więcej

Transkrypt

więcej
Zespół się rozrasta i zwiększa swój skład osobowy. Po kilku latach
zastoju w zakresie naboru nowych członków, w dniu 05 marca 2011 roku
oficjalnie przyjęto do Zespołu czterech nowych sygnalistów.
Są to: Piotr Dąbrowski, Henryk Szewczuk, Leszek Krzysztofik i
Grzegorz Krajewski. Przyjęcie odbyło się w miejscowości Walim w
Górach Sowich w obiekcie turystycznym o nazwie „Zajazd Huberta”.
Ceremoniał przyjęcia opracował Bogusław i skutecznie go
wprowadził w życie, a odbywało się to mniej więcej tak:
Czterej młodzi adepci sygnalistyki stanęli z instrumentami w ręku
po jednej stronie sali biesiadnej, naprzeciwko nich stanęli „starzy”
członkowie, założyciele Zespołu „Odgłosy Kniei”, a pomiędzy nimi jako
Mistrz Ceremonii Bogusław. Padło pierwsze pytanie:
- Czego pragniecie młodzi ludzie?
- Pragniemy zostać sygnalistami przesławnego Zespołu „Odgłosy Kniei”zabrzmiała zgodna odpowiedź.
- Z czym zatem przybywacie?
- Przybywamy z umiejętnościami gry na myśliwskim rogu – rzekli adepci.
- Skoro tak, to zagrajcie hymn Zespołu, marsz pod tytułem „Przez
Sudecką Krainę”. Zagrajcie go – bo wszak już to umiecie – z podziałem
na głosy - zadecydował Mistrz.
Natenczas czterej losu wybrańcy, chwycili na taśmach przypięte
swoje rogi myśliwskie, długie, owinięte skórą, wentylowe, kręte.
Oburącz do ust je przycisnęli, wzdęli policzki jak banie
w oczach krwią zabłysnęli,
Zasunęli w pół powieki, wciągnęli w głąb pół brzucha,
I do płuc wysłali z niego cały zapas ducha i …
Nic nie zagrali !!!!!!!
Ich rogi jakoby zniósł wicher swym niepowstrzymanym dechem
I nie zaniosły w puszczę muzykę i nie podwoiły echem.
Zamarli sygnaliści starzy, stali goście zaproszeni,
Załamani niemocą i dziwną dysharmoniją pieni.
Młodzi cały przekazany im kunszt, z którego jakoby mieli słynąć,
Utracili w tej chwili, i nie mogli przed uszami zebranych rozwinąć.
Zamiast napełnić wnet, ożywić knieje i dąbrowy
Robili wszystko, ażeby nie rozpoczęły się łowy.
W ich sromocie była historyja krótka
Nie wiedzieli co C-dur, E-dur i gdzie inna nutka.
Były jakieś jęki, piski i szlochanie,
A gdzie niegdzie ton twardszy, jak grzmot,
to zębów zgrzytanie.
Tu przerwali, lecz rogi trzymali i wszystkim się zdawało,
Że chłopaki zagrają, lecz im jakoś nieskoro się do tego zbierało.
A muzyka leśna, z której zespół „Odgłosy Kniei” sił zdroje zdobywa,
Bo jest wielka, wzruszająca, dostojna i wiecznie niechaj będzie żywa,
Nie poszła na gaje, pola, knieje i dąbrowy,
Lecz zamilkła tuż, na progu, jak milknie dźwięk zbyt krótkiej mowy.
Mistrz Bogusław załamany, zasmucony, zaczął z nerwów
wyrywać sobie włosy z głowy. Aż w końcu zapytał „Odgłosy”:
- Co robić? Jest tragicznie, co robić?!!!!!!! Cóż nagle stać się
mogło, przecież grali całkiem dobrze? W takim stanie rzeczy o przyjęciu
do Zespołu mowy być nie może. Co robić!!! Radźcie Koledzy. Jeżeli
bowiem z muzyką myśliwską jest nie najlepiej, to może w innej
dziedzinie, no… na przykład, …no…, no … w czym, no …, no …sam już
nie wiem, … no …, no może, no może, … w gastronomii... młodzi
Koledzy potrafią coś więcej zrobić i chociaż z tej strony Zespołowi, póki
co, przydatni będą.
Założyciele udali się na naradę i po długim czasie wydali
werdykt, iż muszą sprawdzić zawartość szklanic, pucharów, mis, talerzy i
półmisków, oraz omszałych bukłaków z napojami, ażeby podjąć decyzję
ostateczną.
Jak rzekli, tak zrobili. Ruszyli między stały biesiadne suto
zastawione jadłem i napitkami. Jedli, smakowali, oglądali i wąchali,
wypili po kusztyczku tego i owego i w końcu zawyrokowali:
- Gry na rogu, to cała czwórka musi się uczyć jeszcze długo, ale
jak zostaną do Zespołu przyjęci, to obcując z Mistrzami codziennie,
szybciej ten kunszt osiągną. Natomiast w przerwach pomiędzy nauką gry
na rogach będą piec, smażyć i gotować a także czynić naleweczki, bo po
tym co już pokazali i co stoi na stołach, rzeczy owe godnie im się udają.
Po takim dictum, Mistrz Ceremonii, który powoli, acz z wielkim
trudem odzyskiwał utracony spokój, wydał polecenie:
- Wobec powyższego, złóżcie swoją prośbę o przyjęcie do
Zespołu oficjalnie, tu i teraz, w obecności świadków, czyli waszych
rodzin i zaproszonych gości.
Przed front czwórki wyszedł Kazio Krukowski i odczytał
uroczyście słowa prośby-roty:
„ Ja jeszcze niedouczony, pożal się Boże sygnalista,
proszę o przyjęcie mnie do przesławnego zespołu "Odgłosy Kniei"
i o pozwolenie, abym mógł lichy i niegodny skowyt mojej fifki,
dołączyć do przeszlachetnego brzmienia wspaniałych rogów
myśliwskich i czerpać z sięgającej ubiegłego 1000-lecia przebogatej
tradycji Zespołu”.
Każdy z nowoprzyjętych powtarzał z przejęciem słowa prośby.
Po wygłoszeniu przez adeptów słów prośby, Mistrz Ceremonii
uderzył myśliwskim rogiem w lewe ramię każdego z nich i rzekł:
- W imieniu własnym i Kolegów, przyjmuję Was do Zespołu
„Odgłosy Kniei”.
Bądźcie prawymi i oddanymi muzyce myśliwskiej sygnalistami.
Róg myśliwski noście dumnie i wysoko.
Szanujcie i rozsławiajcie tysiącletnie łowieckie tradycje, a święte
prawa etyki niech będą dla Was drogowskazem i sędzią w każdym dniu
Waszego życia. Niech Was przez jego kręte ścieżki, Święty Hubert
szczęśliwie prowadzi.
Teraz młodzi sygnaliści przyjęli gratulacje, po czym dołączyli do
pozostałych i wspólnie wykonali ognistego marsza „Przez Sudecką
Krainę”.
Przyjęta przed chwilą czwórka młodzieży również pięknie,
głośno, czysto zagrała, co nasunęło Założycielom podejrzenie, iż
wcześniej nie zagrali oni tego utworu celowo i świadomie, ażeby pokazać,
że dopiero oficjalne mianowanie ich sygnalistami, stanowi przekroczenie
mitycznego Rubikonu i z tym momentem, jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki mija trema, wraca dar gry i róg brzmi najpiękniej
jak potrafi.
Po ceremonii przyjęcia do zespołu, biesiada trwała do późnych
godzin nocnych, a królowała oczywiście myśliwska muzyka.
Z dniem zatem 05 marca 2011 roku zespół liczy osób 14. Gdy
dołączy do niego „Łowiecka Rodzina” będzie liczył 18, a gdy dołączą
„Durlakowe Rogi” będzie grać 30 instrumentów.
A to już prawdziwa orkiestra!