Wieczór w czterech aktach z Kieleckim Teatrem
Transkrypt
Wieczór w czterech aktach z Kieleckim Teatrem
DANCING POZNAŃ 20-27 sierpnia 2016 26 sierpnia 2016 D NCE Nr 6 A PULSE Spis treści Wieczór w czterech aktach z Kieleckim Teatrem Tańca Oswajanie dotykiem Czekając na księcia, szukając księżniczki Co nowego na Dancing Poznań? Cz. 3. 1 2 3 5 Wieczór w czterech aktach z Kieleckim Teatrem Tańca Na tegoroczny Dancing Poznań Kielecki Teatr Tańca przygotował program składający się z czterech propozycji choreograficznych. Tancerze zaprezentowali się w repertuarze różnorodnym pod względem techniki tanecznej, stylu i tematu. Kielecki zespół przez wiele lat kojarzony jednoznacznie ze spektaklami tworzonymi w technikach i stylach jazzowych, coraz częściej do współpracy zaprasza choreografów korzystających z innych form wypowiedzi scenicznej. Stymulacja ciała w choreografii Elżbiety Szlufik-Pańtak i Grzegorza Pańtaka to prezentacja składająca się z dwóch części: artystycznego opracowania jazzowej lekcji przy drążku i przestrzennej kombinacji choreograficznej. Praca ta jest pokazem umiejętności tancerzy, którzy bardzo swobodnie poruszają się w obrębie formy eksponującej rytmiczne ćwiczenia oparte na policentryzmie, izolacjach i wymagające spektakularnego rozciągnięcia ciała. Ważnym elementem tej dynamicznej kompozycji były białe baletowe drążki, które stały się ruchomą częścią choreografii. Muzyka i jej zmienne rytmy stymulowały tancerzy do wytężonego wysiłku. Propozycja zdecydowanie dla wszystkich fanów tańca jazzowego. Druga choreografia wieczoru to Sen Jakuba zainspirowany kompozycją Krzysztofa Pendereckiego i nawiązujący w treści do starotestamentowego wątku. Spektakl ten ma zdecydowanie ilustracyjny charakter i ukazuje wizję Jakuba odnosząc się bezpośrednio do słów: „O, jakże miejsce to przejmuje grozą! Prawdziwie jest to dom Boga i brama nieba”. Tancerze pozostają w ścisłej relacji ze skomplikowaną i trudną w odbiorze partyturą muzyczną. Idealnie jednak odzwierciedla ona zło czyhające na biblijnego bohatera, który opiera się mu, dzięki czemu wstępuje na drogę zbawienia i przybliża się do doskonałości. W choreografii charakterystyczne są postaci kobiet-demonów, których ciała przyjmują niepokojące kształty i formy, w zestawieniu z nimi Jakub wydaje się statyczny. W spektaklu pojawiają się też rekwizyty: ogień na kamiennych podstawkach, symbolizujący wieczność i oświecenie duchowe oraz drabina jako zbyt może oczywisty znak duchowej wspinaczki. Spektakl Łk 10, 29 (Kto jest moim bliźnim?) Roberta Bondary współpracującego z KTT po raz pierwszy, nawiązuje z kolei do zapisanego w Ewangelii św. Łukasza boskiego przykazania miłości bliźniego („miłuj bliźniego swego, jak siebie samego”). Choreograf rozpatruje kwestię miłosierdzia zarówno w wymiarze duchowym, jak i społecznym. Dogłębnie analizuje skomplikowane relacje między jednostką a zbiorowością i motywacje ludzkich działań. Prezentuje mroczną wizję ludzkości. Historia opowiedziana została za pomocą rozbudowanej struktury choreograficznej, na którą składają się oryginalne taneczne ujęcia. Początkowy duet pomiędzy kobietą i mężczyzną jest liryczny, cielesny, w bliskim kontakcie między partnerami. Szybko jednak zostaje zburzony przez otaczający ich tłum gapiów. Nie oni jedni spotykają się z nienawiścią. Zbiorowość ma moc sprawczą, na scenie pozostaje już do końca spektaklu, ciągle wybiera nowe ofiary. Jest bezduszna, w milczeniu obserwuje proces rozpadu wszelkich form społecznego współżycia. Przemieszcza się po scenie gwałtownie, wykonuje zamaszyste i konwulsyjne ruchy głowy, rąk i korpusu. Zajmuje strategiczne pozycje tworząc okręgi, szeregi, nieregularne 2 grupy, często zastyga w ekspresyjnych statycznych pozach. Choreografię Roberta Bondary charakteryzuje również zmienne tempo dostosowane do rytmicznych dźwięków bębnów, intensyfikacja drobnych gestów i impulsywność reakcji. Ostatnia z propozycji wieczoru to Poza horyzont w choreografii Jacka Przybyłowicza, po spektaklu Monochrome druga już jego realizacja przygotowana dla tancerzy KTT. Widać w niej wyraźny wpływ tańca izraelskiego. Polskiego artystę fascynuje twórczość Ramiego Be’era, Ohada Naharina i Itzika Galili. W zbliżonej do ich pracy estetyce zrealizował swój własny spektakl. Poza horyzont to niezwykle ekspresyjna, fizyczna i zmysłowa podróż w poszukiwaniu utraconej krainy szczęśliwości. Ważną rolę w kreowaniu scenicznych obrazów odgrywa wspólnota, która emanuje specyficzną energią. Jej wędrówka jest kolażem historii i uczuć. Kompozycja składa się z archetypicznych otwartych i zamkniętych struktur (koła, szeregi, nieregularne grupy), synchronizowanych i desynchronizowanych scen zbiorowych, dynamicznych kontrastów. Interesująca jest również artykulacja ruchu: nisko opadająca miednica, szerokie zakresy, bogata ornamentyka gestów, gwałtowne przyruchy. Efekt współpracy Przybyłowicza z kielczanami jest bardzo ciekawy. Młody zespół odczytuje intencje choreografa. Nie tylko perfekcyjnie wykonuje trudną choreografię, ale też czuje ją i rozumie, generując dzięki temu różnorodne i wiarygodne emocje. A.B. Stymulacja ciała – Class Choreografia: Elżbieta Szlufik-Pańtak Muzyka: collage z tradycyjnych i rozrywkowych utworów jazzowych opracowanie światła: Grzegorz Pańtak Stymulacja ciała – Dance Choreografia: Grzegorz Pańtak Muzyka: Low Deep T Światła: Grzegorz Pańtak Sen Jakuba Choreografia: Grzegorz Pańtak Muzyka: Krzysztof Penderecki Wstęp dźwiekowy do utworu muzycznego z oddechów człowieka: Grzegorz Pańtak Kostiumy: Agnieszka Brzozowska Światła: Grzegorz Pańtak Łk 10,29 (Kto jest moim bliźnim?) Choreografia: Robert Bondara Muzyka: Antonio Sanchez, Ex Confusion Kostiumy: Agata Roguska Projekt światła: Robert Bondara Poza horyzont Choreografia: Jacek Przybyłowicz Muzyka: Claude Debussy, Anda Union, J.S. Bach Oprawa plastyczna: Jacek Przybyłowicz Taniec: Tancerze Kieleckiego Teatru Tańca Spektakle zaprezentowane w Sali Wielkiej CK Zamek w ramach XIII Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca w Poznaniu, 25.08.2016 r. Oswajanie dotykiem By się rozwijać, człowiek potrzebuje dotyku – tak mówi współczesna psychologia. Wczorajsza propozycja Polskiego Teatru Tańca przesycona była dotykiem o różnorodnych odcieniach. Touch me to spektakl PTT z marca 2016 r. w choreografii Andrzeja Adamczaka. Po wcześniejszym Need me tym razem Adamczak podjął temat, który powinien „dotykać” nas wszystkich. Powinien, ale czy tak jest w rzeczywistości? Czym jest dotyk, co ze sobą niesie, jak i po co go użyć, czy można pozostać wobec niego obojętnym? Trójka bohaterów tańczących na scenie stara się odpowiedzieć na te pytania. W pierwszej scenie spektaklu widzimy trzy postaci oświetlone punktowo. Każda z nich wraz z rozwijającą się muzyką poszerza swój ruch dążąc do kontaktu. Znamienne jest to, że tancerze rozpoczynają taneczną podróż oddzielnie, stojąc samotnie na wyciętych światłem kwadratach podłogi i w taki sam sposób ją zakończą. Pomiędzy tymi scenami zobaczymy, na ile sposobów i co jest w stanie komunikować nasze ciało. Jesteśmy świadkami oswajania go, chronienia, rozbudzania, także erotycznego, wykorzystywania czy nawet dręczenia. Za pomocą ruchu delikatnego i subtelnego, by po chwili uderzyć nas swoją 3 Fot. 1. fot. M.Zakrzewski, na zdjęciu: Katarzyna Rzetelska, Sandra Szatan, Andrzej Adamczak, Touch me brutalnością, Adamczykowi udało się pokazać, jak istotny jest dotyk w relacjach między ludźmi, ale również w relacji z samym sobą. Może on być narzędziem opresji, lecz również dzięki niemu stajemy się w pełni ludźmi. Przekazanie emocjonalnych niuansów przełożonych na ruch udało się dzięki fenomenalnym warsztatowo tancerzom: Katarzynie Rzetelskiej, Sandrze Szatan i Andrzejowi Adamczakowi. Tak wytrawni artyści, poza fantastyczną techniką, którą prezentują, nie potrzebują nic więcej. Scenograficzne minimum ograniczone zostało do gry świateł. Skromne sukienki tancerek i kostium Adamczaka składający się ze spodni i bluzy dla podkreślenia odrębności kobiecości i męskości nie rozpraszały uwagi. Poza małym zarzutem dotyczącym przewidywalnej struktury samego spektaklu – wszak trio to praca w duetach, solo i w grupie – był to atrakcyjny wieczór dla fanów Andrzeja Adamczaka. M.S. Touch me Choreografia: Andrzej Adamczak Kostiumy: Mariusz Szmytkowski Muzyka: Claudio Monteverdi, Modeselektor, Pleq, Ellen Allien, Los Cojolites Obsada: Katarzyna Rzetelska, Sandra Szatan, Andrzej Adamczak Spektakl prezentowany na Scenie Wspólnej w ramach XIII Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca w Poznaniu, 25.08.2016 r. Czekając na księcia, szukając księżniczki Wydział Teatru Tańca w Bytomiu (filia krakowskiej PWST) kształci studentów nie tylko w zakresie umiejętności wykonawczych i twórczych, ale również pod kątem poruszania się na trudnym tanecznym rynku. Absolwenci WTT wiedzą, jak zakładać organizacje, jak pozyskiwać środki na produkcję, jak nawiązywać kontakty i promować swoją działalność. Z jednej strony to smutne, że neoliberalna gospodarka wymusza ten rodzaj aktywności na artystach, którzy muszą godzić konieczność nieustającego szlifowania formy z wysyłaniem dziesiątków maili i wypełnianiem formularzy zgłoszeniowych; z drugiej jednak strony szczęściem w tym nieszczęściu jest fakt, że absolwenci dobrze funkcjonują w trudnych kapitalistycznych warunkach i umieją zorganizować sobie przestrzeń do tworzenia. 4 Świetnym przykładem jest zespół Witamina T, który powstał na potrzeby spektaklu SPEED DATES show i składa się z freelancerów, na co dzień pracujących w najróżniejszych zespołach i kolektywach. Fot. 2. fot. Witamina T, SPEED DATES show „Zaczynamy Rundkę w ciemno” – woła z entuzjazmem Prowadzący i zaprasza nas do telewizyjnego studia. Spotkamy tu oszczędną i gospodarną Monikę, rozpieszczoną i romantyczną Agatę oraz wysportowaną i waleczną Dagmarę. Odpowiadając na głupawe pytania w możliwie zabawny sposób, dziewczyny walczą o względy Ryszarda. Wprawdzie nie są nim jakoś szczególnie zachwycone – nie jest ani odpowiednim partnerem życiowym dla Moniki, ani kochanym misiem, którego szuka Agata, ani Jamesem Bondem pożądanym przez Dagmarę – ale chłopak ma jedną niewątpliwą zaletę: jest facetem, a faceta trzeba mieć. Właściwie nie wiadomo dlaczego; tak po prostu jest. O tym bohaterki czytają w książce z rysunkiem serca na okładce, o tym fantazjują i na to czekają. Wdzięczą się, pozują, szeroko uśmiechają do potencjalnego księcia, w stosunku zaś do rywalek są opryskliwe i wrogie. Konwencja radosnego show utrzymana jest dość długo, bohaterowie błaznują, fantazjują, szeroko się uśmiechają i eksponują swoje najlepsze strony. Jest kolorowo i wesoło, gra muzyka, sypią się żarty, tańczy się lindy hop – czegoś jednak wciąż brakuje. . . Dziewczyny w końcu doczekują się finału rodem z miłosnej literatury: przychodzi chłopak z pierścionkiem. Zamiast jednak magicznej formułki „i żyli długo i szczęśliwie” następuje kolejny rozdział, zatytułowany „prawdziwe życie”. Bohaterki poważnieją i po raz pierwszy od początku spektaklu indywidualizują się. Nie są już kalkami celebrytek ze stron kolorowych magazynów, nie pozują na ładne panie z telewizji, stają się po prostu sobą i poszukują własnych dróg budowania relacji lub radzenia sobie z ich brakiem. A jak sprawa wygląda z męskiej perspektywy? Tej pokazano w spektaklu zdecydowanie mniej, ale nie została całkowicie pominięta. Odpowiednikiem książki z serduszkiem dla dziewczynek są filmy akcji dla chłopców. Przekaz jest prosty: trzeba umieć się bić i mieć tyle siły, żeby podnieść kobietę jedną ręką; poza tym nie wolno płakać. I to właściwie cały instruktaż. Nie ma mowy o tym, co zrobić, gdy pojawiają się emocje, jak porozumieć się z drugim człowiekiem, jak budować wspólną rzeczywistość. Dużym walorem spektaklu jest prosta, ale pomysłowa warstwa plastyczna. Smutne, nieco krzywe drzewko, stojące z tyłu sceny, otoczone jest szklankami z drinkami, cytrynami, papierowymi 5 samolocikami i innymi atrybutami świetnej zabawy. Ten rekreacyjny śmietnik budzi miłe skojarzenia i sympatię, między innymi dlatego, że nie pretenduje do bycia czymkolwiek więcej niż zestawem oczywistości. Z kolei tak prostym przedmiotom jak kolorowe baloniki przypisano wiele znaczeń – są elementami wystroju telewizyjnego studio, pętelki na końcach ich sznurków stają się pierścionkami zaręczynowymi, a same sznurki w pięknej, subtelnej scenie stają się upiorną sugestią szubienicznych lin. Całości dopełniają kostiumy – trochę retro w kroju, trochę zaś w stylu – do bólu kolorowych – lat 90. Przedstawienie jest pełne lekkości i całkowicie bezpretensjonalne. Wykonawcy korzystają z pełnego arsenału środków wyrazu scenicznego, używają ich jednak z rozwagą – tam, gdzie trzeba, szaleją z brokatem i rozsypują chmury studolarówek; tam, gdzie trzeba, przekazują emocję delikatnym pogłaskaniem partnera po ramieniu czy dyskretnym odwróceniem wzroku od niechcianej czułości. Dużym atutem absolwentów WTT jest bogaty warsztat aktorski i choć momentami czystość ruchu i precyzja wykonania niektórych sekwencji stricte tanecznych czy utrzymania pozycji pozostawiały trochę do życzenia, to umiejętność wykreowania postaci i sprawowania nad nią pełnej kontroli skutecznie przykuwa uwagę i pozwala widzowi uwierzyć w starannie i z wdziękiem utkaną teatralną iluzję. H.R. SPEED DATES Show Koncept: Daniela Komędera Choreografia, reżyseria, wykonanie, scenografia: Agata Meyer-Lüters, Katarzyna Gocał, Anna Mikuła, Filip Meyer-Lüters, Karol Pruciak Spektakl prezentowany na Scenie Wspólnej w ramach XIII Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca w Poznaniu, 25.08.2016 r. Co nowego na Dancing Poznań? Cz. 3. Organizatorzy XXIII Międzynarodowych Warsztatów Tańca Współczesnego przygotowali dla uczestników nowe kursy. Na liście 37 propozycji pojawiły się techniki i style skierowane do tancerzy o różnym stopniu zaawansowania. Odwiedziliśmy pedagogów na prowadzonych przez nich lekcjach, aby przyjrzeć się ich pracy, a czasami nawet bezpośrednio doświadczyć tanecznego treningu. R to warsztaty prowadzone przez Iwonę Olszowską, które nie są całkowitą Świadomość ciała BMC R – powięź nowością na Dancing Poznań, ale jeden z ważnych części systemu Body Mind Centering – wcześniej był rozwijany w minimalnym zakresie, bo traktowany raczej jako jeden z elementów płynów w ciele. Dzięki coraz szerszej informacji na temat powięzi wiadomo, że jest systemem łączącym, który wpływa na adaptację ciała, na jego sprężystość, elastyczność, na harmonię ruchu, itp. W tym roku R pracuje głównie nad rozwijaniem zagadnienia powięzi: prowadząca wykorzystując narzędzia BMC tzw. „silky state” – „mózgu” powięzi, który jest harmonijny, elastyczny, płynny i „kangaroo state” – to jej strefa dynamiczna. Znajomość zasad działania tych elementów znacząco wpływa na poprawę świadomości ciała. Całkowitą nowością są dwie propozycje warsztatowe prowadzone przez Elżbietę Pańtak: Broadway jazz z rekwizytami i Jazz dance z elementami drążka. Broadway jazz z rekwizytami to styl musicalowy, który powstał na Broadway’u w czasach Freda Astera i Gene’a Kelly’ego. Towarzyska śmietanka nosiła wówczas cylindry, meloniki, laseczki – to były atrybuty elegancji. Choreografowie podpatrywali, jak to towarzystwo się bawi, jak żyje, jak poruszają się kobiety, jak podają rękę i jak są ubrane: w etole i piękne okrycia – wszystko to weszło na scenę Broadway’u. Podczas warsztatów, prowadząca przekazuje uczestnikom, że jest to styl bardzo elegancki, kobieta jest subtelna i powabna. Mężczyzna jest dżentelmenem, wobec kobiety zachowuje się szarmancko – tańczy delikatnie nie gubiąc swojej męskości. Grupa jest średniozaawansowana, uczy się choreografii z cylindrami i laseczkami, która jest pozornie prosta, ale wymaga sporej koordynacji: kapelusza z pracą rąk, nóg i głowy. Również taniec z laseczką wymaga dużej umiejętności i precyzji w żonglowaniu nią. Drugim warsztatem, prowadzonym przez Elżbietę Pańtak jest Jazz dance z elementami drążka. Lekcje z drążka jazzowego zostały opracowane dość dawno w Nowym Jorku, ale niestety technika i styl lekcji trochę jakby zanikły – nie można go już spotkać prawie nigdzie w Europie. Elżbieta Pańtak opracowała swój warsztat na podstawie wieloletnich doświadczeń padagogicznych. W ćwiczeniach Jazz dance z elementami drążka podstawową pozycją jest ustawienie równoległe stóp, ciężar 6 ciała przeniesiony do przodu i bardzo trudna koordynacja rąk i nóg, które często pracują w innym rytmie, np. noga wykonuje ćwierćnuty, a ręka ósemki. W jazzie musi być polirytmia i izolacje. Na lekcję składa się bardzo dużo takich ćwiczeń. Ponadto drążek jazzowy bardzo rozciąga dół podkolanowy, ścięgno Achillesa, mięsień biodrowo-lędźwiowy, oszczędza z kolei przywodziciele. Praca odbywa się na mięśniach zewnętrznych – to ćwiczenia, które lepiej rozciągają niż w klasyce. Lekcje te przeznaczone są raczej dla zawodowych tancerzy lub osób zaawansowanych ruchowo. M.Z. Redakcja: Anna Banach, Anna Opłocka, Hanna Raszewska, Małgorzata Skusa, Izabela Stańdo (red. nacz.), Marta Zawadzka – absolwentki Podyplomowych Studiów Teorii Tańca UMFC w Warszawie. Opieka: Jagoda Ignaczak Pomoc techniczna: Bartłomiej Bosek
Podobne dokumenty
Pulse Dance nr 3/2014
tej choreografii widać wpływy myślenia klasycznego. Podczas pracy przy spektaklu spotkały się osoby z różnych środowisk tanecznych. Oboje z Jackiem myślimy współcześnie, ale jednocześnie bardzo est...
Bardziej szczegółowo