tutaj - Żagle

Transkrypt

tutaj - Żagle
Żagle styczeń 2013
sport
Vendée Globe 2012/13
Pechowy początek
Regaty Vendée Globe 2012/13 okazały się jak zwykle bardzo wymagające.
Pierwsi zawodnicy zmuszeni byli przerwać rywalizację niedługo po starcie.
Zbigniew Gutkowski musiał zrezygnować po jedenastu dniach walki z powodu
awarii autopilota na swoim jachcie „Energa” i zatrzymał się na Teneryfie.
Tekst i zdjęcia Paweł Paterek
Ostatnie dni przed startem w Les Sables
d’Olonne były wielkim świętem jachtingu.
Na keję, przy której czekało 20 jachtów
klasy IMOCA 60, weszło w sumie kilkaset tysięcy fanów żeglarstwa. Codziennie
przed Mariną Olona ustawiały się wielki
kolejki, by podziwiać uczestników siódmego wyścigu Vendée Globe. W tej flocie
dumnie prezentował się po raz pierwszy
polski jacht – „Energa” Zbigniewa „Gutka”
Gutkowskiego.
Festiwal samotników
Organizatorzy zadbali, aby w Les Sables
d’Olonne łatwiej było zrozumieć wyjątkowość samotnego jachtingu oceanicznego.
Do francuskiego portu sprowadzono m.in.
dwie jednostki, które odegrały ogromną rolę
w historii resjów samotników. Przy kei zabytkowych jachtów można było podziwiać
„Joshue”, łódź należącą niegdyś do Bernarda
Moittiesiera. Słynny włóczęga Oceanu Południowego wystartował na niej w pierwszym wokółziemskim wyścigu non stop The
Golden Globe w 1968 roku. Rywalizacji nie
ukończył, bo uznał, że swobodne żeglowanie
jest dla niego dużo ważniejsze niż komercyjny wyścig. Swoją długą eskapadę kontynuował już na własnych zasadach i zakończył
rejs na Tahiti. Jedynym uczestnikiem The
Golden Globe, który dotarł do mety, był sir
Robin Knox-Johnston na jachcie „Suhaili”.
Ta jednostka również cumowała w Les Sables
d’Olonne. A człowiek, który pierwszy opłynął na niej samotnie świat bez zawijania do
portów, z wielką pasją dzielił się uwagami
z uczestnikami tegorocznego wyścigu. Chętnych do rozmów było więcej, bo po obleganej
kei krążyli również dawni zwycięzcy regat
Vendée Globe – Alain Gautier, Vincent Riou
i Michel Desjoyeaux.
Spektakularny początek
W dniu startu zainteresowanie publiczności sięgnęło zenitu. Od wczesnych godzin
88
porannych ponad trzysta tysięcy osób zajęło
najdogodniejsze miejsca, by żegnać śmiałków ruszających na oceany. Oklasków,
okrzyków i wiwatów nie szczędzono także
Zbigniewowi Gutkowskiemu. Po raz pierwszy w historii tych regat kanałem portowym
na start płynął jacht pod polską banderą. To
jeszcze bardziej zagrzewało wytrawną żeglarską publiczność. Termin startu wyznaczono na godzinę 13.02. Dla niektórych problemy zaczęły się dużo wcześniej. Bertrand
de Broc podczas manewru odchodzenia od
pomostu nieszczęśliwie uszkodził burtę
swojego „Votre Nom Autour Du Monde”
i musiał zawrócić do portu. Załatał jednak
dziurę i po 13 godzinach po planowanym
starcie wrócił na trasę wyścigu. Podczas samego startu również nie zabrakło emocji.
Zbigniew Gutkowski tak bardzo rozpędził
„Energę”, że rywale, nie chcąc zostać z tyłu,
także podkręcili tempo. Wszystko działo się
jednak za szybko i pięć jachtów z polskim
na czele znalazło się na falstarcie. Spory
udział w całym zamieszaniu miał też prąd
morski. W każdym razie trzeba było jeszcze
raz przekraczać linię startu...
n Legendarna „Suhaili”...
Trudne decyzje
Większe problemy miał Marc Guillemot na
„Safranie”. Jego jacht po pokonaniu zaledwie
50 Mm uderzył w niezidentyfikowany obiekt
i poważnie uszkodził kil. To był dla niego koniec regat! Gdy Guillemot wracał do portu,
spotkał swojego kuzyna – Bertranda de Broca, który właśnie spieszył się na trasę. Fatalna
seria trwała. Kolejny dramat przeżył Kito de
Pavant na „Groupe Bel”. Dwa dni po starcie
zderzył się z trawlerem i także zmuszony był
opuścić stawkę regat. Podobna przygoda
spotkała po kolejnych dwóch dniach rejsu
Louisa Burtona i jego „Bureau Vallée”. Początkowo ambitny Francuz zawrócił do portu
startowego z nadzieją, że uda mu się usunąć
awarię i wrócić do walki. Szybko okazało się
jednak, że na dalsze ściganie się nie ma już
n ...i legendarny „Joshue”
szans. Więcej szczęścia miał Javier Sansó. Na
jego jachcie „Acciona” pojawiły się problemy
z głowicą grota. Hiszpan schronił się w cieniu
Wysp Kanaryjskich, zdołał zaradzić kłopotom i ruszył w dalszą drogę. W tym czasie do
biura regat nadeszła jednak kolejna zła wiadomość: Samantha Davies poinformowała, że
jej „Savéol” stracił maszt.
Nasze problemy
Problemy nie omijały także polskiego jedynaka w tej stawce. Niedługo po starcie Zbigniew Gutkowski zameldował o kłopotach
z elektroniką. Niewłaściwe pracował autoŻagle | www.zagle.com.pl
n Przed każdym jachtem gromadziły się setki kibiców
n Start wyścigu Vendée Globe... i falstart „Gutka” na jachcie „Energa”
n „Gutka” żegnali kibice z flagami
n Na kei w Les Sables d’Olonne przygotowania do startu śledziło kilkaset tysięcy osób
n Pierwszy Polak w Vendée Globe
pilot. W najmniej oczekiwanym momencie
przełączał się na kursy kompasowe zamiast
precyzyjne względem wiatru. Zastrzeżenia
budziła także praca radaru, bo nie było pewności, czy prawidłowo działa system alarmowy. Sterowanie mechanizmem uchylnego
kila również pozostawiało wiele do życzenia. Wszystko to powodowało konieczność
redukcji powierzchni żagli i obranie bardziej
bezpiecznej marszruty, która zmniejszała ryzyko kolizji. „Gutek” znalazł się daleko na
zachód od reszty floty Vendée Globe. I coraz
bardziej zwiększał dystans do rywali. Przy
sprzyjającym układzie pogodowym można
nowić śmiertelne niebezpieczeństwo. Zwyciężył zdrowy rozsądek. Była gorycz i łzy. Tym
samym przyszedł koniec regat Vendée Globe
dla pierwszego w nich Polaka. Wkrótce potem w wyniku zderzenia z dryfującą pławą
z walki wycofał się zwycięzca wyścigu z 2004
roku – Vincent Riou. Regaty Vendée Globe
2012/13 od początku zebrały duże żniwo: siedem rezygnacji w ponad dwa tygodnie. Na
trasie pozostało 13 jachtów. Każdy jednak
wiedział, że jest to potwornie trudny wyścig!
Szczegółowe informacje z trasy wyścigu
i cotygodniowe podsumowanie wideo na
stronie www.zagle.com.pl.
było jeszcze liczyć na odrobienie strat. Jego
zapał do walki ostudził jednak niekontrolowany zwrot jachtu przez rufę. Gutek postawił genakera, bo chciał gonić stawkę. Sterował ręcznie, ale kiedy trzeba było zrzucić
wielkie płótno, przełączył jacht na sterowanie
autopilotem. Urządzenie wkrótce wykonało
tzw. chińską rufę. Ogromny żagiel zaplątał się
niebezpiecznie wokół sztagu. Odplątanie tego wszystkiego kosztowało wiele pracy. Niedługo potem zapadła dramatyczna decyzja.
Gutek zdał sobie sprawę, że z tak działającą
elektroniką nie da się dalej żeglować. Na wodach Oceanu Południowego mogłoby to sta-
89

Podobne dokumenty