wiersze_Z_Herberta_wersja_2016_liceum

Transkrypt

wiersze_Z_Herberta_wersja_2016_liceum
Lista utworów Zbigniewa Herberta do tłumaczenia na
język angielski
Pudełko zwane wyobraźnią
Zastukaj palcem w ścianę
z dębowego klocka
wyskoczy
kukułka
wywoła drzewa
jedno i drugie
aż stanie
las
zaświstaj cienko a pobiegnie rzeka
mocna nić
która zwiąże góry z dolinami
Chrząknij znacząco oto miasto
z jedną wieżą
szczerbatym murem
i domkami żółtymi
jak kostki do gry
teraz
zamknij oczy
spadnie śnieg
zgasi
zielone płomyki drzew
wieżę czerwoną
pod śniegiem
jest noc
z błyszczącym zegarem na szczycie
sową krajobrazu
Zbigniew Herbert
Dom
Dom nad porami roku
dom dzieci zwierząt i jabłek
kwadrat pustej przestrzeni
pod nieobecną gwiazdą
dom był lunetą dzieciństwa
dom był skórą wzruszenia
policzkiem siostry
gałęzią drzewa
policzek zdmuchnął płomień
gałąź przekreślił pocisk
nad sypkim popiołem gniazda
piosenka bezdomnej piechoty
dom jest sześcianem dzieciństwa
dom jest kostką wzruszenia
skrzydło spalonej siostry
liść umarłego drzewa
Zbigniew Herbert
Testament
Zapisuję czterem żywiołom
to co miałem na długie władanie
ogniowi – myśl
niech kwitnie ogień
ziemi którą kochałem za bardzo
ciało moje jałowe ziarno
a powietrzu słowa i ręce
i tęsknoty to jest rzeczy zbędne
to co zostanie
kropla wody
niech krąży między
ziemią niebem
niech będzie deszczem przezroczystym
paprocią mrozu płatkiem śniegu
niech nie doszedłszy nigdy nieba
ku łez dolinie mojej ziemi
powraca wiernie czystą rosą
cierpliwie krusząc twarda glebę
wkrótce zwrócę czterem żywiołom
to co miałem na długie władanie
- nie powrócę do źródła spokoju
Zbigniew Herbert
Jedwab duszy
Nigdy
nie mówiłem z nią
ani o miłości
ani o śmierci
tylko ślepy smak
i niemy dotyk
biegały między nami
gdy pogrążeni w sobie
leżeliśmy blisko
muszę
zajrzeć do jej wnętrza
zobaczyć co nosi
w środku
gdy spała
z otwartymi oczami
zajrzałem
i co
i co
jak myślicie
co zobaczyłem
spodziewałem się
gałęzi
spodziewałem się
ptaka
spodziewałem się
domu
nad wodą wielka i cichą
a tam
na szklanej płycie
zobaczyłem parę
jedwabnych pończoch
mój Boże
kupię jej te pończochy
kupię
ale co zjawi się wtedy
na szklanej płycie
małej duszy
czy będzie to rzecz
której nie dotyka się
ani jednym palcem marzenia
Zbigniew Herbert
Hermes, pies i gwiazda
Hermes idzie przez świat. Spotyka psa.
- Jestem bogiem – przedstawia się grzecznie Hermes.
Pies wącha jego nogi.
- Czuję się samotny. Ludzie zdradzają bogów. Ale zwierzęta nieświadome i śmiertelne, oto czego
pożądamy. Wieczorem po całodziennej wędrówce usiądziemy pod dębem. Powiem ci wtedy, że
czuję się stary i chcę umrzeć. To będzie kłamstwo potrzebne , abyś lizał moje ręce.
- Owszem – odpowiada niedbale pies – będę lizał twoje ręce. Są chłodne i mają dziwny zapach.
Idą, idą. Spotykają gwiazdę.
- Jestem Hermes – mówi bóg – i wydobywa jedną ze swych najpiękniejszych twarzy. – Czy nie
chciałabyś pójść z nami na koniec świata? Postaram się , aby tam było przeraźliwie i abyś
musiała oprzeć głowę na moim ramieniu.
- Dobrze – mówi szklanym głosem gwiazda. – Wszystko mi jedno, dokąd idę. A z tym końcem
świata to naiwność. Niestety, nie ma końca świata.
Idą. Idą. Pies, Hermes i gwiazda. Trzymają się za ręce. Hermes myśli, że gdyby drugi raz
wyruszał szukać przyjaciół, nie byłby taki szczery.
Zbigniew Herbert
Dusza Pana Cogito
Dawniej
wiemy z historii
wychodziła z ciała
kiedy stawało serce
z ostatnim oddechem
oddalała się cicho
na łąki niebieskie
dusza Pana Cogito
zachowuje się inaczej
za życia opuszcza ciało
bez słowa pożegnania
miesiące lata bawi
na innych kontynentach
poza granicami Pana Cogito
trudno zdobyć jej adres
nie daje wieści o sobie
unika kontaktów
nie pisze listów
nikt nie wie kiedy wróci
może odeszła na zawsze
Pan Cogito usiłuje pokonać
niskie uczucie zazdrości
myśli o duszy dobrze
myśli o duszy z czułością
zapewne musi mieszkać
także w innych ciałach
dusz jest stanowczo za mało
jak na całą ludzkość
Pan Cogito godzi się z losem
nie ma innego wyjścia
stara się nawet mówić
- moja dusza moja –
myśli o duszy tkliwie
myśli o duszy z czułością
więc kiedy się zjawia
nieoczekiwanie
nie wita jej słowami
- dobrze że wróciłaś
patrzy tylko ukosa
gdy siada przed lustrem
i czesze swoje włosy
splątane i siwe
Zbigniew Herbert
Pięciu
1
Wyprowadzają ich rano
na kamienne podwórze
i ustawiają pod ścianą
pięciu mężczyzn
dwu bardzo młodych
pozostali w sile wieku
nic więcej
nie da się o nich powiedzieć
2
kiedy pluton podnosi
broń do oka
wszystko nagle staje
w jaskrawym świetle
oczywistości
żółty mur
zimny błękit
czarny drut na murze
zamiast horyzontu
jest to moment
buntu pięciu zmysłów
które rade by uciec
jak szczury z tonącego okrętu
zanim kula dojdzie do miejsca przeznaczenia
oko zauważy nadlatujący pocisk
słuch utrwali stalowy szelest
nozdrza napełnią się ostrym dymem
muśnie podniebienie płatek krwi
a dotyk skurczy się i rozluźni
teraz już leżą na ziemi
cieniem nakryci po oczy
pluton odchodzi
ich guziki rzemienne
i stalowe hełmy
są bardziej żywe
od tych leżących pod murem
3
nie dowiedziałem się dzisiaj
wiem o tym nie od wczoraj
więc dlaczego pisałem
nieważne wiersze o kwiatach
o czym mówiło pięciu
w nocy przed egzekucją
o snach proroczych
o przygodzie w burdelu
o częściach samochodu
o morskiej podróży
o tym że jak miał piki
nie trzeba było zaczynać
o tym że wódka najlepsza
po winie boli głowa
o dziewczynach
owocach
o życiu
a zatem można
używać w poezji imion greckich pasterzy
można kusić się o utrwalenie barwy porannego nieba
pisać o miłości
a także
jeszcze raz
ze śmiertelną powagą
ofiarować zdradzonemu światu
różę
Zbigniew Herbert
Pan Cogito myśli o powrocie do rodzinnego miasta
Gdybym tam wrócił
pewnie bym nie zastał
ani jednego cienia z domu mego
ani drzew dzieciństwa
ani krzyża z żelazną tabliczką
ławki na której szeptałem zaklęcia
kasztany i krew
ani też żadnej rzeczy która nasza jest
wszystko co ocalało
to płyta kamienna
z kredowym kołem
stoję w środku
na jednej nodze
na moment przed skokiem
nie mogę urosnąć
choć mijają lata
a w górze huczą
planety i wojny
stoję w środku
nieruchomy jak pomnik
na jednej nodze
przed skokiem w ostateczność
kredowe koło rudzieje
tak jak stara krew
wokół rosną kopczyki
popiołu
do ramion
do ust
Zbigniew Herbert