.
Dlatego pamiętaj żeby polegać tylko na
sobie.
Panna
Upsss… planety wskazują na
mocne rozchwiania emocjonalne,
uważaj i trzymaj język za zębami,
albo po prostu zainwestuj w tic tac (tylko 1
kcal)
Baran
Baranie, możesz spać spokojnie,
Twoje wszystkie niedogodności
odejdą w niepamięć, aczkolwiek nie
zadzieraj nosa, żebyś się czasem nie
przeliczył.
Waga
Twoje szale będą szaleć od
ciężarów, które na nie nałożysz.
Wychilluj a świat stanie się tak
jakbyś patrzył na niego przez różowe
okulary.
Byk
Będą się bić o Twoje względy, a
walka ta będzie wyglądała jak
cowboy na rodeo. Obie te osoby
będą na wyciągniecie Twojej ręki!
Skorpion
Bliźnięta
Kołysanek Ci nikt nie musi śpiewać,
byś spał spokojnie, Twoje życie
stanie na głowie, kiedy Chuck
Bass ewentualnie Angelina Joli zadzwoni
do Ciebie z prośbą, byś odwiedził ich w
samym centrum NYC! Takiej okazji nie
możesz przespać, więc NASTAW W KOŃCU
BUDZIK!!!!
Przyjaciół poznaje się w biedzie,
a bieda ciebie dopadnie. Dlatego,
jak to mówią, umiesz liczyć – licz na siebie
i nie chciej ich poznawać w sytuacji, która
może powstać. Do dzieła, ruszaj na podbój
swoich problemów.
24
NA SIENNEJ
Strzelec
Koziorożec
Piękny, młody, niewyspany, taki
strzelcu jesteś… wejdziesz w gorące
stosunki z Rybami, ale nikt nie wie czy będą
dwie czy jedna oraz czy stosunki będą
gorące od namiętności, czy nienawiści, więc
miej oczy i uszy szeroko otwarte!
Twoje pedantyczne podejście do
życia da Ci się we znaki, nie zatracaj siebie,
niże w końcu bałagan jest Twoim
środowiskiem życia. Pamiętaj! Szklana dużej
mocnej kawy powinna dać kopa, by
posprzątać, ale czy nie wygodniej przed TV z
pilotem? No właśnie…
Esmeralda
TRUDNE
ŁATWE
SUCHARY
- Jak jeżdżą na rowerze miłośnicy margaryny?
- Na ramie.
- Dlaczego rolnicy nie potrafią niczego osiągnąć w życiu?
- Bo mają słomiany zapał.
-Po co idzie dres do lasu?
-Po ziomki 
Dominik Owczarek
25
NA SIENNEJ
Czarek Nowicki
Łukasz Raczkowski
26

Podobne dokumenty