Robercie Schumanie, módl się za nami!

Transkrypt

Robercie Schumanie, módl się za nami!
Robercie Schumanie,
módl się za nami!
Pa w e ł Ko s t e c k i
P
anie, […] Twój sługa […] był wiernym
budowniczym pokoju, […] współ„
twórcą Unii Europejskiej […], pozwól nam w Twoim Kościele czcić Roberta
Schumana, ucznia i naśladowcę Chrystusa,
jako błogosławionego”. Tak brzmią słowa
modlitwy o wyniesienie na ołtarze Sługi Bożego Roberta Schumana (zob. dodatek do
niniejszego artykułu). Człowiek, który dał
podwaliny pod tak dziś krytykowaną przez
chrześcijan instytucję, miałby być takim samym orędownikiem jak – nie sięgając daleko
wstecz – Jan Paweł II? Czym sobie zasłużył
Robert Schuman na to, że dziś wspominamy
go nie tylko jako skutecznego polityka, ale
i wzywamy jego wstawiennictwa u Boga?
Piszemy positio
Powszechnie znana jest działalność polityczna Roberta Schumana i jego koncepcja
zjednoczonej Europy, mało kto jednak wie,
przynajmniej w Polsce, że prowadzony jest
proces beatyfikacyjny tego polityka. W dużym
stopniu wynika to z tego, że proces ten toczy
się bez specjalnego zainteresowania mediów,
nie tylko polskich, ale też francuskich, brukselskich i watykańskich. A toczy się już od 21 lat.
100
Pogrzeb Schumana 7 września 1963 roku w pięknej gotyckiej katedrze w Metz
zgromadził tłumy wiernych. Początkowo został on pochowany na cmentarzu
w Scy-Chazelles, małej wiosce w Lotaryngii zamieszkiwanej przez nieco ponad dwa
tysiące osób, jednak już trzy lata później
jego prochy przeniesiono do niewielkiego
czternastowiecznego kościoła stojącego
naprzeciw jego rodzinnego domu. Było to
spowodowane przede wszystkim szybkim
rozpowszechnianiem się opinii o świętości
jego życia (Lejeune 2000: 198).
Opinia ta stała się impulsem, dzięki
któremu już wkrótce po śmierci Roberta
Schumana zaczęto gromadzić materiały do
procesu beatyfikacyjnego. Głównym motorem inicjatywy dążącej do wyniesienia
Schumana do chwały ołtarzy jest założony
15 sierpnia 1988 roku Instytut Świętego
Benedykta Patrona Europy, który skupia
europejskich polityków, intelektualistów
i duchownych. Swoje działania członkowie
Instytutu uzasadniali w następujący sposób:
„Robert Schuman w ponurych czasach po
ostatniej wojnie światowej przeciwstawił
demokratyczny model sprawowania władzy «modelowi babilońskiemu» – władzy
Pressje 2011, teka 26/27
101
nacjonalistycznej i ateistycznej: przez pojednanie chciał zbudować «wspólnotę narodów»
w wolności, sprawiedliwości, solidarności
i pokoju, które są głęboko zakorzenione
w wartościach chrześcijańskich, w szacunku do człowieka, w prawach człowieka
i swobodach obywatelskich. Mimo wielu
ataków jako wierzący chrześcijanin przedstawiał przekonująco to podstawowe założenie w swoim życiu i w swojej działalności
politycznej”.
Na szczeblu diecezjalnym proces otworzył biskup Metz Pierre Raffin 9 czerwca
1990 roku. Na tym etapie zebrano ponad 750
dokumentów związanych z życiem i działalnością Ojca Europy. Przesłuchano ponad 200
świadków, przede wszystkim współpracujących z nim polityków. Komisja historyczna zebrała i zbadała wszystkie teksty jego
autorstwa, analizując zarazem jego wpływ
na historię współczesną, a grupa teologów
sprawdziła, czy nie zawierają one nic, co byłoby sprzeczne z doktryną Kościoła (Lejeune 2000: 200). Gromadzenie dokumentów
beatyfikacyjnych na tym szczeblu zostało
zakończone w 2004 roku. Dwa lata później,
10 lutego 2006 roku, watykańska Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych zatwierdziła
pozytywnie dekret o ważności etapu diecezjalnego. Obecnie trwa rzymska część tego
procesu. Na razie przygotowywane jest tak
zwane positio, czyli obszerne opracowanie
o życiu i cnotach Sługi Bożego. Jest ono podstawą do ogłoszenia dekretu o heroiczności
cnót kandydata na ołtarze.
Wieniec cnót
Na czym jednak polegały heroizm i świętość Roberta Schumana? Jak wspominają
Giuseppe Audisio i Alberto Chiara (2007: 93),
„udawało mu się godzić modlitwę z działaniem, politykę z miłością, osobistą świętość z dobrem publicznym”. Przywołują też
102
Paweł Kostecki
słowa bp. Isidora Markusa Emanuela, który pisał, że beatyfikacja Schumana „jasno
pokazałaby światu, że i dzisiaj możliwa
jest świętość w polityce”. Być może w wielu
z nas takie słowa budzą nieufność, wszyscy
bowiem mamy w pamięci słowa o „polityce
miłości”. Warto jednak pamiętać, że prawdziwego mężczyznę, a zwłaszcza polityka,
poznaje się po tym, jak kończy, to znaczy po
owocach jego działalności. Akurat Robert
Schuman nie miał się czego wstydzić. Josef
Całkowite zaangażowanie sprawiło, że do końca swego życia
był celibatariuszem
Stimpfle, arcybiskup Augsburga, odbierając
13 czerwca 1992 roku medal imienia Roberta Schumana, stwierdził, że to dzięki niemu
doszło do trzech następujących rok po roku
wydarzeń, które Stimpfle określił jako cudowne: upadku żelaznej kurtyny, zjednoczenia Niemiec oraz ostatecznego krachu komunizmu na wschodzie Europy (tamże: 93).
Można się spierać, czy działalność Schumana kilkadziesiąt lat wcześniej bezpośrednio
wywołała te wydarzenia, nie można jednak
zaprzeczyć, że miała na nie wpływ.
Faktem jest również – choć znów może
to zabrzmieć dość górnolotnie – że Schuman
traktował obecność w polityce jako służbę
i powołanie. Duchową dyscyplinę zaszczepiła w nim matka. Powtarzała mu często:
„trzeba przeżyć życie, czyniąc dobro innym”
(Lejeune 2000: 47). Schuman w młodości
chciał zostawić wszystko i poświęcić się
modlitwie w ciszy klasztoru. Jego najlepszy przyjaciel Henri Eschbach w 1911 roku przekonał go jednak, że obecnie pilną
koniecznością jest apostolstwo świeckich,
a sam Schuman jako świecki uczyni więcej
dobra niż jako duchowny. Schuman postanowił poświęcić cały swój czas i wszystkie
siły na udział w apostolstwie Kościoła jako
wierny świecki, angażując się zawodowo,
najpierw krótko jako prawnik, a potem jako
polityk. Całkowite zaangażowanie sprawiło,
że do końca swego życia był celibatariuszem. Nie był to przypadkowy skutek jego
aktywności, ale w pełni świadoma decyzja
podjęta na początku kariery politycznej.
Audisio i Chiara, charakteryzując Schumana, nieprzypadkowo na pierwszym miejscu wymienili łączenie modlitwy z działaniem. Schuman od wczesnego dzieciństwa
aż do swej śmierci starał się w miarę możliwości codziennie uczestniczyć we mszy
świętej, także wtedy, gdy sprawował najważniejsze urzędy. Z powodu publicznego
przyznawania się do wyznawanej wiary
Schumana nieraz spotykały złośliwości
i nieprzyjemności. Często jednak nawet jego
przeciwnicy potrafili docenić jego postawę.
Choć miał świadomość swojej wartości, obce mu było zarozumiałe przekonanie
o własnej politycznej mądrości, żądza popularności i pozerstwo, które zmieniają
uprawianie polityki w aktorstwo. Niejeden
polityk musiał się przekonać na własnej
skórze, że Schuman nie był koniunkturalistą
i gdy już zajął jakieś stanowisko, nie uciekał
się do żadnych wybiegów. Był uprzejmy, ale
i nieustępliwy, gdy wymagała tego sytuacja.
Podczas politycznych pertraktacji stawał
się człowiekiem ze stali, choć zawsze szukał możliwości dialogu. Zdobywał szacunek
swoich rozmówców siłą swej woli, swoich
argumentów i żarliwością własnych przekonań, ale i umiejętnością słuchania i zachowywania dyskrecji. Posługiwał się językiem
prostym, bez przesadnych sformułowań,
ale wyróżniał się taką uczciwością, taką
mocą argumentów i mądrością, że potrafił
przekonać swoich partnerów skuteczniej
niż najświetniejsi mówcy.
Szacunek, jakim się cieszył, wynikał
również z tego, że w życiu zawodowym
Schuman praktykował te same cechy, któ-
ry charakteryzowały go jako chrześcijanina
w życiu prywatnym – prostotę, uczciwość, tolerancję, zdolność przyjmowania argumentów drugiej strony, szacunek dla drugiego.
Jego współpracownik Raymond Barre podkreślał, że nie było w nim podziału na etykę
prywatnych przekonań i etykę odpowiedzialności wynikającą z zawodowych obowiązków. Był człowiekiem w pełni autentycznym (Villaros 2006: 105, por. Weber 1987).
Bez przesady można powiedzieć, że Robert
Schuman był człowiekiem wolnym, który
nic sobie nie robił z politycznej poprawności. Zarazem jednak udawało mu się działać
w samym sercu państwa, które od dziesięcioleci podkreślało swój prawnie usankcjonowany laicki charakter (Villaros 2006: 105).
Religijne źródła demokracji
Długo by można jeszcze chwalić naszego
bohatera, chciałbym jednak w tym miejscu
zwrócić uwagę na kontekst postawy i działań
Schumana. Jego zaangażowanie przyniosło
przecież konkretne owoce na całym kontynencie, a także poza jego granicami. Jeden
z jego partyjnych kolegów zauważył, że
„nikt poza granicami Francji nie dowiedziałby się o Robercie Schumanie, gdyby człowiek ten tak usilnie i przez tak długi okres
nie współkształtował polityki europejskiej”
(Wahl 1999: 28). Polityki, która nie była doraźna, ale wypływała z głębokiego przekonania i zakorzenienia w jego doświadczeniu tak
zawodowym, jak i osobistym, w kontekście
historycznym, w którym przyszło mu żyć,
a także w wierze katolickiej i wychowaniu,
które otrzymał w domu rodzinnym.
Schuman konsekwentnie podkreślał, że
koncepcja zjednoczonej i solidarnej Europy
nie jest czymś nowym. Kluczowa była dla
niego odpowiedź na pytanie, czy Europa potrafi zająć miejsce, które zajmowała w przeszłości. Czy umie ukierunkować ewolucję
Robercie Schumanie, módl się za nami!
103
ludzkości, nie przez hegemonię militarną
czy ekonomiczną, lecz przez promieniowanie ducha? Schuman wskazywał, że do tego
niezbędna jest świadomość specyficznego wspólnego europejskiego dziedzictwa
oraz chęć jego ochrony i rozwoju (Schuman 1955: 19). Przede wszystkim miał na
myśli spuściznę chrześcijańską.
Schuman precyzyjnie dowodził, jaki
wpływ chrześcijaństwo wywarło na kształtowanie się duchowej czy moralnej sfery
życia Europejczyków, ale także w wymiarze
Wartości, na które dziś często
powołują się środowiska „wykluczonych”, są zakorzenione
w religii
kulturowym i politycznym. Pisał tak: „Demokracja zawdzięcza swoje istnienie chrześcijaństwu. Narodziła się wówczas, gdy
człowiek został wezwany do zrealizowania
swoim życiu doczesnym zasady godności
osoby ludzkiej, w ramach wolności osobistej, poszanowania praw każdego i przez
praktykowanie wobec wszystkich bratniej
miłości. Nigdy w czasach przed Jezusem
Chrystusem podobne idee nie zostały sformułowane. Demokracja jest zatem związana
z chrześcijaństwem doktrynalnie i chronologicznie” (Schuman 2009: 34). Jego zdaniem natura demokracji i chrześcijaństwa
jest jedna i ta sama (Hostiou 1969: 37).
Wbrew pozorom myśl ta nie była czymś
nowym, lecz stanowiła jedynie rozwinięcie
myśli Henri Bergsona, że „demokracja jest
ze swej istoty ewangeliczna, a jej siłą poruszającą jest miłość” (Bergson 1993: 274).
Opinia Schumana wyraźnie odbiega od
standardowego myślenia o demokracji jako
dziedzictwie starożytnej Grecji. Schuman nie
postrzegał demokracji jedynie jako ustroju
politycznego, ale znacznie szerzej. Zwracał
uwagę na paralelizm idei chrześcijańskich
104
Paweł Kostecki
i demokratycznych, podkreślając za Jacques’em Maritainem, że to „chrześcijaństwo
uczyło równości z natury wszystkich ludzi,
dzieci tego samego Boga, odkupionych przez
tego samego Chrystusa, bez różnicy rasy, koloru skóry, klasy i zawodu. […] Uniwersalne
prawo miłości i miłosierdzia uczyniło z każdego człowieka naszego bliźniego. Właśnie
na tym prawie opierają się odtąd stosunki
społeczne w świecie chrześcijańskim. Całość tego nauczania i następstwa praktyczne,
które z niego wynikają, wstrząsnęły światem.
Przemiana ta dokonała się pod wzrastającym wpływem Ewangelii, która ukształtowała pokolenia dzięki powolnej i żmudnej pracy,
połączonej niekiedy z ciężkimi zmaganiami”
(Schuman 2009: 34, 35). Paradoksalnie więc
wartości, na które dziś często powołują się
środowiska „wykluczonych”, są zakorzenione
w religii, którą te środowiska nieraz spychają
na margines życia społecznego jako źródło
nietolerancji…
Robert Schuman stawiał mocną tezę, że
można rozważać chrześcijaństwo bez Zachodu, ale nie można myśleć o Zachodzie
bez Chrystusa. W tym miejscu trzeba jednak
od razu dodać, że nie chodziło mu o ideologizację demokracji, czy też o mieszanie porządków wiary i życia politycznego. Albowiem – jak
pisał Sługa Boży – „w tym długim i dramatycznym procesie cywilizacji chrześcijańskiej
ludzie, dzięki którym demokracja uczyniła
najbardziej zdecydowane postępy, nie zawsze
byli i nie są zresztą głęboko wierzący. Pojęcia
i podstawy chrześcijańskie przetrwały i działały w podświadomości ludzi, którzy zaniechali
dogmatycznej praktyki religii, ale nadal czerpali natchnienie z jej wspaniałych zasad. Zasady te bowiem stały się i pozostały nadal wyznacznikami współczesnej cywilizacji. Dzięki
temu racjonaliści XVIII wieku na przykład proklamowali i upowszechnili prawa człowieka
i obywatela, które z istoty są chrześcijańskie”
(Schuman 2009: 35). Podobnie przypomniane
w połowie XX wieku przez Powszechną Deklarację Praw Człowieka i Obywatela prawa wynikają zatem z przykazania miłości bliźniego,
które jest fundamentem chrześcijańskiej moralności. Według Schumana to właśnie na tym
przykazaniu można dopiero zbudować autentyczną wspólnotę między narodami i poszczególnymi ludźmi.
Chrystus, węgiel i stal
Schuman wierzył, że można w XX wieku
stworzyć wspólną Europę opartą na wierze
i dobrej woli, bez zniszczenia cech każdego narodu. „My chcemy zbudować Europę
w służbie wszystkich ludzi, na bazie całkowitej równości, Europę, która jest związkiem na równych prawach, ale zarazem
dzielącym odpowiedzialności i ryzyka. […]
Doszliśmy do wniosku, że aby stworzyć Europę, nie można zacząć od zniszczenia tego,
co już istnieje. Trzeba uporządkować to, co
pozostało, i zachować w odnowionej formie”
(Schuman 1953: 8−10).
Należy podkreślić, że dla Schumana sięganie do korzeni nie miało mieć charakteru
czysto wspomnieniowego. Sługa Boży miał
pełną świadomość, że wspólnota europejska
naznaczona dramatem dwóch wielkich konfliktów wojennych nie będzie czymś na wzór
Cesarstwa Rzymskiego, w którym ludzie żyli
pod wspólnym autorytetem związani niepodważalnymi więzami. Po II wojnie światowej jedność europejską, której potrzeba
niejako sama się wówczas narzucała, trzeba
było budować na wolnym wyborze i racjonalnych przesłankach. Doskonale zdawano
sobie sprawę, że sama dobra wola nie wystarczy i konieczna jest pewna trwała podstawa. Schuman twierdził, że Europa może
się zorganizować jedynie wtedy, gdy będzie
politycznie zjednoczona więzami instytucjonalnymi, czego przykładem była Europejska
Wspólnota Węgla i Stali. Jednak w jego za-
myśle miał to być zaledwie zaczątek czegoś
dużo większego. „Wychodząc od konstrukcji
o charakterze ekonomicznym, położyliśmy
podstawy pod współpracę z punktu widzenia
politycznego. W efekcie, ludzie nie spotykają
się już zależnie od okazjonalnych potrzeb
i wyobrażeń wynikających z dobrego bądź
złego humoru” (Schuman 1955: 34). Wspólnota oparta początkowo na jednym sektorze
zaczęła obejmować też inne. Ojciec Europy
obawiał się, że ograniczenie się do wąskie-
Jego wizja była dalekosiężna,
wręcz eschatologiczna
go obszaru gospodarki mogłoby z czasem
doprowadzić do utraty ducha europejskiego,
a wraz z nim poczucia solidarności (Schuman
1953: 10). Obserwując aktualne wydarzenia
na unijnej scenie politycznej, widzimy, że było
to myślenie prorocze i uzasadnione.
Schuman miał świadomość, że po II wojnie światowej państwa europejskie potrzebują zjednoczenia, aby zachować w podzielonym świecie swoją siłę i potencjał polityczny, cywilizacyjny i ekonomiczny. Prawdziwie
zjednoczone zachowają one swoją niezależność i znaczenie. Owa niezależność ma
mieć jednak już trochę inny charakter niż
w latach poprzednich. Jak najbardziej państwa
muszą o nią dbać, aczkolwiek ze świadomością, że wzajemnie siebie potrzebują (Schuman 1958: 4).
Podobnie jest przecież w codziennym
życiu chrześcijańskim. „Jedni drugim noście brzemiona, a tak wypełnicie prawo
Chrystusowe” (Ga 6: 2) – te słowa są bardzo
konkretnym wezwaniem do solidarności.
I podobnie jak „nie ma już Greka ani Żyda,
obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy,
Scyty, niewolnika, wolnego, ale wszystkim
we wszystkich jest Chrystus” (Kol 3, 11), tak
samo też podział Europy stał się w połowie XX wieku jawnym anachronizmem. Nie
Robercie Schumanie, módl się za nami!
105
chodzi jednak o zniesienie granic, podobnie jak świętemu Pawłowi nie chodziło
o zniesienie różnic narodowościowych,
ale o przełamanie wrogości, która się z nimi
wiąże. Każdy naród i każdy obywatel musi
sobie zdać sprawę, że w duchu współpracy
można dokonać rzeczy wielkich.
Nie da się pojąć żadnej rzeczywistej
wspólnoty, która nie jest ożywiona duchem
współpracy. Dotyczy to także wspólnoty
europejskiej, która musi mieć każdego dnia
coraz większą świadomość odpowiedzialności, niezbędnej do realizacji wspólnego
dzieła: zjednoczenia Europy technicznie
i duchowo, stworzenia i zorganizowania
wspólnoty opartej na swobodnym przepływie osób, wymianie dóbr, wspólnej
produkcji itp. (Schuman 1951: 106). I raz
jeszcze trzeba zaznaczyć, że Adenauerowi, Schumanowi, de Gasperiemu i ich
współpracownikom nie chodziło o unifikację, zatarcie różnic. Unia polityczna nie
polega bowiem na całkowitej fuzji, ale na
solidarności w wysiłkach i decyzjach. Solidarności, która na płaszczyźnie międzynarodowej równa się wspólnocie środków,
obowiązków, a przede wszystkim przeznaczenia (Schuman 1958: 2).
Dla Schumana tym przeznaczeniem był
trwały pokój w Europie. W integracji europejskiej widział on szansę na autentyczny,
Boży pokój. Jego wizja była dalekosiężna,
wręcz eschatologiczna. Czy bez tej wielkiej
wiary Roberta Schumana udałoby się zrobić tak wiele?
Ostatnia szansa na zbawienie Europy
Wspólnota, pokój i solidarność – to kluczowe idee, które inspirowały Roberta Schumana, nie tylko na płaszczyźnie politycznej.
Wszystkie one są zakorzenione w chrześcijańskiej tradycji i nauczaniu Kościoła.
W swoich czasach był swego rodzaju prorokiem, proponował bowiem coś, co po II wojnie
światowej wydawało się trudne do wyobrażenia. Idee te nie były jednak czymś zupełnie
nowym. Schuman przede wszystkim starał
się za wszelką cenę być wiernym wartościom, w które tak mocno wierzył. „Nie rościmy pretensji do odkrycia rozwiązań sensacyjnych czy rewolucyjnych. Jednak czy nie
ma głębokiego znaczenia fakt, że przekraczając horyzonty geograficzne, etniczne i zawodowe, bez wielkich trudności, udało nam
się osiągnąć zgodę w sprawach kluczowych,
w interpretacji historii i wizji przyszłości?”
(Schuman 1955: 23).
W owej zgodzie i porozumieniu Schuman
widział też coś, co do teologicznego słownika weszło dopiero w roku jego śmierci.
W 1963 roku w encyklice Pacem in terris papież
Jan XXIII użył pojęcia „znaków czasu”, które
od tamtej pory na stałe weszło do języka nauczania społecznego Kościoła. Schuman z niezwykłą odwagą i przekonaniem twierdził, że
„Europa wie, że trzyma w swych rękach swoją
własną przyszłość. Nigdy nie była tak blisko
osiągnięcia celu. Da Bóg, że Europa nie przegapi
godziny swego przeznaczenia, ostatniej szansy na swoje zbawienie” (Hermann 1969: 43).
współtwórcą Unii Europejskiej, pragnął, aby „Europa zapowiadała powszechną solidarność narodów”. Poprzez każde swoje działanie wskazywał, iż polityka może być drogą do
świętości. Na obraz Twojego Syna był „cichy i pokorny sercem” (Mt 11: 29). Panie, pozwól
nam w Twoim Kościele czcić Roberta Schumana, ucznia i naśladowcę Chrystusa, jako błogosławionego. Niech on będzie wzorem dla ustawodawców i rządzących, by i oni stawali
się sługami dla swoich narodów oraz pracowali na rzecz pokoju i sprawiedliwości między
nimi. Udziel nam, za przyczyną Twojego sługi Roberta Schumana, łaski… [tu wymień prośbę − red.]. Boże Ojcze, w czasie naszego ziemskiego pielgrzymowania uczyń nas narzędziami Twojej świętej woli. A poprzez wewnętrzne zmagania w wierze daj nam osiągnąć
życie wieczne, do którego jesteśmy powołani (1 Tm 6: 12) i za przykładem Roberta Schumana dopomóż nam żyć w Twojej miłości. Amen.
Co dalej?
Po tej krótkiej modlitwie zachęcamy do dalszej lektury „Pressji”. Tuż obok dość nietypowy Krakowski Kredens.
Dodatek: Modlitwa o wyniesienie na ołtarze Sługi Bożego Roberta Schumana
i prośba o łaski za jego wstawiennictwem
Panie, Ty chciałeś, aby Twoje stworzenia odzwierciedlały Twoją miłość i aby narody pomiędzy sobą budowały więzi pokoju i solidarności. Twój sługa Robert Schuman był wiernym budowniczym pokoju. Swoje obowiązki wykonywał z apostolską gorliwością. Był
106
Paweł Kostecki
107

Podobne dokumenty