karol haratyk sieciowa władza tłumu. przemiany demokracji w

Transkrypt

karol haratyk sieciowa władza tłumu. przemiany demokracji w
KAROL HARATYK
SIECIOWA WŁADZA TŁUMU.
PRZEMIANY
DEMOKRACJI
W
CZASACH
REWOLUCJI
MULTIMEDIALNEJ1
SŁOWA-KLUCZE
komunikowanie polityczne, internet, demokracja, e-demokracja, mediatyzacja polityki,
fun democracy
ABSTRAKT
Odpowiadając na pytanie postawione w tytule konferencji „Media w Polsce – IV czy I władza”
chciałbym przyjrzeć się V władzy, jaką według niektórych staje się internet, a dokładniej
mówiąc – przyjrzę się wpływowi internetu na kształt demokracji. Jak wspomniałem, internet
dopiero staje się V władzą; dlatego też przykłady, które przytoczę będą odnosiły się nie tylko
Polski, a uogólnienia, które przedstawię należy traktować jako próbę wybiegnięcia myślą w
przyszłość. Najpierw opiszę trzy kluczowe płaszczyzny, na których
pod wpływem sieci
przemianie ulec mogą relacje pomiędzy mediami masowymi i demokracją. Następnie
zastanowię się nad ogólniejszymi implikacjami, jakie dla procesu politycznego niesie
komunikowanie internetowe, po czym ponownie – tym razem bardziej krytycznym okiem –
przyjrzę się wyróżnionym wcześniej relacjom.
1
Pojęciem rewolucji multimedialnej posługuje się m.in. Giovanni Sartori, którego koncepcja homo videns
stanowi dla mnie krytyczny punkt odniesienia.
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
1.
Ponad półtora wieku temu Alexis de Tocqueville napisał następujące słowa:
Pośród praw rządzących ludzkimi społeczeństwami istnieje takie, które wydaje mi się
bardziej wyraźne i jasne niż wszystkie inne. Głosi ono, że po to, by ludzie pozostali
cywilizowani (…) sztuka stowarzyszania się musi rozwijać się i doskonalić wśród nich
jednocześnie ze wzrastaniem równości możliwości (Tocqueville 1976: 120)
Obecnie według Roberta Putnama sztuka stowarzyszania się przestała się rozwijać.
W Samotnej grze w kręgle Putnam przytacza szereg danych statystycznych (od spadającego
członkowstwa w organizacjach pozarządowych po zmieniające się wzorce spędzania
wolnego czasu) świadczących o pojawiającym się kryzysie społeczeństwa obywatelskiego w
Stanach Zjednoczonych.
Scott Heiferman pod wpływem lektury Samotnej gry w kręgle założył w 2001 roku
serwis społecznościowy, który w założeniu miał wspierać nie tylko wirtualne, ale również w
pełni
terytorialne
wspólnoty
(http://www.npost.com/2004/04/20/interview-with-scott-
heiferman-ceo-of-meetup/). Meetup.com jest serwisem, który pomaga sześciu milionom
zarejestrowanych obecnie członkom w jedenastu i pół tysiąca miast na całym świecie
organizować w niezwykle łatwy i szybki sposób różnego rodzaju kampanie, spotkania, czy
też imprezy. Co ważne, spotkania te mają przede wszystkim wymiar lokalny. Na stronie
portalu możemy przeczytać: “Meetup's mission is to revitalize local community and help
people around the world self-organize” (http://www.meetup.com/about/).
Meetup.com pokazuje, że środki niezbędne do odbudowy sfery publicznej znajdują
się w naszym zasięgu. Zarazem portal ten obnaża pewien paradoks globalizacji: Aby docenić
lokalność, potrzebujemy dziś globalnej oprawy. W sposób jeszcze bardziej jaskrawy ten rys
naszych czasów uwydatnia się, gdy przeglądamy portal Yellow Arrow (Żółta Strzałka).
Znajdujemy w nim zdjęcia, relacje filmowe i opisy miejsc z całego świata (467 miast w 35
krajach), które według członków społeczności zasługiwały na to, aby ozdobić je naklejką z
żółtą strzałką oraz umieścić je w sieci. Jak twierdzą twórcy portalu: „Yellow Arrow is a global
public art project of local experiences” (http://yellowarrow.net/v3/).
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
2. polityka rozrywkowa
Wielu komentatorów postrzega jednak zwiększający się zasięg naszej komunikacji
raczej jako dowód na wzrastającą „masowość” oraz wzrastające oddalenie, czy też
telewidzenie jak to określa, Giovanni Sartori. Ten wybitny włoski politolog i medioznawca
dziesięć lat temu napisał książkę Homo videns. Telewizja i postmyślenie, którą rozpoczyna
następujący ustęp:
Żyjemy w czasach rewolucji multimedialnej. Rozwija się ona w wielu kierunkach
(internet, komputery osobiste, cyberprzestrzeń), mających jednak charakterystyczny wspólny
mianownik. Jest nim telewidzenie, widzenie na odległość (…) (Sartori 2007:13)
Dalej możemy przeczytać, że telewidzenie zmienia naturę człowieka, homo sapiens
przekształca się w homo videns. Homo videns jest istotą, która myślenie abstrakcyjne
zastępuje myśleniem wizualnym, a to właśnie od myślenia symbolicznego, abstrakcyjnego
uzależniony jest nasz rozwój cywilizacyjny. „(…) U schyłku XX stulecia homo sapiens znalazł
się w poważnym kryzysie; to kryzys utraty rozumu i zdolności poznawczych” (Sartori 2007:
36).
Krytyka mediatyzacji, amerykanizacji polityki, infotainmentu, marketingu politycznego
jest stosunkowo powszechna wśród badaczy mediów. Sartori sięga głębiej, niż większość
krytyków tych zjawisk, opisując towarzyszące im przemiany natury ludzkiej. Nie oddalając
się jednak dalej od głównego tematu moich rozważań, główną linię krytyki zjawiska
mediatyzacji polityki można za Gilles’em Lipovetskym streścić w sposób następujący: „W
polityce funkcjonującej jako spektakl maskowane są fundamentalne problemy, czarujące
osobowości zastępują programy polityczne, sparaliżowana zostaje zdolność do racjonalnego
myślenia na rzecz emocjonalnych reakcji i irracjonalnych uczuć przyciągania i odpychania.
(...) Dyskurs po prawej jak i po lewej stronie politycznej sceny staje się coraz bardziej
homogeniczny (…)” (Lipovetsky 2002: 171).
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
3. polityka rozrywkowa w internecie
Czy wzrastające znaczenie internetu powinno nas skłonić do zmiany powyższego,
niezwykle krytycznego opisu? Uważam, że możemy wyróżnić trzy podstawowe płaszczyzny
które modyfikują relacje pomiędzy komunikowaniem medialnym a demokracją.
Po pierwsze, internet może stać się szkołą demokracji.
Po drugie, sieć dostarcza nam przestrzeni, w której rozwijać może się e-demokracja;
dostarcza narzędzi, które – jeśli zechcemy z nich skorzystać – przybliżą naszą demokrację
do zwykłego obywatela, uczynią ją w większym stopniu uczestniczącą i deliberatywną.
Po trzecie, internet pogłębia i dynamizuje te tendencje, które stanowią przyczynę
krytyki zawierającej się w pojęciu mediatyzacji polityki. Zarazem jednak przemienia w takim
stopniu naszą rozrywkę i naszą politykę, że nie sposób tendencji tych oceniać tak
jednoznacznie, jak mogliśmy to czynić w epoce telewizji.
3.1 szkoła demokracji
W 2004 roku uwagę mediów przyciągnęła masowa gra internetowa The Sims Online.
Umożliwiała ona stworzenie każdemu użytkownikowi wirtualnego odpowiednika własnej
postaci. W ten sposób gra pozwalała na stworzenie własnego trójwymiarowego profilu (w
odróżnieniu od „dwuwymiarowych” profili dostępnych na takich serwisach, jak FaceBook). W
świecie gry – podobnie jak w świecie rzeczywistym – każdy mógł zawierać znajomości,
podejmować pracę, inwestować zarobione wirtualne pieniądze, czy też zdobywać szacunek
społeczny. W jednym z najstarszych miast gry w 2004 roku zorganizowano wybory
prezydenckie. Miasto zamieszkiwało siedem tysięcy osób, co sprawiało, że stawka tej
politycznej gry wydawała się mniej wirtualna, niż sama gra. Z dwóch powodów wybory te
zasługują na naszą uwagę. Po pierwsze, jednym z dwóch kandydatów ubiegających się o
urząd była osoba o 5 lat zbyt młoda, by głosować w prawdziwych wyborach. Po drugie,
wkrótce okazało się, że kandydat który wygrał stworzył uprzednio nielegalny program
komputerowy, który mu w tym pomógł (Jenkins 2007: 221-225).
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
Powyższy przykład pokazuje, że internet może stanowić w sposób całkiem
bezpośredni szkołę demokracji (i to szkołę, w której zadaje się naprawdę trudne pytania). Ja
jednak poprzez określenie „szkoła demokracji” chciałem wskazać przede wszystkim na fakt,
że internet w coraz większym stopniu przejmuje tę funkcję, którą w liberalnej tradycji
wywodzącej się od Johna Stuarta Milla przypisywano organizacjom pozarządowym – funkcję
przygotowywania światłych obywateli, którzy są niezbędni do tego, aby demokracja mogła
przetrwać. To właśnie z powodu erozji obywatelskości zarówno w Polsce, jak i w innych
państwach demokratycznych coraz powszechniejsze stają się obawy o stan społeczeństwa
obywatelskiego. Często jednak ów stan społeczeństwa obywatelskiego utożsamia się z
liczebnością
organizacji
pozarządowych,
co
nie
pozwala
dojrzeć
sposobów
na
przezwyciężenie obecnego kryzysu. Liczby 11 050 zarejestrowanych społeczności na
polskim portalu Socjum (http://socjum.pl, dn. 22V2009)
nie powinniśmy traktować jako
powodu do zwiększenia o 10% oficjalnej liczby polskich stowarzyszeń. Powinniśmy jednak
traktować ją jako powód do przyjęcia bardziej płynnej definicji społeczeństwa obywatelskiego
i sfery publicznej.
Jeśli ktoś chciałby twierdzić, że portale takie, jak Nasza Klasa (11 mln członków;
http://nasza-klasa.pl/,
dn.
22V2009)
czy
Grono.net
(1 900 000
członków;
http://grono.net/pub/static/aboutus/, dn. 22V2009) przynależą zasadniczo do sfery rozrywki i
jako takie nie niosą ze sobą żadnych implikacji politycznych, warto ponownie wspomnieć
słowa Tocqueville’a: „Stowarzyszenia społeczne ułatwiają (…) powstawanie stowarzyszeń
politycznych; wszelako z drugiej strony stowarzyszenia polityczne wyjątkowo rozwijają i
udoskonalają stowarzyszenia społeczne” (Tocqueville 1976: 125). Potwierdzenia tej
obserwacji dostarcza Meetup.com. Portal początkowo służył organizowaniu społeczności
fanów oraz różnego rodzaju spotkań o charakterze towarzysko – rozrywkowym. W 2004 roku
największą zarejestrowaną społecznością „fanów” na Meetup.com okazała się być jednak
społeczność
zwolenników
pierwszego
„internetowego”
kandydata
w
amerykańskich
wyborach (a raczej prawyborach) Howarda Deana (Jenkins 2007: 213). Na Grono.net pośród
200 tysięcy gron tematycznych (czyli dyskutujących na dany temat społeczności) znajdujemy
prawie
tysiąc
poświęconych
polityce
(http://grono.net/chat/#comm/pc/catm/24/0/,
dn.
22V2009).
O tym, że sieci społecznościowe mogą przerodzić się w sieci polityczne najdobitniej
świadczy historia Partii Piratów. Portal The Pirate Bay (http://thepiratebay.org/) służy
nielegalnemu dzieleniu się plikami (głównie muzycznymi i filmowymi). Wokół tej szwedzkiej
strony powstała społeczność, która zapragnęła przeciwstawić się dominującej definicji
wolności. W 2006 roku w Szwecji powstała Partia Piratów. W 2009 roku pod względem liczby
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
członków stanowiła ona czwartą siłę polityczną w tym kraju (Nowacka-Isaksson 2009). Co
więcej, stała się międzynarodowym ruchem politycznym, w którym uczestniczą partie i
organizacje
z
41
państw,
w
tym
polska
Partia
Piratów
(http://www.pp-
international.net/members, dn. 1II2010). W 2009 roku szwedzka Piratpartiet zdobyła jeden
mandat w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ponadto, w Polsce istnieje Internetowa
Partia Ludzi Normalnych (http://ipln.org/).
Powyższe przykłady pokazują, że nawet najdalsze od polityki i sfery publicznej (w jej
tradycyjnym rozumieniu) działania posiadają potencjał obywatelski, a rozrywka może
przerodzić się w politykę. Jeśli dostrzegamy dziś zanik sfery publicznej i społeczeństwa
obywatelskiego, powinniśmy się zwrócić w stronę wirtualnej sfery publicznej oraz wirtualnego
społeczeństwa obywatelskiego.
3.2 e-demokracja
Związki pomiędzy internetem oraz demokracją można pojmować jednak również w
dużo bardziej bezpośredni sposób. Zwolennicy e-demokracji w internecie widzą szansę na
odrodzenie się demokracji i obywatelskości. Sieć likwiduje bariery czasu, skali, wiedzy i
dostępu, które dawniej (i jeszcze obecnie) oddalały podejmowanie decyzji od zwykłego
obywatela (Street 2006: 186). Dzięki internetowi zyskujemy techniczne narzędzie
pozwalające nam ominąć problemy, jakie wiążą się ze zgromadzeniem dużej liczby obywateli
w jednym miejscu i o tym samym czasie. Ponadto, internet pozwala w szybki i łatwy sposób
uzupełnić braki informacji, jak również ma być mniej podatny na wpływ nierówności w
dystrybucji zasobów w społeczeństwie (bariera dostępu).
W rzeczywistości jednak wyeliminowanie wszystkich przedstawionych wyżej barier nie
likwiduje podstawowej bariery na drodze do demokracji uczestniczącej: problemu
uczestnictwa. Jak istotny jest to problem pokazują badania Centrum Analiz Regionalnych.
W ramach realizowanego obecnie programu Nowe polis CAR wybrało jedną z
najbardziej „obywatelskich” gmin w Małopolsce, Liszki, aby wdrożyć tam mechanizmy
elektronicznej demokracji bezpośredniej. Mieszkańcy gminy na specjalnie przygotowanej
stronie internetowej mogą głosować w sprawach dotyczących ich społeczności, jak i wyrażać
swoje poglądy w kwestiach ogólnospołecznych. Głosowanie odbywa się od 6 stycznia 2009
roku. Uprawnionych do głosowania jest 1300 mieszkańców gminy, jednak tylko 250 osób
zgodziło się wziąć udział w eksperymencie. Regularnie głosuje natomiast niecałe 20 osób2.
2
Informacje uzyskane od członka zespołu badawczego przy projekcie Nowe polis.
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
3.3. internetowa mediatyzacja polityki
Krytycy koncepcji elektronicznej demokracji twierdzą, że rozwiązując przy pomocy
internetu techniczne problemu, jakie wiążą się z procesem zdobywania wiedzy i
podejmowania decyzji, w rzeczywistości pogłębiamy najistotniejsze problemy wpsółczesnych
demokracji. Demokracja w internecie zmierza nie w stronę zwiększonego uczestnictwa i
deliberacji, ale w stronę zwiększonego infotainmentu. Powinniśmy się spodziewać rozwoju
nie stabilnych wspólnot internetowych projektowanych w ramach community informatics ale
raczej fan communities. Zamiast koncentrować się na zagadnieniach politycznych (issue
voting), skupiamy się w coraz większym stopniu wokół postaci, sloganów, czy wręcz
dowcipów związanych z polityką. Najpopularniejszym politycznym gronem na Grono.net jest
Loża Szyderców (ponad 10 tysięcy członków), na której panuje dosyć ironiczne podejście do
kwestii politycznych; (http://grono.net/lozaszydercow/). Ponadto, internet zdejmuje z nas
część odpowiedzialności; dlatego też, możemy nie odczuwać wyrzutów sumienia pobierając
nielegalnie filmy ze strony Pirate Bay. Internet może prowadzić również do zbiorowego braku
odpowiedzialności, jakim według niektórych (aczkolwiek nie według autora tego artykułu) jest
inicjatywa Partii Piratów. Nawet prowadzenie kampanii wyborczej w internecie wydaje się być
mniej odpowiedzialne. Porównując internetowe i telewizyjne spoty wyborcze kandydatów do
Parlamentu Europejskiego trudno jest nie odnieść wrażenia, że sieć prowadzi do trywializacji
polityki sięgającej zdecydowanie poniżej poziomu, do którego przyzwyczaiła nas telewizja.
4. metafora internetu
Neil Postman twierdzi: „Nasze media są naszymi metaforami. Nasze metafory tworzą
treść kultury” (Postman 2006: 35). Nie popadając w determinizm technologiczny chciałbym w
tym miejscu zastanowić się, jaką metaforę stanowi internet, czy internet jest medium,
metaforą która sprzyja demokracji.
W latach dziewięćdziesiątych powszechnie internet traktowano jako technologiczne
uosobienie pełnej wolności. W konsekwencji, internet uważano nie tyle za sferę demokracji,
co wręcz anarchii. Niektórzy uważali, że wirtualna anarchia może pogłębić realną
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
demokrację; byli jednak i tacy, którzy sądzili, że te dwa światy stoją ze sobą w sprzeczności.
Dziś natomiast coraz częściej pojawiają się głosy przeciwne: internetowa anarchia
przerodziła się w autorytaryzm (ewolucja ustrojów, którą przewidywał już Platon). Dawne
relacje
władzy
i
nierówności
znajdują
swoje
bezpośrednie
(lub
spotęgowane)
odzwierciedlenie w sieci. Personalizacja, która stała się nowym hasłem marketingu, łatwo
może się przerodzić w inwigilację i to zarówno ze strony państwa, jak i korporacji
transnarodowych. Do rangi symbolu urasta planowane od 2010 roku uruchomienie przez
Uniwersytet londyńskiego City (City University) pierwszych na świecie magisterskich studiów
poświęconych
inwigilacji
(http://www.rp.pl/artykul/25,291472_Studia_z_inwigilacji_na_londynskim_uniwersytecie.html).
W wirtualnej rzeczywistości zagrożona staje się nie tylko nasza prywatność, ale i
nasza wolność. Rosnąca obecność konglomeratów medialnych w internecie stawia pod
znakiem zapytania możliwość podejmowania w pełni spontanicznych działań. Wiele form
aktywności, które wydają się mieć charakter oddolny w rzeczywistości jest inspirowanych
odgórnie (np. społeczności fanów powstające z inicjatywy studiów filmowych, czy akcje
protestacyjne wobec działań rządów wspierane po cichu przez opozycyjne partie). Ponadto,
internetu nie sposób postrzegać jako sfery wolności również z powodu wykluczenia
cyfrowego, nowego pojęcia, które nie pozwala nam zapomnieć o dawnym pojęciu klasy
społecznej.
W rzeczywistości jednak nie powinny nas zadowalać tak proste odpowiedzi na
pytanie, jaka stanie się nasza rzeczywistość realna pod wpływem rzeczywistości wirtualnej.
Ta druga jest bowiem nie mniej skomplikowana, niż ta pierwsza; wywołuje w związku z tym
wielorakie i sprzeczne efekty. John Street pisze, że „stosunki polityczne są uzależnione od
struktur komunikacyjnych, umożliwiających ich istnienie”(Street 2006: 195). Jaki charakter
mają
więc
struktury
komunikacyjne,
poprzez
które
w
coraz
większym
stopniu
zapośredniczony będzie nasz proces polityczny?
5. otwartość internetu
Internet ma charakter otwarty w dwojakim sensie: inkluzywności i płynności.
Inkluzywność ta jest jednak ograniczona. Nawet jeśli sieć nie umożliwia każdemu z nas być
słyszanym, pozwala każdemu mówić, stwarza warunki swobodnej autoekspresji3. Nie jest
3
Musimy w tym miejscu pamiętać jednak o wspomnianym powyżej wykluczeniu cyfrowym.
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
prawdą, iż zawsze mieliśmy możliwość mówić niekoniecznie będąc słyszanymi. Niewielu z
nas odważyłoby się stanąć na rogu ulicy, by głosić ważne dla nas poglądy, prezentować
swoje zdjęcia, czy po prostu dzielić się treścią minionego dnia. W internecie poczucie
zażenowania i wstydu zastępuje natomiast nadzieja, że może właśnie na mój blog, wpis,
komentarz zwróci ktoś uwagę.
Ową autoekspresję należy rozumieć tutaj w sposób dwojaki: Po pierwsze, internet
pozwala każdemu jako pojedynczej jednostce wyrażać ważne dla niego poglądy i
rozpowszechniać ważne dla niego informacje. Po drugie, stwarza każdemu warunki do
wyrażania poglądów jako członkowi społeczności. Sieć sieci, jaką jest internet umożliwia
stanie się elementem wielu sieci, wielu różnych grup, stowarzyszeń, ruchów społecznych,
czy nawet społeczności fanów lub graczy. Internet to sieć sieci w odróżnieniu od agregatu
jednostek, jakim była „opinia publiczna” epoki telewizji. Akcentując sieciowy charakter
internetu nie powinniśmy jednak zapominać o tym, że możliwość mówienia jest w
rzeczywistości nie mniej ważna, niż możliwość bycia słyszanym. Ta pierwsza umożliwia nam
nie tylko rozładowanie frustracji, ale i rozbudza potrzebę aktywnego uczestnictwa w sferze
publicznej. Aktywne uczestnictwo i wywieranie wpływu są jednak możliwe przede wszystkim
poprzez sieci społeczne. W ten sposób efekt psychologiczny, jaki wiąże się z indywidualną
ekspresją, prowadzi do efektu społecznego, jakim jest powstanie społeczeństwa sieci
obywatelskich.
Co więcej, Diagnoza internetu wykazała, że w Polsce „internauci rzadziej niż osoby
nie korzystające z sieci mają trudności z określeniem swoich opinii czy preferencji.” Jak
twierdzi współautor tych badań Wojciech Ciemniewski: „Ma to związek z wykształceniem
użytkowników
sieci,
a
także
wynika
z
dwukierunkowego
charakteru
komunikacji
internetowej”. Internet wymusza na użytkownikach aktywne poszukiwanie informacji,
zarazem dzięki możliwości wyrażania własnych opinii, poglądy internautów stają się bardziej
skrystalizowane, niż osób niekorzystających z sieci (Ciemniewski 2009).
Nie uważam jednak, aby internet stwarzał warunki dla odrodzenia się republikańskiej
idei obywatelstwa, która pobrzmiewa nieraz w pismach zwolenników elektronicznej
demokracji bezpośredniej, czy uczestniczącej. Wręcz odwrotnie, pod wpływem internetu
zarówno pojęcie „obywatelstwa”, jak i „społeczeństwa obywatelskiego” nabierają nowego
znaczenia. Dziś nie trzeba już posiadać książeczki członkowskiej formalnej organizacji, aby
być elementem społeczeństwa obywatelskiego. Ci którzy cytują liczby wskazujące na spadek
członkowstwa w organizacjach pozarządowych nie dostrzegają przemiany aktywności
obywatelskiej, jaka współcześnie się dokonuje. Claus Offe pierwsze symptomy tej przemiany
opisał za pomocą pojęcia polityki pozainstytucjonalnej, czyli polityki uprawianej poza
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
instytucjonalnymi kanałami, niekoniecznie przez tradycyjnych aktorów (takich jak organizacje
robotników). Polityka pozainstytucjonalna to przykładowo polityka bojkotów konsumenckich i
protestów mobilizujących do – często chwilowej i niesformalizowanej – aktywności politycznej
szerokie rzesze społeczeństwa (Offe 2006)
Pojęcie polityki pozainstytucjonalnej kieruje naszą uwagę w stronę drugiego wymiaru
otwartość, jakim jest płynność. Płynność oznacza, że społeczności internetowe przechodzą
przyspieszony cykl narodzin i śmierci. Przykładowo, utworzony w listopadzie 2006 roku portal
Nasza Klasa liczy 11 mln członków, jednak już obecnie pojawiają się przypuszczenia, iż
zaczyna on tracić swych członków. Wspomniana gra The Sims Online, zdobywca w 2002
roku prestiżowej Game Critics Award, została zamknięta w 2008 roku z powodu utraty
popularności.
Zarazem, przywołane na początku przykłady Meetup.com oraz Yellow Arrow
pokazują, że niezależnie od tego jak nasze działania będą miały lokalny charakter,
współkształtować będzie je globalny kontekst. Niezależnie od tego jak bardzo lokalna by nie
była dana komórka społeczeństwa obywatelskiego, jej lokalność w coraz większym stopniu
zapośredniczona będzie przez globalność.
Rozwiązanie tego paradoksu znajdujemy ponownie w rozważaniach Tocqueville’a:
„(…) tysiąc obywateli nie widzi powodu, dla którego mieliby się jednoczyć – dziesięć tysięcy
dostrzeże go z łatwością” (Tocqueville 1976: 126)
Na koniec chciałbym powrócić do koncepcji homo videns Giovanniego Sartori.
Zarysowane powyżej tendencje jeszcze bardziej oddalają nas od tego wszystkiego, co było
związane z Galaktyką Gutenberga (posługując się określeniem epoki druku ukutym przez
Marshalla McLuhana). Sartori miał rację przewidując, iż media elektroniczne zwiększą
znaczenie telewidzenia, telegeniczności oraz kultury obrazu. Nie miał jednak racji twierdząc,
iż będzie to jedyny wpływ tych przemian technologicznych.
Aby uzmysłowić paradoksalny charakter przemian homo videns pozwolę sobie
przywołać
pewne
wydarzenie.
Niedawno
grupa
francuskich
użytkowników
serwisu
społecznościowego Facebook zebrała się pod Arche de la Défense w Paryżu, aby z
transparentami zaprotestować przeciwko zmianom w wyglądzie strony.
Możemy powyższy przykład potraktować jako egzotyczne potwierdzenie słów
Sartoriego, iż „obywatele globalnej wioski to tylko mnogość marginalnych grupek (…) które
pojawiają się i gasną z ogromną łatwością, zaangażowane wokół spraw tyleż błahych, ile
dziwacznych” (Sartori 2007: 70).
Możemy ten przykład potraktować jednak również jako symptom ogólniejszej
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
przemiany: Nigdy wcześniej nie było możliwe gromadzenie się wokół spraw tak błahych i
dziwacznych lub też – wyrażając tę samą myśl innymi słowami – wokół spraw tak bardzo
dalekich od zasadniczej treści naszego codziennego życia. Protesty spowodowane zmianą
wyglądu strony internetowej, alterglobalistyczne antyszczyty towarzyszące szczytom G-8, czy
odbywające
się
w
Europie
demonstracje
poparcia
dla
powstania
Zapatystów
w
meksykańskim stanie Chiapas rzeczywiście nie mogłyby się odbyć w epoce druku, gdyż
dotyczą spraw zbyt dalekich od naszego codziennego życia. Zarazem jednak nasze
problemy w coraz większym stopniu dotyczyć będą właśnie spraw dalekich od naszego
codziennego życia.
Podsumowanie
Sądzę, że w epoce internetu nie powinniśmy oczekiwać narodzin uczestniczącej, czy
deliberatywnej e-demokracji. To czego możemy się spodziewać, to wzmocnienie tendencji od
dawna leżących u podstaw krytykowanego powszechnie zjawiska mediatyzacji polityki.
Mediatyzacja ta będzie jednak pogłębiać się w nowym środowisku: otwartych struktur,
płynnej organizacji, inkluzywności. Dzięki temu stanie się nie tylko opakowywaniem braku
wizji politycznej w medialne pseudo-wydarzenie, ale stanie również szansą na przemianę
naszej polityczności. Mediatyzacja polityki jest krytykowana głównie jako przejaw słabości
polityki. W tym stopniu, w jakim o polityce decydują media, władzy politycznej pozbawieni są
„właściwi” decydenci. Jest to tendencja tym bardziej niebezpieczna, im większa następuje
koncentracja własności w sferze produkcji medialnej. Tendencja ta jest jednak zarazem tym
bardziej obiecująca, w im większym stopniu o kształcie produkcji medialnej decydują zwykli
ludzie (nie obywatele, czy konsumenci – ale nierozerwalnie związani obywatele-konsumenci).
Przypomnijmy, że jedną z głównych cech odróżniających Web 2.0 od klasycznego modelu
komunikacji internetowej jest tworzenie zawartości medialnej przez użytkowników (strony
typu wiki, dziennikarstwo obywatelskie, YouTube, serwisy społecznościowe, blogosfera...).
Niezależnie od stopnia koncentracji własności infrastruktury internetowej, ten typ komunikacji
wzmacnia pluralizm, jak i siłę oddziaływania zwykłych obywateli.
Uważam, że e-demokracja będzie przypominać w większym stopniu rządy tłumu, niż
deliberującego gremium, czy agory, na której wszyscy włączają się w proces podejmowania
decyzji. E-demokracja nie będzie jednak wypełniona polityką tłumu-masy epoki telewizji ale
raczej umożliwi realizowanie polityki tłumu-sieci, który jest w istocie przeciwieństwem tego
pierwszego.
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
BIBILIOGRAFIA
Allan S. (2008) Newsy w sieci : internet i dziennikarstwo, przekł. A. Sadza, Kraków :
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Benkler Y. (2008) Bogactwo sieci. Jak produkcja społeczna zmienia rynki i wolność,
przeł. R. Próchniak, Warszawa: Wydawnictwo Akademickie i Profesjonalne.
Frey B. (2003) Flexible Citizenship for a Global Society, w: “Politics Philosophy
Economics”, vol. 2, ss. 93-114.
Gurnstein M. (2007) What Is Community Informatics (and Why Does It Matter),
Mediolan, Polimetrica.
Jenkins H. (2007) Kultura konwergencji: zderzenie starych i nowych mediów, przeł.
M. Bernatowicz, M. Filiciak, Warszawa, Wydawnictwo Akademickie i Profesjonalne.
Lipovetsky G. (2002) The empire of fashion: dressing modern democracy, przeł. C.
Porter, Princeton, Princeton University Press.
Lombard D. (2009), Globalna wioska cyfrowa: drugie życie sieci, przeł. J. Hutyra,
Warszawa, MT Biznes.
Offe C. (2006) Nowe ruchy społeczne: przekraczanie granic polityki instytucjonalnej,
w: Kucia M., Sztompka P. (red.) Socjologia: lektury, Kraków, Znak.
Postman N. (2002) Zabawić się na śmierć: dyskurs publiczny w epoce showbusinessu, przeł. L. Niedzielski, Warszawa, Muza.
Putnam R. (2008) Samotna gra w kręgle, przeł. P. Sadura, S. Szymański, Warszawa,
Wydawnictwo Akademickie i Profesjonalne.
Sartori G. (2007) Homo videns: telewizja i postmyślenie, przeł. J. Uszyński,
Warszawa, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego.
Street J. (2006) Mass media, polityka, demokracja, przekł. T. D. Lubański, Kraków,
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Tocqueville A. de (1976) O demokracji w Ameryce, przeł. M. Król, Warszawa,
Państwowy Instytut Wydawniczy.
Zoonen L. (2004) Imagining the Fan Democracy, w: “European Journal of
Communication”, vol 19, ss. 39-52.
Prasa
Ciemniewski W. (2009), Internauci widzą gospodarkę i politykę w jasnym świetle,
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
„Gazeta
Wyborcza”:
http://wyborcza.pl/1,76842,6332454,Internauci_widza_gospodarke_i_polityke_w_jasnym_swi
etle.html.
Nowacka-Isaksson A. (2009), Partia Piratów rośnie w siłę, „Rzeczpospolita”,
22.04.2009.
Studia
z
inwigilacji
na
londynskim
uniwersytecie,
„Rzeczpospolita”:
http://www.rp.pl/artykul/25,291472_Studia_z_inwigilacji_na_londynskim_uniwersytecie.html,
dn. 15IV2009.
Internet
http://en.wikipedia.org/wiki/Pirate_Party#International
http://grono.net/pub/static/aboutus/, dn. 22V2009.
http://ipln.org/, dn. 22V2009.
http://www.meetup.com/about/, dn. 22V2009.
http://nasza-klasa.pl/, dn. 22V2009.
http://www.npost.com/2004/04/20/interview-with-scott-heiferman-ceo-of-meetup/,
22V2009.
http://www.partiapiratow.org.pl, dn. 22V2009
http://www.pp-international.net/members, dn. 1II2010.
http://socjum.pl, dn. 22V2009.
http://thepiratebay.org/, dn. 22V2009.
http://yellowarrow.net/v3/, dn. 22V2009.
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
dn.

Podobne dokumenty