VI Kryzysów...czyli `Meta jest tam, gdzie umrze przedostatni z Was` I

Transkrypt

VI Kryzysów...czyli `Meta jest tam, gdzie umrze przedostatni z Was` I
VI Kryzysów...czyli 'Meta jest tam, gdzie umrze przedostatni z Was'
I KRYZYS: Wątpliwość
Sprawdzam: -3, -2, -1, 0, 1, 2. Co?
Sprawdzam ponownie: -3, -2, -1, 0, 1, 2.
Sprawdzam co czytam. Nie szukałem przykładu liczb całkowitych, ale prognozy pogody. Nie
chce być inaczej: to zapowiadana temperatura odczuwalna na dzisiejszą noc. Bez jaj - jest
maj, wczoraj było 24 stopnie. Dzisiejszej w nocy ma być ujemna i ma padać...śnieg.
Jechać czy nie jechać? Jest sens w taką pogodę?
Czekałem z podekscytowaniem na te zawody, ale w takich warunkach...
No dobra, jadę.
II KRYZYS: Byle do świtu
Pada - tak jak mówili. Najpierw deszcz, potem śnieg. Pogoda taktyczna jak powiadają. Czy
IMC nie może się raz pomylić? Czy ludzie w instytucie nie robią błędów? A jak robią to
zawsze tylko w jedną stronę: mówią że będzie ładnie, a nie jest...
Jest mi zimno. Mam przemoczone rękawiczki, przemoczone buty, po kurtce i kasku woda
jeszcze jakoś spływa. Mgła - ledwie co widać. Zostawiłem rower i szukam punktu. W sumie
to szukam teraz roweru bo punktu nie znalazłem, a rower też przepadł gdzie w mroku. Jestem
w d...dużym lesie.
...właśnie wdepnąłem po kostki w bagno. Wdrapuję się na jakąś cholerną górę i zjeżdżam po
błocie. Jak jakiś Syzyf. Brakuje tylko kamienia. W sumie to nie brakuje, właśnie jakiś leci z
tej skały którą właśnie obszukuje.
Nie wycofam się jednak w 3 godziny po starcie. Byle do świtu, wtedy jakoś to będzie.
III KRYZYS: Świt nie przynosi ukojenia
Świta. Nareszcie. Kończy się upiorna noc. Nawet śnieg przestał padać...i niewiele się
zmieniło. Nadal jest mi zimno, nadal mam przemoczone buty i rękawiczki. Nadal stoję w
jakimś bagnie pośrodku lasu. Napój w bidonie ma fantastyczne zdolności "orzeźwiające",
podobnie ten w plecaku - a ja bym chciał kubek ciepłej herbaty. Co więcej minęła noc a ja
dopiero kończę OS...
Nadal mam jednak bardzo dużo czasu do zamknięcia mety. Cały dzień. Jest szansa coś
nadrobić - bez sensu wycofać się teraz.
IV KRYZYS: Pogoda pod psem.
Nadal pada. O szyby deszcz dzwoni, jak pisał Leopold" The Good" Staff. Do tego na
podjeździe dorwał mnie jakiś nadpobudliwy czworonóg, który uważa że rower to zło, a on
jest rycerzem w lśniącej zbroi. Może i lśniącej, nie widzę - tak pada... Dodatkowo wygląda
identycznie jak ten pod domem. Jak ja nienawidzę tego psa.(W sumie to oboje hojnie
obdarzamy się tym ciepłym uczuciem).
Jest jednak sprawiedliwość na tym świecie. Hau, hau i MLASK...amor wybrał co trzeba. Od
razu humor jakiś taki lepszy. Jadę dalej.
V KRYZYS: Biją dzwony, dźwięczą dzwony...
...Henryk został powieszony czy jakoś tak. A nie, to nie Henryk. To tylko zegar mówi, że
minęło południe. Jest grubo po 12 a z wynikiem słabo. Zaczyna się odpuszczanie. Chyba nie
uważałem na zajęciach z obróbki cieplnej stopów żelaza. Miałem hartować a odpuszczam...
Przynajmniej przestało padać. Co nie zmienia faktu, że ludzie na mój widok chowają się
domach. "-Mamo, ten Pan wyszedł z tamtego bagna. Ja się boję -Nie bój się dziecko, ten
człowiek jest chory, chodzi po bagnach jakby czegoś tam szukał".
Patrzę na tą mapę, patrzę na kartę startową - dramat. Jest sens to ciągnąć?
Lecę jakimś zjazdem. Z przeciwka idzie ktoś z pieszej setki. Starszy facet, porządnie ubrany,
widać że twardziel. Zobaczył mnie i machnął mi salut żołnierski. Zaskoczył mnie, ale zdołam
odpowiedzieć Mu tym samym.
Nie ważne że nieregulaminowo, bo żaden z nas nie ma orzełka na czapce/kasku. Nieważne, że
z racji starszeństwa (nie mówiąc już nawet o stopniu) to ja powinienem wykonać go pierwszy.
Takie gesty dodają sił.
Cisnę dalej.
VI KRYZYS: Ostatni będą pierwszymi...(chyba do rozstrzelania)
Ja nie jestem najgorszy. Ubezpieczam tyły, ariergarda - odpowiedzialne zadanie. Okłamuję
się w myślach, tocząc się na jakąś przełęcz. Jakąś bo pousuwali nazwy z mapy.
Wpadam na punkt sędziowski i pytam który jestem, a sędzia: "Pierwszy. Sporo osób
wycofało się przed startem jeszcze, a z tych co jadą nikt jeszcze nie zaczął drugiej pętli."
Nie ważne, że wiele pkt odpuściłem. Innym wcale nie idzie tak rewelacyjnie jak myślałem.
Może nie będę ostatni !!! Taka wiadomość znowu pozwala pocisnąć jeszcze trochę. W sumie
to już do nocy.
META: Podstawowe pytanie! Nie, nie o to który jestem, ale "GDZIE JEST CIEPŁE
JEDZENIE". Za rogiem, w prawo...jestem szczęśliwy. Nic mi więcej nie potrzeba :)
Do wszystkich, którzy się nie poddali i walczyli do końca. Nieważne czy byliście ostatni czy
pierwsi. Nieważne czy mieliście tyle samo kryzysów - mniej czy więcej (a może nawet ani
jednego). Jeśli wytrwaliście, to wielki szacun dla Was. Jeśli kiedykolwiek - nie daj Boże wybuchnie wojna, to chcę abyśmy byli w jednym batalionie. W takim składzie, nie będzie na
nas mocnych. Będziemy jak LEW - Leśna Ekipa Wymiataczy :)
--------------------------------------------------------------------------Relacja oczywiście z przymrużeniem oka, a tak serio...NIE BYŁO TAK ŹLE - SUPER
ZABAWA. Co Cię nie zabije, to Cię okaleczy - a blizny dodają powagi, więc więcej takich
imprez prosimy.

Podobne dokumenty