Dziadka sens życia
Transkrypt
Dziadka sens życia
03 Slołsity Gazeta Kowarska Kwartalnik miejski / dodatek: Kurier Kowarski Dziadka sens życia 2014 nr 3/2014 (54) ISSN 2300-2387 EGZEMPLARZ BEZPŁATNY S L O Ł S I T Y / N A W Zmiana sezonów Skończyło się lato, a wraz z nim „sezon ogórkowy”. W Kowarach odbyło się kilka tradycyjnych imprez wakacyjnych, o których piszemy na łamach tego wydania. Okazuje się, że traktowane przez krytyków z przymrużeniem oka disco polo wciąż nad Jedlicą ma wielu fanów. Widać to było podczas jednodniowych Dni Kowar, fani muzyki do przytupywania zebrali swoje żniwo. W kalendarzu letnich imprez sportowych pojawił się nowy punkt – „Bieg na Okraj”. Dołączył on do reaktywowanego dwa lata temu „Biegu Piwosza i Kubusia”. Zakończył się sezon ogórkowy rozpoczyna się nowy sezon – wyborczy. W połowie listopada będziemy wybierać burmistrza, radnych, przedstawicieli do powiatu i Sejmiku Dolnośląskiego. Najbardziej emocjonalnie zapowiada się walka o fotel burmistrza. Przedwyborcza karuzela zaczęła się kręcić na kowarskim forum internetowym już w lipcu. Zanim jednak kartki z głosami trafią do urn odbędzie się kampania wyborcza, która często wygląda na festiwal obietnic. Podczas tego sezonu życzę czytelnikom odporności na obietnice bez pokrycia. Jacek Kunikowski Kosmiczna szkoła U czniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących im. Stanisława Lema polecieli w kosmos. Nie osobiście, ale ich fotograficzne wizerunki, znalazły się na pokładzie satelity Heweliusz. Kowarscy uczniowie brali udział w internetowym plebiscycie na nadanie nazwy pierwszemu polskiemu satelicie. Okazało się, że został on ochrzczony nazwiskiem patrona szkoły. LEM wyruszył w swą kosmiczną misję w listopadzie 2013 roku. Kolejny satelita Heweliusz z wizerunkami młodych kowarzan na orbitę okołoziemską wystrzelony został 19 sierpnia za pomocą chińskiej rakiety Long March-48. (jk) 2 S T Ę P I E Sportowcy honorowymi kowarzanami Dawid Kupczyk i jego ojciec Andrzej Kupczyk odebrali tytuły „Honorowych Obywateli Kowar”. Uroczyste wręczenie odznaczeń odbyło się 18 września, podczas sesji Rady Miejskiej w Kowarach. Sylwetek honorowych miszkańców naszego miasta nie trzeba bliżej przedstawiać. – Cieszę się, że tytuł odebrali sportowcy, którzy promują miasto na sportowych arenach – mówi burmistrz Mirosław Górecki. – Dawid był chorążym kadry narodowej podczas najlepszych dla Polaków zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi, jego ojciec Andrzej był jednym z najlepszych polskich lekkoatletów swojej epoki. Z kronikarskiego obowiązku przypomnijmy, że Dawid Kupczyk jest bobsleistą. Choć to zimowa dyscyplina, właśnie latem o mały włos nie sprawił on sportowej niespodzianki podczas zawodów, które w drugiej dekadzie sierpnia odbyły się w w Hückeswagen (Niemcy). Impreza nazywała się Rewanż za Soczi. Po pierwszym dniu Polacy zajmowali pierwsze miejsce. Kłopoty ze sprzętem w drugim dniu startów sprawiły, że ostatecznie zajęli oni piąte miejsce. Co ciekawe, ślizgi odbywały się na ulicy. Andrzej Kupczyk reprezentował Polskę podczas Igrzysk Olimpijskich w Monachium (1972), walczył w finale biegu na 800 metrów, trzy razy bił rekordy Polski na tym dystansie. Do dziś jest związany ze sportem jako trener. WnioskodawDawid Kupczyk zanim odebrał tytuł cą nadania tytułu był burmistrz Mi„honorowego kowarzanina”, rosław Górecki. był celebrytą na naszych łamach (jk) SLOŁSITY GAZETA KOWARSKA / kwartalnik miejski Redakcja: Jacek Kunikowski (red. nacz.), Agnieszka Jakubik, Dariusz Kaliński, Zbigniew Piepiora, Andrzej Weinke, Mirosłw Górecki, Ewa Kubarko-Lewandowska (dział reklam) Współpraca: Jerzy Jakubów, Roman Tryhubczak, Robert Andrzejewski Wydawca: Miejski Ośrodek Kultury, ul. Szkolna 2, 58-530 Kowary tel./fax: 75 718 25 77; e-mail: [email protected]; www.gazeta.kowary.pl Layout, skład komputerowy: Wojciech Miatkowski Autor foto na okładce: Anna Tomiczek Druk: APLA Łomnica Slołsity Gazeta Kowarska S L O Ł Nowe trybuny Z akończył się remont na kowarskim stadionie. Wybudowane zostały nowe trybuny, na plastikowych siedziskach może zasiąść 500 kibiców. Plac gry został ogrodzony nową siatką, zawodnicy rezerwowi mogą siedzieć pod nowymi trybunami. Prace, które rozpoczęły się podczas wakacji, zakończone zostały w połowie września. Obiekt został pozytywnie zweryfikowany przez przedstawiciela Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej i dopuszczony do piłkarskich rozgrywek. Była to pierwsza poważna gminna inwestycja na stadionie od 1975 roku, gdy Kowary rywalizowały w Banku Miast z Głuchołazami. (jk) Zdrowe spojrzenie W ubiegłym roku szkolnym Kowary po raz szósty przystąpiły do programu „Ratujmy dzieciom wzrok”. Spotkanie podsumowujące odbyło się 9 września w kowarskim ratuszu. P rogram skierowany jest do uczniów klas pierwszych szkół podstawowych i gimnazjum. Rozpoczynając naukę w szkole podstawowej dzieci zaczynają intensywnie wykorzystywać wzrok, badania powtarzane są w gimnazjum, gdyż wady wzroku mają charakter postępujący. W ubiegłym roku szkolnym przebadano wzrok u 162 dzieci. Wystawionych zostało 40 recept na okulary. Jeden z partnerów akcji, Jeleniogórskie Zakłady Optyczne podarowały 36 par soczewek okularowych z powłoką antyrefleksyjną. Bezpłatny był też montaż, a oprawki do szkieł przekazał Zakład Optyczny Małgorzaty Ulanowskiej oraz Salon Optyczny „Focus”. Do akcji przyłączył się również Rotary Klub – Jelenia Góra, który dofinansował zakup sześciu opraw do okularów. Program będzie kontynuowany również w tym roku szkolnym. (jk) S I T Y / N A W S T Ę P I E Operowo przed ratuszem K oncert na schodach kowarskiego ratusza rozpoczął XI Muzyczny Ogród Liczyrzepy 2014 czyli Młodzieżowy Festiwal Operowy w Karkonoszach. Wystąpili w nim artyści z różnych zakątków Europy. Impreza odbyła się w sobotni wieczór 26 lipca. Na kowarskiej starówce można było wysłuchać dwudziestu kilku utworów kompozytorów włoskich, austriackich, rosyjskich, hiszpańskich i francuskich, wykonanych przez piętnastu solistów. Organizatorem rozpoczętego w Kowarach festiwalu było Międzynarodowe Towarzystwo Artystyczne Opera Ducha Gór w Karpaczu. (jk) Razem przez pół wieku Z ofia i Stanisław Zychowie wspólnie przeżyli pół wieku. Z tej okazji 2 sierpnia w kowarskim Urzędzie Stanu Cywilnego odbyła się jubileuszowa uroczystość. Państwo Zychowie odebrali nadane przez prezydenta RP odznaczenie za długoletnie pożycie małżeńskie. Jubilaci odebrali również gratulacje od burmistrza Mirosława Góreckiego i przewodniczącego Rady Miejskiej Andrzeja Machnicy. (jk) Na pudle M iasto Kowary zajęło trzecie miejsce w plebiscycie ogłoszonym przez Gazetę Wrocławską Dolnośląska Stolica Lata 2014. Miasto nad jedlicą otrzymało 1034 głosy. W plebiscycie zwyciężył Lądek Zdrój, przed Kowarami uplasował się również Mietków. Głosować można było za pośrednictwem internetu lub wysyłając SMS. (jk) Seniorzy z werwą S eniorzy, to jedna z najaktywniejszych i najbardziej skorych do integracji grup nad Jedlicą. W piątek 26 września przez miasto przeszedł korowód barwnie przebranych osób wcześniej urodzonych. Prowadziła go Kowarska Orkiestra Rozrywkowa. Kowarskich seniorów nie przestraszył deszcz. Koniec września to tradycyjny okres, gdy osoby starsze organizują okolicznościowe spotkania. (jk) 3 S L O Ł S I T Y / K U L T U R A K owarska artystka Beata Grzesiak została laureatką tegorocznej XII Wystawy Produktów Regionalnych „Wyprodukowano pod Śnieżką”. Uhonorowana została jedną z trzech równorzędnych nagród w kategorii produkt regionalny. Szczęście przyniósł jej „Anioł karkonoskich pól i łąk”, pięćdziesięciocentymetrowa praca ze szkła wykonana w technice fusingu. Gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów. MOK w Kowarach zaprasza na październikowe imprezy: 11 października, godz. 17.00 – występ grypy Mama Performance – teatr tańca z Warszawy, sala widowiskowa – wstęp wolny 17 października, godz. 18.00 – wernisaż wystawy prac kowarskich twórców: „500 + 1” – galeria MOK II piętro. W listopadzie wraz z SMK zapraszamy na spektakl Teatru Komedia, a w grudniu na koncert Jacka Ziobro wraz z zespołem i wystawę Jerzego Jakubowa. Dokładne terminy wkrótce na stronie www. mok.kowary.pl i na naszym Facebook’u. ZAPRASZAMY ARTYSTÓW I RĘKODZIELNIKÓW W związku z dużym zainteresowaniem zeszłoroczna wystawą „500 prac na 500 lecie Kowar”, postanowiliśmy kontynuować pomysł i: Zapraszamy wszystkich kowarskich twórców do prezentacji prac podczas wystawy „500+1”, której wernisaż odbędzie się 17 października. Każdy artysta może zaprezentować jedną pracę w dowolnej technice. Zgłoszać moża się osobiście w biurze MOK od wt. do pt. w godz. 10.00–18.00, telefonicznie 75 718 25 77 lub mailowo: [email protected]. Prace prosimy przynosić najpóźniej do 15 października. GALERIA KOWART przypominamy wszystkim, ze w kowarskim MOK – działa galeria – sklep. W ekspozycji s aprace kowarskich artystów, które można kupić. Obecnie jest ponad 50 prac w różnych technikach, więc wszystkich poszukujących ciekawych prezentów, dzieł sztuki, artystycznych pamiątek z Kowar serdecznie zapraszamy. REKLAMA 4 Wakacje z Kulturą J ak co roku w Miejskim Ośrodku Kultury odbyły się w te wakacje Półkolonie z Kulturą . Przez dwa tygodnie lipca i dwa tygodnie sierpnia od poniedziałku do piątku dzieci uczestniczyły w zajęciach w domu kultury. Pogoda dopisywała, okolica jest atrakcyjna, więc dzieciaki często bawiły się na świeżym powietrzu. Tradycyjnie już uczestnicy malowali, tańczyli, uczestniczyli w grach i konkursach nie tylko sportowych. Były tez oczywiście pikniki i „miniobozy” z namiotami i totemami. Grupa taneczna, powstała podczas półkolonii, wystąpiła nawet na dużej scenie podczas tegorocznych Dni Kowar. Wszyscy uczestnicy wzięli udział w happeningu „Sprzataj po swoim psie”. W ramach przygotowań powstało wiele celnych haseł i świetnych prac plastycznych, majacych na celu zwrócenie uwagi na problem. Trzeba przyznać, że dzieci wykazały się ogromną kreatywnością, a przy okazji dobrze się bawiły. Już teraz organizatorzy zapraszają na zimowe półkolonie, oczywiście z kulturą. Zespół Skaner grał, jak zwykle, z playbacku. Żniwa z tańcem Tegoroczne Dni Kowar trwały jeden dzień i organizowane były pod hasłem Kowarskie Żniwa Disco Polo. Jak przystało na okres żniw było niezwykle gorąco i to dosłownie i w przenośni. O dosłowności świadczył upał, przenośną gorączkę zapewnił występ gwiazdy wieczoru – Skanera. Skaner to zespół, płód twórczego talentu Roberta Sasinowskiego, założyciela (na początku lat 90.) zespołu Boys. Utwory kapeli trafiły pod strzechy fanów gatunku od Bałtyku do Tatr. Skaner tańczy, Skaner śpiewa, przekonali się o tym kowarzanie, którzy przyszli na lipcowy koncert. Rytmiczne dźwięki sprawiły, że kowarska publiczność skakała wraz z wykonawcami. Podczas żniw było i bez playbacku. Zespołem, który rozgrzewał publiczność przed gwiazdą wieczoru była jedna z formacji wymyślona przez Piotra Bandiego Pawelca (bardziej kojarzącego się z bluesem i klasyką rocka). Na scenie pojawiły się oczywiście Kowarskie Wrzosy z repertuarem disco polowym w stylu retro. Wystąpiła również Kowarska Orkiestra Rozrywkowa. Z kronikarskiego obowiązku dodać trzeba, że wystąpił ostrzej grający zespół DNA, a imprezę rozpoczął występ najmłodszych tancerzy. Były również imprezy towarzyszące z coraz popularniejszą nad Jedlicą grą pochodzącą z francuskiej Prowansji pentaque czyli bule. (jk) S Magia srebrnego ekranu - reaktywacja Kowarskie kina to jeden z wielu, obok kowarskiego basenu, Fabryki Dywanów, wyciągu narciarskiego, temat westchnień, wspomnień i wszechobecnych żalów. Nadchodzi jednak moment, kiedy kowarzanie doczekają się pierwszej od wielu lat projekcji kinowej. Polska grupa producentów filmowych i miłośników kina postanowiła przeciwstawić się wszechogarniającemu piractwu, dominacji multipleksów, wykluczeniu małych miejscowości z dostępu do kina i stworzyła projekt „Kino za Rogiem” (www.kinozarogiem.pl). Zakłada on stworzenie małych, społecznościowych kin na 20, 40 lub 60 osób, prezentujących bogaty repertuar filmowy w najlepszej jakości obrazu i dźwięku, a co nie bez znaczenia za przystępna cenę – bilet nie będzie kosztować więcej niż 5 zł. Chwila dla grilla We wszelkich konkursach kulinarnych zawsze zwycięzcami jest ...jury. Warto więc sędziować dla rozpieszczenia kubeczków smakowych. Podobnie było podczas tegorocznych Mistrzostw Kowar w Grillowaniu. Wystartowali w nich amatorzy i zawodowi gastronomowie. Celowo użyłem takiego określenia, bo serwowane podczas konkursu dania były kosmiczne w smaku, wręcz niebiańskie. Podczas ostatnich mistrzostw wystartowało 9 ekip, w tym dwie kulinarnych profesjonalistów a jedna z zagranicy. Grillowanie w Kowarach łączy pokolenia. Startowały zespoły rodzinne rodzic – dziecko, startowali wolontariusze Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej. Grillowanie miało i polityczne akcenty. Sympatycy mierzącej w fotel burmistrza Kamili Pietraszek mieli na sobie okolicznościowe fartuszki. Żegnający się z fotelem burmistrza Mirosław Górecki również grillował, ale poza konkursem. Głodni w tym momencie powinni zakończyć czytanie tego tekstu, bo ślinotok może rozpuścić im uzębienie. Serwowane były naprawdę wymyślne dania. Było to kulinarne połączenie mięsiw, ryb, warzyw. Kuchni tradycyjnej i kulinarnych eksperymentów. Ocenianie grillowego kunsztu było nie lada wyzwaniem dla komisji sędziowskiej. Zwycięzcami byli wszyscy uczestnicy, choć formuła mistrzostw sugerowała wyznaczenie miejsc na podium. Uczestnicy imprezy pomyśleli i o widzach. Potrawy były przyrządzane w prawie hurtowych ilościach, po zawodach można było wrócić do domu najedzonym. (jk) L O Ł S I T Y / K U L T U R A W kowarskim MOK-u przygotowujemy nowoczesną salę kinową na 40 osób wyposażoną w najwyższej jakości cyfrowy rzutnik, nagłośnienie 5.1, pełne zaciemnienie, fotele kinowe, wentylację i wszystko, co potrzebne do oglądania filmu w najwyższej jakości. Zabraknie tylko mocowań na kubki z napojami, ale obok otworzymy bar kawowy. Oferta będzie skierowana do szerokiej publiczności. Począwszy od przedszkoli – bajki dla dzieci, poprzez szkoły – lektury oraz elementy edukacji filmowej, poprzez miłośników kina, którzy będą mogli wybierać sobie repertuar (obecnie jest już dostępnych ponad 300 tytułów i codziennie ilość ich się zwiększa), aż po kibiców, którzy będą mogli obejrzeć bezpośrednie relacje z ważnych imprez sportowych. Repertuar kina będzie urozmaicony. Nowości filmowe pojawią się po 4–5 miesiącach, ale będzie można obejrzeć polskie i zagraniczne filmy festiwalowe, klasykę polskiego i światowego kina, bajki a z czasem dostępne będą relacje na żywo z imprez muzycznych i sportowych. Koszt przygotowania sali to około 50 tys. zł. Część pieniędzy pochodzi z budżetu MOK, część mamy zamiar pozyskać od Rady Miejskiej i sponsorów. O wynikach starań poinformujemy w następnym numerze oraz w krótkim spocie filmowym przed każdą projekcją. Zapotrzebowanie na kino w Kowarach jest duże, tak się przynajmniej wydaje z deklaracji osób, które dowiadują się o projekcie i mamy nadzieję, że uatrakcyjni ono mieszkańcom Kowar twórcze spędzanie wolnego czasu. Salę chcemy uruchomić najpóźniej na początku listopada, o postępach w przygotowaniach będziemy was informować na stronie facebookowej Miejskiego Ośrodka Kultury w Kowarach. Kino nie ma jeszcze nazwy, więc zachęcamy do wymyślania i wysyłania propozycji na [email protected]. DK REKLAMA 5 S L O Ł S I T Y / W Y W I A D Dziadka sens życia Dzisiejszym celebrytą jest jak zwykle osoba niezwykła. Inna jest jednak forma prezentacji bohatera tekstu. Zamiast zwyczajowego wywiadu o swoim dziadku opowie Ewa Bednarek. W tym numerze celebrytą jest Stanisław Kasiński – emerytowany nauczyciel, miłośnik nart, gór, fotografii. D ziadek jest dla mnie więcej niż dziadkiem. Od dziecka mam wrażenie, jakby chodziło przynajmniej o dwie osoby. Jedna to wiecznie zaczytany w książkach człowiek, druga to osoba aktywna fizyczna, latem jak i zimą. Dziadek z plecakiem na plecach, a jednocześnie ze starannie zawiązanym krawatem na szyi. Zaraził mnie nieopanowanym głodem przestrzeni, tej dzikiej i nieopanowanej. Dzięki niemu jestem tym, kim jestem. Kolejna życiowa pasja dziadka to fotografia. Dzięki wędrówkom po górach kolekcję zdjęć ma imponującą. Odkąd pamiętam dużo i często rozmawialiśmy. Dziadek nie pamięta dokładnej daty, gdy osiedlił się w Kowarach, ale były to lata 50. Pracował w różnych miejscowościach: w Mysłakowicach, Jeleniej Górze. W Kowarach związał się z oświatą. W szkole podstawowej uczył fizyki i chemii. Był dyrektorem kowarskiej „jedynki”, po przejściu na emeryturę pracował społecznie jako kurator sądowy. Szkolne anegdoty Gdy dziadek był dyrektorem szkoły, dbał o to, by zimą na placu pomiędzy budynkami powstawało lodowisko. Nie była to atrakcja 6 tylko dla uczniów. Sam zakładał łyżwy i jeździł. Robił to dla przyjemności, ale sprawdzał też stan lodu, by było ono bezpieczne dla uczniów. Pewnego razu, niespodziewanie przyjechała wizytacja z kuratorium. Poprosili o znalezienie dyrektora, ale poinformowano ich, że o tej porze ma on inne obowiązki i muszą poczekać. Trwało to dość długo, a gdy dziadek miał już dla nich czas, nie mogli uwierzyć, że to jego widzieli na lodowisku. Jako nauczyciel chemii przeprowadzał wiele doświadczeń. Zanim zrobił to przed klasą, robił próbę w domu, by nic mu nie umknęło. Moja babcia, wspominając tamte czasy, opowiadała, że nie zawsze wszystko udawało się za pierwszym razem. Niekiedy dziadek spędzał w pracowni wiele godzin, a czasem dochodziło tam nawet do wybuchów. Dziadek samouk Zawsze podziwiałam dziadka za upór, choć słowo samodyscyplina będzie bardziej trafne. Żeby uczyć chemii i fizyki sam musiał się wiele uczyć. Nie robił tego na uczelni, a w domu. Spędzał wiele godzin nad podręcznikami, robił to, by mieć podstawy do nauczania innych. Nie inaczej było z fo- tografią. O zdjęciach cyfrowych nikt wtedy nie myślał. Odbitki powstawały w zaciszu ciemni. Przypominały trochę magiczną sztuczkę, z w kuwecie wyłaniał się zarys odbitki na papierze. Ta niezłomność w zdobywaniu wiedzy towarzyszy mu po dzień dzisiejszy. Uczył się języków obcych, głównie łaciny i niemieckiego. Grał na skrzypcach, ale nie tylko. Parę lat temu ze zdziwieniem zauważyłam, że zakupił syntezator. Podczas wizyty zobaczyłam porozkładane śpiewniki z nutami starych żołnierskich piosenek. – Gdzie nauczyłeś się robić zdjęcia? – zapytałam, a dziadek spojrzał na mnie ciepło. – Czytając książki. Sam metodą prób i błędów doszedłem do wprawy i nauczyłem się techniki. S Spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem. Odkąd pamiętam dziadek robił zdjęcia, w jego mieszkaniu były ich setki, może tysiące. Z każdej wycieczki i wspólne spędzonego czasu pozostawały odbitki, niektóre niewielkie, czarno białe, inne duże i retuszowane, wiszące w ramach na ścianach jego niewielkiego mieszkanka. Sportowe pasje – Tak, pomiędzy dwoma budynkami należącymi do szkoły co roku było tworzone lodowisko. Tylko droga pomiędzy wejściami do budynków była posypana piaskiem. Każdy mógł z niego korzystać. Nauczyciel zajęć technicznych przy pomocy rodziców wykonywał 10 łopat z drzewa, potem wykonywała je fabryka dywanów. Dzięki współpracy z jedną z wrocławskich szkół sportowych posiadaliśmy łyżwy do dyspozycji uczniów. Młodzież stamtąd przyjeżdżała do Kowar na obozy treningowe, a w zamian za to otrzymywaliśmy od nich sprzęt sportowy. – Narty również? – Tak. Poza łyżwami dziadek uwielbia narty. O aktywności ruchowej mojego dziadka krążyły legendy. – Ile razy startowałeś w Biegu Piastów? – dziadek zamyślił się patrząc w przestrzeń. – Jakieś 15, może 20 razy. Zrobiło mi się smutno, bo zdałam sobie sprawę, że zeszłej zimy dziadek nie jeździł na nartach. Po raz pierwszy odkąd pamiętam. Nie ma w tym nic dziwnego, w lutym skończył 88 lat. Do startów w Jakuszycach podchodził z iście fotograficznym podejściem, potra- fił zjechać z trasy i usiąść z boku, by zrobić parę zdjęć innym zawodnikom. Bardziej niż na wyniku zależało mu na fajnym ujęciu i dobrym świetle. Dalej ruszał po zjedzeniu kanapki i wypiciu herbaty, nawet nie zerkając na zegarek. Świat jak książka, czyli sens życia według dziadka Gdy miałam 15 lat dziadek zaproponował, że zabierze mnie na wakacje. Za każdym razem, gdy pytałam dokąd pojedziemy, udzielał wymijających odpowiedzi. Stojąc z plecakiem przed rozkładem jazdy zadał mi to samo pytanie, a widząc moje zdumione spojrzenie, kazał spojrzeć na tablicę odjazdów. Miałam wybrać miasto, w którym jeszcze nie byłam. Tego lata objechaliśmy całą południową Polskę. W ciągu kolejnych paru lat pokazał mi Tatry, zabrał w swoje rodzinne strony i wszędzie tam, gdzie powinnam być. Podczas tych wędrówek często zagadywał przygodnie poznanych ludzi. Zachwycało mnie to, że z każdym potrafił znaleźć wspólny temat. Z zakonnicami rozmawialiśmy o świętych, z górnikiem o kopalni, a z rolnikiem o plonach. Dzięki temu wiem, że ciągła nauka i czytanie procentuje i może być bardzo cennym narzędziem w kontakcie z ludźmi. Poszłam w miejsce, gdzie zwykle przesiaduje dziadek. Na stole leżał nowy egzemplarz „Pana Tadeusza”. Strony były przełożone liściem klonu. Pożółkłym, ale wciąż świeżym. Pewnie trafił tam dzisiaj... Mieszkanie dziadka jest pełne zdjęć, aparatów fotograficznych i sprzętu narciarskie- L O Ł S I T Y / W Y W I A D go. To jedyne znane mi miejsce, w którym substancje takie jak sól są podpisywane wzorami chemicznymi i unosi się tyle zapachów. Ziół, tych samych, które nauczył mnie rozpoznawać, gdy byłam dzieckiem, suszonych jabłek i książek, które zajmują większość powierzchni. Gdy byłam mała zawsze prosiłam go, by pokazał mi jakieś doświadczenie i jak już udało mi się go uprosić, czułam się jak odkrywca u progu wielkiej przygody. Później, już jako uczennica przychodziłam do niego, gdy z przedmiotów, które wykładał pojawiał się trudniejszy temat. Najczęściej, zanim zaczął mi cokolwiek tłumaczyć, zaczynał od zdania: – Zaraz ci to pokażę i szedł po niezbędne przedmioty, a mój świat znów stawał się większy. Długowieczność Dziadek jest człowiekiem pasji, przez całe życie poszerza swoje horyzonty. Przez wiele lat pracował w szkole, był kierownikiem, później dyrektorem poradni psychologiczno-pedagogicznej w Kowarach. Już jako emeryt społecznie pełnił funkcję kuratora sądowego. Pracował prawie do osiemdziesiątki. Wciąż na nartach i rowerze przemierzał kilometry dróg lub tras narciarskich. Kiedyś nie wracał długo do domu i martwiliśmy się, wiedząc, że pojechał na narty. Pracownicy wyciągu powiedzieli, że znają mojego dziadka, ale on nie korzysta z ich usług. Podchodzi pieszo, sam ubijając sobie trasę. Chciałabym zachować w sobie tyle pasji i woli do samorozwoju i poznawania świata, co on i umieć nauczyć tak żyć moje dzieci. 7 S L O Ł S I T Y / P R Z E D W Y B O R C Z E P R Z Y M I Jednomandatowe okręgi CZAS WYBORÓW Tegoroczne wybory samorządowe będą nieco inne od poprzednich. W miastach do 20 tysięcy mieszkańców okręgi, w których będziemy wybierać radnych będą jednomandatowe. Jeszcze cztery lata temu było inaczej. W Kowarach w okręgach z dużą ilością mieszkańców wybierało się nawet czterech radnych. Nowa ordynacja sprawi, że wyborcy będą ( przynajmniej teoretycznie) lepiej znać kandydujących. W Kowarach będzie 15 okręgów jednomandatowych. Niektóre będą obejmowały część ulicy, jest więc szansa, że wybierać się będzie radnego wśród sąsiadów. O decyzji w lokalu wyborczym zadecydują nie tylko obietnice, składane deklaracje, ale i sąsiedzkie doświadczenie. (jk) Jaki powinien być burmistrz Kowar? Każdy powie, że powinna być to osoba powszechnie znana, rozpoznawalna i niestarająca się piastować zaszczytny urząd tylko dla samych profitów (zwanych jako urzędnicza pensja). Najlepiej, gdyby przyszły burmistrz pracował za najniższą krajową, by nie budzić zazdrości oświadczeniem majątkowym, które każdej wiosny trzeba wbić w cybernetyczną chmurę Biuletynu Informacji Publicznej. Pozostała część poborów mogłaby być uzależniona od efektów jego pracy. Idealny burmistrz to osoba niebudująca konfliktów w obrębie organów, i chodzi w tym momencie o organa władzy, z talentem do promowania miasta. Może taki kandydat wśród kowarzan jest? Może trzeba mu tylko dać szansę? Jest taki mieszkaniec naszego miasta, którego zapewne znają wszyscy. Może nie każdy zna jego nazwisko, ale postać raczej kojarzy. Zazwyczaj otacza się on wianuszkiem dzieci, na dokładkę przeważnie są przy nim zwierzęta. Tak jest od dziesięcioleci, więc nie są to gesty na pokaz. Te atrybuty zawsze budzą pozytywne skojarzenia. Bohater tego tekstu o rozgłos nie zabiega. Nie smaży on kiełbasek czy innych bardziej wyszukanych potraw z okazji lokalnych imprez masowych. Nie pokazuje się w blasku fleszy, kamer, uroczystych otwarć. Dobrze byłoby dla miasta, które w atlasach określane jest jako Kowary, by ster władzy przejął człowiek, mający znanego przodka. Jego ojciec to jedyny kowarzanin, który uwieczniony został w piosence Maćka Maleńczuka, tatko był nawet bohaterem tek- Numer wyborczy Tradycyjnie już przed wyborami samorządowymi wydamy okolicznościowy numer naszej gazety. Dla komitetów wyborczych będzie to okazja do zaprezentowania programów ich kandydatów. Dla kowarzan będzie to okazja do porównania kandydatów na burmistrza, radnych i skonfrontowania programów na – oby świetlaną – przyszłość Kowar. W numerze wyborczym ukażą się również niezbędne informacje, które mogą okazać się przydatne w lokalu wyborczym. Przedstawiciele komitetów wyborczych zainteresowani prezentacją w naszej publikacji proszeni są o kontakt z działem reklam. (jk) REKLAMA Już od lipca otwarta filia w Kowarach A R K I stu w National Geografic i niezliczonych artykułach prasowych. Wszystko dlatego, że był artystą, muzykiem. Do dziś krążą o nim w Krakowie legendy. Bo właśnie pod Wawelem stał się on znanym muzykiem, a jak wiadomo Kraków to stolica artystyczna Polski. Dobry burmistrz to osoba, która nie palnie gafy. Nasz bohater udziela zwięzłych wypowiedzi. Na pytania odpowiada w sposób jednoznaczny i konkretny. Jest człowiekiem niezwykle skromnym, bez nuty megalomanii. A co ciekawe, biegle porozumiewa się językiem obcym. Można zaręczyć, że w Kowarach zna go każdy. Nie można tego powiedzieć o obecnych kandydatach deklarujących start w wyborach. Jego popularność utrwaliło niecodzienne hobby. Z angielska można je nazwać shoppingiem. To ekstremalna odmiana tego hobby, bo nie polega na robieniu zakupów. To jak lizanie powideł przez słoik... Wyborcy tajemniczego kandydata na burmistrza muszą się uzbroić w cierpliwość. W tym roku nie wystartuje on w wyścigu o burmistrzowski fotel. Przemawiają za tym względy formalne. W tym roku jest już za późno, żeby zakładać komitet wyborczy. Ale za cztery lata może być inaczej. Ten czas będzie sprawdzianem dla kolejnego burmistrza. Na ile przekuje plany na realizację. Już dziś deklaruję, że będę zabiegał, by bohater tego tekstu zgodził się na start w przyszłych wyborach na burmistrza Kowar w 2018 roku. Przynajmniej będzie ekonomiczy dla budżetu. Za najniższą krajową zgodzi się objąć urząd. A po ewentualnym wyborze o Kowarach zapewne będzie się rozpisywała prasa nie tylko w Polsce. Podczas najbliższych wyborów kowarzanie powinni wybrać najlepszego. Jeśli się nie sprawdzi, za cztery lata podpowiadam wybór. Będzie to Komitet Wyborczy Wyborców Miejskiej Alternatywy Niezadowolonych i Ekstrawaganckich Kowarzan w skrócie MANIEK. Maniek na burmistrza, już za cztery lata... O ile się zgodzi. Jacek Kunikowski Wydanie specjalne Slołsity – wyborcze porady prawne | postępowania sądowe | obsługa prawa firm ul. Szkolna 2 (budynek MOK) tel. 661 162 812 www.KancelariaKrygowski.pl Prawo jest zawsze po Twojej stronie 8 Ukaże się 3 listopada w nakładzie 1500 egz. Zapraszamy Komitety Wyborcze do umieszczania materiałów reklamowych. Moduł już od 45 zł (4 x 9 cm), strona od 405 zł. Szczegółowy cennik na www.mok.kowary.pl w zakładce ogłoszenia. Kontakt: kowary. [email protected], tel. 535 530 085. Jako gazeta docieramy do wszystkich kowarzan, jesteśmy gwarancją skutecznego dotarcia informacji do wyborców. S L O Ł S I T Y L / I C Z B Y M Ó W I Ą Z A S I E B I E ROK 2011 Nazwa zadnia Wartość Źródła finansowania Własne Pozyskane termin realizacji Lp 1 2 3 5 Remont muru oporowego potoku Jedlica Budowa parkingów przy ul. Bema i ul. Topolowej wraz z przebudową chodnika przy ul. Bema Remont ulicy Parkowej Remont ulicy Cichej w Kowarach 198 263,75 323 647,57 150 861,30 138 260,99 39 652,75 323 647,57 30 172,30 30 810,99 158 611,00 0,00 120 689,00 107 450,00 15.02.2011 – 15.05.2011 29.03.2011 – 15.06.2011 07.04.2011 – 15.06.2011 08.04.2011 – 30.06.2011 6 7 Remont ulicy Górniczej w Kowarach Przebudowa ulicy Lipowej, ul. Brzozowej z budową miejsc parkingowych i oświetlenia drogowego w Kowarach Przebudowa chodnika przy ul. Sienkiewicza, ul. Górniczej w Kowarach Budowa oświetlenia ulicy Rejtana w Kowarach Przebudowa ul. Reja wraz z budową miejsc parkingowych i zagospodarowania terenu przy ul. Górniczej Remont ul. Podgórze w Kowarach Remont kanalizacji deszczowej ul. Pocztowej w Kowarach razem 221 375,40 839 264,10 112 673,40 839 264,10 108 702,00 0,00 26.05.2011 – 30.07.2011 19.07.2011 – 31.10.2011 89 540,37 68 210,28 384 624,60 89 540,37 68 210,28 384 624,60 0,00 0,00 0,00 do 30.09.2011 r do 30.09.2011 r 12.10.2011 – 15.12.2011 500 000,00 0,00 995 452,00 do 30.11.2011 r do 15.09.2011 r 8 9 10 11 12 696 914,56 196 914,56 31 500,00 31 500,00 3 142 462,92 2 147 010,92 ROK 2012 lp 1 2 3 4 5 6 7 8 9 Razem: Nazwa zadania Wykonanie dokumentacji projektowej na przebudowę mostru przy ul. Gielniaka Wykonanie dokumentacji na przebudowę mostu położonego przy ul. Wiejskiej Pełnienie funkcji inspektora nadzoru przy remoncie ul. Polnej Pełnienie funkcji inspektora nadzoru przy remoncie ul. Kopernika Remont ulicy Polnej w Kowarach Remont ulicy Kopernika w Kowarach Remont ul. Wojska Polskiego w Kowarach Remont i udrożnienie kanalizacji deszczowej Udroznienie i oczyszczenie rowów melioracyjnych 4 km Kwota 40 590,00 23 528,67 1 845,00 1 722,00 234 092,03 138 610,16 144 321,13 218 374,20 84 680,58 887 763,77 Środki własne 40 590,00 23 528,67 1 845,00 1 722,00 46 818,03 27 722,16 28 864,13 43 675,20 16 936,58 231 701,77 Środki pozyskane 0,00 0,00 0,00 0,00 187 274,00 110 888,00 115 457,00 174 699,00 67 744,00 656 062,00 termin realizacji 31.07.2012 31.07.2012 31.08.2012 30.08.2012 30.09.2012 30.09.2012 15.11.2012 30.11.2012 ROK 2013 lp 1 2 3 4 5 6 Razem: Nazwa zadania Remont ulicy Bukowej Remont mostu przy ul. Gielniaka Rrozbudowa budynku na potrzeby Centrum Wczesnej Profilaktyki Zdrowotnej Przebudowa mostu drogowego przy ul. Wiejskiej Wykonanie dokumentacji projektowej na przebudowę ul. Nowej i Nadrzecznej Wykonanie dokumentacji projektowej na przebudowę ul. Al. Wolnosci Kwota 173 046,49 150 736,62 2 364 644,80 690 230,91 39 360,00 14 747,70 3 432 766,52 Środki własne 34 609,30 30 147,62 1 122 183,93 690 230,91 39 360,00 14 747,70 1 931 279,46 Środki pozyskane 138 437,00 120 589,00 1 242 460,87 0,00 0,00 0,00 1 501 486,87 termin realizacji 17.06.2013 do 31.08.2013 17.05.2013 do 30.09.2013 06.06.2013 do 31.03.2014 09.02.2013 do 30.06.2014 07.10.2013 do 15.05.2014 24.10.2012 do 31.05.2013 ROK 2014 lp 1 2 3 4 5 6 7 8 Nazwa zadania Remont ulicy Kościuszki w Kowarach Remont ulicy Św. Anny w Kowarach Przebudowa ulicy Szkolnej w Kowarach Budowa trybun wraz z komunikacją na stadionie miejskim Remont ulicy Źródlanej Remont ulicy Goździkowej Remont dachu budynku Szkoły Podstawowej nr 1 Skansen górnictwa kowarskiego razem Kwota brutto 278 356,86 280 599,29 854 986,27 399 990,07 160 644,29 272 078,46 243 921,84 110 700,00 2 601 277,08 Środki własne 55 671,86 88 385,29 854 986,27 399 990,07 32 129,29 54 415,46 48 784,37 66 638,55 1 601 001,16 Środki pozyskane 222 685,00 192 214,00 128 515,00 217 663,00 195 137,47 44 061,45 1 000 275,92 termin realizacji 30.05.2014 do 15.09.2014 25.04.2014 do 31.08.2014 30.05.2014 do 30.09.2014 06.06.2014 do 31.08.2014 23.09.2014 do 30.10.2014 23.09.2014 do 30.11.2014 11.08.2014 do 15.10.2014 29.09.2014 do 24.10.2014 INWESTYCJE 2010 2011 2012 2013 2014 razem Kwota 4 305 918,00 3 142 462,00 887 763,00 3 432 766,00 2 601 277,00 14 370 186,00 Środki pozyskane 814 492,00 995 452,00 656 062,00 1 501 486,00 1 000 275,00 4 967 767,00 9 S L O Ł S I T Y / S A M O R Z Ą D Oceni mnie historia Mirosław Górecki po dwóch kadencjach żegna się z fotelem burmistrza Kowar. Po raz kolejny nie zamierza ubiegać się o urząd, daje możliwość wykazania się innym. Oto jak ocenia swoje ośmiolecie kierowania miastem. Jacek Kunikowski – Ruszał pan do poprzednich wyborów z wizją Kowar jako miasta turystycznego, ze stacją sportów zimowych, wyciągów jeszcze nie ma, czy powstaną? M. G. – Stacja nie jest mrzonką. Jest od kilku lat budowana spółka narciarska z udziałem kapitału gminnego, miasto przekazało na zawiązanie spółki w formie aportu grunty o wartości blisko 1,3 miliona złotych. Chodziło o to, żeby zachęcić inwestorów. Na dwa lata wstrzymała inwestycje Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot. J. K. – …która szukała cietrzewia… …ale trzeba było opracować nowy zaak10 ceptowany raport oddziaływania na środowisko. To wszystko czas i pieniądze. W tej chwili mamy firmę projektową, która już wykonuje dokumentację techniczną. W lutym 2015 roku otrzymamy pierwsze pozwolenia na budowę, bo inwestycja jest bardzo złożona. W dniu 28 września tego roku gmina przekaże drugi aport w postaci działek wartości 2,8 miliona złotych jako wkład własny do spółki. Na mój wniosek Rada Miasta wyraziła zgodę na użyczenie gminnych działek pod tereny narciarskie. Ale mówiąc krótko: przy takich inwestycjach najdłużej trwa załatwianie formalności, które w większości są już za nami, reali- zacja idzie znacznie szybciej i wszystko jest na dobrej drodze. J. K. – W budowę wyciągów narciarskich więc pan wierzy? M. G. – Właśnie dlatego dziewięć lat temu byłem za budową sieci wodnokanalizacyjnej. Bez odpowiedniej infrastruktury żaden inwestor nie spojrzałby nawet na tereny na Podgórzu. Przekopywanie miasta nazywam kataklizmem, ale inwestycja ta załatwi problem dostaw wody i odprowadzania ścieków na najbliższe sto lat. Budowa sieci pozwoliła na remont dróg i chodników, bo na to były unijne środki. W Kowarach udało się ich wyremontować bardzo dużo. Drogi S L i chodniki będą służyły tak mieszkańcom, jak i turystom. W Kowarach jest ich coraz więcej. Jako nowość w Kowarach powstały płatne miejsca parkingowe. J. K. – Budowa płatnych miejsc parkingowych była bardzo kontrowersyjna dla mieszkańców. Czy była zasadna? M. G. – Parkingi się przyjęły, choć na początku niektórzy pukali się w czoło. Cena nie jest wygórowana, miesięcznie to wartość paczki papierosów, w zamian ma się pewność miejsca do parkowania samochodu. Docenić to można zimą. Swoje auto można będzie zaparkować na miejscu, które się samemu odśnieży i nie zajmie tego miejsca sąsiad. J. K. – Jakie było ostatnie osiem lat dla mieszkańców Kowar? M. G. – Przede wszystkim udało się zażegnać kryzys, który przechodziło miasto po upadku „dywanówki”. Obecnie w Kowarach jest ok. 500 osób bezrobotnych, po likwidacji Fabryki Dywanów było ich ponad 1600. Dziś na jej terenie działa 11 firm. Od kilku lat systematycznie rosną wpływy z podatków od osób fizycznych (to około 37% tego co odprowadzamy do urzędu skarbowego). Za pierwsze półrocze są one wyższe o 200 tysięcy złotych niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Liczby mówią same za siebie. Dodam, że obecnie wszystkie tereny dawnej „dywanówki” są wykorzystane dla potrzeb biznesu. J. K. – Co ma wspólnego biznes z samorządem? M. G. – Powinniśmy stwarzać coraz lepsze warunki, by przyciągać inwestorów. Nie bez znaczenia dla nich są ulgi podatkowe, które otrzymali w Kowarach. Tak jest na terenach po byłej „dywanówce”. Do chwili uzyskania pozwolenia na użytkowanie właściciel płaci nie 20 złotych z ogonkiem a 7 złotych. Stwarzam warunki, ułatwiając start, a my to sobie potem odbierzemy z nawiązką. Przeliczając na ilość mieszkańców bezrobocie mamy takie samo jak w Karpaczu. Niech przykładem będzie niedawno otwarty sklep „Dino”, gdzie dyrektor nie może skompletować załogi. Na stronie gminnej umieściliśmy ogłoszenie o naborze, to też rodzaj współpracy biznesu i samorządu. J. K. – Jakie działania promują turystyczną wizję miasta realizowaną przez Mirosława Góreckiego? M. G. – Choćby imprezy, na które postawiłem. To zjazd na saniach rogatych i kolarski wjazd na Okraj, który gmina organizuje O wspólnie ze stowarzyszeniem Pro Kowary. Te imprezy się naprawdę rozrastają, z roku na rok mamy więcej uczestników. Wprowadziłem wjazd nie tylko szosą, ale i MTB (kolarstwo górskie – przypis redakcji). Teraz Paweł Sroka namówił mnie na bieg na Okraj, impreza się przyjęła. Sprawdził się pomysł „Opera Ducha Gór” – koncerty młodych artystów śpiewaków z całej Europy. W tym roku w Kowarach odbyła się inauguracja programu festiwalu i mam nadzieję, że będzie to kontynuowane przez mojego następcę. J. K. – Kowarzanie chętnie wracają do historii. Niekoniecznie tej sięgającej powojennej tradycji, gdy parowóz dziejów, tak zwane Ziemie Zachodnie, przypisał w atlasach Polsce, ale poszukują głębiej. To takie poszukiwanie w wielokulturowości, budowanie „małych ojczyzn”... M. G. – Sam zbieram „starocie”, więc kolekcjonerów rozumiem. Dzięki Wsparciu Krzysztofa Bizunowicza, Krzysztofa Sawickiego, przy współudziale Franciszka Gawora udało się stworzyć Izbę Tradycji Miasta, niejedno miasto by się takiego muzeum nie powstydziło. Cieszę się, że moja kadencja przypadła na jubileusz pięćsetlecia miasta. Na jubileusz zostały wydane dwie duże książki o historii miasta. Pierwsza to przetłumaczona przez Związek Gmin Karkonoskich historia Kowar do 1915 roku i książka wydana w 2013 roku „Dzieje Kowar”. Dziś się dowiedziałem, że zdobyła ona pierwsze miejsce w kategorii monografie na Międzynarodowych Targach Książki. J. K. – Żeby nie było tak miło i słodko. Czego nie udało się zrealizować Mirosławowi Góreckiemu? M. G. – Bardzo liczyłem na to, że uda się zrewitalizować tak zwaną „kowarską wyspę” i jej okolicę. Inwestor, który to planował nie uzyskał jednak wsparcia ze środków unijnych. Musiałem więc rozwiązać z tą firmę umowę dzierżawy tego terenu. Myślę, że gdy powstanie w Kowarach Stacja Sportów Zimowych, to wyspa będzie miała szansę, że powstanie tam coś pięknego, bo i piękne jest miejsce. Żałuję też, że nie udało się zrewitalizować dawnego dworca kolejowego, choć w budżecie były na to planowane środki, radni przesunęli je na inne cele. J. K. – Co będzie robił Mirosław Górecki, gdy po zakończeniu kadencji nie będzie musiał rano przychodzić do ratusza? M. G. – Ja mam wiele innych zajęć. Od Ł S I T Y / S A M O R Z Ą D 1987 roku jestem ratownikiem Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Lubię majsterkować, mam stary dom, który wymaga dbania o niego, mam młodego psa, który wymaga szkolenia, jestem członkiem Karkonoskiego Klubu Owczarka Niemieckiego, to też wymaga trochę czasu, a poza tym wracam do siatkówki i do jazdy rowerem. J. K. – Czy to oznacza rezygnację z życia publicznego? M. G. – Nie, w najbliższych wyborach samorządowych będę kandydował do Rady Powiatu. J. K. – Osiem lat na stanowisku burmistrza, cztery dodatkowe lata w Radzie Miejskiej, to duże doświadczenie w samorządzie, jaki pana zdaniem powinien być idealny samorząd? M. G. – Odpowiedzialny, a stałoby się tak, gdyby radni byli etatowi. Przychodzili do pracy na osiem godzin i brali odpowiedzialność za podjęte decyzje, za to jak podnoszą rękę podczas głosowania. Wtedy rada mogłaby być mniejsza, w Kowarach może sześcioosobowa. Taka etatowa rada powinna też mieć dłuższą kadencję, załóżmy sześć lat. J. K. – Nie obawia się pan krytyki na finiszu kadencji? M. G. – Oceni mnie historia. Mogę wyciągnąć ulotkę sprzed czterech lat z kampanii wyborczej i się punkt po punkcie rozliczać. J. K. – Kogo pan poprze w nadchodzących wyborach na swojego następcę? M. G. – Do 17 października nikogo, bo to ostateczny termin zgłaszania kandydatów na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. J. K. – Co poradziłby pan swojemu następcy? M. G. – Nie znam kandydatów, a już na pewno nie znam ich programów wyborczych. Wydaje mi się, że miasto zostawiam w bardzo dobrej kondycji, z dużymi możliwościami rozwojowymi. Miasto od kilku lat nie brało żadnych kredytów bieżących. Na miejskim koncie jest 1 milion 2 tysięce, na lokacie mamy od dwóch miesięcy milion złotych, bo udało się odzyskać 918 tysięcy od syndyka Fabryki Dywanów za zaległe podatki. Te pieniądze przekażę następnemu burmistrzowi jako premię na dobry start. J. K. – Dziękuję za rozmowę Z Mirosławem Góreckim rozmawiał Jacek Kunikowski 11 S L O Ł S I T Y / P O R A D Y Prawo jazdy po nowemu Już od 19.01.2013 roku wszystkich uczestników naszych dróg obowiązuje nowa Ustawa o kierujących pojazdami. Wprowadziła ona szereg zmian dla osób, które chcą uzyskać prawo jazdy, jak i dla tych, którzy je już posiadają. Zmiany wprowadzają również nowe kategorie prawa jazdy i sposób ich uzyskiwania. P osiadając kategorię B można prowadzić pojazd samochodowy o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 t z wyjątkiem autobusu i motocykla. W tym zakresie mieści się więc każdy samochód osobowy. Możemy także prowadzić ciągnik rolniczy i maszynę wolnobieżną. Od 24 sierpnia 2014 roku prawo jazdy kat. B uprawnia również do kierowania motocyklem o poj. skokowej silnika nieprzekraczającej 125 cm3, pod warunkiem, że osoba posiada prawo jazdy kat. B od co najmniej 3 lat. Co zrobić, żeby zdobyć najbardziej popularne prawo jazdy kategorii B? Proces szkolenia można rozpocząć już na trzy miesiące przed 18-tym rokiem życia. Pierwszym krokiem jest wizyta u lekarza, w celu uzyskania orzeczenia lekarskiego o braku przeciwwskazań do prowadzenia określonych pojazdów. Kolejny etap to wizyta w Wydziale Komunikacji, pod który podlegamy ze względu na miejsce zamieszkania. Dla mieszkańców Kowar i okolic jest to Wydział Komunikacji w Starostwie Powiatowym w Jeleniej Górze. Zgłaszamy się tam osobiście, mając przy sobie w/w badanie lekarskie, jedną fotografię i dowód osobisty. Dokonujemy rejestracji w systemie ewidencji praw jazdy uzyskując Profil Kandydata na Kierowcę (tzw. PKK). PKK jest to 20-to cyfrowy numer ewidencyjny, który następnie przekazujemy do wybranego przez siebie Ośrodka Szkolenia Kierowców i rozpoczynamy szkolenie. Szczegóły szkolenia przedstawię Państwu w kolejnym artykule. Po ukończonym kursie, czeka nas kolejny etap – egzamin państwowy. Do przeprowadzania egzaminów powołane są Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego (WORD). Zgłaszamy się tam, podajemy swój numer PKK i ustalamy termin egzaminu. Po zaliczeniu egzaminu z wynikiem pozytywnym już tylko wizyta w Wydziale Komunikacji po odbiór upragnionego prawa jazdy. Więcej informacji można uzyskać odwiedzając osobiście Ośrodek Szkolenia Kierowców znajdujący się w Miejskim Ośrodku Kultury w Kowarach ul. Szkolna 2. Janusz Żergicki Instruktor nauki jazdy Szanowni Czytelnicy, sprzedawcy. Jeśli bowiem będziemy czekać zbyt długo po ujawnieniu wady – nasze roszczenie wygaśnie. Nowe przepisy pozwolą nam domagać się od sprzedającego zwrotu części ceny lub w ogóle rezygnacji z zakupu, ale tylko pod warunkiem, że sprzedawca nie naprawi uszkodzonej rzeczy, bądź nie wyda nam nowej niezwłocznie po zgłoszeniu mu wady. Proszę pamiętać, że reklamowaną rzecz musimy sami dostarczyć sprzedawcy, chyba że została przez niego zamontowana. Niestety sprzedawca w dalszym ciągu nie będzie odpowiadał, jeśli we wspomnianym wyżej okresie dojdzie do tzw. „uszkodzenia mechanicznego”, czyli takiego, które nie wynika bezpośrednio ze złego wykonania rzeczy. Jeżeli natomiast sprzęt jest kupowany za pośrednictwem Internetu lub na popularnych ostatnio pokazach – z powodzeniem od takiej umowy sprzedaży można odstąpić, nawet jeśli rzecz jest w pełni sprawna. Zgodnie z nowymi przepisami ważne jest tylko, aby zrobić to nie później niż w ciągu 14 dni od zawarcia umowy. Pamiętajmy też, że uszkodzenia kupowanych towarów możemy zgłaszać również w sytuacjach, kiedy kupujemy rzeczy używane, a także nabywane nie tylko w sklepie. Sprzedawca zapewne będzie bronił się, że wiedzieliśmy o wadzie, ale rozstrzygnięcie tego zależy już od konkretnego przypadku. Najważniejsze jednak, że każda rzecz, która nie odpowiada zapewnieniom sprzedającego, powinna być przez niego naprawiona lub wymieniona na nową. Korzystajmy również ze wsparcia Rzecznika Praw Konsumentów, ponieważ nawet w najdrobniejszych sprawach powinien nam udzielić rady. adwokat Grzegorz Krygowski przedstawiamy Państwu pierwszy tekst z planowanego cyklu Prawnik radzi, w którym chcielibyśmy omówić problemy, z którymi musimy mierzyć się każdego dnia. Liczymy, że inspiracją do kolejnych artykułów będą pytania zadawane przez Państwa. Zachęcamy więc do kierowania ich do naszej redakcji. A na początek… Reklamacja to nasze prawo C odzienne zakupy to dla jednych zmora, a dla innych przyjemność. Niewątpliwie jednak każdy z nas jest klientem – kupujemy w sklepie pod domem, supermarkecie, a także coraz częściej w Internecie. Bez względu jednak na to, czy ograniczamy się do artykułów spożywczych, czy kupujemy nowy samochód, pamiętajmy, że przysługuje nam prawo do reklamacji zakupionego towaru, czyli uprawnienie do domagania się usunięcia wadliwości zakupionego towaru. Zwłaszcza, że już niedługo wszyscy konsumenci (kupujący bez związku z prowadzoną działalnością gospodarczą) będą jeszcze lepiej niż dotychczas chronieni przez nowe przepisy. Wadliwość towaru możemy zgłosić w okresie aż dwóch lat od jego nabycia. Nie należy jednak zwlekać ze zgłoszeniem się do 12 R E K L A M A – O G Ł O S Z E N I E K O M I T E T U W Y B O R C Z E G O RAZEM ZMIENIMY KOWARY, ODDAJ GŁOS NA NAJLEPSZYCH Kandydat na burmistrza ARTUR WRONA KANDYDACI DO RADY MIEJSKIEJ W KOWARACH: Okręg nr 1 – Beata Winiarska Okręg nr 3 – Anna Juraszek Okręg nr 4 – Krzysztof Gorczyca Okręg nr 5 – Paweł Zarzycki Okręg nr 6 – Marta Ciesielska Okręg nr 8 – Andrzej Machnica Okręg nr 7 – Elżbieta Goroszko Okręg nr 9 – Józef Szujewski Okręg nr 10 – Kalina Gniecka Okręg nr 11 – Elwira Karwan-Lipińska Okręg nr 12 – Marzena Orłowska Okręg nr 13 – Artur Wrona Okręg nr 14 – Anna Klepacz Okręg nr 15 – Zofia Ujma KANDYDACI DO RADY POWIATU Andrzej Strzelczyk, Małgorzata Staręga, Grzegorz Schmidt, Paulina Gierałt, Michał Drak DROGI WYBORCO! Idąc na wybory 16 listopada 2014 roku, zdecydujesz o przyszłości Kowar i dokonasz wyboru osób, których zadaniem jest praca i działanie na rzecz Twoją i Twojej rodziny. Wybierając nas możesz mieć pewność, że w okresie całej kadencji będziemy godnie i uczciwie reprezentować Ciebie i wszystkich mieszkańców naszego miasta. www.razemdlaregionu.eu www.projektkowary.pl 13 S L O Ł S I T Y / S P O R T Okraj na sportowo Świąteczny piątek 15 sierpnia tradycyjnie upłynął w naszym mieście pod znakiem sportowej rywalizacji. Do Wjazdu na Okraj dołączyła kolejna impreza Bieg na Okraj. W obu rozgrywanych konkurencjach udział wziął kowarzanin Bogusław Czerny. Kowarzanin jako jedyny z uczestników wjazdu wystartował we wszystkich edycjach kolarskiej imprezy. N ajlepszym biegaczem okazał się Sławomir Pieczurowski z Wrocławia, pokonanie trasy z centrum Kowar na przełęcz Okraj zajęło mu niewiele więcej niż 47 minut. Na rowerze szosowym najszybszy był Michał Paluta ze Strzelec Krajeńskich (czas przejazdu 31.01 minut), a w kategorii MTB (rower górski) wygrał Mikołaj Jurkowlaniec z Wrocławia (z czasem 34.31 minuty), co dawało mu średnią prędkość ponad 20 kilometrów na godzinę. Warto dodać, że zwycięzca „szosówki” mimo młodego wieku jest już utytułowanym kolarzem. Michał Paluta ma na swym koncie tytuł Mistrza Polski juniorów w jeździe indywidualnej na czas, a w rankingach młodych kolarzy zajmuje on siódme miejsce w Europie. Jeśli jego talent będzie się dalej rozwijał, zapewne jeszcze nie raz o nim usłyszymy. Wśród kobiet najszybciej pobiegła Dorota Silarska ze Złotego Stoku, ale warto podkreślić, że trzecia była kowarzanka Monika BalicREKLAMA Firma cateringowa Justyna Iwańska od 9 zł nowość pizza z pieca oferuje domowe obiady dowóz na telefon codziennie w godzinach 12°°–22°° Oferujemy: – organizacja imprez plenerowych, – świąteczne wyroby garmażeryjne, – chrzciny, komunie (wszystko w domu u klienta), – usługi gastronomiczne, – doradztwo, szkolenie. 75 61 61 656 lub 667 635 511 Szkoła Podstawowa nr 3, Kowary ul. 1 Maja 72 14 ka-Kochel. Najlepszy wynik na rowerze szosowym uzyskała Dorota Gąsiewicz z Dusznik Zdroju, kowarzanka Renata Sarnecka uplasowała się na trzeciej pozycji. Natomiast na „góralu” najlepszą okazała się w kategorii open Sabina Rzepka z Bolesławca. Mieszkanka Kamiennej Góry Dominika Niemiec znalazła się tuż za podium, wyprzedzając kowarzankę Monikę Kostrzewę. W tej kategorii w pierwszej dziesiątce znalazła się jeszcze siódma Ewa Pazgan z Krzeszowa, tuż za nią były kolejno Małgorzata Kondoł z Lubawki i kowarzanka Anna Swat. Organizatorzy tradycyjnie prowadzili kategorię najszybszych na rowerach kowarzan. Na szosie zwyciężyli wspomniana Renata Sarnecka i po raz kolejny w swojej karierze Robert Winiarski. Na rowerach MTB najlepsze czasy wykręcili Monika Kostrzewa i Mirosław Sokołowski. Dodatkowo Mirosław Sokołowski wylosował nagrodę sportową, którą był profesjonalny rower. – W tym roku świetnie się jechało na rowerze – mówi najlepszy z kowarzan kolarz na szosie Robert Winiarski – przez większą część trasy wiał wiatr w plecy, to na pewno pomagało. Przypomnijmy, że trasa była bardzo selektywna dla zawodników. Od startu do mety pnie się ona cały czas pod górę. Różnica wzniesień pomiędzy startem a metą wynosi 650 metrów. Impreza była okazją do odsłonięcia kolejnych tablic w alei gwiazd polskiego kolarstwa, która znajduje się przy ratuszu. Kolejnymi uwiecznionymi sportowcami zostali torowiec i dwukrotny medalista olimpijski Mieczysław Nowicki oraz kadra narodowa szosowców podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio, które rozegrane zostały w 1964 roku. Przy okazji imprezy odbył się miejski festyn, podczas którego na scenie zabawiali publiczność kowarscy artyści. „XVII Wjazd Kolarski Kowary – Okraj” odbył się pod patronatem honorowym Marszałka Województwa Dolnośląskiego Cezarego Przybylskiego, natomiast patronat honorowy nad „I Biegiem Górskim Kowary – Okraj” objął Nadleśniczy Nadleśnictwa Śnieżka Jarosław Zając. Jacek Kunikowski Kenijczyk najszybszy FRANCIS LAGAT, pochodzący z Czarnego Lądu biegacz wygrał XXVI Bieg Piwosza. Przy okazji pobił on dotychczasowy rekord trasy. Przebiegł on dziesięciokilometrowy dystans w 30,31 minut. Drugi na mecie był Dariusz Kruczkowski ze Szklarskiej Poręby, a trzecie miejsce zajął Kamil Makuś z Bolesławca. Najlepsi Kowarzanie to: Piotr Pazdan (8), Filip Koralewski (21), Łukasz Szlendak (24). Kobiety startowały na połowę krótszym dystansie. Wygrała Dominika Jarosz z Jeleniej Góry. Najlepsze kowarzanki to: Magdalena Ogłaza (13), Iwona Kupczyk (14). Bieg odbył się w ostatnią niedzielę wakacji. Przy okazji sportowej imprezy odbył się festyn. (jk) S L Leśni malarze Paintball to gra zespołowa – przez amatorów tej zabawy nazywana „malowaniem” – która polega na strzelaniu do przeciwników kulkami wypełnionymi „farbą”, z „markerów” – urządzeń mniej lub bardziej przypominających broń. Kowarzanie mogą skosztować tej atrakcji w sezonie od kwietnia do listopada. W połowie sierpnia odbył się I Turniej Amatorów Malarstwa Leśnego. Do zawodów zgłosiło sześć drużyn. Pogoda do malowania idealna: bezwietrznie, nie za gorąco i bez deszczu. Zawodnicy przybyli z wyraźnie pozytywnym nastawieniem. R E K L A M A – O G Ł O S Z E N I E KAMILA PIETRASZEK Kandydatka na burmistrza Kowar O Ł S I T Y / S P O R T Po krótkim powitaniu, uwagach natury organizacyjnej, szkoleniu z zasad bezpieczeństwa oraz użycia sprzętu uczestnicy przebrali się w mundury, dopasowali maski, „zchronowali” markery (pomiar prędkości wylotowej kulki) i wyruszyli do lasu. Na potrzeby rozgrywek gospodarz spotkania wybrał kilka scenariuszy o różnym stopniu trudności. Losy turnieju rozstrzygnęły się po ponad trzech godzinach intensywnych zmagań na specjalnie przygotowanym i zaaranżowanym polu gry. Byliśmy świadkami piętnastu dynamicznych i dramatycznych dziesięciominutowych meczów „systemem każdy z każdym”. Nie brakowało zaangażowania, zaciętości, ciekawych akcji i zabawnych momentów. Do wyłonienia zwycięzców konieczna była dogrywka miedzy Crazy Balls a BW Crew, którą wygrali ci ostatni. Trzecie miejsce wywalczyli gracze Just for Fun. Na koniec przy ognisku, kiełbaskach i gorącym żurku nagrodzono wszystkich uczestników i uhonorowano najlepszych. Dzięki hojności sponsorów było o co powalczyć: Centrum Rehabilitacji K.K.Wiśniewscy ufundowało karnety wstępu do SPA przy hotelu Mercure w Jeleniej Górze dla członków zwycięskiego teamu z osobami towarzyszącymi. Darmowa lekcja jazdy konnej dla czterech osób od Stajni Rybnica oraz koszulki od paintballs.pl przypadły w udziale Crazy Balls, natomiast darmową godzinę kręgli w nowo otwartym w Jeleniej Górze Bowling Centrum zgarnęła drużyna Just for Fun. Wszyscy pozostali uczestnicy zabawy otrzymali zniżki i bieliznę termalną od Sklepu Górskiego Avalanche. Więcej fotografii z imprezy autorstwa Marcina Kaźmieruka oraz informacji o przebiegu Turnieju, paintballu i zasadach uczestnictwa znaleźć można na Facebookowym funpage’u Park Paintballowy Trigger Happy oraz na www.triggerhappy.pl. K O M I T E T U W Y B O R C Z E G O Prawo do miasta Cztery lata działalności w Radzie Miejskiej uświadomiły mi poważne niedoskonałości obecnego systemu sprawowania władzy. Mam tu na myśli m.in. model, w którym to burmistrz przypisuje sobie wyłączne prawo do decydowania o kierunkach rozwoju miasta, skutkiem czego głos Kowarzan (często bardzo cenny) staje się praktycznie niesłyszalny. Niejednokrotnie słyszałam od mieszkańców, że „władze” nawet nie próbują rozwiązywać realnych problemów, że są nieczułe na krzywdy i głuche na pytania i prośby. Pytam więc czyje prawo do miasta jest nadrzędne? Rządzących, czy rządzonych? Burmistrza, czy radnych? Mieszkańców czy turystów? Pracujących, emerytów, czy bezrobotnych? Pytania tego typu można by mnożyć, lecz nie jest to moim celem. Za cel postawiłam sobie podjęcie działań, które jak najszerzej włączą kowarską społeczność w procesy stanowienia o losach Kowar i sprawią, że mieszkańcy przestaną być ignorowani. Jednym z narzędzi umożliwiającym obywatelom realny udział we współdecydowaniu o swoim mieście jest budżet partycypacyjny. Wraz z grupą wspierających mnie radnych stworzyłam dokumenty umożliwiające jego wprowadzenie. Przyglądając się polskim doświadczeniom z budżetem partycypacyjnym jestem przekonana, że pozwoli on wyeliminować wiele obecnie funkcjonujących patologii. Czym jest budżet partycypacyjny? Niczym innym jak oddaniem części realnej władzy w ręce mieszkańców. To właśnie Państwo będą mogli decydować na co wydać określoną pulę pieniędzy z budżetu miasta, na jakich zasadach będą odbywały się głosowania nad Państwa propozycjami, jaką kwotę z miejskiej kasy przeznaczymy do tego budżetu i to w końcu Państwo będą brali czynny udział w ewaluacji i nieustanym ulepszaniu naszego budżetu partycypacyjnego. Żeby jednak piękna teoria nie została wypaczona w praktyce (jak to ma niestety miejsce w wielu miastach, które budżet partycypacyjny wprowadziły) niezbędna jest jak największa świadomość i zaangażowanie społeczne. Zachęcam więc do zapoznania się z zasadami funkcjonowania budżetu obywatelskiego w innych miastach, do wzajemnej dyskusji nad możliwościami jakie daje partycypowanie w sprawowaniu władzy. Jestem przekonana, że wspólnie uda się wykorzystać ogromny potencjał jaki drzemie w społeczeństwie. Proszę więc wszystkich o jak najszersze promowanie tego rozwiązania. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że budżet partycypacyjny nie jest cudownym rozwiązaniem na problemy z jakimi się codziennie w naszym mieście borykamy. Może on stać się jednak platformą, na której wspólnie będziemy w stanie je rozwiązywać. 15 S L O Ł S I T Y / K U L T U R A Zumba w MOK Wśród wielu aktywności realizowanych w MOK w Kowarach są też zajęcia taneczne. Na Zumbę można zapisać się we wtorki o godz. 18.00 i w piątki o godz. 19.00. Co to za wyrafinowany taniec i jak on działa przybliży poniższy tekst. MOK ZAPRASZA NA zajęcia muzyczne • nauka gry na instrumentach: trąbka, saksofon, puzon – zajęcia indywidualne od wtorku do piątku, – terminy do ustalenia z instruktorem – zajęcia nieodpłatne • nauka gry na gitarze – początkujący, zaawansowani (40 zł/mies.) czwartek, godz. 16.00–18.00 zajęcia taneczne • grupa chilriderek (szkoła podstawowa i gimnazjum) czwartek, godz. 16.00–18.00 • rytmika dla dzieci (dzieci w wieku przedszkolnym) poniedziałek, godz.16.30–18.00 środa, godz.16.30–18.00 ponadto • warsztaty artystyczne dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym (od października) • zajęcia teatralne – dzieci, młodzież, dorośli (od października) • ZUMBA (tel. 667 090 737) wtorki, 20.00–21.00 i piątki, 19.00–20.00 •Grupa Taneczna HIP-HOP (tel. 533 992 777) poniedziałki i czwartki, godz.16.00 • Akademia Sztuk Walki Pawła Krażewskiego (tel. 669 423 496) Zajęcia rozpoczną się pod warunkiem koniecznej liczby uczestników. Jesteśmy otwarci na sugestie i potrzeby zainteresowanych działaniami kulturotwórczymi, prosimy o kontakt. Informacje i zapisy: biuro MOK, wt.–pt. godz. 9.00–17.00, tel. 75 718 25 77. 16 ZUMBA to zainspirowane latynoskimi rytmami połączenie tańca i aerobiku, łączące najlepsze cechy obu tych gatunków. Aby ćwiczyć ZUMBĘ wcale nie trzeba umieć tańczyć. Kroki są na tyle proste i łatwe do zapamiętania, że przypominają bardziej swobodne, imprezowe szaleństwo, niż żmudne ćwiczenia. Przy egzotycznych rytmach uczestnicy treningu często nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak intensywnie ćwiczą. Taniec jest naturalnym zjawiskiem podnoszącym poziom endorfin czyli „związków przyjemności” we krwi, a przyjemność czerpana z ruchu w takt muzyki zwiększa nasze zadowolenie. Już obcowanie z muzyką stwarza nastrój zadowolenia, a taniec przy muzyce jeszcze tę radość potęguje. Euforia wywołana przez zwiększony poziom endorfin utrzymuje się jeszcze przez wiele godzin po zakończeniu zajęć. Regularne uczęszczanie na zajęcia spowoduje nie tylko poprawę kondycji oraz wyglądu zewnętrznego. Uczestniczki zajęć stają się dużo bardziej atrakcyjne we własnych (i nie tylko) oczach, pewne siebie i świadome własnej urody oraz kobiecości. Zumba jest jednym z najlepszych sposobów na odreagowanie napięcia psychicznego, a także wspaniałą okazją do nawiązywania nowych znajomości. Podczas zajęć rozluźniamy się i stajemy się bardziej otwarci na osoby, z którymi łączy nas zamiłowanie do aktywnego spędzania czasu. To kolejna zaleta motywująca nas częstszego spotykania znajomych, a co za tym idzie, do regularnych ćwiczeń. Zumba angażuje bardzo dużą liczbę mięśni. Po pierwszych zajęciach zdajemy sobie sprawę z istnienia wielu mięśni, o których nie miałyśmy wcześniej pojęcia. Po kolejnych będzie tylko lepiej. Regularne ćwiczenia będą kształtować całą sylwetkę oraz ujędrniać i rzeźbić Wasze ciała. Agnieszka Lis www.agnieszkafitness.pl Turniej przyjaźni Afera taśmowa, która latem br. przetoczyła się przez polskie i światowe media, przyczyniła się do pogorszenia relacji polsko-angielskich. Dlatego Międzynarodowe Letnie Seminarium Karate i Turniej Przyjaźni Polska-Anglia można uznać za przyczynek do ich poprawy. W ydarzenie miało miejsce w dniach 1–3.08.2014. W piątek i sobotę w hali sportowej przy Szkole Podstawowej nr 1 w Kowarach przeprowadzono część seminaryjną. Odbyły się treningi karate dla grup kyu (stopień uczniowski) i dan (stopień mistrzowski). Niewątpliwą atrakcją była również wycieczka po Kowarach, zwiedzanie Parku Miniatur Zabytków Dolnego Śląska i ognisko w CUMiPZ MSW „Przedwiośnie”. W niedzielę, w hali sportowej przy Szkole Podstawowej w Karpaczu miał miejsce Turniej Przyjaźni Polska-Anglia w stylu shotokan. Ciekawostką jest, że w meczu po stronie angielskiej walczył Steve Roberts (7 dan) – mistrz świata w kata i w kumite. Nie pomogło to jednak Anglikom i mecz, jak na turniej przyjaźni przystało, zakończył się remisem. Wydarzenie zorganizowały wspólnie Dolnośląski Związek Karate i Klub Sportowy Funakoshi Shotokan Karate, Tokon Kai Karate Academy Essex England, Instytut Sztuk Walki „Bushidan” przy wsparciu regionalnych i lokalnych władz samorządowych oraz sponsorów. Partnerem imprezy był Tauron Ekoenergia Sp. z o.o. Nadzór naukowy nad imprezą prowadzony był przez naukowców z Karkonoskiej Państwowej Szkoły Wyższej i wrocławskich uczelni, tj. Akademii Wychowania Fizycznego, Uniwersytetu Ekonomicznego i Uniwersytetu Przyrodniczego. Zbigniew Piepiora S L Finaliści z kowarskiego WTZ Uczestnicy Warsztatu Terapii Zajęciowej w Kowarach zostali laureatami III Dolnośląskiego Przeglądu Twórczości Osób Niepełnosprawnych GaleriON 2014: Ceglarz Hanna – praca plastyczna oraz utwór literacki. Fedorowicz Arkadiusz – praca plastyczna. Izakiewicz Krystian – praca plastyczna. Lekszycka Sandra – praca plastyczna. lu internetowym www.galerion.pl. Wyróżnionym Uczestnikom Warsztatu Terapii Zajęciowej w Kowarach serdecznie gratulujemy! Prace laureatów przebyły dwa etapy eliminacji regionalnych, aby znaleźć się na wystawie i Przeglądzie Finałowym we Wrocławiu. Komisja Artystyczna wysoko oceniła walory artystyczne przedstawionych prac, tym samym kwalifikując je do finałowego pokazu w Teatrze Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu. Patronat nad GaleriON 2014 objął Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego i Stowarzyszenie MOTYL na rzecz Integracji i Aktywności Artystycznej Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej. Wyróżnione prace oraz utwory literackie zostały umieszczone na specjalnym portaR E K L A M A WYJŚCIE jesteś ze mną od rana i jeszcze cię nie wyrzuciłam a może powinnam? wolisz przez okno czy drzwiami? wczoraj przeszłam przez nowy most i nie zamierzam zbaczać z kursu O Ł S I T Y / K U L T U R A trzeba poruszać się wolno inaczej zerwie się lina wiem , że jest niebezpiecznie ale nie mogę tu zostać chodź dalej daj rękę już prawie ją mam jesteśmy blisko wyjścia Hanna Ceglarz, 27 l. Warsztat Terapii Zajęciowej Kowary Instruktor: Jerzy Jakubów dobrze mi tu i nie jest zimno za chwilę nadejdzie lato przyjadę do ciebie inną trasą a na podłodze pościelę wiersze całkiem świeże aby mi smakowały zmieniłam przepis niedawno dostałam nowy musisz tylko pomóc – O G Ł O S Z E N I E K O M I T E T U W Y B O R C Z E G O Elżbieta ZAKRZEWSKA Kandydatka na burmistrza Kowar Od urodzenia związana jestem z Kotliną Jeleniogórską i Dolnym Śląskiem. Tutaj się urodziłam, tutaj dorastałam i zdobywałam wiedzę. Tutaj też nabywałam pierwsze doświadczenia zawodowe oraz pracuję do dnia dzisiejszego. Mam doświadczenie w pracy w samorządzie, byłam Wójtem Gminy Mysłakowice przez dwie kadencje, w zarządzaniu szpitalami – byłam dyrektorem szpitala w Bogatyni, jestem dyrektorem szpitala MSW w Jeleniej Górze oraz w CUMiPZ „Przedwiośnie” w Kowarach. Współpracuję z licznymi stowarzyszeniami, fundacjami, organizacjami pozarządowymi. Aktywnie pracuję na rzecz seniorów, osób potrzebujących, diabetyków, niepełnosprawnych i ich rodzin, domów pomocy społecznej oraz dzieci i młodzieży. W ostatnim czasie otrzymałam tytuł „Człowieka Roku 2010”. Mam zamiar nadal pracować na rzecz tych środowisk. Chcę doprowadzić do rozwoju małych miejscowości i zwiększyć ofertę dla młodych ludzi tak sportową, kulturalną jak i inicjując, tworząc nowe miejsca pracy. Elżbieta Zakrzewska www.elzbieta-zakrzewska.pl 17 W W W. S M K - K O WA R Y . P L S T O WA R Z Y S Z E N I E M I Ł O Ś N I K Ó W K O WA R KURIER KOWARSKI Kwartalny dodatek do Gazety Kowarskiej nr 3 (119), rok xxiii 25-lecie Kowarskiej Orkiestry Rozrywkowej fot. Paweł Perłowski K U R I E R K O W A R S K I KRONIKA SMK 7 lipca – delegacja członków SMK, na czele z Burmistrzem, wzięła udział w uroczystościach obchodów 750-lecia Schönau-Berzdorf. Gabriela Kolaszt – prezes SMK i Mirosław Górecki od przyjaciół z Niemiec otrzymali okolicznościowe medale. 20 lipca – w siedzibie SMK odbył się wieczór wspomnień, którego główną bohaterką była Krzysztofa Kaczorowska. Wybitna artystka wzięła udział w niezwykłym przedsięwzięciu. 78 hafciarek z całego kraju, w tym Pani Krzysia, koordynowanych przez Fundację Wspierania Kultury, Sztuki i Tradycji Rękodzieła Artystycznego im. Św. Królowej Jadwigi w Częstochowie wspólnie wykonało monumentalne dzieło pt: „Jan III Sobieski pod Wiedniem”. Obraz Jana Matejki podzielono na 50 części. Pani Krzysi przypadł do wyhaftowania dolny fragment obrazu. Haft ten powstał, by uczcić 330. rocznicę stoczonej między wojskami koalicji chrześcijańskiej i armią turecką bitwy, która odbyła się pod Wiedniem w 1683 r. Wykonanie dzieła w skali 1:1 o wymiarach 458 x 894 cm zajęło artystkom i artystom blisko Hafciarki i ich dzieło 2 3 lata. Twórcy wspominali, że przez ten czas pracowali nad swoim fragmentem codziennie po 5 godzin, a ich praca miała charakter wolontariacki. Oryginał obrazu mistrza Matejki znajduje się w Muzeum Watykańskim. Haft składa się z 9,5 miliona krzyżyków. Do jego wykonania wykorzystano nici w 220 kolorach. 20 maja – w salach wystawowych Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi odbył się pokaz ukończonego dzieła. Wystawa czynna będzie w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi do 24 czerwca 2014 roku. 20 sierpnia – zwarta grupa członków SMK porządkowała teren przy pomniku na Wzgórzu Wiktorii. Niedawno odrestaurowany monument został poświęcony poległym w pierwszej wojnie światowej. 10 września – w tym dniu w Domu Tradycji Miasta Kowary odbyło się otwarcie wystawy Ewy Ireny Kamińskiej zatytułowanej: Miniatury, forma, struktura. Było to jedno z wydarzeń biorących udział w tegorocznym Festiwalu Sztuki Włókna. Więcej o imprezach towarzyszących można przeczytać na stronie 3. Otwarcie wystawy Ewy Ireny Kamińskiej Wizyta w Schönau-Berzdorf K U R I E R K O W A R S K I Magiczne miejsce XLI Międzynarodowe Sympozjum Warsztat Twórczy - Kowary, kluczowe wydarzenie Festiwalu Sztuki Włókna, rozpoczyna piątą dekadę spotkań twórców zajmujących się artystyczną tkaniną unikatową. W historii miasta Kowary rok 1974 zapisał się złotymi cyframi, bowiem zapoczątkował cykliczne spotkania artystów tkaczy, którzy w 2014 roku po raz 41. zgromadzili się u podnóża Karkonoszy. Właśnie dzięki nim Kowary zaistniały na mapie kulturalnej kraju i świata jako ważna placówka dla uprawianej przez nich twórczości, aktualnie odnotowana pod nazwą Centrum Sztuki Włókna. Centrum Sztuki Włókna osadzone w Kowarach odgrywa nieprzecenioną rolę dla twórców i odbiorców sztuki tekstylnej. Stąd rozciągnęły się nici kontaktów artystycznych, które mają wspólny krwiobieg płynący na północ, południe, wschód i zachód. Tu spotykają się artyści z wielu zakątków świata, tu rodziły się pomysły i kreacje, które zaowocowały prezentacjami, pokazami, działaniami twórczymi, a przede wszystkim wystawami indywidualnymi i zbiorowymi. Zasięg przekazów wizualnych objął wiele miast Dolnego Śląska, należą do nich: Kowary (Dom Tradycji Miasta, Miejski Ośrodek Kultury, OW Przedwiośnie), Kamienna Góra (Muzeum Tkactwa i Galeria Centrum), Jelenia Góra, Szklarska Poręba (Muzeum Karkonoskie), Karpacz (Galeria im. Św. Jana Pawła II), Świebodzice, Dzierżoniów (Miejskie Domy Kultury), Chojnów i Wałbrzych (Muzeum Regionalne) oraz stolica regionu dolnośląskiego – Wrocław (Galeria Tkacka na Jatkach, Muzeum Architektury, Galeria BWA Awangarda i Design). Działania promocyjne sięgnęły w głąb kraju do kluczowych, kulturotwórczych ośrodków w Warszawie, Łodzi, Krakowie, Gdyni, Krośnie oraz poza granice Polski do Austrii, Czech, Danii, Finlandii, Mołdawii, Niemiec, Słowacji, Turcji, Ukrainy. Podsumowując skrótowy obraz twórczej aktywności w Kowarach, cytuję Elżbietę Wiśniewską, autorkę recenzji książki pt. „XL lat sztuki włókna w Kowarach. Dolny Śląsk 1974-2013. XL Years Fiber Art. In Kowary Lower Silesia”. Warsztatowe spotkania w Kowarach stały się jakby „swoistą kolonią artystyczną tkactwa”, mając na uwadze również cel edukacyjny i naukowy. […] Można powiedzieć, że to magiczne miejsce stworzył czas. Właśnie dlatego kontynuacja tych działań jest jak najbardziej uzasadniona. Warto dbać o to, co dobre. Ewa Maria Poradowska-Werszler Bibliografia: Ewa M. Poradowska-Werszler, XL sztuki włókna w Kowarach, Dolny Śląsk 1974–2013, Wrocław 2013. Wiesław Wereszczyński, Dzieje Kowar, s. 602–603; 643, Jelenia Góra-Kowary 2013. Redakcja: Katarzyna Borówek-Schmidt, Gabriela Kolaszt, Grzegorz Schmidt, Leszek Pohoski, Stanisław Kanonowicz, Jerzy Sauer Korekta: Anna Szablicka Współpracują: Wiesława Adamiec, Jarosław Kotliński, Adam Walesiak Kontakt: Stowarzyszenie Miłośników Kowar, ul. Górnicza 1, Kowary; e-mail: [email protected] Skład komputerowy: Wojciech Miatkowski Wydawca: Miejski Ośrodek Kultury, ul. Szkolna 2, Kowary Festiwał Sztuki Włókna w Kowarach Z okazji Dnia Sybiraka życzymy kowarskim Sybirakom zdrowia, wytrwałości i siły w dążeniach do założonych celów, a także dużo miłości, wsparcia i zrozumienia ze strony najbliższych. Redakcja Kuriera Kowarskiego Wyrazy współczucia dla Rodziny Janusza Palmerskiego – człowieka, dla którego służba medyczna to nie było puste określenie, lecz chęć niesienia pomocy wielu potrzebującym. I taki na zawsze pozostanie w pamięci wielu kowarzan. Przyjaciele i pacjenci 3 J U B I L E U S Z 25-LECIE KOWARSKIEJ ORKIESTRY ROZRYWKOWEJ W tym roku przypada 25. rocznica działalności Kowarskiej Orkiestry Rozrywkowej. W ćwierć wieku przez ręce Pana Ludwika Szulii – kierownika zespołu – przewinęło się ponad 100 osób. Orkiestra to również część historii naszego miasta, a już na pewno jego kulturalnej odsłony. Okazuje się, że działalność Pana Ludwika sięga lat wcześniejszych. Poniżej przedstawiam historię 25 lat i nie tylko opowiedzianą przez człowieka orkiestrę. Lata 70. – przyzakładowa orkiestra dęta, czyli prehistoria KOR-u Działalność muzyczna Pana Szulii rozpoczęła się w latach 1975/76. Wtedy to zrodził się pomysł utworzenia orkiestry przyzakładowej w Fabryce Dywanów. Na prośbę dra Cwynara – inicjatora przedsięwzięcia – muzyk jeździł załatwiać instrumenty. Nie było to takie proste, ponieważ w PRL-u instrumenty dęte przydzielała tylko centrala w Warszawie w szczególnych okolicznościach. Pomocny w tej sytuacji okazał się brat – Bolesław Szulia – kompozytor i dyrygent mieszkający w stolicy. Udało się! Dywanówka zakupiła instrumenty. Nieważne, że puzony były tylko dla leworęcznych, a niektóre instrumenty nie stroiły. Najważniejsze, że misja zakończyła się sukcesem. Pierwsza orkiestra zaczęła grać. Należeli do niej ludzie „z łapanki”. Zdecydowali się na to głównie dlatego, że obiecano im dywany za występ. Pieniądze nie miały wtedy takiej siły przebicia. Towar był ważniejszy. Niestety dyrektorska obietnica nie została jednak spełniona i zespół szybko się rozpadł. Pan Ludwik również zrezygnował z takich warunków pracy i muzyczne działania przyzakładowe przejęli inni muzycy – m.in. Andrzej Wróblewski, Skrzyński, Władysław Schmidt. W czasie tych perturbacji instrumenty uległy znacznemu wyeksploatowaniu. Lata 90. – początki Kowarskiej Orkiestry Rozrywkowej Pan Ludwik Szulia otrzymał propozycję objęcia stanowiska kierownika Miejskiego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji. Wte4 Pochód pierwszomajowy; „dywanówkowa” orkiestra – 1976 r. Występ przed Przywodziem – 1986 r. dy muzyk zrozumiał, że to dobre miejsce i czas, aby ponownie pomyśleć o założeniu orkiestry. Tym bardziej, że od Fabryki Dywanów dom kultury przejął instrumenty muzyczne. W związku z tym, że nie było zbyt dużo chętnych do grania, nie udało się stworzyć orkiestry dętej wymagającej dużego instrumentarium. Warunki kowarskie pozwalały jednak na założenie orkiestry o charakterze rozrywkowym. W 1989 r. nowo utworzony zespół przyjął nazwę Kowarska Orkiestra Rozrywkowa. Teraz należało tylko zgromadzić aranżacje o charakterze rozrywkowym, co nie było w tamtych czasach łatwe. Trudno w to uwierzyć, ale wtedy nie dało się tego „wygooglować” w Internecie. Starania przyniosły jednak efekty. Ponownie pomocny okazał się brat – Bolesław Szulia. W 1999 r. Państwo Szuliowie zorganizowali spontanicznie w swoim domu obchody 10-lecia Kowarskiej Orkiestry Rozrywko- wej. Spotkali się w gronie muzyków i ich rodzin, aby świętować i wzmocnić więzi. Rozmawiali, wspominali i planowali przy ognisku i kiełbaskach prawie do rana. 2001–2004 – niechciana orkiestra Pan Ludwik przestał pełnić funkcję kierownika MOK-u. Wtedy rozpoczęły się rozliczne problemy orkiestry. Kolejni kierownicy nie byli zainteresowani jej utrzymywaniem. I nie chodzi tu o gaże czy kupno instrumentów. Orkiestra grała za darmo, a wszystkie koszty muzycy ponosili z własnej kieszeni. Pan Szulia nie zrezygnował jednak ze swojej pasji. Dzięki przychylności Pana Franciszka Kopcia zespołowi użyczono pomieszczenie w Inkubatorze Przedsiębiorczości. Tam orkiestra kontynuowała swoje próby. Nie były to łatwe czasy, muzycy kilkakrotnie zmieniali lokale, ale przetrwali i doczekali lepszych chwil. J U B I L E U S Z osobistych zespół opuścili wtedy Łukasz Matusiak, Krzysztof Szablicki, Tomasz Ożóg, Katarzyna Jiruska. Przez 2–3 lata orkiestra grała w bardzo nielicznym składzie: Ludwik Szulia, Anna Szulia, Robert Oskulski, Henryk Matusiak, Michał Onyszkiewicz i Zygmunt Bartosik. Wydawało się, że najlepsze czasy zespół ma już za sobą. Wkrótce okazało się, że orkiestra znalazła się ponownie na rozdrożu. 2004–2008 – powrót do Miejskiego Ośrodka Kultury W 2004 r. Pan Ludwik zgłosił się do Dyrektora MOK-u Dariusza Kalińskiego z prośbą o przyjęcie orkiestry do placówki do tego stworzonej. Dyrektor wyraził na to zgodę. Zbiegło się to z 15-leciem istnienia KOR‑u. Od miasta muzycy otrzymali fundusze na garnitury. Co znacznie poprawiło estetykę i jakość występów. Orkiestrę zasilali wówczas muzycy mający wykształcenie muzyczne. Niestety stopniowo skład ten zaczął się wykruszać. Z różnych powodów 2009–2014 – Najlepsze lata Kiedy wydawało się, że czas KOR-u się skończył, Dariusz Kaliński zaproponował pomysł zaaranżowania środków europejskich w ramach współpracy z czeskim Vrchlabi. Projekt: „Społeczno-kulturowa integracja na styku granic-wspólne muzykowanie mieszkańców Kowar i Vrchlabi” dał możliwość zakupienia nowych instrumentów i reaktywacji zespołu. W ramach współpracy muzycy KOR-u udali się na tygodniowy wyjazd do Vrchlabi, by uczyć Rozmowa z Panem Ludwikiem Szulią Kurier Kowarski: Historia KOR-u jest długa i nie zawsze usłana różami. Czy miewał Pan chwile zwątpienia? Ludwik Szulia: Nie zawsze było tak, jak sobie życzyłem, ale nigdy nie chciałem zawiesić swojej działalności, bo przede wszystkim lubię to, co robię. Na szczęście moi bliscy, a zwłaszcza moja żona Bogusia, zawsze mnie wspierali. Dużo zawdzięczam także Panu Dariuszowi Kalińskiemu. KK: Czy pamięta Pan jakiś zupełnie wyjątkowy występ? Każdy koncert jest trochę inny w swoim charakterze. W dużej mierze zależy to też od odbioru publiczności. Zazwyczaj jesteśmy bardzo ciepło przyjmowani. Miłym zaskoczeniem była niespodzianka, która spotkała nas na noworocznym spotkaniu Burmistrza z pracownikami jednostek budżetowych. Po występie otrzymaliśmy w prezencie dyplom i tort z okazji 25-lecia działalności. KK: Czy muzyków orkiestry spotykają na scenie jakieś wpadki? Nie przypominam sobie jakiejś wielkiej wpadki. Zdarzają się jednak pomyłki typowo techniczne – ktoś za wcześnie zacznie grać utwór, albo zagra nie ten rytm, lecz to należy do rzadkości. KK: W jakim najbardziej oddalonym od Kowar miejscu występował KOR? W tym roku w dniach 28–31 sierpnia orkiestra przebywała w mieście partnerskim Kowar – Kamieniu Pomorskim. Wyjazd odbył się z naszej inicjatywy i miał charakter integracyjny. Wypoczywaliśmy wspólnie, ćwiczyliśmy i zagraliśmy dwa koncerty w Kamie- się i korzystać z doświadczeń tamtejszej orkiestry. Przyjaciele z Czech udostępnili im aranżacje na potrzeby tego typu orkiestry. Przedsięwzięciu towarzyszył duży zapał i chęć do pracy. Ważnym elementem projektu była edukacja młodzieży szkolnej, która miała w przyszłości zasilić grono orkiestry. I tak orkiestra żyje swoim życiem. Niektórzy trwają w niej od lat, inni przychodzą i odchodzą, ale wciąż pojawiają się nowi zapaleńcy, którzy ochoczo biorą się do pracy, by zagrać w Kowarskiej Orkiestrze Rozrywkowej. Na chwilę obecną w skład zespołu wchodzi 15 osób: saksofony altowe: lider sekcji: Robert Oskulski, Łukasz Schmidt, Katarzyna Dowgiałło, Krzysztof Woźniak, Kasia Winiarska, Aleksandra Woźniak; sekcja tenorów: Jacek Starak, Stanisław Schmidt, Bartosz Krzywiak, Anna Jiruska; trąbki: Ludwik Szulia, Dariusz Kaliński, Leon Kancerek, Aleksandra Tomys; sekcja rytmiczna: Anna Szulia – instrumenty klawiszowe, gitara basowa: Edmund Oskulski, perkusja: Paweł Stępień. Opowieści wysłuchała: Katarzyna Borówek-Schmidt niu Pomorskim i we Wrzosowie. Obydwa koncerty zostały przyjęte bardzo ciepło przez publiczność. KK: Jakie są Pana plany na przyszłość? W najbliższym czasie planujemy zmienić repertuar. Dalsze pomysły związane są z wzięciem udziału w konkursie orkiestr dętych w Rowach. Chciałbym także, aby zespół wciąż powiększał swoje grono, do czego serdecznie zachęcam. KK: A czy każdy może grać w orkiestrze? Każdego przyjmujemy z otwartymi rękami. Należy jednak pamiętać, że wymaga to pracy i zaangażowania. Aby dobrze grać, trzeba ćwiczyć właściwie codziennie. Jest to jednak działanie, które po osiągnięciu pewnych umiejętności przynosi dużo satysfakcji. KK: Ile czasu trwa przygotowanie do występów? Czas zależy od indywidualnych predyspozycji – umiejętności czytania nut, uzdolnienia. Najkrócej trwa to rok. Wśród osób, które przewinęły się przez orkiestrę, sporo, a nawet większość, była takich, którzy swoją przygodę z muzyką zaczynali od zera. KK: Czy planuje Pan jakieś obchody 25-lecia KOR-u? Mamy w planach jesienny koncert jubileuszowy. KK: Jakie są Pana marzenia związane z orkiestrą? Traktuję orkiestrę bardzo poważnie. Moim marzeniem jest, aby orkiestra prezentowała coraz wyższy poziom i staram się do tego dążyć systematyczną pracą. Cieszę się, że w tej chwili tworzymy zespół mocno zintegrowany i chciałbym, aby tak pozostało. A takim przyziemnym marzeniem są jednolite stroje. KK: Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów i spełnienia marzeń związanych z orkiestrą. Rozmawiała: Katarzyna Borówek-Schmidt 5 K U R I E R K O W A R S K I / H I S T O R I A MIĘDZY RUDNIKIEM A GÓRĄ WOŁOWĄ WĘDRÓWKI PO DZIEJACH DOLINY JEDLICY KOWARY 68 LAT TEMU Kowarski górnik K oniec drugiej wojny światowej oznaczał wielką zmianę dla ziem pod Śnieżką. Zmieniła się władza, wymienili się ludzie, całkowicie uległy zmianie formy zarządzania. Rdzennych górali karkonoskich z dziada pradziada zastąpili Polacy z różnych, czasem bardzo odległych stron przedwojennej Rzeczypospolitej. Jedni przyjechali z centralnej Polski, inni spod Wilna. Kolejni przybyli do Kowar ze Stanisławowa, a jeszcze inni z Belgii. W 1951 roku w naszym mieście nie było już Niemców (z bardzo małymi wyjątka- 6 mi tzw. autochtonami). Życie toczyło się w miarę normalnie w porównaniu z czasami gehenny wojennej. Jednak aby wjechać do miasta na wysokości dzisiejszego zjazdu z obwodnicy od strony ulicy Jeleniogórskiej, trzeba było zatrzymać się przed szlabanem, którego pilnowali polscy żołnierze Wojsk Ochronny Pogranicza. Osada znajdowała się w strefie nadgranicznej. Nie chodziło oczywiście o obronę granicy. Nie chodziło również o kłopoty aprowizacyjne, bo tych w porównaniu z innymi rejonami odbudo- wującego się po wojnie kraju nie było. W mieście działało kilkadziesiąt punktów gastronomicznych, gdzie można było zjeść bigos i napić się wódki. O co w takim razie chodziło? Wszechobecny nadzór był zabezpieczeniem przed wścibskimi oczami reakcyjnych kapitalistów z imperialistycznego zachodu, oczami, które mogły zobaczyć, co naprawdę działo się w cieniu Rudnika w Rudawach Janowickich. Czy rzeczywiście wrogie agentury interesowały się kowarskimi kopalniami rudy uranowej? Okazuje się, że tak. Niedawno upublicznione archiwa CIA nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Na stronie http://w3.osaarchivum.org/guide/rip/10/2arcA.htm czytelnik może przeczytać na temat górniczych miast zsowietyzowanych państw Europy i Azji z początku lat pięćdziesiątych (teksty są w języku angielskim). Można się dowiedzieć, gdzie radzieccy inżynierowie zakładali kopalnie, których urobek pracował na chwałę piekłoszczyka Stalina. Można zadać pytanie, skąd Amerykanie mieli tak dokładne informacje? Zapraszam do lektury… Naszym bohaterem jest anonimowy kowarski górnik, który nakazem pracy został przydzielony do zakładów R-1. Górnik jest anonimowy, ponieważ rząd Stanów Zjednoczonych chroni swoich tajnych współpracowników, mimo że dane całkowicie straciły już na aktualności. Dla ułatwienia narracji nazwijmy go Janem Kowalskim. Pan Jan z kopalni „Wolność” podjął radykalną decyzję o ucieczce przez zieloną granicę przez Czechosłowację do Niemiec, a właściwie do Górnej Austrii, czyli do amerykańskiej strefy okupacyjnej – efekt klęski III Rzeszy. Trasę około 300 kilometrów pokonał pieszo. Wędrował nocą, a w dzień odsypiał. Spał po lasach i pustkowiach, z dala od wścibskich oczu. Pierwszy problem napotkał na granicy czechosłowacko-austriackiej. Zastał tam wysoki płot z drutu kolczastego i do tego podwójny, tak samo jak w Auschwitz. Szedł więc wzdłuż tej „żelaznej kurtyny” kilkaset metrów, może więcej, kiedy usłyszał w oddali ujadanie psów. Serce zaczęło mu bić jak szalone. To był patrol pograniczników. Zaczął uciekać najszybciej, jak potrafił. Przecież po tylu dniach znoju tak łatwo się nie podda. Upadł kilka razy. Krzyki żołnierzy i szczekanie psów stawały się coraz wyraźniejsze. Nie ustępował. I nagle stał się cud! Zauważył pocięty drut kolczasty K i przestrzeń, która pozwalała przecisnąć się do wolnego świata. Kątem oka zauważył biały słupek graniczny z napisem CS z przodu i Ö z tyłu. Wiedział, że był po właściwej stronie granicy. Odetchnął głęboko i zwolnił. Aż tu niespodzianie usłyszał świst. Był to strzał. Czechosłowaccy pogranicznicy nie byli Szwejkami i nie żartowali. To były strzały, które miały zabić. Bez namysłu Jan Kowalski zmusił swoje zmęczone ciało do kolejnej szarży o życie. Po kilkuset kolejnych metrach padł już na austriacką ziemię. Domyślał się, że pościg nie odważy się przekroczyć granicy. Jeszcze całkiem nie doszedł do siebie, jeszcze dokładnie nie wiedział, co dalej, gdy kątem oka zauważył rozpędzoną kolbę karabinu pędzącą w kierunku jego twarzy. Ułamek chwili później jego świadomość dryfowała gdzieś w przestrzeni. Ocknął się. Leżał w ponurej ciemnej piwnicy na zbitej z desek pryczy. Kiedy odtworzył sobie ostatnie przeżycia, nie wiedział dokładnie, gdzie się znajduje. Po długim niespokojnym oczekiwaniu drzwi otworzyły się. Dwóch wielkich drabów w mundurach bez żadnych oznak savoir-vivre’u wyszarpało go na dziedziniec małego domu i wsadziło do ciężarówki marki Studebaker. Zauważył z ulgą, że żołnierze mają amerykańskie gwiazdy na hełmach. Po kilku godzinach wjechali do jakiegoś dużego miasta. Po kolejnych kilkunastu minutach dojechali pod duży gmach z murem i bramą. Przez małą dziurkę w plandece odczytał nazwę ulicy Boltzmanngasse 16. Po zatrzymaniu się żołnierze wciągnęli go do budynku i natychmiast zaprowadzili do piwnicy. Okazało się, że mała cela w ambasadzie amerykańskiej w Wiedniu stała się domem na kilka dni dla Jana Kowalskiego. Codziennie był przesłuchiwany przez oficera wywiadu Grega Smitha. Już pierwszego dnia kowarzanin przyznał się, że pracował w kopalni uranowej. Nie miał woli kłamać. Opowiadał precyzyjnie na wszystkie pytania. Jednak przesłuchania stawały się coraz dłuższe i coraz bardziej męczące. Niemal za każdym razem krzyczano na niego, że kłamie i że jest sowieckim szpiegiem. A co takiego wyjawił? Kowalski opowiedział o swojej pracy, gdzie znajdują się szyby i sztolnie, ile urobku da się wywieść dziennie, jak przebiegał proces flotacji, czyli wzbogacania rudy uranu, jak wywożono rudę z Kowar, jak miasto się rozbudowywało, ilu górników pracuje w zakładach R-1, ilu sowieckich inżynie- U R I E R K O W A rów nadzoruje kopalnie, jak są one strzeżone, gdzie rozlokowano posterunki, jakie były normy wydobycia, gdzie zlokalizowano dom kultury, dlaczego na Wojkowie wybudowano tylko pięć budynków, a całe osiedle górnicze ulokowano w innej części miasta na zboczu Góry Wołowej, jakie warunki pracy panują pod ziemią, jak gra klub piłkarski, czy basen miejski jest otwarty całe lato, gdzie znajduje się magazyn materiałów wybuchowych i ilu żołnierzy go pilnuje, co to jest Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ile połączeń kolejowych jest do Jeleniej Góry, czy budynek stacji kolejowej Kowary Średnie ma drewniany budynek stacyjny czy murowany, jak zaopatrzone są sklepy spożywcze, ile wynosi deputat węglowy na górnika, ile miasto posiada karetek pogotowia, czy lekarze piją alkohol w pracy, gdzie się stołuje, co je, ile pali i setki innych niepotrzebnych wydawałoby się szczegółów. Kiedy opowiedział to już ze sto razy, ku R S K I / H I S T O R I A jego zaskoczeniu, oficer prowadzący powiedział spokojnie, że to już koniec i następnego dnia zostanie wydany sowietom. Nie mógł uwierzyć własnym uszom. Prosił, błagał, klękał, żeby mu tego oszczędzili. W końcu Amerykanin zaśmiał się i powiedział, że to żart. Podsunięto mu kilka dokumentów do podpisania. Ostatecznie zaproponowano mu wyjazd do krajów dominium brytyjskiego. Do wyboru miał Australię lub Kanadę. Oba kierunki wyjątkowo odległe od zniewolonej ojczyzny. Ale cóż, trzeba było znaleźć sobie nowy dom. Tu kończy się nasza historia. Następna część będzie mówiła o czasach, które autor pamięta, co prawda przez mgłę, ponieważ był dopiero kilkuletnim dzieckiem. Były to najlepsze czasy dla naszego miasta, czyli lata siedemdziesiąte. Zapraszam. Grzegorz Schmidt Tajny dokument CIA o Kowarach 7 K U R I E R K O W A R S K I / W I E Ś C I Z L E M A Narodowe Czytanie w Kowarach 5 września w pięknym słońcu przed siedzibą Stowarzyszenia Miłośników Kowar przez sześć godzin lekcyjnych trwała niecodzienna lekcja języka polskiego i historii – zaproszeni goście, nauczyciele oraz uczniowie czytali głośno fragmenty Potopu Henryka Sienkiewicza. Taką formę w tym roku przybrało kowarskie Narodowe Czytanie – akcja powołana do życia przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Podstawowym celem przedsięwzięcia jest popularyzacja czytelnictwa, zwrócenie uwagi na bogactwo polskiej literatury, potrzebę dbałości o polszczyznę oraz wzmocnienie poczucia wspólnej tożsamości. Nasza lekcja nabrała splendoru dzięki udziałowi szacownych gości: Elżbiety Zakrzewskiej, Marty Jaworskiej, Artura Wrony, Ryszarda Nowosielskiego, Marka Mikruta, Agnieszki Jakubik oraz Dariusza Kalińskiego. Specjalne podziękowania kierujemy do Pani Iriny Mościckiej, która przeczytała fragment Potopu w języku rosyjskim oraz do nauczycielek języka polskiego z kowarskich szkół podstawowych, szczególnie do Justyny Róż, która do czytania przekonała i przygotowała szóstoklasistów. Dziękujemy wszystkim, którzy odnaleźli w sobie odwagę i chęć do wspólnego czytania. fotografie Aleksandra Wiącek Anna Szablicka Dariusz Kaliński Ojciec Marek Daukszewicz Mój świat – wystawa fotograficzna fot. Tomasz Raczyński W 8 piątek 12 września nasi utalentowani uczniowie mieli swoją wystawę. Jej tytuł był nieprzypadkowy: Mój świat. Ci młodzi ludzie bowiem pokazali nam swoją wizję rzeczywistości, swoich przyjaciół, swoje zwierzęta oraz pasje. To cudowne, że w czasach komputerów i pędu niektórzy mają czas, by realizować swoje marzenia i robić to, co kochają. Autorami zdjęć są: Natalia Gabryel, Julia Jaworska, Ola Wiącek, Karol Popik, Ania Palmerska oraz Justyna Zapałowska. Gratuluję twórcom oraz ich opiekunowi i mentorowi Tomaszowi Raczyńskiemu. Anna Szablicka K U R I E R Irina Mościcka K O W A R S K I / B O S Y M O K I E M Agnieszka Popis Lem czyta Sienkiewicza Prezydent RP, Bronisław Komorowski zaproponował rodakom w ramach tegorocznej edycji Narodowego Czytania lekturę „Trylogii” Henryka Sienkiewicza. Narodowe Czytanie to zainicjowana w 2012 roku przez Prezydenta ogólnopolska akcja publicznej lektury największych polskich dzieł literackich. Dwa lata temu, w ramach tego czytelniczego zrywu naród czytał „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. W zeszłym roku natomiast dzieła Aleksandra Fredry. Jednym z celów akcji, jak czytamy na www.prezydent.pl, jest „wzmocnienie polskiej tożsamości i narodowej dumy”. Obudziło to kosmopolityczną czujność tej części intelektualistów, którzy uważają, że Sienkiewiczowski patriotyzm nieuchronnie prowadzi do nacjonalizmu i klerykalizmu, dlatego należy go demaskować i chronić społeczeństwo przed jego negatywnymi skutkami. Oto dwa kanoniczne argumenty tej krytyki. Po pierwsze, podobno Komitet Literackiej Nagrody Nobla w Sztokholmie przyznał ją nie tyle za osiągnięcia pisarskie, lecz dla całego narodu polskiego za odwagę i wytrwałość w kolejnych powstaniach. Kazimierz Wyka nazwał nawet pisarstwo Sienkiewicza „terapią kompensacyjną” narodu, który nie wierzy we własne siły i potrzebuje leczenia „psychiki zbiorowej”. Po drugie, teksty te utrwalają stereotypowe wizerunki ról kulturowych kobiet w naszym archaicznym, chrześcijańsko-patriarchalnym społeczeństwie. Zupełne nie rozumiem, dlaczego wśród przywoływanych przy okazji tej dyskusji opinii zabrakło głosu Stanisława Lema — przecież autor „Solaris” był przenikliwym czytelnikiem Sienkiewicza i pisał o nim wielokrotnie. Jak zwykle, dostrzegał to, czego nie zauważają inni. Przede wszystkim podziwiał Sienkiewicza za to, że stworzył zupełnie nowy język. Nawet wykształceni Polacy uznają język „Trylogii” za autentyczny język XVII-wiecznej polskiej szlachty. Kiedy sam próbował stworzyć taki język, pisząc „Cyberiadę”, wielokrotnie odwoływał się do estetyki tego Sien- Adam Walesiak kiewiczowskiego języka. Michaelowi Kandlowi, tłumaczowi jego książek na język angielski, tak wyjaśniał strategię swoich neologizmów z opowiadań o Trurlu i Klapaucjuszu: to jest „Jan Chryzostom Pasek, przepuszczony przez Sienkiewicza i wyśmiany przez Gombrowicza”. To wyjaśnienie brzmi raczej jak wyrok. Oznacza bowiem, że aby przetłumaczyć „Cyberiadę”, należy znać twórczość tych pisarzy razem z jej historyczno-literackimi konotacjami. A jednak Kandel umiał to zrobić i dzięki tej niezwykłej pasji poznawania polskiej literatury i historii przez nikomu nieznanego tłumacza, Lem jest dzisiaj znany czytelnikom anglojęzycznym na całym świecie. Ale to już zupełnie inna historia. W 2003 roku podobna do dzisiejszej dyskusja nt. Sienkiewicza wybuchła przy okazji komercyjnego sukcesu ekranizacji „Ogniem i mieczem”. Lem wykonał wtedy eksperyment: przeczytał jeszcze raz całą „Trylogię” i napisał w „Odrze”, że „Trylogia stoi przede wszystkim językiem, który nie zestarzał się wcale, ponieważ do żadnej epoki nie należy. Fabuła tych książek jest miejscami taka sobie, lecz cokolwiek mają one do powiedzenia, wyrażone jest z niezrównaną celnością, pokonującą bariery czasowe”. W tym duchu dołączyli we wrześniu tego roku do Narodowego Czytania „Potopu” uczniowie i nauczyciele gimnazjum im. S. Lema i LO im. S. Lema w Kowarach. Adam Walesiak fotografie Aleksandra Wiącek 9 K U R I E R K O W A R S K I Carita – Żyć ze szpiczakiem We wrześniu 2014 roku w Darłówku odbyły się warsztaty edukacyjno-integracyjne SZPICZAK I MY organizowane wspólnie przez Fundację Carita – Żyć ze szpiczakiem i Fundację Zdrowa Wieś. Moderatorami spotkania byli prezesi: Wiesława Adamiec oraz Zygmunt Klimowicz. Celem warsztatów było między innymi wspólne działanie na rzecz profilaktyki prozdrowotnej, zdobywanie wiedzy o chorobie, nawiązywanie kontaktów, wymiana doświadczeń między uczestnikami warsztatów oraz integracja środowiska wolontariuszy z pacjentami. Niezwykle ważnym elementem warsztatów były przedpołudniowe prelekcje. Wśród zaproszonych specjalistów byli: dr n.med. Alicja Baranowska – ortopeda z Mazowieckiego Centrum Rehabilitacji „Stocer” Konstancin-Jeziorna, która przybliżyła problemy kręgosłupa w szpiczaku mnogim. Mówiła o rodzajach schorzeń kręgosłupa oraz operacjach, jakie wykonuje, przywracając sprawność pacjentom nowotworowym. Konsultowała indywidualnie pacjentów oraz odpowiadała na wszystkie ich pytania. dr n.med. Paweł Baranowski – neurochirurg z Mazowieckiego Centrum Rehabilitacji „Stocer” Konstancin-Jeziorna prowadził indywidualne konsultacje dla pacjentów. mgr Łukasz Pawlak – fizjoterapeuta, prowadził każdego dnia poranne ćwiczenia dostosowane do możliwości pacjentów. Na wykładzie prezentował przyrządy rehabilitacyjne, które pacjenci mogli wypróbować pod jego kontrolą, a potem stosować jako codzienne ćwiczenia w domu. Dodatkowo odbywały się bardziej specjalistyczne ćwiczenia w 10-osobowych grupach. mgr Ryszard Borczyk – farmaceuta, poprowadził wykład pt. ,,Dieta w chorobach przewlekłych i nowotworowych” oraz zwracał szczególną uwagę na właściwe zażywanie leków ze względu na ich interakcje między sobą oraz z żywnością. Po wykładzie miała miejsce dyskusja na temat suplementów diety i antyoksydantów występujących w naturalnych produktach żywnościowych. mgr Igor Orłowski – specjalista od badania słuchu, zbadał słuch każdego uczestnika warsztatów. Elżbieta Sznel – pielęgniarka z Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Kowarach poprowadziła bardzo interesujący wykład o higienie ciała i przybliżyła pacjentom temat zachodzących zmian na skórze w trakcie choroby. Pacjenci mieli wiele pytań, stąd spotkanie to było niezwykle interaktywne. Lucyna Musiał – właścicielka ,,Twojego Sklepu Medycznego” poprowadziła krótką pogadankę na temat kosmetyków do pielęgnacji skóry w chorobach przewlekłych i nowotworowych. Zaprezentowała wiele produktów służących przywracaniu naturalnych właściwości skóry, która przez stosowane leki jest niezwykle wysuszona i cienka oraz traci swoje naturalne pH. Oprócz wykładów i pogadanek odbywały się indywidualne spotkania z psychoterapeutą mgr Wiesławą Adamiec. Każdy z uczestników miał także możliwość indywidualnej konsultacji z wybranym prelegentem. Uczestnicy spotkania otrzymali teczki z materiałami potrzebnymi do warsztatów oraz ulotkami i broszurami informacyjnymi. Nie brakowało także indywidualnych pytań i rozmów z wykładowcami oraz wolontariuszami na tematy związane z chorobą, 10 leczeniem i różnymi sytuacjami z życia pacjenta chorego na szpiczaka mnogiego. Wolontariusze Fundacji Carita – Żyć ze szpiczakiem: Paulina Demczur, Irena Kalińska, Krystyna Marczyńska, Piotr Drzewiecki, Patryk Cygler oraz wolontariusze Fundacji ,,Zdrowa Wieś” w Jeleniej Górze: Ewa Klimowicz i Przemysław Łysko aktywnie uczestniczyli w warsztatach oraz służyli pomocą 50-osobowej grupie uczestników. W wolnym czasie pacjenci i wolontariusze zwiedzali okolice, brali udział w przejażdżkach rowerowych oraz odbywali długie spacery po plaży z kijami nordic walking. Pogoda tak dopisała, że gdyby nie posiłki, nie schodziliby z plaży. Podobnie jak na poprzednich turnusach nie zabrakło wieczoru integracyjnego z tańcami oraz spotkania przy grillu. Właściciele ośrodka rehabilitacyjno-wypoczynkowego ,,Pod Arkadami”, Państwo Małgosia i Wiesław Paszkowscy, okazali wielkie wsparcie całej naszej grupie. Pacjenci wyjechali bardzo zadowoleni, usatysfakcjonowani codziennym, obfitym szwedzkim stołem i przepysznymi pozostałymi posiłkami. Pobyt przyniósł uczestnikom warsztatów wiele satysfakcji, a także poszerzył wiedzę, dał nadzieję oraz siłę na dalsze zmagania z chorobą. Wolontariusze Patryk Cygler oraz Przemek Łysko podjęli się zadania nakręcenia krótkiej relacji filmowej z warsztatów, zostanie ona udostępniona ich uczestnikom. Spotkanie miało doskonałą dokumentację zdjęciową dzięki Piotrowi Drzewieckiemu i Przemkowi Łysce. Wiesława Adamiec i Paulina Demczur Uczestnicy warsztatów SZPICZAK I MY od lewej: wiceprezes Fundacji Carita – Żyć ze szpiczakiem Ryszard Borczyk, koordynatorka warsztatów Paulina Demczur, prezes Fundacji Carita – Żyć ze szpiczakiem Wiesława Adamiec oraz Prezes Fundacji Zdrowa Wieś Zygmunt Klimowicz K U R I E R K O W A R S K I / F E L I E T O N DZIELNY ZUCH POTRZEBNY OD TERAZ J est taka kołysanka/śpiewanka, którą moja teściowa z upodobaniem śpiewała moim córeczkom. Jej słowa brzmią mniej więcej tak: „A listonosz dzielny zuch, zbója w nos, buch, buch, buch – sam sobie radę dał”. Przyszedł mi ten tekst do głowy w kontekście nadchodzącego listopada oraz refleksji nad naszym kowarskim herbem i legendą z nim związaną. Przypomnijmy: przyjechał herszt bandy zbójów do naszego miasteczka, by konia podkuć, ale trafił na odważnego kowala, który nie tylko się nie przestraszył, ale młotem uwolnił całą okolicę od ciężaru zbója i jego kamratów. (Szkoda tylko konia, ale ten przynajmniej zyskał uwiecznienie swego wizerunku po wieki wieków:)). Zadziwiające tylko, że jakoś nic nie słychać o dalszych losach wybawcy. Jak znam życie pierwsze dni wcale nie upłynęły mu w chwale i wśród podziękowań; przeciwnie – kobiety biadoliły, mężczyźni przygryzali wąsa, a władze być może zastanawiały się, czy nie wydać bandzie wyrywnego bohatera. Nic nie wiadomo, czy chociaż potem został nagrodzony, nie znamy nawet jego imienia. Być może jakiś cwaniaczek przypisał sobie jego zasługi i tak zostało. Bo przecież najważniejszy jest spokój, a każda zmiana, nawet ta teoretycznie na lepsze, tego spokoju nas pozbawia. Bo co się w życiu tak naprawdę liczy? Zdrowie, trochę kasy, praca i spokój... Ileż to razy ostatnio słyszałem, żeby dać komuś święty spokój, bo on absolutnie nie chce się w nic angażować. Zresztą on już nikomu nie wierzy, a wszyscy tylko obiecują, a potem nic z tego nie wychodzi. Może to i prawda, ale w ten sposób myślenia nie do końca mi odpowiada. Dowód? Pamiętacie Państwo mój ostatni artykuł? Obiecałem w nim, że 15 sierpnia (przy odrobinie szaleństwa) wbiegnę na Okraj. I ku, przede wszystkim własnemu zaskoczeniu, dobiegłem. Przypominam, Szanowny Czytelniku, że nie umawialiśmy się na wygraną, chociaż przyznam, że dla mnie to coś więcej niż zwycięstwo. To również dowód, że sport (a potem polityka, społecznikowstwo, twórczość itd.) nie jest zarezerwowany dla wybrańców, dla tych najlepszych - on (i te inne dziedziny też) powinny być udziałem wielu. Gdyby ten zwykły kowal nie odważył się na swój czyn, „Kowalskiej Górze” ciągle groziłoby niebezpieczeństwo. Jakoś nie dotarły zapisy, żeby w obronie mieszkańców stawali wysocy przedstawiciele władz. Ci siedzieli cicho, bez wychylania się poza swój urząd. Tymczasem ktoś zwyczajny dokonał czynu, o którym oni mogli tylko pomarzyć. Truizmem będzie, że nasz gród nie należy do najbogatszych, chociaż liczba marketów zdaje się temu przeczyć. Co prawda niektóre firmy świetnie sobie radzą (widocznie inwestorom wystarczy, że urzędnicy im specjalnie nie przeszkadzają), ale tymczasem wizja przekształcenia Kowar w światową stolicę sportu, turystyki itp. skutecznie odstrasza przemysł. Zresztą turystów również. Jako anegdotę przytoczę historię opowiedzianą mi przez mojego przyjaciela Adama. Otóż pewnego razu ubiegłej zimy napotkał na ulicy Bielarskiej zabłąkanego turystę z nartami biegowymi. Na pytanie czego szuka, ten odpowiedział, że Kowarskich Tras Biegowych i właśnie „zaparkował na tym dużym parkingu, tylko tras jeszcze nie znalazł”. I straszno, i śmieszno – wydaje się bowiem, że za kilka lat w ten sam sposób ktoś „nie znajdzie” wyciągów i wypożyczalni nart na Podgórzu. Tymczasem zaś czynnikiem ściągającym masowo turystę do Kowar ma być „Skansen górnictwa kowarskiego na działce nr 397/83”. Tak przynajmniej wyczytałem z ogłoszenia w BIP. Oznacza to, że już od września roku obecnego w naszym regionie pojawi się nowy produkt turystyczny. Już widzę „oczyma duszy mojej” tę zachwyconą dziatwę szkolną zwiezioną tu zewsząd, te autokary niemieckich emerytów cmokających z uznaniem, a to nad wagonikiem, a to nad jakąś inną maszyną górniczą. Wreszcie „przechwycimy” turystę, który miast do Parku Miniatur lub Sztolni wpadnie do centrum – gdzieś pomiędzy Biedronką a Dino. Ten sam turysta już nie pojedzie do Tarnowskich Gór albo do niedalekiej Nowej Rudy, gdzie takie muzea górnicze działają od dawna – wybierze nas. W ten oto zadziwiający sposób miasto, które chce zapomnieć o przemyśle, odda hołd czasom, gdy uchodziło za najprężniejszy ośrodek przemysłu i... turystyki. Dawno, dawno temu pewien nieznany z imienia bohater uratował swoje miasto. Miał w sobie odwagę i pragnienie zmiany. Ty również, drogi Czytelniku, możesz stać się takim anonimowym bohaterem. W końcu wybory są tajne, prawda? Jarosław Kotliński 11